TAJEMNICA MSZY ŚWIĘTEJ
I SAKRAMENT POJEDNANIA
Świadectwa Cataliny Rivas o „Tajemnicy Mszy św.” i „Sakramencie pojednania”, zawarte w tej broszurze, są przedrukiem z katolickiego miesięcznika „Miłujcie się” nr 3 i 5, 2004 - za zezwoleniem wydawnictwa tego miesięcznika.
Zebrał i zestawił: o. Józef Markowicz CSsR
Skład, druk i oprawa: PERGAMON - TYCHY 2005
TAJEMNICA MSZY ŚWIĘTEJ
Jego Świątobliwości Janowi Pawłowi II,
pierwszemu Apostołowi Nowej Ewangelizacji,
z ogromną wdzięcznością i miłością,
którego przykład daje nam, świeckim
wiarę, odwagę i pobożność.
Wszystkim kapłanom, którzy są jak pępowina
łącząca Boga oraz ludzi i przekazują łaskę Bożą
przez sakrament pojednania i Eucharystię
Catalina
CUD EUCHARYSTYCZNY W LANCIANO
R
zeczywista obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie została w cudowny sposób potwierdzona w małym kościółku pod wezwaniem św. Longina w miasteczku i Lanciano we Włoszech.
Było to w VIII w., podczas Mszy św., którą odprawiał mnich bazylianin. Po Przeistoczeniu opadły go wątpliwości co do istotnej obecności Ciała i Krwi Pańskiej w konsekrowanych postaciach Chleba i Wina.
Nagle, przed oczami dręczonego pokusą przeciw wierze kapłana, biała Hostia przemieniła się w cząstkę żywego ciała, w kielichu zaś ujrzał prawdziwą krew, która zakrzepła, tworząc pięć cząstek różnej wielkości i kształtu.
To Ciało i Krew Pańską, cudem uwidocznione oczom człowieka, przechowano aż do naszych czasów. W ciągu wieków dokonywano kilkakrotnie badań ze strony władz kościelnych.
We współczesnych nam czasach oo. Franciszkanie, którzy obsługują kościół, gdzie dokonał się cud, za zgodą Rzymu, powierzyli ekspertom przechowywane przez 12 wieków cząsteczki dla dokonania analizy naukowej. Badania zostały przeprowadzone w laboratorium pod ścisłym nadzorem dwóch profesorów uniwersytetu (Linoli i Bertelli). Uczeni ogłosili następujące końcowe wyniki:
■ Ciało jest prawdziwym ciałem, Krew jest prawdziwą krwią,
Jedno i drugie jest ciałem i krwią ludzką,
Ciało i Krew mają tę samą grupę krwi (AB),
Ciało i Krew należą do osoby ŻYJĄCEJ,
Diagram tej Krwi odpowiada krwi ludzkiej, pobranej z ciała człowieka w TYM
SAMYM DNIU (w dniu dokonywanego badania),
Ciało jest złożone z mięśniowych tkanek SERCA,
Relikwie te, zachowane w stanie naturalnym przez tyle wieków i wystawione
na działania fizyczne, atmosferyczne i biologiczne - są nadzwyczajnym fenomenem.
Eksperci przesłali do oo. Franciszkanów telegram następującej treści:
«ET VERBUM CARO FACTUM EST» A SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO!
Jeszcze jeden uderzający szczegół: gdy zważono oddzielnie poszczególne cząstki zakrzepłej Krwi (są różnej wielkości), każda z nich ważyła dokładnie tyle, co wszystkie pięć razem wzięte. - Miłość Boga do człowieka nie zna wagi ani miary!
Przypomnijmy sobie tu prawdę wiary, że w każdej konsekrowanej cząstce Chleba i Wina jest obecny cały Bóg-Człowiek z duszą, Ciałem i Bóstwem.
Imprimatur Renzio d `Antonio, arcybiskup z Lanciano
W CZASIE KAŻDEJ MSZY ŚW. DOKONUJE SIĘ
PRAWDZIWE PRZEISTOCZENIE
S
łowo, które stało się Ciałem 2000 lat temu, obecne jest dzisiaj w Eucharystii. Fakt ten sprawił, że Msza św. stała się centrum życia chrześcijańskiego, centrum życia Kościoła. W niej odnajdujemy Tego, który umarł dla naszego zbawienia i - co więcej - pozostał, wręcz „uwięził się”, pod postacią chleba i wina, by być wśród nas wciąż obecnym.
Jezus oddaje się nam i staje się dla nas pokarmem, zapewniając nam w ten sposób nowe życie: Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumiera li. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki
(J 6, 55-58).
Pan Bóg nieustannie przypomina nam o swojej obecności, o tym, że każdego z nas pragnie zaprowadzić do szczęścia w niebie, że Jego miłosierdzie jest nieskończone i gładzi wszystkie grzechy. Pragnie jednak od nas całkowitego zaufania i zgody, aby mógł nas przemieniać swoją miłością i prowadzić do pełni zbawienia. Pan Jezus mówi nam o tym nieustannie poprzez głos sumienia, naukę Kościoła, Pismo Św., a także poprzez różnego rodzaju wydarzenia, znaki i objawienia.
„Miłujcie się”, nr 3, 2004
ZNAKI WZYWAJĄCE DO NAWRÓCENIA
J
ednym z miejsc, skąd Pan Jezus, poprzez nadzwyczajne znaki, kieruje do ludzi wezwanie do nawrócenia, jest miasto Cochabamba [czyt. Kociabamba] w centralnej Boliwii. Już w XIX wieku o tym miejscu prorokował św. Jan Bosko: W górach Ameryki Południowej, pomiędzy 15 a 20 równoleżnikiem, zostaną odkryte wielkie bogactwa, w postaci minerałów i surowców, jednak prawdziwe znaczenie będą miały nie te, ukryte w ziemi, lecz inne, cenniejsze od złota, których bogactwo rozciągnie się nie tylko na kontynent południowo-amerykański, lecz również na cały świat, tak, że oczy wszystkich będą zwrócone na to miejsce.
W Cochabamba znajduje się figurka Pana Jezusa, która W tajemniczy sposób płacze krwawymi łzami.
9 marca 1995 roku jedna z mieszkanek Cochabamba kupuje gipsową figurę Pana Jezusa w sklepie z dewocjonaliami. Po powrocie do domu stawia ją na ołtarzyku i widzi, że z oczu figurki zaczynają obficie sączyć się krople krwi. W krótkim czasie figurka jest cała zakrwawiona. Oczy figurki wyglądają jak żywe i nieustannie ronią krwawe łzy.
Wezwano znanego eksperta w dziedzinie objawień, doktora Ricardo Castaniona, o dokładne zbadanie tego niezwykłego zjawiska. Ten neurofizjolog bada na całym świecie przypadki objawień Jezusa i Maryi oraz obrazy i figurki, które krwawią lub wydzielają olejki.
4 kwietnia 1995 roku dr Castanion pobiera próbki krwi, wypływające z oczu figurki i poddaje je badaniu w dwóch niezależnych laboratoriach w USA i Australii. Wyniki tych badań są identyczne. Nie tylko potwierdzają istnienie prawdziwej krwi, ale - co więcej - obecność ludzkiego DNA. Cała figurka zostaje również prześwietlona, aby upewnić się, czy wewnątrz niej nie ma jakichś otworów lub mechanizmów. Badania wykazują, że w figurce nie ma nic, prócz czystego gipsu.
Odrębne badania, przeprowadzone przez władze kościelne, potwierdziły autentyczność wydarzenia, które - według biskupa ordynariusza - ma nadprzyrodzony charakter. Figurka Pana Jezusa została umieszczona w kościele w Cochabamba.
Innym znakiem, wzywającym ludzi do nawrócenia, jest życie i działalność mieszkanki Cochabamba - Cataliny (zwanej też Katyą) Rivas.
W czerwcu 1994 roku jeden z księży z Cochabamba zwrócił się z prośbą do dr Ricardo Castaniona, aby zbadał przypadek kobiety, która twierdzi, że słyszy głos Jezusa i spisuje to, co do niej mówi.
W tym samym roku Katya udaje się do Conyers w stanie Georgia (USA). Podczas gorącej modlitwy pod krzyżem Pana Jezusa, czuje silne pragnienie całkowitego oddania się Jezusowi, by posługiwał się nią, zgodnie z Jego wolą. Gdy po skończonej modlitwie otwiera oczy, w miejscach, gdzie przebite są ręce Jezusa, widzi oślepiające światło, które jak błyskawica przeszywa jej dłonie, zadając przenikliwy ból. Po chwili światło z przebitych nóg Jezusa przenika przez obie stopy Cataliny, pozostawiając krwawiące rany. Wreszcie, jeszcze silniejsze promienie z boku Pana przeszywają jej bok. Catalina, z powodu ogromnego bólu, pada na ziemię i wtedy słyszy głos Jezusa: Raduj się z powodu daru, jakim cię obdarzyłem.
Jezus mówi do Katyi: Ty jesteś Moim piórem, którym poruszam, aby kreśliło znaki wyrażające Moje słowa. To, co pisze twoja ręka, pochodzi ode Mnie i będzie powtarzane i nagłaśniane przez innych, tak, aż wypełni całą ziemię.
Orędzia Pana Jezusa, przekazywane przez Catalinę, nie zawierają nowych prawd, ale przypominają ewangeliczne wezwanie do nawrócenia, wzywają do przyjęcia Boga i Jego miłości oraz zachęcają do życia zgodnego z dekalogiem, Ewangelią i nauką Kościoła katolickiego. Władze kościelne Cochabamba, z arcybiskupem Rene Fernandelem Apaza na czele, głęboko poruszone Bożymi znakami, przekonawszy się, że są one prawdziwe, a zarazem bardzo istotne w ewangelizacji dzisiejszego świata, powołują organizację - Apostolat Nowej Ewangelizacji - która zajmuje się rozpowszechnianiem Bożego orędzia.
Wszystkie orędzia poprzedzone są listem biskupa Apazy o następującej treści:
„Przeczytaliśmy książki Cataliny i jesteśmy przekonani, że jedynym ich celem jest, aby prowadzić nas wszystkich drogą ducha, zapoczątkowaną w Ewangelii. Książki te również podkreślają wyjątkowe miejsce Maryi Dziewicy, naszego Modelu w naśladowaniu i podążaniu za Jezusem Chrystusem, Matki, której powinniśmy się powierzyć z całkowitym zaufaniem i miłością. W odnowie miłości i oddania Kościołowi Świętemu, książki te pokazują nam, jak powinien po stępować prawdziwie wierzący chrześcijanin. Z tych wszystkich względów, wyrażam zgodę na ich wydanie i dystrybucję oraz polecam je jako materiał do medytacji oraz duchowego ukierunkowania, w celu odpowiedzi na Boże wezwanie, aby ratować dusze, poprzez pokazywanie, że Jezus jest Bogiem żywym, pełnym miłosierdzia i miłości”.
„Miłujcie się”, nr 3, 2004
EUCHARYSTIA NA NOWO ODKRYTA
G
dy Kościół sprawuje Eucharystię, pamiątkę śmierci i zmartwychwstania swojego Pana, to centralne wydarzenie zbawienia staje się rzeczywiście obecne i „dokonuje się dzieło naszego Odkupienia”. Ofiara ta ma do tego stopnia decydujące znaczenie dla zbawienia rodzaju ludzkiego, że Jezus złożył ją i wrócił do Ojca, dopiero wtedy, gdy zostawił nam środek umożliwiający uczestnictwo w niej, tak jakbyśmy byli w niej obecni. W ten sposób każdy wierny może w niej uczestniczyć i korzystać z jej niewyczerpanych owoców.
(Jan Paweł II, Encyklika o Eucharystii,11).
ROK EUCHARYSTII
W
Liście apostolskim na Rok Eucharystii (październik 2004-2005) Jan Paweł II zachęca wszystkich wiernych, by kolejne miesiące w sposób szczególny stały się dla nich czasem pogłębienia duchowości eucharystycznej. Niech Rok Eucharystii - pisze Ojciec Święty - będzie dla wszystkich cenną okazją do rozbudzenia nowej świadomości niezrównanego skarbu, który Chrystus powierzył swemu Kościołowi. Niech będzie bodźcem do bardziej ożywionego i mocniej odczuwanego jej celebrowania, z którego mogłaby się rodzić przeobrażona miłością egzystencja chrześcijańska (Jan Paweł II, Mane nobiscum Domine, 29). W Eucharystii sam Chrystus daje się nam w Swojej Osobie. Uczestnicząc w pełni we Mszy św., jesteśmy świadkami uobecnienia tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa i otrzymujemy zadatek życia wiecznego.
ŚWIADECTWO CATALINY
O EUCHARYSTII
P
oprzez mistyczne doświadczenia, spisane przez Catalinę Rivas, boliwijską stygmatyczkę, Pan Jezus i Matka Boża pragną nauczyć nas owocnie uczestniczyć w tym największym wydarzeniu naszego zbawienia, które uobecnia się w czasie każdej Mszy św.
Oto fragmenty zapisków Cataliny: W święto Zwiastowania, kiedy weszłam do kościoła na Mszę Św., trochę spóźniona, arcybiskup i księża wychodzili już z zakrystii. Matka Boża powiedziała do mnie swoim delikatnym, słodkim, kobiecym głosem: Dzisiaj jest dzień nauki dla ciebie. Pragnę, abyś się mocno skupiła na tym, czego doświadczysz, ponieważ będziesz dzielić się tym z całą ludzkością. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, był chór pięknych głosów, śpiewający z oddali. Chwilami muzyka zbliżała się, a potem oddalała, tak jak szmer wiatru.
AKT POKUTY
A
rcybiskup rozpoczął Mszę św. i kiedy doszedł do aktu pokuty, Maryja powiedziała: Z głębi serca proś Pana, aby przebaczył ci grzechy, którymi Go obraziłaś. W ten sposób będziesz mogła godnie uczestniczyć w tym przywileju, jakim jest Msza św. Pomyślałam: Jestem przecież w stanie łaski uświęcającej, nie dalej jak wczoraj wyspowiadałam się. Matka Boża odpowiedziała: Myślisz, że od wczoraj nie obraziłaś Pana? Pozwól, że przypomnę ci parę wydarzeń. Kiedy wychodziłaś do kościoła, przyszła dziewczyna, która ci pomaga, aby cię o coś poprosić. Byłaś spóźniona i spieszyłaś się, dlatego odpowiedziałaś jej niezbyt grzecznie. To był brak miłości z twojej strony, a mówisz, że nie obraziłaś Boga? Kiedy tu szłaś, twoją drogę przeciął autobus, prawie cię potrącił. Wyraziłaś się niezbyt odpowiednio pod adresem tego biednego człowieka, zamiast powrócić do odmawiania swoich modlitw, by się przygotować do Mszy św. Brakło ci miłości i utraciłaś pokój, cierpliwość. A ty mówisz, że nie zraniłaś Boga? Przyszłaś na ostatnią chwilę, kiedy celebransi wychodzili w procesji odprawiać Mszę... i zamierzasz uczestniczyć w Niej bez wcześniejszego przygotowania... Dlaczego wy wszyscy przychodzicie na ostatnią chwilę? Powinniście przychodzić wcześniej, aby pomodlić się i poprosić Pana, aby zesłał Swojego Ducha Świętego, by Ten mógł obdarzyć was pokojem i oczyścić od ducha tego świata, od waszych niepokojów, problemów i rozproszenia. On czyni was zdolnymi przeżyć ten tak święty moment. Przecież to jest największy z cudów. Przyszliście przeżywać moment, kiedy Najwyższy Bóg daje swój największy dar, a nie umiecie tego docenić.
CHWAŁA NA WYSOKOŚCI BOGU
P
onieważ był to dzień świąteczny, w kościele rozbrzmiała Chwała na wysokości. Matka Boża powiedziała: Uwielbiaj i błogosław z całej swojej miłości Świętą Trójcę, uznając, że jesteś jednym z Jej stworzeń.
LITURGIA SŁOWA
N
astąpił moment Liturgii Słowa i Maryja kazała mi powtórzyć: Panie, dzisiaj chcę słuchać Twojego Słowa i przynieść obfity owoc. Proszę, aby Twój Duch Święty oczyścił wnętrze mojego serca, aby Twoje Słowo wzrastało i rozwijało się w nim. Potem Najświętsza Maryja Panna powiedziała: Chcę, abyś uważała na czytaniach i na całej homilii. Pamiętaj o tym, co mówi Biblia, że Słowo Boże nie wraca, dopóki nie wyda plonu. Jeśli będziesz pilnie słuchać, część z tego, co usłyszysz, pozostanie w tobie. Powinnaś spróbować przywoływać przez cały dzień te słowa, które zrobiły na tobie wrażenie. Czasem to mogą być dwa wersy, innym razem lektura całej Ewangelii, a czasem tylko jedno słowo. Smakuj je przez resztę dnia, a stanie się ono częścią ciebie. Życie zmienia się, jeśli pozwoli się, aby Słowo Boże przemieniało osobę.
PRZYGOTOWANIE DARÓW OFIARNYCH
C
hwilę później nastąpiło ofiarowanie i Matka Boża powiedziała: Módl się w ten sposób: „Panie, ofiarowuję Ci się cała, taką jaka jestem, wszystko co mam i co mogę. Wszystko wkładam w Twoje ręce. Boże Wszechmogący, przez zasługi Twojego Syna, przemień mnie. Proszę Cię za moją rodzinę, dobrodziejów, za wszystkich ludzi, którzy walczą przeciw nam, za tych, którzy polecali się moim modlitwom. Naucz mnie kłaść moje serce na ziemi, aby ich droga była mniej twarda”. Tak modlili się święci. Chcę, abyście wy wszyscy też tak czynili.
Nagle z ławek zaczęły się podnosić jakieś postacie, których wcześniej nie widziałam. Wyglądało to tak, jakby ze strony każdej osoby obecnej w katedrze, wstała inna osoba. Wkrótce nawa główna zapełniła się młodymi, pięknymi ludźmi. Byli ubrani w lśniąco białe szaty. Matka Boża powiedziała: Patrz. To są Aniołowie Stróże każdej z osób, która znajduje się w kościele. To właśnie w tym momencie twój Anioł Stróż zanosi twoje dary i prośby przed ołtarz. Pana. Ich rysy twarzy były bardzo piękne, niemal kobiece, zaś wzrost, budowa ciała oraz ręce - męskie. Nagie stopy nie dotykały ziemi. Część z nich niosła jakby złotą misę z czymś, co promieniowało czystym, złotym światłem. Najświętsza Panna powiedziała: To są Aniołowie Stróże tych ludzi, którzy ofiarują Msze św. w wielu intencjach i którzy są świadomi tego, co znaczy ta celebracja. Oni mają coś do ofiarowania Panu.
Ofiaruj siebie w tym momencie... Podaruj swoje żale, bóle, nadzieje, smutki, radości, prośby. Pamiętaj, że Msza św. ma nieskończoną wartość. Z tego względu, bądź hojna w ofiarowywaniu i w prośbach. Za pierwszymi Aniołami postępowali następni, którzy mieli puste ręce. Matka Boża powiedziała: To są Aniołowie Stróże ludzi, którzy są tutaj, ale nigdy nic nie ofiarują. Nie są zainteresowani przeżywaniem każdego momentu Mszy św. i nie mają daru do zaniesienia przed ołtarz Pana. Na końcu procesji szli Aniołowie, którzy byli dosyć smutni, z rękami splecionymi do modlitwy, ale ze spuszczonym wzrokiem. To są Aniołowie Stróże ludzi, którzy są tutaj, ale którzy przyszli z obowiązku, bez pragnienia uczestniczenia we Mszy św. Aniołowie idą dalej smutni, ponieważ nie mają nic do złożenia na ołtarzu, poza własnymi modlitwami. (...) Nie zasmucaj swojego Anioła Stróża. Proś o wiele, nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich. Pamiętaj, że ofiara, która najbardziej podoba się Panu, to ta, gdy samą siebie ofiarujesz jako ofiarę całopalną, tak, aby Jezus mógł przemienić ciebie przez Swoje zasługi. Co możesz ofiarować Ojcu sama z siebie? Nicość i grzech. Ojcu podobają się ofiary połączone z zasługami Jezusa.
PREFACJA
N
astąpił końcowy moment prefacji i kiedy wierni odmawiali: „Święty, Święty, Święty”, nagle wszystko, co znajdowało się z tyłu celebransów, zniknęło. Po lewej stronie, za arcybiskupem, pojawiły się tysiące Aniołów. Ubrani byli w tuniki, podobne do białych szat kapłanów czy ministrantów. Wszyscy oni uklękli z rękoma złożonymi do modlitwy i skłaniali głowy, oddając Bogu cześć. Słychać było piękną muzykę, tak jakby liczne chóry różnymi głosami śpiewały w uniesieniu razem z ludźmi: „Święty, Święty, Święty”.
KONSEKRACJA
N
astąpił moment Konsekracji, cudu nad cudami. Za arcybiskupem pojawił się tłum ludzi. Wszyscy mieli na sobie tuniki w kolorach pastelowych. Ich twarze były promienne, pełne radości. Mogłoby się komuś wydawać (nie umiem powiedzieć, dlaczego), że byli ludźmi w różnym wieku, ale ich twarze miały szczęśliwy wyraz i były bez zmarszczek. Klęknęli, podobnie jak przy śpiewie „Święty, Święty, Święty”. Matka Boża powiedziała: To są wszyscy święci i błogosławieni. Pomiędzy nimi są dusze twoich krewnych, którzy już cieszą się oglądaniem Boga. Potem zobaczyłam Matkę Bożą, dokładnie po prawej stronie arcybiskupa, krok za celebransem. Była zawieszona lekko nad podłogą, klęczała ubrana w jasną, przeźroczystą, ale jednocześnie świetlaną niczym woda, krystaliczną tkaninę. Najświętsza Panna, ze złożonymi rękoma, spoglądała uważnie i z szacunkiem na celebransa. Mówiła do mnie stamtąd, ale cicho, prosto do serca, nie patrząc na moją twarz: Dziwi cię, że widzisz mnie stojącą za arcybiskupem, nieprawdaż? Tak właśnie powinno być... Z całą miłością, jaką mój Syn mi daje, nigdy nie dał mi godności, jaką obdarzył kapłanów - daru kapłaństwa do uobecniania codziennego Cudu Eucharystii. Z tego powodu czuję głęboki szacunek dla księży i dla cudu, jaki Bóg czyni przez ich posługę. To właśnie zmusza mnie do klęknięcia tutaj, za nimi. Boże mój, jaką godność, jaką łaskę zlewa Pan na dusze kapłańskie, a ani my, ani czasem wielu z nich nie uświadamia sobie tego!
Przed ołtarzem pojawiły się cienie ludzi w szarych kolorach ze wzniesionymi rękoma. Maryja powiedziała: To są błogosławione dusze czyśćcowe, które czekają na wasze modlitwy, aby dokonało się ich oczyszczenie. Nie przestawajcie wstawiać się za nimi. Oni modlą się za was, ale nie mogą modlić się za siebie. To wy macie się za nich modlić, aby pomóc im wydostać się z czyśćca, aby mogli być z Bogiem i cieszyć się wiecznie Jego obecnością. Maryja dodała: Teraz widzisz, że jestem tutaj cały czas. Ludzie udają się na pielgrzymki, szukając miejsc, gdzie się objawiłam. To dobrze, ze względu na łaski, które tam otrzymają. Ale podczas żadnego z objawień, w żadnym innym miejscu, nie jestem bardziej obecna niż w czasie Mszy św. Zawsze mnie odnajdziesz u stóp ołtarza, gdzie odprawia się Eucharystię. U stóp tabernakulum trwam z Aniołami, ponieważ jestem zawsze z Jezusem.
Widząc to piękne oblicze Matki oraz wszystkich innych z promieniującymi twarzami, złączonymi rękoma, czekających na cud, który powtarza się nieustannie, czułam się, jakbym była w samym niebie. I pomyśl, że są ludzie, którzy w tym momencie są rozproszeni na rozmowie. Przykro mi to mówić, ale wiele osób stoi z założonymi rękoma, tak jakby składali hołd Panu, jak równy równemu sobie. Powiedz wszystkim ludziom, że człowiek nigdy nie jest bardziej człowiekiem niż kiedy upada na kolana przed Bogiem.
Celebrans wypowiedział słowa Konsekracji. Choć był człowiekiem normalnego wzrostu, nagle zaczął rosnąć i wypełniać się nadnaturalnym światłem, które otoczyło go i przybrało na sile wokół twarzy. Z tego powodu nie mogłam dostrzec jego rysów. Kiedy podniósł Hostię, zobaczyłam jego ręce. Na ich wierzchniej stronie miał jakieś znaki, które emanowały światłem. To był Jezus! W tym momencie Hostia zaczęła rosnąć i stała się wielka. Na Niej ukazała się cudowna twarz Jezusa, spoglądającego na swój lud. Instynktownie chciałam skłonić głowę, ale Matka Boża powiedziała: Nie patrz na dół. Podnieś swój wzrok i kontempluj Go. Wpatruj się w Niego i powtarzaj modlitwę z Fatimy: „Panie, wierzę, adoruję, ufam i kocham Ciebie. Proszę o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą, nie adorują, nie ufają i nie kochają Ciebie”. (...) Teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz i składaj hołd Królowi królów.
Wydawało mi się, że byłam jedyną osobą, na którą patrzył z ogromnej Hostii, ale zrozumiałam, że On w ten sposób, tj. z bezgraniczną miłością, patrzy na każdą osobę. Przez ułamek sekundy pomyślałam, że Jezus jakby trzymał ciało celebransa i równocześnie był w Hostii, którą celebrans właśnie obniżył, opuszczając ramiona. Hostia stała się znowu mała. Celebrans położył na ołtarzu Hostię i natychmiast wrócił do normalnych rozmiarów. Kiedy wypowiedział słowa konsekracji wina, pojawiła się światłość, ściany i sufit kościoła zniknęły. Wtedy zobaczyłam zawieszonego w powietrzu Jezusa ukrzyżowanego. Byłam w stanie kontemplować Jego twarz, pobite ramiona i pokaleczone ciało. Z prawej strony piersi miał ranę, z której wytryskiwała krew w lewym kierunku oraz coś, co przypominało wodę, ale było bardzo błyszczące, w prawym kierunku. Wyglądało to jak strumienie światła, spływające na wiernych. W tym momencie Matka Boża powiedziała: To jest cud nad cudami. Pan nie jest skrępowany ani czasem ani miejscem. W momencie Konsekracji całe zgromadzenie jest zabierane do stóp Kalwarii w chwili ukrzyżowania Jezusa.
Czy można sobie to wyobrazić? Nasze oczy nie potrafią tego zobaczyć, ale wszyscy jesteśmy obecni w tej chwili, kiedy krzyżują Jezusa i kiedy prosi On o przebaczenie Ojca nie tylko tym, którzy Go zabijają, lecz [i nam] każdego naszego grzechu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!”. Od tego dnia nie obchodzi mnie, czy mnie biorą za szaloną, ale proszę wszystkich, by uklękli w czasie Przeistoczenia i usiłowali przeżywać sercem, na ile są zdolni, ten przywilej, którego Pan nam udziela.
OJCZE NASZ
K
iedy mieliśmy odmawiać Ojcze nasz, Jezus, po raz pierwszy podczas celebracji, odezwał się do mnie: Poczekaj, chcę, abyś modliła się z najgłębszego wnętrza, z jakiego tylko możesz wołać. Przypomnij sobie osobę czy osoby, które najbardziej cię w życiu zraniły i wyrządziły ci krzywdę, tak abyś mogła objąć je swoim sercem i powiedzieć im: „W imię Jezusa Chrystusa, przebaczam wam i życzę pokoju. W imię Jezusa, proszę, abyście mi przebaczyli i życzyli pokoju”. Jeśli osoba zasłużyła na ten pokój, otrzyma go i poczuje się lepiej. Jeśli nie jest w stanie otworzyć się na niego, to powróci on do twojego serca. Ale nie chcę, abyś otrzymywała czy ofiarowała pokój, kiedy nie jesteś w stanie przebaczyć i doświadczyć go najpierw w swoim sercu. Uważaj, co czynisz - mówił Pan Jezus - powtarzasz w Ojcze nasz: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Jeśli możesz przebaczyć, ale nie możesz zapomnieć, jak mówi wiele osób, stawiasz warunki Bożemu przebaczeniu. Mówisz: „Przebacz mi tylko tak, jak ja jestem w stanie przebaczyć, ale nie więcej”.
Nie wiem, jak mam wyrazić mój ból, bo zdaję sobie sprawę, w jakim stopniu możemy zranić Pana i jak możemy krzywdzić samych siebie z powodu żywienia tylu uraz, złych uczuć i z powodu innych złych rzeczy, które rodzą się z kompleksów i drażliwości. Przebaczałam, przebaczałam z serca i prosiłam o przebaczenie dla wszystkich, którzy mnie kiedyś zranili, aby odczuć pokój Pański.
ZNAK POKOJU
A
rcybiskup powiedział: „...obdarz nas pokojem i jednością”, a potem „pokój Pański niech zawsze będzie z wami”. Nagle zobaczyłam, że pomiędzy niektórymi ludźmi, którzy przekazywali sobie znak pokoju, znajdowało się bardzo intensywne światło. Prawdziwie odczułam uścisk Jezusa w tym świetle. To On uścisnął mnie, dając mi Swój pokój, ponieważ w tym momencie byłam w stanie przebaczyć i wyrzucić z mojego serca wszystkie żale wobec innych ludzi. Jezus pragnie dzielić ten moment radości, objąć nas i życzyć Swojego pokoju.
KOMUNIA ŚWIĘTA KAPŁANA
N
astąpił moment Komunii św. celebransów. Kiedy arcybiskup przyjął Komunię św., Matka Boża powiedziała: Powtarzaj za mną: „Panie, błogosław kapłanom, pomóż im, oczyść ich, kochaj ich, opiekuj się nimi i wspieraj ich Swoją Miłością”. Pamiętajcie o wszystkich kapłanach na świecie, módlcie się za wszystkie dusze poświęcone.
KOMUNIA ŚWIĘTA WIERNYCH
L
udzie zaczęli opuszczać ławki, aby przystąpić do Komunii św. Nastąpił wielki moment spotkania. Pan powiedział do mnie: Poczekaj, chcę, abyś coś zobaczyła. Wewnętrzny impuls kazał mi skierować wzrok na pewną osobę, która wyspowiadała się przed Mszą św. Kiedy ksiądz umieścił świętą Hostię na jej języku, blask światła, podobnego do czystego złota, przeszedł przez tę osobę, najpierw przez jej plecy, potem otoczył ją z tyłu, następnie dookoła jej ramion, a na końcu dookoła głowy. Pan powiedział: Oto, jak raduję się obejmując duszę, która przychodzi z czystym sercem, aby Mnie przyjąć. Głos Jezusa był głosem szczęśliwej osoby.
Kiedy poszłam przyjąć Komunię Św., Jezus powiedział do mnie: Ostatnia Wieczerza była momentem największej bliskości ze Mną. W tej godzinie miłości ustanowiłem coś, co mogło być pojęte jako największy akt obłędu w oczach człowieka - uczyniłem Siebie więźniem Miłości, ustanowiłem Eucharystię. Chciałem pozostać z wami do końca świata, ponieważ Moja Miłość nie mogła znieść, że zostalibyście sierotami, wy, których kocham bardziej niż własne życie.
Przyjęłam Hostię. Jej smak był zmieniony, jakby stała się mieszaniną krwi i kadzidła, które mnie całą ogarnęło. Odczuwałam taką miłość, że łzy płynęły mi z oczu i nie mogłam ich powstrzymać...
Wróciłam na swoje miejsce i uklęknęłam. Pan powiedział: Słuchaj. Chwilę później usłyszałam modlitwę siedzącej przede mną kobiety, która właśnie przyjęła Komunię św. To, co mówiła, nie otwierając ust, brzmiało mniej więcej tak: „Panie, pamiętaj o tym, że to już koniec miesiąca i że nie mam pieniędzy, żeby zapłacić za mieszkanie i opłacić samochód, szkołę dzieci. Musisz coś zrobić, aby mi pomóc... Proszę, spraw, by mój mąż nie pił tak dużo. Nie mogę dłużej znosić jego pijaństwa. Mój młodszy syn będzie po raz kolejny powtarzał rok w szkole, jeśli mu nie pomożesz. Ma egzaminy w tym tygodniu... I nie zapominaj o sąsiadce, która ma się przeprowadzić. Niech to zrobi szybko, bo już nie potrafię jej znieść...” itd., itd. Jezus powiedział smutnym głosem: Słyszałaś jej modlitwę? Ani razu nie powiedziała, że Mnie kocha. Ani razu nie podziękowała Mi za dar, jaki jej dałem, zniżając Swoją Boskość do jej biednego człowieczeństwa po to, by przyciągnąć ją do Siebie. Ani razu nie powiedziała: „Dziękuję Ci, Panie”. To była litania próśb. I tak robią prawie wszyscy, którzy przychodzą Mnie przyjąć. Umarłem z miłości i zmartwychwstałem. Z miłości czekam na każdego z was i z miłości zostaję z wami... Ale wy nie zdajecie sobie sprawy, że potrzebuję waszej miłości. Pamiętajcie, że jestem Żebrakiem Miłości w tej wzniosłej dla duszy godzinie.
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO KOŃCOWE
K
iedy celebrans miał udzielać błogosławieństwa, Matka Boża powiedziała: Bądź uważna... Robisz jakiś stary znak, zamiast Znaku Krzyża. Pamiętaj, że to błogosławieństwo może być ostatnie, jakie otrzymujesz z rąk kapłana. Kiedy wychodzisz z kościoła, nie wiesz, czy umrzesz czy nie. Nie wiesz, czy będziesz miała okazję otrzymać błogosławieństwo od innego kapłana. Te konsekrowane ręce dają tobie błogosławieństwo w Imię Świętej Trójcy. Dlatego zrób Znak Krzyża z szacunkiem, tak jakby to miał być ostatni w twoim życiu.
MODLITWA PO MSZY ŚW.
J
ezus poprosił mnie, abym została z nim kilka minut po zakończeniu Mszy św. Powiedział: Nie wychodź w pośpiechu, kiedy Msza jest skończona. Zostań na moment w Moim towarzystwie, ciesz się nim i pozwól Mi cieszyć się twoim. Zapytałam Go: Panie, jak długo zostajesz z nami po Komunii? Odpowiedział: Przez cały czas, póki ty chcesz zostać ze Mną. Jeśli będziesz mówić do Mnie przez cały dzień, zwracając się do Mnie w czasie wypełniania swoich obowiązków, będę cię słuchał. Jestem zawsze z tobą. To ty Mnie opuszczasz. Wychodzisz po Mszy św. i uważasz, że obowiązek się skończył. Nie pomyślisz, że chciałbym dzielić twoje życie rodzinne z tobą, przynajmniej w Dniu Pańskim. Macie w swoich domach miejsce na wszystko i każde pomieszczenie czemuś służy: w jednym jest sypialnia, w innym gotujecie, w innym jecie itd. Jak wygląda miejsce, które zrobiliście dla Mnie? Nie chodzi o miejsce, w którym mielibyście tylko obraz, pokryty przez cały czas kurzem, lecz o miejsce, gdzie przynajmniej przez pięć minut dziennie rodzina gromadziłaby się, aby podziękować za dzień, za dar życia, aby prosić o to, czego codziennie potrzebujecie, prosić o błogosławieństwo, o opiekę, o zdrowie... Wszystko ma swoje miejsce w waszych domach, oprócz Mnie.
(...) Czytam nawet największe sekrety ludzkich serc i umysłów. Ale cieszę się, gdy Mi mówisz o swoim życiu, gdy pozwalasz Mi uczestniczyć w nim jako członkowi rodziny czy najbliższemu przyjacielowi. O, jak wiele łask człowiek traci, nie zostawiając Mi miejsca w swoim życiu!
(...) Chciałem zbawić Moje stworzenie, chociaż moment otwarcia dla niego bramy Niebios był pełen ogromnego cierpienia... Pamiętaj, że żadna matka nie karmiła swego dziecka swoim ciałem. Ja zaś osiągnąłem ten szczyt Miłości, aby dać wam udział w Moich zasługach. Msza św. to Ja sam, który przedłużam pośród was Moje Życie i Moją Ofiarę Krzyżową. Bez zasług Mojego Życia i Mojej Krwi z czym staniecie przed Ojcem? Z nicością, nędzą i grzechem...
Jezus powiedział: Powinniście przewyższać w cnocie Aniołów i Archaniołów, ponieważ oni nie mają radości przyjmowania Mnie jako pokarmu, jak to jest w waszym przypadku. Oni piją kroplę ze źródła, wy, którzy posiadacie łaskę przyjmowania Mnie, macie cały ocean.
Inna rzecz, o której Pan mi powiedział z bólem, dotyczyła ludzi, którzy spotykają się z Nim z przyzwyczajenia. Ta rutyna sprawia, że niektórzy ludzie są tak obojętni, iż nie mają nic do powiedzenia Jezusowi, kiedy przyjmują Go w Komunii św. Powiedział również, że jest wiele dusz konsekrowanych, które utraciły swój entuzjazm bycia zakochanym w Panu i traktują swoje powołanie jak zawód.
Potem Jezus mówił o owocach, które muszą się pojawić po każdej Komunii św., którą przyjmujemy. Zdarza się, że są ludzie, którzy przyjmują codziennie Pana, spędzają wiele godzin na modlitwie i wykonują liczne dzieła, ale - mimo to - nie dokonuje się przemiana ich życia. Dary, jakie otrzymujemy w Eucharystii, powinny przynieść owoce nawrócenia, wyrażające się w postawie i czynach miłosierdzia wobec braci i sióstr.
* * *
Bracie i siostro, dziękuję ci, że pozwoliłeś mi spełnić misję, która została mi zlecona: dać ci poznać te stronice.
Następnym razem, kiedy będziesz uczestniczyć we Mszy Św., przeżyj ją. Wiem, że Pan spełni wobec ciebie przyrzeczenie, że „nigdy więcej twoja Msza nie będzie taka, jak wcześniej”.
Kiedy Go przyjmujesz, kochaj Go. Doświadcz słodyczy odczuwania, jak spoczywasz u Jego boku, otwartego dla ciebie po to, aby On mógł ci zostawić Swój Kościół i Swoją Matkę, otworzyć dla ciebie bramy Domu Ojca. Doznaj Jego Miłosiernej Miłości przez to świadectwo i usiłuj Mu odpłacić swoją miłością.
Niech Bóg cię błogosławi,
Twoja siostra w Żyjącym Chrystusie
Catalina, Świecka Misjonarka Eucharystycznego Serca Jezusa
DZIĘKCZYNIENIE PO MSZY ŚW.
Modlitwa św. Tomasza z Akwinu
Dzięki Ci składam, Panie Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże, za to, żeś mnie grzesznika, niegodnego sługę swojego, bez żadnej mojej zasługi, a jedynie z Twego miłosierdzia posilić raczył najdroższym Ciałem i Krwią Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Proszę Cię, niech ta Komunia święta nie stanie się dla mnie wyrokiem potępienia, ale niech będzie dla mnie zbawiennym zadatkiem Twojego przebaczenia, zbroją mojej wiary i puklerzem dobrej woli. Niech mnie ona uwolni od mych występków, wyniszczy we mnie pożądliwość i zmysłowość, a wzmocni miłość i cierpliwość, pokorę, posłuszeństwo i wszystkie cnoty. Niech mi będzie mocną obroną przeciw zasadzkom nieprzyjaciół, tak widzialnych, jak niewidzialnych. Niech całkowicie uspokoi we mnie poruszenia cielesne i duchowe. Niech przez Nią mocno przylgnę do Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga. Niech wreszcie będzie szczęśliwym zakończeniem mojego życia.
Proszę Cię także, abyś mnie grzesznika raczył doprowadzić do tej niewymownej uczty, na której z Twoim Synem i Duchem Świętym jesteś dla swoich wybranych prawdziwą światłością, całkowitym nasyceniem, wiekuistym weselem, pełnią szczęścia i radością doskonałą. Amen.
Dziękczynienie po Komunii św. Ojca Pio
Pozostań ze mną, Panie, Twoja bowiem obecność jest mi konieczna, abym o Tobie nie zapominał. Ty wiesz, jak łatwo opuszczam Ciebie.
Pozostań ze mną, Panie, bo jestem słaby i potrzebuję Twojej mocy, abym tak często nie upadał.
Pozostań ze mną, Panie, bo Ty jesteś moim życiem, bo bez Ciebie popadam w zniechęcenie.
Pozostań ze mną, Panie, bo Ty jesteś moim światłem, bo bez Ciebie pogrążam się w ciemności.
Pozostań ze mną, Panie, aby mi wskazywać Twoją wolę.
Pozostań ze mną, Panie, abym mógł słyszeć Twój głos i iść za Tobą.
Pozostań ze mną, Panie, bo bardzo pragnę Ciebie miłować i zawsze być z Tobą.
Pozostań ze mną, Panie, jeżeli chcesz, abym Ci dochował wierności.
Pozostań ze mną Panie, albowiem moja dusza, choć tak biedna, pragnie być dla Ciebie miejscem pociechy i gniazdem miłości.
Pozostań ze mną, Panie Jezu, albowiem ciemność zapada i dzień się już kończy... to znaczy, że życie mija, a zbliża się śmierć, sąd, wieczność, toteż muszę odzyskać siły, by w drodze nie ustać, stąd więc potrzebuję Ciebie; ciemność zapada i śmierć się zbliża. Lękam się mroków, pokus, oschłości, krzyży, cierpień, toteż tak bardzo pośród nocy i wygnania potrzeba mi Ciebie, Panie Jezu.
Pozostań ze mną, Jezu, ponieważ pośród nocy tego życia, wśród zagrożeń potrzebuję Ciebie. Spraw, abym poznał Ciebie - tak, jak Twoi uczniowie - przy łamaniu chleba, to znaczy w Komunii Eucharystycznej, aby była ona światłem rozpraszającym ciemności, wspierającą mnie siłą i jedyną radością mego serca.
Pozostań ze mną, Panie, ponieważ w godzinę śmierci chcę być z Tobą zjednoczony przez Komunię albo chociaż przez łaskę i miłość.
Pozostań ze mną, Jezu. Nie proszę Cię o Boskie pociechy, bo na nie nie zasługuję, ale o dar Twojej obecności.
O tak! Bardzo Cię o to proszę! Pozostań ze mną, Panie. Ciebie tylko szukam, Twojej miłości, Twojej łaski, Twojej woli, Twego Serca, Twego Ducha, bo Ciebie miłuję i nie pragnę innej nagrody niż większego miłowania Ciebie. Miłością mocną, praktyczną, z całego serca - na ziemi, aby potem zawsze i doskonale miłować Ciebie przez całą wieczność.
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA
W sakramencie pokuty i pojednania
każdy człowiek może w sposób szczególny
doświadczyć miłosierdzia,
czyli tej miłości,
która jest potężniejsza niż grzech.
JAN PAWEŁ II, enc. Dives in misericordia
SAKRAMENT POJEDNANIA - POCAŁUNEK JEZUSA
P
an Bóg pragnie podkreślić ważność sakramentu pojednania oraz ukazać całą prawdę o tym, co dokonuje się podczas każdej spowiedzi.
Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się razem ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Powiadam wam: tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia (Łk 15, 4-8).
ŚWIADECTWO CATALINY
O SAKRAMENCIE POJEDNANIA
W
e wtorek 8 lipca udaliśmy się do miejscowości Cozumel, gdzie zostaliśmy zaproszeni, by wygłosić konferencję. Pan Bóg poprosił mnie, bym przekazała pewnej dziewczynie następującą wiadomość: Powiedz jej, że długo czekałem na ten moment i że pragnę jej całkowitego oddania. Była to dziewczyna, która chciała odbyć spowiedź generalną u naszego kierownika duchowego. Kiedy przekazałam jej wiadomość, rozpłakała się. Pan Bóg poprosił mnie wtedy, żebym jej pomogła. Rozmawiałyśmy aż do momentu przyjścia księdza. Kiedy wspólnie odchodzili, zobaczyłam nagle, że dziewczynę otacza duża grupa osób - dziesięć może dwanaście - i chce wejść razem z nią do pokoju, w którym miała się spowiadać. W pierwszej chwili byłam zaskoczona, lecz szybko zrozumiałam, że to, co widzę, jest mistycznym doświadczeniem i zaczęłam się modlić.
Słyszałam jednocześnie odgłosy donośnej rozmowy, której towarzyszyła ogłuszająca muzyka w rytmie bębnów, a także dwa chóry. Jeden składał się z paru osób, śpiewających fatimskie Ave Maria, drugi recytował w oddali: Chwała i cześć Bogu Stwórcy, Synowi Odkupicielowi i Duchowi Świętemu...! Uklękłam, prosząc Boga o światło dla spowiadającej się dziewczyny. Zaraz potem usłyszałam czyjeś wrzaski. Spojrzałam w stronę, z której dochodził hałas. Okazało się, że był to balkon od pokoju, do którego udała się ona wraz z naszym kierownikiem duchowym. To, co zobaczyłam, było przerażające: ohydne postacie, zdeformowane stworzenia, które wybiegały z krzykiem, rzucając się w dół z balkonu. W pierwszym odruchu podeszłam do okna, żeby sprawdzić, co dalej się z nimi działo, lecz na dole nie było nikogo.
Właśnie wtedy do pokoju wszedł ten sam przyjaciel, który poprosił mojego kierownika duchowego o spowiedź dla tej dziewczyny. Oboje słyszeliśmy wyraźnie szczęk łańcuchów i zgrzyt metalu i wydawało nam się, że zaraz runą ściany i sufit. Zaczęliśmy się modlić. Mówiłam mu, żeby się nie bał, że takie odgłosy towarzyszą zwykle wściekłości demona, z którego władania wydziera się ludzką duszę. Mężczyzna przez chwilę modlił się ze mną, po czym musiał odejść. Przez parę minut modliłam się sama. Nie wiem, jak długo to trwało. Nagle jakieś światło kazało mi otworzyć oczy. Zobaczyłam, że ściana, oddzielająca mój pokój od pokoju, w którym spowiadała się dziewczyna, zniknęła.
Ona siedziała tam i spowiadała się, lecz nie przed księdzem, a przed samym Jezusem, który zajął miejsce kapłana. Widziałam postać Jezusa z boku. Podpierał brodę o złożone jak do modlitwy ręce i wsłuchiwał się uważnie. Za dziewczyną, przy drzwiach do pokoju, stała grupa osób. Można było między nimi rozpoznać zakonnicę, ubraną w niebieski habit i czarny welon. Tuż obok niej stał niezwykle wysoki anioł z ogromnymi skrzydłami (bardzo majestatyczna postać), który rozglądał się uważnie na wszystkie strony, a w prawej ręce trzymał włócznię. Pomyślałam, że może to być św. Michał Archanioł lub jeden z dowódców Jego Anielskiej Gwardii. W głębi, po prawej stronie Jezusa i spowiadającej się dziewczyny, rozpoznałam Matkę Bożą. Dwaj wysocy, uzbrojeni w włócznie aniołowie z równą uwagą, co anioł stojący przy drzwiach, obserwowali wszystko, co działo się dookoła. Czujni i uważni, wydawali się pełnić straż przy Matce Najświętszej, która stała z rękoma złożonymi do modlitwy i patrzyła w niebo. Było tam również mnóstwo małych aniołów, które pojawiały się i znikały, sprawiając wrażenie przezroczystych. W pewnym momencie Jezus uniósł rękę i wyciągnął ją w kierunku dziewczyny, tak że prawie dotykał jej głowy. Dłoń Jezusa była pełna światła, wychodziły z niej złociste promienie, które padały na dziewczynę, okrywały ją swym blaskiem i przemieniały. Widziałam, jak z każdą chwilą zmieniała się jej twarz, tak jakby ktoś zdejmował z niej maskę... Wcześniej zacięta, teraz stawała się bardziej szlachetna, delikatna i pełna pokoju.
W chwili, w której Jezus udzielał dziewczynie rozgrzeszenia, Matka Boża uklękła i skłoniła głowę, a wszystkie postacie, znajdujące się wokół niej, zrobiły to samo. Jezus wstał, zbliżył się do penitentki, a ja dopiero wtedy mogłam zobaczyć, że na miejscu, na którym siedział, przez cały czas znajdował się kapłan. Pan Jezus objął dziewczynę i pocałował ją w policzek. Potem obrócił się, objął kapłana i także pocałował go w policzek. W tym momencie wszystko wypełniło się niezwykłym światłem, które zniknęło, unosząc się w górę, tak jak zniknęło również całe widzenie, a ja znowu znalazłam się naprzeciw ściany mojego pokoju.
Pan Bóg obdarował mnie najpierw tym niezwykłym doświadczeniem mistycznym, a następnie wypowiedział te słowa: Gdyby ludzie wiedzieli, jakiej przemiany doznaje dusza podczas dobrze odbytej spowiedzi i zdawali sobie sprawę z obecności Ducha Świętego, który mieszka w niej na mocy łaski uświęcającej, przyjmowaliby ją na kolanach. Kiedy dziewczyna wyszła z pokoju, w którym się spowiadała, poczułam ogromne pragnienie, żeby przed nią uklęknąć. Uścisnęłam ją jednak tylko z całego serca, wiedziałam przecież, że przytulam osobę, którą wcześniej przytulił Jezus. Wyglądała zupełnie inaczej, wydawała się młodsza i szczęśliwsza. Opowiedziałam o wszystkim mojemu kierownikowi duchowemu, z którym - dziękując Bogu - trwaliśmy dalej na wspólnej modlitwie. W nocy Pan Bóg mnie poprosił, żebym się przygotowała do opisania wszystkiego, co widziałam w książce, poświęconej Sakramentowi Miłosierdzia, w szczególności Pojednania, co stanowi powyższy tekst.
CZUŁY MOMENT POJEDNANIA
D
wa dni później Pan Bóg powiedział, że będziemy kontynuować naszą pracę i nagle znalazłam się w kościele, naprzeciwko grupy osób czekających w kolejce do spowiedzi.
Moim oczom ukazały się liczne „cienie”, o ludzkich kształtach i głowach zwierząt. Pętały one powrozem szyję i czoło osoby, która szła do konfesjonału, szepcąc jej coś na ucho... Nagle jeden z cieni odłączył się niezauważalnie od reszty i przybrał postać kobiety o bardzo prowokacyjnym stroju i wyglądzie, która przeszła przed mężczyzną, mającym się właśnie spowiadać. On, rozkojarzony, utkwił w niej spojrzenie. Ohydne stworzenia, bardzo z siebie zadowolone, śmiały się do rozpuku. Mocował się z nimi jakiś anioł, usiłując przepędzić te dzikie bestie. Inną osobą, która czekała w kolejce do spowiedzi, była młoda, bardzo skromna dziewczyna, trzymająca w rękach książeczkę do nabożeństwa. Skupiona, czytała i rozmyślała. Cienie zbliżały się do niej na pewną odległość, lecz nie były w stanie zrobić jej nic złego, tak jakby Anioł Stróż dziewczyny był od nich silniejszy. Czekałam na to, co się dalej wydarzy. Kiedy dziewczyna skończyła się spowiadać, jej strój nie wyglądał już tak, jak chwilę wcześniej. Miała na sobie długą, perłową, prawie białą szatę, a na głowie koronę z kwiatów. Odchodziła w towarzystwie czterech aniołów, którzy szli razem z nią w stronę ołtarza. Jej twarz była pełna pokoju. Uklękła przy ołtarzu, by odmówić modlitwę, z pewnością tę zadaną jej jako pokutę, a rozmodleni aniołowie trwali przy niej. W tym momencie widzenie się skończyło, a ja znowu znalazłam się w swoim pokoju.
Pan Bóg powiedział do mnie: Widziałaś przed chwilą dwie osoby, przystępujące do sakramentu pojednania. Mężczyzna podchodził do konfesjonału rozkojarzony i bez wcześniejszego przygotowania. Złe duchy zawsze działają wtedy z większą mocą. W przeciwieństwie do niego, młoda dziewczyna przygotowywała się do spowiedzi, modliła się, prosiła niebo o pomoc. To dlatego demony nie mogły się do niej zbliżyć, a jej Anioł Stróż, którego w modlitwie przyzywała, bronił jej skutecznie.
Później Pan Bóg dodał: Wszyscy powinniście się modlić o dobrą spowiedź dla tych, którzy do niej przystępują, bo każda spowiedź człowieka może być jego ostatnią.
Zrozumiałam wtedy, że - dzięki modlitwie wstawienniczej - również wszystkie te osoby, które znajdowały się w kościele, mogły pomóc spowiednikowi i penitentom. Zdziwiłam się, że Pan Bóg wzywa do modlitwy za spowiedników, gdyż sama, parę dni wcześniej, widziałam, że to Jezus przebacza grzechy, a nie kapłan. Pan Bóg powiedział mi wtedy: Oczywiście, że spowiednicy potrzebują modlitwy. Tak samo, jak inni ludzie, mogą ulec pokusie, poddać się rozproszeniu lub zmęczeniu. Pamiętaj, że są tylko ludźmi.
DAR UDZIELONY KAPŁANOWI
W
nocy Pan Bóg opowiedział mi, co się dzieje z kapłanem, który - z powodu własnej opieszałości lub zaniedbania - nie wysłuchuje czyjejś spowiedzi. Oto, co mi Jezus powiedział: Jeśli jakaś dusza pragnie się wyspowiadać, to każdy ksiądz, którego o to poprosi, zobowiązany jest wysłuchać spowiedzi wiernego, chyba że nie będzie mógł tego uczynić z powodu siły wyższej. W przypadku śmierci takiego grzesznika, zostanie on bowiem od razu wzięty do raju, dzięki swej chęci oczyszczenia i wykazanej skrusze. Ja sam udzielę mu rozgrzeszenia. Ksiądz, który by jednak z wygodnictwa lub przez opieszałość, nie mając żadnego, dającego się przed Bogiem usprawiedliwić powodu, odmówił wysłuchania takiej spowiedzi, będzie musiał za swój niegodziwy występek odpowiedzieć przed Bożym Trybunałem i wziąć na siebie winę za te niewysłuchane i nieodpuszczone grzechy. Chyba, że sam wcześniej wyzna i odpokutuje swoje przewinienie. Kapłan otrzymał dary, które nie zostały udzielone nawet Mojej Matce. Jest ze Mną zjednoczony i działa we Mnie, dlatego zasługuje na szczególny szacunek tych, którzy przychodzą go prosić o sakrament (pojednania). Szacunek ten powinien się wyrażać poprzez odpowiedni sposób traktowania księdza, przyjmowania jego rad i zadanej pokuty oraz godny strój penitenta. Dlatego proszę was o modlitwę za kapłanów, żeby wierni swemu powołaniu i łasce, udzielonej im w Mojej osobie (in persona Christi), wypraszali ludziom przebaczenie i Miłosierdzie.
Pamiętaj córko, że na ziemi wszystkie rzeczy mają wartość względną. Niektóre z nich mogą mieć olbrzymią wartość materialną, a ich utrata wpędzi właściciela w ruinę ekonomiczną... Ale na tym się skończy. Człowiek taki zawsze będzie mógł próbować odzyskać całość lub przynajmniej część utraconego majątku. Jeśli jednak zatraci swą duszę, nic nie uratuje jej przed wiecznym potępieniem.
REFLEKSJA NA ZAKOŃCZENIE
D
rogi Czytelniku, który dotrwałeś aż do ostatnich linijek mojego świadectwa, czy zadałeś już sobie pytanie, kiedy po raz ostatni odbyłeś dobrą i świadomą spowiedź? Czy myślisz, że gdyby Pan Bóg wezwał Cię dziś do siebie, zostałbyś zbawiony? Czy świadomie angażujesz się w sprawy Boże czy może jesteś letnim i wygodnym chrześcijaninem, który w niedzielę na Mszę św. chodzi bardziej z przyzwyczajenia lub dla zachowania pozorów niż kierowany prawdziwą gorliwością? Czy zadałeś sobie pytanie, ile dusz ludzkich pomogłeś zbawić? Czy zawsze myślałeś o tym, żeby przyjmować Najświętszą Komunię w stanie łaski uświęcającej czy może należysz do tych, którym się wydaje, że nie muszą się spowiadać przed księdzem, lecz wyłącznie przed Bogiem? Wiedz, że kiedy czytasz te zapiski, ktoś się za Ciebie modli, byś w chwili śmierci - która nadejdzie nieuchronnie - mógł czerpać moc z sakramentów, by Twoje odejście było świętem dla nieba i ziemi, byś nie czuł strachu, lecz miłość i radość.
Życzę Ci tego, przez wzgląd na Miłosierną Miłość Jezusa,
Catalina
PRZED RACHUNKIEM SUMIENIA
Co to jest grzech?
Grzech jest to dobrowolne i świadome przekroczenie przykazania Bożego lub kościelnego. Grzech polega więc na nieposłuszeństwie i wynoszeniu własnej woli nad wolę Bożą. Grzech może być ciężki, czyli śmiertelny, albo lekki, czyli powszedni.
Grzech ciężki popełnia człowiek wtedy, gdy przekracza przykazania na trzy sposoby jednocześnie:
w ważnej rzeczy - jest to tzw. Materia wielka,
zupełnie świadomie,
całkowicie dobrowolnie.
Grzech lekki popełnia człowiek wtedy, gdy przekracza przykazania:
w małej rzeczy,
bez całkowitej świadomości,
bez całkowitej dobrowolności.
Skutki grzechu
Grzech ciężki (śmiertelny) jest całkowitym odwróceniem się człowieka od Boga, od celu ostatecznego. Pozbawia duszę łaski uświęcającej, która stanowi nadprzyrodzone życie duszy. Zrywa wspólnotę z Bogiem i wyrządza krzywdę Kościołowi. Jest największym nieszczęściem człowieka. Człowiek przestaje być dzieckiem Bożym, traci wszystkie zasługi za dobre uczynki dawniej wykonane i nie może osiągnąć nowych zasług. Kto umiera w ciężkim grzechu, jest odrzucony od Boga na wieki, czyli zostaje potępiony. Jest to kara wieczna.
Grzech lekki (powszedni) osłabia naszą łączność z Bogiem i pomniejsza świętość Kościoła, ale nie pozbawia człowieka stanu łaski.
Należy więc traktować każdy grzech, ciężki i lekki, jako nieprawość człowieka wobec Boga. Takie bowiem nastawienie jest bezpiecznym trwaniem w bojaźni Bożej i właściwą dyspozycją do uzyskania od Boga przebaczenia i odpuszczenia wszystkich grzechów.
WPROWADZENIE DO RACHUNKU SUMIENIA
B
óg w swoim wielkim miłosierdziu chce ratować każdego człowieka zagrożonego ustawicznie wpływem złego ducha, szatana. W tym celu ustanowił Pan Jezus Sakrament Pokuty, aby każdy grzesznik mógł łatwo powrócić do miłującego Ojca. Pan Jezus przekazał tę władzę pojednania swojemu Kościołowi słowami: „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. (J 20,22-23)
Kościół wypełnia tę misję Chrystusa przez swoich kapłanów w Sakramencie Pokuty, popularnie nazywanym Spowiedzią świętą.
PIĘĆ WARUNKÓW DOBREJ SPOWIEDZI TO PIĘĆ DECYZJI:
I. RACHUNEK SUMIENIA - Czyli decyzja: Zabiorę się i pójdę do mojego Ojca;
II. ŻAL ZA GRZECHY - Czyli decyzja uznania swoich czynów za złe: Ojcze,
zgrzeszyłem;
III. POSTANOWIENIE POPRAWY - Czyli decyzja na zmianę w moim życiu: uczyń
mnie choćby jednym z najemników;
IV. SZCZERA SPOWIEDŹ - Czyli decyzja na wyznanie: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu
i przeciw tobie
V. ZADOŚĆUCZYNIENIE - Czyli wejście na ucztę, to decyzja na uwierzenie w Boże
przebaczenie.
Pan Bóg bez żalu nie odpuszcza nigdy żadnego grzechu osobistego. Żeby więc za grzech żałować, trzeba go najpierw poznać.
MODLITWA PRZED RACHUNKIEM SUMIENIA
Wszechmogący i miłosierny Boże, oświeć mój umysł, abym poznał grzechy, które popełniłem, i odmień moje serce, abym szczerze nawrócił się do Ciebie. Niech Twoja miłość zjednoczy mnie ze wszystkimi, którym wyrządziłem krzywdę. Niech Twoja dobroć uleczy moje rany, umocni moją słabość. Niech Duch Święty obdarzy mnie nowym życiem i odnowi we mnie miłość, aby w moich czynach zajaśniał obraz Twojego Syna, Który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
RACHUNEK SUMIENIA
Rachunek sumienia to przede wszystkim nawiązanie relacji z Bogiem.
P
ierwszy krok w rachunku sumienia to uświadomienie sobie, że jest gdzieś ktoś, komu mógłbym powierzyć się razem z tym złem, w którym tonę. Choćby na takiej zasadzie, na jakiej robi to syn z przypowieści zawartej w Ewangelii: „Nie jestem godzien, wszystko straciłem, już nie będę synem, będę najemnikiem”. Ale taką rzecz można powiedzieć tylko Ojcu nie komukolwiek innemu. Grzechu nie można wyznać komukolwiek, trzeba go wyznać temu, wobec kogo zło zostało dokonane. Rozpoznanie tego kogoś, kto został poszkodowany przez mój grzech i kto gotów jest usłyszeć moje wyznanie, to jest właśnie rachunek sumienia.
Rachunek sumienia ma doprowadzić do nazwania po imieniu czynów, które popełniłem, z określeniem stopnia wolności tych czynów, czyli tego, na ile byłem świadom, że to, co właśnie robię, jest złe i na ile chciałem rzeczywiście to zrobić.
PIERWSZE PRZYKAZANIE BOŻE : Nie będziesz miał bogów cudzych
przede Mną
Zaparłem się wiary.
Nie modliłem się w ogóle...
Wstydziłem się wiary.
Zwalczałem Boga lub zapierałem się Go.
Wierzyłem w zabobony, wróżby i horoskopy.
Nie pogłębiałem wiary przez czytanie Pisma Świętego, prasy i książek o tematyce religijnej.
Narzekałem na Pana Boga, np. w niepowodzeniach (zg).
Znieważyłem osoby duchowne, miejsca i rzeczy poświęcone, np. kościoły, cmentarze, krzyże, obrazy, itp. (zg).
Przeszkadzałem drugim w spełnianiu praktyk religijnych, np. w rodzinie, w środowisku pracy...
Ceniłem pieniądz, wygody, przyjemności, sport... itp. bardziej niż sprawy boże i zbawienie własnej duszy...
Narażałem się na utratę wiary przez złe widowiska, filmy, książki, programy telewizyjne, towarzystwo, itp.
Należałem lub należę do organizacji ateistycznej (zg).
Odwodziłem innych od Boga...
Dałem zgorszenie swoim złym zachowaniem lub złym mówieniem...
Nosiłem lub noszę symbole religijne niechrześcijańskie.
UWAGA! Umieszczony w nawiasach skrót „zg" oznacza, że ten grzech jest także grzechem zgorszenia, rozumianym w sensie popularnym jako zły przykład, powodujący oburzenie lub zachętę do zła, a dla źle czyniących będący niebezpiecznym umocnieniem. Wielkość zgorszenia zależy od osoby, jej godności, sprawowanej funkcji, pozycji społecznej, itp.
DRUGIE PRZYKAZANIE BOŻE : Nie będziesz brał imienia Pana Boga
twego nadaremno
Bluźniłem przeciw Bogu lub Świętym.
Nie dotrzymałem przysięgi albo ślubu złożonego Bogu.
Wymawiałem imiona Świętych bez potrzeby, w żartach, gniewie, z przyzwyczajenia.
Wstydziłem się pozdrowienia chrześcijańskiego i gestów np. uczynienie znaku krzyża.
Uczestniczyłem w seansach spirytystycznych.
Przysięgałem niepotrzebnie lub złożyłem fałszywą lub niemoralną przysięgę.
Czy naprawiłem wyrządzoną krzywdę?
Przyjąłem po świętokradzku Sakramenty święte - które?
Przeklinałem kogoś w myślach lub publicznie (zg).
Rozmawiałem o sprawach religijnych lekceważąco...
Nosiłem lub noszę symbole religijne (dewocjonalia) jako ozdobę, maskotkę lub fetysz,
a nie jako zewnętrzny wyraz wiary...
Używałem słów z Pisma Świętego dla żartów, dla obrony grzesznych interesów,
dla poparcia błędnej nauki...
TRZECIE PRZYKAZANIE BOŻE: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił
Opuściłem z własnej winy Mszę świętą w niedzielę lub święto nakazane (zg).
Spóźniłem się na Mszę świętą w niedzielę lub święto nakazane.
We Mszy świętej nie brałem czynnego udziału.
Przeszkadzałem innym w skupieniu w czasie Mszy świętej.
Pracowałem w niedzielę lub inne święto bez koniecznej potrzeby (zg).
Znieważyłem Dzień Pański przez pijaństwo lub udział w grzesznych zabawach
i rozrywkach (zg).
UWAGA! Każdy grzech, popełniony przeciw pierwszym trzem przykazaniom Bożym, godzi bezpośrednio w „przykazanie miłości Boga”, które brzmi: „Będziesz miłował Pana Boga Twego z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich myśli i ze wszystkich sił swoich”.
Każdy grzech popełniony przeciw przykazaniom Bożym od czwartego do dziesiątego godzi pośrednio w „przykazanie miłości Boga”, a bezpośrednio w „przykazanie miłości bliźniego”, które brzmi: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”.
CZWARTE PRZYKAZANIE BOŻE : Czcij ojca twego i matkę twoją
Nie okazywałem rodzicom szacunku i miłości...
Odnosiłem się do rodziców w sposób ubliżający, kłóciłem się z nimi, obmawiałem ich,
biłem ich, wstydziłem się swoich rodziców...
Nie starałem się pomóc rodzicom...
Nie byłem posłuszny rodzicom, nauczycielom, wychowawcom...
Nie modliłem się za rodziców...
Obowiązki rodziców
Nie dbałem o moralne i religijne wyrobienie i wychowanie dzieci (modlitwa, Msza
święta w niedziele i święta, uczęszczanie na lekcje religii, przyjmowanie Sakramentów
świętych, itp.).
Nie dawałem dzieciom dobrego przykładu w wypełnianiu obowiązków religijnych,
w pracy zawodowej, we współżyciu z sąsiadami...
Nie starałem się o współpracę z duszpasterzem w katechizacji dzieci...
Nie poświęcałem dzieciom czasu, nie interesowałem się ich problemami życiowymi...
Nie dbałem o ich wykształcenie, utrzymanie i odpoczynek...
Nie starałem się ich kochać i traktować jednakowo...
Byłem niesprawiedliwy w karaniu.
Rozpieszczałem swoje dzieci przez spełnianie wszystkich ich zachcianek, np. co do
oglądania telewizji...
Byłem obojętny na to, z kim się moje dziecko przyjaźni...
Nie wymagałem od dzieci odpowiedniego szacunku dla rodziców, kapłanów,
nauczycieli, ludzi starszych i dla każdego człowieka...
Krytykowałem w obecności dzieci duchowieństwo (zg).
Wtrącałem się w pożycie małżeńskie dzieci, powodując konflikty...
Obowiązki małżonków
Nie kochałem szczerze męża/żony.
Nie troszczyłem się o zdrowie współmałżonka.
Nie poczuwam się do odpowiedzialności za uświęcenie i zbawienie współmałżonka.
Utrudnialiśmy sobie życie przez zły humor, kaprysy...
Ukrywaliśmy przed sobą ważne sprawy.
Rozjątrzaliśmy niezgodę, opowiadając innym, co nas dzieli...
Nie dochowałem wierności małżeńskiej.
Unikaliśmy potomstwa w sposób grzeszny.
Ograniczaliśmy liczbę dzieci dla własnej wygody.
Nasz dom nie jest wzorem i przykładem życia chrześcijańskiego.
Obowiązki względem Ojczyzny
Nie szukałem szczerze dobra mojego Kraju...
Nie spełniałem solidnie swoich obowiązków zawodowych...
Szerzyłem zło w środowisku pracy przez: przekleństwa, wulgarne słowa, używanie
alkoholu, obmowy...
Nie dawałem dobrego przykładu współpracownikom...
Patrzyłem przez palce na zło, aby mieć spokój.
Zmuszałem podwładnych do pracy ponad siły.
Niedobrze żyłem lub żyję z kolegami w pracy...
Dawałem niesprawiedliwą zapłatę...
Pomijałem pracowników w awansie.
PIĄTE PRZYKAZANIE BOŻE : Nie zabijaj
Wszelka krzywda: fizyczna, psychiczna czy moralna, wyrządzona pośrednio lub bezpośrednio sobie lub bliźniemu - godzi w piąte przykazanie Boże.
Szkodziłem sobie na zdrowiu, np. przez nadmiar jedzenia, palenia tytoniu, picia
alkoholu, przeciążenie pracą, lekceważenie snu, wypoczynku...
Usiłowałem popełnić samobójstwo.
Życzyłem sobie lub bliźniemu śmierci.
Lekkomyślnie narażałem swoje zdrowie i życie...
Zabiłem człowieka, może nie narodzonego.
Stosowałem środki wczesnoporonne (mechaniczne i/lub chemiczne) lub namawiałem
do tego.
Zachęcałem, namawiałem lub zmuszałem do przerwania ciąży (zg).
Żywię do bliźnich nienawiść lub niechęć...
Pobiłem lub pokaleczyłem kogoś...
Gorszyłem bliźnich swoim postępowaniem...
Szkodziłem bliźniemu (w jaki sposób?).
Namawiałem do grzechu (jakiego?).
Prowadziłem pojazd w stanie nietrzeźwym.
Znęcałem się nad zwierzętami...
Gardziłem drugim człowiekiem...
Wyśmiewałem się z bliźniego, przezywałem go...
Nie modliłem się za osobistych wrogów i prześladowców...
Nie przebaczyłem komuś w swoim sercu...
Nie ratowałem bliźniego w zagrożeniu, odmówiłem mu pomocy...
Nie panowałem nad swoimi złymi skłonnościami, np. do gniewu, chciwości,
zmysłowości, zazdrości, itp.
Bawiłem się cudzym kosztem...
Przyczyniłem się do rozwoju nałogu u siebie lub u innych (zg).
Zadawałem świadomie cierpienie fizyczne, psychiczne lub moralne...
Niszczyłem przyjaźń między ludźmi...
Przebywałem lub przebywam w złym towarzystwie...
SZÓSTE PRZYKAZANIE BOŻE : Nie cudzołóż
i DZIEWIĄTE PRZYKAZANIE BOŻE : Nie pożądaj żony bliźniego twego
Nie miałem należytego poszanowania dla ciała i jego sił rozrodczych...
Miałem upodobanie w myślach nieskromnych.
Pragnąłem widzieć nieskromności.
Podniecałem się do grzechu nieczystego przez lekturę, fantazję, filmy, widowiska,
pornografię, itp.
Popełniłem grzechy nieczyste ze sobą lub z inną osobą (jakiej płci?) (zg).
Pożądałem drugiej osoby.
Prowadziłem nieprzyzwoite rozmowy (zg).
Nie odsunąłem od siebie okazji do grzechów nieczystych, np. podejrzane osoby, obrazki
porno, książki, zdjęcia, filmy, programy telewizyjne...
Przekazywałem innym złe książki, filmy, obrazki porno, itp. (zg).
Nie przestrzegałem rozumnej wstydliwości w ubiorze i zachowaniu...
Nadużywałem praw małżeńskich (stosunki przerywane, środki poronne,
antykoncepcyjne...). Nie starałem się poznać etycznych metod kierowania płodnością...
Nie szanowałem w małżeństwie czasowej niemożności współżycia...
Nie uświadamiałem stopniowo swoich dzieci w dziedzinie seksualnej...
Stwarzałem sytuacje rozbudzające pożądanie (zg).
Podglądałem życie seksualne innych (zg).
Wciągałem w przeżycia seksualne osoby nieletnie (zg).
Obnażałem się publicznie dla podniecenia innych (zg).
Spowodowałem zwlekanie z rodzeniem dzieci z urojonych przyczyn.
Podejmowałem współżycie seksualne w małżeństwie w stanie nietrzeźwym.
Planowałem i zmierzałem do rozwodu. Rozwiodłem się (zg).
Wszedłem po rozwodzie w następny związek małżeński (cywilny) (zg).
UWAGA! każdy grzech przeciw szóstemu i dziewiątemu przykazaniu Bożemu popełniony w obecności innej osoby jest równocześnie wielkim grzechem zgorszenia, zwłaszcza popełniony w obecności dziecka.
SIÓDME PRZYKAZANIE BOŻE : Nie kradnij
i DZIESIĄTE PRZYKAZANIE BOŻE : Nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego
twego
Przywłaszczyłem sobie cudzą rzecz (prywatną, społeczną).
Przywłaszczyłem sobie owoce cudzej pracy lub zasługi innych...
Wyrządziłem szkodę przez lenistwo, spóźnialstwo, niedotrzymanie umowy
lub ustalonych terminów...
Zabierałem innym czas, każąc na siebie czekać...
Zatrzymałem rzecz znalezioną lub pożyczoną...
Nie oddałem długu w terminie albo w ogóle nie oddałem...
Rzecz skradzioną kupiłem lub sprzedałem...
Dawałem lub brałem łapówki, albo dokonywałem w inny sposób przekupstwa...
Zniszczyłem cudzą własność...
Nie dopilnowałem rzeczy będących własnością wspólną, społeczną...
Oszukiwałem bliźniego w handlu...
Byłem chciwy, zazdrosny, pożądałem dobra cudzego...
Nie wynagrodziłem krzywd ani przed Spowiedzią świętą, ani potem...
Urządziłem się materialnie cudzym kosztem...
Nie wynagradzałem sprawiedliwie za pracę...
Przywiązywałem się zbytnio do rzeczy materialnych...
Byłem nieoszczędny, a skąpy wobec potrzebujących...
Marnowałem talenty swoje i innych (np. prowadzenie lekcji przez nieprzygotowanego
nauczyciela)...
Zabierałem innym bezmyślnie czas...
Wykorzystywałem czas pracy lub środki służbowe dla celów prywatnych...
Oszukiwałem przy transakcjach...
UWAGA! Wszelka szkoda wyrządzona bliźniemu musi być naprawiona przed Spowiedzią świętą albo w jak najkrótszym czasie po niej, ponieważ inaczej Spowiedź święta może być świętokradzka.
ÓSME PRZYKAZANIE BOŻE : Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu
Kłamałem i kłamię z przyzwyczajenia...
Posądzałem lekkomyślnie...
Bez potrzeby mówiłem o wadach lub grzechach bliźnich (obmowy)...
Oczerniałem bliźniego, opowiadając o nim nieprawdziwe, złe rzeczy...
Byłem obłudny wobec bliźniego...
Nie naprawiłem krzywd spowodowanych moim kłamstwem...
Nie zachowałem tajemnicy albo sekretów...
Nie zachowałem tajemnicy zawodowej (np. w zawodzie lekarza, pielęgniarki)...
Nie dotrzymałem słowa, obietnic...
Osądzałem bliźnich...
Pozywałem do sądu z błahych powodów...
Stawałem po stronie nieprawdy (np. dla korzyści) (zg).
Byłem wścibski, podsłuchiwałem, podglądałem...
Zwalałem winę na bliźniego...
Doniosłem fałszywie lub fałszywie zeznawałem...
Mówiłem bezmyślnie, głupio (gadulstwo)...
Fałszowałem dokumenty...
Zmuszałem kogoś do przyjęcia poglądów sprzecznych z jego przekonaniami...
PRZYKAZANIA KOŚCIELNE
W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych.
Przynajmniej raz w roku przystąpić do Sakramentu Pokuty. (Dla bezpieczeństwa naszego zbawienia Kościół poleca w dzisiejszych czasach częstą Spowiedź świętą, np. co miesiąc.)
Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą.
Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach.
(W Kościele powszechnym dniami i okresami pokutnymi są poszczególne piątki całego roku i czas wielkiego postu.)
„Wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów należy zachowywać we wszystkie piątki całego roku, chyba że w danym dniu przypada jakaś uroczystość. Natomiast wstrzemięźliwość i post obowiązują w środę popielcową oraz w piątek Męki i Śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Zachęcamy też, do zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w wigilię Bożego Narodzenia, ze względu na wyjątkowy charakter tego dnia w Polsce. Przypominamy też, że wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje wszystkich, którzy ukończyli 14 rok życia. Post czyli jeden posiłek do syta w ciągu dnia, obowiązuje wszystkich między 18 i 60 rokiem życia. Niemożliwość zachowania wstrzemięźliwości w piątek domaga się od katolika podjęcia innych form pokuty. Powstrzymywanie się od zabaw obowiązuje we wszystkie piątki i w czasie wielkiego postu. Przypominamy w ten sposób wszystkim uczestnikom zabaw oraz tym, którzy je organizują, by uszanowali dni pokuty, a zwłaszcza czas Wielkiego Postu.
Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła. (Zarówno te duchowe - modlitwa, jak i materialne, szczególnie we wspólnocie lokalnej)
GRZECHY CUDZE
Grzech cudzy popełnia ten, kto innych naraża na grzech. Te grzechy zdarzają się bardzo często i popełnia je każdy człowiek wtedy, gdy:
Pobudza do grzechu, np. przez nieskromny ubiór, rozgniewanie, złe mówienie, złe zachowanie, itp.
Radzi do grzechu, np. złodziejstwa.
Nakazuje popełnić grzech, np. dzieciom, domownikom, podwładnym.
Milczy na grzech bliźniego, np. żeby mieć spokój.
Zezwala popełnić grzech, np. podwładnym lub domownikom.
Pomaga popełnić grzech, np. przy rabunku.
Nie karze grzechu, np. popełnionego przez dzieci, podwładnych.
Broni grzechu popełnionego przez kogokolwiek.
Pochwala grzech popełniony przez kogokolwiek.
GRZECHY GŁÓWNE
Są to najbardziej niebezpieczne grzechy, ponieważ burzą w zasadniczy sposób moralność, przeradzając się łatwo w groźne i trudno uleczalne nałogi. Te właśnie grzechy i nałogi prowadzą do najcięższych zbrodni, np. zabójstwa, bałwochwalstwa, do utraty wiary, do samobójstwa. Należy więc te grzechy szczególnie śledzić w swoim postępowaniu, aby każdy z nich w zarodku likwidować.
1. Pycha - jest to wynoszenie się ponad innych: w myślach, w mowie i w czynie. Człowiek pyszny łatwo odmówi posłuszeństwa Bogu i Kościołowi...
2. Chciwość - ujawnia się u człowieka jako pogoń za niesprawiedliwym zyskiem i jako skąpstwo.
3. Zazdrość - rodzi niechęć do ludzi, którym się dobrze powodzi, którzy są ubogaceni darami naturalnymi. Tym właśnie ludziom próbuje zazdrośnik zaszkodzić, np. przez zniesławienie...
4. Nieczystość.
5. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu - kto je ponad miarę, staje się chory, ociężały i zmysłowy. Picie alkoholu w celu upicia się jest grzechem ciężkim.
6. Gniew - zdarza się najczęściej u pyszałków. Człowiek, który lekceważy tę skłonność u siebie, dopuszcza się wielu grzechów niesprawiedliwości przez zniewagi, rozsiewanie strachu, niszczenia przyjaźni i majaków, itp.
7. Lenistwo - jest najbardziej niebezpieczne w dziedzinie własnego uświęcenia, np. przez zaniedbywanie praktyk religijnych... Innym przejawem lenistwa jest lekceważenie swoich obowiązków, np. przez opuszczenie lub złe wykonanie...
GRZECHY PRZECIW DUCHOWI ŚWIĘTEMU
K
tokolwiek lekceważy te grzechy, nie może się nigdy dobrze wyspowiadać. Trzeba więc najpierw te grzechy starannie poznać, codziennie nad nimi czuwać i do końca swojego życia wykluczyć, ponieważ trwanie w nich jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu (Mk 3,29; Mt 12,31).
1. Grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego - ktokolwiek z pełną świadomością planuje popełnić grzech ciężki, licząc na przebaczenie w Sakramencie Pokuty - popełnia grzech przeciw Duchowi Świętemu.
2. Wątpić o łasce Bożej, np. grzesznik uświadamia sobie wiele ciężkich zbrodni, które popełnił. Uważa, że nie zasługuje na przebaczenie Boże i rezygnuje z tej łaski.
3. Jakiejś prawdzie chrześcijańskiej sprzeciwiać się, np. tej, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre czyny wynagradza, a za złe karze.
4. Bliźniemu łaski Bożej zazdrościć. Zdarza się to najczęściej takim ludziom, którzy przez dłuższy czas są skłóceni z Bogiem. Drażni ich ludzka pobożność i zwalczają wszelkie praktyki religijne.
5. Zatwardziałość wobec natchnień Ducha Świętego, np. lekceważenie natchnień Ducha świętego do dobrych uczynków, do Spowiedzi świętej... itp.
6. Odkładanie pokuty aż do śmierci, np. żyje ktoś w ciężkim grzechu i daje posłuch szatanowi, który zapewnia go, że przed śmiercią jeszcze się nawróci.
GRZECHY WOŁAJĄCE O POMSTĘ DO NIEBA
1. Umyślne zabójstwo - najczęstszą zbrodnią w obecnych czasach jest mordowanie dzieci nie narodzonych. Zbrodniarzami w tej materii są lekarze, położne, rodzice, pielęgniarki i ci wszyscy, którzy do tej zbrodni zachęcali, radzili, zmuszali lub nie przeszkodzili.
2. Grzech sodomski - są to grzechy nieczyste przeciwne naturze, np. homoseksualizm.
3. Uciskanie ubogich, wdów i sierot - jest to grzech wielkiej niesprawiedliwości, którą trzeba koniecznie naprawić przed Spowiedzią świętą lub jak najprędzej po niej.
4. Zatrzymywanie zapłaty pracownikom - chodzi także o niesprawiedliwe wynagradzanie, płacenie alkoholem, nierządem lub czymś niegodziwym. Ociąganie się z zapłatą za pracę itp.
GRZECHY ZANIEDBANIA
S
ą to zaniedbane dobre uczynki, które każdy chrześcijanin powinien zawsze spełniać: jedne z obowiązku, a inne w duchu pokuty i dla doskonalenia w miłości.
Zaniedbywane uczynki miłosierdzia
a) względem duszy (7 rodzajów)
Nie upominałem grzeszących.
Nie pouczałem nie umiejących.
Wątpiącym nie użyczyłem dobrej rady.
Nie pocieszałem strapionych.
Nie chciałem krzywdy cierpliwie znosić.
Nie chciałem urazów chętnie darować.
Nie modliłem się ani za żywych, ani za zmarłych.
b) względem ciała (7 rodzajów)
Nie nakarmiłem głodnego.
Nie napoiłem spragnionego.
Nie użyczyłem gościny komuś w wielkiej potrzebie.
Nie wspomogłem kogoś w wielkiej potrzebie.
Nie starałem się o więźniów, np. kogoś z bliskich.
Nie odwiedzałem chorych, starych (rodziców, krewnych, znajomych...).
Przyczyniłem się do niegodziwego pogrzebu, zwłaszcza kogoś z rodziny.
Zaniedbywałem najprzedniejsze dobre uczynki: modlitwę, post, jałmużnę.
Nie starałem się o dary Ducha Świętego: mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej.
Nie ubiegałem się o cnoty: 7 cnót głównych, 4 cnoty kardynalne, 3 cnoty Boskie.
Nie starałem się uzyskać odpustu zupełnego.
Nie pogłębiałem swojej wiary przez czytanie Pisma Świętego i lektury religijnej...
Trwoniłem czas na nieużyteczne lub szkodliwe zajęcia, np. oglądanie niebezpiecznych programów telewizyjnych, długie zabawy, plotki...
ŻAL ZA GRZECHY
to decyzja uznania swoich czynów za złe: „Ojcze zgrzeszyłem”. To sumienie jest wyznacznikiem określającym nasz grzech. Składnikiem sumienia jest coś zupełnie pozaracjonalnego, czyli światło Ducha Świętego, światło które pochodzi od Boga. Duch Święty niepokoi nasze sumienie, aby uświadomić nam, jak bardzo grzech niszczy naszą relację z Bogiem. Wykorzysta wszystkie możliwe środki, aby go nam pokazać i skłonić do przemiany naszego serca, tak byśmy stawali się coraz bardziej podobni do Jezusa.
Ojcze miłosierny, wyznajemy Ci nasze winy, a Ty w swojej dobroci obdarz nas przebaczeniem i pokojem.
POSTANOWIENIE POPRAWY
czyli decyzja na zmianę w moim życiu: „Uczyń mnie choćby jednym z najemników”. Postanowienie poprawy, polega na tym, że grzesznik z całego serca pragnie dobra, chce innego życia, chce zmiany swego postępowania. Decyzja odrzucenia grzechu i chęć nawrócenia to pragnienie powrotu w ramiona miłującego Ojca, który nam przebacza i przywraca godność synowską. Dlatego nie zwlekaj z nawróceniem do Pana i nie odkładaj tego na następny dzień. Ojcze spraw, abyśmy zachowali Twoje przykazania i zasłużyli na udział w życiu wiecznym.
MODLITWA ŻALU ZA GRZECHY
I POSTANOWIENIE POPRAWY
P
anie i Boże mój, żałuję z głębi serca za wszystkie grzechy całego życia mego, ponieważ obraziłem Cię i zasłużyłem, żebyś mnie jako sprawiedliwy sędzia ukarał tu na ziemni i w wieczności. Najbardziej jednak żałuję za nie dlatego, że Ciebie, najlepszego Ojca, grzechami moimi tak bardzo obraziłem i zasmuciłem. Żałuję, że z powodu odwrócenia się od Ciebie, zmarnowałem zasługi gorzkiej męki mojego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z miłości dla mnie w Ogrójcu Krwią się pocił, był ubiczowany, cierniem ukoronowany, niósł ciężki krzyż, na którym w wielkich boleściach umarł. Postanawiam przy pomocy Twojej łaski poprawić życie moje i więcej nie grzeszyć.
Niech odtąd zrozumiem lepiej, że mój dom rodzinny, miejsce pracy, obowiązki, bliźni, są warsztatem mojej doskonałości i świętości.
Pragnę wynagrodzić o ile mogę wszelką szkodę, którą wyrządziłem. Pragnę zawsze do Ciebie należeć i przy pomocy łaski Twojej unikać wszystkich grzechów oraz okazji do nich.
Panie Jezu, nie bądź mi Sędzią lecz Zbawicielem, Matko Syna Bożego, bądź też Matką moją i broń mnie ode złego. Amen.
SZCZERA SPOWIEDŹ
czyli decyzja na wyznanie: „Ojcze zgrzeszyłem”
W
tym wyznaniu jest zawarta prośba do Ojca, aby przebaczył to co sobie uświadamiam i wyznaję. Spowiedź zaczyna się, wtedy, kiedy człowiek odkryje, że jest mu źle z jego grzechami. Przez spowiedź człowiek patrzy w prawdzie na popełnione grzechy, bierze za nie odpowiedzialność a przez to na nowo odkrywa się na Boga i już działa razem z Nim. Dlatego regularne oczyszczanie się z grzechów pomaga nam kształtować sumienie. Wyznanie ich wobec kapłana jest istotą sakramentu pojednania. Święty Ambroży pisze „Pan zna wszystko, lecz oczekuje twego głosu nie po to, aby cię karać, ale by przebaczać”. Każda spowiedź jest więc nowym krokiem ku nawróceniu.
„Drogie dzieci
Niech spowiedź święta będzie dla was pierwszym aktem nawrócenia, a wtedy, drogie dzieci zdecydujcie się na świętość. Niech wasze nawrócenie i zdecydowanie się na świętość zostanie podjęte dzisiaj, a nie jutro. Ja, drogie dzieci wszystkich was wzywam na drogę zbawienia i chcę wam pokazać drogę do raju. Dlatego, drogie dzieci, bądźcie moimi zdecydujcie się ze Mną na świętość. Drogie dzieci, z powagą przyjmijcie modlitwę i módlcie się, módlcie się, módlcie się.”
Orędzie Matki Bożej, Medziugorje 25.11.1998
W sakramencie spowiedzi świętej spotykamy Bożą miłość i miłosierdzie, a nie osąd i krytykę. Bóg nasz Ojciec zawsze przebacza człowiekowi, który szczerze żałuje, lecząc człowieka z grzechów i następstw grzechu. Dlatego człowiek może przebaczać innym ludziom, a nawet nieprzyjaciołom. Sakrament spowiedzi świętej jedna nas z Bogiem, z Kościołem, z braćmi i wszystkimi ludźmi.
„Drogie dzieci!
Wzywam was do otwarcia drzwi waszych serc na Jezusa tak jak kwiat otwiera się na słońce. Jezus pragnie napełnić wasze serca radością i pokojem. Nie możecie, drogie dzieci, przeżywać pokoju, jeśli nie jesteście w pokoju z Jezusem. Dlatego wzywam was do spowiedzi, aby Jezus stał się waszą prawdą i pokojem... Jestem z wami i kocham was.”
Orędzie Matki Bożej, Medziugorje 25.01.1995
MODLITWA PO SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ
P
anie i Boże mój, dziękuję Ci za to, żeś mnie stworzył, żeś mnie powołał do wiary w Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, Zbawiciela naszego. Ty udzielasz nam Ducha Świętego, abyśmy się stali Twoimi dziećmi i dziedzicami. Ty nie opuszczasz grzesznika, lecz szukasz go z ojcowską miłością. Ty stale odnawiasz nas przez Sakrament Przebaczenia i Pojednania, abyśmy coraz doskonalej upodabniali się do Twojego Syna. Dziękuję Ci za cudowne dzieło Twego Miłosierdzia i wielbię Cię wraz z całym Kościołem za nasze zbawienie. Tobie niech będzie chwała przez Chrystusa w Duchu Świętym teraz i na wieki. Amen.
Wszechmogący miłosierny Boże, proszę Cię pokornie w imię Syna Twego, Jezusa Chrystusa, daj mi wytrwałość w dobrem aż do śmierci. Wspieraj mnie i nie dozwól mi oddalać się od Ciebie. Amen.
ZADOŚĆUCZYNIENIE
czyli wejście na ucztę, to decyzja na uwierzenie w Boże przebaczenie
Z
adośćuczynienie ma pomóc człowiekowi zmienić złe nawyki, ale przede wszystkim zadośćuczynienie przedłuża radość ze spowiedzi. Tak samo dziękczynienie po Komunii świętej przedłuża nam świętowanie Eucharystii.
W taki sposób dzień nasz może być święty i może być dziękczynieniem i przedłużeniem tajemnicy Pojednania. Zadośćuczynienie, to przedłużenie dziękczynienia za powrót do przyjaźni z Bogiem. Zadośćuczynienie musi być konkretne. Zwłaszcza wtedy, kiedy należy naprawić zło, które uczyniłem. Jeżeli ukradłem, muszę oddać - nie koniecznie w sposób jawny, narażając się na kłopoty, ale musze zwrócić to, co zostało nieuczciwie zabrane. Jeżeli nie mogę oddać pieniędzy, bo nie wiem komu ukradłem, mogę je dać komuś kto jest w potrzebie. Podobnie jeżeli zostało wypowiedziane złe słowo, oszczerstwo, należy je odwołać. Wszelkie zniewagi wyrządzone Bogu można naprawić przez pobożność i posługiwanie bliźnim, czyniąc uczynki miłosierdzia. Jednym z największych uczynków miłosierdzia jest uzyskanie odpustu zupełnego za zmarłych.
DZIĘKI CI, MARYJO, TYŚ MNIE URATOWAŁA! - Świadectwo o bezgranicznym Miłosierdziu Bożym
P
amiętnym wydarzeniem z czasu mojej pracy w szpitalu po drugim zajęciu Lwowa przez Rosjan była śmierć 26--letniego Franka N. Był on wielkim zbrodniarzem i przestępcą, co ujawniło się dopiero przy jego śmierci. Do wybuchu wojny pracował jako woźnica w Zakładzie Nieuleczalnie Chorych. W chwili rozpoczęcia działań wojennych porzucił samowolnie dotychczasowe zajęcia i przyłączył się do bandy rabusiów. Nawrócenie jego było dziełem miłosierdzia Matki Najświętszej. Wyprosiła je codziennym odmawianiem różańca przez sześć lat siostra szarytka Zamysłowska. Była ona przełożoną Zakładu, w którym Franek pracował i z którego uciekł ku jej wielkiemu zmartwieniu.
Nawrócenie Franka
Do Szpitala na klinikę chirurgiczną przywieziono go w 1945 r. w bardzo ciężkim stanie. Miał gruźlicę płuc i ropne zapalenie opłucnej na tle gruźliczym. Leżał na klinice trzy miesiące. W tym okresie trzy razy zgłaszał się do spowiedzi i Komunii św. Stan zdrowia Franka w trzecim miesiącu pogarszał się z dnia na dzień. 31 X 1945 r. o godz. 15, w czasie gdyśmy ścieliły łóżko i poprawiały pozycję chorego, nastąpił silny krwotok płucny. Zalane zostały krwią łóżko i podłoga, a również ja z drugą siostrą i to od twarzy aż do stóp.
Mimo to Franek nie zakończył życia, ale zaczął krzyczeć, że widzi szatanów i piekło otwarte, do którego usiłują go wciągnąć przy pomocy różnych narzędzi. Równocześnie duszę jego paliły popełnione zbrodnie: wyznawał je teraz głośno wołając rozpaczliwie: „księdza” i zasłaniając się siostrami, które trzymał oburącz, przed atakiem złych duchów. Przykurczył nogi pod siebie i szamotał się w okropnym przerażeniu. Zachęta do ufności w Miłosierdzie Boże i poddawane akty żalu doskonałego nie uspokajały umierającego. Sytuacja stawała się rozpaczliwa. O tej porze znaleźć księdza na terenie szpitala równało się z cudem, a ksiądz kapelan mieszkał na plebanii św. Antoniego, kilometr od kliniki.
Proszę Franka, żeby mnie puścił, to pójdę szukać księdza, a on na to: „Nie puszczę, bo mnie szatani porwą”. Podaję Frankowi różaniec i mówię: „Trzymaj, on cię też zasłoni od szatanów, a mnie puść”. Wyszłam zrozpaczona na korytarz i o cudo! Korytarzem idzie ksiądz karmelita z obiadem do chorego brata zakonnego. Proszę go, aby zostawił torbę na korytarzu, a sam przyszedł na salę, aby udzielić rozgrzeszenia umierającemu, równocześnie podaję mu stułę i oleje święte. Gdy kapłan stanął na sali, piekło w tej chwili zniknęło wraz z szatanami. Franek wyciągnął przykurczone nogi i zaczął od początku litanię okropnych zbrodni, nie zapominając i o świętokradztwach, co już wszyscy obecni na sali słuchali drugi raz. Kapłan mówił do penitenta: „ciszej, ciszej”, ale Franek stanowczym głosem mówi: „Żadne cicho, na Sądzie Bożym cały świat będzie wiedział, jakie zbrodnie popełniłem” - i dalej wyrzucał z siebie to, co stanowiło jego największą mękę. Gdy skończył, i otrzymał rozgrzeszenie, uspokoił się zupełnie, wyciągnął ręce jakby do kogoś na przywitanie i ostatkiem sił krzyknął: „Dzięki Ci, Maryjo, Tyś mnie uratowała”, i złożywszy ręce na piersiach skonał. Namaszczenie otrzymał jako zmarły.
Sześciogodzinna spowiedź
Zrobiłyśmy z drugą siostrą porządek ze zwłokami, z łóżkiem i podłogą, żeby nikt więcej nie zakażał się. Umyłyśmy się same, przebrały chałaty i poszły do dalszych obowiązków, s. Celina na salę nr 10, a ja z powrotem na salę nr 5, gdzie oprócz Franka leżało jeszcze ośmiu ciężko chorych mężczyzn. Jakież było moje zdziwienie, gdy żaden z chorych nie leżał w łóżku, ale wszyscy pod łóżkami, z głowami nakrytymi poduszkami i materacami. Nawet chory na wyciągu, z kolanem rozbitym kulą dum-dum i ciężką raną na udzie, leżał pod łóżkiem, uwolniony ze stalowych drutów i obciążenia nogi. Kiedy zobaczyłam jego twarz, był do niepoznania zmieniony. Włosy białe, a oczy pod powiekami. Kurczowo trzymał materac na głowie i przeraźliwym głosem żądał księdza i to natychmiast. O księdza wołali też wszyscy inni.
W tej chwili posłałam sanitariuszkę, aby na bramie głównego budynku zaznaczyła na tablicy konieczną obecność księdza na oddziale, a sama przy pomocy sanitariuszek i sanitariusza ze sali operacyjnej wyciągaliśmy chorych i układaliśmy na łóżkach jak należy. Wszyscy byli przerażeni i czekali na księdza, jak tonący na deskę ratunku. Przyszedł ks. Woroniecki, kapelan, 15 minut po 17. Ja trzymałam dyżur na korytarzu, żeby nikt nie przeszkadzał ani z kolacją ani z wizyta lekarską. O godz. 23.15 wyszedł ks. kapelan na korytarz blady i oblany potem. Zapytał, co było na tej sali i jak długi upadł zemdlony na ziemię. Zobaczyły to dwie Rosjanki, nocne dyżurne, i przybiegły pomóc mi ratować go, a potem położyć na wózku szpitalnym, aż do przyjścia do normy. Na plebanię odprowadzili księdza dwaj portierzy.
Na sali nr 5 jeden szloch. O kolacji chorzy słyszeć nie chcieli. Prosili, żeby pomóc odprawić im pokutę i razem z nimi dziękować, że oni jeszcze żyją, że się mogli spowiadać, że ich szatani nie porwali do piekła, które widzieli na sali. Całą noc spędziłam z nimi na modlitwie i na przygotowaniu do Komunii św. Rano, gdy zobaczyli księdza z Panem Jezusem, płakali głośno jak dzieci. Jak miłe musiały być te łzy Zbawicielowi, którego łaska odniosła takie wielkie zwycięstwo. Śniadania nie chcieli jeść, ale płacząc dziękowali za przeżyty wczorajszy dzień. Zrobiłam co było konieczne na tej sali i wybiegłam, żeby przygotować cały oddział do wizyty lekarskiej na godz. 8.
Wizyta lekarska
Wizyta zaczęła się od sali nr 1. Profesor Karawanow, Rosjanin, i kilkunastu lekarzy narodowości polskiej, rosyjskiej i ukraińskiej. Słuchają co mówi profesor i serdecznie odnoszą się do chorych, do mnie. Kiedy wizyta lekarska weszła na salę nr 5, profesor zmarszczył brwi, oczami obszedł całą salę, a za nim zrobili to samo inni lekarze. Po chwili przyglądania się chorym w milczeniu, mówi do mnie gniewnym głosem „Siostro Anno! Tyle razy prosiłem, żebyście wszystkie zmiany, jakie robicie na oddziale, zgłaszali mi przed wizytą”. Ja na to: „Nie rozumiem, panie profesorze, o co chodzi”. „Jak to - mówi profesor - całą salę zmienić i nic nikomu nie zgłosić?”. Odpowiadam: „Panie profesorze, ani jeden chory nie jest inny niż ci, co byli wczoraj i dawniej; wszyscy ci sami”. Profesor: - Nie poznaję ani jednego chorego”. Adjunkt dr Liebhart mówi mi do ucha po polsku: „Siostro Anno, nie rób wariata z profesora, przecież ani jeden chory nie jest ten sam. Skądże siostra wzięła ośmiu chorych bez wiedzy lekarzy?”. Kartami temperatury i diagnozami, a także żelazami ze zdjętego wyciągu, przekonałam wszystkich o prawdzie moich słów.
Profesor zapytał, co był za powód, że wszyscy są tak zmienieni i mają białe głowy. Powiedziałam, że w związku ze śmiercią Franka odbywała się na sali jakaś piekielna scena, która wszystkich przeraziła, ale i nawróciła, dlatego pewnie są tacy inni. Bez słowa obeszli całą salę, a na korytarzu zmusili mnie prośbami do opowiedzenia tego co było. W dużym skrócie opowiedziałam, co się działo, i że ksiądz się znalazł w nieoczekiwanej porze, i że po wyznaniu grzechów i rozgrzeszeniu Franek zaraz umarł. Na to profesor Karawanow: „Ot, to jeden z wielu dowodów, że jest Bóg i ze człowiek posiada duszę nieśmiertelną”.
Po wizycie i operacjach zgłosili się do mnie trzej lekarze, dwóch Polaków i jeden Ukrainiec z prośbą o książeczki do nabożeństwa i o zastępstwo na dzień następny w rannych czynnościach, bo mogą się spóźnić, ponieważ pójdą do spowiedzi i Komunii Św., do której nie przystępowali od czasu złożenia matury.
Po nawróceniu
Na drugi dzień, gdy przyszli do pracy, byli przejęci i odmienieni, podobnie jak chorzy. Różańce i Cudowne Medaliki przyjęli z radością.
Co przeżywali chorzy?
Po południu tego dnia miałam chwilkę czasu na rozmowę z chorymi na temat wczorajszego przeżycia. Wszyscy się przyznawali, że mieli powody znalezienia się w piekle i że tylko cudem nie zostali tam porwani. Przyznali się, że całe lata nie spowiadali się, jeden nawet 40 lat.
Najstarszy pacjent, bez nogi, urwanej przez granat, płakał z radości, że wczoraj nie wpadł do piekła, bo bardzo na nie zasłużył. Po Komunii św. bez przerwy modlił się o śmierć, żeby już nigdy więcej Pana Boga nie obrazić, ale mieć Go w sercu jak dzisiaj. Modlitwa dziadka była widocznie miła Panu Bogu bo została wysłuchana. Wieczorem tego dnia zasnął na wieki bez żadnej agonii. Inni chorzy na widok zmarłego dziadka z płaczem wołali, że i oni chcą dzisiaj umrzeć. Dopiero przypomnienie im o obowiązku pokuty i naprawy złego życia uspokoiło salę.
Pytałam chorych, jak wyglądał szatan. Zakryli twarze rękami, a jeden z nich, inżynier, mówił, że to niemożliwe do opisania. Inteligencją przewyższa szatan wszystkich uczonych na świecie, a wygląd jego jest tak straszny, że lepiej ponosić wszystkie tortury na ziemi, niż wpaść w jego moc. Tak jak ludzie szatana malują, to są żarty.
Może warto zaznaczyć, że kapłanem, który słuchał spowiedzi Franka, był karmelita, wyświęcony w owym miesiącu na kapłana. Przyjechał do Lwowa po studiach. Do szpitala z obiadem był wysłany o godz. 12, ale nie mógł od razu trafić. Przyszedł dopiero wtedy, kiedy Franek wołał: „księdza”. Widocznie Matka Najświętsza tak pokierowała jego krokami.
Anna Grzybowska
Siostrę Annę Grzybowską, szarytkę, znało kilka naszych zakonnic, które do tej pory żyją. Jej rodzona siostra Brygida (+ 26 11 1976) należała do naszego zgromadzenia SS. Zmartwychwstanek. Ostatnie lata spędziła w Wejherowie. S. Anna odwiedzała ją i pielęgnowała. Opowiadała wtedy o swoich nadzwyczajnych przygodach wojennych, które na prośbę naszych sióstr spisała.
S. M. Dorota Trybula CR, 14 II 1996, Rycerz Niepokalanej Nr 11 /1996.
WAGA SAKRAMENTU POKUTY - Świadectwo
D
la głębszego zrozumienia Bożej mocy Sakramentu Pojednania oto relacja ojca Deetera z okresu naszej misji w Azji:
„W tym czasie odwiedzałem codziennie chorych w szpitalu nie opodal mojej parafii w USA. Pewna kobieta pozostająca w śpiączce figurowała stale na mojej liście. Kiedyś miałem ogromnie dużo osób do odwiedzenia i wtedy powiedziałem sobie, że trzeba wykreślić tę kobietę z listy, ona mnie nie potrzebuje, zresztą nie może ze mną rozmawiać. Później, kiedy odwiedzałem innych chorych, poczułem się winny i pomyślałem, że jednak lepiej byłoby ją odwiedzić. Usiadłem więc u jej wezgłowia i rozpocząłem codzienne rutynowe działania: «Jestem ojciec Tim, dzisiaj jest poniedziałek, itd.». Ale później wydało mi się, że to naprawdę głupie. Ona przecież nie może mi nic powiedzieć, tracę po prostu czas. Nie wrócę tutaj, usunę ją z listy. W tym momencie przyszła mi do głowy myśl, która nie pochodziła ode mnie: «ta kobieta potrzebuje rozgrzeszenia!». Ale przecież ona nie mogła się wyspowiadać, była w śpiączce. Pochyliłem się więc nad nią i wyszeptałem: «Jeśli popełniła pani jakiś grzech, który nie został jeszcze odpuszczony, proszę go przedstawić Jezusowi w swoim sercu, a potem ja odmówię razem z panią akt skruchy». Odczekałem trzy minuty, wypowiedziałem akt skruchy i dałem jej rozgrzeszenie. Kiedy usiadłem na krześle, kobieta nagle podniosła się z łóżka! Nie patrzyła na mnie, jej wzrok zawisł na krzyżu na ścianie za moimi plecami. Otworzyła szeroko ramiona i z twarzą rozświetloną pięknym uśmiechem wykrzyknęła: «Jezus!». Potem upadła do tyłu i umarła. Obróciłem się gwałtownie, żeby zobaczyć, czy jest tam Jezus, ale nie - nie zobaczyłem Go. On przyszedł do niej na moje słowa kapłańskie w Sakramencie Pojednania i zabrał ją ze sobą! Widzicie więc jak ważne są sakramenty! Jeśli Bóg wzywa was, żebyście do Niego przybyli, nie odkładajcie tego na później, kto wie czy będziecie jeszcze jutro żyli?”.
Z.j.franc. Tłum. Zofia Wawrykiewicz
Modlitwa o Cud
Panie Jezu, staję przed Tobą taki jaki jestem. Przepraszam za moje grzechy, żałuję za nie, proszę przebacz mi. W Twoje Imię przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie. Wyrzekam się szatana, złych duchów i ich dzieł. Oddaję się Tobie Panie Jezu całkowicie teraz i na wieki.
Zapraszam Cię do mojego życia, przyjmuję Cię jako mojego Pana, Boga i Odkupiciela. Uzdrów mnie, odmień mnie, wzmocnij na ciele, duszy i umyśle. Przybądź Panie Jezu, osłoń mnie
Najdroższą Krwią Twoją i napełnij Swoim Duchem Świętym. Kocham Ciebie Panie Jezu. Dzięki Ci składam. Pragnę podążać za Tobą każdego dnia w moim życiu.
Amen.
Maryjo Matko moja Królowo Pokoju, Święty Peregrynie Patronie chorych na raka, Wszyscy Aniołowie i Święci proszę przyjdźcie mi ku pomocy.
Odmawiaj tę modlitwę z wiarą, bez względu na to jak się czujesz. Kiedy dojdziesz do takiego stanu, że będziesz szczerze pojmował każde słowo całym swoim sercem, doznasz duchowej łaski. Doświadczysz obecności Jezusa i On odmieni całe twoje życie w bardzo szczególny sposób. Przekonasz się.
Peter Mary Rookey OS
28