Wykład
Komunikacja międzykulturowa
Komunikowanie jest kulturą
Amerykański antropolog, Edward T. Hall w 1959 roku sformułował najkrótszą definicję komunikowania i kultury, twierdząc zarazem, iż kultura jest komunikowaniem się, a komunikowanie się kulturą1.Oznacza to, że kultura, w której żyjemy, określa sposób w jaki się komunikujemy, również sposób komunikowania modyfikuje naszą kulturę.
Ponieważ naszej kultury uczymy się w procesie socjalizacji (to znaczy, nabywając jako dziecko umiejętności życia w społeczeństwie), zwanym też inkulturacją, dlatego też członkowie różnych kultur porozumiewają się odmiennie. W naszej rodzimej kulturze uczymy się języka, norm i reguł postępowania i dzieje się to od momentu urodzenia, również nasza osobowość kształtowana jest przez wzory kultury, w której przyszliśmy na świat, a może bardziej precyzyjnie, w której jesteśmy wychowywani.
Dziecko wychowane w Polsce będzie inaczej się zachowywać niż dziecko wychowane w Niemczech. To stwierdzenie jest dość oczywiste. Ale kiedy to mówimy, nie zawsze zdajemy sobie sprawę z wagi tego stwierdzenia. Kiedy spotykamy się z ludźmi z innych kultur, nie jest nam łatwo porozumieć się, ponieważ mówimy różnymi językami, stosujemy odmienne reguły komunikowania się i postępujemy według odmiennych norm. Dopiero gdy uda się nam znaleźć wspólny język, poznać sposoby komunikowania się i zrozumieć reguły postępowania drugiej osoby, wtedy możemy mówić o porozumieniu. Jak więc widać komunikowanie i kultura są nierozłączne.
Edward T. Hall doszedł do tego wniosku w swojej książce pt. Bezgłośny język, którą napisał w wyniku doświadczeń wyniesionych z prowadzenia kursów przygotowawczych dla kandydatów do służby dyplomatycznej amerykańskiego Departamentu Stanu. Uczył adeptów sztuki dyplomatycznej jak porozumiewać się z ludźmi innych kultur. Amenkańscy dyplomaci stwierdzali ze zdziwieniem, że mają problemy w porozumiewaniu się z ze swoimi zagranicznymi partnerami. Postanowiono wprowadzić szkolenia pozwalające eliminować te trudności. Hall nazwał swoje zajęcia komunikowaniem międzykulturowym (intercultural communication) i tak powstała nowa dziedzina wiedzy, która dzisiaj jest przedmiotem nauczania oraz odrębną dyscypliną akademicką.
To, czego Hall uczył amerykańskich dyplomatów, sprowadzało się do stwierdzenia, że aby móc się porozumiewać z ludźmi z innych krajów, należy poznać ich kultury, ponieważ dopiero wtedy można będzie się w pełni porozumieć. Wiele problemów wynikało z nieporozumień będących efektem braku znajomości kultur osób prowadzących rozmowy czy negocjacje. Wiele nieporozumień było z pewnością wynikiem braku wiedzy o kulturach społeczeństw, którym Amerykanie próbowali nieść pomoc, spowodowało to jednak, że często byli oni postrzegani jako aroganccy, niewrażliwi i bezmyślni, choć ich intencje były jak najlepsze i starali się o podniesienie poziomu życia i wprowadzanie nowych technologii w krajach Trzeciego Świata. Inwestowano pieniądze i tworzono programy budowy tam, likwidacji analfabetyzmu, poprawy stanu zdrowia i higieny czy modernizacji rolnictwa. Pomimo dobrych chęci wiele z tych inicjatyw zakończyło się fiaskiem.
Podobne doświadczenia miały wszystkie kraje kolonialne, ale w ich wypadku trudniej było oddzielić dobre intencje od chęci eksploatacji tych obszarów. Ciekawe, że to Amerykanie, pomimo ich krótszego stażu w stosunkach międzynarodowych, byli tymi, którzy jako pierwsi zwrócili uwagę na trudności komunikacyjne wynikające z różnorodności kulturowej i postanowili temu przeciwdziałać. Być może dlatego, że dla innych społeczeństw była to sprawa oczywista, a więc niepodlegającą refleksji. Jedno okazało się pewne, że wpływu kultury na stosunki i porozumiewanie się ludzi nie tylko nie można lekceważyć, ale wręcz nie da się przecenić. Skoro powodzenie naszych przedsięwzięć, stosunki między sąsiadami, możliwości rozwoju i przyszłość świata zależą od naszych umiejętności komunikowania się, to należy te zagadnienia poznać lepiej, aby je naprawdę zrozumieć.
Czym jest kultura?
Zapewne wiele z osób na tej sali czytało w pismach porady, jak skuteczniej radzić sobie w kontaktach z innymi ludźmi, szczególnie w pracy czy w szkole. Być może jedną z nich była sugestia, by dla uzyskania lepszego kontaktu i wiarygodności patrzeć w oczy osobie, z którą rozmawiamy. W kulturze biznesu, wywodzącej się z krajów anglosaskich, patrzenie rozmówcy w oczy oznacza szczerość, brak złych zamiarów i porozumienie (porównaj przysłowia typu: oczy nie kłamią, itp.). Można odnieść wrażenie, że jest to uniwersalny sposób postępowania, jakoś tam zakotwiczony w odległej przeszłości rodzaju ludzkiego. Otóż taka porada jest skuteczna tylko
w wypadku „zachodniego”, używani tego słowa z braku lepszego określenia, obszaru kulturowego. W wielu innych kulturach tego rodzaju postępowanie zostanie odczytane zupełnie inaczej. W Japonii czy Chinach takie uporczywe patrzenie w oczy zostanie odebrane jako aroganckie, wyzywające i niegrzeczne, natomiast w gettach Nowego Jorku czy Chicago jako wyzwanie do pojedynku między mężczyznami. Skoro tak może być, to takie zachowanie nic odniesie pożądanego skutku w wypadku rozmowy z osobą wywodzącą się z innej tradycji kulturowej.
Niestety, w Polsce w wyniku II wojny światowej zaistniała dość rzadko spotykana na świecie sytuacja powstania prawie monokulturowego społeczeństwa. Tysiącletnia różnorodność kultur, języków i religii na ziemiach polskich została zniweczona w wyniku tragedii wojny, szczególnie Holocaustu i wysiedlania Niemców oraz zmian terytorialnych wynikających z traktatu jałtańskiego. Powojenne społeczeństwo polskie jest w 97% etnicznie polskie, mówi po polsku i wyznaje katolicyzm w podobnych proporcjach. Nic dziwnego, że zrozumienie ludzi o innych kulturach i kontakt z innymi kulturami jest dla Polaków sprawą niełatwą. Używając antropologicznego żargonu, możemy powiedzieć, że nasze społeczeństwo odznacza się wysokim poziomem etnocentryzmu. Dlatego też, może nam być trudno zrozumieć, że termin „kultura” nie odnosi się wyłącznie do pewnego zasobu manier, lektur i upodobań.
W naukach społecznych dla takiego rozumienia kultury często używamy określenia „Kultura” pisanego wielkim `K'. Kiedy mówimy o kulturze w drugim znaczeniu, a więc o kulturze przez małe „k”, to wtedy mamy na myśli to, co w naszym kraju w powszechnym rozumieniu kojarzy się z kulturą ludową, żydowską lub cygańską, a więc z czymś charakterystycznym dla mniejszości narodowych, tzw. marginesu czy imigrantów.
Jednak takie użycie słowa „kultura” oznacza, że jest ona istotną częścią naszej osobowości, jest tym, co nadaje sens i znaczenie naszemu życiu. Można by wobec tego powiedzieć, że każdy z nas jest bezwiednym nosicielem kultury, a ponieważ kultur na świecie jest wiele, z tego wynika, że ludzie na świecie nie należą do tej samej kultury. Z tego stwierdzenia można więc wyprowadzić dość oczywisty wniosek, że ludzie pochodzący z różnych kultur, jeśli chcą skutecznie porozumiewać się, powinni starać się poznać swoje kultury. Wniosek ten zawiera w sobie bardzo optymistyczne przesłanie, ponieważ wynika z niego, że kultury można się nauczyć, tak jak można się nauczyć innego języka. Oczywiście, łatwiej nauczyć się tego dzieciom niż dorosłym i niektórym nauczyć się łatwiej niż innym, ale proces w swej istocie jest podobny, ponieważ własnej kultury również uczymy się w procesie inkulturacji (socjalizacji).
Wielu autorów opisów podróży i książek przygodowych opowiada o napotkanych ludziach, ich zwyczajach i formach zachowania. Często najważniejszymi przywiezionymi z podróży wrażeniami są odmienne od naszych własnych zachowania ludzi w innych krajach.
W takich sytuacjach szybko orientujemy się, że to, co różni nas od tych innych napotkanych osób to ich kultura, której cechy przesycają wszystkie aspekty życia i zachowania tych ludzi. Dopiero też w tym kontekście stajemy się świadomi naszych własnych zachowań i działań, ponieważ w porównaniu z zachowaniami tych innych osób nasze własne wydają się być nagle dziwne i niewytłumaczalne. Są to najbardziej widoczne cechy kultury, jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Tak naprawdę nie jest łatwo zakreślić granice tego, co kulturą jest, a co nie jest. Wielu badaczy starało się zdefiniować pojęcie kultury - jest tych definicji około dwustu. Kiedy je przeanalizujemy, stwierdzimy, że zawierają one pewne wspólne cechy.
I: Pierwszą z nich jest konstatacja, że w zasadzie, kultury są to systemy symboli, które tworzą sieć znaczeń. Słowo symbol pochodzi od greckiego słowa symbolein - które oznacza „być zamiast czegoś, stać za coś”. Symbole to wszelkie rzeczy i czyny, które oznaczają coś odmiennego od nich samych. Można je podzielić na dwie kategorie:
Niewidoczne i mniej uchwytne aspekty - ludzkich zachowań. Stają się one dopiero dostrzegalne, gdy stosujemy je w życiu codziennym. Wśród nich możemy wyodrębnić: wartości, postawy,wierzenia, normy itp.
Namacalne i posiadające konkretną postać, czyli przedmioty materialne, takie jak: odzież, żywność, pojazdy, budynki, książki - wszystkie wytwory ludzkiej ręki.
Ich sens jest zależny od abstrakcyjnych, uwarunkowanych kulturą znaczeń.
Kiedy idziemy na spotkanie z przyjaciółmi w kawiarni czy pubie, ubieramy się inaczej niż na egzamin czy koncert w filharmonii. Dlaczego? Przecież w każdym wypadku odzież, którą nosimy, chroni nas od klimatu, jak również zapobiega łamaniu reguł przyzwoitości. Podobnie jest z samochodami - dlaczego Porsche jest wyżej ceniony niż jakaś inna marka?
II: Drugim wspólnym elementem wspomnianych definicji jest przekonanie o ciągłości i długowieczności kultur. Pomimo tego, że podlegają one zmianom i transformacji odznaczają się dużą trwałością. Przykładem tego może być kultura narodowa w Polsce, która pomimo długiego okresu braku państwowości i przesunięć terytorialnych oraz strat poniesionych
w wyniku wojen światowych, odznacza się dużą witalnością i ciągłością.
III: Trzecim czynnikiem jest przekonanie, wyrażone już wcześniej w tekście, że kultury nabywa się w procesie uczenia. Jak dobrze wiemy, uczenie może mieć charakter nieformalny, to znaczy, że dziecko przez naśladowanie i internalizację (czyli przez powtarzanie obserwowanych zachowań i przyswajanie ich sobie, jak gdyby były czyś naturalnym
i automatycznym) nabywa nawyków kulturowych. Powszechnie sądzimy, że uczenie ma charakter formalny, przez świadome wpajanie dzieciom i młodzieży określonych treści
i przekonań, czego wszyscy doświadczamy chociażby w ciągu wielu lat nauki w szkole.
Pierwszą z definicji, która zyskała uznanie, przypisuje się brytyjskiemu antropologowi Edwardowi B. Tylorowi, który w 1871 stwierdził, iż kultura to taki zestaw zjawisk, który łączy wiedzę, wierzenia, sztukę, zasady moralności, zwyczaje i inne nawyki nabywane przez członków określonej społeczności.
Inni badacze, na przykład Patricia Kearney i Timothy G. Plax (1996) uważają, że należy rozszerzyć tę definicję różnicując społeczność i kulturę. Społeczność to pewna liczba ludzi prowadzących wspólne życie, podczas gdy kulturą jest to, co ci ludzie kolektywnie wytwarzają i praktykują. Kulturą nie jest po prostu grupa ludzi, lecz podzielany i praktykowany przez nią sposób życia, przedmioty, których używają, wierzenia, które wyznają i normy zachowania, których przestrzegają.
Oto kilka definicji sformułowanych przez różnych autorów:
[...] kultura wywodzi się z natury w wymiarze filogenetycznym. Nie można przyznać jej innego uchwytnego empirycznie źródła w sferze teorii wolnej od metafizycznych założeń. Jednakże w wymiarze ontogenetycznym, w rozwoju praktycznie dostępnych empirycznemu badaniu ludzkich jednostek, kultura nie może być wyprowadzona wprost z natury. Między jednostkowym ludzkim bytem a jego genetycznymi podstawami leży historyczna akumulacja rezultatów zbiorowej twórczości i recepcji wytworzonych wartości, znaczeń i przedmiotów. [...] W świetle empirii żaden człowiek indywidualnie, w odosobnieniu, nie byłby w stanie wytworzyć nawet najuboższej, najprostszej z kultur, jakie spotyka się u najbardziej pierwotnych gromad ludzkich. [...] Ludzie należą do gatunków żyjących gromadnie. Współżycie zbiorowe jest jednym z naturalnych warunków wytwarzania przez nich kultury, to jest norm, znaczeń i ich nośników oraz czysto instrumentalnych przedmiotów [Encyklopedia socjologii, Warszawa 1998, s. 101].
Kultura jest wytworzoną przez człowieka częścią środowiska[ Melville J. Herskovits, Cultural Anthropology, New York 1955, s, 305].
Kultura to całkowity sposób życia ludu, złożony z ich wyuczonych i podzielanych wspólnie wzorów zachowań, wartości, norm i przedmiotów materialnych [Everest M. Rogers i Thomas M. Steinfatt, Intercultural Communication, Waveland Press 1999, s. 79].
Złożony układ odniesień, który składa się z wzorów tradycji, wierzeń, wartości, norm symboli i znaczeń, które są podzielane w różnym stopniu przez członków społeczności będących w interakcji [Stella Ting-Toomey, Communicating Across Cultures, New York 1999, s. 10].
Wyuczony zespół podzielanych interpretacji dotyczących wierzeń, wartości i norm, które mają wpływ na stosunkowo dużą grupę ludzi [Myron W. Listing i Joelene Koster, Intercultural Competence: Interpersonal Communication Across Cultures, New York 1999, s. 30].
Kultura jest zespołem wartości, poglądów na rzeczywistość oraz kodów zachowań podzielanych przez ludzi, którzy dzielą określony sposób życia [Neil J. Smelser, Sociology, New York 1991, s. 19].
Z przeglądu tych kilku definicji wynika, że ich autorzy w różny sposób objaśniają zjawisko kultury. Może to, co uważamy za kulturę, obejmować tylko określony sposób radzenia sobie ze światem i rozumienia tego, czym jest nasze życie, byłby to zatem pewien model świata oraz zestaw reguł pozwalających człowiekowi w nim funkcjonować, adaptować się do niego lub go przekształcać. To jest pierwszy sposób rozumienia kultury, a drugi, też wyraźny w naszych definicjach, oprócz tych reguł i modelu obejmuje również materialne i niematerialne wytwory, to, co powstaje w wyniku stosowania tych reguł obchodzenia się ze światem z pierwszego znaczenia pojęcia „kultura”. W tym drugim wypadku kultura oznacza również obecność następujących elementów:
Artefaktów - czyli rzeczy wytwarzanych przez ludzi w celu poprawienia warunków życia, a więc żywności, odzieży, schronienia, narzędzi i naczyń, pojazdów i sposobów transportu i wielu trudnych do wyliczenia a niezbędnych urządzeń do tworzenia cywilizacji.
Socjofaktów - czyli praktyk, które ludzie realizują w celu organizowania życia, tzn. kodeks praw i obowiązków regulujących ich zachowania społeczne oraz niepisane obyczaje związane z formami grzeczności i wzajemnymi stosunkami między ludźmi.
Mentefaktów - czyli poznawczych i afektywnych czynników, które mają wpływ na sposób myślenia i postrzegania świata, czyli potrzeby, wartości, przekonania, postawy i tym podobne procesy umysłowe. (Klopf, 2001).
Obecnie warto zastanowić się nad tym, jak to, co już wiemy, przyczyni się do zrozumienia procesu porozumiewania się między kulturami. Z definicji wynika, że kultura stanowi swego rodzaju program określający sposób naszego myślenia, odczuwania i działania w społeczeństwie.
Jednocześnie wiemy, że te programy różnią się między kulturami, nie są one takie same dla różnych kultur. Chociaż jako gatunek biologiczny wszyscy ludzie muszą zaspakajać pewne biologiczne i psychiczne potrzeby, aby móc przeżyć, to jednak sposoby, w jakie te potrzeby są zaspakajane bardzo różnią się od siebie, na przykład prawie wszyscy ludzie w procesie komunikacji używają języka, jednak języki różnią się od siebie.
Podobnie sprawy się mają z innymi aspektami kultury.
Często usłyszymy argument, że wszyscy ludzie muszą myśleć podobnie, ponieważ ich podstawowe potrzeby, jako istot przede wszystkim biologicznych, są tej samej natury.
A więc wszyscy musimy jeść, aby utrzymać się przy życiu; podobnie sporą część naszego życia spędzamy śpiąc; musimy chronić nasze ciało przed wpływem klimatu, a w celu zachowania gatunku musimy się rozmnażać. Gdyby zachowania z tymi koniecznymi przecież do zaspokojenia potrzebami były realizowane według jakiegoś skryptu czy programu, który w przypadku zwierząt nazywamy instynktem, wtedy zapewne wszyscy ludzie postępowaliby podobnie i nie obserwowano by wielkich różnic w sposobach zaspokajania tych potrzeb. Wystarczy jednak oddalić się od swego miejsca zamieszkania, nawet nie opuszczając swego kręgu kulturowego, a zauważymy różnice w podejściu do pozornie najoczywistszych spraw. Najłatwiej zauważyć różnice w sposobach odżywiania, typach potraw i zwyczajach towarzyszących spożywaniu posiłków, na przykład w Polsce, a i w Europie, nie uważamy takich zwierząt jak psy za jadalne. Niektórzy z nas pewnie uznaliby spożywanie psiego mięsa za coś odrażającego, między innymi
z powodu pozycji psa w kulturze codziennej. Natomiast w wielu krajach Dalekiego Wschodu psie mięso jest bardzo cenione i chętnie spożywane. Jeśli się nad tym przez chwilę zastanowimy, to zauważymy, że nie ma istotnej różnicy między psem a krową czy świnią w relacjach
z człowiekiem. Wszystkie one są zwierzętami udomowionymi i służą zaspokajaniu potrzeb człowieka.
Jednak w różnych kulturach pozycja tych zwierząt jest odmienna i nie ma racjonalnego uzasadnienia dla uznania któregoś ze sposobów traktowania zwierząt jako źródła pokarmu za bardziej uzasadniony od innych. Podobnie w kwestii snu: sposoby realizacji tej potrzeby mogą być bardzo różne i przyzwyczajeni do jednego możemy mieć trudności z przywyknięciem do innego. Trudno jednak uzasadnić, dlaczego spanie w łóżku ma być lepsze od spania na macie na podłodze.
Takie samo rozumowanie znajduje zastosowanie w wypadku różnych sposobów okrywania i chronienia ciała od wpływu czynników atmosferycznych. Różnorodność strojów, jakie ludzie przywdziewają, może przyprawić o zawrót głowy, a na dodatek w tej dziedzinie na co dzień niejako zauważamy zmiany obyczaju, co pozwala nam chyba tę różnorodność lepiej zrozumieć. Co więcej, w przypadku ubrania, jak i zresztą w pozostałych wypadkach, zdajemy sobie sprawę, że te pierwotne funkcje, tj. ochrony i okrywania ciała stają się drugorzędne wobec estetycznego czy społecznego znaczenia, jakie jest związane z określonym strojem.
Podobne zjawiska mają wpływ na uzasadnianie zróżnicowania form i rodzaju schronienia, począwszy od chat i ziemianek, przez igloo czy tipi, a na domach czy wielopiętrowych budynkach skończywszy. Niektórzy autorzy sądzą, że nie są one po prostu związane z rozwojem technologii, co też ma swoje uwarunkowanie kulturowe, ale z takimi wyborami, które wynikają z modelowania kulturowego, a nie z osobistych preferencji.
Ten fakt jest trudny do uchwycenia. Często można spotkać się nawet z protestem wobec takiego sformułowania, ponieważ odziera nas ono do pewnego stopnia z poczucia autonomii
i niezależności. Kultura jednak jest tak wszechobecną kanwą naszej osobowości, że jest dla nas przezroczysta i nieuchwytna w tym wszystkim, co wydaje się być codziennym, naturalnym zachowaniem. Konfrontacja naszych zachowań z tymi, które należą do odmiennego obszaru kulturowego, chociażby podczas wakacji za granicą, powoduje, że postrzegamy inność naszych zachowań wobec tych, które dominują w tej nowo poznanej społeczności. Zwykle, co jest naturalną konsekwencją sposobu, w jaki nabywamy kulturę, uznajemy zachowania tych innych ludzi za dziwaczne lub egzotyczne, czasem wręcz za naganne lub nie do przyjęcia, a przecież oceniamy je z naszego punktu widzenia, charakteryzującego się etnocentryzmem.
Wszechobecność i kulturowe uwarunkowanie wszelkich ludzkich cech i zachowań można porównać do koszuli Dejaniry, raz założoną można ją zdjąć tylko ze skórą. Ta metafora pozwala nawiązać do takiej wizji kultury, która wywodzi się z XVIII-wiecznej i naturalistycznej filozofii poszukującej uniwersalności człowieczeństwa w jego biologicznej substancji. Pozytywnym aspektem tego myślenia jest docenienie gatunkowej jednolitości człowieka i odrzucenie jakościowych różnic wynikających z drugorzędnych cech biologicznych, takich jak choćby kolor skóry, powodujące, że dyskryminacja rasowa traci rację bytu.
Z drugiej strony jednak z tego punktu widzenia postrzega się kulturę jako pewnego rodzaju kostium okrywający ciało „człowieka naturalnego”, tyle że takiego człowieka nie udało się do tej pory spotkać. Wynika to z natury socjalizacji jednostki ludzkiej i długiego okresu stawania się człowiekiem i dojrzewania już po przyjściu na świat.
I tu dotykamy jednego z najistotniejszych aspektów kultury. Jak już o tym była mowa, kultura jest przyswajana w procesie uczenia się. Odwołując się ponownie do metafory koszuli Dejaniry, można powiedzieć, że ludzie przychodzą na świat nadzy i stają się sobą w wyniku złożonego i przebiegającego w czasie procesu uczenia się czy też nabywania kultury, czyli przez ubranie się w koszulę Dejaniry. Amerykański socjolog George H. Mead określił ten proces jako tworzenie się osobowości (sef -`jaźń') przez nakładanie na naszą biologiczną strukturę, którą otrzymujemy w procesie dziedziczenia, określonej dynamiki niepowtarzalnego jednostkowego organizmu (I - `ja'), nawyków i sposobów używania tej dynamiki przez określone wzorce kultury wyuczone w procesie socjalizacji (me - `mnie').
Uczymy się nie tylko mowy, ale i uczuć, sposobów reagowania i wreszcie tego, w jaki sposób mamy postrzegać i działać w rzeczywistości. Innymi słowy, dziecko o podobnych cechach psychofizycznych zostanie inaczej ukształtowane w kulturze, która będzie dążyła do ujawniania określonych cech w przeciwieństwie do tej, która będzie je tłumiła. Jeśli bycie mężczyzną jest utożsamiane z walecznością i agresywnością, to takie cechy będą wzmacniane przez programowanie kulturowe, a łagodność czy wyrozumiałość będą tłumione, i odwrotnie (porównaj Benedict, 1999). Badania przeprowadzone nad bliźniakami jednojajowymi, które wychowywały się w separacji, wskazują, że nie mają one jednakowych osobowości, a nawet te, które wychowują się razem, nie są klonami, a odrębnymi osobami.
Niezbywalną cechą kultury jest to, że jest ona wspólnym udziałem ludzi żyjących w grupie. Dowiadujemy się o tym dopiero wtedy, gdy w jakiś sposób pogwałcimy obowiązujące w niej reguły postępowania, zachowania czy komunikowania. Spotykają nas za to sankcje, które mogą oznaczać utratę pozycji społecznej, wygody, spokoju, a nawet wolności czy życia. Sankcje te są też charakterystyczne dla danej kultury. To, co jest naganne i dewiacyjne w jednej kulturze, będzie uznawane za normalne czy nawet pożądane w drugiej, na przykład w Polsce uważamy, że uprzejmy mężczyzna powinien ustąpić miejsca kobiecie, udzielić jej pierwszeństwa wyboru dania w restauracji itp. Niestosowanie się do tych reguł spotka się z sankcją społeczną w postaci opinii „osoby niewychowanej”. Z kolei w krajach arabskich takie postulowane w Polsce postępowanie mężczyzny zostałoby uznane w najlepszym razie za dziwaczne.
Im bardziej nieświadomi jesteśmy tego, że kultura jest zjawiskiem społecznym, tym trudniej jest nam komunikować się z ludźmi z innych kultur, ponieważ ich zachowania i działania uważać będziemy za nienaturalne, a przez to naganne, co niewątpliwie utrudni nam, a nawet uniemożliwi nawiązanie dialogu i porozumienie.
Nawet kiedy jesteśmy świadomi różnic kulturowych, zwykle koncentrujemy się na tych aspektach kultury, które są widoczne i świadomie przekazywane, dajmy na to, zachowanie przy stole. Jesteśmy uczeni, w której ręce należy trzymać nóż, a w której widelec, jak nabierać potrawy i jak posługiwać się sztućcami. Będąc w obcym środowisku możemy naśladować zachowania innych, ponieważ te są widoczne. Znacznie trudniej jest nam uchwycić te aspekty kultury, które nie są wyrażane wprost lub nie przejawiają się w sposób łatwy do zauważenia, a nabywane są podświadomie w trakcie wielokrotnej interakcji. Trudno nam będzie się zorientować, jak się zachować, kiedy zostaniemy zaproszeni do restauracji w Japonii i będziemy musieli zamówić nasze danie. W Polsce staramy się zamówić potrawę kosztującą mniej więcej tyle samo, co ta, którą zamawia zapraszający, aby nie narazić go na nieoczekiwane koszta. W Japonii zamówienie złożone przez osobę o najwyższej randze powoduje, że pozostali zamawiają to samo niezależnie od ceny i gustu. Nasza decyzja spowoduje, że inni będą musieli jeść to, co my zamówimy. Jeśli o tym nie wiemy, wspólny wieczór w restauracji może być nieudany. Dowiedzieć się o tym możemy tylko wtedy, gdy uzyskamy informację o takim zwyczaju, ale nie uda się nam tego wydedukować z zachowania uczestników obiadu.
W Polsce mamy zwyczaj korzystania z pomocy krewnych czy znajomych w załatwieniu wielu spraw, starając się uzyskać lepszą pozycję niż inni. Takie postępowanie w krajach skandynawskich czy w USA spowodowałoby oburzenie lub wręcz uznane zostałoby za naruszenie prawa. Podobnie korzystanie z pomocy kolegi lub ze ściągawki w trakcie sprawdzianu czy egzaminu jest traktowane w Polsce jako zachowanie naturalne, a nawet uzasadnione, pomimo formalnego zakazu. W USA takie zachowania są traktowane podobnie jak kradzież, a normą jest informowanie o tym fakcie egzaminatorów przez kolegów ściągającego lub ściągającej. To, co u nas w kraju uchodzi za zwykłą i oczywistą przysługę, tam traktowane jest jako naruszenie podstawowych norm społecznych.
Jeszcze jeden aspekt kultury jest widoczny w jej definicjach. Kultura jest sposobem adaptacji człowieka do otaczających go warunków. Jest ona najbardziej złożonym narzędziem wypracowanym przez grupy ludzkie w procesie ewolucji. Jeśli tak jest, to możemy się spodziewać odmiennych kultur w różnych warunkach geograficznych, klimatycznych i środowiskowych. Skoro kultura jest sposobem adaptacji do środowiska, ale też i narzędziem jego zmiany, to z tego wynika, że sama kultura jest zmienna, i że podlega ona zmianom wraz ze zmianami warunków, w których grupa ludzka żyje.
Ale nie tylko naturalne środowisko jest tutaj istotne, równie ważne, a może nawet coraz ważniejsze jest środowisko ludzkie oraz zażyłość i częstotliwość kontaktów z innymi kulturami. Najdobitniejszym tego dowodem są przemiany zachodzące w kulturach krajów europejskich na przestrzeni wieków, a szczególnie w okresie ostatnich dwustu lat. Niewątpliwie rozwój transportu i mediów powoduje coraz większe przenikanie się kultur, zapożyczenia i modyfikacje, które jednak nie powodują zagłady kultury danej grupy, a raczej ją wzbogacają. Są jednak zjawiska, które mogą prowadzić do bardzo gwałtownej zmiany kulturowej, czasami destrukcyjnej dla jej wcześniejszej postaci. Takimi zjawiskami są klęski żywiołowe, na przykład: trzęsienia ziemi, powodzie, wybuchy wulkanów czy huragany i tajfuny. Powolniejsze, lecz często poważniejsze w skutkach są zmiany środowiska naturalnego oraz czynniki demograficzne. Stepowienie, wyjałowienie gleby lub pustynnienie zmusza ludzi do przystosowania się do nowych warunków lub zmiany miejsca pobytu. Takie przypuszczalnie były przyczyny upadku kultur Azteków czy Olmeków w Ameryce Południowej. Gwałtowny wzrost liczby ludności wymaga natomiast zmian w metodach uprawy oraz często także zmian politycznych czy ustrojowych, aby sprostać nowej sytuacji. W Europie procesy uprzemysłowienia wynikały, między innymi, również ze wzrostu liczby ludności, a więc istnienia dużej liczby taniej siły roboczej. W wielu krajach Trzeciego Świata przyrost naturalny wyprzedza korzyści płynące ze wzrostu gospodarki i przyczynia się do ciągłego ubożenia ludności.
Innym zasadniczym czynnikiem powodującym przyspieszenie zmian w kulturze są wojny
i konflikty zbrojne. Obie wojny światowe spowodowały niezwykle istotne zmiany w kulturach Europy i Ameryki, a właściwie całego świata. Pomimo tak gwałtownych i gruntownych przemian kultura podlega kontynuacji, dzięki temu, że jedynymi nośnikami kultury są ludzie, a zmiany w nich zachodzące zawsze zasadzają się na podłożu pierwotnej socjalizacji. Oznacza to, że tempo przemian kulturowych jest ograniczone, jak się wydaje, czasem potrzebnym na wymianę pokoleniową. Dobrym tego przykładem może być zdolność funkcjonalnego przyswajania nowych technologii, takich jak Internet, telefonia komórkowa itp. Młodzi ludzie korzystają z nowych technologii w sposób im właściwy, to znaczy wykorzystując istniejące nowe możliwości, jakie te technologie oferują, powiedzmy, biegłość i pomysłowość w wykorzystaniu takiej opcji jak SMS. Osoby starsze, nawet jeśli korzystają z nowych technologii, robią to w sposób właściwy dla wyuczonych wcześniej sposobów, korzystają z komputera jak z nieco lepszej maszyny do pisania. Wiele z nich jednak odrzuca bardziej lub mniej świadomie nowe technologie, uzasadniając to na wiele sposobów, poczynając od sztuczności, dziwności lub nadmiernej komplikacji po ich destrukcyjny, nienaturalny i negatywny wpływ na kulturę czy umysłowość. Znaczące jest to, że przykłady właśnie wymienione dotyczą narzędzi służących do porozumiewania się. Krótka definicja Edwarda T. Halla najdobitniej podkreśla wspólną cechę ludzi, czyli potrzebę komunikowania się.
Inni uczeni próbowali określić cechy wspólne dla wszystkich ludzi i zjawiska spotykane we wszystkich kulturach. Amerykański etnograf George Murdock sporządził listę 73 wspólnych mianowników kultury. Na tej liście znajdziemy takie czynności, jak taniec, wytwarzanie narzędzi, etykietę, upiększanie ciała, wymianę prezentów, kosmologię czy handel. Tego rodzaju powszechniki kulturowe świadczą, że jako ludzie rozwiązujemy te same egzystencjalne problemy, ale na wiele różnych sposobów charakterystycznych dla danej kultury. Rozpoznanie tych wspólnych obszarów, a jednocześnie zrozumienie różnic dzielących kultury jest zadaniem, które należy podjąć w celu lepszego porozumiewania się ludzi pochodzących z różnych kultur.
Z refleksji tych wynika, że kultura jest to złożoną, abstrakcyjną i wszechobecną siecią społecznych relacji, która jest obecna we wszystkich dziedzinach życia. Pozwala nam ona postrzegać porządek i sens w nieogarnionym natłoku zjawisk, z którymi mamy do czynienia w każdej chwili naszego życia.
Podsumowanie
Istnieje wiele definicji kultury, w pierwszej z nich Edward B. Tylor (1871) podkreśla wspólną cechę wszystkich ludzi, czyli potrzebę komunikowania się. Większość badaczy jest zgodna co do przynajmniej trzech wyznaczników kultury: jest ona systemem symboli, ma ciągłość, nabywana jest w procesie uczenia się. Kultura to także pewien model świata oraz zestaw reguł; to ta część ludzkiego bytowania, która nie jest determinowana biologicznie. Składają się na nią: artefakty, socjofakty i mentefakty. Jest ona sposobem adaptacji do środowiska, jest zmienna, ale równocześnie podlega kontynuacji. Kultura jest wszechobecna i etnocentryczna. Kultury ujawniają się i łatwiej je zrozumieć, kiedy porównujemy je ze sobą.
Geertz Hofstede, definiuje etnocentryzm jako stosowanie standanrtów własnego społeczeństwa wobec osób będących członkami innych społeczności (Kultury i organizacje, 2000, s. 374). Według A. Posern-Zielińskiego, oznacza wartościującą postawę określającą afirmatywny stosunek do kultury własnej grupy etnicznej, lub w pewnych wypadkach do kultur innych grup, np. religijnych, rasowych, regionalnych i równocześnie deprecjonujących stosunek do kultury grupy obcej. Własna kultura jest uważana za najlepszą, wzorcową, godną kontynuacji i naśladowania, natomiast obca jest oceniana przez pryzmat rodzimych standardów kulturowych (wartości, wzorów stylów życia), a zaobserwowane różnice są kategoryzowane jako odstępstwa od norm i oczywiste anomalie. Pojęcie etnocentryzmu wprowadził do nauk społecznych William G. Summner w 1906[Folkways: A study of the sociological importance of usages, manners, customs, mores and morale, Boston, s. 13]: „sposób widzenia, w którym grupa własna jest centrum świata, a wszystko dookoła jest oceniane i klasyfikowane odnośnie do niej”. Wyróżnia się etnocentryzm fundamentalny i umiarkowany (A.P.-Z. Słownik etnologiczny, 1987, s. 86-87)
Tipi jest rodzajem namiotu Indian Ameryki Północnej, głównie północnej części obszaru Wielkich Równin (kraina geograficzna a zarazem krąg kulturowy na obszarze Kanady i USA, u podnóża Kordylierów.
Koszula lub szata Dejaniry, to dziś związek frazeologiczny wywodzący się z mitologii greckiej. Oznacza coś, co sprawia ogromne cierpienie, męczarnie od których nie można uciec. Dejanira była żoną Heraklesa. Gdy przeprawili się przez rzekę porwał ją centaur Nessos. Herkles zabił go. Umierając Nessos powiedział Dejanirze, że jego krew zapewnia wierność małżeńską. Posłuchała go i uprała koszulę heraklesa. Gdy ten ją założył zginął w mękach.