GOLGOTA
Męka Jezusa Chrystusa w 10-ciu odsłonach
Uroczysty wjazd Chrystusa do Jerozolimy
Scena 1
Wchodzi lud, każdy trzyma w ręku gałązkę palmową, wznoszą okrzyki
Lud - Hosanna Synowi Dawida!
Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie!
Hosanna na wysokościach!
Wjeżdża Chrystus na osiołku, za nim Piotr, Jakub, Jan i inni apostołowie; lud się ucisza
Faryzeusz 1 - Kto to jest taki, że go tak witacie?
Nikodem - To Jezus, nasz wielki Prorok z Nazaretu.
Lud - Hosanna Tobie, Synu Dawidowy! Bądź pozdrowiony, Królu Izraela! Hosanna!
Faryzeusz 1 - (do Jezusa) Cóż to nie słyszysz, co ten tłum tu woła?
(do ludu) Jak śmiecie witać człowieka tymi słowami?
Jezus - (do faryzeuszów) Owszem słyszę. Nie czytaliście, co w Piśmie napisano: Iż z ust niemowląt i ssących uczyniłeś doskonałą chwałę?
Faryzeusz 1 - Lecz my zakazujemy wołać ludowi, wznosić te okrzyki!
Kapłani - Tak jest, my ostro tego zakazujemy!
Jezus - Ja wam powiadam, że jeżeli oni wołać przestaną, kamienie wołać będą.
Faryzeusz 1 - Powiedz nam, jakim prawem tak przemawiasz. Kim ty jesteś, bo my ciebie nie znamy.
Jezus - Jam światłość świata, kto ze mną idzie, nie chodzi w ciemnościach, lecz będzie miał światło żywota…
Faryzeusz 1 - Ty sam o sobie świadectwo wydajesz, w które my wierzyć tobie nie możemy. Daj nam jakieś dowody…
Kapłani - Tak, daj nam jakieś dowody!
Jezus - Aczkolwiek sobie sam świadectwo daję, prawdziwe ono jest, bo wiem skąd przyszedłem i wiem dokąd idę, lecz wy nie wiecie. Wy mnie sądzicie według mego ciała i jesteście w błędzie… Ja wam powiadam, że zbawić przychodzę, sadzić nikogo. A gdybym i sądził, sąd mój prawdziwy jest, bo sam nie jestem, ale ja i Ojciec, który mnie posłał. A w Zakonie waszym jest napisane, że świadectwo dwojga osób prawdziwym być musi. I tu dwu świadków macie: Jam jest jeden, który o sobie mówi, a świadectwo o mnie wydaje ten, który mnie posłał - Ojciec.
Faryzeusz 2 - (szyderczo) A któż twój ojciec jest i gdzie go znajdziemy, jeżeli będziemy chcieli jego świadectwa?
Jezus - Mnie nie znacie, ani Ojca mego. Gdybyście znali mnie i Jego także poznalibyście. Albowiem powiadam wam. Ja idę i będziecie mnie szukać i w grzechach waszych pomrzecie.
Kapłani - On bluźni!
Jezus - Tam gdzie ja idę, wy pójść nie możecie.
Faryzeusz 2 - Co przez to chcesz nam powiedzieć?
Jezus - Wyście z niskości, a ja z wysokości. Wyście z tego świata, a ja nie z tego.
Faryzeusz 1 - A któż ty jesteś?
Jezus - Przeto wam powiadam, iż pomrzecie w grzechach waszych. Bo jeśli nie uwierzycie, że ja jestem, pomrzecie w grzechach waszych. Miałbym dość przyczyn, aby was sądzić i ukarać za to, że w naukę moją nie wierzycie.
Kapłani - Jakim prawem?
Jezus - Albowiem Ten, który mnie posłał jest prawdomówny, a ja powtarzam Jego święte słowa… Ale widzę, że dusze wasze są jak głazy zimne…
Faryzeusz 1 - Ty nie masz prawa sądzić dusz naszych.
Kapłan 1 - Jak on może oskarżać - nas ojców Zakonu. To niesłychane!
Kapłan 2 - Tak, to niesłychane!
Jezus - Jeśli prawdę mówię, czemu mi nie wierzycie? Kto z Boga jest, słów Bożych słucha. Dlatego wy nie słuchacie, bo nie jesteście z Boga.
Jezus odchodzi, a za Nim Apostołowie i lud
Lud - (odchodząc) Hosanna Synowi Dawidowemu! Hosanna!
Scena 2
Kapłani sami
Kapłan 1 - Czyście widzieli, żeby w Jerozolimie witano kiedy tak arcykapłana, jak jego witają! To niesłychane!
Kapłan 2 - On się sam nazywa prorokiem z Nazaretu.
Kapłan 1 - Ale nim nie jest!
Kapłan 2 - Lecz tak wszędzie głosi. Tak głoszą też i uczniowie jego, którzy w jego ślady idą od wioski do wioski, od miasta do miasta.
Lud - (już za sceną) Hosanna! Hosanna!
Faryzeusz 2 - Lud go pokochał, on lud opanował, że ślepo posłusznym staje się z dniem każdym… Doprawdy, że ja się obawiam wielkich przewrotów przez tego proroka, jeśli go na czas stąd nie usuniemy.
Kapłan 2 - Tak i ja myślę - że on lud podburzy przeciwko nam. Bowiem wciąż słyszymy wieści, że gdzie on się pojawia, tam są wszyscy za nim.
Faryzeusz 1 - Słuszne są twoje słowa. Kiedy uznajemy, że jest źle naprawdę, radźmy nad tą sprawą, aby ją rozwiązać w jak najlepszy sposób.
Faryzeusz 3 - Zaiste, trzeba go koniecznie unieszkodliwić - choćby nawet śmiercią!
Kapłan 2 - A teraz chodźmy między lud, by słuchać, co o nas mówią i co zamierzają czynić w przyszłości, abyśmy wiedzieli, jak złemu przeciwdziałać.
Faryzeusz 1 - Tymczasem zwołamy Najwyższą Radę, na której zapadnie uchwała, jak nam postąpić należy.
Kapłan 1 - Tak jest - idźmy (odchodzą).
Najwyższa Rada Żydowska
Scena 1
Sala Kajfasza; wchodzą kapłani, faryzeusze, po chwili wchodzi Kajfasz wszyscy siada na tronie
Kajfasz - Bóg niech będzie pochwalony i zastępy Jego za to, żeśmy się tutaj zeszli w tak ważnej naradzie.
Po chwili
Naszej świątyni, naszemu miastu, jako i całemu narodowi zagraża haniebna zagłada. Trzeba ją więc odwrócić czym prędzej rozsądnie. Wiem, żeście byli mi zawsze wierni. Wiem, żeście smutkiem moim się smucili. Ufam, że mnie dziś swą radą wesprzecie, swoim rozumem i mądrością swoją. Jest wam wiadomo, że niedawno przyszedł do miasta naszego mąż jeden, którego zowią Jezusem z Nazaretu, a który wszędzie swymi naukami i dziwnymi czynami lud bałamuci, odciąga od Zakonu i od nabożeństwa naszych praojców. Lud ten lgnie ku niemu więcej niż ku nam. Rozumiecie sami, że nie możemy patrzeć obojętnie i czekać, aż się lud cały zbuntuje przeciwko nam i pocznie deptać nasze stare prawa. Dlatego trzeba dziś imać się czynów, aby odwrócić to zło, które idzie na nas i na cały naród izraelski.
Faryzeusz 1 - (do wszystkich) Ufam, że wszyscy, jak tu jesteśmy, jedno na sercu mamy i jedno nas boli, bo dość już długo śledzimy bieg sprawy tego człowieka, który Synem Bożym siebie nazywa, a którego lud nasz witał jak króla tu w Jerozolimie.
Poruszenie
Witano go tu jak Mesjasza i nazywano go synem królewskim. On tego słuchał i przyjmował hołdy ludu, jakby mu się to prawnie należało.
Faryzeusz 2 - Ba, jeszcze więcej - na tron Dawidowy chcą go posadzić.
Faryzeusze - Nie pozwolimy na to.
Kapłani - My nie chcemy króla.
Kajfasz - Aby zaradzić złemu, zwołałem was. Jesteśmy dosyć silni, by dalej władać tym ludem, jak to dotąd było. Na co nam król. Mamy władzę w rękach, mamy swoje prawa i tych sobie zabrać nie damy.
Wszyscy - Nie damy! Nigdy nie damy!
Kajfasz - My według prawa postępować będziemy zawsze, karać złoczyńców, królów samozwańczych i buntowników.
Wszyscy - Tak jest, niech giną buntownicy ludu!
Kajfasz - Musicie bracia świadków zjednać, którzy by chcieli przeciw Jezusowi świadczyć. Czy wiecie, co Jezus uczynił? Oto wam powiem: my, Najwyższa Rada pozwoliliśmy przekupniom w świątyni sprzedawać rzeczy do ofiar potrzebne, a on wypędził ich z podwórza świątyni, bijąc ich biczem, rozrzucił im towar. Tak on szanuje nasze zarządzenia, nasze ustawy i wolę najwyższą. Kazałem przeto pozwać owych kupców, by się stawili przed obliczem Rady, byście słyszeli z ust ich oskarżenia przeciw temu mężowi z Nazaretu.
Kapłan 1 - (do Kajfasza) Proszę, by świadków przed Radę wpuszczono, niechaj nam świadczą przeciw Jezusowi, niech opowiedzą, jako się rzecz miała.
Kajfasz - Sądzę, czcigodni bracia i ojcowie, że się zgodzicie na tę prośbę.
Wszyscy - Tak, godzimy się, niech wejdą świadkowie.
Kajfasz - Niech się stanie według woli waszej. Wpuścić ich przed Radę!
Kajfasz daje znak, wchodzi żołnierz
Kajfasz - (do żołnierza) Przyprowadź przekupniów z przybytku świętego.
Faryzeusz 1 - Wszak kiedy Jezus wszedł do Jeruzalem, ja pierwszy zwróciłem mym braciom uwagę na te nieszczęścia, które na nas spadną. Tak się też stało. Jedynym ratunkiem będzie w tej chwili stanowcze działanie. Myślę, że wszyscy mnie poprzecie, godząc się na mój wniosek, który stawiam, że winien jest śmierci ów prorok fałszywy!
Wszyscy - (prócz Nikodema i Józefa z Arymatei) Tak jest! Niech umrze, na śmierć go sądzimy!
Nikodem - Już długie lata zasiadam w tej Radzie z tym przeświadczeniem, że wszystkie postępki, wszystkie rozkazy i wyroki wszystkie Najwyższej Rady były wydawane ku chwale i czci ludu Izraela. Co zaś w tej chwili uczynić pragniecie, to się nie zgadza ni z moim, ni z waszym sumieniem - bracia. Taką uchwałą dopuścilibyście się wielce niecnego, brudnego bezprawia. Byłaby to bowiem zbrodnia dokonana za waszą przyczyną na człowieku, który nic nie zawinił.
Kajfasz - (z wybuchem) Ha! Co ja słyszę! Tego burzyciela ty śmiesz w obronę brać? Czyż mało mamy jeszcze dowodów win jego? Czy nie dość tego, że się Synem Bożym nazywa wszędzie? Czy jeszcze wam mało tego bluźnierstwa?
Józef z Arymatei - Tak jak Nikodem, i ja stwierdzić muszę, że by to bezprawiem było, gdybyśmy wyrok ten wydali na niewinnego zupełnie Jezusa, gdyż ani jeden czyn jego nie może być nazwany zbrodnią, ni łamaniem prawa. Czy to, że chorych uzdrawia, że umarłych wskrzesza, pociesza strapionych, można nazwać zbrodnią? On jest niewinny! Słyszycie, niewinny!
Nikodem - Wy powiadacie, że on burzycielem. A ja wam mówię, że on Mesjaszem od Boga Ojca na ziemię posłanym, jeszcze praojcom naszym obiecany! Bo pomyślcie sami, czy mógłby on czynić takie cuda, gdyby nie była w tym wola Jehowy? O, serca wasze dziś skłonne do zbrodni, do zła strasznego, a umysły wasze zemstą okrutną całe przepełnione.
Kajfasz - (do Nikodema) Zamilcz! Jeśli nie chcesz, by i ciebie też uważano za burzyciela!
Kapłani - Za jego ucznia, jego zwolennika!
Żołnierz - (wprowadza przekupniów) Oto dostojny arcykapłanie, wprowadzam przekupniów.
Scena 2
Wchodzą trzej kupcy(świadkowie)
Kajfasz - Oto świadkowie, kto po ich zeznaniu trwać zechce dalej po stronie Jezusa, nie godzien będzie siedzieć między nami.
Do świadków
Stańcie tu bliżej i mówcie, co wiecie o owym mężu.
Świadek 1 - Wczoraj przed wieczorem wszedł do świątyni Jezus Galilejczyk, którego nazywają prorokiem z Nazaretu. Stoły i ławy nasze, na których leżały przedmioty do ofiar, z gniewem powywracał, a rozrzuciwszy nasz towar dookoła, wygnał nas biczem z przybytku pańskiego. Jesteśmy biedni, a szkoda którąśmy ponieśli z winy tego męża, jest dla nas wielka.
Kajfasz - (do świadka 2) Czy to wszystko prawda, co on powiedział?
Świadek 2 - Prawda, czysta prawda! Cały nasz towar rozrzucił i zniszczył. Śmiem prosić przeto, by Najwyższa Rada skazała śmiałka, a stratę którąśmy ponieśli biedni, wrócić nam kazała…
Kajfasz - (do świadka 3) A ty co powiesz?
Świadek 3 - I ja potwierdzam prawdziwość słów jego (wskazuje na świadka 1).
Kajfasz - Życzeniom waszym uczynimy zadość. Możecie odejść.
Świadkowie wychodzą
Scena 3
Kajfasz - Zeznania świadków stwierdzają dowodnie, że Jezus jest winnym. Nie są to jednak jego najgorsze złe czyny, których się wiele bezkarnie dopuścił. A zresztą sami ojcowie widzicie, że lud podburza, tworzy nową wiarę. Godzi w nasz Zakon, burzy nasze prawa! Mieni się Synem Bożym, Mesjaszem, a to jest zbrodnia największa. Toteż, mili bracia, spodziewam się, że go teraz zgodnie winnym uznacie, przypisując mu karę stosowną do tych karygodnych czynów.
Faryzeusz 1 - Nasz sąd jest ci już znany, arcykapłanie. Niechaj umiera burzyciel i prorok!
Wszyscy - (prócz Józefa i Nikodema) Śmierci jego chcemy jednogłośnie!
Nikodem - Radzę, by sprawę rozważono lepiej, gdyż ona nader jest ważna i wielka! My mamy sądzić tylko sprawiedliwie. Trzeba więc także Jezusa przesłuchać, by się przekonać, co i jak zawinił. Trzeba mu dowieść winy - bo tak Zakon każe!
Józef - Za nim lud cały idzie, bo go kocha, a gdy skażemy Jezusa, wówczas fala tego ludu uderzy w nas jak grom!
Kajfasz - Nakazuję ci milczeć! Dość waszej obrony! Ty i Nikodem tyleście u nas warci co i Jezus, którego bronić się staracie. Lecz bezskutecznie, gdyż wyrok będzie zatwierdzony i wykonanie jego nastąpi niedługo…
Do Rady
Postanówmy, jak dostać w swe ręce proroka. Musi się to stać cicho - prawie bez rozgłosu!
Scena 4
Wchodzi żołnierz
Żołnierz - (do Kajfasza) Człowiek tu jakiś przybył i prosi pokornie, by go wpuszczono przed oblicze Rady.
Kajfasz - Jakie jego życzenie i jak się nazywa?
Żołnierz - Mówił mi, że jest uczniem owego proroka, a imię jego Judasz. Sprawa jego ważna.
Kapłan 1 - Znam tego męża jeszcze z lat dawniejszych. Łakomiec wielki na złoto i srebro. Pewny jestem, że odda nam wielką przysługę!
Kajfasz - Niech wejdzie Judasz!
Wchodzi Judasz
Kajfasz - (do Judasza) Sługa mi oznajmił, że masz do nas jakieś ważne sprawy. Mów więc otwarcie, czego od nas żądasz?
Judasz - (rozglądając się bojaźliwie i nieśmiało) Przychodzę, by wam zaproponować swoje usługi.
Kajfasz - Jakie? Mów śmiało przed nami.
Judasz - Wiem o tym dobrze, że pragniecie pojmać Nazareńskiego Jezusa…
Poruszenie między Radą
Kajfasz - Mów dalej.
Judasz - Dlatego dzisiaj przychodzę…
Kajfasz - Mów prędzej!
Judasz - By się zapytać, co byście skłonni dać temu, który by wydał wam Jezusa?
Kajfasz - A czy znasz kogoś, kto by się podjął tego zadania?
Judasz - Tak, znam doskonale. Ale najpierw chciał bym wiedzieć, jaką nagrodę za to dajecie?
Odbywa się narada Kajfasza z Radą; Judasz walczy ze sobą
Anioł - Judaszu, co chcesz uczynić? Swe ręce krwią plamisz, krwią tego niewinnego, bez zmazy Baranka?... Nawróć się, jeszcze masz czas do namysłu!
Judasz patrzy błędnie dookoła, zrywa się jakby chciał uciekać
Kajfasz - Jeżeli ów mąż chce 30 srebrników, to niechaj przyjdzie…
Judasz - (do siebie, zmieniony zupełnie, radośnie mówi) Trzydzieści srebrników!
Szatan - Trzydzieści skarbników to skarb. Bierz go, Judaszu! Bogaty będziesz. Bierz, nie namyślaj się, bo czasu szkoda. Mogą się cofnąć i mniej potem dadzą!...
Kajfasz - No, odpowiadaj, co myślisz uczynić?
Judasz milczy
Faryzeusz 1 - Miły mój synu. Ty nie zapominaj, że gdy uczynisz Radzie tę przysługę, podając imię owego człowieka, będziesz sławiony przez lud izraelski! A gdy ów człowiek wyda nam Jezusa i tu przed Radą żywego postawi, wdzięczne ci będą wszystkie pokolenia.
Kajfasz - Będziesz bogatym, mów więc…
Judasz - Kiedy dacie te pieniądze?
Kajfasz - Zaraz!
Judasz - (po chwili) Ja go wydam!
Faryzeusz 2 - Dobrześ uczynił, synu, żeś się odwrócił od tego proroka, a wrócił znowu na łono Zakonu praojców naszych.
Kajfasz - Nagroda, która należy się tobie, natychmiast będzie w srebrze wypłacona.
Skinie na kapłana, który wręcza pieniądze Judaszowi
Nikodem - Judaszu - zdrajco! Cóż tobie uczynił twój Mistrz kochany, że Go zaprzedajesz? To jest zapłata za miłość, za dary i łaski, jakimi ciebie hojnie obdarzał? Nie myśl, Judaszu, że ten mieszek srebra szczęście ci przyniesie! Palić cię będą te zimne srebrniki, będą przekleństwem twoim, a twego rodu hańbą. Twoje sumienie będzie cię gnębić jak okrutna zmora. Przeklęty będziesz. Może pożałujesz kiedy, że wszedłeś w to ohydne gniazdo zbójów niecnych i łotrów obrzydłych, od których uciec jako od zarazy trzeba co prędzej. O Jezu niewinny!
Wszyscy - (wielce podnieceni) Co on tu łże? Żeśmy gniazdo łotrów!
Faryzeusz 3 - (do Nikodema) Odwołaj zaraz te bluźniercze słowa!
Wszyscy - Odwołaj zaraz! Odwołaj! Odwołaj!
Kapłani - Precz z nim! Niech zginie i on, jako prorok jego!
Hałas i wrzawa się wzmaga
Kajfasz - Słuchajcie! Cicho! Czcigodni ojcowie! Ty Nikodemie…
Nikodem - (do Kajfasza) Pozwól mi powiedzieć ostatnie słowa. Cały wieczór śledzę przebieg spraw sadu. Nie sprzeciwiałem się zbyt ostro waszym wywodom i skargom, bo jeszcze byłem ciągle w tym mniemaniu, że się zmienicie na korzyść Jezusa. Lecz kiedy widzę, że wy już prawdziwie w sercach swych zgubę gotujecie jemu, nie mogę ścierpieć! Wy sami nie wiecie, kogo sądzicie na śmierć? Nie złoczyńcę, nie burzyciela, lecz Syna Bożego! Za to, że swoją dobrocią, miłością do ludu zdobył sobie u niego miłość, przywiązanie, za to go dziś pragniecie życia pozbawić. Myślicie, że tą zbrodnią pozyskacie miłość ludu? Nigdy! Jesteście w błędzie. Lud, który Go kocha, pomści krew niewinną Syna Człowieczego. Lud jak lew się rzuci i was kąsać będzie… Wy zbrodniarze krwi chciwi - życia niewinnego!
Kajfasz - (gwałtownie przerywa) Ani słowa więcej, gdyż w przeciwnym razie straż zawołam i wtrącić każę do więzienia za bunt przeciwko prawu, przeciw Zakonowi. Opuść natychmiast to miejsce święcone, nie waż się więcej przekroczyć tych progów. Wykluczam was z Rady na zawsze!
Nikodem - (w imieniu swoim i Józefa) Posłuszni ci będziemy, ale nie z obawy przed wami progu tego nie przestąpimy, ale z ohydy jaka nas tu bierze, gdy na was patrzymy, wy mściwe szatany, łupu wietrzące ohydne szakale (wybiegają szybko z Józefem).
Kajfasz - (do Judasza) A teraz powiedz, kiedy możesz wydać w ręce żołnierzy naszych Jezusa z Nazaretu?
Judasz - (po chwili) W czwartek wieczorem na Górze Oliwnej modlił się będzie. Tam niechaj straż idzie, aby go pojmać, niech idzie ostrożnie, by się nie wymknął.
Kajfasz - Myślę, że wielkiej nie trzeba kohorty. (do kapłanów) Wy dwaj pójdziecie, wziąwszy setnika i kilku żołnierzy. A gdy go pojmą, to go przyprowadźcie przed Sanhedryn, który go osądzi…
Pożegnanie w Betanii
Scena 1
Magdalena - (do siebie) Oto jest ten, którego miłuje biedna moja dusza.
Zwraca się do Chrystusa
W tym biednym życiu, Jezu ukochany, Tyś moim słońcem, światłem serca mego. Ty wiesz i widzisz, że nad wszelką chwałę, nad wszelkie szczęście, ponad niebo całe Ciebie chcę kochać.
Jezus - (do wszystkich) Skończy się wszystko, co jest napisane o Synu Człowieczym przez proroków. Wydany będzie poganom, naigrawany i ubiczowany, a ubiczowawszy zabiją go. Ale nie bójcie się, bo dnia trzeciego zmartwychwstanie.
Apostołowie nie rozumiejąc tego, patrzą się zdziwieni;
wchodzi Magdalena, niesie olejek który wylewa na głowę Pana Jezusa
Magdalena - Tym oto olejkiem chcę Cię namaścić, królu serca mego.
Apostołowie - Jaki przemiły zapach napełnia komnatę, co to za kosztowny olejek wylano?
Filip - Jaka lekkomyślność! Co za marnotrawstwo!
Judasz - Czemu taka wielka suma zmarnowana. Czy nie lepiej było sprzedać ten balsam za 300 groszy i rozdać te pieniądze ubogim?
Apostołowie - Tak, masz rację, drogi bracie Judo!
Jezus - (do Apostołów) Czemu uprzykrzacie się tej niewieście. Dajcie jej spokój, dobry czyn spełniła. Ubogich zawsze z sobą mieć będziecie, lecz mnie nie zawsze. Albowiem ona, czując śmierć mą blisko, na pogrzeb moje ciało namaściła. Zaprawdę mówię wam, że od tej chwili, gdziekolwiek po świecie Ewangelię głosić będą, będzie wszędzie opowiadane, co uczyniła na jej pamiątkę.
Magdalena wychodzi
Judasz - (do siebie) Poczekaj, Rabbi! Twa wspaniałomyślność musi się skończyć, musi mieć już koniec moje tułactwo.
Jezus - (do apostołów) Moi kochani! Zbliża się czas Paschy, a i niebawem mej śmierci godzina…
Piotr - (żywo) Więc powiedz, Mistrzu, gdzie mamy przygotować Paschę dla Ciebie?
Jezus - (do Piotra i Jana) Piotrze i Janie! Pójdziecie do miasta, spotkacie człowieka niosącego wodę. Gdziekolwiek wejdzie, powiedzcie panu domu: U ciebie Mistrz nasz, dziś z uczniami swymi Paschę jeść będzie. A on wam ukaże wieczernik wielki, tam przygotujecie.
Piotr i Jan - (wstają) Mistrzu, stanie się wszystko według woli Twojej. (wychodzą)
Jezus - (do Łazarza) Przyjacielu drogi! Dzięki ci składam za twoją gościnność, za twe dobre serce. Nadejdzie godzina, że obfitą zapłatę otrzymasz ode mnie. Lecz teraz wkrótce rozstać się musimy!
Łazarz - Panie mój i Mistrzu! Wszystko co moje, Twoim niech będzie, wszystko oddaję na Twoje usługi.
Jezus - (do Łazarza) Dziękuję ci, Łazarzu! (do wszystkich) A teraz pozwólcie moi bracia mili, pożegnać mi się z matką.
Wszyscy wychodzą do ogrodu
Scena 2
Jezus i Matka Boska
Jezus - Zwracam się do Ciebie, Matko, zanim odejdę do Ojca mojego, który mnie woła…
Maryja - Drogi mój Synu! Wiem, co mnie czeka, jakie boleści i rany okrutne. Nie spodziewałam się, że tak szybko nadejdzie owa straszna chwila dla nas obojga, chwila Twojej śmierci. Żalu i strachu pełna dusza moja. Teraz rozumiem słowa Symeona, które wyrzekł w świątyni Pańskiej… Czuję stal mieczów w swym sercu matczynym. Daremnie szukam pociechy. Ukochany, pozwól mi iść z sobą, ja chcę wziąć udział w dziele odkupienia.
Jezus - To niemożliwe, byś mogła iść ze mną, na bicze, na krzyż. Znam, Matko, mękę Twą i boleść, ale cóż czynić? Nie smuć się, Matko, że tyle cierpień i srogich boleści Ojciec nam zesłał. Bowiem tak miłuje świat, że ze swojego Syna Jednorodzonego ofiarę czyni dla tych, co uwierzą, aby nie zginęli, ale żyć mogli wiecznie.
Maryja - Niechaj się dzieje wola Jego święta! Od Niego smutki, cierpienia i bóle, od Niego radość i szczęście wieczyste. On może zmienić smutek nasz w wesele.
Jezus - Ojciec Wszechmocny jest, On wszystko może, lecz jak by się wypełniło Pismo, które powiada, że tak się stać musi… Muszę więc wypić ten kielich goryczy, który mi Ojciec mój łaskawie zsyła…
Maryja - Synu mój drogi, Synu mój jedyny!...
Jezus - Nie trwóż się Matko i wierz w Ojca mego, bowiem co czyni, wszystko dobrze czyni. Ja się poddaję świętej woli Jego. Bądź z Bogiem, Matko, a Bóg z Tobą będzie…
Maryja pada na kolana, skłoniwszy głowę mówi
Maryja - Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według woli Jego.
Jezus - (podnosi Matkę, całuje) Amen! Niech się tak stanie!
Jezus powoli się oddala - Maryja wyciąga za Nim ręce
Ostatnia Wieczerza
Scena 1
Jezus rozmawia z Apostołami
Jezus - Pragnąłem spożywać tą Paschę z wami. Powiadam wam, że odtąd nie będę jeść tego, ażeby się wypełniło tam, w królestwie Bożym.
Jedzą wieczerzę, po niej Jezus wstaje, zdejmuje płaszcz, idzie do kąta, przepasuje się prześcieradłem,
bierze miednicę z wodą i zbliża się do Piotra.
Uczniowie zaciekawieni patrzą co Jezus zamierza czynić. Jezus mówi do Piotra
Jezus - Zdejmij buty, albowiem mam umyć nogi wasze.
Piotr - Jak to, Panie! Ty mi chcesz nogi umywać?
Jezus - Co ja teraz czynię, ty tego nie wiesz, lecz dowiesz się później.
Piotr - Nie stanie się to nigdy, Panie! Nie będziesz mi nóg umywał na wieki!
Jezus - (stanowczo) Jeżeli cię nie umyję, nie będziesz miał cząstki ze mną.
Piotr - (przestraszony) To umyj, Panie, nie tylko moje nogi, ale i ręce, i głowę.
Jezus - Kto jest umyty nie potrzebuje, tylko by nogi umył, ale jest czysty cały. I wy jesteście czystymi, ale nie wszyscy.
Jezus umywa wszystkim nogi, potem ubiera płaszcz, siada za stołem i mówi
Jezus - Wiecie już teraz, co wam uczyniłem. Nauczycielem i Panem mnie zwiecie, i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeśli ja umyłem nogi wasze, Pan wasz i Nauczyciel, i wyście powinni jeden drugiemu nogi umywać. Albowiem dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili.
Wznosi oczy w górę, chwilę się modli; potem bierze chleb dzięki czyni, błogosławi i mówi
Jezus - Bierzcie i spożywajcie, to jest Ciało moje.
Daje Apostołom, którzy z pobożnością spożywają; bierze kielich, błogosławi i mówi
Jezus - Bierzcie i pijcie, to jest Krew moja, która za was i za wielu będzie wylana.
Podaje Apostołom
Jezus - To czyńcie i wy na moją pamiątkę.
Po chwili zasmucony mówi
Jezus - Oto ręka tego, co mnie wyda, ze mną jest ba stole.
Poruszenie wśród Apostołów, patrzą jeden na drugiego
Jezus - Powiadam wam, Syn Człowieczy idzie, tak postanowiono, lecz biada temu człowiekowi, przez którego będzie wydany. Lepiej by mu było, gdyby się nie narodził ten człowiek…
Jan - Nauczycielu, Ty wiesz, że to nie ja…
Tomasz - A czy ja może?
Piotr - Powiedz, Mistrzu, że nie ja Cię wydam…
Jakub - My mielibyśmy zdradzić Ciebie? Nigdy, nasz kochany Rabbi.
Inni - My swego Mistrza nigdy nie zdradzimy.
Jan - (pochylając się do Jezusa) Powiedz nam, który to być może?
Jezus - (do Jana) To ten, któremu podam umoczonych chleb w misie.
Jezus macza chleb w misie i podaje Judaszowi
Judasz - To ja mam być tym zdrajcą?
Jezus - (do Judasza) Co masz czynić, uczyń spiesznie.
Judasz wybiega
Jezus - (do Apostołów) Daję wam przykazanie nowe, byście się wzajemnie miłowali. Po tym poznają was, żeście uczniami moimi, gdy się wzajemnie miłować będziecie.
A teraz powiadam wam, iż idę do Ojca. Płakać będziecie, a świat się będzie radował. Ale smutek wasz potem znowu zmieni się w radość. Bo przyjdę do was, znów mnie zobaczycie. Radować się będziecie i nikt wam tej radości odebrać nie będzie w stanie. Albowiem sam Ojciec mój umiłował was bardzo, bo uwierzyliście, że Ja od Boga przyszedłem.
Lecz nadchodzi godzina, że się rozejdziecie każdy w swoją stronę. Zostawicie mnie samego, lecz Ja sam nie jestem, bowiem Ojciec jest ze mną.
Godzina się zbliża, już nie długo będę z wami…
Filip - Dokąd chcesz odejść, Panie?
Jezus - Tam, gdzie Ja idę, nie możecie iść teraz, lecz przyjdziecie potem.
Piotr - Ale my nie wiemy dokąd chcesz iść Panie, a za Tobą iść pragniemy, bośmy Ci wierni - my życie jesteśmy gotowi oddać za Ciebie.
Jezus - Piotrze! Powiadam ci, że tej nocy, zanim kur zapieje, ty się mnie trzykrotnie zaprzesz…
Piotr - Ciebie się zaprę, Mistrzu? Ja? Nigdy! Przecież wiesz, że Cię miłuję!
Jezus - Smutna jest dusza moja. Co ci mam rzec, Piotrze. Oto mówię tobie, że tej nocy zanim kur zapieje, ty się trzykrotnie zaprzesz…
Jan - Zasmucasz dusze nasze, Rabbi. Przecież wiesz o tym, że Cię wszyscy kochamy. Przebywaliśmy z Tobą chętnie każdą chwilę, słuchając głosu Twego, życzeń i rozkazów.
Jezus - Powiadam wam, że wszystko co o mnie pisano - spełni się. Pora późna, wstańmy już, chodźmy, bowiem godzina moja się zbliża…
Wszyscy wstają i odmawiają „Ojcze nasz”. Apostołowie wychodzą, Jezus i Jan jeszcze zostają
Scena 2
Jan - Powiedz mi, Mistrzu, czemu tak głęboki smutek Twą duszę spowił? Powiedz, przecież wiesz o tym że Cię zawsze kochałem, może więc ten smutek zdołam spędzić z Twoich skroni…
Jezus - Janie, tego co mnie czeka, nikt nie może oddalić, ja cierpieć muszę. Wszystko co napisane jest w Piśmie, spełnić się musi. Dlatego ciesz się, że spełnione będzie Pismo, lud zbawiony będzie od swych grzechów i zwrócone mu będzie Królestwo Niebieskie.
Jan - Jak się mam radować, gdy Ty cierpisz, Panie. Jakże mogę być wesoły, kiedy widzę Ciebie smutnego, jak przed śmiercią.
Po chwili
Mistrzu mój, chodźmy lepiej stąd do Galilei. Tam nam znów dobrze będzie, tam o smutku zapomnimy.
Jezus - Nie, mój drogi! Ja czekać muszę na te rzeczy, które na mnie przyjdą…
Jan - (pada Jezusowi do nóg) Nie odchodź! (wyciąga ręce) Rabbi! Ty mi byłeś na świecie ojcem i matką, i bratem najmilszym. Byłeś mi wszystkim. Dziś Cię mam stracić? Kto mnie miłował będzie tak jak Ty, mój Panie. Nie znajdę już drugiego takiego na świecie… Nie opuszczaj mnie, Mistrzu, nie odchodź ode mnie (ze łzami) błagam Cię, Mistrzu!
Jezus - Chociaż odchodzę, zobaczysz mnie znowu, synu mój. Czy wam nie powiedziałem, że znowu do was przyjdę. Czyżbyś mi nie wierzył?
Jan - Wierzę, wierzę całym sercem!
Jezus - (podnosi go) Odwagi, Janie! A teraz chodźmy, bo mój czas się zbliża (wychodzą).
Ogród Oliwny
Scena 1
Wchodzi Jezus i trzech Apostołów, pozostali zostają za kulisami
Jezus - (do tych za kulisami) Zostańcie tu, Ja pójdę i będę się modlił.
Jezus wchodzi na scenę z Piotrem, Jakubem i Janem
Jezus - Smutna jest dusza moja aż do śmierci. Czekajcie tu i czuwajcie ze mną.
Jezus odchodzi dalej, pada na kolana i modli się
Jan - Jaki smutek bije z oczu Jego. Obawiam się dziś tych rzeczy, które na Niego przyjść mają.
Piotr - Mnie dziwny strach ogarnia, kiedy wspomnę słowa, które Mistrz rzekł do mnie…
Jakub - Usiądźmy chwilę, czekajmy co będzie…
Jezus - Ojcze mój! Ty mnie posłałeś na świat, abym go zbawił. Ja Twą chwałę rozszerzyłem, a Królestwo Twoje dałem ludziom na ziemi. Czyniłem co nakazałeś, ja zawsze Twojego głosu słuchałem. Usłysz dziś błaganie moje w tej chwili. Ojcze, jeżeli można, niechaj odejdzie ode mnie ten kielich goryczy, lecz nie jak ja chcę, ale jak Ty nie się stanie.
Wstaje i idzie do Apostołów, którzy śpią; budzi ich
Jezus - Szymonie, śpisz. Ani jednej godziny nie możecie czuwać ze mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie weszli w pokusę! Duch wprawdzie jest ochoczy, ale ciało mdłe.
Odchodzi i znowu się modli
Jezus - Tak smutno jest w duszy mojej. Ale niech się dzieje Twoja, Ojcze, a nie moja, wola.
Wstaje, idzie do Apostołów; oni śpią. Nie budzi ich lecz wraca na modlitwę
Jezus - Jeżeli mnie nie może minąć ten kielich…
Zjawia się Anioł
Anioł - Ojciec niebieski chce, byś świat odkupił - wola Jego silna, a taką będzie i Twoja… Przyjmij ten kielich, który Ojciec z nieba Ci posyła.
Jezus przyjąwszy kielich przykłada do ust i oddaje, Anioł znika
Jezus - Ojcze mój, oto kielich Męki, który mi dałeś będę pił… dzieje się wola Twoja.
Podnosi się i idzie do Apostołów
Jezus - Wstańcie i chodźcie ze Mną, bo już się zbliża ten, który mnie wyda.
Idzie ku Apostołom którzy wychodzą zza sceny
Piotr - Patrzcie ile pochodni błyska… Żołnierze idą uzbrojeni, a na czele Judasz.
Scena 2
Z drugiej strony wchodzi Judasz z żołnierzami
Judasz - (do żołnierzy) Ten, którego pocałuję, to Jezus.
Judasz - (do Jezusa) Bądź pozdrowiony, Mistrzu! (całuje go)
Jezus - Przyjacielu, po coś przyszedł? Pocałunkiem twoim wydajesz Syna Człowieczego…
(do zbirów) Kogo szukacie?
Żołnierze - Jezusa Nazareńskiego!
Jezus - Jam jest…
Na te słowa cofają się przerażeni i padają na ziemię, po chwili wstają
Jezus - Kogo szukacie?
Żołnierze - Jezusa Nazareńskiego!
Jezus - Powiedziałem wam, że jam jest. Jeśli mnie szukacie, oto mnie macie, lecz pozwólcie tym odejść.
Wskazuje na Apostołów; żołnierze zbliżają się
Piotr - Panie! Mam bić mieczem?
Uderza żołnierza i odcina mu ucho
Jezus - Schowaj miecz do pochwy, bowiem kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Czy nie mam spełnić woli Ojca niebieskiego? Gdybym się bronić pragnął, poprosiłbym Ojca i posłałby mi więcej niż 12 hufców aniołów, którzy by mnie bronili. Jakże się wtedy wypełnią Pisma… tak się stać musi.
Uzdrawia ucho żołnierzowi, po chwili do siepaczy
Jezus - Wyszliście jak na zbójcę z mieczami i kijami. Gdy bywałem w świątyni wśród was i uczyłem, nie pojmaliście mnie, lecz oto jest wasza godzina, godzina ciemności.
Żołnierz - Związać go! Straż niech dobrze po drodze pilnuje.
Straż wiąże Jezusa i wyprowadza, Apostołowie uciekają
Pan Jezus przed Kajfaszem
Scena 1
Kajfasz w otoczeniu Rady siedzi na tronie, wchodzi faryzeusz i kapłan
Kajfasz - Witajcie, ojcowie. Może już wreszcie z nim koniec będzie. Gdzie jest ten Galilejczyk?
Faryzeusz - (ironicznie) Ten król wspaniały, ze swoim dworem i świtą zaraz się zjawi.
Kajfasz - Boże ojców naszych, bądźże pochwalony, że ten złoczyńca dostał się w nasze ręce.
Wchodzi żołnierz
Żołnierz - Przyprowadzono Galilejczyka!
Kajfasz - Wprowadzić!
Żołnierze wprowadzają związanego Jezusa
Kajfasz - (szyderczo do Jezusa) Nareszcie jesteś bluźnierco! Pojmaliśmy ciebie, aby usłyszeć twoją obronę przeciw oskarżeniom, które na ciebie do nas lud zanosi. Jesteś oskarżony o naruszanie prawa, o naruszanie nabożeństwa ojców, o mowy, którymi lud cały burzyłeś przeciwko najwyższemu Sanhedrynowi. Twe cuda, które czynisz, wytłumaczyć musisz, byśmy poznali z czyjej to przyczyny i jaką to mocą lud nimi mamisz.
Jezus - Jam jawnie mówiłem światu w świątyni, w skrytości nic nie mówiłem. Czemu się więc mnie pytasz, zapytaj się owych Żydów co mnie słuchali, oni ci powiedzą co ja mówiłem.
Żołnierz - Burzycielu! Tak odpowiadasz arcykapłanowi!
Wymierza Jezusowi policzek
Jezus - (do żołnierza spokojnie) Jeśli źle powiedziałem, daj świadectwo prawdzie, a jeśli dobrze, czemu mnie bijesz?
Kajfasz - Odwołujesz się do tych, którzy cię słuchali. Otóż wnet usłyszymy, co oni powiedzą, bowiem ci co słyszeli są prawie obecni. Z ust ich prawdę usłyszysz. Niech mówią świadkowie!...
Faryzeusz 1 - On ubliżał kapłanom i przekleństwa rzucał na uczniów naszych.
Faryzeusz 2 - Grobami pobielanymi nas zwał, pełnymi zgnilizny, zepsucia i błota…
Faryzeusz 3 - Słuchajcie ojcowie, co zamierzał jeszcze. Oto naszą świątynie rozwalić rozkazał, a on ją w trzech dniach powrotem zbuduje.
Kapłan - Czyście słyszeli! Chce zburzyć świątynie!
Wszyscy - Nigdy! On sam pierwszy zginie!
Kupiec 1 - Mnie w świątyni rozrzucił towary i bił mnie!
Kupiec 2 - Mnie to samo uczynił.
Kupiec 3 - Byłem wówczas obecny, gdy to wszystko czynił. Bił nas, choć przecież nikt z nas nie zawinił.
Faryzeusz 1 - A co najgorsze, bluźnił świadomie, że jest Synem Bożym.
Faryzeusz 2 - Bezprawiem jest i to, że wszędzie burzy lud swymi kazaniami przeciwko nam, uczonym, kapłanom, nabożeństwa naszych zaprzestać każe i przeciw Zakonowi jawnie występuje, nie uznając go całkiem.
Kajfasz - (do Jezusa) Mów, czy tak czyniłeś? (Jezus milczy)
Kajfasz - (z wybuchem) Ty milczysz i nie możesz znaleźć jednego słowa na swoją obronę. Jedno nam może powiesz - Bogiem Cię zaklinam Wszechmogącym - czy Ty jesteś naprawdę Syn Boży?
Wszyscy wstają
Jezus - Jeśli powiem wam, to nie dacie słowom moim wiary, a jeśli was zapytam, to nie odpowiecie, ani mnie nie wypuścicie. Ale wam powiadam, od tej to chwili zobaczycie Syna Człowieczego siedzącego na Bożej prawicy…
Kajfasz - Jesteś więc Synem Bożym?
Jezus - Rzekłeś. Ja nim jestem.
Kajfasz - (rozdziera szaty) Bluźni! Z ust Jego usłyszeliśmy bluźnierstwo! Na cóż nam innego potrzeba świadectwa? Co wam się zdaje?
Wszyscy - Winien jest śmierci!
Kajfasz - Tak, winien jest śmierci! (do żołnierza) Wyprowadź więźnia!
Wyprowadzają Jezusa, z drugiej strony wchodzi Judasz
Scena 2
Judasz - Co wy zamierzacie uczynić z Jezusem?
Kajfasz - Jest on na śmierć skazany, a więc umrzeć musi!
Judasz - Na śmierć? A cóż on takiego uczynił, że mu taka okrutną wymierzacie karę?
Kajfasz - Ty to wiesz sam najlepiej, bo byłeś uczniem jego.
Judasz - To prawda, że nim byłem, dlatego mówię, że wyrok wasz jest za ostry, za srogi moim zdaniem. On nikomu nie szkodził w całym Jeruzalem, ani wam, gdyż jesteście silni w swej władzy, by się lękać tego człowieka. Mogliście go więc tylko skazać na więzienie, albo na chłostę, ale nie na śmierć…
Kajfasz - Judaszu! Co ty mówisz? Ty się zapominasz gdzie jesteś. Przecież nam go sam wydałeś świadomy jego zbrodni.
Judasz - Nie wiedziałem, co czynić z Jezusem będziecie. Nie sadziłem, że na śmierć pójdzie na Golgotę. Za nieszczęsne srebrniki wydałem wam krew niewinnego.
Kajfasz - A co nam do tego, sam tego pragnąłeś.
Judasz - Nie wiedziałem, co czynię. To srebro przeklęte rzucam pod wasze nogi, nie chcę tej zapłaty!
Rzuca worek z pieniędzmi
Judasz - Na nim ciąży przekleństwo, które was także dosięgnie, jeśli wyrok będzie wykonany!
Kajfasz - Ty nam chcesz rozkazywać, co my czynić mamy?
Judasz - Ja wam nie rozkazuję, lecz krzywdę czynicie własnemu Zakonowi haniebnym wyrokiem. Na bezprawiu oparliście swój krok przeklęty. Jam winien, lecz i w wasze głowy piorun z nieba uderzy!
Kajfasz - Precz, nikczemny płazie!
Niektórzy chcą się rzucać na niego
Puśćcie go - niech idzie ten zdrajca ubogi, bo wszystko co miał rzucił nam pod nogi! Pora już udać się do Piłata, by wyrok zatwierdził, bo nie ma wiele czasu - tam Golgota czeka na przyjęcie w swe łono króla żydowskiego…
Faryzeusz - A jeśli Poncjusz nie zechce zatwierdzić?
Kajfasz - Nie wątpimy w nasze siły - zmusimy Piłata, by działał tak, jak zechce wielki Sanhedryn!
Pan Jezus przed Piłatem
Scena 1
Stoją: Maria, Magdalena, niewiasty i Jan
Maria - Puśćcie mnie. Ja muszę zobaczyć się z mym Synem Jezusem.
Magdalena - Zostań z nami a oszczędzisz sobie wiele boleści. Bezlitosny motłoch może cię znieważyć i ból twój wyszydzi.
Maria - Niech będzie co chce, lecz serce moje pragnie z mym Synem cierpieć i umierać.
Nadchodzi Piotr otulony płaszczem i płacze
Jan - Patrzcie! Widzę Szymona pełnego smutku, pewnie coś złego stało się z Jezusem!
Maria - Szymonie, mów co się stało z mym Synem? Szymonie, nic nie chcesz powiedzieć?
Piotr - Matko! Nie pytaj mnie. Cierpi twój Syn niewypowiedziane męki. Skazano Go na śmierć! A ja… biada mi… ja się Go zaparłem trzy razy.
Maria - Co? Ty nieszczęsny zaparłeś się Jezusa?
Jan - Szymonie, popatrz, widzisz Go tam wśród krzyków i zgiełku!
Za sceną wrzawa i krzyki
Mario, proszę Cię, uchodź bo może spaść na Ciebie obelga, szyderstwo.
Maria - Za nic na świecie stąd się nie ruszę. Ja muszę widzieć mojego Syna.
Wchodzi motłoch krzyczący - Jezusa jeszcze nie widać; Maryja wyciąga ręce ku kulisom
O ja nieszczęśliwa. Synu mój! Synu!
Ktoś z tłumu - Co? Tu jego matka?
Pachołek - Precz z drogi, kobieto!
Odpycha ją, Maria słania się, niewiasty wyprowadzają Ja za scenę
Scena 2
Na scenę wchodzi Jezus związany, w pośrodku straży, faryzeuszów, kapłanów i ludu; tłum wrzeszczy;
po chwili wychodzi dworzanin, tłum milknie
Dworzanin - Czego sobie życzycie? Czemu zakłócacie spoczynek Piłatowi?
Faryzeusz - Gdyby nasza sprawa nie była pilna, zostawilibyśmy was w spokoju. Ale czas nagli. Najwyżsi kapłani i Wysoka Rada ośmiela się prosić usilnie Piłata, by natychmiast raczył odprawić sąd nad złoczyńcą!
Dworzanin - Czemu taki pośpiech?
Faryzeusz - Mamy przecież jutro Paschę, dlatego do wieczora musimy z nim skończyć!
Dworzanin - Jesteście bardzo natrętni, wy Żydzi, lecz pójdę i oznajmię Piłatowi.
Wychodzi; po chwili wchodzą żołnierze, za nimi Piłat
Piłat - (do Rady surowo) Czego tu zgromadzony lud żąda ode mnie?
Kajfasz - Przywiedliśmy do ciebie burzyciela i tłumów podżegacza, z tym byś wyrok raczył zatwierdzić, który Rada Najwyższa wydała. Jest na śmierć osądzony przez ukrzyżowanie!
Piłat - Ale cóż on uczynił, że winien jest śmierci?
Kajfasz - Mąż ten, zwany Jezusem, przyszedł z Galilei, szerząc tu wiarę nową i nieznaną w narodzie izraelskim, który się buntuje pod wpływem jego kazań. Nie święci szabatu, lekceważy nasz Zakon, a siebie nazywa królem żydowskim. Lud się jawnie buntuje przeciw kapłanom, a jutro bunt podniesie przeciwko rzymskiemu cesarzowi. Ty jako mający władzę, kres temu musisz położyć i na śmierć go skazać.
Po chwili
Chyba nie chcesz, by wielki cesarz Tyberiusz dowiedział się, że jego tron tu podkopują.
Piłat - Wasz Zakon wam pozwala, ażeby bluźniercę skazać na śmierć. Czemu więc jeszcze do mnie wiedziecie owego człowieka?
Kajfasz - Nam się nie godzi nikogo zabijać!
Piłat - (podejrzliwie) A może on tych win nie posiada, które mu zarzucacie? Chcecie bym ja podpisał ów wyrok śmierci, aby na mnie spadła odpowiedzialność za śmierć niewinną. Muszę to zbadać.
Zwraca się do setnika
Przyprowadzić go tutaj!
Przyprowadzają Jezusa; Piłat siada na trybunale, zwraca się do Jezusa
Piłat - (do Jezusa) Powiedz, czy prawdziwe są zeznania ludu i kapłanów? Czy ty jesteś naprawdę królewskiego rodu? Jesteś królem żydowskim?
Jezus - Sam od siebie to mówisz, czy ci inni o mnie powiedzieli?
Piłat - Słyszałem co przed chwilą o tobie mówili. Pytam się, czy to wszystko prawda. Powiedz mi, jeżeli jesteś królem, i gdzie twoje królestwo się znajduje?
Jezus - Rzekłeś, ja nim jestem. Królestwo moje jednak nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje z tego świata było, biliby się słudzy moi o mnie, bym nie był wydany Żydom.
Piłat - A więc jesteś królem?
Jezus - Tyś powiedział. Jestem królem i na to się narodziłem i przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.
Piłat - Co to jest prawda?
Nie czekając na odpowiedź zwraca się do kapłanów
Cóż mam czynić? Ja żadnej winy w nim nie znajduję!
Kajfasz - Przed chwilą jasno przedstawiłem tobie jego winy, świadkowie je zeznali dobitnie przed Najwyższą Radą, a zatem żądamy, abyś wyrok zatwierdził, który Sanhedryn dziś wydał na Jezusa!
Faryzeusz - (do tłumu) On winien jest śmierci!
Lud - Na śmierć z nim! Ukrzyżuj go!
Wrzawa po chwili się ucisza
Piłat - Ale za co, za co go ukrzyżować? Cóż on wam zawinił, że tak śmierci pragnienie niewinnego człowieka. Ja w nim winy nie widzę żadnej i nie mogę wyroku podpisać, który wydaliście!
Kapłani agitują wśród ludu za śmiercią Jezusa
Kajfasz - My mamy Zakon, a według Zakonu on musi umrzeć, bo się odważył czynić Synem Bożym!
Piłat - (do Jezusa) Broń się, Jezu! Zaprzecz oskarżeniu!
Jezus milczy, Piłat się dziwi
Piłat - Milczysz? Czy nie wiesz, że mam ciebie prawo i moc dziś ukrzyżować lub cię puścić wolno.
Jezus - Nie miałbyś tej mocy, gdyby nie była dana ci z góry, dlatego kto ci mnie wydał, większy grzech ma…
Lud - Strać go! Ukrzyżuj!
Piłat - Uciszcie się! Powiadam, że nie widzę przyczyn, dla których miałbym krzyżować tego człowieka. Wyrok byłby niesłuszny. Ale za te winy, o które oskarżony jest, każę żołnierzom, by go biczowali i to będzie karą bardzo surową dla niego, sprawiedliwości waszej stanie się zadość.
Lud - Na krzyż z nim! Ukrzyżuj go! (wrzawa)
Piłat - Rozkazuję wam, byście milczeli. (Do żołnierzy) Jezusa odprowadzić, za karę będzie biczowany.
Dwóch żołnierzy wyprowadza Jezusa
Faryzeusz - To nas nie zadowoli. Jego śmierć jedynie może zadość uczynić nam i Zakonowi! Piłat nie chce podpisać wyroku, lecz my go zmusimy do tego. Tu nasza wola musi zwyciężyć, by winowajca zginął na Golgocie.
Wchodzi dworzanin
Scena 3
Dworzanin - (do Piłata) Czcigodny Poncjuszu. Twoja dostojna małżonka pragnie z tobą mówić.
Piłat - Cóż ona chce mi powiedzieć o tej godzinie? Niech wejdzie!
Wychodzi dworzanin, wchodzi żona Piłata
Żona - Ale mój mężu i panie!
Piłat - Witaj! Cóż cię tu sprowadza o tak wczesnej porze?
Żona - Dzisiaj, gdy tu szedł ten tłum złowrogi, stojąc u wejścia patrzyłam na tego, którego wiedli jak zbira, mordercę i dziwny smutek ścisnął moje serce. Co ten dziki tłum chce z nim uczynić?...
Piłat - Żydowska Rada na śmierć go skazała i żąda ode mnie, bym wyrok zatwierdził.
Żona - Nie czyń tego, mój mężu i panie. Dziwne przeczucie serce mi oplata. I gdybym mogła dałabym pół świata, by on ocalał. Widziałam bowiem jego postać we śnie, jego twarz słodką i pełną boskości. Cichy, spokojny, oczy zwrócił na mnie i na dziecię nasze, które miałam w ręku. Potem widziałam go jeszcze w całym majestacie, siedzącego na tronie. O, wiele cierpiałam dziś we śnie przez niego, więc oddal od niego mękę i śmierć i nie zatwierdzaj wyroku kapłanów.
Piłat - Twa prośba, żono, zgodna z moją wolą, gdyż go wypuszczę, bo żadnej winy w nim nie znalazłem.
Żona - Dzięki ci za to. Żegnam cię (wychodzi).
Piłat skinie na setnika, który przyprowadzi Barabasza
Scena 4
Piłat - (do Żydów) Jest zwyczaj, że kiedy zbliżają się święta Paschy, wypuszczam wam na wolność jednego złoczyńcę, który siedzi w więzieniu, by zadość uczynić tradycji. Więc teraz sami wybierajcie, kogo mam wypuścić: Jezusa, czy może Barabasza, zbója wolicie widzieć na wolności?
Lud chwilę milczy, kapłani agitują
Lud - (po chwili) Wypuść nam Barabasza!
Piłat - A co mam uczynić z Jezusem?
Lud - Jezusa ukrzyżuj! Strać go!
Piłat - (oburzony) A gdzie są dowody na owe zbrodnie wielkie, o których krzyczycie. Gdzie, pytam was, powiedzcie, bo ja w nim nie widzę przewinienia. Dlatego powiadam, biczować go kazałem, potem puszczę wolno…
Faryzeusz - Wielki prokuratorze! Straszny błąd uczynisz, jeśli Jezusa obdarzysz wolnością. On pójdzie znów pomiędzy lud i burzył będzie ład i porządek.
Kapłan - Dlatego musisz wyrok Sanhedrynu zatwierdzić zaraz. Zakon tego żąda!
Lud - Wszyscy żądamy wyroku z ust twoich!
Piłat - (do kapłanów) Ja jestem pewny, że tu nie winy jego, lecz wasza nienawiść jest głównym aktem, podstawą wyroku. Każę go zaraz przed oczy wasze postawić, byście to teraz poznali, że jest niewinny. Przywiedźcie Jezusa!
Żołnierze wprowadzają Jezusa, Jezus ubiczowany z koroną cierniową i trzciną
Scena 5
Piłat staje obok Jezusa i wskazując na niego mówi
Piłat - Oto człowiek!
Lud - (chwilę milczy lecz później woła) Strać go! Ukrzyżuj go!
Piłat milczy
Faryzeusz - co jeszcze się wahasz? Czy nie widzisz, że lud się już burzyć zaczyna, że drwisz, prokuratorze ze słów jego i woli!
Piłat milczy
Kajfasz - Jeżeli Jezusa wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza, stajesz w obronie tego, który się nazywa królem żydowskim, więc dajesz dowody swej nieufności wobec cesarskiego tronu. Twe stanowisko i ufność cesarza w ciebie będzie mocno zachwiana, gdy mu doniesiemy, że namiestnik jego uwodzicielom i zdrajcom pobłaża.
Piłat - Króla waszego mam ukrzyżować?
Lud - Nie mamy króla, tylko cesarza!
Piłat - (po chwili) Niech będzie wola wasza, wbrew swemu sumieniu wydaję wam Jezusa. Nie chcę być jednakże winnym krwi jego (umywa ręce). Wy za mnie odpowiecie.
Lud - Krew jego niech spadnie na nas i na syny nasze!
Piłat - (do setnika) Niech będzie napisany wyrok na Jezusa, mocą którego ma umrzeć na krzyżu.
(do kapłanów) Bierzcie więc swojego króla i czyńcie co chcecie. (do setnika) Barabasza wypuścić, zdjąć z niego kajdany (odchodzi).
Lud - Niech żyje prokurator! Niech żyje Piłat!
Kajfasz - (do Jezusa) Masz berło i koronę, tylko złoconego tronu ci brakuje, na którym byśmy ciebie ze czcią posadzili (wszyscy się śmieją).
Faryzeusz - Na którym wywyższony byś był, jak królowi żydowskiemu przystało… Będziesz wywyższony, przysięgam na Jehowę!
Lud - Bądź pozdrowiony, królu żydowski!
Droga Krzyżowa
Scena 1
Jezus niosący krzyż upada
Kajfasz - (do Jezusa) Co dalej iść nie możesz, królu? Wstań, droga twoja nie daleka! Podnieś się tylko!
Żołnierze szarpią Jezusa, który z trudem wstaje. Maria upada na kolana przed Jezusem
Maria - Okrutne boleści! Synu mój drogi! Mój Synu jedyny, me serce pęka z żalu kiedy Cię widzę tak umęczonego.
Jezus - Matko moja, czuję Twą boleść, ale wiesz przecież, że ja cierpieć muszę za grzechy ludzi.
Żołnierz - (do Maryi) Usuń się z drogi, natrętna niewiasto!
Maria wstaje, Jezus idzie dalej
Weronika - (klękając) Panie i Mistrzu nasz, wielkie katusze znosić musisz za lud Twój niegodny. Pozwól mi otrzeć ten krwawy pot z czoła i z świętej twarzy.
Przeciska się przez żołnierzy i ociera twarz Jezusa
Na chuście zostaje oblicze Pana Jezusa, żołnierze ją odpychają
M. Jakubowa - (płacząc) Biada nam, biada!
Salome - Ulituj się Boże!
M. Jakubowa - Biedny nasz Panie, jak Ty musisz cierpieć!
Salome - (do żołnierzy) Nie bijcie, miejcie choć trochę litości dla Niego.
Wszystkie 3 kobiety płaczą
Faryzeusz - Milczeć, niewiasty, czego wy tu chcecie?
Jezus - Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, ale same nad sobą i synami swymi.
Niewiasty płaczą
Kajfasz - Dosyć już tych narzekań i łez niepotrzebnych, ustąpcie miejsca, tu nie czas na łkanie.
(do Jezusa) Ruszaj królu żydowski, nieś to drzewo dalej. Naprzód, bo czas nagli.
Nadchodzi Cyrenejczyk
Faryzeusz - (do Cyrenejczyka) Cyrenejczyku, pomóż Jezusowi dźwigać ten krzyż, pod którym upada.
Cyrenejczyk - Nie mogę, spieszę się do domu, poza tym jestem zmęczony ciężką pracą w polu.
Kajfasz - Ja ci rozkazuję! Na nic twe wymówki, bierz drzewo i dźwigaj!
Szymon bierze krzyż i idzie koło Jezusa
Scena 2
Judasz, Anioł, Szatan
Judasz zbliża się powoli z obłędem w oczach, patrzy za oddalającym się orszakiem
Anioł - Patrz na swoje dzieło Judaszu, patrz co uczyniłeś. Ty śmierć zgotowałeś Mistrzowi twojemu.
Judasz - Męczą go… Po stromej ścieżce iść mu każą.
Anioł - Nie żal ci twojego czynu, nie pęka ci serce?
Judasz - Nie żałuję, bo ja tu nie zawiniłem. Grosz, który mi dali, rzuciłem pod nogi Kajfaszowi. I czego mam żałować teraz - czego? Dobry był dla mnie, a nawet czasami lubiał mnie, kiedy słuchałem słów jego kazania. Ale może źle uczyniłem wydając go zbirom, którzy go ukrzyżują… czuję, że mi w mózgu coś trzeszczy, coś mnie pali w duszy…
Szatan - Ha, ha, ha! Jest ratunek na takie cierpienie.
Judasz - Coś mnie dusi za gardło…
Anioł - Wszystkie dni żywota twego będą przeklęte za zdradę haniebną, której się dopuściłeś dla marnego grosza.
Szatan - Ominiesz tę klątwę, gdy kres położysz żywota na świecie!
Judasz - A więc niech zginę… Nie wart jestem stąpać po tej samej ziemi, po której jego krew gorąca spływa!
Szatan - Popatrz, tam oto gałąź jest chwiejąca, wabi cię ruchem swoim… podejdź bliżej… zarzuć pętlę… tam ci dobrze będzie…
Judasz chwyta się za gardło
Judasz - Nie… nie… jeszcze żyć pragnę na świecie…
Szatan - Co tobie z życia, gdy sumienie truło cię będzie co dzień, każdej chwili… Nikt tobie nie da uczciwego słowa, każdy cię kopnie precz. Nawet ci kapłani, którym sprzedałeś owego człowieka, pluć będą w twą twarz. Oto Judasz zdrajca!... Dotknij się bioder, a tam znajdziesz to, co ci pomoże, by zapomnieć wszystko…
Judasz dotyka się sznura, którym jest opasany - zdejmuje go powoli - robi sobie pętlę
Judasz - Tak jest, gdy będę martwy - dobrze będzie… Nie będę słyszał przekleństw. Skończy się wszystko… Co tam takie życie… Niech się teraz skończy…
Szatan - Spiesz się! Ha, ha, ha!
Śmierć Jezusa na krzyżu
Golgota, w głębi stoją trzy krzyże, w środku Jezus
Pod krzyżem Maria, Jan, Weronika i niewiasty; z drugiej strony Kajfasz, kapłani, faryzeusze
U stóp krzyża żołnierze rzucają kostki
Scena 1
Faryzeusz - (szyderczo) Bądź pozdrowiony na wyniosłym tronie, królu żydowski! Nie bardzo wygodny ten tron dla ciebie, a może byś wolał zstąpić na ziemię wyrzekłszy się tronu?
Kapłan - Innym często w życiu pomagałeś, pomóż teraz sam sobie - proroku!
Faryzeusz - Zstąp z krzyża, wówczas uwierzymy, żeś król żydowski, żeś jest Synem Boga.
Kapłan - Wierzyłeś i ufałeś ojcu, czemu ci teraz nie spieszy z pomocą?
Faryzeusz - Ani tych hufców nie widać, których dwanaście miało być, żeby cię z krzyża twojego mocą obronili…
Kajfasz - Nie będziesz więcej buntował ludu, ani mianował siebie Mesjaszem, bo się tu skończy twa sława wraz z życiem, które uleci za chwilę od ciebie… Skończy się wszystko!
Faryzeusz - Smutno ci nie jest, bo masz towarzyszy po obu stronach. Patrz jak spoglądają na ciebie, jakby powiedzieć ci chcieli: „Czemu nie czynisz cudu i nam nie pomożesz”.
Łotr 1 - (po lewej) Przeklinam was, sędziowie, którzy sobie drwicie z nas. Pragnąłbym zyskać wolność, chociażby na chwilę zstąpić z krzyża i rozedrzeć wasze podłe ciała, wasze ohydne łby rozbić o głazy tej góry. Wy gady pełne grzechów, obłudy i złości.
Do Jezusa
Jesteś Bogiem, to czemu nie zstąpisz na ziemię, by pogromić tych zbójów naszych, co nas dręczą, drwią z naszych cierpień, z naszego konania.
Łotr 2 - (po prawej) Ty się Boga nie boisz, człowieku, bluźnić w godzinę swej śmierci? My sprawiedliwie cierpimy, bośmy grzesznie żyli, zbrodnie popełniali, ale ten co złego uczynił?
Do Jezusa
Panie, gdy przyjdziesz do Królestwa swego, wspomnij na mnie!...
Jezus - Zaprawdę powiadam ci, jeszcze dziś ze mną będziesz w raju!
Kapłan - Uczyń jakiś cud, bo na niego czekamy, chcemy widzieć twą boskość, moc mesjaszową!
Jezus - Ojcze, Odpuść im, bo nie wiedzą co czynią!
Kajfasz - Dobrze czynisz, módl się za nami do swego ojca, może cię wysłucha! (śmieje się)
Jezus - Eloi, Eloi, lama Sabachtani! Ojcze mój, Ojcze, czemuś Mnie opuścił?
Faryzeusz - Proroka Pańskiego Eliasza woła, czekajmy, czy przyjdzie uwolnić go z krzyża?
Maria - Najdroższy Synu, jakże cierpisz, jakąż okrutną czynisz dziś ofiarę za lud Twój grzeszny.
Jan - Rabbi mój jedyny!
Jezus - (do Maryi i Jana) Matko, oto Syn Twój - Synu, oto Matka Twoja.
Kajfasz - (do żołnierza) Przez święto Paschy nie mogą oni pozostać na krzyżach. Który nie umrze, połamać mu kości.
wskazuje na Jezusa
ten niech legnie z nimi w jednym grobie, pogrzebany będzie między złoczyńcami, tu na Golgocie. Tak rozkazał Piłat, gdyśmy go prosili.
Jezus - Pragnę!
Żołnierz podaje mu napój
Jezus - Wykonało się… (po chwili) Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego.
Nagle robi się ciemno, błyskawice, grzmoty, ziemia drży
Koło głowy Jezusa widać aureolę
Popłoch i przerażenie wśród kapłanów, wojska i ludu
Faryzeusz - Co to, ziemia drży pode mną!
Kapłan - Co się dzieje! O zgrozo, co czynić?
Faryzeusz - Dzień sądu już się zbliża. (słychać ogromny trzask) Tam skały pękają!
Kajfasz - Jehowo! Jeśli czymkolwiek zgrzeszyliśmy, odpuść nam, nie kładź nam tego na szalę!
Setnik - Zaiste powiadam wam, On był Synem Bożym!
Faryzeusz - Strach, umarli powstają ze swych grobów zamkniętych.
Wszyscy - Zgroza, zgroza, uciekajmy z tego miejsca, bo tu pomrzemy jeszcze!
Wszyscy uciekają na wszystkie strony
Zostaje Maria, Jan, niewiasty i żołnierze
Na scenie robi się jasno, słychać pieśń „Wisi na krzyżu”
Podczas pieśni wchodzą dworzanin, Nikodem i Józef z Arymatei
Scena 2
Dworzanin - (do żołnierza) Według życzenia tych dwóch namiestnik każe, aby wydać ciało Jezusa w ich ręce!
Żołnierz - Rozumiem, ale najpierw przekonać się trzeba, czy już umarł.
Przebija Jezusowi bok włócznią
Tak, on już nie żyje!
Maria upada na kolana
Dworzanin - (do Nikodema i Józefa) Weźcie więc ciało na rozkaz Piłata!
Nikodem - (do klęczącej Maryi) Wielka jest dziś boleść Twoja, Matko ty biedna!
Maria - Synu mój, Synu!
Wyciąga ręce do krzyża
Zmartwychwstanie
Na scenie półmrok, żołnierze pełnią straż przy grobie
Po chwili kamień od grobu odpada, z grobu wychodzi Jezus w blasku światła, po Jego bokach Aniołowie
Żołnierze zakrywają twarz i padają na ziemię, po chwili uciekają
Aniołowie - Alleluja, brzmi po ziemskim globie
Bo zmartwychwstał Pan nad pany w swej świętej osobie
Alleluja,
Świat dziś odkupiony
Kto uwierzy w Jego mękę, ten będzie zbawiony!
25