NIEROZERWALNOŚĆ MAŁŻEŃSTWA PRZYWRÓCONA PRZEZ JEZUSA CHRYSTUSA
Właściwe zrozumienie tego aspektu egzystencji dla drugiego - potwierdzonej i przypieczętowanej sakramentalnym związkiem — ma podstawowe znaczenie w podejściu do tych wszystkich sytuacji, kiedy wchodzi w grę kwestia nierozerwalności chrześcijańskiego małżeństwa sakramentalnego.
Spójrzmy na sytuację gdy faryzeusze pytają Jezusa: Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? Jezus w swej odpowiedzi natomiast wraca do tego, jak było od początku i tym samym wskazuje na konieczność przywrócenia tego, co było od początku. To właśnie w Nim Bóg na nowo ustanawia właściwy porządek istnienia dwojga na obraz i podobieństwo Boga. Możemy powiedzieć, że według faryzeuszów pojawiła się inna propozycja jedności. To znak, że podstawowym odniesieniem nie jest już rzeczywistość określona w Chrystusie, która była od początku z woli Boga, lecz „struktura" życia i jedności małżeńskiej stworzona przez człowieka według jego kryteriów. Pojawienie się tej sytuacji jest czymś tak absurdalnym i tak wbrew naturze chrześcijanina, że można porównać ją do pragnienia ryby, która chce opuścić wodę —jej naturalne środowisko — po to, by zbierać kwiaty na brzegu, albo do pytania czy człowiek, aby się nie męczyć, może nie oddychać itp. W chrześcijańskiej wizji człowieka sprawa bezżenności nie jest kwestią dowolności, idącej po linii własnego pomysłu, osobistej korzyści czy wygody. Podobnie też ewentualna (czasowa) separacja małżonków chrześcijańskich, czyli ta możliwość, by - przynależąc do drugiego wskutek ważnego sakramentu — żyć (czasowo) nie realizując efektywnie tej wzajemnej przynależności i pod pewnymi względami żyć tak, jakby się było wolnym. Ta możliwość, traktowana jako wyjątkowa w małżeństwie sakramentalnym, podlega i winna podlegać regulacji i kontroli przez kościelną instytucję, ponieważ — z racji przyjętego sakramentu - chrześcijanin nie należy już tylko do siebie. Chrześcijańskie pojęcie życia ma zawsze odniesienie do drugiego, zarówno w małżeństwie jak i w ewangelicznie pojętym bezżeństwie.
Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela, to można pojąć tylko dzięki wierze w odwieczne i stale aktualne, stwórcze działanie Boga wobec człowieka. Percepcja tego działania, zaburzona przez grzech, została odnowiona przez Jezusa Chrystusa i w Jezusie Chrystusie. Tylko w Jezusie Chrystusie, w świetle Jego zbawczego i pojednawczego dzieła, w którym (jak to rozważaliśmy przy okazji Listu do Efezjan) dwoje różnych pojednał w swoim ciele, można zrozumieć i przeżyć sakramentalny wymiar małżeństwa. Jest to wspólne wejście dwojga różnych ludzi w szczególne przymierze z Bogiem. Tych dwoje różnych zazwyczaj doświadcza naturalnej wzajemnej atrakcyjności, która może być potęgowana czy zmniejszana przez szereg konkretnych okoliczności. Tych dwoje to jednocześnie także ludzie słabi, ograniczeni, sami z siebie nie mający mocy prawdziwego kochania, tzn. gotowości bezwarunkowego dawania siebie drugiemu — jak o tym rozważaliśmy wcześniej. Dlatego chodzi właśnie o ich wspólne wejście w przymierze z Bogiem. Małżeństwo chrześcijańskie to zawierzenie się dwojga wierzących (a przynajmniej jednego) mocy Boga z ufnością, iż to On ich przeprowadzi przez rozdzielenie i zjednoczy mimo tego rozdzielenia i różnic. Partnerami przymierza małżeńskiego są bowiem: z jednej strony Bóg, a z drugiej tych dwoje w ich wzajemnej relacji. Jest świadczenie o działaniu Boga w życiu człowieka, jednak nie tylko indywidualnym, ale także wspólnym. Jest to jedyne w swoim rodzaju związanie się z drugim człowiekiem dla przeżywania sakramentu jedności, przekraczające ludzkie tylko rozumie i tylko ludzkie siły.
Wejście w sakramentalny związek nie ogranicza się tylko do zdolności do współżycia płciowego, lecz obejmuje także szereg ludzkich i społecznych wartości, łącznie z naturalną, wzajemna miłością. Małżonkowie chrześcijańscy to ci, którzy poznawszy tę tajemnicę w chrzcie, właśnie ją stawiają jako bazę i klucz w każdej swojej relacji. Dzięki mocy zawartej w tej tajemnicy, zamiast walczyć z drugim, zamiast przeprowadzać swoją wolę i podporządkowywać sobie drugiego — co jest specyficzne dla pierwszego rodzaju postaw — lub też zamiast uciekać od drugiego, rezygnować i zamykać się w sobie - co charakteryzuje drugi rodzaj postaw — będą odwoływali się do mocy sakramentu, która pozwala każdemu z nich wejść w trudności spowodowane bliskością drugiego. Nawet jeśli będzie się to wiązało z narażeniem na krzywdę, niebezpieczeństwo, zło. Dla chrześcijan małżeństwo jako sakrament — ze względu na to, że jest odwołaniem się do mocy Boga i oparciem się na niej —jest związaniem trwałym i wyłącznym, przekraczającym tylko ludzkie możliwości i odwołujący się do wierności Boga. Małżonkowie będą przeżywali wzajemną atrakcyjność, ale też i tę prawdę, że jeśli ta druga osoba ma być wolna, jeśli nie mogą zostać pogwałcone jej prawa, jeśli ma być respektowana, to będzie stałym wyzwaniem, stałą okazją do wychodzenia poza siebie. Mocą Eucharystii mogę wejść w sferą umierania i tam składać Bogu, wraz z Jezusem, dziękczynienie za dar nowego życia, które tworzy się w tajemniczy sposób, mocą Boga, gdy ja wchodzę w umieranie. Dokonuje się to w każdej relacji z drugim. W szczególny jednak sposób dokonuje się to w ramach tego jedynego wśród ludzkich związków, nierozerwalnego związku dwojga, jakim jest sakrament małżeństwa. Są to szczególne momenty dopełniania się sakramentu małżeństwa, w których mocą tegoż sakramentu dokonuje się scalanie elementu cielesnego i duchowego, wymiaru personalnego i wspólnotowego, życia ludzkiego i życia Bożego. . Właśnie Eucharystia daje moc prawdziwego zbliżenia do drugiego, przekraczając nawet barierę odczuwaną jako zagrażająca nieprzyjaźń. Małżonkowie chrześcijańscy wyposażeni w moc Eucharystii — naturalnie na ile są tego świadomi i na ile chcą z tej mocy korzystać — w każdym zbliżaniu się do siebie, pod jakimkolwiek względem i w jakimkolwiek wymiarze, celebrują obecność mocy Boga. Sprawują to, co oznacza sakrament, czyli urzeczywistniają ten skuteczny znak, dzięki któremu uobecnia się moc Boga. Istotą kultu chrześcijańskiego nie jest bowiem mnożenie praktyk religijnych lub „produkowanie" czy składanie czegoś na chwałę Boga, lecz poddanie się działaniu mocy Boga. przyzwolenie na obecność Boga w życiu, we wszystkich dziedzinach życia. Właściwie jest to nawet coś więcej niż tylko przyzwolenie. Jest to stałe wzywanie obecności i imienia Boga, by okazywało się Jego działanie, spełniające Jego plany i urzeczywistniające Jego zamysły co do człowieka i wspólnoty ludzi. Małżonkowie chrześcijańscy będą więc umieli — każdy osobiście w oparciu o moc Chrystusa — stale przyjmować to, co jest umieraniem dla drugiego. Będą to bardzo konkretne okazje czy sytuacje, w których przynajmniej jedno z nich będzie dostrzegało sensowność, potrzebę, a nawet konieczność ustępstwa, zniesienia czegoś, przebaczenia. Moc Tajemnicy zawarta w sakramencie ma przenikać wszystkie wymiary i dziedziny życia ludzkiego: dziedzinę uczuciowości czy cielesności, obejmującą również, a może nawet przede wszystkim, aspekt seksualny, przeżywany stosownie do stanu drugiego i do stanu obojga; dziedzinę odpowiedzialności za wychowanie i za relacje z innymi; dziedzinę pracy zawodowej i rezygnowanie z niej; dziedzinę wspólnego podejmowania decyzji, gdzie czasem trzeba ustąpić, by zostało przeprowadzone to, co jest wolą Boga. Zazwyczaj w naszym popularnym pojęciu myślimy, że małżonkowie celebrują sakrament małżeństwa, kiedy go zawierają, tzn. w chwili ślubu. Owszem tak. To jest jednak dopiero początek celebrowania sakramentu małżeństwa. Wszystko bowiem, co małżonkowie chrześcijańscy od chwili zawarcia związku małżeńskiego czynią, dzieje się w ramach sakramentu i — jeśli czynią to w duchu chrześcijańskim — wszystko jest celebrowaniem tegoż sakramentu. Jeśli zaś nie, jest jego negacją.
1