POLSKI HOLOCAUST -
PRZEJAWY ANTYPOLONIZMU
Zawartość strony:
LEON KALEWSKI - Kresowe (po)rachunki,cz 3, żydowskie kłamstwa o pogromie w Jedwabnem 10 lipca 1941 r., "NASZA POLSKA" NR 18/2000, 10 MAJA 2000 R.
LEON KALEWSKI - Kresowe (po)rachunki,
Jak żydowska partyzantka komunistyczna dokonała pogromu Polaków w Nalibokach 8 maja 1943 r; tekst zamieszczony w tygodniku NASZA POLSKA NR 11/2000, 15 MARCA 2000 R. (w przygotowaniu)
LEON KALEWSKI - Kpt. UB Marcel Reich Ranicki papieżem?
Kulisy kariery jednej z czołowych postaci stalinowskiego aparatu terroru; tekst zamieszczony w tygodniku NASZA POLSKA NR 9/2000 z 1.III. 2000 r.
JERZY ROBERT NOWAK - Polski Holokaust
cykl artykułów z tygodnika "Nasza Polska" o martyrologii Polaków na Kresach Wschodnich po 17 wrzenia 1939 r.
MAGDALENA CHADAJ - Co się zaczęło 1 wrzenia;
dlaczego Niemcy zaatakowały Polskę i jak przebiegał plan metodycznej likwidacji narodu polskiego; NASZA POLSKA Nr 35/1999 z 1 wrzenia 1999 r..
DANA I.ALVI: Oddalicie Polskę Żydom; wywiad dla tygodnika NASZA POLSKA (1999)
WŁODZIMIERZ CHEŁSTOWSKI - Falstart_II_wojny_wiatowej;
nieznane szerzej wydarzenia, jakie rozegrały się w sierpniu 1939 r. na Slasku Cieszyńskim; tygodniku NASZA POLSKA Nr 35/1999 z 1.IX.1999
JERZY ROBERT NOWAK- Rachunek niezaspokojonych krzywd;
wywiad zamieszczony w Naszym Dzienniku w wydaniu z 23-24 sierpnia 1999 r., poświęcony sprawie pozwu jedenastu amerykańskich Żydów przeciw Rzeczpospolitej Polskiej o zwrot mienia, który został złożony w nowojorskim sądzie na Brooklynie
DANA ALVI: - Oddalicie_Polskę_Żydom;
wywiad z Przewodniczącą organizacji PAPUREC; NASZA POLSKA Nr 27/1999
ANDRZEJ ECHOLETTE - Doć_tej hucpy; jak zalewają nas antypolonizmy; NASZA POLSKA Nr 26/1999
Leon Kalewski
PROSTUJEMY KŁAMSTWA O POGROMIE W JEDWABNEM, 10 lipca 1941 r.
KRESOWE (PO)RACHUNKI (3)
W dniach 24 kwietnia br. w Yeshiva University (Nowy Jork) odbyła się konferencja naukowa: POLISH-JEWISH RELATIONS DURING THE HOLOCAUST & AFTER: NEW PERSPECTIVES (Stosunki polsko-żydowskie podczas holokaustu i pózniej: nowe perspektywy). Podczas niej referaty wygłosiły ze strony żydowskiej takie sławy naukowe, jak m.in.: Emanuel Melzer, Jan T. Gross (osławiony ostatnią książeczką: Upiorna dekada), Shmuel Krakowski, Nechama Tec i Izrael Gutman oraz zaproszeni goscie z Polski: Barbara Engelking-Boni (Polska Akademia Nauk), Andrzej Żbikowski (Żydowski Instytut Historyczny), Dariusz Stola (PAN), Feliks Tych (ŻIH), Natalia Aleksiun (Uniwersytet Warszawski), Stanisław Krajewski (UW) i Jerzy Halbersztadt (Muzeum Historii Polskich Żydów).
Media polskie (a dokładniej: w Polsce) praktycznie jej nie odnotowały, choć takie konferencje wpisane są w ciąg zdarzeń mających od nowa kształtować naszą tożsamosć narodową. Nie ulega bowiem wątpliwoci, że jednym z głównych celów takich sabatów ma być wykazanie polskiej winy odnonie holokaustu, dokonanego przez nazistów na częci europejskich Żydów. Natomiast zbrodnie popełnione na licznych Polakach, jako bardzo szybko odchodzą w zapomnienie.
Na omówienie całości tej konferencji trzeba poczekać, aż zostaną wydane drukiem wszystkie referaty. Na jednym z nich warto skupić się już teraz, a właściwie na jego kontekcie. Prof. Jan Tomasz Gross (socjolog z New York University) specjalizuje się m.in. w niektórych aspektach okupacji sowieckiej lat 1939-1941. Pamiętamy jego cenną książkę pt. W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali, będącą niewielkim wprawdzie, ale wstrząsającym wyborem relacji dorosłych i przede wszystkim dzieci z kolejnych fal deportacji ludnoci polskiej na Syberię. Była ona wydana po raz pierwszy w 1983 r. przez londyński Aneks, a pózniej ją wielokrotnie wznawiano. Relacje te są przechowywane w Instytucie Hoovera w Stanford (USA). Zbierano je po wyjsciu Armii gen. Andersa z Rosji na Bliski Wschód. Ogółem w Instytucie Hoovera znajduje się ponad 10 tys. relacji osób dorosłych i około 2300 relacji dzieci.
Prof. Gross wygłosił referat pt. Jews and their Polish Neighbors: the Case of Soviet-occupied Jedwabne in the Summer of 1941 (Żydzi i ich polscy sąsiedzi: sprawa Jedwabnego pod sowiecką okupacją w lecie 1941 r.). Rzecz jest bardzo poważna, albowiem w żydowskiej historiografii Polacy są oskarżani o wymordowanie 1500-1600 Żydów w lipcu 1941 roku! Po raz pierwszy chyba sprawa została nagłoniona w wiecie przez wyjątkowo antypolskiego historyka żydowskiego Reubena Ainszteina w książce: Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (Żydowski ruch oporu w Europie Wschodniej, okupowanej przez nazistów), Londyn 1974. Ainsztein wylicza w niej pogromy, dokonane przez Polaków (lub przy ich wydatnej pomocy) latem 1941 r. na Żydach: w Jasionówce (74 ofiary), w Rajgrodzie (100 ofiar), w Kolnie (30 ofiar), w Goniądzu (217 ofiar), w Szczuczynie (300 ofiar), w Wąsoszu (1000 ofiar), w Radziłowie (mnóstwo ofiar) i w Jedwabnem (1500 ofiar).
Gross oparł się przede wszystkim na relacji Szmula Wasersztejna, spisanej 5 kwietnia 1945 r. oraz na niektórych ustaleniach rozprawy sądowej z 1949 r. (która miała miejsce w tzw. Polsce Ludowej podczas najczarniejszej nocy stalinowskiej!). W dyskusji, jaka miała miejsce po jego referacie, na pytanie, dlaczego pominął inne zródła i ustalenia, Gross odpowiedział, że woli swoich świadków. Ponadto zapowiedział, że powstał już demaskatorski film w Polsce, który ma wszystko wyjaśnić.
Przejdzmy do konkretów.
Miasteczko Jedwabne
W latach 1415-1425 w wyniku akcji osadniczej księcia mazowieckiego Janusza I (Starszego) założono wies Jedwabne. Pierwszy jej właciciel, Jan Bylica (podsędek z Wizny), przybrał od tej nazwy nazwisko Jedwabiński. Już w 1417 r. zbudowano tu pierwszy murowany kosciół pod wezwaniem Nawiedzenia Najswiętszej Marii Panny, Swiętego Jakuba i Wszystkich Swiętych. W 1736 r. Jedwabne otrzymało prawa miejskie. W 1771 roku miasto liczyło 51 domów oraz 306 mieszkańców i zamieszkane było przeważnie przez Żydów. Po upadku I Rzeczypospolitej miasteczko znalazło się w granicach Prus. Zarejestrowano w nim wówczas 481 mieszkańców, w tym 343 Żydów (czyli prawie 70 proc.). Niewątpliwie już wówczas był to żydowski sztetl, składający się z dwóch ulic, 55 domów, były w nim także dwa browary i 4 gorzelnie.
Wzrost znaczenia Jedwabnego datuje się na XIX w., w 1914 r. liczyło ono już 4600 mieszkańców, ale podczas I wojny wiatowej miasteczko zostało prawie całkowicie zniszczone. Po odzyskaniu niepodległosci przez Polskę Jedwabne powoli odbudowywano, przed 1939 r. liczyło ono niecałe 3000 ludzi, w tym absolutną większość stanowili Żydzi.
7 wrzesnia 1939 roku Jedwabne dostało się pod panowanie Niemców, ale po ich krótkich rządach, na mocy układu Ribbentrop Stalin znalazło się w granicach zachodniej Białorusi. Miejscowi Żydzi radośnie powitali ten fakt, wywieszając stosowne transparenty powitalne...
Polskie Kresy spłynęły krwią
W ten sposób tak jak cała Ziemia Łomżyńska Jedwabne stało się jeszcze jedną miejscowością na... Kresach, które miały zaznać dobrodziejstw sowieckiego raju. Rozpoczęły się planowe wywózki na Sybir, mające w istocie na celu eksterminację ludnosci polskiej. Pierwsze transporty miały miejsce już w grudniu 1939 r. Jak wspominają to mieszkańcy istotną rolę w deportacjach odgrywali Żydzi. Tak zresztą było wszędzie na Kresach: wspomniany wyżej prof. Gross przytoczył m.in. relację Marii Karpy z Biłki Szlacheckiej (pow. Lwów), której 6-osobowa rodzina była zabrana 10 lutego 1940 r.
Przyszło po nich siedmiu sowieckich żołnierzy, dwóch sowieckich milicjantów i pięciu uzbrojonych Żydów! Kto to będzie pamiętał za kilka czy kilkanaście lat, gdy zabraknie świadków tych wydarzeń?
Niezależnie od deportacji Polaków, niszczono wszędzie miejsca kultu religijnego i patriotyczne pomniki. W Zambrowie podczas pochodu z okazji 1 maja w 1940 r. młodzież żydowska zniszczyła figurę Sw. Jana, przedtem zaś zniszczono Pomnik Powstańców 1863 r. (próby jego zniszczenia podejmowały zrewoltowane elementy żydowskie jeszcze przed wojną - tak, że miejscowy garnizon WP trzymał przy nim straż). Trzeba przyznać, że te haniebne uczynki zostały potępione przez miejscowych rabinów. Nie było to jednak skuteczne w wielu miejscowościach deportacjom Polaków towarzyszyły bowiem obrazliwe i szydercze wyzwiska: Polacy jadą w pielgrzymkę do Częstochowy.
Rola Żydów podczas okupacji sowieckiej
W licznych zachowanych wspomnieniach i relacjach, a także w zbiorowej pamięci tamtego pokolenia powtarzają się często zarzuty, że w lokalnej, sowieckiej (okupacyjnej przecież!) administracji, milicji, NKWD oraz także w prasie gadzinowej i szeroko pojętej kulturze jakże prymitywnej i wyszydzającej patriotyczne i religijne uczucia Polaków pojawili się Żydzi, zarówno miejscowi (czyli obywatele II RP), jak i napływowi ze Związku Sowieckiego. Nic dziwnego, polskich kolaborantów było zbyt mało, aby obsadzić wszystkie okupacyjne struktury sowieckie, rdzenni obywatele sowieccy nie znali naszego języka, Żydzi zatem znakomicie wypełniali tę lukę. Ich liczba na terenach zagarniętych przez Sowietów znacznie się zwiększyła, na skutek napływu kilkuset tysięcy tzw. bieżeńców spod okupacji niemieckiej. Ponadto, co bardzo ważne, Żydzi w swej masie (mimo licznych, szlachetnych wyjątków) nie traktowali agresji sowieckiej 17 września na Polskę tak, jak Polacy. Dla wielu z nich, co podkreślają zresztą liczni historycy żydowscy, miało to być jakoby wyzwolenie spod narodowego ucisku.
Warto w tym miejscu przytoczyć odpowiednie dane z raportu Jana Karskiego (szczególnie te fragmenty, które obecnie są nagminnie pomijane, także przez samego autora!), który podkreslał: Gorzej już jest np. gdy denuncjują oni Polaków, polskich narodowych studentów, polskich działaczy politycznych, gdy kierują pracą milicji bolszewickich zza biurek lub są członkami tych milicji, gdy niezgodnie z prawdą szkalują stosunki w dawnej Polsce. Niestety, trzeba stwierdzić, że wypadki te są bardzo częste, dużo częstsze niż wypadki wskazujące na ich lojalność wobec Polaków czy sentyment wobec Polski.
A przecież należy pamiętać, że byli to polscy obywatele, którzy angażowali się dobrowolnie, z nieprzymuszonej woli, do gnębienia polskiego społeczeństwa.
Jeśli nie było i nie ma zrozumienia dla postawy części mniejszości niemieckiej, która czynnie wystąpiła po 1 wrzenia 1939 r. po stronie nazistów, to dlaczego mamy akceptować taką postawę części (ale jakże znaczącej) społeczności żydowskiej, czynnie wspierającej okupanta sowieckiego?
Jan Karski wyciągał w swym raporcie następujące wnioski: W zasadzie jednak i w masie Żydzi stworzyli tu sytuację, w której Polacy uważają ich za oddanych bolszewikom i miało można powiedzieć czekają na moment, w którym będą mogli po prostu zemcić się na Żydach. W zasadzie wszyscy Polacy są rozżaleni i rozczarowani w stosunku do Żydów olbrzymia większosć (przede wszystkim oczywicie młodzież) dosłownie czeka na sposobnosć krwawej zapłaty. Karski przybył pierwszy raz jako kurier do Rządu Polskiego w styczniu 1940 r. do Angers (na terenie wolnej jeszcze Francji). Cytowany powyżej raport sporządził w lutym 1940 r., na podstawie wiedzy o stosunkach pod obiema okupacjami do grudnia 1939 r., czyli gdy jeszcze nie znane były rozmiary deportacji ludnosci polskiej w głąb Związku Sowieckiego. Nie wiedziano jeszcze wówczas, jaka będzie rola i zakres pomocy w tych deportacjach miejscowych Żydów. Wiedziano jednak już o ich roli w NKWD, milicji sowieckiej, o denuncjacjach Polaków itp.
Brak odpowiedzialności
Nie jest prawdą, że Żydzi nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji, jakie to miało wywołać na przyszłość. Już w kwietniu 1942 r. w organie Żydowskiego Związku Wojskowego Żagiew (wydawanym na terenie getta w Warszawie) pojawiła się zapowiedz, że istnieje konieczność pociągnięcia do odpowiedzialności tych Żydów z Kresów Wschodnich, którzy splamili się czynną kolaboracją z zaborcą sowieckim, podobnie zresztą, jak i innych polskich obywateli. Niestety, poza środowiskiem ŻZW, grupującym oficerów i podoficerów WP pochodzenia żydowskiego (które do końca było lojalne wobec II RP), inne żydowskie ugrupowania nie chciały dostrzec tego problemu.
Wybuch wojny niemiecko-sowieckiej 22 czerwca 1941 r. powitany został przez ludność kresową jak wybawienie. Rozumiano oczywicie, że nie będzie oznaczać to przywrócenia Polsce niepodległości, ale powszechnie uważano, że po prawie dwuletniej okupacji sowieckiej już nic gorszego zdarzyć się nie może...
W pierwszych dniach po ucieczce Sowietów dochodziło do lokalnych samosądów na ujętych funkcjonariuszach NKWD, milicji, administracji, działaczach partyjnych. Wród nich byli liczni Żydzi. Ponadto często wymierzano sprawiedliwosć na lepo nie zawsze wobec bezposrednich sprawców denuncjacji, wywózek i wczeniej zadanych szykan. Tak było zresztą nie tylko na terenach polskich, ale także w krajach nadbałtyckich, na Ukrainie, Białorusi. Taka zemsta choć oczywicie bardzo naganna i powodująca kolejne nieszczęscia, była z psychologicznego punktu widzenia zrozumiała. Każda wojna i okupacja obniża poziom społecznej moralności i wrażliwosci.
Ponadto, zwracanie się w tych sprawach o wymierzenie sprawiedliwości do nowego, tym razem nazistowskiego okupanta także nie wchodziło w grę, albowiem byłaby to także forma kolaboracji z wrogiem. Jakie były rozmiary tego zjawiska, wywołanego uczuciami rozpaczy i obniżonej moralności? Tego nie wiemy i zapewne do końca już się nie dowiemy. W warunkach powojennych nie było żadnych możliwości obiektywnego badania tych spraw. Nie tylko że nie zbierano do tego tematu dokumentów i relacji, ale też pomijano je nawet w rozmowach prywatnych i rodzinnych, z przyczyn oczywistych.
Dziś płacimy za to straszliwą cenę, kolejną daninę za 45-letnią okupację komunistyczną. Dla środowisk żydowskich stało się to bowiem pretekstem do wyolbrzymiania tych zagadnień, fałszowania ich prawdziwych przyczyn, ponadto jest dziś bardzo wygodną, kolejną płaszczyzną oskarżania Polaków o współudział w holokaucie. Jeśli strona polska nie prowadziła żadnych badań w tym zakresie (a kto i jak mógł to robić? jakiekolwiek próby byłyby powodem oskarżenia w PRL o próbę obalenia przemocą ustroju socjalistycznego czy jak tam to się wtedy nazywało), to publikacje i relacje żydowskie, jako praktycznie jedyne na ten temat, są dziś straszliwym aktem oskarżenia.
Gestapo naradzało się z Polakami...
Przykładem może być właśnie miasteczko Jedwabne i dokonany tam pogrom Żydów przez Polaków. Trzeba w tym miejscu zacytować relację Szmula Wasersztejna, spisaną 5 kwietnia 1945 r., czyli jeszcze podczas działań wojennych w Europie. Jest to jedno wielkie oskarżenie Polaków, urągające wszelkiej elementarnej wiedzy o okupacji niemieckiej na ziemiach polskich i roli, jaką w eksterminacji Żydów odegrali niemieccy naziści. Tak to opisał Szmul Wasersztejn:
10 lipca 1941 r. rano przybyło do miasteczka osmiu gestapowców, którzy odbyli naradę z przedstawicielami władz miasteczka. Na pytanie gestapowców, jakie mają [Polacy] zamiary wobec Żydów, wszyscy jednogłonie odpowiedzieli, że trzeba wszystkich zgładzić. Na propozycję Niemców, ażeby z każdego zawodu zostawić przy życiu jedną rodzinę żydowską, miejscowy stolarz, Bronisław S.[...] odpowiedział: Mamy dosyć swoich fachowców, musimy zgładzić wszystkich Żydów. Burmistrz K.[...] i wszyscy pozostali zgodzili się z jego słowami. Postanowiono wszystkich Żydów zebrać w jedno miejsce i spalić. Do tego celu oddał S.[...] swoją stodołę znajdującą się niedaleko miasteczka.
Po tym zebraniu rozpoczęła się rzez. Miejscowi chuligani uzbrojeni w siekiery, w specjalne kije nabijane gwozdziami i inne narzędzia zniszczenia i tortur wypędzili wszystkich Żydów na ulice. Na pierwsze ofiary swych diabelskich instynktów wybrali 75 najmłodszych i najzdrowszych mężczyzn, którym kazali wziąć wielki pomnik Lenina, swego czasu postawionego przez Rosjan w centrum miasteczka. (...) Niosąc pomnik musieli do tego jeszcze spiewać, aż przynieli go na wskazane miejsce. Tam zmuszono ich do wykopania dołu i wrzucenia pomnika. Po tym ci sami Żydzi zostali zakatowani na smierć i wrzuceni do tego samego dołu. (...) Spalono brody starych Żydów, zabijano niemowlęta u piersi matek. Bito, mordowano i zmuszano do spiewów, tańców itp. Na koniec przystąpiono do głównej akcji do pożogi. Całe miasteczko zostało otoczone przez straż tak, że nikt nie mógł uciec, pózniej ustawiono Żydów po czterech w szeregu, a rabina, Żyda powyżej 90 lat i rzezaka postawili na czele. Dano im do rąk czerwony sztandar i pędzono spiewając do stodoły (...).
...czy się nie naradzało?
Przypatrzmy się uważniej relacji owego Szmula. Według niego do Jedwabnego przybyło zaledwie ośmiu (!) gestapowców, którzy w dodatku jakoby nie bardzo wiedzieli, co zrobić z miejscowymi Żydami. Odbyli zatem naradę z przedstawicielami władz miasteczka. Gdy Polacy natarczywie upierali się, że trzeba wszystkich Żydów zgładzić, to wówczas Niemcy okazali się prawdziwymi Europejczykami, prawie przyjaciółmi Żydów, pragnąc zostawić przy życiu jedną rodzinę żydowską z każdego zawodu. Ale Polacy... nie zgodzili się na to! I w tym miejscu według Wasersztejna rola Niemców się kończy. Dalej jest już tylko krwiożerczy, odwieczny, polski antysemityzm, wyssany zapewne z mlekiem matki. Polacy mają już gotowe (niezbyt subtelne zresztą) narzędzia zbrodni, np. specjalne kije nabijane gwozdziami i inne narzędzia tortur. Przypomina to jakie wydarzenia prawie z epoki kamienia łupanego, w której troglodyci posługiwali się prymitywnymi maczugami...
Czy jest w ogóle możliwe, aby Niemcy pytali gdziekolwiek miejscową ludność w podbitych przez siebie krajach, jakie ma ona zamiary wobec Żydów? Hm, bardzo ciekawa interpretacja holokaustu! Wynika z niej pośrednio, że dokonał się on rękoma wyłącznie ich niewolników, że nie było koncepcji Endlösung, a Mein Kampf Adolfa Hitlera to takie tam sobie niewinne bajdurzenia. Taka teoria mogła powstać w głowie nieszczęsnika o niezbyt lotnym umysle, pełnego uprzedzeń wobec Polaków, okrutnie potraktowanego przez los. Ale żeby bezkrytycznie opierali się na jego relacji światowej sławy profesorowie żydowscy?
Film - skuteczny nosnik propagandy
Zapowiadany na konferencji w Yeshiva University przez prof. J.T. Grossa film o polskim pogromie Żydów w Jedwabnem, film demaskatorski, został rzeczywiscie nakręcony w Polsce. Niestety, nie tylko że nic nie wyjasnił, to jeszcze wprowadził dodatkowe elementy przekłamań i deformacji ówczesnej rzeczywistości. Został on wyemitowany w Wielki Wtorek, 18 kwietnia w I programie TVP, w czasie największej oglądalnosci o godz. 21.05, pod znamiennym tytułem: ...gdzie mój starszy syn Kain? Tuż przed emisją zapowiedziano, że dokonuje się to w ramach niekończącej się dyskusji o holokaucie.
Warto przypomnieć biblijną opowiesć o Kainie i Ablu, złym i dobrym człowieku, aby zrozumieć, jaką rolę wyznaczono Polakom (złym ludziom). Pan Bóg wykrzyczał przecież złemu Kainowi, który z zawisci zabił dobrego Abla: Bądz więc teraz przeklęty (...). Czyżby więc nasi starsi bracia w wierze mieli tak mocne podstawy, aby nas przeklinać? W teologii chrzecijańskiej Abel jest symbolem Chrystusa, w konsekwencji więc Kain jest symbolem Jego zabójców...
Scenariusz filmu napisała i wyreżyserowała go Agnieszka Arnold, przy współpracy Natalii Aleksiun. Film zaczyna się mocno, jak u Hitchkocka: oto Żyd, który podczas wojny miał kilka lat, opowiada, jak to na jego oczach Polacy zamordowali mu matkę i braciszka, którzy udali się do wsi zakupić żywnoć. Ta przejmująca opowiesć ilustrowana jest... fotografiami z egzekucji, przeprowadzanych przez Niemców! A pózniej tak, jak u klasycznego mistrza filmów grozy: dalsza eskalacja napięcia. Umiejętnie wpleciono różne fragmenty dokumentów i wspomnień (w tym fragment relacji Szmula Wasersztejna, który podał, że Polacy spalili 1000 Żydów, choć lektor pominął tę liczbę), przed kamerą pojawiały się takie autorytety, jak: Jan Karski (z jego raportu przytoczono jedynie fragment traktujący o tym, że Polacy negatywnie traktowali Żydów), Jan Błoński, Miles Lehrman. Przytoczono fragment odezwy Zofii Kossak-Szczuckiej, nieco dokumentów Rządu RP na WychodŸstwie i co najważniejsze padła sprawa pogromu w Jedwabnem.
Podstawą była oczywiście całkowicie bezkrytycznie przytoczona relacja Wasersztejna. Do tego kilka wywiadów z mieszkańcami Jedwabnego (którzy chyba nie bardzo zdawali sobie sprawę, w czym uczestniczą), co wypadło na tle tej relacji raczej blado, bo i któż z miejscowych ją zna? Podobnie zresztą było i w innych tego typu filmach, jak w Shoah czy Sztetl. Czyli recepta jest prosta nie szukanie prawdy, krytyka dokumentów, obnażanie istoty, lecz ślizganie się po powierzchni zjawiska w taki sposób, aby udowodnić przyjęte z góry założenie. A jeśli ktoś to zakwestionuje? Hm, to pewnie jakiś... antysemita!
Jak było w Jedwabnem?
W 1989 r. w Studiach Podlaskich (wydawanych przez ówczesną Filię Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku) ukazało się obszerne opracowanie o zagładzie skupisk żydowskich w regionie białostockim w latach 1939 i 1941-1944. Jego autor, Waldemar Monkiewicz, był szefem Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich.
Według jego ustaleń, 10 lipca 1941 r. do Jedwabnego przybyło samochodami ciężarowymi około 200 niemieckich funkcjonariuszy policyjnych z batalionów 309 i 316 (działających w ramach Einsatzgruppen B), tworzących Kommando Bialystok. Dowodził nimi Wolfgang Bürkner z warszawskiego Gestapo. Przenosili się oni z miejscowości do miejscowości, urządzając pogromy Żydów. W Jedwabnem rola nielicznych miejscowych Polaków ograniczona była do przyprowadzania ofiar na rynek i ich konwojowania poza miasto. Niemcy spędzili do stodoły poza miastem około 900 Żydów, których następnie spalili.
Czy członkowie Kommando Bialystok (którzy popełnili podobne zbrodnie na Żydach także w Radziłowie, Wąsoszu, Szczuczynie, Tykocinie o co również oskarża się Polaków) mogli prowadzić jakiekolwiek pertraktacje z Polakami na temat: co zrobić z Żydami? Gdyby tak było, to dlaczego Niemcy już od marca 1941 r. (czyli na trzy miesiące przed inwazją na Związek Sowiecki) przygotowywali Einsatzgruppen do ich likwidacji i dlaczego Heydrich 2 lipca 1941 r. wydał im formalny rozkaz mordowania Żydów na terenach zajmowanych przez wojska niemieckie? I wreszcie, trzeba być konsekwentnym: jeśli tak było, to może dojdziemy do wniosku, że Hitler pytał Polaków czy ma rozpętać w porozumieniu ze Związkiem Sowieckim kataklizm II wojny wiatowej. A jesli tak, to konieczna będzie rewizja Procesu Norymberskiego! Cóż to byłby za rewizjonizm historyczny. Prawdziwy cymes.
Monkiewicz, prokurator z zawodu, w 1949 r. oskarżał kilku Polaków o pomaganie Niemcom w wyłapywaniu Żydów i ich eskortowaniu. Zapadły wyroki kilkunastu lat więzienia. Po latach Monkiewicz mówi o tym bardzo niechętnie (w wypowiedzi do artykułu Danuty i Aleksandra Wroniszewskich w Kontaktach z lipca 1988 r.): Ci ludzie mówi z naciskiem - m u s i e l i być skazani. Bez względu na stopień winy. Były to przecież czasy Jakuba Bermana i jemu podobnych...
Dziwni byli jednak ci Polacy. Mimo że nie ustąpili Niemcom i nie chcieli zachować przy życiu (choćby na jaki czas) niektórych Żydów, to jednak... niektórych zdołali przed tymi Niemcami ukryć i przechować. Danuta i Aleksander Wroniszewscy we wspomnianym artykule podają konkretne przykłady. Są także inne relacje, mówiące o podobnych przypadkach. Jeden z uratowanych jedwabieńskich Żydów wrócił po wojnie do miasteczka, przeszedł na katolicyzm i mieszkał tam do śmierci.
Żydówka Helena uratowała się z obławy niemieckiej w Jedwabnem z matką i trzema braćmi. Dzięki pomocy licznych ludzi dobrej woli przeżyła całą okupację wraz z matką, jej braciom to się nie udało. Po wojnie wyszła za mąż za Polaka, po 1956 r. zamieszkali oboje w Jedwabnem. Wroniszewcy przytaczają jej opinię o relacji Wasersztejna: W jedwabieńskiej stodole spłonął dziadek i dwie siostry mamy z dziećmi i mężami. To, jak do tego doszło, znam tylko z opowiadań. Nie wierzę jednak, żeby mieszkańcy Jedwabnego byli aż tak okrutni. Przez Szmula przemawiały na pewno ból i rozpacz, dlatego nie był obiektywny. Niedawno przyjechał do Jedwabnego rabin z Kostaryki, jeden z tych siedmiu Żydów, których uratował Karwowski. Najpierw modlił się na kirkucie, a potem przyszedł do nas. Dobrze pamiętał jednego z tych, o których Wasersztejn pisał, że mordowali Żydów. To był bardzo dobry człowiek powiedział. A ja mu wierzę.
W takie opowieści nie uwierzył natomiast prof. Jan T. Gross, który woli swoich świadków. Zapewne w ogóle nie starała się wszystkiego uwzględnić reżyser i scenarzystka Agnieszka Arnold i jej współpracowniczka Natalia Aleksiun. Bo i po co pokazywać wątpliwosci czy wręcz niedorzecznosci? Cóż wart byłby film, w którym Polacy i Żydzi wypadliby niejednoznacznie, tak jak w życiu. Widownia, wychowana na produkcyjniakach z Hollywood, będzie dalej karmiona prostymi (prostackimi) schematami. Dobry Abel i zły Kain. To jest temat! Pozostaje problem natury moralnej: nie mów fałszywego swiadectwa przeciw blizniemu swemu. To przykazanie obowiązuje zarówno chrzescijan, jak i żydów. Ale jest z tego niezłe wyjscie: wystarczy w ramach politycznej poprawnosci nie ujawniać uczuć religijnych, wystarczy... ogólnoświatowy humanizm. Skoro Kain jest przeklęty, to może nie jest już człowiekiem?
Kain i Abel może być jednak w każdym z nas. Nie zależy to od narodowoci, pozycji społecznej czy nawet wyznania. Każdą z tych kategorii można zmienić: narodowość, pozycję społeczną, wyznanie. Ale natura ludzka jest niezmienna.
Kłamstwo kłamstwu nierówne?
Po wojnie nie odbywały się procesy o kolaborację z Sowietami w latach 1939-1941, o udział w deportacjach Polaków, za służbę w NKWD i donosicielstwo. Były to przecież czasy Jakuba Bermana i jemu podobnych... Dzis Jakuba Bermana już nie ma. Ale nie ma i nic na to nie wskazuje, że kiedykolwiek będą, mamy bowiem państwo prawa warunków na to, aby uczciwie przeprowadzić jakiekolwiek procesy za przestępstwa z tamtych lat, obojętnie, kto je popełnił. Pozostał jedynie proces historyczny, który zresztą toczy się od lat: sąd nad Polakami.
Stąd narastająca fala publikacji i artykułów o polskich obozach koncentracyjnych oraz o nazistach z AK i NSZ, ignorowanie zagłady milionów Polaków, wartosciowanie smierci na ważną (śmierć Żydów w obozach koncentracyjnych, ostatnio także pederastów i Cyganów) i mniej ważną (śmierć Polaków, którzy jakoby ginęli inaczej).
Dyskusja o tych sprawach przenosi się w sfery irracjonalne. Można zmieniać relacje, kaleczyć dokumenty (a niektóre zródła tajemniczo giną bezpowrotnie), straszyć zarzutem o kłamstwo oswięcimskie, bez względu na to, czy jest to wystarczająco uzasadnione. I warto pamiętać, że w przypadkach, gdy zarzuty strony żydowskiej są uzasadnione (a przecież każdy naród ma swój margines i nie możemy tego zanegować; podobnie mieli swój margines Żydzi, i to całkiem spory), oskarżenia padają na ogół wobec Polaków w ogóle, jako narodu. Powinny być natomiast piętnowane konkretne, winne jednostki czy grupy. Ale my jakoby wyssalimy antysemityzm z mlekiem matki.
Czy kłamstwo żydowskie zostanie ujęte w ramy prawne i będzie kiedykolwiek traktowane tak samo, jak kłamstwo oświęcimskie?
Leon Kalewski
Kpt. UB Marcel Reich-Ranicki papieżem?
Ilu jest na wiecie papieży? To absurd, stawiać takie pytanie: przecież wszyscy wiedza, że tytuł ten przysługuje wyłacznie Janowi Pawłowi II, zwierzchnikowi Kocioła katolickiego. Publicyci, szukajac za wszelka cenę stosownych porównań, wymylili jednak jeszcze jednego. Miałby nim być mianowicie Marcel ReichRanicki, żyjšcy od kilkudziesięciu lat w Niemczech Żyd wywodzšcy się z Polski, znany tam krytyk literacki.
Jakim za jest on papieżem? Anna Rubinowicz w korespondencji z Berlina dla Gazety Wyborczej (14 IX 1999 r.) nazywa go papieżem niemieckiej krytyki literackiej. Jest to porównanie o tyle nietrafne, co niestosowne. Papież jest głowš państwa watykańskiego, a jako zwierzchnik Kocioła jest nieomylny w sprawach wiary i moralnoci. Jego oficjalne, głoszone w tym zakresie ex cathedra stanowisko jest dla katolików obowišzujšce i nie podlega krytyce. Inaczej jest natomiast z krytykami literackimi: nie sš nieomylni, wprost przeciwnie, często sš stronniczy i swymi analizami mocno pyszałkowatymi w formie i uzurpatorskimi w treci potrafiš wyrzšdzić literaturze sporo szkód.
Idšc dalej tym tokiem rozumowania, papieżem kuchni telewizyjnej może wkrótce zostać Maciej Kuroń (tylko jak odróżnić zupki Jacka K. od dań Macieja K.?); papieżem literatury w Polsce może być Andrzej Szczypiorski (tylko jak pominšć jego egzegezę niewiętego żywota sowieckiego generała Karola Œwierczewskiego?); a papieżem od spraw katolickich w Gazecie Wyborczej powinien być... Roman Graczyk. I tak dalej.
Pretekstem do licznych wzmianek o Ranickim oraz dużych artykułów jest jego autobiografia, wydana po niemiecku Das Leben. Czytelnicy WybGazety byli do jej publikacji przygotowywani od dawna. Już w kwietniu 1996 r. ukazała się tam wzmianka, że ReichRanicki pisze autobiografię, która miała być gotowa już w lutym 1997 r. Dzieło ukazało się dopiero dwa lata póŸniej, ale z miejsca stało się bestsellerem w Niemczech: krytyk literacki, który kreuje rynek czytelniczy w tym kraju, musiał być odpowiednio nagłoniony. A autobiografia, jak autobiografia, nie zawsze jest pełna i nie wszystko zawiera. Zawsze co tam zostaje do dopowiedzenia... Ale o tym póŸniej.
Stwierdzenie, że to on kreuje rynek czytelniczy w Niemczech, nie jest gołosłowne. Prowadzi w telewizji program pt. Kwartet literacki, i jak pisze Anna Rubinowicz: pisarze bojš się jego wyroku, ale jeszcze bardziej bojš się jego milczenia o ich ksišżce. Nie zaszkodziło mu wcale publiczne oskarżenie o powišzania z komunistycznš bezpiekš w PRL. W 1994 r. z takim stwierdzeniem w niemieckiej telewizji wystšpił bowiem Tilman Jens, syn zaprzyjaŸnionego z Reichem Waltera Jensa, profesora retoryki. Nie zaszkodziło to Reichowi, który konsekwentnie zaprzeczał tym zarzutom. Do czasu: w czerwcu 1994 r. zostały opublikowane dane Marcelego Reicha, zaczerpnięte z tajnego (wówczas) opracowania MSW z 1978 r., zawierajšcego noty biograficzne wszystkich funkcyjnych pracowników centrali UBSB z lat 19441978. Wynika z nich, że Marceli Reich pracę w resorcie bezpieki rozpoczšł już w paŸdzierniku 1944 r., jako Cenzor Cenzury Wojennej Resortu BP. Następnie pełnił różne funkcje w ubeckiej cenzurze (cóż za zajęcie, jak na przyszłego krytyka literackiego!), był też Kierownikiem Grupy Operacyjnej WUBP w Katowicach w 1945 r. Krótkš przerwę w służbie UB zrobił sobie od grudnia roku 1945 do kwietnia 1946 r.
Wtedy bowiem znalazł sobie miejsce ponownie w UB, ale tym razem już w wywiadzie, dochodzšc do redniego szczebla hierarchii ubeckiej, był bowiem m.in. kierownikiem referatu, sekcji, a nawet p.o. Naczelnika Oddziału. Jako funkcjonariusz UB był nawet konsulem Polski Ludowej w Londynie (bardzo dyplomatyczne zajęcie jak na człowieka o zainteresowaniach literackich). W tej służbie doszedł do stopnia kapitana, co w bezpiece oznaczało bardzo dużo.
W swej autobiografii ReichRanicki ten okres całkowicie bagatelizuje. Pisze mianowicie tak: A tajna służba? Wyznam tu prawdopodobnie rozczarowujšcš prawdę: nie miałem ani sztucznej brody, ani peruki. Nie używałem atramentu sympatycznego, nie miałem broni, aparatu fotograficznego, fotokopiarki ani magnetofonu. Oczywicie, człowiek kontrolujšcy i poddajšcy cenzurze myli innych z pozycji ubeckich nie musiał maskować się perukš czy sztucznš broniš. Dla twórcy literatury, jak również dla zwykłego autora listu, z którego wycinał nieprawomylne fragmenty, i tak pozostawał anonimowym ubekiemcenzorem. Praca komunistycznego wywiadu w drugiej połowie lat 40. to także nie były sztuczne brody i peruki. Walkę klasowš można było przecież prowadzić bardziej różnorodnymi rodkami technicznymi, co nie oznacza, że nie była ona szkodliwa czy wręcz zbrodnicza. Sama bowiem inwigilacja i nasyłanie agentów w rodowisko polskiej emigracji niepodległociowej w Londynie mogło mieć bowiem pózniej konkretne konsekwencje. Dane tam uzyskane były przydatne w ledztwach prowadzonych przez bezpiekę w kraju, rozszerzały zakres aresztowań i przeladowań... Czy kiedy dowiemy się na ten temat wszystkiego? Jak dotšd, wszystkie kolejne ekipy rządzące Polskš po 1989 r. pieczołowicie chroniš ubeckie archiwa przed wcibskociš naukowców, dziennikarzy i innych zainteresowanych, zasłaniajšc się tajemnicš państwowš i ochronš interesów państwa. A przecież nie żyjemy w dalszym cišgu w PRL!
W listopadzie 1949 r. kpt. UB Marceli Reich wrócił z Londynu do komunistycznej Warszawy, a w styczniu 1950 r. został zwolniony z bezpieki. Adam Krzemiński twierdzi (też w WybGazecie 2930 stycznia 2000 r.), że epizod (ponad pięcioletni!) jego służby w UB jest opisany lekko i żartobliwie. Z artykułu A. Rubinowicz wynika, że został wyrzucony z partii i pozbawiono go posady. Prof. Hubert Orłowski, germanista na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w artykule zamieszczonym w Frankfurter Rundschau w 1994 r. twierdził natomiast, że swymi publikacjami wiernie służył partii do 1957 r. Według A. Rubinowicz w 1958 r. zdecydował się na ucieczkę do RFN. Natomiast wg innych Ÿródeł wyjechał do Niemiec na zaproszenie Heinricha Bölla i już tam pozostał.
Jego nazwisko pojawia się w stenogramie VIII Plenum Komitetu Centralnego PZPR 1921 X 1956 r. Przemawiajšcy wówczas tow. Leon Wudzki wymienił go w następujšcym kontekcie: Ranickiego wyrzucilicie z partii, bo był w tym Judenracie, poza tym miał tam trochę zamazanš przeszłoć, był obcy klasowo i obcy ideologicznie. Za to został skrelony, usunięty z partii, ale po co było mu zabraniać pisać? Przypominam ten epizod dla porzšdku, bo nie zawsze wyrzucenie z partii oznaczało, że skrelony z niej członek stał się... antykomunistš.
Polska na zawsze pozostała dla ReichaRanickiego krajem obcym, mimo że urodził się w 1920 r. we Włocławku i mieszkał tam przez dziewięć lat. Następnie został wysłany przez rodziców do bogatego wuja do Berlina, ale w 1938 r. został z niego wyrzucony przez hitlerowskich Niemców, w ramach deportacji. W Polsce spędził następne 20 lat, pod Warszawš został przechowany wraz z żonš po ich ucieczce z getta w 1943 r. Miłoć do Niemiec a obojętnoć wobec Polski (no, może za dużo powiedziane: wg A. Rubinowicz Marceli Reich bez ogródek pisze o polskim antysemityzmie w czasie wojny i po wojnie) jest w jaki sposób wytłumaczalna, jeli weŸmie się pod uwagę analizę częci wspomnień, dotyczšcych jego pobytu w nazistowskim Berlinie do 1938 r. Tak o tym pisze A. Krzemiński: Obraz szkoły w hitlerowskim Berlinie może być zaskakujšcy: żadnego antysemityzmu ze strony kolegów, członków Hitlerjugend, wspaniali nauczyciele, nawet nazistowski dyrektor był co prawda służbistš, ale na swój sposób sprawiedliwym. Łatwy dostęp do ksišżek zakazanych. Nic dziwnego, że pozycja ReichaRanickiego jako krytyka literackiego w Niemczech jest taka mocna. Pozwala on bowiem zapomnieć, że zapewne wielu jego kolegów z klasy, tych członków Hitlerjugend oraz ich nauczycieli realizowało póŸniej politykę Lebensraumu i wcielało w życie nazistowskš doktrynę walki ras. Ale nie w Niemczech i wiadectwo papieża niemieckiej krytyki literackiej może być do tego przydatne. Łatwiej wtedy skupić całš uwagę na polskim antysemityzmie w czasie wojny i po wojnie, prawda?
* * *
Co się zaczęło 1 września 1939
Już 24 lutego 1920 r. Deutsche Arbaiter Partei (potem NSDAP) oświadczyła w swoim programie: Domagamy się ziemi i kolonii dla wyżywienia naszego narodu i osiedlenia nadwyżki naszej ludnosci. Niebawem prowincjonalny działacz A. Hitler w Main Kampf okreslił jasno przyszłą politykę Niemiec jako ekspansję na wschód.
Czyż 90 milionów Niemców nie mogących znieść klęski I wojny światowej mogło nie poprzeć tego programu? Poparło. Prowincjonalny działacz w 1933 r. został kanclerzem Niemiec - teraz już Wielkiej Rzeszy - i przystąpił do realizacji planu.
5 XI 1937 r. minister spraw zagranicznych na tajnej Konferencji Wyższych Dowódców Wojskowych wyjasnił: W naszym przypadku nie idzie o zdobycie ludów, lecz wyłącznie o zdobycie p r z e s t r z e n i. Ostateczne karty odkrył H. Himmler: nie mamy germanizować... chcemy, żeby na wschodzie żył lud pochodzenia czysto n i e m i e c k i e g o.
Obie te doktryny - "przestrzeń życiowa" (Lebensraum) i "parcie na wschód" (Drang nach Osten) legły u podstaw niemieckiej polityki wschodniej (GENERALPLAN OST - GPO).
Unicestwić 20 milionów Polaków
Wschód to najpierw Polska. Więc w planie sporządzonym pod ścisłym nadzorem H. Himmlera przez dra med. H. Echlicha czytamy w scisłych wytycznych: ...unicestwić lub przesiedlić na Sybir (...) 20 milionów Polaków - reszta może zostać jako siła robocza dla osadników niemieckich. Jeszcze dalej idzie kierownik Urzędu ds. Polityki Rasowej dr Wetzel: Polacy jako najsilniejsi, będący przy tym narodem najbardziej skłonnym do konspiracji, mają być usunięci całkowicie, z wyjątkiem kilku procent nadających się do zniemczenia. Celowi temu ma służyć masowa eksterminacja, ograniczenie przyrostu naturalnego czytaj: sterylizacja, przyspieszenie umieralnosci - czytaj: eutanazja.
W imię tych "szczytnych" ideałów Niemcy zaatakowały Polskę - przy poparciu całego narodu. Kiedy po działaniach wojennych ojciec A. Bocheński przedostał się do Austrii, ze zdumieniem skonstatował, że miejscowi bracia dominikanie, całkowicie aprobują agresję Hitlera na Polskę...
Mordowali, kogo się dało
GPO Niemcy realizowali od chwili przekroczenia polskiej granicy - od 1 wrzenia 1939 r. godz. 4.45. Mordowali od razu, jak się dało, niejako "po drodze", a zaraz potem wg list przygotowanych uprzednio przez wieloletnich, dobrych sąsiadów z niemieckiej mniejszosci narodowej. Według danych dotycących Polski północno-zachodniej, w ciągu 2 pierwszych miesięcy do listopada 1939 roku wymordowali:
Pomorze Gdańskie - Pianica - 13 000, Pomorze - Bydgoszcz i okolice - 20 000, Wielkopolska - 45 000, w tym w małych miejscowosciach np. Przekopa - 900, Dynów - 300, Tułowice - 300.
Likwidacja inteligencji
Następny etap planowego wyniszczenia to realizacja "akcji A-B", czyli likwidacji polskiej inteligencji wg list przygotowanych oraz uzupełnianych na bieżąco. I znów w ciągu 2 miesięcy - maj i czerwiec 1940 r. - rozstrzelano 3500 lekarzy, prawników, naukowców, działaczy politycznych, sportowców (!) i innych. W Częstochowie prawie 100 proc. rozstrzelanych stanowiła młodzież.
Wysiedlenia
Od razu też Niemcy przystąpili do innego punktu planu: "wysiedlanie" - czytaj "wypędzanie"... Z terenów włączonych do Rzeszy - Pomorze, Wielkopolska, Slask, Żywiecczyzna - pozbyto się orientacyjnie 2 500 000 Polaków. Na ich miejsce zjeżdżali Niemcy m.in. z Rumunii, potem Estonii itp.
Obozy koncentracyjne
I kolejny punkt programu realizowany natychmiast: obozy pracy i koncentracyjne - "natychmiastowej zagłady" to sprawa pózniejsza. Podstawą prawną do ich funkcjonowania było rozporządzenie z 28 X 1933 r. "O ochronie narodu i państwa", w mysl którego praktycznie wobec każdego można było zastosować tzw. areszt ochronny, uzupełnione w roku 1941 o zarządzenie RSHA ...aby wszyscy klechy-podżegacze, wrodzy Niemcom Czesi i Polacy, jak również komunisci i inna hołota byli zamykani na długi okres.
Pierwszy obóz zaczął działalnosć w Sztutowie k. Gdańska (Stutthof) już 2 wrzenia 1939 r. wraz z przywiezieniem doń 250 ludzi - według wspomnianych list sąsiedzkich, za stan na 15 wrzenia wynosił już 6000.
Do Auschwitz zwożono ludzi z całej Polski
Centralny obóz w Oświęcimiu zaprojektowano już pod koniec 1939 roku. Pod uwagę były brane także inne miejscowości: Weltzheim i Kislau, ale przeważyły argumenty praktyczne: geograficzne - dobry dojazd z całej Polski, docelowo Słowiańszczyzny, gospodarcze - dookoła zagłębie przemysłowe gotowe do produkcji na potrzeby wojska, do czego będzie potrzebna ogromna siła robocza i względy bezpieczeństwa - Oswięcim leżał wtedy na terenie Rzeszy.
Rozkaz adaptacji miejscowych koszar H. Himmler wydał osobiscie 27 kwietnia 1940 r., a już 14 czerwca w obozie osadzono 728 Polaków z obławy w Tarnowie. Z czasem ten Konzentrationslager Auschwitz I powiększył się o KL Auschwitz II dla kobiet (Brzezinka - Birkenau) i KL A III, w którego skład wchodziło 10 podobozów filialnych, m.in. w Monowicach, Jaworznie i in. "Wyeksploatowanych" i chorych robotników i więŸniów z więzień Sląska i Zagłębia, przywożono na egzekucje i do gazu do KL A II.
Zwożono tu więzniów z całej Polski. Z samej Warszawy co 2 tygodnie odchodził z Pawiaka transport ok. 50 więzniów "politycznych" - ludzi z łapanek.
Zbrodnicze eksperymenty medyczne
W KL Auschwitz Niemcy mogli nareszcie kompleksowo realizować GPO w zakresie badań nad ograniczeniem przyrostu naturalnego i przyśpieszonej umieralności.
Co do tego ostatniego trudno mówić o "badaniach" - mordowali, kogo się dało i jak się dało. Do dziś liczba jest nieznana, ale idzie w setki tysięcy. Była to więc raczej realizacja punktu Polacy (...)
mają być usunięci całkowicie.
Prace nad szybką i tanią sterylizacją, którą można zastosować wobec wrogów Rzeszy Niemieckiej - mówił na procesie lekarzy w Norymberdze R. Brandt - prowadził prof. dr C. Clauberg. Makabrycznym, śmiercionośnym próbom poddawał kobiety w wieku lat 20-30. Bywało, że w ciągu doby umierało i 86 dziewcząt. Ich pokrajane po sekcji ciała przewożono następnie do krematorium. Codziennie. Nad sterylizacją mężczyzn pracował dr H. Schuman. M.in. napromieniowane organy usuwał operacyjnie i badał w laboratorium.
Oczywicie funkcjonował cały szereg obozów "rejonowych" i "miejskich" (Rogoznica w Łodzi), za od 1942 r. obozy "masowej zagłady". W tych ostatnich ginęli masowo Żydzi - w przeważającej większości obywatele polscy.
Pacyfikacje i wywózki
Odrębnym odcinkiem realizacji GPO były pacyfikacje wsi. Trwały one do końca okupacji, były przeprowadzane pod byle pretekstem, najczęściej za pomoc bandytom, czyli partyzantom. Udokumentowano dotąd 440 takich akcji, w których wsie równano z ziemią, mieszkańców wraz z dziećmi mordowano, palono żywcem. Tylko w 9 wsiach zginęło 2000 ludzi. Bliższych danych na razie brak.
Nie znam ilości wywiezionych na roboty - jako owe kilka procent nadających się na siłę roboczą dla Niemców - ani ilosci ludzi i dzieci, które próbowano zniemczyć, także ile realnie zniemczono. Nie wiem też, ilu Polaków zginęło ogółem w całej Polsce w egzekucjach ulicznych. Będę szukać.
Szkody tragiczne i nieodwracalne
Nie udało się Niemcom zrealizować GENERALPLAN OST - udało się Polsce i Polakom wyrządzić szkody tragiczne i nieodwracalne.
Dzis ludzie Zachodu na mapę Polski w obecnych, powojennych granicach, nanoszą miejscowości, w których były obozy, w 3/4 na terenie ówczesnej III RZESZY, i wychodzi na to, że one wszystkie, wraz z kompleksem Gross Rosen, Gross Born itp. były na terenie Polski.
Głupota, nieznajomość i obojętność wobec historii oraz zła wola podpowiada: Znaczy, że tworzyli je Polacy.
O swoją narodową tragedię Żydzi na forum międzynarodowym oskarżają Polaków. O swoje z kolei nieszczęścia oskarżają Polaków również Niemcy. A jedni i drudzy domagają się od Polski (!) odszkodowań. O odszkodowania dla polskich robotników przymusowych i ofiar obozów, od Niemców, starają się prawnicy niemieccy.
Paradoksy historii? Może. Ale nie tylko.
W każdym razie w dniach kolejnych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej trzeba przypomnieć GPO, który wystartował 1 wrzenia 1939 roku.
Magdalena Chadaj
* * *
Oddalicie Polskę Żydom!
Z Daną I. Alvi, przewodniczącą Polish American Public Relations Committee (PAPUREC), rozmawia Piotr Jakucki
- Na początku chciałbym Pani podziękować za nieugiętą obronę dobrego imienia Polski oraz ujawnianie faktów antypolonizmu. Jest Pani przewodniczącą Polish American Public Relations Committee (PAPUREC) organizacji zajmującej się tymi kwestiami. Kiedy powstał PAPUREC?
- Ziarna Komitetu zaczęły kiełkować około roku 1983-1984, kiedy zaczęłam pisać listy protestacyjne przeciw szkalowaniu Polski. Prawdziwa praca rozpoczęła się w 1989 r. Współpracowałam wtedy z Polish-American Congress Anti-Defamation Committee of California, Inc. W 1994 r. komitet zmienił nazwę na Polish American Defense Committee, Inc. po tym, jak żydowska organizacja Anti-Defamation League of B'nai B'rith, zabroniła innym organizacjom używania terminu "Anti-Defamation. W tym okresie powstał PAPUREC, który oficjalnie został zarejestrowany w księgach Stanu w 1993 r.
- Jakie cele stawia sobie PAPUREC?
- Celem Komitetu jest obrona dobrego imienia Polski i Jej suwerennosci z ciągłą nadzieją, że ta obrona uswiadomi Polakom nienawisć Żydów do Polski, rozmiar i niebezpieczeństwo ich ataków na Polskę i pobudzi do patriotyzmu.
- Co Pani sądzi o żądaniu rabina Joskowicza skierowanym do Ojca Swiętego Jana Pawła II w polskim Sejmie o usunięcie tzw. Krzyża Papieskiego ze Żwirowiska obozu Auschwitz?
- Żądanie rabina Joskowicza nie dziwi mnie. Od lat czytam o podobnych w żydowskich gazetach. Ta żydowska bezczelnoć bez granic, wymierzona w Krzyż i Polskę katolicką, nie jest niczym nowym, przecież podobny charakter miało żądanie usunięcia klasztoru Karmelitanek z obrębu obozu Auschwitz.
Rabin Joskowicz swoim wystąpieniem ujawnił przed kamerami telewizyjnymi, jakie są rzeczywiste intencje strony żydowskiej.
Z przykrością muszę powiedzieć, iż jestem bardzo rozgoryczona tym, jak mało Polacy w Polsce i na Emigracji orientują się w żydowskiej nienawiści do nas i zawłaszczaniu przez nich naszego Kraju.
Po usunięciu przez rząd Jerzego Buzka krzyży ze Żwirowiska w Auschwitz, do czego zresztą premier zobowiązał się w licie do społecznosci żydowskiej w USA, i wystąpieniu Joskowicza pojawiły się opinie, iż jest to dopiero początek żądań żydowskich w stosunku do Polski. Niejako potwierdzeniem jest wniosek 11 polskich Żydów złożony w nowojorskim sądzie o zwrot ich majątków lub otrzymanie odszkodowania za mienie zabrane przez Niemców w czasie II wojny swiatowej. Jak Pani ocenia to posunięcie?
Wniosek złożony w Nowym Jorku o wypłacenie Żydom odszkodowań również nie dziwi. Zapowiedziano go w pazdzierniku 1998 r. w krótkich programach telewizyjnych CBS i Channel 2 na wschodzie Ameryki pod tytułem Return to Poland. W tym samym czasie opublikował te zamiary także "Reuters".
PAPUREC rozesłał wówczas przez Internet świetny artykuł na ten temat w dziesięciu częściach po angielsku pod tytułem WAR ON POLAND, - the newest land grab autorstwa Bruno Hetmańskiego (25.POLISH nation libel), który jest dostępny w witrynie internetowej PAPURECA - http://www.PAPUREC.org
Gdyby wierzyć w to, co teraz wykrzykują pod adresem Polski amerykańscy (i nie tylko) Żydzi, to okazałoby się, że wszyscy Żydzi w Polsce mieli posiadłości do momentu wybuchu II wojny światowej, których nie posprzedawali od 1919 do 1938 r.
W LOS ANGELES JEWISH TIMES z 12-19 kwietnia 1996, napisano: Trzy miliony Żydów bez własnych nazwisk: W ponad pięćdziesiąt lat po zakończeniu II wojny swiatowej zidentyfikowano zaledwie mniej niż połowę ofiar wywodzących się sposród Żydów europejskich. Zgodnie z raportem Międzynarodowego Rejestru Nazwisk (International Registry of the Names) ponad trzy miliony zamordowanych Żydów ciągle pozostaje niezidentyfikowanymi. Sytuacja jest krytyczna żyjący wiadkowie mogliby pomóc odzyskać Żydom ich utracone nazwiska. Nie bądzmy więc zdumieni, jeżeli za kilka miesięcy do tej nowojorskiej sprawy sądowej przeciw Polsce dołączą się owe trzy miliony cudownie zmartwychwstałych Żydów.
- W przywołanej przez Panią publikacji Los Angeles Jewish Times chodzi także o Żydów, którzy podczas wojny pozmieniali nazwiska?
- Tak. Być może żyją w Polsce, używając pięknych, polskich nazwisk. Zmienianie nazwisk z żydowskich na polskie było powszechnie praktykowane w latach stalinowskich.
- Czy Pani zdaniem wystąpienia przeciw Polsce będą narastać? Czy jest to efekt uległości rządu polskiego wobec środowisk żydowskich? Jeżeli tak, to skąd Pani zdaniem ta uległość?
- Zacznijmy od tego, że Żydzi już lata temu dostali odszkodowania od Niemiec za utracone mienia. Ich roszczenia powinny zostać skierowane do Żydów-bankierów, fabrykantów i innych bogaczy - którzy żyli poza sferą okupacji niemieckiej i nie tylko nie pomogli swoim, ale współpracowali i handlowali z Niemcami. Ta brudna sprawa, choć wciąż zatajana, jest wspomniana w ksiażkach żydowskich autorów, na przykład w The Seventh Million Toma Segeva, Transfer Agreement Edwina Blacka.
Powinniście także przypomnieć Żydom, że w 1919 r. krzyczeli publicznie o swojej biedzie i "holokaucie sześciu milionów. Tuż przed wojną, w 1938 r., żydowska ADL w "The Tragedy of Poland - 3,000,000 Living Corpses" stwierdzała: W Polsce ponad trzy miliony Żydów około 10 procent społeczeństwa (polskiego) i jedna piąta całej społeczności żydowskiej oczekuje zbliżającej się zagłady. W porównaniu z tym los Żydów niemieckich jest czym błahym (...). Polscy Żydzi zawsze byli biedni (...). (FIRESIDE DISCUSSION GROUP of the Anti-Defamation League B'nai B'rith, No. XIX). I teraz przeszło pięćdziesiąt lat po wyzwoleniu Żydów od Niemców i publikowaniu danych, że przeszło 3 miliony tych biednych Żydów zamieszkałych w Polsce zginęło z rąk niemieckich, znalezli się bogacze z dawnej Polski domagający się zwrotu majątków od Polski... Bezczelność typowa dla ich natury.
Takie wystąpienia przeciwko Polsce będą narastać, jeżeli Polacy na to będą pozwalać. Są one oczywicie rezultatem uległości rządu polskiego, ale także wynikiem braku działań największych organizacji polonijnych przeciw antypolonizmowi.
Wasz rząd nie jest polski, nie składa się z patriotów polskich, kochających Ojczyznę - ale taki rząd, Kochani Rodacy, wybraliście i tolerujecie.
- Jednak, czy naprawdę winni tej uległości i fali antypolonizmu są zwykli Polacy? Tak można uważać z perspektywy amerykańskiej. Ale przecież polskie przepisy wyborcze są skonstruowane tak, by maksymalnie ograniczyć wpływ obywatela na kształt władzy...
- ...Tak, ale to wy, Polacy w kraju, oddalicie Polskę Żydom.
Wybralicie i dopuścilicie do rządzenia Wami te partie i ludzi, które nigdy nie były lojalne Polsce.
Wybraliście prezydenta, o którego korzeniach prasa emigracyjna (np. Gwiazda Polarna) pisała jednoznacznie, o tym, że naprawdę nazywa się Stolzman, a jego ojciec był funkcjonariuszem UB i współpracownikiem NKWD.
Czyją jest winą, że najpopularniejszym i największym dziennikiem jest GAZETA WYBORCZA, propagująca lobby filosemickie, której redaktorem naczelnym jest Adam Michnik, brat stalinowskiego kata mordującego polskich patriotów?
Czyja jest winą, że nadal może ukazywać się tygodnik NIE, redagowany przez wroga Polski i chrzecijaństwa?
To wszystko istnieje tylko dzięki Waszemu poparciu i temu, że kupujecie tego typu wydawnictwa ubliżające polskiej godności narodowej.
Jak Wam nie wstyd? Przecież w ten sposób pomagacie Żydom niszczyć polską kulturę! Pozwalacie im niszczyć siebie!!!
Czy już zapomnielicie, że to Żydzi witali wojska niemieckie i wojska sowieckie wkraczajace w 1939 r. do Polski? Nie pamiętacie już, że największym strachem dla Polaków, którzy ukrywali Żydów było to, że inni Żydzi z getta przyprowadzą Niemców?
Nie pamiętacie już, że zginęło tysiące Polaków przez zdradę Żydów?
Że na wschodzie Polski prawie 2 miliony Polaków zostało wywiezionych na męczarnie i śmierć przy udziale Żydów?
Że w Katyniu Żydzi mordowali oficerów polskich, ale także tych żydowskiego pochodzenia (przyznawali się do tego w żydowskich gazetach w Izraelu)?
Nie chcecie wreszcie pamiętać, że po 1945 r. to żydokomuna mordowała polskich patriotów...
Podczas wojny podziemie polskie umieszczało na specjalnych listach osoby kolaborujące z okupantem. Teraz powinny być rozwieszane LISTY HAŃBY z nazwiskiem każdego, kto się przyczynił do usunięcia krzyży z polskiej ziemi symbolów polskiej suwerenności, polskiego męczeństwa, chrzecijaństwa i kultury.
Każdy polski dom, szkoła, uniwersytet, fabryka, biuro, samochód, powinny mieć w oknach przyklejony do szyby dobrze widziany biały krzyż jako odpowiedz na żydowskie żądania wymierzone przeciw Polsce. Każda polska posiadłosć powinna być poswięcona jako przypomnienie i potwierdzenie do kogo ona należy. Że należy do Polaka i katolika. Te początkowe kroki powinny być opublikowane. Dopiero wtedy zło nabierze respektu dla Polaków.
W czym tkwi istota tak zaciekłego antypolonizmu środowisk żydowskich?
- Przyczyn jest szereg, ale główna tkwi przede wszystkim w samej naturze Żydów, która jest skutkiem nauk Talmudu, wychowujących Żydów na szowinistów, nienawidzących ludzi innych religii, a przede wszystkim chrześcijan.
Ukazane jest to w m.in. książce TALMUD UNMASKED księdza I.B. Pranaitisa. W żydowskiej tradycji, odwrotnie niż w tradycji polskiej, nie uczy się lojalności, miłości do Ojczyzny ani do ziemi.
Ponadto Żydzi traktują Polskę jako swoją nową Ziemię Obiecaną, - lepszą od tej pierwszej.
Chcą więc obecną, chrzecijańską Polskę opanować, zniszczyć, a z chrzecijanina Polaka mieć niewolnika do pracy.
Jednym z celów ANTYPOLONIZMU i antychrzecijanizmu jest także ukrycie roli Żydów w śmierci biednych, a więc nieprzydatnych swoich braci. A są przecież opublikowane fotografie zbrodniczych działań żydowskiej policji w warszawskim getcie. Polacy, np. Lesław Giermanski, którzy byli swiadkami jej służalczości wobec Niemców i mordowania współbraci w wierze, opisali to i opublikowali w polsko-amerykańskiej prasie.
Pierwsze strzały w getcie w Warszawie padły od Żydów do Żydów, jako kara za szpiegostwo i współpracę z Niemcami. Fotografie z getta pokazują smiertelnie przestraszonych Żydów wychodzących z bunkrów w ruinach Warszawy i Niemców stojących z karabinami. Nikt tylko nie pisze, że to Żydzi przyprowadzali Niemców. To temat tabu.
Mordechaj Anielewicz, 23-letni dowódca "powstania", został przecież zdradzony przez swoich współbraci...
- I to dlatego Żydzi tak nie lubi Polaków, dzięki którym wielu z nich przeżyło II wojnę swiatową? I to dlatego Polaków oskarża się dzis o eksterminację Żydów i współpracę w tym dziele z Niemcami?
Jestemy dla nich takim wrogiem zastępczym, by zatrzeć ich własne zbrodnie na narodzie żydowskim?
- Żydzi nie lubią Polaków, którzy im uratowali życie, bo są niewdzięcznym narodem.
Oskarżają Polaków o eksterminację, bo z Niemcami robią interesy i biorą od nich pieniądze. Przy tej okazji tuszuje się żydowską współpracę z Niemcami podczas wojny (ale nie tylko) i w pewnych wypadkach nieczyste sumienia niektórych "survivors", np. tych na "liście Schindlera".
Wniosek, po przeczytaniu m.in. "The Seventh Million" jest taki, że "holocaust" był rezultatem współpracy niemiecko-żydowskiej. Niemcy nie chcieli Żydów w Europie, a Żydzi w Palestynie nie chcieli biednych.
Czy społeczeństwo amerykańskie zna prawdziwą stronę stosunków żydowsko-polskich?
- Nie. Nieznana jest np. historia morderstw dokonanych na Polakach po 1945 r. przez "żydokomunę". Winę za to ponoszą także organizacje polonijne, w tym Kongres Polonii Amerykańskiej, które nie prowadzą odpowiednich akcji uświadamiających amerykańskiemu społeczeństwu rozmiary zbrodni dokonywanych na Polakach.
Jak wygląda sprawa antypolonizmów w USA? Wiem, że Pani organizacja prowadzi bardzo intensywne akcje wymierzone w antypolskie publikacje prasowe, filmy, komiksy...
- ANTYPOLONIZM w USA jest świetnie zorganizowany. Organizacje żydowskie, które dostarczają edukacyjnych materiałów do szkół, np. "Facing History and Ourselves" z Brookline, MA, wysyłają specjalistów, żeby uczyć nauczycieli, jak indoktrynować dzieci o "holokaucie". Historia II wojny światowej jest zakłamana i zredukowana wyłącznie do przeżyć i cierpień Żydów, które są wyolbrzymione, aż do stopnia utraty wiarygodności.
Natomiast Polska i Polacy są pokazani w jak najgorszym świetle, jako zacofani pijacy, "rdzenni antysemici", gorsi od Niemców. Obrona Polski w 1939 r. jest wyśmiewana i określana jako krótsza, aniżeli obrona getta podczas "powstania" w 1943 roku. Powstanie Warszawskie nie jest w ogóle opisywane, za Armia Krajowa jest pokazana jako "Nazi" (Nazici), jako organizacja, której głównym celem było mordowanie Żydów. Koronnym przykładem antypolonizmu jest film Shtietl Mariana Marzyńskiego, Żyda uratowanego podczas wojny przez Polaków. Polacy zostali w nim pokazani jako prymitywni mordercy, zdrajcy Żydów, kolaborujący z Niemcami.
Takie kwestie, jak pomoc Polaków dla Żydów, zdrada Żydów przez Żydów, łapanki Polaków przez Sowietów przy pomocy Żydów, zostały z filmu wycięte przez Marzyńskiego.
PAPUREC wysyłał w tej sprawie listy protestacyjne do biur PBS i poprzez Internet. Inne grupy i indywidualne osoby też pisały. Bez skutku. Shtietl został wyswietlony z zaleceniem documentary, czyli filmu dokumentalnego. W filmie zaprezentowano m.in. Yaffę Eliach, już wtedy słynną z rozpowszechniania kłamstw, że Armia Krajowa zamordowała jej matkę i brata w Ejszyszkach. Od PAPURECA wyszło 15 listów protestacyjnych lub informacyjnych podpisanych przez np. Edmunda Rucinskiego, prof. Boba Lamminga, prof. Richarda C. Lukasa, Kongres Polonii Kanadyjskiej.
Gdyby taka obraza, jak w Shtietl była skierowana przeciw Żydom, Murzynom czy Meksykanom, byłby wielki krzyk w prasie na całą Amerykę, reżyser nigdy nie byłby dopuszczony do możnosci robienia innych filmów. Tu tak się nie stało. Polonia, niestety, nie umie, nie chce, nie ma pomysłu, jak się skutecznie bronić.
- Są jeszcze kłamliwe okreslenia o polskich obozach koncentracyjnych...
- Określenia o "polskich obozach koncentracyjnych", "polskich obozach śmierci" krążą od wielu lat. Polacy, robią wielki błąd, twierdząc, że powodem ich używania jest brak wiedzy historycznej. Choć przecież autorzy tych określeń to ci sami, którzy piszą wiele innych kłamstw z intencją, żeby Polskę poniżyć.
Należy więc cały czas walczyć z tymi kłamstwami i jednoczenie przypominać żydowska kolaborację z oboma okupantami skierowana przeciw Polakom. Przypominać zachowanie żydowskich kapo w obozach, żydowskiej policji w gettach, żydowskich komisarzy w sowieckich lagrach. Pisać prawdę o Żydach współpracujących z Niemcami (np. skandaliczną historię Rudolfa Kastnera, wiceprezydenta Zionist Organization w Budapeszcie, ujawnioną w książkach: Eichman in Jerusalem Hannah Arendta i Perfidy Bena Hechta), o uzbrojeniu Trzeciej Rzeszy przez Żydów. I wysyłać je jak najszerzej do szkół, do prawicowych gazet, do "newsgroups" na Internecie.
WTEDY I TYLKO WTEDY przestanie się mówić o "polskich obozach koncentracyjnych" i innych szkalowaniach Polski.
- Jak Pani ocenia działalność Polonii w zwalczaniu antypolskich fałszerstw?
- Zbyt mało osób to robi, by były realne skutki. Z praktyki mogę powiedzieć, że osobiste kontakty są najlepsze. W czasie bitwy z TIME MAGAZINE, który kilka lat temu napisał, że Polacy w dużej liczbie służyli w hitlerowskim SS, wietnie zachował się Kongres Polonii Kanadyjskiej. Nic nie pomagało. Poskutkowało dopiero bezporednie spotkanie z wydawcami TIME podczas TIME-WARNER "Shareholder's meeting" w Burbank. Z kolei gazeta Los Angeles Times przez lata publikowała negatywne okrelania o Polsce i używała terminów takich, jak Polish concentration camps, Sobibor, a Polish death camp, Nazis in Poland bez wyjanienia, kim byli owi "Nazis". Listy protestacyjne również nie pomagały. Mniej więcej dwa lata temu, Media Image Coalition zorganizowała seminarium dla studentów
dziennikarstwa w California State University w Northridge, przy Los Angeles. W składzie panelu, był m.in. Michael Parks (członek Jewish Federation, wówczas wydawca i wiceprezes LAT).
Uzyskałam przyrzeczenie, że będą bardziej ostrożni. Od tego czasu nie ma tam wyraznego ANTYPOLONIZMU, chociaż nie mogę powiedzieć czy to rezultat tego jednego kontaktu.
Jednak, żeby były poważniejsze sukcesy, musimy otrzymywać wsparcie od Polaków w Polsce. I ta pomoc musi być głośna.
Własnie: czy polskie placówki dyplomatyczne, reprezentanci Kraju, pomagaja bronić dobrego imienia Polski?
- Nie ma publicznie widocznej obrony dobrego imienia Polski z placówek dyplomatycznych w USA. Nie mogę powiedzieć, że to wynika z obojętności, bo nie wiem, co jest w sercach urzędników. Ale faktem jest, że z wielu powodów nie ma skutecznej obrony z ŻADNYCH ZRÓDEŁ.
- Jak najlepiej więc walczyć z antypolonizmem? Może recepta jest lepsza koordynacja działań organizacji polonijnych...
- Naturalnie, skoordynowanie działań i utworzenie wspólnego frontu wiele by pomogło. Niestety, kiedy zwróciłam się o współpracę do organizacji działajacych tutaj, w Los Angeles, otrzymałam odpowiedz, że jestemy w konkurencji. Istnieje współpraca z grupami w innych częściach Ameryki i to bardzo dodaje nam odwagi w tej trudnej pracy.
PAPUREC może polegać na wielu wspaniałych ludziach. Brak jednak skoordynowania działań w polskich środowiskach jest to stary, smutny i długi problem. Mamy pewne cechy, które nam przeszkadzają: kłótliwość, nieszczerość, arogancja, brak zaufania.
Z mojej perspektywy i doświadczenia: "nastawianie drugiego policzka", trwoga, że "nie wypada", że lepiej nie drażnić", strach przed przyklejeniem nalepki "antysemityzmu", to uzbrajanie wroga, który nas i nasze słabości zna od tysiaca lat.
- Dziękuję za rozmowę. I mam nadzieję, że walka z antypolonizmem zacznie być w końcu jeszcze bardziej skuteczna.
Większość Polaków uważa, że IV rozbiór nastapił formalnie w końcu sierpnia, a faktycznie 17 IX 1939. Tymczasem pierwsza część Polski oderwano do II RP już 23 I 1919, a Rada Ambasadorów postanowiła przepołowić Slask Cieszyński 28 VII 1920 r. (proszę zwrócić uwagę na istotny dla Polski czas tej niesprawiedliwej decyzji!). Wybuch II wojny swiatowej też był zwiazany z tym Slaskiem.
Falstart II wojny wiatowej
Nieścisły jest poglad, że wojna zaczęła się 1 IX 1939 r. W rzeczywistoci poczatek agresji hitlerowskiej nastapił o tydzień wcześniej. Tego dnia miał ruszyć cały front, a odwołanie rozkazu nie dotarło na czas do jednego z oddziałów, dowodzonego przez porucznika wrocławskiej Abwehry (Oddz. VIII), Alberta Herznera. Jak w tych okolicach 20 lat wczesniej dowódca czeskich sił inwazyjnych ppłk Sznejdarek wybrał oszustwo (odegranie rzekomej "misji alianckiej"), tak teraz Herzner również nie stanał z podniesiona przyłbica na czele regularnej jednostki Wehrmachtu. Dowodził oddziałem dywersantów, oznaczonych jedynie opaskami ze swastyką. W dodatku - w odróżnieniu do pózniejszej prowokacji gliwickiej - wyruszono nie z terytorium III Rzeszy, lecz "niepodległej" Słowacji.
Odłożenie rozpoczęcia działań wojennych, planowanego w "Fall Weiss" na 26 VIII 1939 o godz. 4.45, Mečislav Borák (Atak na tunel, Kalendarz Sląski '94, Czeski Cieszyn 1993) przypisuje: meldunkowi generalicji niemieckiej o nieukończeniu przygotowań, odmowie przyłączenia się do wojny Włoch i zawarciu przez Polskę umowy o wzajemnej pomocy z Wlk. Brytanią. 25 sierpnia o 20.00 wydano zatem rozkaz wstrzymujący uderzenie. Por. Herzner wyruszył jednak z Czacy w stronę granicy już o 16.00. Fieseler Storch nie zdołał odszukać jego oddziału w pogranicznych lasach Beskidu Sląskiego. Celem ataku oddziału były: dworzec kolejowy i tunel w Mostach k. Jabłonkowa (po wojnie znowu RCS, obecnie RC), czyli południowy kraniec Zaolzia.
Łakomy kasek strategiczny
Ten 2-sztolniowy, 500-metrowy tunel na Przełęczy Jabłonkowskiej zawsze był łakomym kąskiem strategicznym. Podczas poprzedniej, czeskiej inwazji oba obiekty opanowała w roku 1919 Sotnia Karłowicka, sformowana w listopadzie 1918 r. w Karłowicach Wielkich. Atakujacym plutonem najezdzców dowodził oficer o nazwisku również niemieckim (i również wywodzącym się ze słowa Herz - serce): por. Wiechherz. W tamtych czasach, jak i po 20 latach, Polacy również chcieli w razie potrzeby wysadzić tunel w powietrze. Aresztowano za to... kierowników 2 polskich szkół w Mostach. Jednego z nich, Władysława Rykalskiego stracono w Jabłonkowie jesienią 1920 r,(znowu wykorzystując zaangażowanie Polski na froncie bolszewickim).
19 lat pózniej tunel znowu był w granicach II RP i znowu trzeba go było zaminować (maj 1939 r.). Jak wynika z meldunku z 18 VIII 1939, utworzona po obu stronach granicy Kampforganisation miała skorzystać z pomocy saperów wyszkolonych w armii... czechosłowackiej, by unieszkodliwić lonty i opróżnić komory tunelu z materiałów wybuchowych. Prof. Andrzej Szefer z Katowic znalazł w Federalnym Archiwum wojskowym we Fryburgu (Freiburg) nazwiska większości dywersantów hitlerowskich ze Slaska Cieszyńskiego, częsciowo o nazwiskach i imionach polskich.
Z ponad 1000 bojówkarzy z Jabłonkowa i okolic 30 najzdolniejszych por. Herzner wybrał na kurs szkoleniowy w Czacy (Słowacja). Oprócz takich "Polaków", byli to Niemcy i Czesi, toteż nieco paradoksalnie brzmiało zaprzysiężenie ich na "służbę narodowi" (jakiemu?). Na jednym z zachowanych zdjęć dywersantów siedzących wokół Herznera rozpoznano - ku wiecznej hańbie - następujących naszych "rodaków" (na Slasku Cieszyńskim oprócz Polaków żyli i żyją polskojęzyczni tzw. "lšzakowcy/kożdoniowcy, czyli autochtoni opowiadający się dawniej i dzis za przynależnocią tamtych stron do Niemiec; warto o tym wiedzieć i pamiętać w obliczu zakusów, by na Sląsku powstała oficjalna mniejszość "narodowości śląskiej"!): Jana Sikorę - "Janiultę" (po wojnie włos mu z głowy nie spadł w ponownie czeskim Jabłonkowie), Antoniego i Józefa Szotkowskich, Franciszka Kadłubca, Alojzego Jeżowicza, antoniego Kulika, Leopolda Marszałka oraz Łyska i Turka (brak imion).
Są to niechlubne wyjątki od reguły, gdyż większość Polaków nadolziańskich dochowała wierności Macierzy, zarówno pod zaborem 1919-1938, jak po 1939 r., a w czasie wojny Zaolzie przodowało w działaniach wywiadowczo-dywersyjno-partyzanckich na Slasku, a nawet górowało nad niejedną częścią Polski.
Dywersanci zadania nie wykonali, napotykajac opór obrońców tunelu, choć na krótko opanowali dworzec. Por. Herzner nakazał wycofanie się po otrzymaniu rozkazu telefonicznego od jakiego niemieckiego majora z Czacy. Niemiecki parlamentariusz uznał kłamliwie w Œwierczynowcu (jeden z granicznych przystanków linii kolejowej Zwardoń-Czaca, obecnie za granica) w obliczu gen. Kustronia nocny atak za nieodpowiedzialny czyn niepoczytalnego indywiduum.
Wyłaczona linia kolejowa
Tydzień pózniej mjr Streil już nie usiłował powtórzyć próby zdobycia tunelu, nacierając wzdłuż szosy Czaca-Mosty (ironia losu sprawiła, że obroną tunelu dowodził Polak o niemieckim nazwisku, ppor. Lichtner, a 20 t trotylu w obu korytarzach tunelu detonował polski saper o nazwisku takiegoż pochodzenia, ppor. Pirszel...). Jeszcze raz się okazało, że nie nazwisko decyduje o narodowosci. Jak pisze Borák: linia kolejowa na Słowację została na wiele miesięcy wyłączona z ruchu. Czeski historyk ocenia polskie pimiennictwo sprawy tego tunelu jako obiektywne, czego nie może powiedzieć o zródłach niemieckich, zawierających liczne kłamstwa i gloryfikujących również ten epizod zdradzieckiego napadu na Polskę. Niemiecki kalendarz cieszyński (Sląsk Cieszyński włączono do Reichu, choć początkowo robiono nadzieję Słowacji) na rok 1941 wydrukował pień marszową, sławiącą ów akt dywersji, pióra nauczyciela Knoppka i ww. Streila. Por. Herzner dostał jeden z pierwszych Żelaznych Krzyży tej wojny, a po awansie służył w osławionym oddziale "Nachtigall".
Zbrodnie zapomniane przez Czechosłowację
Powojenna Czechosłowacja za przyjęcie narodowości czeskiej lub słowackiej wybaczała wszystkie zbrodnie okupacyjne popełnione nad Olzą. Nie ukarano nie tylko ww. J. Sikory, ale też m.in. agenta gestapo Edwarda Gałuszki, majacego na sumieniu tortury i śmierć wielu zaolziańskich akowców (O. Guziur, M. Starczewski. Lido i Stragan. Slazacy w wywiadzie AK. Czeski Cieszyn 1992).
Swiadkowie tamtych wydarzeń do dziś nie chcą podawać swych nazwisk ani występować przed kamerą, bo mogą tu Niemcy wrócić... mogliby się... mścić na wnukach. Jeden z czeskich mieszkańców Mostów napisał ANONIMOWO do Boráka, że w telewizyjnym filmie "Wojna o tunel" (mój apel do TVP o sprowadzenie tego filmu pozostał bez odpowiedzi i bez skutku) wykorzystano jedynie swiadectwa Polaków-karierowiczów(?!).
Zaolzie przemilczane
Na wnukach mieszkańców Mostów nie mszczą się wprawdzie Niemcy, lecz ponowne znalezienie się Zaolzia poza granicami Polski po II wojnie swiatowej oprócz odgórnie sterowanej depolonizacji przyniosło zupełnie niespodziewany, nowy czynnik destrukcyjny.
Mianowicie: najpierw przez 44 lata programowo przemilczano lub zakłamywano w kraju i za granica dzieje Zaolzia w interesie Moskwy i Pragi, a ostatnio (w PRL-bis) nadal lansuje się fałszywa, proczeska wersję tej historii. Np. denuncjatorski Tajny front E. Długajczyka (Katowice 1955, "ksiażka dofinansowana przez MEN"!) wręcz właśnie naraża nie tylko mieszkańców Mostów, lecz dzieci i wnuków wszystkich zaolziańskich patriotów, bojowników o powrót tej części Polski do Macierzy, na bardziej lub mniej zamaskowane prześladowania ze strony dzisiejszego zaborcy.
Włodzimierz Chełstowski
Rachunek niezaspokojonych krzywd
Rozmowa z prof. Jerzym Robertem Nowakiem
Pozew 11 amerykańskich Żydów przeciwko Polsce można rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Proponuję zatrzymać się przy historycznym uzasadnieniu roszczeń. Uderzajaca jest skala manipulowania przeszłościa, w końcu nieodległa, o której wciaż żywa jest pamięć. Jaki jest komentarz historyka do tej części pozwu?
- Adwokaci żydowscy ze Stanów Zjednoczonych obciażyli Polskę i Polaków oskarżeniami o współudział z Hitlerem w zbrodniach na Żydach, o kontynuowanie czystek etnicznych i rasowych po wojnie. Dla ogromnej częsci polskich czytelników to zniekształcenie historii może się wydać szokujace. Dla tych, którzy od lat zajmuja się stosunkami polsko-żydowskimi, którzy badaja problem antypolonizmu, którzy wiedza, co na ten temat pisze się w różnych odłamach prasy zachodniej, nie było zaskoczenia.
"Gazeta Wyborcza" naświetliła jednak inaczej pojawienie się żydowskiego pozwu, pomijajac milczeniem kontekst regularnie pojawiajacych się w zachodnich mediach antypolskich wystapień.
- Adam Michnik dokonał pewnego rodzaju manipulacji, przedstawiając sprawę pozwu jako odosobniony wybryk grupy adwokatów żydowskich. Przecież tej samej argumentacji od lat używa się przeciwko Polakom w częsci bardzo wpływowych mediów żydowskich w USA, Anglii, Niemczech. Wciąż się próbuje obciążać Polaków współodpowiedzialnoscią za mordowanie Żydów w czasie II wojny swiatowej. Przecież to nie grupa adwokatów żydowskich ze Stanów wymysliła zarzut, że Oswięcim i inne obozy dlatego powstały na ziemiach polskich, bo Polacy byli bardzo antysemiccy. Przemilcza się fakt, że pierwszymi ofiarami Oswięcimia byli polscy więzniowie polityczni. Przemilcza się fakt, że Niemcy dlatego wybrali Polskę na miejsce masakry Żydów, bo tu żyła największa częsć Żydów w Europie. Te bolesne oskarżenia pojawiały się już wcześniej.
W pozwie szokuje nowy wątek - zarzuty pod adresem powojennych rządów polskich, przypisywanie im kontynuowania hitlerowskiej polityki Judenrein: "mordowanie, bicie, gwałcenie, terroryzowanie, torturowanie" Żydów. Trudno to już nazwać ignorancją historii. Przypomnijmy więc, że akurat w pierwszym dziesięcioleciu rządów komunistycznych, narzuconych Polsce siłą przez wojska sowieckie, wbrew woli ogromnej częsci Polaków, politycy pochodzenia żydowskiego mieli ogromny wpływ w takich strategicznych sektorach jak bezpieczeństwo czy gospodarka. W PKWN, czyli w pierwszym marionetkowym pseudorządzie w 1944 r., za gospodarkę odpowiedzialny był Jan Stefan Hanemann, działacz komunistycznej PPR, żydowskiego pochodzenia. Pózniej przez całe pierwsze dziesięciolecie, aż do 1956 r., gospodarką w Polsce zawiadywał, z katastrofalnymi skutkami, Hilary Minc, członek BP KC PZPR.
- Jaki był udział w elicie władzy osób pochodzenia żydowskiego w pierwszej dekadzie Polski Ludowej?
- Polską rządziła właciwie trójka osób: Bierut, Berman i Minc. Powszechnie uważa się, że to Berman był swego rodzaju szarą eminencją, jako odpowiedzialny jednoczenie za bezpieczeństwo i za kulturę, a więc także za ideologię. Zarówno Berman, jak i Minc byli politykami pochodzenia żydowskiego.
Do tego dodajmy rolę odgrywaną przez komunistycznych działaczy pochodzenia żydowskiego w organach bezpieczeństwa. Byli strasznymi, bezwzględnym katami dla więzionych Polaków. Można wymieniać dziesiątki nazwisk, od wiceministra spraw bezpieczeństwa publicznego Romkowskiego, mającego bardzo dużą władzę przy figurancie Radkiewiczu, poprzez dyrektorów departamentów takich jak Luna Brystygierowa, znana z bezwzględnosci, wyspecjalizowana w walce z Kosciołem, jak Fejgin, Różański, Swiatło, jak inny dyrektor departamentu bezpieki Leon Andrzejewski. Przypomnijmy dominację politruków pochodzenia żydowskiego w bezpieczeństwie na Sląsku, o czym pisał John Sack, uczciwy autor pochodzenia żydowskiego, w książce "Oko za oko". Przywołał w niej zbrodnie Żydów z aparatu bezpieczeństwa w obozie w Swiętochłowicach. Był on zarządzany przez jednego z takich bezpieczniaków, Salomona Morela, i stał się miejscem wymordowania około 1.500 zgermanizowanych Slązaków i Polaków. Katowano niewinnych z zemsty za Żydów zamordowanych w czasie wojny.
- Czy pół wieku temu też pojawiały się zdania, że rzad Polski Ludowej prowadzi czystki etniczne wobec Żydów?
- Oskarżenie rządu i władz komunistycznych o wiadome mordowanie i grabienie Żydów zakrawa na prawdziwą groteskę, zwłaszcza jesli zestawi się to z opiniami przekazywanymi w latach 1945-47 przez żydowską prasę amerykańską. Powszechnie wówczas wychwalano rząd Bieruta, Bermana i Minca jako rzekomo pierwszy nie antysemicki rząd w Polsce. Przypomnę tu, co pisano w wydanym w Filadelfii "The American Jewish Year Book" za okres od 18 wrzesnia 1944 r. do 7 wrzesnia 1945 r. w odniesieniu do zdominowanego przez komunistów Tymczasowego Rządu Jednosci Narodowej: "Po raz pierwszy w nowoczesnej historii Polska była rządzona przez rząd nie tylko wolny od antysemitów, lecz pryncypialnie przeciwstawiający się antysemityzmowi".
Przewodniczący Swiatowego Kongresu Żydów Polskich Józef Tenenbaum pisał w wydanej w 1948 r. książce "In Search of a Lost People. The Old and the New Poland", New York 1948 r., s. 213, że Polska po raz pierwszy w swej historii posiadała rząd wolny od przesądów i bigoterii. Cytaty tego typu można mnożyć, bo wówczas swiatowe żydostwo skrajnie wychwalało komunistyczny rząd Bermana, Minca, Bieruta, a gwałtownie atakowało gen. Andersa i polskie podziemie antykomunistyczne. Czemu mają taką krótką pamięć?
Niedawno czytałem, że własnie w tamtych latach bardzo szybko załatwiano postulowany przez Żydów zwrot mienia, natomiast bardzo ostro występowano przeciwko Polakom posądzonym o jakikolwiek antysemityzm. Bardzo łatwo można było zostać skazanym po oskarżeniach żydowskiego politruka czy bezpieczniaka. Marian Brandys, publicysta i pisarz historyczny, który nigdy nie ukrywał swego żydowskiego pochodzenia, a przy tym czuł się Polakiem, napisał w swoich dziennikach, że wówczas Żydzi byli czym w rodzaju klasy panującej, że pchali się jak ćmy na urzędy. Nawet Alina Grabowska, znana tropicielka antysemityzmu w Polsce, przyznała w końcu lat 60. w "Kulturze" paryskiej, że "znakomitą, niestety, większość pracowników UB stanowili Żydzi". To są fakty, o których niektórzy zapominają. Jeśli na czele MBP i UB, a więc głównych organów przymusu, które terroryzowały Naród, spowodowały zabicie dziesiątków tysięcy Polaków, stało tak wiele wpływowych osób pochodzenia żydowskiego, jeśli kluczowe stanowiska były w ich rękach, to jak można mówić, że to polskie władze tępiły Żydów?
Było wręcz odwrotnie. Przypomnę, że pisał o tym słynny intelektualista katolicki ojciec Józef M. Bocheński na łamach paryskiej "Kultury" (nr 7-8 z 1986 r.): "Jak wiadomo, władza leżała w dużej mierze w ich (Żydów - JRN) rękach po zajęciu Polski przez wojska sowieckie - w szczególności pewni Żydzi kierowali policją bezpieczeństwa. Otóż ta władza i ta policja jest odpowiedzialna za mord bardzo wielu sposród najlepszych Polaków (...). Polacy mają, moim zdaniem, znacznie większe prawo mówić o pogromie Polaków przez Żydów niż Żydzi o pogromach polskich".
- Zgodna jednośc pokoleń KPP czy nie zdziwiła jednak Pana reakcja Adama Michnika, znanego z niechętnych Polsce wystapień, który komentujac pozew 11 Żydów nagle stanał w obronie Polaków?
- Mylę, że głównym celem Michnika było odcięcie się od pozwu, który swą pełną kalumnii stylistyką jest aż nazbyt kompromitujący dla Żydów. Znamienne, że "Gazeta Wyborcza" zaczęła drukować tekst żydowskiego pozwu dopiero prawie tydzień po prawicowej "Naszej Polsce", widząc, że nie da się już przemilczeć jego pełnego tekstu, z całą głupawą absurdalnocią zawartych w nim oskarżeń. Michnik chciał również przekonać czytelników - wbrew faktom, że pozew stanowi tylko odosobniony wybryk małej grupy Żydów z USA. W istocie jest on tylko cząstką kalumnii typowych dla ogromnej fali antypolonizmu z ostatnich kilkunastu lat.
Sądzę również, że Michnika zdenerwowała ta częsć pozwu, która uderza we władze komunistyczne, w powojenny, zdominowany przez Żydów rząd, z którym związani byli jego rodzice: ojciec Ozjasz Szechter, były członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, i matka, autorka podręczników do historii.
Ojciec Michnika pełnił też funkcję zastępcy redaktora naczelnego pisma związków zawodowych "Głos Pracy", którego szefem był ojciec Dawida Warszawskiego, Gebert, jeden z przywódców Komunistycznej Partii USA, zanim wyemigrował do Polski. W "Gazecie Wyborczej" jest wiele osób związanych z dawnymi rządami komunistycznymi, z pierwszą grupą rządzącą Bermana, Minca, Zambrowskiego. Ich rodzice przeżywali wówczas najpiękniejsze chwile swego życia, sprawowali rządy, a tu nagle Żydzi amerykańscy atakują ich jako sprawców cierpienia Żydów.
Strzał był wyjątkowo spudłowany. Przypomnę tu, że swietny publicysta chicagowskiego "Dziennika Związkowego", Robert Strybel, w numerze tej gazety z 6 sierpnia br. jednoznacznie skrytykował reakcję Michnika. Strybel pokazał, że Michnik wykorzystał nawet okazję żydowskiego pozwu do przypomnienia zajsć antyżydowskich w Kielcach w 1946 r., pisząc o nich jako o "polskim wstydzie", milcząc o tym, że to była prowokacja NKWD. Równoczesnie za, jak akcentował Strybel, Michnik milczał jak grób na temat roli odegranej przez komunistów pochodzenia polskiego w stalinizacji Polski, zwłaszcza w zbrodniach bezpieki.
- Odezwała się znowu jedność pokoleń Komunistycznej Partii Polski.
- Z wypowiedzi na łamach "Gazety Wyborczej" widać, że chętnie poparliby oni żądania żydowskie, jak przyznał to np. Stanisław Krajewski, wnuk Adolfa Warskiego, przywódcy KPP, tylko nie podoba im się uzasadnienie pozwu. Przy tej jednak okazji "GW" zdecydowała się wydrukować kilka tekstów, jakich normalnie na jej łamach się nie spotyka.
Np. opublikowano artykuł Uri Hupperta, bardzo ciekawego publicysty izraelskiego pochodzenia, autora książki o rabinach i heretykach, piętnującej fanatyzm żydowskiego państwa wyznaniowego, notabene książki przemilczanej przez naszych pseudoeuropejczyków, ponieważ kompromitowała fanatyzm izraelskiego państwa religijnego. Fanatyzm, o którym się zazwyczaj w Polsce milczy, i to w tych samych przekaziorach, które fałszywie atakują rzekomą dominację Koscioła w Polsce i grozbę państwa wyznaniowego.
Otóż Uri Huppert nagle został wydrukowany w "Gazecie Wyborczej", i to z tekstem bardzo mocnym. Warto zacytować jego fragment: "Wstydzę się tego pozwu. Rzuca się w oczy absurdalne, pseudohistoryczne tło i koncepcja spisku, lansowane w pozwie przez prawników amerykańskich. Pozew ten obraża mnie osobicie. Wstydzę się tego pozwu jako dziecko Holocaustu, jako syn ojca straconego przez gestapo i matki więzionej przez hitlerowców, i cudem uratowanej przez Polkę". Co najciekawsze, Huppert przypomniał, że nic dziwnego, że "krąży pogląd o bardzo mizernym poziomie kształcenia w pewnych gimnazjach amerykańskich. Może dlatego nie doszło do wiadomosci szanownych mecenasów, iż obóz oswięcimski został utworzony dla polskich więzniów politycznych, komunistów niemieckich i innych wrogich Hitlerowi elementów". I jeszcze jedno bardzo ciekawe: "W swoim pozwie panowie prawnicy używają zwrotu nazici-kolaboranci. Może błędnie tłumaczę sobie, że w ich oczach kolaboranci to jakoby Polacy. Pozwalam sobie przypomnieć, że kolaborantami byli nie tylko antysemici, lecz również policjanci żydowscy w gettach i żydowscy kapo w obozach".
To było w "GW" z 6 sierpnia. Przypomnę, że "Gazeta Wyborcza" od dawna milczała o rozmiarach kolaboracji Judenratów, czy policjantów żydowskich, katujących własnych rodaków.
Kreując za to na bohaterów żydowskich policjantów wydających na śmierć swoich rodaków, jak Perechodnika, autora wspomnień "I ja jestem mordercą".
- Prof. Izrael Shahak, bardzo uczciwy żydowski naukowiec, autor znakomitej książki "Żydzi i goje", stwierdził, że największą bezporednią rolę w mordowaniu Żydów odegrali współbracia żydowscy, nadgorliwie dostarczając kolejne iloci Żydów na smierć. Straszną postacią był tzw. król getta w Łodzi, Chaim Rumkowski, który wyekspediował tysiące Żydów na smierć, a potem sam się znalazł w krematorium. Myslę, że najwyższy czas przypomnieć te zapomniane fakty, zwłaszcza dzis, kiedy się obciąża Polaków za holokaust.
Przypomnijmy zwłaszcza to, co pisała o kolaboracji Judenratów i żydowskiej policji z Niemcami słynna intelektualistka żydowska Hannah Arendt w tak wiadomie przemilczanej dzis ksiażce "Eichmann w Jerozolimie"
Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę Czytelnikom "Naszego Dziennika" na to, jak wiele uczciwych książek - swiadectw polskich i żydowskich autorów jest przemilczanych. Ogromnie ubolewam, że prawie nieznana jest książka "Scroll in Agony" Chaima Kaplana, rabina żydowskiego, który zginął w 1943 r. w Warszawie.
Dlaczego? Bo zawiera niewygodne prawdy dla niektórych oskarżycieli Polaków o rzekomy antysemityzm. Chaim Kaplan, który był najpierw pełen uprzedzeń wobec Polaków, na kartach tej książki ze zdumieniem konstatuje, że Polacy nie dali się wciągnąć w niemieckie oferty przeciwko Żydom. Bardzo krytycznie pisze też o niektórych odpowiedzialnych z rad żydowskich czy policji. Przemilczana jest swietna książka Klary Mirskiej, Żydówki, która wyemigrowała w 1968 r., ale nigdy nie wpadła w fobie antypolskie i bardzo ciepło pisała o Polakach w czasie II wojny swiatowej.
Przemilcza się książkę znakomitego uczonego-matematyka Chaskielewicza "Ukrywałem się w Warszawie", który pisze bardzo ostro o policji żydowskiej, jak mordowała własnych współbraci. Książka ta zasługuje na dodatkową uwagę w "Naszym Dzienniku", ponieważ przeciwstawia się kłamstwom antykatolickim, tak często lansowanym przez licznych wpływowych Żydów, od rabina Weissa po laureata Nagrody Nobla Elie Wiesela. Chaskielewicz twierdzi, że o pomocy Żydom w największym stopniu decydował głęboki katolicyzm.
Przemilczana jest książka Andrzeja Wróblewskiego "Być Żydem", rozmowa Norwega Halvorsena z A. Wróblewskim, znanym krytykiem teatralnym pochodzenia żydowskiego. Bardzo ostro ocenia rolę ubeków i politruków pochodzenia żydowskiego.
Myslę, że przy okazji tak obrzydliwie sformułowanego pozwu amerykańskich Żydów ma szanse wyjsć na jaw szereg zapomnianych faktów. Może wreszcie społeczeństwo dowie się, jaki na Zachodzie dominuje styl mówienia o Polsce.
Kto jest w mediach zainteresowany lansowaniem takiego wizerunku naszego kraju?
- Dzieje się to w interesie nie tylko skrajnych kół żydowskich, ale też niektórych bardzo wpływowych kół niemieckich. Tych, które za wszelką cenę chcą wybielenia Niemiec ze zbrodni, kosztem oczerniania Polaków. Pomagają im w tym nie tylko Żydzi, ale również takie osoby jak anty-Polak Andrzej Szczypiorski, który potrafi publicznie powiedzieć w Niemczech, że Polacy są współodpowiedzialni za mordowanie Żydów. Mylę, że jest to robione także w interesie częsci postsowieckiego imperialnego wywiadu i rosyjskiej propagandy, zawsze chętnie korzystającej z okazji, by oczernić tych "krnąbrnych" Polaków, którzy zawsze byli Rosji solą w oku.
Polska przed sadem. Jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Próbuje się Polsce wytoczyć sprawę przed sadem amerykańskim wbrew wczeniejszemu układowi z USA, naruszajac suwerennosć niepodległego kraju.
- Postawa sądu amerykańskiego w sprawie pozwu Żydów wobec Polaków będzie tym wymowniejsza w zestawieniu z poprzednią sprawą dotyczącą suwerennego państwa. Chodziło o pozew w sprawie zbrodni katyńskiej przeciwko Rosji. Otóż wtedy sprawa była ewidentna, chodziło o mord dokonany z zimną krwią na paru dziesiątkach tysięcy Polaków, swiadectwa mordu są dostatecznie przekonujące. Sąd amerykański przyjął argumentację Rosji, że nie ma on kompetencji sądzić i rozstrzygać w sprawie suwerennego państwa. Jesli argument suwerennosci państwa mógł być uzasadnieniem dla bronienia Rosji przed rozliczeniami za okrutną zbrodnię katyńską, to byłoby tym bardziej szokujące, gdyby w przypadku Polski nie uznano tego argumentu. Zwłaszcza że oskarża się nas na podstawie bezprzykładnego oszczerstwa. To jak to? W różnych krajach sądzi się za kłamstwo oswięcimskie, a Polaków można bezkarnie oskarżać o zmylone zbrodnie?
A jak Pan ocenia reakcję rzadu polskiego na pozew?
- Nijaka, wręcz żałosna. Jako nie przypominam sobie, żeby min. Geremek zabrał głos w tej sprawie, żeby premier Polski wypowiedział się odpowiednio stanowczo. A przecież na takie oszczerstwa trzeba było walnąć pięcią w stół. Porównywanie nas z hitlerowcami, pisanie w ten sposób o Polsce, o kraju, który poniósł największe zniszczenia w czasie wojny, nie dostał żadnych odszkodowań, jest oszczerstwem kwalifikującym się do sądu. Słyszę za to, że pan premier Buzek mówi o "niezbyt dyplomatycznym" języku pozwu. Przepraszam bardzo, ale jestem przerażony taką postawą premiera rządu, który tak reaguje na bezprzykładne oszczerstwa wysuwane przeciwko Polakom, o bardzo groznych skutkach.
Przemilczane swiadectwaW tym z gruntu fałszywym obrazie najnowszych dziejów Polski zabrakło też, co bardzo charakterystyczne, jakiegokolwiek odniesienia do lat 1939-41 na Kresach Wschodnich, gdy Polacy doznali wielu niesprawiedliwosci od osób pochodzenia żydowskiego. Symbolem ich współpracy z sowieckim okupantem były stawiane 17 wrzenia 1939 r. bramy tryumfalne...
- Na początku wrzesnia ukaże się moja najnowsza książka "Przemilczane zbrodnie. Żydzi a Polacy na Kresach 1939-41", która podnosi ten problem. Ciągle za mało wiemy o pomocy zbolszewizowanych Żydów w mordowaniu Polaków, deportowaniu na wschód, wyłapywaniu urzędników polskich, oficerów, z których wielu znalazło się na licie katyńskiej, grabieniu mienia polskiego.
Polonia na Zachodzie opublikowała już szereg cennych publikacji na ten temat, m.in. w książce "Story of Two Shtetl", w książce Tadeusza Piotrowskiego "Polski Holocaust", czy częsciowo w pracy prof. Iwo Pogonowskiego "Jews in Poland". Cytowałem już w "Naszej Polsce" fragment listu bp. przemyskiego Franciszka Bardy, z 4 listopada 1939 r., który poinformował listownie Papieża Piusa XII, że gmach Kurii Biskupiej zajęto na mieszkania dla Żydów. Czy nie była to grabież mienia? Bp Wincenty Urban pisał, że Żydzi przejęli zakład wychowawczy dla sierot prowadzony przez siostry służebniczki starowiejskie w Biłce Szlacheckiej pod Lwowem. Abp grecko-katolicki Andrzej Szeptycki, znany z pomocy dla ratowania dzieci żydowskich, pisał do sekretarza Kongregacji Kosciołów Wschodnich, kard. Tisseranta, o zubożeniu ludnosci wskutek działalnosci Żydów wykupujących za bezcen oszczędnosci. Liczne relacje Polaków wskazują na rolę Żydów w wymuszaniu na Polakach sprzedaży ich mienia za bezcen, ze względu na grożącą im deportację.
Nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialnosci za te zbrodnie, nikt z Polaków nie otrzymał zadosćuczynienia za doznane krzywdy. Mamy bić się w piersi za nie swoje grzechy...
Z roszczeniami wychodzą Żydzi z bogatego kraju, którego prezydent, Roosevelt, jest odpowiedzialny za rządy komunistyczne w Polsce, za nędzę, za sprzedanie nas w Jałcie.
Czy to nie jest wprost haniebne, że nie ma odszkodowań dla rodzin setek tysięcy Polaków, którzy byli w łagrach sowieckich, najlepszych polskich patriotów, akowców. Nie ma odszkodowań za lata więzienne i obozowe dla Polaków więzionych w kraju. Nikt nie zwróci życia zabitym, zamordowanym w latach 1939-41 na Kresach przez Sowietów i mordowanych przez będących na ich usługach Żydów.
Przypomnę tu choćby dokonany przez Żydów-NKWD-zistów mord na dominikanach w Czortkowie, czy zabójstwo przywódców studenckich na Politechnice Lwowskiej w 1939 r. za rzekomy antysemityzm. Nikt nie zwrócił mienia rodzinom osób zamordowanych, uwięzionych w latach stalinizmu. A kto pociągnął do odpowiedzialnosci Romana Zambrowskiego, polityka żydowskiego pochodzenia, za zbrodnie, jakie popełnił, nadzorującego po wojnie obozy pracy, gdzie w nieludzkich warunkach pracowało ponad 100 tys. Polaków, oskarżanych pod byle pretekstem o niebłagonadiożnost polityczną. Jest wielki rachunek krzywd, których nikt nie wyrównał. Tylko jeden naród - żydowski - dostał od Niemców bardzo wysokie odszkodowania, a Polacy są dalej spychani w cień, i nie tylko nie naprawia im się ich krzywd, ale stara się przemilczeć jego martyrologię. Wciąż trwa zapomniany polski holokaust, jak pisał w tytule swej swietnej, ale też przemilczanej książki Richard C. Lucas. Nie tylko przemilcza się polską zagładę, ale jeszcze próbuje się oszczerczo zrzucać na nas odpowiedzialnoć za zbrodnie popełnione przez polskich i żydowskich katów.
Sojusz antypolonizmów.
W pozwie Polacy w ogóle znikaja jako ofiara nazistowskich Niemiec, sa tylko wspólnikami Hitlerami. Dlaczego w tych oskarżeniach celujš włanie Żydzi amerykańscy? Co chca ukryć we własnych sumieniach?
- W tej akurat sprawie władze Izraela zachowują się bardziej powciągliwie, nawet odcinają się od oskarżeń zawartych w pozwie Żydów amerykańskich. Myslę, że Żydzi amerykańscy mają się czego wstydzić. Chcą ukryć, że w czasie wojny nie kiwnęli palcem w obronie zagrożonych Żydów europejskich, że bali się ich przyjazdu, zwłaszcza Żydów wschodnioeuropejskich do Ameryki. Większosć z nich stanowili Żydzi ubodzy, chałatowi, ortodoksyjni i samym swoim wyglądem mogli prowokować antyżydowskosć. Żydzi amerykańscy bali się włanie tego i woleli zostawić swoich współbraci na pastwę losu. Skutki tej biernosci w czasie wojny są znane. To skłania Żydów amerykańskich do nadgorliwosci w szukaniu na siłę winnych gdzie indziej, byle przesłonić swoją winę.
Jakie moga być dalsze skutki pozwu?
- Nie możemy bezradnie czekać, aż dojdzie do rozstrzygnięcia. Dziwię się ogromnej biernosci rządu premiera Buzka; jego oswiadczenie o "niezbyt dyplomatycznym języku" pozwu jest kompromitujące. Czekam na oswiadczenie ministra Geremka i innych postaci życia publicznego, od przywódcy AWS Krzaklewskiego, po marszałka Sejmu Płażyńskiego. Ta sprawa jest zbyt istotna dla dobrego imienia Polski. Potrzebny jest zbiorowy protest intelektualistów polskich, trzeba też zmobilizować przyjaciół Polski na Zachodzie i na Wschodzie.
Teraz widzę, jak słuszne są oskarżenia wysuwane przez prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala i innych przywódców polonijnych, m.in. prezesa Związku Klubów Polskich w Chicago Adama Ocytkę. Zarzucają oni polskim kręgom rządzącym, od pełniącego obowiązki prezydenta RP Aleksandra Kwaniewskiego, po różnych innych polityków polskich, niebronienie dobrego imienia Polski. Naprawdę możemy być dumni z naszej historii, mamy prawo o tym mówić, ale mamy też dług wobec przeszłych pokoleń Polski, które tak ciężko zapłaciły za obronę naszej suwerennoci. Ci, którzy nami rzšdzš, powinni być godni tamtych wielkich Polaków i umieć wystąpić w obronie dobrego imienia Polski. Dawniej za to płacono życiem, a dzi trzeba tylko, albo aż tak wiele, powiedzieć publicznie prawdę.
Czy sprawa żydowskich roszczeń nie powinna nas przynaglać do budowania polskiego lobby w swiecie? Dzis nikt nie występuje w naszej obronie.
- Podczas pobytu w USA i Kanadzie, w Austrii, Szwajcarii, w rozmowach z przedstawicielami Polonii przekonałem się, że Polonia jest dużo bardziej jednoznacznie chrzescijańska, narodowa i antykomunistyczna niż Polacy w kraju. Bardziej zdaje sobie sprawę z różnych zagrożeń dla Polski. Myslę, że byłoby bardzo cenne połączenie wysiłków wszystkich mylących po polsku zagranicą i w kraju, stworzenie dużo szerszego frontu współdziałania.
Trzeba tworzyć polskie lobby w różnych krajach, a równoczenie popularyzować w większym stopniu czołowe postacie Polonii zagranicznej, nie ograniczając się do kilku osób. Już mam dosć powtarzania do znudzenia paru nazwisk, Brzeziński, Miłosz, Barańczak, Nowak-Jeziorański, gdy przemilcza się dziesiątki innych ciekawych polskich intelektualistów w USA i Kanadzie. Jakże potrzebna nam jest książka o wybitnych postaciach swiata nauki, kultury Polonii. Dlaczego nie mamy książki "100 słynnych Polaków". Iluż Polaków swoimi wysiłkami przyczyniło się do budowy kultury, rozwoju nauki w innych krajach.
U Wańkowicza po raz pierwszy przeczytałem, że w XVII wieku Polak, dr Kurcjusz, był twórcą pierwszej politechniki w USA. Jak mało znamy takie fakty. Ileż dumy się odczuwa idąc koło wodospadu Niagara, kiedy widzi się, że jedyne nazwisko, które zostało tam uwiecznione, to nazwisko Polaka, Gzowskiego, zarządcy Ontario w XIX. Warto, żebysmy w pismach różnej opcji pokazali wkład Polaków w cywilizację i kulturę swiata jako co, co nas łączy, budzi dumę narodową i obala poczucie rzekomej gorszosci Polski.
W niektórych przekaziorach, od telewizji po "Wprost" upowszechnia się poczucie, że nie warto być Polakiem. To prowadzi do emigrowania z Polski, apatii społecznej, znieczulicy. Podniesienie się Polski może nastąpić tylko na zasadzie odbudowy patriotyzmu i swiadomoci narodowej, tak mocno niszczonych przez dziesięciolecia.
Tylko wtedy damy radę się obronić przed różnego rodzaju antypolonizmami?
- Tak. Jednoczenie nasz rząd, organa władzy, muszą zadbać o właciwe reprezentowanie polskich interesów narodowych. Mam nadzieję, że przy okazji oszczerczego pozwu żydowskiego do Polaków dotrze dużo więcej prawdy o zagrożeniach dla polskosci. Obawiam się bowiem, że prędzej czy pózniej dojdzie do otwartego zamanifestowania tego, co już działa po cichu - sojuszu antypolonizmów. Sojuszu antypolskiej częsci srodowisk żydowskich, niemieckich, rosyjskich. Najgrozniejszy dla nas może być sojusz bardzo wpływowych srodowisk żydowskich i niemieckich. W tym momencie widzimy, jak fałszywe były iluzje na temat Niemiec, iluzje podtrzymywane m.in przez p. Geremka, który mówi o cudzie pojednania polsko-niemieckiego. Wszystko wskazuje na to, że zamiast cudu pojednania mamy kicz pojednania. Widzimy, jak prysły iluzje związane z poparciem Niemców jako "adwokatów Polski" dla naszego wejcia do UE, widzimy, jak Niemcy chcą na tym skorzystać. Wszystko uzyskać dla siebie i żadnych ograniczeń. Wykupić polską ziemię, prasę, przedsiębiorstwa na ziemiach odzyskanych, dokonać pokojowego Drang nach Osten.
A w tym pokojowym Drang-u dokonywanym siłą marki, bardzo dużą rolę może odegrać współdziałanie z niektórymi wpływowymi szowinistami i oszczercami żydowskimi. Chodzi o tę samą metodę: obalić prawdę o Polakach jako narodzie ofiar, który walczył przez całą wojnę, tworząc wspaniałe państwo podziemne, narodu bez Quislingów, bez kolaborantów z Niemcami, kraju który poniósł tak wielkie zniszczenia. Chcą zagłuszyć tę prawdę i wykreować fałszywą, czarną legendę Polaków jako narodu szmalcowników, jako narodu, który był faktycznie współpracownikiem Hitlera, który utworzył rzekomo polskie obozy koncentracyjne. Przez delikatnosć najpierw zniknęło słowo "niemieckie obozy koncentracyjne", pojawiły się obozy nazistowskie, a teraz coraz bardziej obozy polskie. Dzi na Zachodzie coraz częciej myli się, że nazici byli Polakami.
Jesli nie rozbije się tej propagandy, mobilizując całą propolską opinię w swiecie, to koszty będą katastrofalne. Stworzymy okazję do podjęcia roszczeń niemieckich, które będą wówczas ułatwione. Raz utrwaliwszy obraz Polaków jako narodu szmalcowników, morderców, będzie łatwiej potem przeprowadzać różne rzeczy wobec Polaków. A co można robić dla obrony praw mniejszosci w sposób skrajny, zobaczylimy na przykładzie Kosowa. Bardzo się obawiam, żeby w pewnym momencie Opolszczyzna nie zmieniła się w takie Kosowo, w którym siła marki będzie prowadziła do przeróżnych antypolskich prowokacji, wypychania Polaków i przekształcania ich w mniejszosć polską na tym terenie, czego już pierwsze objawy mamy.
Bolesne, że ten bezprecedensowy atak na Polskę nastapił u progu 60. rocznicy wybuchu II wojny wiatowej. Może chce nam się odebrać moralne prawo do bycia ofiara agresji Hitlera?
- Władzom przez dziesięciolecia nie zależało na pokazywaniu wielkiej częsci naszego udziału w wojnie. Nie chciano przypominać, że bylimy tak prozachodni w kraju, który miał być przybudówką Rosji sowieckiej. Nie pokazywano przez dziesięciolecia Powstania Warszawskiego, za to nagłaniano walkę w getcie. Chodziło o to, żeby przedstawić zbrojne wystąpienie w getcie jako powstanie, i jak to podkreslał historyk z ŻIH, Paweł Szapiro, wiadomie przeciwstawić je Powstaniu Warszawskiemu. To się udało do tego stopnia, że prezydent Niemiec Herzog, zjawiwszy się na obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego, pomyłkowo okreslił je jako powstanie w getcie. Czytalimy niedawno o tym, że Brytyjczycy zniszczyli archiwa polskiego wywiadu, znamy historię zacierania prawdy o roli Polaków w wykryciu Enigmy. Dla częsci polityków zachodnich bylimy bardzo niewygodni, bo ze swoją nonkonformistyczną postawą psulimy ich dogadanie się za wszelką cenę, choćby kosztem naszych interesów, ze Związkiem Sowieckim.
Sprawa pozwu nie może być zlekceważona. Gdyby udało się przeforsować roszczenia żydowskie w ich maksymalnej wersji, grozi to katastrofalnymi wręcz skutkami dla gospodarki polskiej i zubożeniem Polaków jako narodu.
Myslę, że Polacy jeszcze nie zdają sobie w pełni sprawy, jak grozne mogłoby być zaspokojenie tych roszczeń, tym bardziej, że trzeba się liczyć z oszustwami i nadużyciami w tej dziedzinie. Wiemy już teraz, że doszło do rozlicznych oszustw przy rewindykacji mienia żydowskiego w Krakowie. Dodajmy, że trudny do posądzenia o niechęć do Żydów tygodnik "Polityka" opublikował w numerze z 24 lipca br. Artykuł Piotra Pytlakowskiego "Pozew Wellera", udowadniający całkowity fałsz roszczeń jednego z 11 Żydów oskarżających Polskę, do posesji w Kałuszynie. Okazało się, że "nikt w Kałuszynie nie pamięta Srula Wellera, a w księgach hipotecznych nie uwieczniono jego nazwiska". Obawiam się, że przy skorumpowaniu różnych władz w Polsce, mogłoby dojsć do maksymalnych nadużyć przy rewindykacji mienia.
W ogóle jestem przeciwny zwrotowi mienia na rzecz osób nie mających obywatelstwa polskiego.
Dziękuję za rozmowę.
Małgorzata Rutkowska
Wystapienie rabina Menachema Pinkasa Joskowicza oraz wniosek jedenastu żydów polskiego pochodzenia o zwrot majatków lub wypłacenie im przez państwo polskie odszkodowań z tytułu ich utraty - to kolejne fakty terroryzowania i szantażowania Polski.
Dość tej hucpy!
Nowojorscy adwokaci owych jedenastu Żydów ponaglają do szybkiego załatwienia sprawy, twierdząc, że ich klienci są w podeszłym wieku. A może w takim razie również Polacy powinni zacząć żądać od państwa Izrael odszkodowań za smierć bliskich z rąk oprawców żydowskiego pochodzenia, którzy częstokroć tak jak Salomon Morel uciekli przed sprawiedliwocią do Tel Aviwu i są przez Izrael chronieni.
Dzis w obliczu wspomnianych wystąpień rabina Joskowicza, wniosku Żydów z Nowego Jorku, propagandy uprawianej przez pisma kontrolowane przez diasporę żydowską trzeba w końcu powiedzieć: DOSĆ TEJ HUCPY! Nie można bezkarnie szargać naszej godnosci narodowej. Jeżeli tego szargania nie widzą władze, to sprawy w swoje ręce musi wziąć naród. Jeżeli bowiem pozwolimy bezczecić naszą narodową godnosć przestaniemy być narodem, a staniemy się zbiorem przypadkowo dobranych ludzi, bez korzeni cywilizacyjnych i bez żadnej przyszłosci.
To Polacy mają prawo żądać odszkodowań!
Jeżeli kto ma moralne, i nie tylko, prawo do żądania odszkodowań za straty poniesione w okresie wojennym i powojennym to są to Polacy, którym za wielowiekową tolerancję i gocinnosć w stosunku do Żydów ci ostatni w większosci, gdyż byli i Żydzi patrioci, również mordowani przez swoich braci w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat odpłacili morderstwami, zaborem mienia i współudziałem w rozbiorze Państwa Polskiego z roku 1939.
Odszkodowania te należą się chociażby z kilku zasadniczych powodów.
Należą się żyjącym jeszcze ofiarom i ich spadkobiercom za:
Żydzi w miastach i miasteczkach na powitanie Armii Czerwonej wywieszali flagi tegoż koloru, pomagali rozbrajać polskich żołnierzy i zajmowali stanowiska w urzędach podbitego kraju. Jeden z raportów oceniał, że 75 procent administracji wysokiego szczebla we Lwowie, Białymstoku i Łucku podczas sowieckiej okupacji składało się z Żydów. Z ich pomocą Sowieci wysłali w głąb ZSRR polską inteligencję. Za Teresa Prekerowa stwierdzała w Najnowszych dziejach Żydów w Polsce w zarysie do 1993 roku: Do wykrywania wrogów ustroju i wrogów ludu NKWD utworzyła szeroko rozbudowaną sieć informatorów, w której dużą rolę odgrywali Żydzi (...);
podobne działania na polskich terytoriach okupowanych przez Niemcy;
kolaborację Żydów z niemieckimi władzami obozowymi w obozach koncentracyjnych (np. Majdanek, Auschwitz) przy mordowaniu Polaków;
zbrodnie na ludnosci polskiej dokonywane przez oddziały tzw. Armii Ludowej i Gwardii Ludowej, których dowódcy mieli często pochodzenie żydowskie, a po 1944 r. zostawali funkcjonariuszami władzy komunistycznej; eksterminację narodu polskiego po 1944 r. i terror komunistyczny wprowadzony przez żydowskich funkcjonariuszy tzw. Polski lubelskiej, wywodzących się m.in. ze Związku Patriotów Polskich. Już po tzw. wyzwoleniu to osoby narodowoci żydowskiej kierowały komunistycznym aparatem bezpieczeństwa. Wymieńmy kilka najbardziej znaczšcych nazwisk: Jakub Berman, odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa w ramach Biura Politycznego KC PPR, póŸniej PZPR; Roman Romkowski (Natan GrinszpanKikiel) pierwszy wiceminister w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, Luna Brystygierowa dyrektor departamentu MBP; płk Anatol Fejgin dyrektor departamentu w MBP; Józef Œwiatło dyrektor osławionego X Departamentu MBP, płk Józef Różański (Goldberg) wicedyrektor tego Departamentu; Minister Stanisław Radkiewicz, choć Polak ożeniony był z Żydówką Rutą Teitsch.
Również wojewódzkie placówki UB obsadzane były przez osoby narodowosci żydowskiej. Według Johna Sacka (Oko za oko) w Lublinie 80 proc. oficerów milicji i 50 proc. milicjantów było Żydami;
wywózki na Sybir ludnoci polskiej po 1944 r. Począwszy od pierwszych miesięcy 1946 r., przybywały do Polski kolejne transporty Żydów z ZSRR. W połowie roku 1946 liczba Żydów w Polsce wynosiła 244 tysišce. Równoczesnie z repatriacją Żydów z Rosji do Polski, w przeciwnym kierunku szły pilnie strzeżone przez NKWD transporty kolejowe pełne polskich patriotów z organizacji konspiracyjnych (AK, WiN, NSZ), wywożonych na Sybir.
Wywózki objęły, według różnych zródeł, od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy Polaków;
tzw. morderstwa sšdowe dokonane na polskich patriotach przez komunistycznożydowski aparat bezpieczeństwa. Ofiary te dzielš się na: ofiary bezporedniego terroru NKWD i wojsk sowieckich, ofiary UB, IW, KBW, aparatu sšdowego i prokuratorskiego, skazane wyrokami bądz zamordowane.
Nie można zapominać także o ofiarach posrednich, a więc osobach, których wprawdzie nie skazano na smierć i nie zamordowano, ale które wskutek tortur i przeżyć więziennych przedwczesnie zmarły (np. żołnierzegórnicy zsyłani do kopalń uranu). Można założyć, iż liczba ofiar wynosi kilkaset tysięcy.
Mordercami sądowymi byli w przeważającej częsci własnie Żydzi: sędzia Maria Gurowska (z domu Sand, córka Moryca i Frajdy z domu Einsenman) prowadziła sprawę i skazała na smierć gen. Augusta Emila Fieldorfa ps. NIL; kpt. Stefan Michnik orzekał w sprawach m.in. Zefiryna Machalli, płk. Maksymiliana Chojeckiego i nadzorował wykonanie kary smierci na rotmistrzu Andrzeju Czaykowskim cichociemnym i powstańcu warszawskim; Oskar Karliner, oskarżyciel m.in. w procesie kierownictwa PPSWRN w dniach 515 listopada 1948 r., od marca 1954 r. szef Zarządu Sądownictwa Wojskowego; Helena Wolińska; kpt Zygmunt Linauer; Stefan Kuhl (zwany krwawym Kuhlem), szef Głównego Zarządu Informacji WP od 25.04.1947 do 6.06.1950 r.; płk Maksymilian Lityński...
Listę taką możnaby ciągnąć jeszcze bardzo długo według pułkownika Jerzego Poksińskiego, tylko w 1968 r. z Polski wyjechało około tysiąca funkcjonariuszy stalinowskiej bezpieki. Sylwetki owych katów Polaków przypominamy co tydzień na łamach Naszej Polski;
za zabór mienia uwięzionych i zamordowanych patriotów polskich;
To oczywicie nie jest pełna lista antypolskich dokonań ludnosci żydowskiej, skoncentrowalimy się jednak na okresie stalinowskim, gdyż to on zapoczštkował współczesny kurs polityczny Polski. Obszernie udokumentowalimy ten katalog win żydowskich w okresie ostatnich stu lat w cyklu prof. Jerzego Roberta Nowaka Za co Żydzi powinni przeprosić Polaków. Dzieje grzechów, publikowanym w Naszej Polsce w 1996 roku.
Należy się i słowo przepraszam
Żydzi powinni również co najmniej przeprosić Polaków za:
fałszowanie najnowszej historii stosunków polskożydowskich;
ucieczkę od wdzięcznoci Polska była krajem, w którym w XVIII wieku żyło trzy czwarte Żydów całego wiata. Rabin krakowski Mojżesz Isserless pisał w XVI w.: Jeliby Bóg nie dał nam tego kraju [Polski] za schronienie, los Izraela byłby nie do zniesienia. Fakt, iż Polska była dla ludnosci żydowskiej rajem w Europie, państwem, gdzie ich kultura mogła swobodnie rozkwitać, jest od półwiecza przemilczany.
Zastapiły go antypolskie łgarstwa o polskim antysemityzmie;
obarczenie Polaków wina za tzw. pogrom kielecki w lipcu 1946 r. przygotowany przez NKWD przy pomocy miejscowego aparatu politycznego i bezpieczeństwa, składajacego się głównie z Żydów (Zarecki prezydent miasta, Andrzej Kornecki alias Dawid Kornhendler szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa, Albert Grünbaum, Eta LewkowiczAjzenman szef sekretariatu WUBP, major Konieczny dowódca oddziału wojskowego wysłanego na pomoc Żydom);
za ponad czterdziestoletnie zaprowadzanie siła komunosocjalizmu w Polsce i doprowadzenie w ten sposób do zapaci cywilizacyjnej narodu i państwa;
za niszczenie w tym okresie polskiej nauki, muzyki, historii i zastępowanie jej polakożercza propaganda.
Robili to m.in.: Adam Schaff, który kierował akcja niszczenia niezależnych od komunizmu badań naukowych; z kolei Żanna Kormanowa i Helena Michnik stalinizowały historię, a wspomniany Schaff i Bronisław Baczko filozofię; Adam Ważyk (Wagman) przy pomocy krwawej Melanii Kierczyńskiej (Zukier) terroryzował życie literackie, a Zofia Lissa siała spustoszenie w polskiej muzyce;
jedna z najhaniebniejszych ról w walce z tradycjami polskiej kultury odegrało pismo Kuznica, specjalizujace się w napaściach na Marię Dabrowska i niezależnych pisarzy. Jego trzon stanowili autorzy żydowskiego pochodzenia: Mieczysław Jastrun, Jan Kott, Kazimierz Brandys;
szkody gospodarcze dla Polski: plan 6letni Hilarego Minca, działania gospodarcze Eugeniusza Szyra, Romana Zambrowskiego;
Szczególne słowo przepraszam
Szczególne słowa przeprosin należa się wszystkim Polakom za:
ukazywanie Polaków w propagandzie żydowskiej jako antysemitów, twórców polskich obozów koncentracyjnych, w których wspólnie z Niemcami mordowalimy Żydów. Najgłoniejsze przykłady takiej kłamliwej, antypolskiej propagandy to: Shoah! Lanzmana (którego obrońca i propagatorem był Jacek Kuroń), Shtietl, komiks Maus, ksiażki Urisa (np. Miła 18), Lista Schindlera Stevena Spielberga.
A w Polsce m.in.: paszkwile Gazety Wyborczej odnosnie Powstania Warszawskiego, Wielki Tydzień Andrzeja Wajdy, twórczosć Izabeli Cywińskiej, Kabarecik Olgi Lipińskiej;
za uporczywe, mimo protestów i wykazywania kłamliwosci tych twierdzeń, oskarżanie Polaków o brak pomocy Żydom podczas tzw. powstania w getcie i biernoć wobec cierpienia ludnośći żydowskiej w okupowanej Polsce.
Tymczasem to Polska była jedynym krajem w Europie, gdzie okupant niemiecki wprowadził karę śmierci za pomoc Żydom.
Swiadectwem ogromnej pomocy Polaków dla Żydów w okresie okupacji niemieckiej sa chociażby przyznawane co roku medale Sprawiedliwi wśród narodów swiata, gdzie najliczniej reprezentowani sa właśnie Polacy;
za zawłaszczanie martyrologii narodów całego świata, w tym szczególnie Polaków, z lat 1939-45 i czynienie z niej swoistej religii Holocaustu.
Twierdzenie, iż tylko ludnosć żydowska była ofiara Niemców (mamy z tym do czynienia m.in. w przypadku obozu Auschwitz) i pomijanie Polaków jako grupy narodowosciowej mordowanej w obozach koncentracyjnych (Muzeum Holocaustu w Nowym Jorku);
za żadania usuwania Krzyży z miejsc kazni Polaków;
swiadoma i programowa demoralizację młodzieży polskiej w okresie powojennym: fałszowanie dziejów Polski w podręcznikach historii (Andrzej Garlicki);
Dlatego też postulujemy założenie Komitetu Walki z Antypolonizmem, którego jedna z form działalności będzie zbieranie i dokumentowanie antypolskich wystapień ludności żydowskiej.
Andrzej Echolette