sekret Pawła Prado Flores José H., Biblia, KATOLICYZM


SEKRET PAWŁA

Start

Wyścig nie rozpoczyna się w momencie, w którym słychać W wystrzał startowy. Wcześniej trwają długie przygotowania. Tak również było w przypadku Pawła.

1. Materia zawodnika

Bóg nie tylko wybrał Szawła z Tarsu na apostoła, ale sam, osobiście zawczasu go przygotował.

Szaweł z Tarsu należy do osobowości, które zawierają w so­bie typy ludzkie wszech czasów i wszystkich kultur, ponieważ w nim zbiegają się najróżniejsze czynniki konstytuujące czło­wieka. Jego życie przeplatane jest nićmi każdej historii: sukce­sami i porażkami, samotnością i wspólnotą w ramach współ­rzędnych czasu i przestrzeni.

A. Kosmopolita

Jestem obywatelem Tarsu, znacznego miasta (Dz 21, 39).

Urodził się w stolicy prowincji rzymskiej, Cylicji, której mie­szkańcy otrzymywali z tytułu prawa obywatelstwo rzymskie. Mia­sto było położne u stóp słynnego pasma górskiego Taurusu, z charakterystycznymi dlań ośnieżonymi wierzchołkami i urwi­stymi szczytami. Bogaty ośrodek handlowy z nieprzerwaną wę­drówką ludów o zdumiewających językach i przedziwnych zwy­czajach. Szaweł wiedział, że za tym imponującym łańcuchem górskim żyją barbarzyńskie ludy, bez nadziei i bez Boga.

Tars, wraz z Aleksandrią i Atenami, tworzył trójkąt kultury antycznej i każde z tych miast wnosiło jakiś swoisty wkład do uniwersalnego zasobu nauki, literatury czy filozofii.

„Bramy Cylicji" znajdowały się na skrzyżowaniu dróg impe­rialnych dwóch światów: Wschodu i Zachodu. Szaweł znajdo­wał się na tym skrzyżowaniu kultur i miał mentalność deduk­cyjną oraz myślenie pojęciowe grecko-rzymskiego Zachodu, jak i bogactwo tradycji semickiej.

Szaweł mówił, myślał i pisał po grecku, jak również po aramejsku, którym to językiem mówiono w Palestynie, a ponadto po hebrajsku, w którym czytano święte Pisma. Znal filozofię i literaturę klasyczną i doszedł to tego, że stał się ekspertem w dziedzinie geografii i nawigacji. Tak bogata kultura wy rzeźbi­ła w jego duszy swoisty świat bez granic, który kontrastował z ciasnymi ramami jego żydowskiej religii.

B. Formacja religijna

Szawła można zrozumieć jedynie przez pryzmat jego wiary, która wplata się w całe jego życie, jego tradycje i wierzenia. Chodzi o jądro, wokół którego zorganizowane jest całe jego

istnienie.

a. Hebrajczyk, syn Hebrajczyków

Jestem Hebrajczykiem z pokolenia Beniamina (Flp3, 5).

W jego żyłach płynęła uprawomocniona duma z tego, że był Izraelitą, depozytariuszem Obietnicy, Przymierza i święte­go Prawa: trzech wielkich filarów religii synów Jakuba. Chełpił się z przynależności do pokolenia Beniamina, najmłodszego syna Jakuba, którego potomków poznawano po śmiałości i zdecydowaniu (Joz 3, 15; 5, 14; 20, 46), ale także po tym, że charakteryzował ich opór przeciwko uznawaniu swoich wła­snych błędów (Joz 19-20).

b. Gorliwy faryzeusz

Żytem według [zasad] najsurowszego stronnictwa naszej religii jako faryzeusz (Dz 26, 5).

Faryzeusz z rodziny faryzeuszów (Dz 23, 6) odznaczał się pobożnością. Został obrzezany ósmego dnia (Flp 3, 5), jak tego wymagało Prawo Żydowskie i szczycił się tym zabiegiem, który włączał go do ludu wybranego przez Boga (Rdz 17, 10-11). W wieku pięciu lat znal już na pamięć modlitwę Wielkiego Hal-lelu (Ps 138) oraz Szema (Pwt 6, 4-13). Mając 8 lat, odmawiał samodzielnie Psalmy. Począwszy od Bar Mizba, w wieku 13 lat, przewidzianym przez Prawo, okrywał swoją głowę talitem w dłoniach owiniętych tefilim, i w szerokim płaszczu z rozsze­rzanymi filakteriami, recytował 18 błogosławieństw.

Znał 13 artykułów wiary Izraela. Spożywał tylko produkty koszerne, które gwarantowały czystość i wykluczały skażenie. Pieczęcią prawdziwego faryzeusza była jego wiara w zmartwy­chwstanie umarłych i szacunek dla ojców.

Jego dom rodzinny był sanktuarium Najwyższego, uświęconym przez święte życie, praktykę cnoty i wypełnienie wszystkich obowiązków. Tzitzit (500 frędzli, które przymocowane były do pasa) wskazywał, że był pobożnym Izraelitą, który wypełniał przy­kazania Boże określone przez prawodawstwo oraz tradycję.

Punktualnie uczęszczał do synagogi i zachowywał ściśle szabatni odpoczynek. Płacił dziesięcinę i pościł zgodnie z nakaza­mi Prawa. Wreszcie pokładał całą swą nadzieję w przykazaniach z Synaju, które były pewną drogą, aby otrzymać zbawienie.

c. Uczeń Gamaliela

Wychowałem się jednak w tym mieście u stóp Gamaliela w ścisłym przestrzeganiu Prawa naszych ojców (Dz 22, 3).

Gdy tylko stał się młodzieńcem, jego ojciec zawiózł go do Jerozolimy, miasta nad którym królowało olśniewające piękno świątyni Heroda, ze swą nieskazitelną harmonią, lśniącym mar­murem i wielkimi kamieniami, które scalały konstrukcję.

W teokratycznej stolicy Izraela rywalizowały ze sobą dwa wiel­kie ośrodki teologiczne: twarda linia szkoły Szamaja, która przy­wiązywała szczególną wagę do litery oraz bardziej giętka i po­jednawcza, której przewodził Hillel. Rabbi Gamaliel, wnuk Hillela, przejął autorytet i szkołę swojego dziadka ze względu na swoją roztropność i zdrowy sąd (Dz 5, 34). Wyłącznie wybrani młodzieńcy byli przyjmowani do jego szkoły formacji, aby przy­sposobić się do poznania i do wypełniania woli Bożej, zgodnie z tradycjami i mądrością jego przodków. Nauczanie było syste­mem dyscypliny, którą mało kto wytrzymywał. Przyjmowani byli, jedynie ci, którzy przeszli kurs przygotowawczy w zakresie teo­rii, ale mieli również poręczenie swego nienagannego zacho­wania i gorliwości co do religii swoich przodków.

Szaweł był jednym z tych szczęściarzy, którzy wstąpili do szkoły rabbiego Gamaliela. Spędził wiele chwil u jego stóp, ba­dał Pisma, rozszyfrowywał enigmy proroków i starał się odkryć tajemnicę przyszłego Mesjasza, który miał wyzwolić Izraela. Sław­ny rabin odcisnął na umyśle i sercu Szawła głębokie znamię.

Dumny potomek Beniamina nie był zwykłym i przeciętnym uczniem, lecz najgorliwszym spośród wszystkich swych współ­wyznawców (Ga l, l4): przewyższał ich w ścisłym zachowaniu najmniejszych przepisów Prawa żydowskiego.

C. Zawód: szyjący namioty

W warsztacie ojcowskim nauczył się wymagającego cierpli­wości, a zarazem trudnego fachu zszywania namiotów z trudno poddającej się obróbce skóry koźlęcej (Dz 18, 1-3).

Od dzieciństwa miał zasadę niejedzenia, jeśli wcześniej nie pracował. Znał swoją cenę, zarabiał na siebie pracą swoich wła­snych rąk, poznał wówczas dobrych przyjaciół: Akwillę i jego małżonkę, Pryscyllę, którzy mieli ten sam co on zawód. Praw­dopodobnie wraz z nimi utkał opończę, do której był w specjal­ny sposób przywiązany do końca swego życia (2 Tm 4, 13).

Jego niełatwy zawód przygotowywania oraz scalania opor­nych tkanin utożsamiał się z jego misją: zabieganiem o jedność Ciała Chrystusa. Jego pasją pozostało na zawsze poszukiwanie nici do zszycia różnych członków, do zszycia w jednej wierze i w jednym Duchu różnych charyzmatów i posługiwań.


2. Walka na śmierć i życie

Faryzeusz z Tarsu był człowiekiem z jednego kawałka, nie uznawał żadnych ustępstw i kompromisów. Jego wiara, wolna od wszelkiego synkretyzmu, była przetopionym złotem, nie zawierającym domieszki żadnego innego stopu. Cenił ją po­nad swoje życie. Dla niej gotów był umrzeć, nie był w stanie bez niej żyć.

Pewnego dnia dotarła do jego uszu herezja, rozpowszechnia­na przez Nazarejczyków, którzy twierdzili, że zbawienia nie uzy­skuje się przez wypełnienie świętego Prawa z Synaju. Głosili, że było ono owocem dzięki krwi jakiegoś Jezusa, skazanego poza murami Jerozolimy. Według tego, co twierdzili Nazarejczycy, z Kefasem i Janem na czele, nie dano ludziom pod niebem żad­nego innego imienia, w którym mogliby być zbawieni (Dz 4, 12). W takim razie świątynia, Prawo i kult straciły swoje znaczenie.

Oprócz tego ten Jezus, cieśla z Galilei podawał się za Syna Bo­żego, co było herezją, jakiej nigdy nie wymyślili najgorsi nawet apostaci w historii ludu.

A. Wypowiedzenie wojny

Wtedy wypowiedział wojnę Jezusowi. Sam opisał radykalizm swojej postawy, kiedy twierdził przed trybunem rzymskim:

Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci (Dz 22, 4).

Kiedy zawodnik Jezusa Chrystusa używa tego zwrotu, ma na myśli gladiatorów na stadionie rzymskim, na którym jeden zabi­jał drugiego. Jeden z dwóch musiał zginąć. Gdy Paweł angażuje się w tę walkę, wie, że będzie musiał położyć na szali swoje życie, a jeśli nie zwycięży, będzie musiał umrzeć...

Szaweł trzymał miecz objawionego Słowa, a szermierka argu­mentami nie do odrzucenia całkowicie dyskwalifikowała Gali­lejczyka zabitego na krzyżu:

Przeklęty, kto został zawieszony na drzewie (Pwt 21, 23).

Była to zarazem broń Szawła i jego usprawiedliwienie, aby skończyć z tą plagą, która zaraziła uczonych w Piśmie, a nawet wielu kapłanów (Dz 6,7). Opierał swoją pewność na prawdziwości Słowa Bożego. Ponieważ nie udało się mu za pomocą przemówień po­wstrzymać tego zarażającego judaizm wirusa, podjął decyzję wejścia na drogę jego prześladowania. Sam mianował się ofi­cjalnym inkwizytorem i chwycił miecz przemocy, aby zakuwać w kajdany i więzić naśladowców nauczyciela ze spoganiałej Galilei. Do najbardziej przez niego ulubionych czynności należało torturowanie uczniów tak długo, aż zmuszeni zostali do bluźnierstwa przeciwko swemu Chrystusowi, którego nazywali Jezusem (Dz 26, 11).

Pewnego dnia w jerozolimskim Sanhedrynie uczeni w Piśmie gwałtownie dyskutowali z byłym uczniem Gamaliela, a zarazem kolegą Szawła1, który zdradził swoją religię i swoją wiarę, by przejść do wrogiej bandy. Nazywał się Szczepan. Miał mądrość, której nikt nie mógł stawić czoła i zajmował szczególne miejsce w hierarchii sekty Nazarejczyków. Zgodnie z logiką prawdy oraz argumentów biblijnych młody naśladow­ca drogi wykazywał, że „najwyższy nie mieszka w świątyni uczynionej ręką ludzką" (Dz 7, 48). Oznaczało to zanegowa­nie jego obecności w świętym przybytku w jerozolimskiej świą­tyni, co z kolei sugerowało jego nieobecność przy składaniu ofiar i całopaleń.

Szczepan z najwyższą pewnością siebie, porzucił drogę dys­kusji, by wejść na drogę oskarżenia: „Twardego serca, karku i opornych oczu i uszu. Wy podobnie jak wasi ojcowie, za­wsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu". Bez lęku zakwali­fikował ich do zdrajców i zabójców, jako niewiernych Prawu (Dz 7, 52-53).

Słysząc to, ich serca ogarnęła złość i zazgrzytali na

niego zębami (Dz 7, 54).

Diagnoza postawiona przez ucznia była zbyt trudna do prze­łknięcia dla pobożnych żydów. Stąd zastosowali mechanizm obronny: wpadli w szał. Ale Szczepan, podniósłszy oczy ku niebu, zapewnił:

Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga (Dz 7, 55)

Najśmielszą rzeczą, o jakiej mógł marzyć pobożny Izraeli­ta, było oglądanie chwały Bożej. Mojżesz usilnie prosił o to w obłoku na górze Horeb, ale mu odmówiono, ponieważ nikt nie mógł tego dostąpić i nie umrzeć. Chwała Boża jest obja­wieniem się samego Boga, który zbawia. Jest odblaskiem Bożej istoty, której człowiek nie może ogarnąć swoim umysłem. Szczepan ujrzał to, czego sam prawodawca Izraela i mistrz uczonych w Piśmie oraz faryzeuszy nie mógł dawniej otrzy­mać. Ponadto twierdził, że po prawicy mocy Bożej stał Jezus. „Ten Nazarejczyk", jak go pogardliwie nazywały władze sto­łeczne (Dz 6, 14), uznany za bluźniercę przez Najwyższy Sa­nhedryn Izraela, został uwielbiony. Bóg, wymierzając spra­wiedliwość, przyznał mu honorowe miejsce po Swojej prawi­cy. W ten sposób Bóg skazał trybunał, który wcześniej osą­dził Jezusa.

Wówczas, głośno krzycząc, zatkali sobie uszy,

porwali się na niego (Dz 7, 57).

Nie chcieli słuchać. Nie przekonał ich. Wywlekli Szczepana i wyrzucili poza mury świętego miasta i obrzucili męczennika gradem kamieni, on zaś życiem zapłacił za swoją wiarę (Dz 22, 20; 26, 10; Ga l, 23; l Kor 15, 9).

Młody Szaweł pilnował okryć tych, którzy kamienowali Szcze­pana. Święty Augustyn z Hippony sugeruje, że Szaweł pilnując szat oprawców, niejako rzucał również kamieniami. Ów zapal­czywy faryzeusz współpracował z każdym oprawcą, aby wyko­nano karę główną na pierwszym męczenniku chrześcijaństwa. Słusznie tekst święty stwierdza:

Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go (Dz 8, l).

Szczepan umiera w taki sam sposób, jak jego Nauczyciel, przebacza i powierza swojego ducha w ręce Boga. Ów Nau­czyciel z Galilei odtworzył się w swoich uczniach. W ten spo­sób Jezus okazał się niebezpieczniejszy po śmierci niż za ży­cia. Dlatego nie wystarczało wyrwać krzewu winnego z cierp­kimi winogronami, ale trzeba było wydzierać z korzeniami wszystkie winne latorośle grożące rozprzestrzenieniem się po całym świecie. Była to sprawa życia lub śmierci. Dlatego Sza­weł podejmuje decyzję, że będzie niestrudzenie prześladować naśladowców tej drogi.

B. Wojna totalna: ktoś musi umrzeć

Tego samego dnia, w którym umarł Szczepan, rozpoczęto się wielkie prześladowanie Kościoła w Jerozolimie (Dz 8, l).

Wraz ze śmiercią Szczepana, Ciało Chrystusa zostało zranio­ne. Wówczas to Szaweł podejmuje decyzję pójścia za ciosem i wykończenia raz na zawsze swojego wroga:

Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia (Dz 8, 3).

Ponieważ chodziło o wojnę na śmierć i życie, trzeba było najpierw unieruchomić wroga, aby następnie zadać mu śmier­telny cios. Stąd opis Łukasza, który stwierdza:

dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich (Dz 9, l).

Oddech Szawła składał się z dwóch faz: wdychał grozę i wy­dychał śmierć. W celu zlikwidowania wroga musiał zamknąć wszystkie bramy, aby nikt nie uszedł. Często chodził po wszyst­kich synagogach i pod groźbą kary zmuszał uczniów do bluźnierstwa, wylewał na nich złość, a nawet ścigał ich w innych miastach (Dz 26, 11).

Nieubłagany inkwizytor miał pod swoimi rozkazami szpie­gów oraz żołnierzy. Przeszukiwał domy i wyciągał swoje ofiary w środku nocy, aby je wtrącać do lochów, gdzie nie tylko za pomocą tortur i przymusu wydobywał z nich bluźnierstwa prze­ciwko ich Chrystusowi, ale i sam czerpał radość z przeklinania Galilejczyka (l Tm l, 13).

Nie był płatnym najemnikiem, czy też zwykłym prześladowcą. Czynił to z zawziętością, przewyższając w gorliwości wszyst­kich swoich współwyznawców. Jego okrutna sława przekro­czyła granice Judei i Galilei i dotarła aż do stolicy Aramei, do Damaszku, gdzie wiedziano już o złu, jakie wyrządził świętym w Jerozolimie (Dz 9, 13).

Uznawał się za sprawiedliwszego i lepszego od innych, sta­wał się całkowicie nieprzejednany. Nie tolerował, aby ktokol­wiek był inny. Szaweł nie zgadzał się z uczniami Galilejczyka utrzymującymi, że zbawienie nie zależy od wypełnienia Prawa. Zgodzić się z tą herezją oznaczało to samo, co odciąć skrzydła religii przodków. Jakie znaczenie miałoby wówczas wybranie i przymierze na Synaju, kiedy to Bóg powierzył swoje Prawo narodowi wybranemu? Nie chodziło więc o nieistotną kwestię, ale o swego rodzaju zarazę, która dokonywała zamachu na ko­rzenie jego wiary.

KONKLUZJA

Życie Szawła miało jeden sens: wyniszczyć fatalną sektę Nazarejczyków. W tym celu narażał nawet swoje życie.

II. Zdobyty przez Chrystusa.

Mając jedyny cel, definitywne skończenie z niebezpieczną sektą, udaje się na polowanie na „naśladowców tej drogi" (Dz 9, 1-2). Przyobleka się w autorytet religijny Najwyższego Arcykapłana, aby chwytać i związywać idących za naukami Nazarejczyka.

Zaopatrzony w dokumenty zaświadczające o prawowierności, opuścił Jerozolimę przez Bramę Północną, w pobliżu której znajdował się grób Szczepana. Jego krew podsycała Szawła, by z jeszcze większą wściekłością prześladować tych, którzy swymi ustami wyznawali, że Jezus jest Panem. Jego celem było dotarcie do Damaszku, oddalonego o 250 kilo­metrów.

Potrzebował ośmiu dni podróży karawaną przez Płaskowyż Judejski, by następnie przejść przez pola Samarii. Obowiązkiem przejeżdżających tamtędy było odpocząć nieco przy stu­dni, którą patriarcha Jakub niegdyś dał swoim synom i ich bydłu, ale przy której także pewnego dnia Mistrz z Galilei przy­obiecał żywą wodę, która wytryska ku życiu wiecznemu. Nie ukrywał swego gniewu, spoglądając na góry przekleństwa i błogosławieństwa: Ebal i Garizim, gdzie heretycy samarytań­scy twierdzili, że należy uwielbiać prawdziwego Boga.

Przekroczył równinę Gilboa, gdzie przed tysiącem lat jego imiennik, król Saul, przegrał bitwę swojego życia ze swoim synem Jonatanem. Jakże tragiczne było życie efemeryczne­go króla Izraela! Wyszedł szukać osłów, a znalazł królestwo. Ale gdy chciał je obronić, stracił życie. Historia dała mu dwie przeciwne sobie niespodzianki w krótkim czasie. Przez gło­wę Szawła, tego mądrego znawcy historii Izraela, musiała przemknąć myśl, że wszystko jest przejściowe i że kalen­darz z planami zmienia się wtedy, kiedy się tego najmniej spodziewamy.

Kontemplował ośnieżone stoki Hermonu i przemierzywszy pustynię Gadara, odkrył zieloną oazę na równinie damasceń­skiej, obmywaną wartkimi wodami rzek Badara i Farfar, z których to rzek dumni są mieszkańcy tej krainy.

Kiedy już miał przekroczyć granicę miasta, utworzoną z pier­ścienia drzew granatowych, palmowych i mirt, wówczas zda­rzyło się coś nieoczekiwanego.

1. Siedem filarów Damaszka

Stolica Aramei słynęła w starożytności ze swojej głównej alei, o długości 2 kilometrów i szerokości 39 metrów, oraz ze swoich portyków zaopatrzonych w solidne filary. My skoncen­trujemy się na siedmiu najważniejszych punktach wydarzenia charyzmatycznego Szawła i nazwiemy je „siedmioma filarami Damaszku", aby przedstawić kluczowe elementy tego decydującego momentu wojny na śmierć i życie, jaką wypowie­dział Szaweł Jezusowi z Nazaretu.

a. Nagle

W czasie wojny, jak również podczas jakiejkolwiek walki, atak z zaskoczenia przesądza o zwycięstwie. Jeśli uda się zasko­czyć przeciwnika w miejscu i czasie, kiedy się tego najmniej spodziewa, można wówczas zadać decydujący cios.

Wysłannik Sanhedrynu z Jerozolimy opracował bardzo na­pięty terminarz, w którym nie dopuszczał możliwości straty cza­su, ani też rozpraszania się na inne sprawy. Skrupulatnie zapla­nował każdą minutę swojego krótkiego pobytu w stolicy le­gendarnego imperium Aramei. W chwili, kiedy cała jego uwaga była skupiona na ataku, został zaskoczony.

Gdy zbliżał się już w swej podróży do Damaszku, olśniła go nagle jasność z nieba (Dz 9, 3)

Kiedy się tego najmniej spodziewał, jego program został roz­bity na drobne kawałki. Bóg ma w zwyczaju działać znienacka, kiedy nikt się tego nie spodziewa i wówczas łamie utarte sche­maty. „Nagle" wydarzają się najważniejsze rzeczy w historii zba­wienia: powołanie Abrahama w Charanie, niedaleko Damaszku, albo Mojżesza, głęboko na pustyni. „Nagle" znaleziona zostaje drogocenna perła albo powraca pan młody w środku nocy, jak błyskawica albo też złodziej, który nigdy nie zapowiada swego przybycia. Również „nagle" dał się słyszeć szum z nieba w dniu Pięćdziesiątnicy.

Kiedy Szaweł znajdował się na terytorium pogan, to zna­czy w najmniej odpowiednim miejscu do objawienia się Boga, został znienacka zaatakowany. Dodać należy, że nie modlił się w tym czasie, nie pościł ani nawet nie składał żadnej ofiary. Po kilku latach sam powie, że „Bóg może swoją mocą Czynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy" (Ef 3, 20).

b. Intensywna światłość w środku dnia

Sam Szaweł opowiada swoje niezapomniane doświadczenie:

W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba 0)2-22, 6; 26, 13).

Wzmianka „około południa" nie jest tylko zwykłym określe­niem chronologicznym, ale przedstawia moment, w którym najsilniej lśniło światło prawdy w duchowym życiu Szawła. Kiedy był bardzo pewny tego, że kroczy świetlistą drogą praw­dy, pojawia się nowy rozdział, którego nigdy wcześniej nie przewidywał.

Poza tym światło przychodzi z nieba, aby dać do zrozumie­nia, że inicjatywa należy do Wszechmogącego. To nie stworze­nie dosięga Boga, ale Pan wychodzi na spotkanie człowiekowi (Flp 3, 12). Tego samego argumentu użyje później św. Paweł w tonie apologetycznym: Ja nie otrzymałem jej [Ewangelii] za pośrednictwem jakiegoś człowieka, ale objawił mi ją sam Jezus Chrystus" (Ga l, 12).

c. Upadł na ziemię

Pośrodku pola walki Pan zadał mu pierwszy i ostateczny cios.

Sam Szaweł relacjonuje jego skutki: Upadłem na ziemię (Dz 22, 7).

Uderzenie było tak silne, że Paweł stracił równowagę i upadł na ziemię. Nie wiedział także co się dzieje. Na ogół kaznodzieje opowiadają, że Szaweł spadł z konia, choć tekst nie podaje,] jakim środkiem transportu odbywał tę podróż. Istota zawarta jest w tej scenie: Szaweł już nie może utrzymać się w postawie,! w której trwał do tej pory. Faryzeusz okazuje się niezdolny dalej budować swojego życia na dotychczasowych podstawach. Jego ludzkie oparcia oraz zabezpieczenia wpadają w lotne piaski pustyni. Do zbudowania nowego Pawła konieczne jest, aby stary Szaweł zmienił się diametralnie. Słusznie malarze oddają tę rzeczywistość w postaci człowieka, który już nie trzyma cu­gli swojego własnego istnienia. Nie jest w stanie kierować swoim życiem według swojego schematu i w zgodzie ze swoim termi­narzem.

Cały dialog odbył się wówczas, gdy Szaweł leżał na ziemi, pozbawiony poczucia własnej sprawiedliwości, pochodzącej z dobrych uczynków. Jak długo człowiek opiera się na swoich zabezpieczeniach i trzyma w swoich rękach własne przeznaczenie, nie może wejść w osobistą relację z Bożym zamysłem. Aby móc dialo­gować z Bogiem, człowiek musi zająć swoje miejsce pośród stworzeń.

Tylko patrząc z pozycji gliny, którą jesteśmy, mamy praw­dziwą perspektywę. Nie ma innego nawozu, który użyźnia po­znanie Boga prawdziwego niż upokorzenie się do pozycji gli­ny naszych ograniczeń. Mojżesz również musiał zdjąć swoje sandały, aby zbliżyć się do misterium gorejącego krzaka, który się nie spalał.

d. Dialog w języku hebrajskim

Nagle Szaweł słyszy jakiś głos mówiący w jego własnym języ­ku. Jest on zarazem słodki i stanowczy. Przypomina słowo pro­roków. Słowo mówi:

Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz? Na próżno wierzgasz przeciwko ościeniowi (Dz 9, 4).

Niepotrzebnie stawiasz opór. Już położyłem swoją rękę na tobie i już nie możesz mi się wymknąć. Jestem silniejszy od ciebie i biegam szybciej niż ty. Jesteś osaczony. Lepiej dla cie­bie, jeśli złożysz broń i poddasz się, ponieważ powołałem cię w łonie twej matki, aby cię poświęcić na nauczyciela mojego ludu i abyś był światłem narodów. Już dosyć uciekałeś, Szawle, ale w końcu cię dopadłem... Już jesteś pokonany.

Prześladowca, zupełnie nieświadom, chce wiedzieć prze­ciwko komu walczy. Musi zmierzyć siły swego przeciwnika, aby ocenić, czy warto się przeciwstawiać, czy też powinien skapitulować i poddać bezwarunkowo swoje życie. Dlatego pyta:

Kto ty jesteś, Panie? (Dz 9, 5).

Szaweł nie rozpoznaje tego, który wezwał go po imieniu i przemówił doń w jego własnym języku. Potrzebuje całkowitej identyfikacji i prosi o dokumenty uwierzytelniające tego, kto stoi naprzeciw niego. Słowo mu odpowiada:

Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz (Dz 9, 5).

Narodzony z niewiasty, zrodzony pod Prawem, który umarł-haniebnie na krzyżu, będącym głupstwem dla pogan i zgorszeniem dla Żydów. Stałem się jednak mocą Bożą i mądrością Bożą. l Pozostając w postaci Bożej, nie upierałem się łapczywie, aby i być równy Bogu, lecz uniżyłem samego siebie i stałem się po­słusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej, ale Bóg mnie wywyższył. To imię, Szawle, które tylekroć przeklinałeś, jest; ponad wszelkim imieniem. Przede mną zegnie się każde kolano w niebie i na ziemi.

Ja jestem tym, który z powodu ukrzyżowania stał się przeklę­tym Boga. Jednakże stałem się przekleństwem, aby ponieść przekleństwo ludzi. Co więcej, choć nie popełniłem grzechu,! stałem się grzechem, aby grzech umarł na krzyżu.

Ja jestem obrazem widzialnym niewidzialnego Boga z Syna­ju, pierworodnym spośród wszelkich stworzeń, głową Ciała. Już nie są konieczne ani Prawo, ani świątynne ofiary, ponieważ teraz dzięki mojej krwi otrzymuje się odkupienie.

Jestem nową przebłagalnią i przez moją krew zostały przeba­czone wszystkie grzechy, w tym także twoje, Szawle. Przeze mnie zostali wybrani wszyscy ludzie, aby stać się przy branymi dziećmi i ten, kto uwierzy w swoim sercu, że ja jestem Panem i wyzna swoimi ustami, że powstałem z martwych, będzie zbawiony.

Kiedy obecność Zmartwychwstałego zdruzgotała podstawy wiary jego przodków, głos ten zwrócił się bezpośrednio do niego i wyznał: Jam jest Jezus, który cię ukochał i oddał swoje życie dla ciebie, Szawle. W walce na śmierć i życie jeden z rywali musi umrzeć. Jezus mu wyjaśnia: „zapłatą za twój grzech jest śmierć i za to, że przegrałeś w walce ze Mną, powinieneś umrzeć, Szawle. To Ja jednak umarłem za ciebie na krzyżu, abyś żył. Ukochałem cię tak bardzo, że wydałem się na śmierć zamiast ciebie. Jednak zmartwychwstałem i od tej pory Ja je­stem Tym, który żyje w tobie".

Spotkanie z Jezusem Głową pociągało za sobą także spo­tkanie z całym ciałem: „Istnieje nierozdzielny związek między moimi uczniami a mną samym. Tworzymy jedno ciało, z róż­norodnością funkcji, ale zjednoczeni przez tego samego Du­cha. Ja jestem Tym, którego ty prześladujesz. Wszystko, co czynisz najmniejszemu z moich braci, czynisz Mnie samemu, ponieważ we Mnie całe ciało uzyskuje spójność i więź. Moi uczniowie nie tylko należą do Mnie, ale także są częścią Mnie samego. Ja żyję w nich, a oni we Mnie, Szawle”.

Uczeń Gamaliela pojmuje jedność między Jezusem jako Gło­wą i całym ciałem. Będzie szerzycielem tej nauki, stanowiącej kręgosłup Jego teologii. Szaweł uwierzył, że Jezus był umarły, a stał się żywy. Ukrzyżowany zmartwychwstał. Ale przede wszy­stkim nie mógł oprzeć się świadomości, że został do tego stop­nia ukochany, że ktoś oddał za niego swoje życie. Wówczas składa wszelką broń.

e. Bezwarunkowa kapitulacja: „Co mam czynić, Panie?”

Szaweł uznaje swoją porażkę i podpisuje bezwarunkową kapitulację. Tyle razy i tak długo występował przeciwko na­śladowcom tej drogi, ale kiedy spotyka Drogę, raz pochwy­cony przez Jezusa Chrystusa składa swój podpis pod kapitu­lacją, pytając:

Co mam czynić, Panie? (Dz 22, 10).

Niczym heros obronił swoją twierdzę. Jego mury wraz z szańcami obronnymi przetrzymały walkę, ale raz zwyciężony poddaje się i oddaje do dyspozycji tego, który go „zrzucił z konia”.

Ten, który wiedział wszystko, gorliwy faryzeusz, który chełpił się znajomością i wypełnianiem woli Bożej, teraz godzi się z tym, że nie wie nic i że powinien rozpocząć od nowa swój bieg, poczynając od zera. „Nie możemy niczego dokonać wbrew prawdzie” (2 Kor 13, 8) - to może być jego najlepszym komentarzem do tej walki.

Pełnia czasów nadała obietnicom zbawienia i mesjańskim oczekiwaniom inną perspektywę. Zamiast dogmatycznych twierdzeń z przeszłości teraz ma wyłącznie pytania i wątpliwości Jakie znaczenie ma świątynia wraz z jej ofiarami? Czy prawd dawstwo z góry Synaj zachowuje jeszcze swoją moc zobowiązującą? Czy Bóg Izraela jest także Bogiem Greków i ludów po­gańskich?

f. Niewidomy

„Nic nie widział" (Dz 9, 8).

Zjawisko przekraczało wąskie granice jego pojęć umysłowych. Dawka objawienia była tak obfita, że nie był w stanie znieść tak wielkiej światłości. W jednej chwili ujrzał Zmartwychwstałego i wobec Jego męki i zmartwychwstania zostało zmienione całe jego życie. Jego wiara obracała się zawsze wokół Prawa i Starego Przymierza. Nagle jednak pojawiło się nowi źródło przyciągania, o wiele potężniejsze, które zmusiło go do stworzenia systemu, obracającego się nie wokół obietnicy, ale wokół wypełnienia proroctw Starego Testamentu. Obietnica i potomstwo utożsamiały się z Jezusem. Tajemniczy Sługa Jahwe przedstawiony przez Izajasza był Nazarejczykiem.

Sam Szaweł wyjaśnia, że nadmiar światła również powoduje ślepotę.

Już nie widzi z powodu blasku owego światła (Dz22, 11).

Podobnie jak ten, kto spogląda prosto w słońce musi przy­mknąć oczy, tak samo Szaweł musiał rozkładać w czasie to, czego właśnie doświadczył. Został porażony nieodkrytym dotąd światłem na drodze do Damaszku w takim stopniu, że oślepł i trzeba było prowadzić go za rękę. Ślepota Szawła jest normal­nym symptomem, gdy ktoś zostaje oświecony prawdą samego Boga. Już nie postrzega rzeczy świata tak samo jak dawniej. Traci pewność swoich dogmatów i paradygmatów.

Był to dla Szawła fakt do tego stopnia wstrząsający, że po latach skomentuje go: „został prowadzony za rękę przez swo­ich towarzyszy" (Dz 22, 11). Ten, który kierował karawaną przez tajemniczą pustynię, teraz musi być prowadzony za rękę przez innych, wyświadczających mu łaskę. Samowystarczalny faryzeusz, który cieszył się zaufaniem najwyższych władz reli­gijnych, utracił busolę wskazującą jego kierunek życia.

g. Chwalebna i trudna misja

Szaweł zapytał o swoje nowe przeznaczenie. Jezus mu odpo­wiedział:

Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić (Dz 22, 10).

Otrzymuje polecenie udania się do Damaszku: a więc ma czynić to, co planował, ale w inny sposób. Szaweł uczy się, że nie wystarczy czynić tego, co chce Bóg, ale istotna jest zmiana motywacji. Ma wkroczyć do tego samego miasta z innymi za­miarami od tych, które pierwotnie miał w swoim sercu.

Jezus nie odkrywa przed nim całej drogi życia, a jedynie nowy kierunek jego egzystencji. Przydarzyło mu się objawienie, które­mu nie był w stanie się oprzeć. Lepiej prześledzić proces w którym czas sprawia, że doświadczenie dojrzewa i pogłębia się. Stwierdzenie „powiedzą tobie" jest klasycznym zwrotem znaczącym: „Bóg ci to objawi". Pan mógłby mówić bezpośrednio; określając każdy krok jego powołania i misji, ale woli dłuższą! drogę, za pośrednictwem ludzi. To uczeń Ananiasz ma uzupełnić orędzie Pana:

Wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela (Dz 9, 15).

Ten uczeń z Damaszku ma za zadanie odszukać Szawła napełnić go Duchem Świętym i wprowadzić przez chrzest v śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Dzięki Ananiaszowi spa­dają łuski niewiedzy i Szaweł dostrzega nowy horyzont swo­jego istnienia.

W swojej obronie przed królem Agryppą oświadczy, że w tym momencie został nazwany „sługą i świadkiem" tego, co zostało mu objawione (Dz 26, 16). Damaszek zmienił kierunek życia tego gorliwego faryzeusza, „Wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś (Dz 22, 15).”

Teraz bez zastrzeżeń zostaje mu powierzona misja. Kardynał Martini stwierdza: „Temu, kto 17 dawniej mylił się we wszystkim powierza się wszystko".

Jego misja zostaje określona zwrotem, który powinien być zarezerwowany wyłącznie dla Jezusa: ma być „światłem narodów" (Dz 13, 47), aby zanieść zbawienie aż na krańce ziemi (Dz 13, 47). Jego misja jest chwalebna: „Wybrałem go sobie za na rzędzie". Jednak jego praca nie jest bynajmniej prosta: ma „za| nieść moje imię narodom, królom i synom Izraela" (Dz 9, 15J Słowo „nieść" oznacza tu dźwigać ciężar ciężki do tego stopnia że aż staje się nie do uniesienia (Dz 15, 10). Bieg jest męczący i wymaga nieustannego wysiłku. Szaweł zdobyty i zwyciężony przez Jezusa, spędził 3 dni, nic nie widząc, nic nie jedząc ani pijąc, co było niejako symbolem śmierci gladiatora na stadionie. Musi oczekiwać, że Duch Tego, który wskrzesił Jezusa spośród umarłych (przyniesiony przez Ananiasza), przywróci życie jego śmiertelnemu ciału (Rz 8, 11).

2. Blok startowy:

zdobyty przez Chrystusa

Paweł w swojej wojnie na śmierć i życie przeciwko herezji Nazarejczyków bronił zawzięcie swojego terytorium. Jednak jego mury wraz z flankami runęły na ziemię. Został zdobyty w zdu­miewający sposób:

zostałem pochwycony przez Chrystusa (Flp 3, 12).

Z siłą, jaką chwyta się miecz, Jezus uwięził Szawła w swoje dłonie, aby już nigdy go z nich nie wypuścić. Bez wcześniejszej zapowiedzi, Jezus zmartwychwstały nagle wyszedł mu na spo­tkanie, aby zmienić drogę jego życia. Był to moment tyleż nie­spodziewany, co dramatyczny. Prześladowca stał się prześlado­wanym i został schwytany przez kogoś, kto już nie miał nigdy go zwolnić.

Jeśli każdy biegacz potrzebuje silnego oparcia w bloku star­towym, aby rozpocząć bieg, to punktem, na którym opiera się start apostoła Szawła jest osobiste spotkanie z Jezusem zmar­twychwstałym. Było to tak niezatarte doświadczenie, że stało się ono siłą napędową i mocą wytrwania w biegu z przeszko­dami, w więzieniach, niedomaganiach, podczas bycia rozbit­kiem, w głodzie oraz w tym, co najtrudniejsze: w zdradzie fałszywych braci, albo wówczas gdy jego przyjaciele w bezna­dziejnie trudnych okolicznościach zaparli się tego, że go znają (2 Kor 6, 9; 2 Tm 4, 16). Apostoł wiedział, że został pochwycony przez Chrystusa.

Damaszek jest do tego stopnia nieodwracalny, że jeśli ktoś kwestionował autorytet apostolski Szawła, on wysuwał argument, którego nikt nie był w stanie podważyć:

Czyż i ja nie widziałem naszego Pana, Jezusa?(l Kor 9, l).

Jeśli ktoś wątpi w jego zdolność do głoszenia Jezusa, dlatego że nie należy do grupy Dwunastu ani tym bardziej do grup „wielkich apostołów" (2 Kor 12, 11), to powinien przyjąć dc wiadomości, że akredytacja apostolska Szawła została przypie­czętowana na przedmieściach Damaszku.

Bez Damaszku nie ma misji, bez niego bowiem przepowia­danie zamiast być świadectwem, staje się w propagandą albo powtarzaniem po prostu tego, co ma się w głowie, co bez ognia doświadczenia jest jedynie podawaniem ukrytych w rozumie zimnych idei.

Pod koniec życia, przynaglany przez Chrystusa, robi pod­sumowanie swojej historii i przypomina sobie, ciągle jeszcze żywy i pełen emocji ów dzień, w którym Bóg zaskoczył go i wziął w swoje dłonie niczym miecz, którego nigdy nie wypuści.

Ja, ongiś bluźnierca, prześladowca i oszczerca, dostąpiłem miłosierdzia i zostałem uznany za godnego zaufania, by mi powierzono posługiwanie, ponieważ działałem z nieświadomością w niewierze (l Tm l, 12).

3. Sygnał startowy

Zawodnik nie rozpoczyna biegu wtedy, kiedy ma ochota Musi nadsłuchiwać wystrzału startowego, który sygnalizuje, ż) bieg się rozpoczął. Powołanie i postanie wyznaczają początek wszelkiego przedsięwzięcia apostolskiego.

A. Powołanie

Wyraźne „powołanie" do tego, by być autentycznym ewangelizatorem jest jak wystrzał startowy. Szaweł nigdy nie podej­mował decyzji ani nie wyobrażał sobie, że zostanie apostołem Jezusa Chrystusa. Wręcz przeciwnie. Bez uprzednich zasług, został poświęcony jeszcze w łonie matki (Ga 1,15). Usłyszał głos Jezu­sa, który dwukrotnie go wezwał po imieniu w języku jego przod­ków. Był pewien, że został wybrany bez żadnych zasług do wypełnienia tej misji.

Kiedy będą wzmagać się walki i pojawiają się na horyzoncie ciemne chmury, światło owego dnia Damaszku zawsze będzie silniejsze od wszelkiego zachmurzenia. Zawsze, nawet wtedy, kiedy zostanie rozbitkiem, zdradzą go jego ludzie, w więzieniu albo wśród prześladowań ów głos podtrzyma go w powołaniu.

B. Posłanie

Jakże mieliby głosić, gdyby nie byli posłani? (Rz 10, 15).

Apostoł jest posłany. Fakt, iż jest „posłany" oznacza, że istnieje ktoś, kto posyła. Posyłający ma bez wątpienia większy autorytet niż sam posłany, ale z drugiej strony, przyobleka go w tę samą moc, przeobrażając go w swojego wysłannika (2 Kor 5, 20).

Jego misja pochodzi od samego Boga, bez pośrednictwa ja­kiegokolwiek człowieka (Ga 1,1), choć zostanie potwierdzona przez wspólnotę w Antiochii (Dz 13, 1-3) i apostołów w Jerozo­limie (Ga 2, 7-9). Kiedy później stwierdzi, że nikt nie może gło­sić, jeśliby nie został posłany, odnosi to w pierwszym rzędzie do siebie samego. Nie będzie mógł wymagać od kogokolwiek tego, czego sam wcześniej nie wypełniał. Tak jak każde powołanie prorockie, jego powołanie nie zależy od własnej inicjatywy, ale od powołania Bożego do wypełnienia zadania, które będzie niewdzięczne i trudne.

4. NOWY KALENDARZ

Gdy nadeszła pełnia czasów i Szaweł ją zaakceptował, wszyst­ko co dawne, minęło. Wszystkie dawne schematy wyparowały, niczym woda na rozpalonej pustyni. Jego religia odziedziczona po przodkach wymagała radykalnej rewizji w świetle Damaszku. W stolicy pogańskiej Aramei rozpoczyna nowe życie. Dlatego, kiedy później opowiada swoją historię i stwierdza: „trzy lata później" albo „cztery lata później" (Ga l, 18), bierze za punkt odniesienia tamto doświadczenie. „Przed tym wydarzeniem, które rozdzieliło na dwie części wody jego istnienia, wszystko było inaczej. Później wszystko będzie inne" - komentuje kardynał Martini. Albo jak twierdzi J. Jeremias, „klucz do zrozumienia Paw­ła nazywa się Damaszek". Dlatego każde wydarzenie jego życia powinno być odczytywane w świetle tego, co wydarzyło się na drodze do Damaszku.

PODUSMOWANIE

Jego życie składa się więc z dwóch części: „bez Chrystusa" i „w Chrystusie". Zwróćmy uwagę, że nie jest to „bez Chrystu­sa" i „z Chrystusem", ale coś o wiele głębszego i definitywnego „w Chrystusie". Paweł nie tylko żyje z Jezusem, ale żyje w Nim.

III. Pięć przemian i jedno nawrócenie

Kiedy Jezus zdobył Szawla w jego biegu, rozpoczęła się nie­ustanna metamorfoza w umyśle i sercu potomka Beniami­na. Filary jego dotychczasowej wiary legły w gruzach przed murami Damaszku. Musiał ponownie przeczytać Pisma w świe­tle blasku pochodzącego z nieba, aby ustalić nowe horyzonty, które wyłoniły się w historii faryzeusza z Tarsu. Pełnia czasów uporządkowała składniki w nowej formie dotychczasowej wiary Szawła, jednak jego serce zmieniło się w radykalny sposób.

1. Pięć przemian


Pięć przemian utworzyło podstawę nowego systemu religijnego dawnego prześladowcy chrześcijan.

A. Od Prawa do łaski

Wobec doświadczenia bycia darmo obdarowanym miłością Bożą, pierwszą podstawą, która zaczęła się chwiać, było święte prawodawstwo z Synaju.

a. Prawo - Według mentalności każdego pobożnego żyda zbawienie oparte było na następującej zasadzie: Mojżesz pisze to, co się tyczy sprawiedliwości, która rodzi się z Prawa. Kto je wypełnia, będzie żył dzięki niemu( Rz 10, 5).

Interpretacja jest mniej więcej taka: Bóg zawarł przymierze ze swoim ludem i dał mu Prawo, aby lud wypełniając je, otrzymał wszel­kie błogosławieństwa ziemskie i niebieskie. Dlatego ktokolwiek przy­bywał do bram nieba z rękami pełnymi dobrych uczynków, temu przysługiwała przepustka upoważniająca go do wejścia do świętych przybytków wspólnie z patriarchami i sprawiedliwymi z ludu Boże­go. Kto by jednak nie wypełnił woli Bożej, byłby pozbawiony na zawsze szczęścia. Prawo było traktowane jako waga, która miała odmierzać postępowanie każdego, aby w ten sposób zdecydować o jego wiecznym przeznaczeniu. "Wszystko zależało od człowieka i od jego osobistego wysiłku. Prawo, które zostało niegdyś dane jako znak wybrania, stopniowo było uszczegółowiane, aż gdy osiągnięto liczbę 6l3 przepisów, spośród których wiele dzieliło się z kolei na tyle innych, tworząc niekończący się łańcuch drobiazgów, będący ciężarem, którego nikt nie był w stanie udźwignąć (Dz 15, 10).

Szaweł, przeglądając swoje życie gorliwego faryzeusza, stwier­dza, że Prawo nie jest w stanie zmienić serc ludzi. Ono raczej dawało poznać, co jest grzechem. „Nie wiedziałbym, że pożądliwość jest. złem, gdyby prawo nie mówiło mi "Nie pożądaj!" Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził we mnie wszelakie pożądanie". Prawo jedynie wskazywało na obowiązek, ale zamiast zachęcać do, jego wypełnienia, prowokowało do przekroczenia (Rz 4, 15, 7,1-11). „Grzech", wyznaje Szaweł, „biorąc podnietę z przykazania, wzbudzał we mnie wszelkie rodzaje pożądliwości". W miarę jak powstrzy­muje się od kradzieży i cudzołóstwa, budzi się jad grzechu ze wszel­kim rodzajem pożądań przeciwnych Prawu. Z tego też powodu za­miast pomagać w utrzymaniu się w poprawności, zachęcało do przekroczenia nakazu. Dlatego stwierdza z pewnym pesymizmem:

„Siłą grzechu jest Prawo" (l Kor 15, 56), a nawet „tam, gdzie nie ma Prawa, nie ma przestępstwa" (Rz 4, 15).

Co więcej, Prawo było swoistymi kleszczami, które więziły człowieka z dwóch stron: jeśli ktoś uznawał, że je wypełnia, mógł poczuć się pysznym wobec Boga i lepszym od innych ludzi. Ale jeśli doznawał porażki, potępiał sam siebie. W ten sposób znajdował się uwięziony między dwiema drogami, z których każda prowadziła do tej samej przepaści.

Na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa ciąży przekleństwo (Ga 3, 10).

To, co dawniej było dla Szawła powodem do chluby, staje się przyczyną przekleństwa i śmierci, ponieważ wtedy, kiedy czło­wiek usiłuje być swoim własnym zbawicielem, „litera (Prawa) zabija" (2 Kor 3, 6). Zamiast zbawić, naraża go na gniew Boży, ponieważ już nie wypełnia Prawa, które w końcu go sądzi.

Czy więc Prawo było złe? Nie, ale odgrywało rolę jedynie do czasu, a następnie powinno się skończyć, kiedy nastanie pełnia czasów. Chodziło po prostu o pedagoga, który miał doprowadzić nas do Chrystusa (Ga 3, 24). Dlatego, kiedy Bóg posłał swojego Syna narodzonego z niewiasty, aby wykupił wszystkich tych, którzy podlegali Prawu (Ga 4, 4-5), ono straciło swoją wartość.

b. Łaska - Jeśli człowiek nie zbawia się przez wypełnienie Prawa, w jaki ^ęc sposób się zbawia? Wielkie odkrycie Szawła polega na rozumieniu, że zbawienie jest darmowe. Nie doszedł do tego za pomocą jakiejś idei, czy też prawdy wlanej, która miałaby płynąć do jego umysłu, ale poprzez doświadczenie, które zmię­kło całą jego teologię. Biegnę, sam. zdobyty przez Jezusa Chrystusa (Flp 3, 12).

Biegł, prześladując Jezusa, ale zanim go dopadł, został po­chwycony przez niego na drodze do Damaszku, To, co było niemożliwe do wykonania dla sprawiedliwego faryzeusza jego własnymi siłami, to sprawił Jezus dla niego i w nim. Dlatego Szaweł rozumie, że nie chodzi o to, aby biec, ale o to, że Bóg ma miłosierdzie (Rz 9, 16).

Szaweł stwierdza więc, że zbawienie jest łaską, to znaczy, że otrzymujemy je darmo, i nie zależy od zasług człowieka. Bramy raju były zapieczętowane i nikt nie mógł tam wejść o własnych siłach ani zbudować wieży, która dosięgałaby aż do nieba. Dro­ga biegnie w odwrotnym kierunku: Bóg posłał swojego Syna Jednorodzonego na ten świat, szczególnie do grzeszników, aby tam, gdzie obfituje grzech nadobfitowała Jego miłosierna miłość. To działanie miłosierne - bezwarunkowej miłości Boga zawarte jest w Pawiowym pojęciu łaski. „Pod Damaszkiem po­znaje wszechmoc łaski" (J. Jeremias).

Kardynał Martini komentuje ten fakt: „Ze strony Pawła nie, było wysiłku, medytacji, ćwiczeń duchownych, długich modlitw; ani postów. Wszystko zostało mu dane, aby stał się dla wszystkich narodów znakiem Boga miłosiernego, którego inicjatywa, zawsze poprzedza nasze poszukiwania"1. W ten sposób zysku­je na sile jego słowo, kiedy twierdzi: Łaską bowiem jesteście zbawieni! [...] A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga (Ef2, 5.8).

c. Przeciwieństwo, czyli wzajemne wykazanie się - Jeżeli (zbawienie) jest dzięki lasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej laska nie byłaby już łaską (Rz 11,6). Argument jest bardzo logiczny: jeśli zbawienie jest darmowe| nie może być zawdzięczane ludzkim zasługom, gdyby natomiast w jakiejś formie zależało od człowieka, wówczas również nie można by powiedzieć, jakoby było darmowe. Łaska i uczynki wykluczają się nawzajem. Ewangelia jest właśnie dlatego Dobrą Nowiną, że obwieszcza darmowość zbawienia. Gdyby zbawienie cokolwiek kosztowało, dużo czy mało, wówczas można by je nazwać „ofertą" albo „przetargiem", a nie darmowym darem i dlatego nie zasługi­wałoby na nazwę Dobrej Nowiny. Jeśli jesteśmy dziedzicami pra­wa, wiara jest bezprzedmiotowa i obietnica pozostaje w zawiesze­niu... Dlatego właśnie zależy od wiary, aby była darmowa, aby obietnica była niewzruszona dla całego potomstwa (Rz 4, l4-l6).

Co więcej, jeśli człowiek zdołałby zbawić się o własnych siłach, wypełniając dzieła Prawa, nie miałaby żadnej wartości wiara w zmartwychwstanie Chrystusa i Jego Krew nie przydałaby się na nic (Ga 2, 51). I przeciwnie, jeśli człowiek jest zbawiony przez wiarę w Jezusa, wówczas Prawo straciło swoją wartość zbawienną.

Szaweł, jak każdy człowiek, winien podjąć decyzję, wybiera­jąc jedno z dwojga: albo Jezus Chrystus, albo Prawo. Jeśli wy­biera Prawo, dotrze do nieba z rękami pełnymi dobrych uczyn­ków. Będzie to jednak jego własna sprawiedliwość i w ten spo­sób nie potrzebuje, aby ktoś umierał za niego, ponieważ on sam byłby swoim Zbawicielem. Jeśli wybiera łaskę, wówczas nie ma prawa szczycić się swoimi dobrymi uczynkami.

Innymi słowy, musi wybrać, czy w dalszym ciągu chce być uczniem prawodawcy z Synaju, czy też zostać sługą Jezusa 7. Nazaretu. Jeśli zakotwiczy się na Synaju, nie ma prawa być obywatelem Jeruzalem Niebieskiego. Chodzi o dwa przeciw­stawne systemy, które nawzajem się wykluczają. Przyjęcie jed­nego prowadzi w sposób nieunikniony do odrzucenia drugie­go. Nie można wziąć ślubu z obiema jednocześnie. Trzeba wy­brać: Prawo albo Chrystus Zmartwychwstały. Albo dalej kroczyć wąską drogą „nie bierz ani nie kosztuj, ani nawet nie dotykaj" (Koi 2, 21) albo zdecydować się na drogę laski i wyrzeczenie się ^ wszystkim swojej własnej sprawiedliwości, która pochodzi z uczynków (Flp 5, 9).

Szaweł był związany węzłem małżeńskim z Prawem. Żył z nim, kochał je i służył mu. Jadł i spał wraz z nim i cały dzień był^ uważny na jego wskazania i pragnienia. Zawsze starał się sprawić mu przyjemność i usiłował mieć dzieci poddane porządko­wi Synaju. Aby jednak oddać się Chrystusowi, bierze rozwód z Prawem i zrywa z tym, co było jego młodzieńczą miłością. Ponieważ sam z siebie jest niezdolny uzyskać ani tym bardziej' zasłużyć na zbawienie, pozostawia stromy szlak Synaju i wyru­sza na dziewiczą drogę, która wspiera się jedynie na Obietnicy uczynionej przez Boga.

d. Dowód, że Prawo nie zbawia: nikt nie może go wypełnić - Prawo nie zbawia, powtarza Szaweł tym, którzy pokładają w nim nadzieję, z tej prostej racji, że nikt nie jest w stanie go wypeł­nić w całości (Ga 3, 20). Było to dokładnie to samo orędzie, które usłyszał osobiście z ust Szczepana (Dz 7, 54). Stanowiło ono rów­nież konkluzję Soboru Jerozolimskiego, na którym był obecny (Dz 15, 10). Później sam powtarza tym, którzy usiłowali narzucić Prawo innym (Rz 4, 9.31) i uwydatnia to otwarcie w swoim prze­mówieniu do Żydów w Antiochii Pizydyjskiej (Dz 13, 38).

Przekroczenie jednego z przepisów jest traktowane jako zła­manie całego Prawa jako takiego. Usiłowanie zbawienia się po­przez wypełnienie niekończącego się łańcucha przepisów Prawa, byłoby podobne do grabienia liści w parku w kierunku przeciwnym do wiejącego wiatru. Dlatego apostoł mocno podkreśla: [...] że w Prawie nikt nie osiąga usprawiedliwienia przed Bogiem, wynika, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie (Ga 3, 11).

e. Podsumowanie - Apostoł zrozumiał, że jest tylko jedna Ewangelia i dlatego^ rzuca klątwę na tego, kto głosi inne orędzie zbawienia, które' nie pochodziłoby od Jezusa Chrystusa (Ga l, 6-7). Jego Ewangelia będzie się koncentrować właśnie na darmowym darze zbawienia (Ef 2, 4-9), który opiera się na obietnicy Bożej. Wraz ze śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa, jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi (l Tm 2, 5), zbędny, a nawet szkodli­wy jest jakiś inny pośrednik, który obiecuje odpuszczenie grze­chów. W taki sposób ostrzega tych, którzy zabiegają o zbawie­nie przez Prawo: Jeśli usprawiedliwienie dokonuje się przez Prawo, to Chrystus umarł na darmo (Ga 2, 21).

Zmienił się jego obraz Boga: Pan nie siedzi już jak w sklepie przy kasie, na której liczy, aby zapłacić każdemu według jego czy­nów, ale jest Ojcem bogatym w miłość i miłosierdzie, który wypeł­nia swoją obietnicę dania ludziom swojego dziedzictwa w wolny i darmowy sposób. Nie chodzi więc o Boga dłużnika, który powi­nien wypłacić należność za dobre uczynki, ale o Boga hojnie dają­cego, który daje w prezencie dar zbawienia. Konkluduje więc: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem (Rz 5, l).

B. Od obrzezania do wiary

a. Obrzezanie - Bóg dał Abrahamowi przykazanie dla jego potomków:

wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani (Rdz 17, 10).

Obrzezanie było uznawane za coś w rodzaju sakramentu ini­cjacji, dzięki któremu zyskiwało się udział w narodzie wybranym i wszystkich jego obietnicach. Było znakiem Przymierza Boga ze swoimi wybranymi i zapewniało błogosławieństwa mesjańskie. Chodziło o warunek niezbędny, by móc celebrować Paschę i w ten sposób stanowić część ludu Przymierza i móc wejść do Ziemi Obiecanej. Obrzęd ten był tak ważny, że przełamywał rygory­stycznie przestrzegany odpoczynek szabatni (J 7, 23).

Obrzezani uznawali się za lepszych od nieobrzezanych, których automatycznie klasyfikowali jako grzeszników, właśnie z tego powodu, że brakowało im owego znaku identyfikujące­go synów Abrahama, Izaaka i Jakuba (Rz 3, 1-2, Ga 2, 15).

Szaweł z Tarsu, gorliwy faryzeusz, pokładał swoją ufność w ciele (Flp 3, 4), mając na uwadze, że został obrzezany ósmego dnia po urodzeniu, zgodnie z najtrwalszą tradycją swoich przod­ków (Flp 3, 4). Jednak kontynuując wizję proroków reformato­rów, zrelatywizował ów znak, uznał, że najważniejsze jest obrze­zanie serca (Rz 2, 28-29; 3, 19). Później uczyni jeszcze kolejny krok, kiedy stwierdzi, że prawdziwymi obrzezanymi są ci, którzy sprawują kult w Duchu Bożym (Flp 3, 3).

Nawrócony faryzeusz sprzeciwia się pokusie absolutyzacji znaków. Wybranie, świątynia, a nawet wąż miedziany zaczęły zastępować relację z Bogiem. Dlatego apostoł nie zgadza się, by obrzezanie rywalizowało oraz wygrywało konkurencję z Jezu­sem, jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Dawne objawienie było jedynie cieniem rzeczywistości przyszłych, które rozpoczynają się wraz z Paschą Jezusa.

b. Wiara: uwierzyć w Boga i zawierzyć jego Jednemu planowi zbawienia - Relacja z Bogiem nie jest stanowiona dzięki zewnętrznym zna­kom, ale dzięki wierze. Wiara nie polega w swej istocie na wie­rzeniu w coś, ale na wierzeniu Komuś. Jest relacją z osobą, opartą na zaufaniu. Jest „aktem przez który człowiek powierza się Bogu, jako jedynemu źródłu swego zbawienia". Dlatego Paweł twierdzi: „Wiem, komu zawierzyłem” (2 Tm l, 12). Wiara ta wychodzi od obietnicy uczynionej przez Boga, który jest godzien zaufania, ponieważ zawsze jest wierny. Dla Pawła wiara jest pewnością i zaufaniem rodzącym się wówczas, gdy ktoś przyjmuje przepo­wiadanie świadków Ewangelii, wierzy w Dobrą Nowinę obietni­cy, wyznając Jezusa jako Pana (Rz 10, 9) i jest opieczętowany Duchem Świętym (Rz 10, 9) w chrzcie (Rz 6, 4).

Dla apostoła wiara prowadzi do życia zgodnego z tym, w co się wierzy. To znaczy, zakłada dostosowanie się do powołania do świętości. Inaczej taka wiara ograniczałaby się do zwykłej ideologii. Zbawiony manifestuje swoją wiarę, ogłaszając Jezusa jako jedynego Zbawiciela i Pana całego swojego istnienia. Zakłada to przejście ze świata ciemności do przedziwnego światła, pozostawienie fałszywych bożków i zwrócenie się do prawdziwego Boga (Koi l, 12-13; l Tes l, 9). Wreszcie, chodzi o śmierć grzechowi i życie dla Boga w Jezusie Chrystusie (Rz 6, 10-11).

List do Rzymian jest najbardziej kompletnym traktatem Pawłowym na temat usprawiedliwienia. Jest nie tylko genialna w swojej treści, ale także w swym schemacie pedagogicznym i teologicznym. W pierwszych pięciu rozdziałach dowodzi że usprawiedliwienie dokonuje się wyłącznie przez Jezus

Chrystusa, bez uczynków Prawa. Druga jednak część, począwszy od rozdziału ósmego, ukazuje jak żyje osoba, która przy­jęła zbawienie. Te dwie części splatają się w rozdziale szóstym mówiącym o chrzcie, jako o środku włączenia w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i rozdziale siódmym który stwierdza naszą śmierć dla Prawa, abyśmy stali się wła­snością Boga.

c. Jedno z dwojga - Apostoł jest nieprzejednany w tym względzie, nie dopuszcza do dyskusji z tymi, którzy usiłują pogodzić system obrzezania z nowym życiem w Jezusie Chrystusie.

Ten, kto poddaje się obrzezaniu, pozostaje zobowiązany do przestrzegania wszystkich przepisów prawnych, a przez fakt ich niewypełnienia, popada w potępienie (Ga 3, 2; 5, 10; 6, 13). Z drugiej strony, jeśli jest tylko jedna Ewangelia, będąca środkiem zbawienia, oznacza to, że obrzezanie nie zbawia. Dlatego ci, którzy pokładają swoją nadzieję w obrzezaniu, odpadli od Chrystusa. Otóż ja, Paweł mówię znam: Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus na niesie mam nie przyda (Ga 5, 2).

Posunął się aż do tego, że nazwał ten stary obrzęd „okalecze­niem": „Bodajby się do końca wykastrowali2 ci, którzy was podburzają" (Ga 5, 12), zwracając się do tych, którzy usiłowali poddać obrzezaniu nawróconych na chrześcijaństwo.

d. Dowód - Abraham został usprawiedliwiony przez wiarę zanim się obrzezał. Kiedy Bóg uczynił obietnicę Abrahamowi, patriarcha odpowiedział zuchwałym aktem wiary i zaufania w Tego, który go powołuje. Wiara została poczytana Abrahamowi za usprawiedliwienie (Rz 4, 9).Obrzezanie przyszło później, jako pieczęć pochodzącej z wiary sprawiedliwości (Rz 4, 9-12, Ga 3, 6-29). Dlatego wnio­skuje logicznie: jeśli wiara usprawiedliwiła Abrahama, nie uspra­wiedliwiło go obrzezanie. W ten sposób synami Abrahama są synowie, którzy są podobni do niego przez wiarę, a nie przez obrzezanie (Rz 4, 9-12; Ga 3, 6-29).

Jeśli obrzezanie nie zbawia, jaki jest więc środek zbawienia? Dzięki swojemu doświadczeniu Damaszku, Szaweł szybko do­szedł do wniosku, że jedynym, który zbawia jest Jezus umarły i zmartwychwstały (Rz 4, 24-25). On sam został zbawiony, kiedy usłyszał Słowo w swoim własnym języku. To słowo zrodziło wiarę, dzięki której uwierzył Temu, który do niego mówił i po­wierzył mu całe swoje życie, pokładając w nim nadzieję.

Musiał jednak znaleźć uzasadnienie swojej postawy za pomocą tekstu natchnionego. Badając Pisma, odkrył ważną zasadę biblijną: Sprawiedliwy z wiary żyć będzie (Hbk 2, 4).

W ten sposób konkluduje jednoznacznie: Jesteśmy dziećmi Boga przez wiarę w Jezusa Chrystusa (Ga 3, 26).

e. Podsumowanie - Ci, którzy wierzą, zerwali z systemem Prawa, w Chrystusie! nie potrzeba tego znaku zewnętrznego, ponieważ wystarczy wiara. Bóg zbawia w Jezusie poprzez wiarę (Dz 15, 11, Ga 2, 15), to znaczy przyswajamy sobie darmową sprawiedliwość Bożą przez wiarę (Ga 2, 16, Rz 3, 22; 5, 2).

C. Od Izraela według ciała do Izraela Bożego

a. Izrael, naród wybrany przez Boga - Żadnemu narodowi tak nie uczynił (Ps 147, 20). Izraelici mieli wyraźną świadomość bycia ludem odmiennym od innych. O ile wybranie wyróżniło ich, to przymierze zawarte z ich Bogiem sprawiało, że byli narodem niepowtarzalnym na całej ziemi. Wiedzieli, że w potomstwie Abrahama osiągną bło­gosławieństwo wszystkie narody (Rdz 12, 3). Nikomu Bóg nie powierzył swojego Prawa ani nie nazwał go „swoim ludem". Byli narodem poświęconym i szczególną własnością Boga (Wj 19, 3-8) i dlatego trzymali się z dala od innych narodów (Ezd 9, 1-2, 10, 11,Ne9,2).

W mentalności żydowskiej nie-żydzi żyli z dala od obietnic, bez nadziei i bez Boga, wykluczeni z obywatelstwa Izraela i jako przeciwnicy przymierza (Ef 2, 2). Istniała pewna pogarda w sto­sunku do obcych, ponieważ nie należeli do ludu, który Bóg wybrał dla siebie.

Paweł uznaje, że siedem błogosławieństw przynależy do Izra­ela: „przybrane synostwo, chwała, przymierze, prawo, kult, obiet­nice i patriarchowie" (Rz 9, 4-5). On sam szczycił się swoimi przywilejami rasowymi. Dumny był ze swego pochodzenia z rodu Izraela, ludu powołanego, by być światłem narodów (Iz 42, 6, 49, 6). Nie był jakimś tam prozelitą przyjętym do ludu Bożego, ale w jego żyłach płynęła krew Abrahama, Izaaka, Jakuba i Be­niamina.

b. Lud Boży powszechny plan zbawienia - Pobożnemu synowi Abrahama zostało objawione, że Bóg chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni, tworząc nowy lud: Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika, ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. Jeżeli należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama (Ga 3, 28-29).

Istnieje nowy Izrael, nazywany przez Pawła Izraelem Boga (Ga i, l6), do którego należą zarówno Żydzi, jak i poganie, mężczyźni i kobiety, mędrcy i nieuczeni, którzy wierzą w Jezusa. Upadł nur, który oddzielał narody, a Bóg utworzył jedyny lud (Ef 2,14). '. tego powodu już nie liczy się ciało ani krew, ale wiara, która [ziała przez miłość. Synami Abrahama nie są potomkowie według krwi, ale ci, którzy są posłuszni Słowu Bożemu (Ga 3, 6).

c. Jedno z dwojga - Szaweł z Tarsu musi wybrać między dalszym szczyceniem się tytułu rodowodu, czy też darem wiary, która czyni go uczestnikiem nowego ludu Bożego. Albo lud lepszy od innych, albo id obietnicy.

d. Dowód: dwaj synowie Abrahama - Abraham mial dwóch synów: jednego z niewolnicy, drugiego z wolnej (Ga 4, 22). Z klasyczną erudycją wnikliwego specjalisty hermeneutyki s szkoły Gamaliela przedstawia swoją tezę za pomocą argumentu biblijnego, którego nikt nie potrafi obalić: Abraham miał dwóch synów. Izmael, który narodził się z osobistego wysiłku Powieka i który uosabia Prawo. Był synem Abrahama i jego niewolnicy Hagar i stał się także niewolnikiem. Drugi syn, Iza-0, narodził się z obietnicy i był dziedzicem błogosławieństw. Nie wystarczało więc mieć ojca Abrahama, trzeba było jeszcze narodzić się z obietnicy Bożej. Dlatego twierdzi: nie wszyscy potomkowie Izraela są Izraelem (Rz 9, 6). Dramat polega na tym, że nie wszystkie dzieci ojca wiary są nami Obietnicy. Można być potomstwem Abrahama i żyć pod jarzmem niewoli. Najbardziej obraźliwe wyzwisko, jakim moż­na było obrzucić Izraelitę, brzmiało „syn niewolnicy". Ty jesteś potomkiem naszego ojca Abrahama, ale nie odziedziczysz bło­gosławieństw, ponieważ jesteś synem Hagar, niewolnicy, jesteś także przeznaczony do bycia niewolnikiem. Dlatego orędownik wolności reaguje mocno, kiedy orzeka: „My nie jesteśmy syna­mi niewolnicy, ale wolnej" (Ga 4, 31).

Paweł wie, że obietnica została uczyniona potomkom Abra­hama w jednej linii zstępującej, a nie wszystkim. Tę linię stano­wi Jezus Chrystus. Dlatego w Nim i tylko w Nim istnieje dostęp do wspominanej obietnicy.

e. Podsumowanie - Faryzeusz z Tarsu przeżył doświadczenie podobne do do­świadczenia Abrahama, kiedy niedaleko Charanu, pośrodku terytorium pogańskiego, Bóg wyszedł na spotkanie temu Izra­elicie przekonanemu, że tylko na ziemi swoich przodków może nastąpić Boże objawienie. Szaweł pojmuje, że Pan nie ograni­cza się do ciasnych granic jednego narodu ani tym bardziej do czterech murów świątyni. W ziemi pogan został wszczepiony w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa poprzez chrzest udzielony mu przez Ananiasza. Nie wystarczało być synem Abra­hama według ciała, ponieważ Bóg ma lud rozproszony po ca­łym świecie, a są nim ci, którzy rodzą się przez obietnicę, a nie dzięki krwi czy ciału.

Nie wszyscy synowie patriarchy są synami obietnicy. „Nie synowie co do ciała są dziećmi Bożymi, lecz synowie obietnicy są uznani za potomstwo" (Rz 9, 8). Wszyscy jesteśmy synami Bożymi dzięki wierze w Jezusa Chrystusa (Ga 3, 26).

Jest tylko jeden naród wybrany, Izrael Boży, do którego nale­żą ci, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa. Nie jesteśmy synami Bożymi według ciała, ale synami obietnicy (por. Rz 9, 8). Szaweł zmienił się. Jego duma opiera się od tej pory na darze iary, która czyni go członkiem prawdziwego Izraela Bożego ia 3, 25-26). Stając się uczniem Jezusa, nie przestał być Hebrajczykiem, ale osiągnął pełnię synostwa Patriarchy.

D. Od zawziętego prześladowcy do niezmordowanego apostoła

a. Prześladowca - Jego faryzejska gorliwość wymagała, aby prześladował chrześcijan: Z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższyłem wielu moich rówieśników (Ga l, 13-14). Nie mógł znieść, aby naśladowcy Drogi rozszerzali swoją zatruwającą naukę, która wymierzona była w czystość religii Izraela. Jego ulubioną bronią, którą najlepiej umiał szermować, były argumenty skrypturystyczne, wśród których jeden wysuwał się na m pierwszy: „Przeklęty ten, którego zawieszono na drzewie" (Pwt 21, 23). W swoim fanatycznym dążeniu do zlikwidowania dżumy posunął się tak daleko, że zlekceważył swojego dawnego mistrza Gamaliela, doradzającego, by zostawić w spokoju uczniów, ponieważ jeśliby chodziło o ideę ludzką, upadałaby sama, a jeśli było to dzieło Boże, nic nie będzie go w stanie pokonać (Dz 55-39). Dla Szawła nie istniało zawieszenie broni. Musiał wytępić dżumę, ponieważ kąkol nie może rosnąć wraz z pszenicą.

b. Apostoł - Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w tonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom (Ga l, 15-16). Pewnego dnia życie fanatycznego faryzeusza zostaje oświecone. W drodze do Damaszku ukazuje mu się blask Ewangelii, a on kapituluje bezwarunkowo, padając do stóp i uznaje „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wy­roki i nie do wyśledzenia Jego drogi!" (Rz 11, 33).

Nie jest możliwe jednak pozostanie obojętnym. Nie wystar­czy po prostu przestać prześladować chrześcijan. Nie wystarczy należeć do nich. Trzeba przemienić się w heralda i świadka tego, co się samemu widziało. Ten, który najusilniej zwalczał wiarę, odtąd jest jej obrońcą i nauczycielem.

Dzięki składam Temu, który mię przyoblekł mocą, Jezusowi Chrystusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę (l Tm l, 12-13).

Nie chodzi o to, żeby wycofać się z biegu prześladowcy, ale aby biegnąć w kierunku przeciwnym. Jego życie musi uzyskać nową pasję, dla której będzie walczył i cierpiał: głoszenie Ewan­gelii łaski (Dz 20, 24). W miarę jak poznaje prawdę, zaczyna przepowiadać ją po czterech stronach świata. Paweł, z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa (Rz l, l).

Ta świadomość bycia apostołem sprawi, że będzie wychodził zwycięsko z tysięcy niebezpieczeństw i pokona każdą trudność. "Wie, że Bóg zaufał jemu, który był poronionym płodem i po­wierzył mu misterium apostolatu.

c. Jedno z dwojga - Przyjęcie nowej misji niesie ze sobą w nieodłączny sposób wyrzeczenie się dotychczasowej postawy teologicznej. Będzie musiał zapłacić cenę przejścia od prześladowcy do prześladowanego, który jest zawsze zagrożony aż do okoliczności bliskich śmierci.

d. Dowód - Czyż nie jestem wolny? Czyż nie jestem apostołem? Czyż nie widziałem Jezusa, Pana naszego? Jeśli nawet nie jestem apostołem dla innych, dla was na pewno nim jestem. Albowiem wy jesteście pieczęć mego apostołowania w Panu (l Kor 9, 1-2). Kiedy ktoś podaje w wątpliwość autentyczność jego apostolatu, wysłannik Chrystusa odwołuje się do dowodów. Na pierwszym miejscu do faktu, że widział Pana Jezusa. W drugim rzędzie do założonych przez siebie wspólnot, które są pieczęcią uwierzytelniającą jego posługiwanie. Nie wchodzą w grę inne argumenty niż fakty.

e. Podsumowanie - Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii Cl Kor 9, 16).

Jeremias komentuje l Kor 9, 16 w następujący sposób: „ posługiwanie jest koniecznością, która mi przypada w udziale, albo lepiej, do której zobowiązuje mnie Bóg".

E. Od nieposzlakowanego faryzeusza do grzesznika, któremu przebaczono

a. faryzeusz bez zarzutu - W stosunku do Prawa-faryzeusz, co do gorliwości - prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej-stałem się bez zarzutu (Flp 3, 5-6).Szaweł wypełniał starannie każdy z 6l3 przepisów Prawa żydowskiego. Jego problem nie polegał na tym, że był rygorystyczny w wypełnianiu Prawa, ale że uważał, iż należy mu się zbawienie, zdobyte jego własnymi zasługami. Usiłował zbawić się na szerokiej i niekończącej się drodze wypełniania dzieł sprawiedliwości, które nigdy nie zdołają zbawić człowieka. Być faryzeuszem zaczęło więc oznaczać to samo, co zbawiać się samemu i ze względu na szacunek dla Prawa uważać się za doskonałego wobec Boga i ludzi.

Szaweł, jak ów faryzeusz z Ewangelii, sądził, że jest w stanie negocjować z Bogiem, aby wytargować korzystniejsze odsetki w zamian za swoje dobre uczynki. Mógł wymagać wynagrodze­nia za swoje wysiłki, ponieważ uzyskał wystarczającą ilość za­sług, aby być zakwalifikowanym. Nikt, nawet Bóg, nie mógł uchybić żadnemu przepisowi Prawa ani moralności zapisanym na kamiennych tablicach.

b. Grzesznik któremu przebaczono - Kiedy podążał w tym właśnie kierunku, został pochwycony przez Chrystusa i światło Damaszku cisnęło na ziemię wszyst­kie jego zasługi. Dlatego otrzymuje chrzest na odpuszczenie grzechów. Jednym z nieomylnych znaków autentyzmu spo­tkania ze Sprawiedliwym jest to, że osoba doświadcza miłości i świętości Boga. W obliczu tego cudu odkrywa jednocześnie swój grzech i konieczność, aby mu przebaczono. Duch Chry­stusa Zmartwychwstałego przekonuje (nie oskarża!) o grze­chu, aby można było się przybliżyć do tronu łaski i otrzymać odpowiednią pomoc. Później nie tylko uznaje, że jest grze­sznikiem, ale że jest największym z grzeszników: Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy (l Tm l, 15).W tym samym urywku Szaweł zapewnia, że Jezus przyszedł zbawić grzeszników. Dlatego też on jest pierwszy, który skorzy­stał z jego łaskawości. Uznaje tę rzeczywistość w zdaniu, które niektórzy opacznie rozumieją: Tam gdzie obfitował grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5, 20). Dlatego nie ciąży już żadne potępienia nad nim ani na nikim idącym w Chrystusie Jezusie (Rz 8, l).

c. Jedno z dwojga - Rygorystyczny faryzeusz ma dokonać wyboru jednego z dwoj­ga: albo dalej ufać swoim dobrym uczynkom i zasługom osobi­stym, albo zaakceptować swój grzech i powierzyć się przeba­czeniu miłosiernego Boga.

d. Dowód - Tak Żydzi, jak i poganie są pod panowaniem grzechu. Jak mówi Pismo: „Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego” (Rz 3, 10).

Uczeń Gamaliela będzie podkreślał mocno: „wszyscy zgrze­szyli" (Rz 3, 23). Nawet ci, którzy uchodzą za sprawiedliwych wobec ludzi, nie wypełniają Prawa (Rz 2, 17-24).

e. Podsumowanie - Paweł sam podsumowuje w więzieniu ten punkt, uwierzytelnia go swoimi kajdanami: Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem ze względu na Chrystusa u znalem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Jezusa Chrystusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa (Flp3, 7-8).


2. Nawrócenie: ze sługi na syna


A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem (Ga4, 7).

Przyjrzeliśmy się przemianie myślenia oraz systemu religijnego Szawła. Jednak nawrócenie jest o wiele bardziej głębokie ogarnia całą osobę. Mogą następować odmiany albo postęp w teologii lub chrystologii, które nie będą nawróceniem. Prze­miana Szawła nie nastąpiła wtedy, gdy zmienił swoje koncep­cje doktrynalne, ale wówczas gdy zmieniło się jego życie. W tym znaczeniu mówi się o nawróceniu. Jednak nie chodzi o na­wrócenie z grzesznika na sprawiedliwego, gdyż Szaweł już wcześniej jako gorliwy faryzeusz wiernie wypełniał Prawo i zachowywał skrupulatnie wszystkie przepisy Prawa. Nawróce­nie było o wiele bardziej głębokie: było przejściem od posłu­sznego sługi do syna z prawem do dziedzictwa. Przyjrzyjmy się na czym ono dokładnie polegało.

A. Sługa

Sługa jest zobowiązany do przestrzegania przykazań swego pana. Sługa zawsze boi się kary za to, że nie zadowolił wszy­stkich wymagań swojego pana, którego nie uważa za osobę, ale za władcę, który narzuca mu arbitralnie swoją wolę. Pod koniec dnia nie siada za stołem rodzinnym, ale zakłada fartuch i posługuje.

B. Syn

Dla odmiany syn nie boi się swego ojca, ale woła do niego „Abba!" Jego cel nie ogranicza się do wypełnienia woli ojca. Syn i niewolnik mogą pracować na tym samym polu, ale pierw­szy działa z zupełnie inną postawą niż drugi. Najważniejsze nie jest to, co czyni, ale w jaki sposób to wykonuje. Nie wy­starcza wypełnić przykazania, trzeba jeszcze wiedzieć, że jest się umiłowanym synem właściciela pola. I wreszcie fundamen­talną różnicę między synem a niewolnikiem pracującymi w tej samej winnicy stanowi fakt, że pierwszy jest świadomy, że ma prawo do dziedzictwa swego ojca. Taka świadomość zmienia wszystko radykalnie.

C. Jedno z dwojga

Szaweł z Tarsu, jak każdy człowiek, musi dokonać wyboru: albo dalej będzie wypełniać wolę Bożą z obowiązku jej realizacji, albo żyć jako umiłowany syn swego ojca, z prawem do dziedzictwa.

D. Dowód

Nie otrzymaliście... (Rz 7, 15)

Na dowód tego, że jesteście synami. Bóg wystał do serc naszych Ducha Syna swego, który wota Abba, Ojcze! (Ca 4, 6-7). Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa (Rz 8, 17).

Ponieważ jesteśmy „w Chrystusie", jesteśmy współdziedzica­mi wszystkiego, co przysługuje samemu Synowi Jednorodzonemu: przyobiecanego Ducha Świętego. Prawdziwe nawrócenie Szawła dokonało się, kiedy przestał żyć jak niewolnik, który jedynie jest posłuszny przykazaniom swojego pana. Nie wystarczało wypełnić wolę Boga, ale trzeba było czynić to, mając pewność dziedzictwa swojego ojca.

Podsumowanie

O ile przemiana Szawła następowała stopniowo, o tyle jego nawrócenie było radykalne. Konstruując nowy system doktrynal­ny, często odwoływał się do światła zawartego w Piśmie. Jednak rozpoczęcie życia jako syna było nieodwracalne. W ten sposób można pojąć, co oznacza bycie nowym stworzeniem, które może zwracać się do Boga w nowy sposób: „Abba, Tatusiu”!

IV. Trening zawodnika

Poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie zostać uznany za niezdatnego (l Kor 9, 27).

Na a drodze zawodnika, tak samo jak każdego apostoła, są oklaski i prześladowania, chwała i zniesławienie (2 Kor 6, 8). Dlatego potrzebuje on żelaznej dyscypliny, aby osiągnąć panowanie n sobą (Dz 24, 45; Ga 5, 23) i nie rozbić się o przeszkody albo i upaść pobitym w ostatniej minucie. Sportowiec nie staje do zawodów bez uprzedniego, świadomego przygotowania (l Kor 9, 26-2 Przygotowanie to obejmuje różne aspekty, mające na celu poddał zawodnika dyscyplinie: zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Bez dyscypliny fizycznej, moralnej i duchowej nie tylko rozbije sam siebie, ale stanie się wielkim niebezpieczeństwem dla dzieła Bożeg. Podobnie jak stal wytapiana jest w wysokich temperaturach, tak samo apostoł wykuwany jest przez stanowczość w obliczu prób. Jeśli nie przejdzie przez ten piec oczyszczenia, nigdy nie będzie mógł osiągnąć panowania nad sobą, aby wytrzymać w biegu aż do końca.

Nauczyciel wiary pojmuje tę siłę jako pewną dojrzałość, którą każdy żołnierz Chrystusa powinien mieć (Ef 6, 14-18). Za pomocą hełmu zbawienia bronione są myśli w jego głowie, a tarcza spra­wiedliwości osłania pragnienia jego serca. Pas prawdy umacnia go w walce przeciw kłamstwu. Obute stopy utrzymują go w gotowości do złożenia świadectwa. Tarcza przedstawia wiarę, która chroni przed wszelkim atakiem. Miecz Słowa uzdalnia go do walki. Oczy­wiście, nie chodzi tu coś zewnętrznego, ale o sposób życia, który utrzymuje zawodnika w gotowości do stawienia czoła próbie.

1. Obóz szkoleniowy:

Pustynia Arabii

Doświadczenie Damaszku było tak silne, a przemiana tak rady­kalna, że wypłukała spoiwo jego wiary i zachwiała kręgosłupem jego życia. Potrzebował przerwy, aby przyswoić sobie i ustawić na właściwym miejscu każdy element w ramach nowej perspektywy. Natychmiast, nie radząc się krwi ani ciała, ani nie udając się do Jerozolimy, do tych którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku (Ga l, 16-17).

Wszelka praca apostolska, podobnie jak każda wielka misja, jest poprzedzona jakimś wielkim odosobnieniem, zażyłością ze sobą samym, gdzie następuje spotkanie w subtelny, ale realny sposób obecności samego Boga. Zanim zaczął mówić o Bogu, słuchał Go w samotności pustyni. Tylko w tej atmosferze suro­wości wykuwany jest prawdziwy apostoł Jezusa.

Dlatego, pierwszy etap życia Szawła przebiega na Pustyni Arabskiej. Zanim podejmie bieg apostolski, spędza trzy lata w nowicjacie, łączy i harmonizuje swoje doświadczenie ze Sło­wem Bożym. Podczas gdy pewne dawne wartości zyskują nową, dodatkową cenę, inne umieszczane są we właściwej perspekty­wie, a jeszcze inne przestają być istotne.

2. Przygotowanie fizyczne i system odżywiania

W przygotowaniu fizycznym wysuwa się zasadę, którą należy przywiązywać do pożywienia. Każdy sportowiec stosuje wła­ściwą sobie dietę, ponieważ od tego zależy w dużej mierze jego kondycja fizyczna. Obejmuje ona spożywanie pewnych rzeczy, jak również pozbawianie się innych, które go osłabiają.

A. Pożywienie: modlitwa

O ile siła zawodnika zależna jest od jego systemu odżywiania się, o tyle źródłem energii apostoła jest modlitwa (Ef 6,17-18, Koi 4, 2-3), która podłącza go pod moc zbawczą. Jeśli jest napełniony mocą z wysoka, może być lepszym narzędziem do ustanawiania Królestwa sprawiedliwości, radości i pokoju w Duchu Świętym. Modlitwa i apostolat stanowią dwa nierozdzielne aspekty. Usiło­wanie ewangelizowania bez solidnego życia modlitwy jest wysta­wianiem się na walkę, która nie odbywa się przeciwko ciału ani krwi, ale przeciwko mocom i panowaniem świata ciemności.

Ważna jest nie tylko jednak modlitwa jako taka, ale i sposób, w jaki się ją realizuje. Jak każdy pobożny faryzeusz, Szaweł modlił się trzy razy dziennie. Jednak po Damaszku nie koncentruje się na tym, ile razy się modli, ale na tym jak się modli. Jego modlitwa osobista odznacza się trzema cechami charakterystycznymi.

a. Modlitwa zaufania - Duch przybrania za synów sprawia, że wota „Abba! Ojcze!"(Rz8, 15).Za pośrednictwem Jezusa Chrystusa, w Duchu Świętym zwraca się do Boga jako Ojca. Chodzi o radykalną zmianę w relacji z Bogiem, gdyż Duch udziela zaufania dziecięcego wobec Ojca (Ga 4, 6).

b. Modlitwa w Duchu - Nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, lecz Duch przychodzi z pomocą naszej słabości i wstawia się za nami w błaganiach niewymownych, aby skontaktować nas z Bogiem (Rz 8, 26). Tylko Duch Boży przenika głębokości Boga (l Kor 2, 10) i spra­wia, że wchodzimy w głęboki i osobisty kontakt z Bogiem.

c. Agonia modlitwy - Proszę was bracia, abyście udzielili mi wsparcia modłami waszymi za mnie u Boga (Rz 15, 30). Dzięki doświadczeniu mistycznemu, w którym został wzięty aż do trzeciego nieba, traktuje swoją modlitwę jako agonię. Za­wsze, gdy stworzenie staje przed Stwórcą, małość przed Wielko­ścią, spotkanie będzie nieproporcjonalne. Święty Tomasz z Akwinu także określa modlitwę jako „walkę człowieka z Bogiem”.

Paweł przyjął nowy sposób modlitwy, który nas skłania do po­stawienia sobie pytania, czy tylko odprawiamy modlitwy, czy też mamy nowy sposób wchodzenia w kontakt z Bogiem? Najistotniej­szy jest nie czas modlitwy, ale jakość naszego kontaktu z miłującym Tatusiem. Jednak należy bezwzględnie stwierdzić, że istnieje wprost proporcjonalna zależność pomiędzy czasem, jaki poświę­ćmy na modlitwę i przypadkami, kiedy osiągamy ów kontakt.

Wielkie wydarzenia i objawienia w życiu Pawła następują wtedy, gdy się modli: Ananiasz spotkał tego krwawego lwa, zagrażającego wytępieniem chrześcijan, kiedy się modlił (Dz 9, l l). Kiedy w Koryncie trwał na modlitwie z lękiem i drżeniem, Bóg go pocieszył, mówiąc mu, aby nie lękał się (Dz 18, 9-11). W Troadzie miał wizję Macedończyka, która poszerzyła granice jego posługiwania (Dz 16, 9-10). W Filippi, w więzieniu, zostaje uwolniony : kajdan dzięki modlitwie uwielbienia (Dz l6, 25-40).

Jego listy są zasypane uwielbieniem i hymnami wywyższającymi Boga. W sposób szczególny wyróżnia się tutaj List do Rzymian. Dlatego Paweł poleca swoim uczniom: „w modlitwie bądźcie wytrwali" (Rz 12, 12) i by „modlili się nieustannie" (l Tes 5, 16-18), v sposób szczególny, by „trwali w dziękczynieniu" (Koi 4, 2).

B. Wyrzeczenie się: grzech

Zawodnik odmawia sobie wszystkiego (l Kor 9, 25)

Sportowiec musi się odpowiednio odżywiać, a jednocześnie winien rezygnować ze wszystkiego, co mu szkodzi. W pierw­szym rzędzie apostoł winien uwalniać się od ciężaru grzechu, aby móc biec z lekkością. Odłóżmy wszelki ciężar grzechu, który nas zwodzi (Hbr 12, l).

Największym nieprzyjacielem ewangelizatora jest jego wła­sny grzech. Podobnie jak jego wybaczony grzech może posłu­żyć jako wielkie świadectwo dla wszystkich innych, tak samo jakaś sytuacja trwania w grzechu może pozbawić wiarygodno­ści jego posługiwanie. Jakiś wielki grzech byłby podobny do próby biegu z kamieniem stukilowym. Grzech stałby się podob­ny do biegu z kamieniem w bucie.

C. Przygotowanie fizyczne

Paweł jest świadom, że jego ciało musi być wystarczająco przygotowane i zdolne do wypełnienia misji, która mu została powierzona. Stąd też stwierdza:

Poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę (l Kor 9, 27).

Nie chodzi o zwykłe umartwienie mające na celu uśmierze­nie krzyków namiętności, ponieważ zazwyczaj wywołuje to efekt przeciwny do zamierzonego (Koi 2, 23), ale o to, by podporząd­kować swoje ciało misji, jaka została mu powierzona, ponieważ również ciało powinno współpracować w tym przedsięwzięciu.

Ciało, które skłania do grzechu (Rz 7, 21-25), jest wrażliwe na pożądania zmysłowe i dlatego winno być poddawane kontroli Ducha, z podjęciem wysiłku i dyscypliny (Koi 3, 5). Sługa krzy­ża Chrystusowego nie może hołdować wszystkim swoim gu­stom ani żyć według zasady najmniejszego oporu, wręcz prze­ciwnie, ma być zawsze na służbie wyższych wartości. Nie żyje dla ciała, ale ciało jest dla Pana i Pan jest dla ciała (l Kor 6, 13).

Ciało potomka Beniamina, choć było słabe z natury (2 Kor 10,10) i wielokroć cierpiało niedomagania (Ga 4,13), było zdolne znosić długie podróże, biczowania, więzienia, wiele dni bez po­żywienia i bezsenne noce (2 Kor 11, 23-27), ponieważ zostało ćwiczone w walce. Paweł umiał dać odpór wszelkiego ro­ju trudnościom i nie uginał się przed niczym i nikim.

3. Przygotowanie umysłu: pewność zwycięstwa

Nie wystarczy przygotowanie fizyczne. O wiele ważniejsza dyscyplina umysłu. Jeśli jakiś zawodnik nie stosuje przygotowań psychicznych do pokonywania oporów i przeciwności, e wystąpią w czasie biegu, nigdy nie zdoła osiągnąć celu. Apostoł ze swej strony odnawia swój umysł i „umie rozróżnić ę Bożą: to co dobre, lepsze i co doskonałe" (Rz 12, 2).

We wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstw (Rz8, 37). Pomimo cierpień i porażek wie, że jest kimś więcej niż zwycięzcą (Rz 8, 37), że uczestniczy w triumfalnym pochodzie Jezusa Chrystusa (2 Kor 2, 14) i nic ani nikt nie będzie w stanie nas oddzielić od miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie (Rz 8, 9). Dewizą i okrzykiem wojennym tego żołnierza Chrystusa w obliczu jakiejkolwiek przeciwności, czy też trudności będą słowa: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4, 13). Przezwyciężenie problemów to nie jedyna forma zwycięstwa. Wiara zapewnia nas, że Bóg pisze prosto po krzywych liniach ego Paweł stwierdza: „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28).

Podsumowanie - Konieczne jest przygotowanie się na wszelkie sposoby do misji. ona tak wielka i tak ważna, że wymaga, abyśmy byli przygotowani i wyćwiczeni we wszystkich aspektach życia ludzkie-Fizycznym, kulturalnym, dojrzałości psychicznej oraz w wymiarze pastoralnym i duchowym

V. Czterej trenerzy Pawła

Paweł z Tarsu aby przygotować się do biegu, miał czterech trenerów, którzy ukształtowali z niego zawodnika.

1. Rabbi Gamaliel (Dz 5, 34; 22, 3)

Ja jestem Żydem- mówił- urodzonym w Torsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym (Dz 22, 3).

Jednym z rylców, który najbardziej przyczynił się do nadania kształtu duchowi oraz umysłowi Szawła, był jego nauczyciel Gamaliel, cieszący się wielkim uznaniem w narodzie izraelskim (Dz 5, 34). Był wnukiem słynnego Hillela i w jego szkole tworzenia uczniów wykuta została dusza młodego Szawła z Tarsu. Dokonało się to poprzez modlitwę, studiowanie i rozważanie świętych manuskryptów. Ze strony rabbiego Gamaliela wielkim wkładem w formację faryzeusza z Tarsu było jego głębokie poznanie Pism. Szaweł cytuje Stary Testament w swoich listach ponad 200 razy. Nie może mówić ani tym bardziej nauczać albo przepowiadać bez czynienia aluzji do Prawa, Pism i Proroków. Za każdą wzmianką Pisma kryje się piętno rabina żydowskiego, który spędził tak wiele cza­su odszyfrowywaniu enigmy proroków i rady mędrców Izrae­la Rabbi Gamaliel pozostawił nieusuwalne znamię na duszy wier­nego faryzeusza. Jego miłość i szacunek dla Tory, Nebiim i Ketubim wywarły wpływ do tego stopnia determinujący, że napisano o nim: „Ze śmiercią Gamaliela zubożała cześć dla Pism”.

Bez wkładu tego rabina, Szaweł nie stałby się zapalonym zawodnikiem apostolatu. Jego nauczyciel nadał sposobowi my­ślenia Szawła formę skrypturystyczną, a co jeszcze ważniejsze, wlał weń szacunek i miłość do świętych Pism. Dla Pawła Pismo Święte było tak ważne, że kiedy wyrażał swoją ostatnią wolę przed śmiercią, poprosił Tymoteusza, aby pospiesznie przyniósł niy zwoje zawierające Słowo Boże (2 Tm 4, 13).

2. Uczeń Ananiasza (Dz 9, 10-17; 22,11-16)

W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. „Annaniaszu!”, - przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: Jestem, Panie!” (Dz 9, 10).

„Annaniasz był człowiekiem przestrzegającym wiernie Prawa, o którym wszyscy Żydzi wydawali dobre świadectwo” (Dz 2, 12). W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto, kiedy wzywał go Bóg, stwierdzał bez wahania: „Oto jestem Panie!” Niestety w jednej sprawie nie był gotów ustąpić, ponieważ miał swoistą „bazę zaktualizowanych danych”, które przetwa­rzał w odpowiedni sposób, aby dojść do nieomylnej konkluzji.

Świadom, że bicz chrześcijan zbliża się do Damaszku, prosił Boga, aby zadziałał w cudowny sposób i unicestwił to straszli­we zagrożenie. Dokładnie w tym momencie otrzymał widzenie Pana, który wzywał go po imieniu: „Ananiaszu!” Odpowiedział, jak miał w zwyczaju: „Tutaj jestem, Panie! Możesz mnie prosić, o co zechcesz”.

Chodziło o bardzo delikatne zadanie: Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu (Dz9, 11).

Był proszony dokładnie o ten jeden punkt spośród stu, w którym jeszcze nie był gotów ustąpić. Dlatego zanim jeszcze Pan zdążył przedstawić Ananiaszowi swój plan, uczeń mu przerwał, ponie­waż znał szczegółowe informacje, jakie w sprawie wyżej wspo­mnianego krążyły wśród świętych chrześcijan. Dlatego krótko stre­ścił te wieści: „Panie, słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. Możesz prosić mnie o co chcesz, Panie, ale znam doskonale tego typa i nie dowierzam mu. Wyobraź sobie, że aż tutaj dotarły informacje o wszystkich jego wyczynach w Judei. To, co mi wskazujesz, nie jest ani właściwe, ani logiczne". Ananiasz przytacza Panu naj­świeższe wiadomości, które dopiero co nadeszły. W drobnych szczegółach opowiada o śmierci Szczepana, groźbach i bluźnierstwach, o listach uwierzytelniających i o tym, że lada chwila ów lew ryczący ma wkroczyć do miasta, aby wyniszczyć naśladow­ców Drogi.

Ananiasz jednak nie wiedział o tym, co wydarzyło się w ostatniej minucie, która przecież ma sześćdziesiąt sekund i o tym, że Bóg może zadziwiać w każdej chwili, gdyż ma zwyczaj działać „nagle".

„Idź!”, rozkazuje mu po prostu Pan. Nie mam czasu, aby po­informować cię o tym, co się właśnie przed chwilą stało na przedmieściach Damaszku. Nie łatwo przyszło mu śpieszyć się tam. Ananiasz zwlekał ze znalezieniem głównej ulicy Damaszku. Zanim wszedł do domu słynnego Judy, wziął głęboki oddech.

I kiedy odkrył, że straszny prześladowca znajduje się za jego plecami, zanim jeszcze go pozdrowił, wyjaśnił, że nie jest tu z własnej woli, ale na wyraźny rozkaz Pana: „Szawle, bracie, Pan Jezus przysłał mnie" (Dz 9, 17). Ostrożnie, stając najdalej jak się tylko dało, nałożył mu ręce i drżącym głosem rozkazał:

„Odzyskaj wzrok i zostań napełniony Duchem Świętym”. Na­stępnie ochrzcił go i bezzwłocznie czmychnął. Misja Ananiasza wobec Szawła daje się streścić w trzech punktach:

- Odzyskanie wzroku. Ananiasz jest narzędziem Pana, aby ten człowiek pogrążony w ciemnościach niewiedzy co do planu Bożego odzyskał wzrok. Jednak nie ogranicza się tylko do uzdro­wienia choroby fizycznej, ale zrywa zasłonę, która ciążyła na umyśle Szawła, by mógł rozpoznać Jezusa jako Mesjasza zapo­wiadanego przez proroków. Ten, który był ślepy, obecnie ma misję poprowadzenia do światła tych, którzy żyją w cieniu śmierci.

- Być napełnionym Duchem. Faryzeusz z Tarsu otrzymał Dar nad darami poprzez tego ucznia Pańskiego. Gdyby Ananiasz był nieposłuszny temu rozkazowi, Szaweł nie otrzymałby Ducha przy­brania za synów ani mocy do przepowiadania z siłą przekonywa­nia Imienia Jezus aż po krańce ziemi. Począwszy od tej chwili, Duch będzie jego siłą, jego inspiracją i motorem jego apostolatu.

- Być ochrzczonym. Ananiasz był pośrednikiem do wszcze­pienia Szawła w misterium śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Doświadczenie charyzmatyczne drogi do Damaszku musiało być przypieczętowane sakramentem chrztu. Osobiste spotkanie z Jezusem zmartwychwstałym jest potwierdzone przez wspólnotę chrześcijańską, reprezentowaną przez Ananiasza, który formalnie przyjął Szawła do grupy łudzi, którzy mają być zbawieni i tworzyć wspólnotę Jezusa: Kościół.

Chwila ta była tak znacząca, że kiedy później omawia temat chrztu, sięga do doświadczenia osobistego w domu Judy, do posługi Ananiasza. Nikt nie wniósł tak wiele w tak krótkim czasie jak ów wierny uczeń Pana, kiedy dokonał tego jednego, z czego wcześniej nie był w stanie ustąpić. Tak wiele razy ten jeden procent o wiele bardziej wpływa na historię zbawienia niż dziewięćdziesiąt dzie­więć, które już wcześniej zostały oddane. Gdyby Ananiasz nie oddał w ręce Boże tego jednego procenta, który zachowywał dawniej dla siebie, dziś nie byłoby Apostoła narodów.

3. Jego przyjaciel Józef Barnaba

Trzecim trenerem Szawła był jego wierny przyjaciel, Józef z przydomkiem Barnabas (co się tłumaczy: syn pocieszenia), le­wita rodem z Cypru, który miał umysłowość otwartą i pojed­nawczą. Barnaba górował we wszystkim.

Nikt nie wie, kto jako drugi przybył na kontynent amerykań­ski przed 500 laty. Laury i uznanie składane są wyłącznie Krzysztofowi Kolumbowi. Robienie rzeczy, które zrealizowali już inni, nie ma tak wielkiej wartości. Jeśli ktoś zasługuje na podziw, to ów pierwszy, który ośmielił się spróbować. Barnaba należy do tej klasy ludzi, którzy podejmują ryzyko kroczenia po dziewi­czych drogach.

A. Pierwszy oddaje swoje, posiadłości apostołom

Wspólnota uczniów Jezusa żyła z wyrokiem śmierci. Po skon­fiskowaniu im dóbr, ubiczowano ich i pozbawiono pracy. Byli prześladowani i skazywani na śmierć bez sprawiedliwego sądu. Nie mieli przyszłości. W takich okolicznościach bycie chrześci­janinem znaczyło tyle samo, co skazanie się na śmierć. Ich go­spodarka była wątpliwa. Chociaż dzielili między sobą swoje niewielkie zasoby, nie było zbyt wiele do podziału. Ani kont w banku, ani tym bardziej stałych, długoterminowych wpływów na rachunek wspólnoty: tak więc nikt nie był pewny jutra. Barnaba miał pole. Sprzedał je i złożył pieniądze u stóp apostołów (Dz 4, 37).

W tych okolicznościach Józef Barnaba uwierzył aż do osta­tecznych konsekwencji, zrobił coś niesłychanego, wbrew wszel­kiej logice ludzkiej. Sprzedał swoje pole i to jedyne, które posia­dał i oddał wszystkie pieniądze apostołom. Po ludzku rzecz bio­rąc, był nazbyt śmiały. Postawa Ananiasza i Safiry mogła się wydawać bardziej przemyślana: zachowali oni połowę zapłaty na jakąś pilną potrzebę, czy też zabezpieczenia sobie nadcho­dzącej starości (Dz 5, 1-11). Jednak wiara Barnaby nie była po­łowiczna. Jeśli już wcześniej zaryzykował swoim życiem, uwie­rzywszy Ukrzyżowanemu, nie miał powodów, by nie zaryzyko­wać swoich dóbr materialnych.

Acapulco, nie bez powodów, jest uznawane za jedną z naj­piękniejszych zatok na świecie. Na jednym z urwisk zwanym La Quebrada nieustraszeni skoczkowie z wysokości ponad 60 me­trów skaczą w przepaść, liczą, że zsynchronizują moment wpada­nia do wody z podniesieniem się tafli morza, aby nie wbić się w skały. Setki ludzi gromadzą się dniem i nocą, aby podziwiać tych, którzy ocierają się o śmierć. Jednak żaden z nich nie zasługuje na takie uznanie, jak pierwszy ze skoczków, który odkrył technikę skakania i odważył się jako pierwszy wykonać ryzykowny skok.

W ciągu wieków istnieje niekończąca się lista mnichów i asce­tów, którzy rzucili się w próżnię ubóstwa, wyrzekli się pewno­ści, jaką dają rzeczy materialne. Wszyscy oni jednak zrobili to po Barnabie, lewicie rodem z Cypru, który odważył się rzucić w ręce czuwającego Boga i wspólnoty.

B. Pierwszy daje wiarę nawróceniu Szawła

Kiedy zawzięty faryzeusz Szaweł nawrócił się, natychmiast zaczął ewangelizować. Wulkany wybuchły, nie pytając o po­zwolenie, powodowały nieprzewidziane zmiany. Z takim samym zdecydowaniem, jakim wcześniej prześladował uczniów Galilejczyka, obecnie głosi Jezusa jako Syna Bożego, szerząc wielkie zamieszanie. „Czy to nie ten sam, który prześladował Kościół Boży?" (Dz 9, 21). Jednak Szaweł, zamiast upadać na duchu, nabierał pewności i z nowym zapałem głosił, że Jezus jest Chrystusem zapowiadanym przez proroków (Dz 9, 22).

Wzbudziło to wielki gniew jego dawnych współwyznawców, którzy postanowili go zgładzić. Ponieważ świadom jest, że jego życie jest na usługach Ewangelii, chce je zachować dla misji, którą mu powierzono, dlatego ucieka: nocą uczniowie spuścili go w koszu na sznurze za mury miasta.

Z karą śmierci wiszącą mu nad głową, w poszukiwaniu odrobi­ny spokoju i ciszy, decyduje się udać do Jerozolimy, gdzie znajdują się najbardziej wiarygodni świadkowie Jezusa i bez wątpienia naj­wierniejsi i najskrupulatniejsi w zakresie radykalnej miłości Boga oraz braci. Potrzebuje opieki i ochrony w tych trudnych okoliczno­ściach. Jednak zawód, jaki go spotkał, bardzo go zranił, gdyż wspól­nota, która powinna go przyjąć, odwróciła się do niego plecami.

(Szaweł) próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali siego, nie wierząc, że jest uczniem (Dz9,26).

Szaweł usilnie próbował zintegrować się ze świętym Kościo­łem. Wszystko na próżno. Święci uczniowie podejrzewali, że jest szpiegiem, który przeniknął w szeregi wspólnoty, aby poznać nazwiska, adresy oraz kontakty każdego z uczniów. Dlatego, kie­dy się przedstawiał w jakimś zgromadzeniu, ono rozbiegało się w popłochu. Nikt nie przyjął go do swego domu. Wszyscy go uni­kali, nie odpowiadali na pozdrowienia i zostawiali samego.

Znajdował się w coraz ciaśniejszej matni. Wspólnota chrze­ścijańska nie akceptuje go. Synagoga nie mogła na powrót go przyjąć, ponieważ już przyjął chrzest. Święty Kościół Boży odmówił mu wizy wjazdowej na swoje terytorium, żyje więc w najstraszliwszym osamotnieniu. Święty Łukasz opisuje jego sy­tuację w ten sposób: „wszyscy się go bali”.

Był to pierwszy wielki kryzys Szawła, który w czasie bezsennych nocy stawiał sobie pytania: To tacy są święci chrześcijanie? Gdzie się podziała miłość ich Mistrza? Czy warto być jednym z nich? Czy nie było lepiej pozostać po swojej stronie?

Jedyne, co go wówczas podtrzymuje, to odblask owego intensywnego światła z drogi do Damaszku, które nie tylko daje na wszystko odpowiedź, ale dostarcza wystarczającej mo­tywacji do tego, aby posuwać się naprzód, pomimo iż drzwi się zamykają, a ścieżki stają się coraz bardziej wąskie. Zale­dwie przeżył swój miodowy miesiąc w Damaszku, musiał wejść w bolesny piec oczyszczenia, w którym płomienie pochłania­ją wszelkie pocieszenia zewnętrzne i przeżywa się straszliwe najbardziej przejmujące ubóstwo, ponieważ nikną rozwiąza­nia dające poczucie bezpieczeństwa człowiekowi, a majaczą się koszmary.

Kiedy nikt nie ufa mu i wszyscy odwracają się plecami, tylko jedna dłoń jest mu pomocna. Barnaba był pierwszym i jedynym, który uwierzył w autentyczność Szawła. Odwiedził go, mówił z nim na osobności w nocy i dodał mu otuchy, zapewniając go, że pewnego dnia zajaśnieje godzina apostolstwa. Jedynym po­łączeniem z Ciałem Chrystusa jest więź łącząca go z mądrością życia: jego wierny przyjaciel Józef Barnaba.

Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze Szawel ujrzał Pana, który przemóiv ił do niego, i z jaką silą przekonywania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa (Dz 9, 27).

Cypryjczyk więc, mimo oporu Szawła, zwołuje nadzwyczaj­ne zgromadzenie, któremu przewodzą Apostołowie i przedsta­wia Szawła wraz ze sobą. Jako świeżo nawrócony, naznaczony jest stygmatem wątpliwości i nie jest podmiotem, któremu moż­na zaufać. Wówczas Barnaba staje się jego rzecznikiem. Ryzy­kując swój prestiż i narażając się na to, że zostanie naruszona jego pozycja we wspólnocie obdarzającej go szacunkiem, prze­mawia na korzyść dawnego faryzeusza, prześladowcy. Wysta­wia na próbę swój autorytet na rzecz swego przyjaciela i wkłada rękę do ognia, poręczając za Szawła.

Obrona Barnaby opiera się na dwóch dowodach, jakie przed­stawia jako niezawodne kryterium prawdy. Po pierwsze, rze­czywiście Szawłowi ukazał się Pan Jezus na drodze do Dama­szku. Nie było to złudzenie spowodowane pustynnym upałem. Po drugie, dawny prześladowca zaczął głosić; narażając nawet swoje własne życie. Dlatego Barnaba wyciąga wniosek, nie wchodzi w grę oszustwo ani zdradliwa strategia. Kto narażał swoje życie dla czegoś, udowodnił, że stanowi to dla niego wartość, dla której warto umrzeć.

Słowo Boże nie podaje, czy Barnaba przekonał zgromadze­nie. Co więcej, wydaje się, że raczej to nie nastąpiło. Pewne jest natomiast, że stał się prawdziwym przyjacielem Szawła z Tarsu. Szawłowi wystarczyło, aby ktokolwiek uwierzył w niego. Wy­starczy czuć akceptację i bezgraniczne zaufanie, aby zrekom­pensować sobie wątpliwości i znieść odrzucenie ze strony in­nych. Pewność miłości bezwarunkowej jest filarem podtrzymu­jącym strukturę osobowości, która nie rozsypuje się pod wpły­wem wiatrów prześladowań ani burz oszczerstw, czy też odrzu­cenia przez anonimowy tłum.

Otworzyła się więc przed nim mała, chociaż przejściowa możliwość przepowiadania w mieście Dawidowym. Tymczasem jego przeszłość jako gorliwego faryzeusza przyciągała uwagę również kogo innego. Jego dawni współwyznawcy czuli się bardzo obrażeni, gdyż ich dowódca zdradził ich, przechodząc do obozu przeciwników. Dlatego wybuchło prześladowanie nie tylko przeciwko Szawłowi (tak, jak w Damaszku), ale przeciw wszystkim uczniom Jezusa.

Agresywna, a niekiedy nieroztropna postawa Szawła powięk­szała problemy, gdyż opozycja, zamiast go uspokajać, sprawia­ła, że coraz gorliwiej zwalczał przeciwników. Było to błędne, a zarazem śmiercionośne koło. Szaweł prowokował Żydów, którzy atakowali go coraz silniej, na co odpowiadał z coraz więk­szym wigorem. Jego nawrócenie, zamiast zmniejszyć prześladowanie, powiększyło kryzys. Aż dotąd tolerowano naśladowców Nazarejczyka, ale odkąd mieli w szeregach zaprawionego w bojach faryzeusza z Tarsu, byli jak niebezpieczny pożar, który można ugasić tylko innym pożarem.

Wówczas, podczas tajnej narady i za pomocą wielkiej modli­twy, „bracia" postanowili oddalić Szawła będącego przyczyną za­ognienia. W ten sposób uspokoiłyby się umysły i wody powróci­łyby do normalnego stanu. Lepiej było poświęcić jednego, niż wszystkim żyć wśród trudności. Korzystając z okoliczności, że Żydzi chcieli go zabić, wspólnota postanowiła go obronić, ale nie w swoich szeregach, lecz wysyłać go najdalej, jak to tylko możli­we. Nie pytając go, czy tego pragnie, zadecydowali za niego i odseparowali od wspólnoty, zaoferowali mu pokrycie wszelkich kosztów podróży, ale... tylko w jedną stronę. Miał powrócić do Tarsu w Cylicji.... a kiedy będzie potrzebny, albo zwolni się jakiś urząd we wspólnocie, wówczas obiecano, że zostanie wezwany...

Święty Łukasz jest bardzo dosadny, kiedy opisuje, że „wysłali go do Tarsu" (Dz 9, 30), co ma oznaczać tyle, że Szaweł nie miał wyboru. Zmuszony przez okoliczności, zgodził się na to, co nie­uchronne. Co więcej, aby upewnić się, że wsiądzie na statek, towarzyszyli mu aż do portu w Cezarei. I kiedy okręt zniknął za horyzontem wraz z problemem na pokładzie, święty Łukasz, który dopiero co pisał o prześladowaniu, relacjonuje z subtelną ironią:

a Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii (Dz 9, 31)

Można już było odetchnąć głęboko, już nie mieli duszy na ramieniu. Już nie było powodów do palpitacji serca ani do nadmiernego wydzielania adrenaliny, gdyż źródło problemu odpłynęło. Szaweł został odrzucony przez Ciało Chrystusa, za poręczeniem władz w Jeruzalem. Żadne sformułowanie nie może lepiej wyrazić tej tragedii niż to, gdy on sam uznaję ze smutkiem, że „jestem poronionym płodem", który nie może być utrzymany wewnątrz ciała i jest pozbawiony ochrony i wspólnoty z innymi (l Kor 15, 8-9). Wcześniej on sam podjął decyzję wycofania się na pustynię. Jednak wygnanie to coś innego. Wydalony przez wspólnotę musi spędzić około pięciu lat w samotności i milczeniu, pod osłoną ojcowskiego warszta­tu. Zszywając jedną skórę z drugą, stawia sobie pytanie, dla­czego go wyszarpnięto z tkaniny ciała Chrystusa i żyje jak płód, który nie był tolerowany przez innych członków Kościoła.

Pozostało mu tylko jedno wspomnienie, którego czas i prze­strzeń nie zdołały zamazać: pewien lewita rodem z Cypru zaufał mu bezwarunkowo.

C. Pierwszy w odkryciu Szawła ewangelizatora

Ewangelia przekroczyła ciasne granice Judei i Słowo roz­szerzyło się na Fenicję, Cypr i Antiochię. Jednak Dobra Nowi­na była przepowiadana jedynie Żydom, aż do momentu, gdy mieszkańcy Cypru i Cyreny przełamali barierę rasową i zaczęli głosić Jezusa również poganom, witającym Go z radością. Wielu z nich przyjmowało wiarę (Dz 11, 19-21).

I kiedy ten prorocki sygnał dotarł do Kościoła matki w Jero­zolimie, zajęto się poszukiwaniem łącznika, który by nie zdra­dził istoty orędzia ewangelicznego. Wybrano Barnabę, nie tylko dlatego, że w jego osobie spotykały się kultura diaspo­ry i bycie Żydem całym sercem, ale również dlatego, że „był człowiekiem dobrym, pełnym wiary i Ducha Świętego” (Dz 11 24). Poza tym nie miał pola, o które musiałby się troszczyć; był wolny od stanowisk i posiadłości. (Barnaba) udał się do Tarsu, aby odszukać Szaida. A kiedy go znalazł, przyprowadził do Antiochii (Dz 11, 25-26).

Barnaba natychmiast opuszcza stolicę, ale zanim dotrze na miejsce swego przeznaczenia, wspina się aż do podnóża pasma gór Taurusu, aby odnaleźć na ulicy rzemieślników dom pewne­go doświadczonego zszywacza namiotów. Tutaj spotyka swego przyjaciela, tego samego, za którego poręczył pewnego dnia, wsadzając rękę do ognia.

Barnaba przybył tylko z jedną propozycją: zaproszeniem Szawła do współpracy przy kierowaniu i organizowaniu Kościoła, w Antiochii. Cypryjczyk był pewien, że za tym impulsywnym charakterem kryje się surowy diament, który trzeba oszlifować. Wierzy temu, komu nie wierzy nikt. Ten Szaweł, który przysparza tyle problemów i wzbudza tyle zawiści, jest naczyniem wybranym i będzie światłem narodów. Wybiła godzina Szawła.

Ryzykuje, że zostanie źle zrozumiany, ponieważ łączy się ł tym, na którego bez sprawdzenia zarzutów, padło podejrzenie. Powołanie Szawła do współpracy we wspólnocie było wiele ryzykowne. Gdyby Szawłowi się nie powiodło, Barnaba straciłby swoje notowania u hierarchii Kościoła. Za pomocą ;ego proroczego gestu Barnaba wskazał jasno i z miłością swoją dezaprobatę wobec tych, którzy jakiś czas temu wyrzucili szyjącego namioty z Namiotu wspólnoty.

Dziś wszyscy chrześcijanie uznają autorytet Apostoła narodów. Wielkie katedry (np. w Londynie), a nawet wielkie miasta (Sao Paulo) noszą jego imię. Jego figura, razem z figurą Piotra, strzeże wejścia do Watykanu. Jednak pierwszym, a wówczas jedynym, który w niego uwierzył był jego przyjaciel Józef Barnaba. Pozostali razem cały rok (Dz 11, 26).

Rok spędza Szaweł pod działaniem „młotka i dłuta" Barnaby, który go pobudza, dodaje otuchy i koryguje, aby jego przepo­wiadanie nie tylko ujawniało prawdę, ale by było w stanie na­wrócić. Niedługo potem Duch wybrał tych dwóch dobrych przy­jaciół do poważnego zadania:

W Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Szymon, zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał. się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł (Dz 13, l).

Przywódcą ekipy był doświadczony Barnaba, którego doj­rzałość i roztropność stanowiły gwarancję. Wraz z nim szedł pewien ognisty i radosny młodzieniec, który był dynamitem mogącym zbudować albo zrujnować wszelkie dzieło. Nigdy dwie osobowości tak przeciwstawne nie złączyły się w jednym celu.

Jeżeli najpiękniejszą przyjaźnią Starego Testamentu jest Dawid z Jonatanem, w Nowym Testamencie najcenniejszą przyjaźnią jest przyjaźń Barnaby z Cypru z Szawłem z Tarsu. Przykładem tego jest scena, w której dzielny kaznodzieja Szaweł zostaje ukamie­nowany w Likaonii. Pozbawiony przytomności i w przekonaniu prześladowców uznany za tego, który już nie żyje, ale jego przy­jaciel Barnaba zanosi go do miasta, aby leczyć jego rany (Dz 14, 19-20). Ich życie splata się w Jerozolimie, pracują razem w Antio­chii i razem przekraczają granice, mają jedną obsesję: sprawiać, by był znany, kochany i naśladowany Jezus z Nazaretu. Nikomu Szaweł nie zawdzięcza tak wiele, jak swemu przyja­cielowi Barnabie.

4. Duch Święty

Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi (Rz 8, 14).

Prawdziwym trenerem apostoła jest sam Duch Święty. Szaweł i Sylas przeszli przez Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali przejść do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im (Dz 16, 6-7).

Bez Ducha Świętego nie udziela się misji (Dz 13, 2-3) .To On jest protagonistą ewangelizacji i ustanawiania Królestwa Boże­go. Apostoł nie przekroczyłby granicy Europy, gdyby Duch Święty mu tego nie objawił (Dz 16, 9-10).

Duch Święty ostrzega Pawła również o przyszłych proble­mach i umacnia przed próbą.

Czekają mnie więzy i utrapienia, o czym mnie zapewnia Duch Święty w każdym mieście (Dz 20, 22-23).

Był to ten sam trener, który wybrał go do zadania specjalne­go (Dz 13, 2) i uzdolnił go za pomocą znaków i cudów (Rz 15, 9) do posługiwania w Duchu (2 Kor 3, 8) i przepowiadania ewangelii, nie tylko z mocą, ale z Duchem Świętym (l Tes l, 5).

To Duch Święty realizuje cudowne dzieło kształtowania obrazu Jezusa w życiu Apostoła (2 Kor 3, 18). Trener pomaga zawodnikom nie tylko w zakresie fizycznym, ile przede wszystkim umacnia psychicznie, towarzyszy mii wspomaga go. Dlatego Paraklet dodaje otuchy niezmordowanemu głosicielowi, kiedy dochodzi już do kresu sił w Koryncie: Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego, że wiele ludu mam w tym mieście (Dz 18, 9-10).

Podsumowanie - Paweł nie był samozwańcem ani samotnikiem, ale członkiem wspólnoty potrzebującym innych. Tak jak w ciele oko potrze­buje stopy, stopa ręki, tak samo nauczyciel narodów potrzebo­wał innych członków Ciała Chrystusa, aby wypełnić swoją misję apostoła narodów. Za tym tak chwalebnym tytułem stoją ci wszy­scy, którzy współpracowali w jego formacji, nad jego przygoto­waniem i pomagali mu w jego misji. Bez tej pomocy nigdy nie zostałaby wyrzeźbiona postać tego giganta Kościoła.

VI. Przepisy

Jeśli ktoś staje do zapasów, otrzymuje wieniec tylko wtedy, jeśli walczył przepisowo

(2 Tm 2,5).

Misja apostolska nie podlega własnemu osądowi. Istnieją pewne przepisy, które trzeba zachowywać, ponieważ w przeciwnym wypadku ryzykuje się, że będzie się zdyskwalifi­kowanym. Nie chodzi o arbitralne normy. Wręcz przeciwnie, punktowany jest szacunek i lojalność, aby uniknąć zdobycia przez kogoś nienależnych mu korzyści.

Niestety, wśród apostolatu są ludzie, którzy posługują się Ewangelią albo sobie ją przywłaszczają. Są też inni, którzy prze­powiadają swoimi sposobami lub szukają korzyści osobistych (Flp l, 15-17). Jeśli ktoś tak czyni, automatycznie dyskwalifikuje się z biegu.

Przyjrzyjmy się jej trzem najważniejszym prawom, które mo­żemy streścić w trzech greckich słowach: KErygmat, KArisma i KOinonia (kerygmat, charyzmat, wspólnota).

1. Przepowiadać jedyną Ewangelię i być Ewangelią (KErygmat)

A. Jedna Ewangelia albo bycie wyklętym

Gdyby wam kto głosił Ewangelię różnej, od tej, którą od nas otrzymaliście- niech będzie przeklęty! (Ga l, 9)

Paweł stwierdza bardzo jasno, że nie wolno głosić innej Ewan­gelii od tej, którą sam otrzymał: Chrystus umarł za nasze grzechy (l Kor 15, 3), zbawienie jest darmowe (Dz 20, 24) i nie ma innego pośrednika pomiędzy Bogiem a ludźmi jak tylko Jezus Chrystus (l Tm 2, 5). Dobrą Nowiną jest osoba Jezusa Chrystusa.

Ta Ewangelia jest jedyna i nawet anioł przybyły z nieba nie ma władzy, by ją zmienić. Kto się ośmieli ją przeinaczyć, podle­ga pod najgorsze z przekleństw: jest wyklęty (Ga l, 8-9). Nie można jednak popaść w zredukowaną wizję Ewangelii, uznając ją tylko jako pewną treść. Chodzi o działanie: wprowadzanie Królestwa Bożego na tym świecie, doprowadzając, by wszystko zostało zjednoczone w Chrystusie, jako Głowie (Ef l, 10). Uży­wając słów Pawła VI, chodzi o „wprowadzanie cywilizacji miło­ści", w której sprawiedliwość i wolność, pokój i integralny roz­wój osób i ludów służy dobru wspólnoty ludzkiej.

B. Być Dobrą Nowiną

„Wiecie, jakim bytem wśród was [...]. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń. We pożądałem srebra ani złota, ani szaty niczyjej” (Dz20, 18-19.33).

Aby być ewangelizatorem, nie wystarczy głosić orędzie-ani świadczyć jedynie o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Trzeba być jednocześnie świadkiem swoim życiem: wie­rzyć w to, co się przepowiada i żyć tym, w co się wierzy. Inaczej jest się narażonym na straszliwe ryzyko głoszenia innym i bycia samemu zdyskwalifikowanym przed przybyciem na metę (l Kor 9, 27). Jeśli ewangelizator sam nie jest Ewangelią, Dobrą Nowi­ną dla świata, jego orędzie traci wiarygodność. Jeśli nie żyje tym, co głosi, nikt nie uwierzy w to, co mówi.

Paweł odważa się powiedzieć: „Bądźcie moimi naśladowcami, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa" (l Kor 11,1), ponieważ „dana mi przez Boga łaska nie okazała się daremna" (l Kor 15,10), w taki sposób, że „już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).

2. Z mocą Ducha (KArisma)

Przemiana serc (Dz 16,14), tak samo jak ustanowienie nowe­go stworzenia, są dziełem stwórczym Boga, które dokonuje się poprzez głoszenie Słowa, mającego moc zbudować Królestwo Boże. Dlatego, poczynając od swojego pierwszego listu, Paweł ukazuje Tesaloniczanom swoją metodę ewangelizacji:

Nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko stówo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego z wielką silą przekonania (l Tes l, 5). To działanie Ducha ukazuje paressia i dynamis, czyli odwagę przepowiadania i moc.

A. Siła przekonania [parresia]

Paweł przepowiadał z mocą w imię Pana (Dz 9, 28)

Parresia jest zdolnością przekonywania Ducha, który sprawia, że ewangelizator przepowiada z całą pewnością, odwagą i wolnością, opierając się na wewnętrznej mocy”; którą ma Słowo.

W taki sposób przepowiadał Paweł i w taki też sposób wypo­wiada się w swoich listach.

B. Dynamis: moc działania

Ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego

(Rz l, 16).

Dlatego znaki i cuda są nie tylko czymś możliwym, ale absolutnym imperatywem w apostolstwie, ponieważ identyfikują ) prawdziwego apostoła (2 Kor 12, 12). Paweł był charyzmatykiem, który mówił językami, uzdrawiał paralityków, wskrze­szał umarłych. Zyskał słowa poznania i dar wiary. Nawet jego opaski uzdrawiały chorych (Dz 9, 12), W sposób szczególny wysuwa się na czoło charyzmat, który charakteryzuje lidera: rozeznawanie w celu odkrycia zamiarów Boga względem in­nych (Dz 20, 27). Jednak wzorcem wszystkich charyzmatów jest misja ewangelizacyjna. Poza tym kontekstem są źle odczy­tywane i ulegają deformacji. Miał jednak nie tylko charyzmaty. Wykonywał także pewne posługi: był prorokiem i nauczycie­lem (Dz 13, l), a w sposób szczególny wykonywał posługę, która go wysuwała przed innych: był apostołem (l Kor 12, 28).

3. Wspólnota Ojca z Synem w Duchu Świętym (KOinonia)

Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi (2 Kor 13, 13)

Przez wspólnotę należy rozumieć miłość i jedność, jakie ist­nieją pomiędzy Ojcem i Synem w Duchu Świętym, promieniują­ce na Ciało Chrystusa, jakim jest wspólnota chrześcijańska. Wspólnota pochodząca od Boga znajduje swoje odbicie w tym, że wierzący mają jedno serce i jedną duszę (Dz 4, 32). Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich,

który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich (Ef 4, 5-6) i wszyscy są ożywiani przez jednego i tego samego Ducha (l Kor 12, 13).

Wspólnota Pawła przebiega w dwóch kierunkach:

A. Komunia z Piotrem

Paweł został powołany do apostolstwa w nietypowy sposób i piętno tego faktu przysparzało mu cierpień przez całe życie. Od początku został odrzucony i wydalony z Namiotu wspólno­ty. Jednak powtórnie wprowadzony w Antiochii, a przede wszy­stkim gdy inicjował swoje podróże apostolskie, musiał znaleźć taką formułę swojego apostolstwa, która przyczyniałaby się do jedności Kościoła, a nie do stworzenia jakiejś struktury na mar­ginesie tej, którą określił Założyciel Kościoła. Rozwiązanie tego problemu nie było łatwe, ponieważ jednocześnie apostołowie nie ufali dawnemu prześladowcy, argumentowali, że jeśli ktoś twierdzi, że ma wizje i objawienia sam siebie ustanawiałby apo­stołem, stworzyłoby się wielkie zamieszanie wśród Kościołów. Trzeba było postępować z dostateczną ostrożnością, a jedno­cześnie pozwolić się przeniknąć Duchowi.

Paweł wówczas, jako ten który dobrze zszywa, płótno na na­mioty, postanowił poszukać nici, które mogłyby złączyć, nie rozrywając jednocześnie ciała Chrystusa. Jeśli Jezus zburzył mur oddzielający ludy, Paweł nie może stworzyć nowej przeszkody, która zagrażałaby jedności apostolskiej. Podejmuje specjalną, dwutygodniową podróż do Jerozolimy, aby zobaczyć się z Kefasem. Nie wystarczyło to jednak, gdyż później musiał wrócić z jałmużną dla wspólnoty:

Potem, po czternastu latach, udałem się ponownie do Jerozolimy [...] I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę wśród pogan, osobno zaś tym, którzy cieszą się powagą, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegiem na próżno (Ga 2, 1-2).

Pomimo iż spotkał osobiście Jezusa (Dz 9, 3-9) i otrzymał z nieba misję bycia „światłem narodów" (Dz 13, 47); pomimo iż ważył się nawet zwracać uwagę Piotrowi w Antiochii (Ga 2, 11) ;e podróżuje po całym świecie (2 Kor 11, 26a), czyni cuda Kor 12, 12) i wskrzesza umarłych (Dz 29, 7-12), nie wspominając już, że został porwany do trzeciego nieba (2 Kor 12, 2) i cieszy się specjalnymi objawieniami (2 Kor 12, l) oraz nosi na swym ciele znamiona Chrystusa (Ga 6, 7), a nawet że pisze listy natchnione przez Ducha Świętego; pomimo tego, że spędził swoje życie, głosząc Jezusa, trudząc się więcej niż ktokolwiek inny Kor 15,10), mimo tego wszystkiego, udaje się do Jerozolimy, aby poddać się egzaminowi wobec ciała synodalnego, które nie miało lepszego przygotowania kulturowo niż on. Czyni to, aby ni orzekli, czy jest na właściwej drodze, czy też nie; czy ma iść dalej, czy powinien wrócić (Ga 2, 2).

Piotr nie był bardziej inteligentny i bardziej pełen wiedzy niż n. Poza tym ekipa Pawła była o wiele lepiej przygotowana niż ekipa Kefasa..., a jednak uznaje i akceptuje, że chodzi o porządek ustanowiony przez samego Jezusa i że odrzucenie Apostoła w byłoby tym samym, co biegnięcie na próżno (Ga 2, 20), Zamiast zainicjować niezależną drogę albo opuścić wspólnotę chrześcijańską, udaje się pokornie do wielkich apostołów z Jerozolimy. Wynikiem tego była wspólnota: Jakub, Kefas i Jan, podali mi z Barnaba rękę na znak wspólnoty (Ga 2, 9).

Podanie ręki oznacza, że oddają się sobie wzajemnie na służbę, każdy ze swoim charyzmatem i posługą dla dobra całego kościoła. Efektem była wspólnota.

B. Wspólnota ze swoimi

Paweł narodził się do nowego życia jako poroniony płód cierpiał na własnej skórze trudności życia w oddzieleniu do ciała. Pięć lat zesłania w Tarsie pozostawiło głęboką ranę. Jednak gdy dzięki swojemu przyjacielowi Barnabie, raz zainicjował powrót, włączył się we wspólnotę w Antiochii. Stamtąd wycho­dził i tam zawsze powracał. Jednak kiedy jego posługa stała się posługą wędrowną, jego wspólnota również uległa przekształ­ceniu. Wśród jego najwierniejszych braci wyłaniają się Tymote­usz, Tytus, Łukasz i Sylas.

Ta wspólnota jest znakiem, że Królestwo nadeszło, ponieważ objawia się w namacalny sposób miłość Boża rozlana w na­szych sercach przez Ducha Świętego. Apostoł samotny albo nie­zależny to sprzeczność.

Podsumowanie - Bieg apostolski ma pewne przepisy, tyleż proste, co i rygory­styczne. Niestosowanie się do nich dyskwalifikuje i sprawia, że nigdy nie dotrze się do mety i nie otrzyma się wieńca. Jednak dyskwalifikacja nie jest najgorsza: ten, kto współzawodniczy niezgodnie z przepisami staje się wrogiem Ewangelii (por. Rz 11, 28).

VII. Sylwetka zawodnika

Ujrzeliśmy już infrastrukturę oraz przepisy biegu. Teraz na scenę wkracza aktor grający główną rolę, zawodnik o do­kładnie określonej sylwetce. Paweł, zawodnik Jezusa Chrystusa, zaprasza swoich uczniów: Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowca Chrystusa ( 1 Kor 11,1)

Nazywa sam siebie wzorem do naśladowania, zaznaczając wyraźnie, że w ostatecznym znaczeniu to Chrystus winien być kopiowany. W dzisiejszych czasach, które tak bardzo podkre­ślają niepowtarzalność każdej osoby, mogłoby się wydawać zbyt śmiałe proponowanie siebie samego jako wzoru dla innych. Na tym jednak zasadza się właśnie istota Pawiowego orędzia: każ­dy ma być sobą, zgodnie z całą swoją tożsamością, gdyż Jezus Chrystus jest człowiekiem w najwyższym stopniu.

To jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę 'ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie (Flp 3, 13-14).

Nie chodzi tylko oto, aby biegnąć, ale by osiągnąć metę. Aby zdobyć wieniec zwycięzców apostoł przekazuje nam pierwszy sekretów: biec zawsze naprzód, nie wskrzeszać przeszłości ii nie pozwolić się ograniczyć przez dotychczasowe doświadczenia. Paweł pojął, że Jezus nie przyszedł po to, aby odbudować przeszłość, ale aby uczynić z nas nowe stworzenia (2 Kor 5, 17)

Dlatego twierdzi bez ogródek: Dokąd doszliśmy, dalej w tę samą stronę zgodnie postępujmy (Flp 3, 16).

Sylwetka każdego zwycięzcy ma określone cechy. Wszyscy wielcy ludzie, którym udało się odnieść ogromne, znaczące sukcesy w jakiejkolwiek ludzkiej dziedzinie, mają pewien wspólny mianownik: wiedzą kim są, czego pragną i dlaczego o to zabiegają; mają umiejętność znalezienia sposobu realizacji tego, co zmierzyli i nic ich od tego nie odciąga.

Apostoł, tak jak każdy zawodnik albo lider, potrzebuje pięciu elementów w swoim biegu: pewnej określonej tożsamości, globalnej wizji planu Bożego, ustalenia celu do osiągnięcia, ponadto motywacji do realizowania określonych rzeczy, jak również wytrwałości w trudnościach i porażkach.

Szaweł z Tarsu spełnia te warunki i dlatego ośmiela zaproponować samego siebie jako wzór dla każdego, kto by zechciał osiągnąć metę.

1. Tożsamość

Pierwszy wymóg do osiągnięcia sukcesu w życiu polega na życiu określonym wobec samego siebie. Jeśli się nie wyklaruje profilu osobowości, nie będzie można solidnie zbudować życia mi tym bardziej wypełnić misji apostolskiej. Prawdziwa mądrość opiera się na płaszczyźnie poznania siebie samego. Paweł miał znajomość siebie i tego, co czynić na tym świecie: Paweł, sługa Jezusa Chrystusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej (Rz 1, 1).

Paweł skompletował jakby album fotograficzny swojej tożsa­mości w 19 ujęciach, na których przedstawia siebie1. Wychodzi od swoich korzeni społecznych i religijnych: urodził się w pew­nym wybitnym i sławnym mieście, ale szczyci się głównie z prawa bycia uważanym za potomka Abrahama, jak również z przyna­leżności dziedzicznej do rodziny faryzeuszów.

Uznaje swoje ograniczenia, akceptuje że jest cielesny, zdobyty w niewolę grzechu, chociaż łaska Boża w nim nie okazała się da­remna, wręcz przeciwnie, okazała się nad miarę obfita. W specjalny sposób uznaje, że jest prawdziwym apostołem. Choć z jednej stro­ny uznaje się niegodnym tego imienia (gdyż prześladował Kościół Boży), ale jednocześnie wie, że otrzymał zaszczyt posługiwania (aby pracować więcej niż wszyscy). W żaden sposób nie uważa się za gorszego od „wielkich apostołów". Nie chodzi o próżną chwałę, ponieważ w końcu uznaje: „O ile jestem słaby, o tyle jestem moc­ny". Został przeniesiony do trzeciego nieba, ale jednocześnie jest największym ze wszystkich grzeszników.

Ma świadomość specjalnego powołania: wybrany w łonie matki do głoszenia Ewangelii (Ga l, 15; Rz l, l); do przepowia­dania jej (l Kor l, 17) darmowo (2 Kor 11,7) poganom (Ga l, 16), ubogim (Ga 2, 10), a w sposób zaś szczególny tam, gdzie je­szcze nie była głoszona (Rz 15, 20). Jest świadomy swoich zalet i charyzmatów, takich jak wyjątkowa inteligencja (2 Kor 6, 6; 8, 7-11, 6), ale jednocześnie akceptuje, że jego fizyczna prezencja pozostawia wiele do życzenie według wzorów greckiej kultury fizycznej (2 Kor 10, 10). W końcu, streszcza swoje życie, łącząc dwa aspekty: Dzięki łasce Boga jestem tym, kim jestem (l Kor 15, 10).

Kiedy ktoś czyni zamach na jego osobowość czy to za pomo­cą pochlebstwa, czy to poniżenia, Paweł zawsze znajduje punkt równowagi. W roku 58, w Cezarei Nadmorskiej, retor Tertullos, wskazu­jąc w sposób nie budzący wątpliwości Pawła, zapewnia proku­ratora Feliksa „znaleźliśmy tę dżumę". Dżuma była najgroźniej­szą epidemią starożytności, wyniszczająca całe narody i prze­ciwko której nie było obrony. Była czymś w rodzaju .współcze­snego AIDS. Apostoł zostaje uznany za AIDS tamtego czasu. Zaraz jednak ten sam retor schlebia Pawłowi, twierdząc, że jest „przywódcą sekty nazarejczyków" (Dz 24, 5). W rzeczywistości Paweł nie był ani zarazą, ani przywódcą.

Na Malcie, kiedy ukąsiła go jadowita żmija, tubylcy podejrze­wali, że jest zabójcą, uciekinierem przed sprawiedliwością i że zaraz padnie na ziemię trupem z powodu trucizny. Kiedy jed­nak to nie nastąpiło, zmienili swoje zdanie i stwierdzili, że jest jednym z bogów (Dz 28, 3-6). Paweł był świadomy, że nie jest ani jednym, ani drugim.

W Ikonium przywódcy znieważyli go i zelżyli, ale umknął pod gradem kamieni rzucanych przez tłum, i dotarł z Barnabą do Likaonii (Dz 14, 5-6). Po uzdrowieniu paralityka ludzie za­częli wołać, że sami bogowie zstąpili na ziemię. Doszło nawet do tego, że sam kapłan pogański ozdobił woły girlandami, aby złożyć z nich ofiarę. Paweł nie zniósł, żeby go mieszano z ja­kimkolwiek bogiem i odrzucił natychmiast w otwarty sposób to posądzenie, rozdzierając szaty na znak całkowitej dezaprobaty, ponieważ nie chciał uzurpować sobie tego, co mu się nie należy (Dz 14, 5-15).

Paweł wie kim jest, ale najważniejsze i najbardziej zbawienne polega na tym, że jest zadowolony ze swego bytu, kiedy wyznaje: Nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, jakich jestem (Flp 4, 11).

Bez akceptacji samego siebie, nigdy nie będzie mógł osią­gnąć zdrowego życia. Mając na uwadze ten sam cel, poleca, aby nie uważać się za kogoś większego niż trzeba (Rz 12, 3), aby nie ulegać frustracji. Jednocześnie jednak nie pozwala się nikomu poniżać (Tt 2, 15), aby nie popaść w kompleksy. W tej równo­wadze jest zawarta dojrzała osobowość.


2. Wizja planu Bożego


Paweł ma władzę, aby przekazać wolę Bożą innym, ponie­waż wcześniej ją sam poznał: Bóg chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (l Tm 2, 4).Apostoł będzie działał zawsze zgodnie z tą zasadą, która prze­kracza wszystkie granice rasowe, czasowe i przestrzenne.

Wizja niesie ze sobą działanie i odwrotnie. Paweł nie pojął wszystkiego od samego początku z jasnością południowego słońca, ani też nie rozpoczął robienia rzeczy w doskonały sposób. Dama­szek doprowadził go natychmiast do apostolstwa, ale on z kolei był poszerzeniem wizji, aby jego praca była za każdym razem coraz owocniejsza. W miarę jak ewangelizował, pogłębiało się jego doświadczenie i rozszerzały się horyzonty jego życia.

Paweł z Tarsu jest jednym z owych geniuszy, który odkrył, że plan Boży nie ma granic. Ponadto był w stanie przekazać go innym, aby ich zarazić swoim własnym entuzjazmem i aby współ­pracowali w ustanawianiu Królestwa Bożego: Głosiłem wam cala wolę Boża (Dz 20, 27).

3. Jeden Jedyny cel w życiu: Jedno słońce z pięcioma promieniami

To, co sprawia, że człowiek staje się wykuwającym historię, jest ustalenie przez niego jasnego celu i realizowanie go za po­mocą wszystkich swoich sił. Bez tego określenia będzie zawsze na łasce zmiennych wiatrów doktryn oraz nowinek.

Kiedy zawodnik osiąga doskonałą koncentrację, jest o krok od zwycięstwa. Problem naszej zachodniej kultury polega na tym, że jesteśmy bardzo rozproszeni w naszych zainteresowa­niach i dlatego istnieje tak wiele przeciętności. Nie wyspecjali­zowaliśmy się w robieniu jednej rzeczy, która nas określa w koncercie historii. Chcemy chwytać za wszystkie instrumenty orkiestry symfonicznej, zamiast wyspecjalizować się w jednym z nich, aby pozostawić ślad naszego pobytu na tym świecie. Kaczor umie pływać, chodzić i fruwać, ale nie wyróżnia się w żadnej z tych czynności. Nigdy nie będzie fruwał z dumą orła ani z majestatem kondora. Jego niemrawy chód kontrastuje z eleganckimi krokami gazeli, czy też prędkością leoparda. Nie ma też nic z wdzięku delfina. Jest wielu takich, którzy chcieliby być kaczorami, chcą chwytać wszystkie instrumenty orkiestry, nie potrafią jednak wystąpić w charakterze solisty w koncercie.

Wizja pozwala mieć zawsze cel na oku, nie zbaczać ani na lewo, ani na prawo. Ekwilibrysta, który przechodzi po cienkiej linie nie patrzy po czym stąpa, ponieważ może spaść. Powinien mieć wzrok wpatrzony w koniec drogi. Wizja sprawia, że mamy oczy wpatrzo­ne w wartości, jakich poszukujemy. Dlatego autor Listu do Hebraj­czyków wyjawia sekret, w jaki sposób dotrzeć do celu: Miejmy wzrok utkwiony w Jezusa (Hbr 12, 2).

Dwadzieścia lat po swoim nawróceniu (rok 57-58), Paweł zdefiniował już szczegółowo kierunek swojego życia w jednym lapidarnym zdaniu, które nie pozostawia cienia wątpliwości: Nie posiał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię (l Kor l, 17). Zawołanie to jest do tego stopnia determinujące, że aż staje się imperatywem kategorycznym Pawła. Cel ten sprawia, że gło­śno woła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (l Kor 9, 16). Możemy przedstawić sobie orędzie Pawiowe w postaci słońca z pięcioma promieniami, które emanują z jądra.

A. Jądro: Ewangelia łaski

Jeśli przyłożymy lupę do doświadczenia Pawła, zdamy sobie sprawę, że jest on skoncentrowany na Ewangelii o Jezusie, którą ośmiela się nazywać „swoją Ewangelią" (Rz 2, l6; 16, 25) albo „naszą Ewangelią" (l Tes l, 5), ponieważ utożsamił się z jej misją. Centrum jego działalności jest głoszenie Jezusa i Dobrej Nowiny (Dz 17, 18 Ga l, l6 Dz 14, 7). On sam streszcza całą swoją działalność apostolską, kiedy wyznaje liderom w Efezie:

Posługiwanie, które otrzymałem od Pana Jezusa: dać świadectwo o Ewangelii laski Bożej (Dz 20, 24).

Żołnierz Diomedon, po bitwie pod Maratonem2, przebiegł 42,2 kilometry bez odpoczynku, aby wykrzyknąć tylko: „Nike! Nike!" (zwycięstwo, zwycięstwo) i paść martwy na głównym placu Aten. 500 lat później Paweł także biegnie, wykrzykując wszędzie Dobrą Nowinę: „Charis! Charis!" (darmo! darmo!). Apo­stoł przemierza miasta, wioski i wielkie stolice, wchodzi do sy­nagog i na place, aby zakomunikować Dobrą Nowinę zarówno Żydom, jak i Grekom, publicznie i na osobności w domach, podać do wiadomości, że zbawienie Boże jest darmowe. A gdy już kończy swój bieg, głosi zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i umiera jako świadek tego, co głosił.

Rdzeniem orędzia Pawłowego, wokół którego organizuje się każdy element jego aktywności apostolskiej, jest to, że Bóg ofiaruje za darmo zbawienie wszystkim ludziom, a w szczególny sposób grzesznikom i dlatego nazywa owo orędzie „Ewangelią łaski”.

B. Pięć promieni

Jądro orędzia Pawłowego jest Ewangelią łaski, ale jądro to ma pięć promieni, emanujących z niego. Są to różne postacie, do których apostoł odwołuje się w głoszonej przez siebie Ewangelii. Ewangelia zbawienia (Ef l, 13). Samo przepowiadanie za­wiera moc Bożą, aby spowodować zbawienie każdego wie­rzącego (Rz l, l6). Jest to Dobra Nowina o tym, że już zosta­liśmy zbawieni dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.

- Ewangelia pokoju (Ef 6, 15). Żyliśmy w nieprzyjaźni z Bogiem poprzez grzech i skazani na śmierć wieczną. Jednak już mamy pokój z Bogiem. Dzięki krwi Jezusa Chrystusa został anulowa­ny zapis długu, jaki istniał z naszej strony (Koi 2, 14) i już nie zalegamy u Boga. Chrystus jest naszym pokojem (Ef 2, 14).

- Ewangelia Boża (Rz 1,1) albo też chwały Bożej (l Tm 1,1): Bóg przejmuje inicjatywę, aby zakomunikować Dobrą Nowi­nę o tym, że nastała już pełnia czasu, w której objawiło się jego zwycięstwo nad Prawem, grzechem i śmiercią. Dlatego Ewangelia jest Ewangelią łaski wtedy, kiedy człowiek jest uwalniany ze zła, a przez to imię Boże jest uwielbione. Uwiel­bienie dotyczy Imienia Jezus, które jest ponad wszelkim imie­niem. Otrzymał je Jezus dzięki swemu posłuszeństwu aż do śmierci i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 8).

- Ewangelia nieobrzezania (Ga 2, 7). Dobra Nowina zawiera się w tym, że już nie potrzebne jest obrzezanie ani przejście przez cały system prawny judaizmu, by być pełnym chrześci­janinem i należeć do Ludu Bożego.

- Ewangelia obietnicy (Dz 15, 32). Zbawienia nie kupuje się ani nie zasługuje na niego, ale jest ono wypełnieniem przymierza, jakie Bóg zawarł ze swoimi przyjaciółmi, ręcząc swoim Słowem. Ewangelia Pawła jest tylko jedna, nie ma innej, lecz ma ona różne odcienie, które pomagają uzyskać bardziej integralną wi­zję tego, co znaczy „Ewangelia łaski".

4. Motywacja: dla mnie żyć to Chrystus

Aby dokonać czegoś transcendentnego, trzeba mieć do tego odpowiednią motywację. Niektórzy nazywają ją mistyką albo duchowością. Chodzi o wartości, które są zdolne nadać działa­niu określony kierunek. Niekiedy wyraża się to w sloganie albo logotypie. Pewne jest, że im ta mistyka jest wyraźniejsza, o tyle większą będzie miała siłę motywacji.

Tak samo jak każdy kraj ma swoją flagę, w której kolory i emblematy syntetyzują ducha, historię oraz ideały tego narodu, tak samo Paweł biegnie ze sztandarem, który streścił w sloganie: Dla mnie żyć - to Chrystus (Flp 1, 11).

Osoba Jezusa z Nazaretu uwiodła Pawła do tego stopnia, że objęła całe jego jestestwo, wraz z nadziejami i marzeniami, ro­zumem i wolą. Przeszłość i przyszłość apostoła kręciły się wo­kół Jezusa. Jego egzystencja ma oś obrotu: jest nią Słońce Spra­wiedliwości, którym jest Mesjasz Boży. Jest to jedyny punkt jego przyciągania i coś, co nadaje sens całemu jego życiu, łącznie z cierpieniem.

Paweł z Tarsu jest zafascynowany mesjańską postacią Jezu­sa z Nazaretu, który ukazał się mu na drodze do Damaszku. Jest całkowicie zakochany w tym, z którym wszedł w walkę na śmierć i życie. Jednak ów Jezus, który uwiódł Pawła jest Jezu­sem z krzyża i dlatego woła w sposób nie znoszący sprzeciwu:

„Postanowiłem bowiem nie znać niczego więcej jak tylko Je­zusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (l Kor 2, 2), który jest „zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, i mocą Bożą, mądrością Bożą” (1 Kor 1, 23-24). Dlatego nie będzie się chlubił żadną inną rzeczą, jak tylko z krzyżem Jezusa Chrystusa (Ga 6, 14). Pawła zafascyno­wało to, że istnieje jakaś Osoba (i to jaka!), która wydała się na śmierć dla niego albo lepiej mówiąc, zamiast niego: Umiłował mnie i wydal siebie samego za mnie (Gal 2, 20).

Nie może przeciwstawić się tak wielkiej miłości i dlatego odpowiada bez ograniczeń, nie stawia warunków. Dawniej wypowiedział mu wojnę na śmierć i życie, w której przegrany miał umrzeć. Kiedy ów zarozumiały faryzeusz upadł pokonany na ziemię, otrzymał objawienie tego, że Jezus już umarł na krzy­żu zamiast niego, aby on żył. Dlatego stwierdza: żyję ja, już nie ja, żyje we mnie Chrystus (Gal 2, 20). Paweł z Tarsu oparł swoje życie na Jezusie z Nazaretu. Aby wyra­zić, co znaczy ta nowa rzeczywistość, Paweł, podobnie jak każdy zakochany, tworzy nowe słownictwo. Dlatego wymyśla słowa, które wcześniej nie istniały w języku greckim, z których szczególnie na plan pierwszy wysuwają się słowa z przedrostkiem syn (wespół z).

Życie „w Chrystusie" oznacza, że „wespół z Nim cierpimy" (Rz 8, 17) i jesteśmy „wespół ukrzyżowani z Nim" (Ga 2, 19). Mamy udział w Jego passze, „wespół umarli" (2 Tm 2, 11) i „wspólnie pogrzebani" (Rz 6, 4) z Nim, ale także dzięki Jego zwycięstwu nad śmiercią zostaliśmy „wespół-wskrzeszeni" (Ef 2, 6) i „razem posadzeni w niebie" (Ef 2, 6). W Nim jesteśmy „wespół-uwielbieni" (Rz 8, 17) i „wespół-ożywieni" (Koi 2, 13). Życie się streszcza w byciu „złączonym w jedno z Nim" (Rz 6, 5), to znaczy byciu „wraz z Nim żywym" (2 Tm 2, 11) i byciu „współdziedzicem Chrystusa" (Rz 8, 17).

W taki sam sposób poleca Rzymianom „przyoblec się w Jezu­sa Chrystusa" (Rz 15, 14). Filipian prosi usilnie, aby „mieli te same uczucia, jakie miał Chrystus" (Flp 2, 5). Koryntian, aby byli „wonią Chrystusa" (2 Kor 2, 15), a Efezjanom mówi, że powinni „wzrastać aż do miary wielkości Chrystusa" (Ef4, 13). I streszcza swoje myślenie Kolosanom, kiedy konkluduje, aby Chrystus był „wszystkim we wszystkich" (Koi 3, 11).

5. Wytrwałość

Nieodzowną zaletą każdego zawodnika jest wytrzymałość: zarówno podczas żmudnych treningów, jak i w czasie godziny rozgrywanej konkurencji. Nie wolno mu utykać albo wycierać się ręcznikiem podczas walki. Kto nie czyni zadość temu wyma­ganiu, nie może nawet myśleć o byciu zawodnikiem, ponieważ wytrzymałość jest dla zawodnika tym, czym woda dla ryby.

Wytrwałość jest obowiązkową opłatą, jaką trzeba uiścić, aby mieć możliwość osiągnąć wieniec zwycięzców. Niekonsekwen­cja, córka zasady najmniejszego wysiłku, jest jedną z najgro­źniejszych plag w naszym hedonistycznym społeczeństwie. Ży­jemy w epoce, w której wszystko jest automatyczne. Wystarczy nacisnąć guzik, aby otworzyć drzwi, wysłać wiadomość na dru­gi koniec świata, czy wydać polecenie komputerowi. Jednak życie jest inne, ponieważ jest powolnym procesem, który wy­maga cierpliwości i stałości.

Paweł jest wytrwały w swojej pracy. Nie zbacza z drogi ani na prawo, ani na lewo, ponieważ zależy mu na wartości abso­lutnej, która jest ponad trudnościami i przeszkodami: Bylebym tylko dokończył biegu (Dz 20, 24).

Dlatego stwierdza: podążajmy dalej, niezależnie od tego jak daleko już dotarliśmy (Flp 3, 16).

Dlatego udaje się do Jerozolimy, chociaż wie, że jego życiu zagraża niebezpieczeństwo (Dz 21, 11-13). Nic go nie powstrzy­ma, kiedy wie, że ma kroczyć dalej. Także wtedy, kiedy organi­zuje zbiórkę pieniędzy dla świętych w Jerozolimie, mimo iż mógł być źle zrozumiany albo odrzucony (l Kor 16, 1-3).

Podsumowanie - Paweł, zawodnik Chrystusa, spełnia pięć warunków tworzą­cych sylwetkę zwycięzców: wie, kim jest i po co przyszedł na świat. Ma jeden cel (głosić Ewangelię łaski) i ma zarówno orga­niczną wizję rzeczywistości, jak i sztandar, który go ożywia. Pła­ci jednak cenę za dar wytrwałości.

VIII. Kerygmat Pawła

Ewangelia Pawła to nic innego, jak jedyna Ewangelia nasze­go Pana Jezusa Chrystusa. Paweł poznał ją, czerpiąc z trzech źródeł, które się nawzajem uzupełniają.

1. Trzy źródła

A. Święte Pisma

Pisma, które poznał u stóp Gamaliela oraz w czasie medytacji w synagodze, stały się ziemią urodzajną, w której Bóg złożył de­pozyt orędzia zbawienia. Znajomość Biblii oraz historii zbawienia były decydującymi czynnikami poznania planu zbawczego. Tajemnica ukryta dla dawnych wieków, została teraz obwieszczona przez pisma prorockie poprzez głoszenie (Rz 16, 25-26).

B. Objawienie bezpośrednie ze strony Boga

Głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus (Ga l, 11-12). Samo Pismo nie wystarczy. Bez Ducha Świętego byłoby tyl­ko literą, która zabija (św. Tomasz z Akwinu). W Damaszku, a potem na wiele sposobów Bóg objawia misterium zbawcze w osobie Jezusa z Nazaretu, Syna Bożego. Ten, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał laska, swoją, aby objawić Syna swego we mnie (Ga l, 15).

C. Tradycja Apostolska

Przekazałem wam na początku to, co przejąłem (1 Kor 15, 3). Paweł został pouczony przez ucznia Ananiasza i apostoła Barnabę. Objawienie i jego biblijna treść nawzajem się przepla­tają i ubogacają w ciągu 15 dni, jakie spędził z Kefasem w Jerozo­limie (Ga l, 18). Wielu innych miało także swój wkład w uboga­caniu jego znajomości depozytu wiary (l Kor 11, 2).

2. Sześć tematów wzajemnie ze sobą powiązanych

Za pomocą tych składników Paweł formułuje swój kerygmat, który zawiera sześć podstawowych punktów.


A. Miłość Boża

Dla Pawła, ekonomia zbawienia wypływa z miłości Bożej. Dlatego twierdzi: Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez laskę udzielił nam niekończącego się pocieszenia i dobrej nadziei (2 Tes 2, 16).

Bóg kocha nas „w Umiłowanym", to znaczy tą samą miłością, jaką kocha swego Jedynego Syna, Jezusa. Człowiek to jedyne stworzenie, które Bóg zapragnął dla niego samego, ponieważ został uczyniony na Jego obraz i podobieństwo. Swą miłością, którą nas obdarzył w Umiłowanym (Ef. l, 6).

Zbawienie pochodzi z miłości Boga, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni: Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował i to nas, umarłych wskutek naszych grzechów (Ef2, 4-5).

Jego miłość przekracza jakąkolwiek ideę, jaką bylibyśmy w stanie utworzyć na ten temat. „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość, właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami" (Rz 5, 8).

Przypieczętowane zostało już nowe przymierze miłości, które jest nienaruszalne i nic ani nikt nie może nas oddzielić od miło­ści Bożej objawionej w Jezusie Chrystusie (Rz 8, 39). Ani sama śmierć, ani stworzenie ziemskie, ani niebieskie.

B. Grzech człowieka

Jako przeciwieństwo miłości Boga, Paweł odkrywa fakt, który opisuje twardymi słowami: zarówno poganie, jak i Żydzi, wszy­scy zgrzeszyli (Rz 1-2).

Dlatego nie ma sprawiedliwego ani jednego (Rz 3, 10). Przez występek jednego umierają wszyscy (Rz 5, 15) i dlatego wszyscy byli umarłymi i pozbawionymi chwały Bożej (Rz 3, 23), po­nieważ zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6, 23).

Jednak największa kara za grzech polega na „byciu opuszczonym przez Boga”. Jest to według niego tak dramatyczne, że powtarza to trzykrotnie w swoim Liście do Rzymian (l, 24. 26 i 28). Oznacza to być zdanym na własne siły, bez pomocy i ochrony Bożej w walce przeciwko złu, grzechowi i śmierci.

Paweł sam przeszedł przez ciemny tunel grzechu. J. Jeremias opisuje: „W Damaszku uzyskuje świadomość przerażającej natury grzechu. Już miał świadomość świętości Boga, ale nie akceptował swojego grzechu, ponieważ uważał, że ze względu na szacunek dla Prawa jest on nieodpuszczalny. Rozbija się jednak o fakt, że bluźnił ni mniej ni więcej, jak tylko przeciw samemu Mesjaszowi”.

Występował przeciwko planowi Bożemu i usiłował zniszczyć Kościół Boży, przed czym go ostrzegał jego mądry nauczyciel, Gamaliel. Prowadzi go do straszliwego doświadczenia odkrycia i wyznania, że jest największym grzesznikiem, jaki istniał.

Wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwaty Bożej (Rz3. 23).

Chociaż horyzont jest ciemny, ponieważ zarówno Żydzi, jak i poganie narażeni są bez wyjątku na gniew Boży (Rz l, 18-3, 20), to jednak błyska promień światła wskazujący drogę. Ponad uniwersalnym nieszczęściem kryją się niezbadane wyroki Boga, który „poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim oka­zać swoje miłosierdzie" (Rz 11, 32).

C. Propozycja zbawienia

a. fałszywe, drogi zbawienia - Człowiek szukał „niejako po omacku", jak powrócić do utra­conego raju (Dz 17, 27). Usiłował to czynić najpierw przez wypełnianie przykazań Prawa, ale „nikt nie zostanie usprawiedliwiony przed Bogiem dzięki dziełom Prawa” z tej prostej przyczyny, że nikt nie może go wypełnić w całości. Ten, komu brakuje jednego przykazania, narusza całe Prawo, dlatego Prawo nie usprawiedliwia nikogo (Rz 3, 20). Poza tym, gdyby dzięki Prawu można było uzyskać usprawiedliwienie, wówczas nie byłoby konieczności żadnego zbawiciela i Jezus Chrystus umarłby na darmo (Ga 2, 21). Dlate­go wszyscy, którzy szukają usprawiedliwienia w Prawie, zerwa­li więzy z Chrystusem (Ga 5, 4).

Argument Pawła jest bardzo prosty: gdyby człowiek mógł zba­wić się o własnych siłach, wówczas nie potrzebowałby Jezusa Chrystusa. Zaakceptowanie innego sposobu zbawienia ludzkiego wiązałoby się z odrzuceniem tego, co Bóg zaofiarował poprzez swojego Jednorodzonego Syna. Tym, którzy usiłują się zbawić sami, Chrystus na nic się nie przyda. Jednak to, co było niemożli­we przez Prawo i obrzezanie, Bóg uczynił możliwym, posyłając swojego Syna do grzeszników, aby zbawić ich za darmo.

b. Jedyny pośrednik: Jezus Chrystus - Wielką nowiną jest to, że Bóg chce, aby wszyscy ludzie zo­stali zbawieni (l Tm 2, 4) i przygotował pewien plan przez swojego Syna Jezusa Chrystusa, aby poprzez Jego krew można było osiągnąć odkupienie i przebaczenie grzechów. Jednak po­zostaje jasno postanowione, że nie ma do wyboru różnych spo­sobów zbawienia, aby człowiek mógł je wybierać w zgodzie ze swoim upodobaniem albo preferencją. Paweł jest bardzo sta­nowczy, kiedy wyjaśnia:

Jest tylko jeden pośrednik między Bogiem a ludźmi:

człowiek Chrystus Jezus (l Tm 2, 5).

Dobra Nowina polega na ogłaszaniu, że to zbawienie jest darmowe, ponieważ pochodzi z Obietnicy uczynionej przez Boga i nie zależy od dzieł Prawa: Każdy kto uwierzy, jest przez Niego usprawiedliwiony ze wszystkich grzechów, z których nie mogliście zostać usprawiedliwieni w Prawie Mojżeszowym (Dz 13, 39).

Dysjunkcja polega na tym, że jeśli coś jest łaską, nie uzyskuje się tego dzięki uczynkom: Jeśli zaś dzięki lasce, to już nie ze względu na ' uczynki, bo inaczej laska nie byłaby już łaska (Rzl l, 6).

Jeśli zbawienie następowałoby przez uczynki albo przez za­sługi ludzkie, nie byłoby darmowe, a ponieważ jest darmowe, człowiek nie ma się czym chlubić, przynajmniej przed Bogiem (Rz 4, 2).

c. Jak realizuje się zbawienie - (Przez wierność i miłosierdzie Boga) Zbawienie jest przede wszystkim wypełnieniem obietnicy Bożej. Bóg przejął inicjatywę w zbawieniu człowieka. Dlatego zobowiązał się pod przysięgą (Hbr 6, 13) wobec Abrahama, że da mu potomka (Chrystusa) (Gal 6, 13). Dlatego Bóg był zobo­wiązany wypełnić swoje słowo.

Kiedy nastała pełnia czasów, wierny swemu Słowu, „stosow­nie do obietnicy, wyprowadził Bóg Izraelowi Zbawiciela Jezu­sa" (Dz 13, 23).

W ten sposób przez wiarę w Jezusa Chrystusa zbawieni są dziećmi i współdziedzicami (Ga 3, 28-29), otrzymawszy darmo­wy dar Ducha Obietnicy, którym jest sam Duch Święty (Ga 3, 14; Ef l, 13). Zbawienie więc to nic innego, jak wypełnienie Obietnicy Bożej.

A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni! Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich - w Chrystusie Jezusie! (Ef2, 4-6).

W swojej ojcowskiej, miłosiernej i pełnej współczucia miłości szuka zbawienia wszystkich ludzi. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, ale jest darem Boga (Ef2, 8).


Bóg złożył obietnicę Abrahamowi (Rz 4, 13-20), ponowił ją wobec patriarchów (Rz 15, 8) i starszych ludu (Dz 13, 32; 26, 6). Później powtórzył ją Dawidowi (Dz 13, 23) i Bóg jest wierny w wypełnieniu tego, co obiecuje, ponieważ przysiągł na samego siebie, nie mając nikogo ważniejszego od siebie, komu mógłby złożyć przysięgę. Wchodzi tu w grę sama istota Boża.

(Poprzez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa) Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu (Ga4,4-5).

Tak samo jak lud izraelski został uwolniony z niewoli pod­czas owej nocy paschalnej, w czasie której Bóg nawiedził swój lud, tak poprzez nową Paschę dokonuje się całkowite wyzwole­nie ludzkości. Ta Pascha utożsamia się z osobą Jezusa z Nazare­tu. On jest naszą Paschą (l Kor 5, 7).

On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia (Rz 4, 25).

(Przez Jego śmierć) Ojciec Salvador Carillo twierdzi, centralnym tekstem wyja­śniającym zbawienie jest następujący fragment: Ale teraz jawną się stałą sprawiedliwość Boża [.. J sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą [...] wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni ochwaty Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę, mocą Jego krwi.[..] Sadzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa (Rz3, 21-28).

Tenże sam ojciec Salvador Carillo komentuje to oficjalnie: „Odtąd” chodzi o obecność mesjańską i eschatologiczną. „Nie­zależnie od Prawa" oznacza na marginesie Prawa, bez konieczności Prawa. Strona bierna „jesteście usprawiedliwieni" uwydat­nia aspekt bierności (ze strony człowieka) w zbawieniu. Zwroty „darmowo" i „dzięki łasce" uwydatniają darmowość zbawienia. Nie wchodzi w grę rekompensata za zasługi ludzkie, ale chodzi o to, że wszystko jest darem łaskawości i dobroci Bożej.

Skoro tak się rzeczy mają, Paweł eliminuje koncepcję polega­jącą na zarabianiu i zasługiwaniu na zbawienie. Wręcz przeciw­nie, jest to sprawiedliwość, która bierze nas w posiadanie: „sta­liśmy się niewolnikami sprawiedliwości" (Rz 6, 18). Fragment ten jest bardzo głęboki, Luter był w nim rozkochany.

Jezus Chrystus, nasza przebłagalnia (Rz 3, 25), został ofiarowa­ny jako nasza Pascha (l Kor 5, 7). Przebłagalnia była pokryta złotem. Na niej składano ofiary przebłagalne za grze­chy. Nazywała się tak, gdyż dzięki temu, co się na niej dokony­wało, człowiek przebłagiwał Boga, aby przebaczył mu całą jego winę. Jezus sam staje się naszą przebłagalnia, ponieważ to, co dokonuje się w Nim, gwarantuje odpuszczenie grzechów. W kon­sekwencji Paweł zapewnia, że na tych, którzy pozostają w Jezu­sie Chrystusie nie ciąży już żadne potępienie (Rz 8, l), ponieważ dłużny zapis, który nas obciążał, został zmazany na krzyżu przez Jezusa Chrystusa (Koi 2, 14), gdyż Chrystus, nasza Pascha, został ofiarowany i przez jego krew jesteśmy nie tylko obmyci, ale rów­nież uświęceni i usprawiedliwieni w Imieniu naszego Pana Jezu­sa Chrystusa i w Duchu naszego Boga (l Kor 6, 11).

Tego, który nie znał grzechu, Bóg uczynił grzechem dla nas (2 Kor 5, 21), a On sam dla nas stał się przekleństwem (Ga 3, 13), aby nas wykupić spod przekleństwa Prawa. W tajemniczy sposób utożsamia się z grzechem, aby wraz ze śmiercią na krzy­żu umarł także grzech, który poniósł na swoich barkach...

Dlatego Paweł wyrazi się w starannie wycyzelowanym zda­niu, będącym jądrem naszej wiary: umarł za nasze grzechy (1Kor 15, 3).

Nie tylko umiera za nas, ale także zamiast nas i dla każdego z nas w szczególności: umarł za mnie i wydał siebie samego (Gal 2, 20).

Stał się posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 8). Jeśli przez nieposłuszeństwo pierwszego Adama umierają wszy­scy, to o ile słuszniej przez posłuszeństwo jednego, dzięki jednemu jedynemu człowiekowi, jesteśmy ustanowieni sprawiedliwymi i otrzymujemy dar zbawienia przez Jego krew

(Rz 5, 9.10.15 i 17).

Paweł tak podsumowuje zbawienie.

(Przez Jego Zmartwychwstanie) Nie wszystko jednak kończy się na krzyżu, czy też w grobie na Kalwarii. Pascha Chrystusa stanowi dla Pawła słowo składa­jące się z dwóch nierozłącznych części. Jeśli śmierć Jezusa była tak chwalebna, jakże nie miałoby być takim samym jego zmar­twychwstanie?

Na pierwszym miejscu podkreśla wyróżniającą cechę zmar­twychwstania Jezusa:

Powstał z martwych, aby już więcej nie ulec rozkładowi (Dz 13, 34). Dla Pawła zmartwychwstanie jest zasadą nowego stworze­nia, do tego stopnia, że dochodzi do stwierdzenia: Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest

nasze nauczanie i próżna jest także wasza wiara.

[.. J jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni

politowania (l Kor 15, 14.19).

Nowy Adam jest duchem ożywiającym

(l Kor 15, 45).

Dzięki zwycięstwu Chrystusa nad śmiercią możemy zawołać: Gdzie jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? (l Kor 15, 55). Już nic ani nikt nie zdoła nas oddzielić od miłości Boga, objawionej w Jezusie Chrystusie (Rz 8, 38-39).

Dzieło zbawienia jest w najwyższym stopniu dziełem miłości miłosiernej Boga, który zbawia za darmo człowieka. Ta koncep­cja nie jest protestancka, ani też nie jest ideą Lutra. To jest Ewan­gelia Pawłowa, nad którą ciąży poważna groźba: „Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście -niech będzie przeklęty!" (Ga l, 9).

D. Wiara i nawrócenie

Bóg proponuje człowiekowi darmowy dar zbawienia, a czło­wiek go przyjmuje i czyni swoim przez wiarę i nawrócenie, za pomocą których dar zbawienia jest uobecniany i uaktywniany.

a. Odpowiedź ludzka na propozycję Boga - Odpowiedzią człowieka na darmowy dar jest uwierzenie Bogu i nawrócenie się przez odrzucenie fałszywych bożków. Dlatego Paweł zawsze głosił dwie rzeczy: Nauczałem, [.. ] nawołując [...] do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa (Dz 20, 21).

Bóg zbawia dzięki Jezusowi Chrystusowi, ale my przyswaja­my sobie to zbawienie przez wiarę: Sprawiedliwy z wiary żyć będzie (Rz 1, 17).

Taka jest ważna zasada Pawiowa. Zbawienie realizuje się dzięki krwi Jezusa Chrystusa i staje się naszą własnością dzięki wierze, która jest nie tyle wierzeniem w coś, ale w Kogoś: Boga i tego, którego On posłał, Jezusa Chrystusa.

Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie maja żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość (Gal 5, 6). Jesteśmy synami Bożymi - w Chrystusie Jezusie (Gal 3, 26).

Paweł zdołał w mistrzowski sposób sformułować tę zasadę, kiedy w więzieniu w Filippi postawiono mu najważniejsze pyta­nie, które może sformułować każdy człowiek: „Co powinienem czynić, aby się zbawić?" Więzień Ewangelii odpowiedział: Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i swój dom (Dz 16, 3 ).

Przy innej okazji w sposób bardziej refleksyjny i szczegółowy napisał następującą formułę, ważąc dokładnie każdy szczegół należący do istoty tego, co powinniśmy czynić wobec darmo­wego daru zbawienia, otrzymanego przez śmierć i zmartwy­chwstanie Jezusa Chrystusa:


Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami- do zbawienia (Rz 10, 9-10).

Naturalnie, nie chodzi o zewnętrzną formułę, ale o żywot­ność wiary, zarówno w aspekcie najbardziej wewnętrznym (które­mu odpowiada serce) oraz w tym, co najbardziej zewnętrzne (reprezentowane przez słowa).

W swoim przemówieniu w Antiochii Pizydyjskiej oświadcza, nie pozostawiając cienia wątpliwości Żydom z Synagogi: Każdy, kto uwierzy, jest przez Niego usprawiedliwiony ze wszystkich grzechów, z których nie mogliście zostać usprawiedliwieni w Prawie Mojżeszowym (Dz 13, 39).

Kerygmat, wykluczając jakikolwiek inną "drogę zbawienia, ukazuje, że zbawienie może być jedynie osiągnięte przez wiarę w Jezusa Chrystusa.

Jedynym zbawicielem jest Jezus. Wiara jest środkiem, dzięki któremu przyswajamy sobie zbawienie zdobyte przez Jezusa dwa tysiące lat temu. Jednak połączeniem, dzięki któremu mamy udział w owocach śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa i jesteśmy w Niego wszczepieni - jest chrzest, przez który się przyoblekamy w Chrystusa (Ga 3, 27 Koi 2, 12).

Przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani, po to, abyśmy podobnie jak Chrystus, który zmartwychwstał ku chwale Boga Ojca, także żyli nowym życiem (Rz 6, 4).

Bóg więc w swojej opatrzności i miłosierdziu oferuje czło­wiekowi ten sakrament, który wszczepia go w odkupieńczą Paschę Jezusa.

Jak więc pogodzić darmowość zbawienia z wiarą? Paweł nie gmatwa się i krótko stwierdza:

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga" (Ef2, 8).

Nie tylko jednak sama wiara, ponieważ wtedy stałaby się „dobrym uczynkiem” człowieka (Luter, który tak bardzo walczył przeciw zasługom zbawczym dobrych uczynków, popadł jak często opowiada, dokładnie w to, co krytykował). W tym sensie bardzo precyzyjny jest komentarz Bultmanna na temat wiary: „wytryska ze słuchania Słowa i nie jest uczynkiem, ale sposobem życia”. Nie tylko dzięki samej łasce, ponieważ człowiek potrzebuje przyjąć dar zbawienia. Można by napisać następujące równanie:

łaska + wiara = zbawienie + uczynki objawiające zbawienie.

Wiara wyraża się miłością, albo też nie jest wiarą (Ga 5, 6). Dlatego Paweł, w pierwszych pięciu rozdziałach Listu do Rzy­mian, ukazuje jak żyje osoba, która prawdziwie została zbawio­na przez Jezusa Chrystusa.

b. Skutki zbawienia: niewinni, synowie i dziedzice

- Niewinni: W sądzie mieliśmy zapłacić śmiercią za nasz grzech. Jezus umiera za nas (zamiast nas) i zmartwychwstając, wskrze­sza nas wraz ze sobą. Wówczas Bóg Ojciec wydał wyrok na człowieka oskarżanego przez swój grzech i zasługującego na śmierć: dzięki temu, że został odkupiony przez krew Jego Syna, człowiek został uniewinniony! Teraz więc dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie nie ma już potępienia, ponieważ Jezus skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami (Rz 8, l i Koi 2, 14).

- Synowie: odtąd, dzięki Duchowi przybrania za synów, zo­staliśmy nazwani dziećmi Bożymi. Mamy udział w Duchu sy­nostwa Jezusa i z całą słusznością możemy być nazywani dziećmi Bożymi, ponieważ nimi jesteśmy (Rz 8, 14).

Na dowód tego, że jesteście synami. Bóg wystał do serc naszych Ducha Syna swego, który wola: Abba! Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem (Ga 4, 6-7).

- Dziedzice: będąc synami, automatycznie zostaliśmy nazwani dziedzicami wszelkich błogosławieństw mesjańskich: Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa (Rz 8, 17).

Jako synowie mieliśmy prawo do dziedzictwa, które dzielone było między syna pierworodnego oraz wszystkich pozostałych braci. Pierworodny otrzymuje dwie trzecie spadku, a reszta dzieli się pozostałą jedną trzecią, nie włączając w to kobiet. W taki oto sposób dziedzictwo Królestwa przypada w udziale na pierwszym miejscu Jezusowi Chrystusowi, „pierworodnemu spośród wielu braci" (Rz 8, 29), a reszta dziedzictwa dzielona jest między wszy­stkich pozostałych synów, tak, że na każdego przypada bardzo mała część. Tak jednak się nie dzieje, jako że jesteśmy nie tylko dziedzicami Boga, ale i współdziedzicami Chrystusa: to znaczy nam przypada dziedzictwo pierworodnego. Ponadto, dziedzic­two to nie jest zarezerwowane tylko dla mężczyzn, ponieważ w Jezusie Chrystusie nie ma już mężczyzny ani kobiety, ale jeste­śmy kimś jednym w Jezusie Chrystusie (Ga 3, 28).

Duch Święty Obietnicy jest gwarantem naszego dziedzictwa (Efl, 14-15).

Dziedzictwem nie jest coś, lecz Ktoś, sam Duch Święty, „który odcisnął na nas swą pieczęć” (2 Kor l, 22).

c. Życie w Duchu: w jaki sposób żyje zbawiony - Jeśli sprawiedliwy żyje z wiary, wówczas powinny ujawnić się następujące cechy charakterystyczne jego życia:

- Umarły dla grzechu, aby żyć dla Boga w Chrystusie Jezusie (Rz 6, 11). Wolny od grzechu, odwracający się od bożków zajmujących miejsce Boga.

- Żyjący w sposób godny Ewangelii Chrystusa (Flp l, 27), przy­obleczony w Pana Jezusa (Rz 13, 14). Lecz co więcej, pewne­go dnia może dojść do tego, że powie; „Żyję ja, już nie ja, żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 20)

- W postawie więcej niż zwycięzcy, dzięki miłości Boga (Rz 8, 37), w nadziei że wszystko może w Tym, który go umacnia (Flp4. 13). Dlatego żyje zawsze radosny w Panu (Flp 4, 4), gdyż wszystko służy ku dobremu temu, kto miłuje Boga (Rz 8, 28).

- Jak nowe stworzenie (2 Kor 5, 17). Wszystko, co dawne mi­nęło i dlatego zarówno w życiu, jak i w śmierci należy do Pana (Rz 14, 8). Żyje wolny od jakiegokolwiek potępienia ciążącego na świadomości, ponieważ jest już w pokoju z Bogiem (Rz 8, l).

- Kroczy w Duchu, nie będąc dłużnikiem ciała, ale żyjąc zba­wieniem w nadziei (Rz 8, 12.24).

- W wolności dzieci Bożych, ponieważ ku wolności wyswobo­dził nas Chrystus (Gal 5, 1.6). Dlatego stosuje się każdy do swego własnego sumienia (Rz 14, 5), ale nie biorąc za pretekst do hołdowania ciału chwalebnej wolności dzieci Bożych (Gal 5. 13), ani nie popadając w rozpustę, gdyż czyny wywodzące się z ciała są przeciwne czynom Ducha (Gal 5, 17).

- Wszystko to jednak jest niemożliwe do przeżywania w odi­zolowany albo indywidualny sposób. Trzeba być w jedności Ducha w jednym Ciele i w jednym Duchu, w jednej wierze i jednym chrzcie; mając jednego Boga i jednego Pana, będąc przyobleczonym w miłość i pokój, które są więzią wszelkiej doskonałości (Ef 4, 5-6; Koi 3, 14).

Takie są znaki wskazujące autentyzm wiary. Bez nich wiara redukowałaby się do jakiejś ideologii albo magicznej formuły.

E. Duch Święty, pieczęć gwarantująca

Tych, którzy uwierzyli w Słowo Zbawienia Bóg znaczy pie­częcią obiecanego Ducha Świętego (Ef l, 13), który nie jest niczym innym, jak miłością Bożą rozlaną w sercach naszych (Rz 5, 5). Nie chodzi o jakiegoś Ducha niewolników, aby się ponownie pogrążyć w lęku, ale o Ducha przybrania za sy­nów, aby wymówić cztery słowa, lecz przede wszystkim by żyć ich treścią:

- Abba-Tatusiu. Otrzymaliśmy Ducha dziecięctwa, który po­zwala nam zwracać się do Boga jako naszego Tatusia (Rz 8, 15). Dowodem, że jesteśmy dziećmi, jest fakt, że Bóg posłał Ducha swego Syna, który woła Abba! (Ga 4, 6), abyśmy byli wolni od wszelkiego lęku.

- Kyrios-Pan. Nikt nie może powiedzieć Jezus jest Panem" bez Ducha Bożego (l Kor 12, 3). Sam Duch uzdalnia nas do wyznawania Jezusa jako Pana nieba i ziemi, a przede wszystkim do życia pod jego panowaniem.

- Soma-Ciało: Duch prowadzi nas także do uznania, że two­rzymy jedno ciało w Jezusie Chrystusie, będąc nawzajem dla siebie członkami (Rz 12, 5). Dzięki Duchowi Chrystusa zmar­twychwstałego żyjemy w jedności ciała, gdzie istnieją różne charyzmaty i posługiwania, ale złączeni przez jednego i tego samego Ducha.

- Maranatha: Przyjdź Panie Jezu (l Kor l6, 22). Duch prowadzi nas do nadziei i przygotowania chwalebnego powrotu naszego Pana Jezusa Chrystusa. 2 wzrokiem wpatrzonym w to, co w górze (Koi 3, 2) pracujemy dla ustanowienia Królestwa Bożego na ziemi, a jednocześnie modlimy się, aby przybył powtórnie Jezus, pełen mocy Bożej, aby dopełnić dzieła zbawienia.

Dzieło Ducha Świętego jest tak istotne w uobecnianiu zba­wienia Chrystusa, że Paweł stwierdza: Ten, kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy (Rz 8, 9).

E Wspólnota, w której przeżywane jest zbawienie

Duch prowadzi nas zawsze do odtworzenia pomiędzy nami jedności Trójcy: Łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi" (2 Kor 13, 13).

Zbawienie nie ogranicza się do biletu uprawniającego do wejścia do odległego raju, ale jest udziałem w życiu Boga, który nas prowadzi w nieunikniony sposób do przeżywania na tym świecie Królestwa Bożego, które jest Królestwem sprawiedliwo­ści, radości i pokoju w Duchu Świętym (Rz 14, 27). Jesteśmy Ciałem Chrystusa (l Kor 12, 27), zbudowani na fundamencie apostołów i proroków (Ef 2, 20), mając jedynego Pana, jedną wiarę, jeden chrzest, jednego Boga i Ojca wszystkich, który jest nad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich (Ef 4, 5-6). Wspólnota chrześcijańska jest środowiskiem, w którym żyjemy i ukazujemy światu, że miłość Boża została rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, wraz z różnymi darami i posłu­giwaniem „celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdzie­my wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary i wielkości we­dług Pełni Chrystusa" (Ef 4, 12-13).

Wniosek - Kerygmat Pawła jest podstawą i fundamentem nowego życia w Jezusie Chrystusie. Jest tak prosty, że aż wydaje się zanadto prosty. Paweł się tego nie wstydzi: Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego (Rz 1, 16).

Elementy tego kerygmatu są rozsiane po jego listach, ale znaj­dujemy pewną jego syntezę w przemówieniu Pawła w Antiochii Pizydyjskiej (Dz 15, 16-41).


IX. Marszruta i strategia

Ja przeto biegnę nie jakby na oślep (1 Kor 9, 26)

Każdy zawodnik planuje zawczasu wszystkie etapy swojego biegu, aby rozłożyć swe siły na całą trasę. Zanim wy­stąpi w jakichś zawodach, określa formułę tego, co chciałby osiągnąć oraz strategię osiągnięcia zwycięstwa. Bez tej po­mocy wystawia się na ryzyko porażki. Jeśli wyczerpią mu się siły i nie zostanie rezerwy na ostatnią prostą, na nic zdadzą się jego wysiłki. Istnieją tacy kierowcy, którzy do tego stop­nia nadwyrężają podczas rajdu silnik, że aż się zapala. Źle planują strategię.

Bylebym tylko dokończył biegu (Dz 20, 27)

Paweł był głęboko świadomy tego, że nie tylko powinien dobrze zacząć bieg (Gal 5, 7), ale jako pierwszy osiągnąć metę, by otrzymać nagrodę. Radzi w związku z tym swoim uczniom, aby nie tylko biegli, lecz czynili to „w taki sposób, aby uzy skać nagrodę" (l Kor 9, 24). Oznacza to, że istnieje pewna formuła i jeżeli się ją zna, zwycięża się w danej konkurencji. Nazywa się to strategią. Paweł biegnie według pewnego pro­gramu, który wcześniej przemyślał i przestudiował, w celu zdobycia nagrody. Jego doświadczenie, w tym także jego porażki, uczyły go, w jaki sposób najlepiej współpracować z planem zbawienia.

Dobre zaplanowanie zasad działania przyczynia się do uzy­skania zwycięstwa, zarówno na polu bitwy, jak i na stadionie. Na przykład przed rozpoczęciem meczu piłki nożnej planuje się taktykę, aby rozstawić każdego zawodnika, rozdzielając im odpowiednie miejsce, funkcję i relację do innych. Jeśli się tego nie zrobi, przegrywa się mecz. Wszelka strategia jest oparta na tej zasadzie: nie chodzi o to, aby piłka biegała jak najczęściej, ale aby wpadła do strefy, w której zdobywa się punkt. Tak samo dobry ewangelizator, to nie ten, który biega po całym polu Bożym, niosąc orędzie, ale ten, komu uda się wymyśleć fortel, aby właśnie Słowo Boże (2 Tes 3, l) biegło aż na krańce ziemi (Rz 10, 18).

Paweł w swoim biegu przechodził kolejno cztery różne etapy.

1. Maraton: Ewangelizował bez odpoczynku

Bieg maratoński wyraża doskonale długą i niezmordowaną pracę apostolską Pawła. Kiedy Paweł przedstawia swoją apologię Koryntianom, na pierwsze miejsce wysuwa się to, co mu zajęło dużo czasu: „częste podróże", aby głosić Słowo Boże (Dz 13,2;15, 40; 18, 18).

Są sługami Chrystusa? Zdobędę się na szaleństwo: Ja jeszcze bardziej! Bardziej przez trudy, i...] często w podróżach (2 Kor 11, 23nn)


A. Gdzie

Gdy tylko prześladowca chrześcijan spotkał Chrystusa żywe­go, „z miejsca" zaczął głosić Jezusa w synagogach (Dz 9, 20), ponieważ miłość Chrystusa przynaglała go (2 Kor 5, 14). Po otrzymaniu Ducha Świętego i po swoim chrzcie zaczyna „na­tychmiast" ewangelizować w Damaszku, narażając swoje życie (2 Kor 11, 32). Nałożono nagrodę za jego głowę i bramy miasta były strzeżone dniem i nocą, aby nie uciekł, ale on umyka w koszu przez mur miasta. Nie dlatego, by jego życie było waż­niejsze od głoszenia Chrystusa, ale ponieważ koniecznie trzeba je zachować, aby móc nieść orędzie. Chce żyć po to, by ewan­gelizować.

Znakiem, że ktoś został ewangelizowany jest to, że „natych­miast" zaczyna składać świadectwo swojego doświadczenia zba­wienia. Nie może przestać mówić o tym, co widział i słyszał (Dz 4, 20). Spotykamy go ewangelizującego dniem i nocą (Dz 20, 31), w porę i nie w porę (2 Tm 4, 2).

W tym pierwszym etapie apostołowania jego życie przypo­minało maraton bez odpoczynku, którego celem było niesienie wiadomości o zwycięstwie Jezusa Chrystusa nad oddziałami nie­sprawiedliwości i grzechu. Paweł starał się, aby cały świat po­znał niezgłębione bogactwo zbawczej łaski.

B. Jak

Używa różnych sposobów, aby przekazać orędzie: przemawia do tłumów (Dz 14, 11), i na osobności (Dz 13, 6-7). Pisze listy albo wysyła specjalnych posłańców (Ef 6, 22 Koi l, 7), a nawet udaje się w osobiste odwiedziny. Mówi w języku słuchaczy (Dz 21, 40) i wykorzystuje znaki czasu (Dz 17, 22). W szczególny jednak sposób modli się za ewangelizowanych, nosząc w sercu każdego z nich w swoich modlitwach (Rz 16, 1-16 l Kor l, 4).

C. Kiedy

Paweł starał się zawsze znaleźć jakąś bramę, choćby nawet miała być furtką, aby głosić Dobrą Nowinę. I kiedy znajdował się w jakiejś okoliczności, która mu sprzyjała, wykorzystywał ją, jak się to zdarzyło na areopagu, gdy odkrył ołtarz poświęcony nieznanemu Bogu. W analogiczny sposób możemy znaleźć inne „areopagi", na których także ewangelizuje: okręt (Dz 27, 21), synagoga (Dz 13, 14), agora (Dz 17, 17) służą mu za ambonkę do przedstawienia Dobrej Nowiny o tym, że Bóg chce, aby wszy­scy ludzie zostali zbawieni.

W sposób szczególny odwiedza osiem wielkich stolic: stolicę Aramejczyków, Damaszek (Dz 9, 27); stolicę religijną: Jerozolimę (Dz 15, 2; 20, 22); stolicę handlową: Antiochię (Dz 14, 26); stolicę kulturalną: Ateny (Dz 17, 15); stolicę grzechu: Korynt (Dz 18, l); stolicę reprezentacyjną: Efez (Dz 19); stolicę polityczną: Rzym (Dz 23, 11), i stolicę krańców ziemi: Tarszisz (Rz 15, 24).

D. Komu

Niesie pochodnię Słowa Żydom i poganom (Dz 20, 21), królom i książętom (Dz 26, 19-23). W domach prywatnych (Dz 18, 7-8; 20, 20), koszarach (Dz 21, 34), Sanhedrynie (Dz 22, 30; 23, 10), przed prokuratorem Feliksem (Dz 24,10-21) albo królem Agryppą (Dz 26, 1-29) głosi powszechne i darmowe zbawienie Boże.

Głosi Słowo w więzieniu (Dz l6, 29-34), mężczyznom (Dz 19, 1-7) i kobietom (Dz l6, 13). Preferował zawsze ubogich (Ga 2, 10). Jego maraton cechuje się tym, że przekracza granice, których inni wcześniej nie przekroczyli (Rz 15, 20; 2 Kor 10, l6). Obliczono, że przebył ponad 15 tyś. kilometrów drogami impe­rium i wodami Morza Śródziemnego. Paweł nie tylko ewangelizował, ale również miał umysł ewangelizatora, który nie traci okazji, aby przepowiadać i odkrywa orędzie ewangeliczne przy każdej okazji.

2. Bieg z przeszkodami: niekończące się problemy

Jednak szybko maraton Pawła staje się biegiem z przeszko­dami, ze względu na tysiące problemów, którym musiał stawić czoła na każdym kroku.

Znakiem, który identyfikuje prawdziwego apostoła Jezusa z Nazaretu nie jest jego elokwencja czy mądrość, ale to, że cier­piał dla Ewangelii. Paweł okazuje tę akredytację: Dowody mojego apostolstwa okazały się pośród was przez wielka cierpliwość (2 Kor 12, 12).

Przyjrzyjmy się teraz zarówno cierpieniom apostoła, jak i spo­sobowi, w jaki cierpi dla Ewangelii.

A. Cierpienia apostoła

Aby być apostołem, trzeba coś stracić dla Ewangelii: czas, pieniądze, zdrowie, prestiż i wszelki rodzaj wygód. Paweł opo­wiada o przeszkodach, jakie musiał pokonać:

- Ataki osobiste: znieważano go, oczerniano i przeklinano (2 Kor 12, 10; Dz 13, 45). Oskarżono go, że usiłuje panować, o ambicje, że jest niestały w swoich planach (2 Kor l, 15nn). Aleksander Brązownik wyrządził mu wiele zła (2 Tm 4, 14). Bardzo głęboką ranę zadała mu utrata swojego najlepszego przyjaciela Barnaby spowodowana sporami o Jana zwanego Markiem (Dz 15, 39-40).

- Problemy z przepowiadaniem: jego posługa napotykała za­wsze na wieczne problemy. Jego bracia, którzy pokładali swoją ufność w obrzezaniu, atakowali go z taką zaciekłością, że aż nazwał ich „psami" (Flp 3, 2). W Efezie walczył „z bestiami” (l Kor 15, 32), a w roku 62 został „wyrwany z paszczy lwa" (2 Tm 4, 17), co może dać nam przybliżone pojęcie o tym, musiał wycierpieć. Nieustające problemy z Żydami (2 Kół u 26), prawie wszędzie, z wyjątkiem Rzymu, gdzie go słuchali z szacunkiem (Dz 28, 22). Tak samo atakowany był przez judeochrześcijan (Dz 15, l), a nawet przez władzę apostol­ską, która nie wierzyła w jego nawrócenie (Dz 9, 26-30). Miał trudności z fałszywymi apostołami (2 Kor 11, 13). Cierpiał zniewagi i pomówienia (2 Kor 6, 8). Przepowiadanie krzyża było krzyżem jego przepowiadania (Gal 5, 11).

- Problemy z władzą cywilną w Filippi, w Macedonii, gdzie został uznany za buntownika (Dz 16, 20) za tego, który podbu­rza cały świat przeciwko dekretom imperatora, gdyż twier­dzi, że istnieje jakiś inny król (Dz 17, 7).

- Kryzysy psychiczne: udręki wraz z lękiem, strachem i obawą (2 Kor 7, 5 l Kor 2, 3). Doszedł do przekonania, że problemy już go przerastają, tracił więc już nadzieję (2 Kor l, 8-9). Do­świadczył trwogi (2 Kor 12,10) i hańby ukrzyżowanego (l Kor 18-20). Pewnego dnia, kiedy bronił się w sądzie przed Festusem, przerwano mu okrzykiem: „Paweł jest szaleńcem!" (Dz 20, 24).

- Ataki fizyczne: kamienowany (Dz 16, 22), biczowany przy różnych okazjach (2 Kor 11, 24-25).

- Porażki duszpasterskie: na plan pierwszy wysuwa się jego wielka porażka w Atenach (Dz 17, 32). Figelos, Hermogenes i Demas opuścili go (2 Tm 4, 10).

- Kwestionowano jego apostolskie powołanie: jego posługi­wanie, chociaż powszechnie znane, było niedoceniane. Wąt­piono w jego autentyczność i zakwalifikowano go jako oszu­sta, który nie ma prawa nazywać się apostołem (2 Kor 6, 8).

- W jego częstych podróżach stawał wobec przeciwności natu­ry: cierpiał z powodu zimna i nagości, burz, trzykrotnie był rozbitkiem; z powodu ataków zbójców, wezbranych rzek, niebezpieczeństw w miastach i na pustkowiu, cierpiał głód i pragnienie (2 Kor 11, 25-29).

- Częste niebezpieczeństwa śmierci (2 Kor 11, 23). W Dama­szku (Dz 9, 23), w Jerozolimie spisek, aby go zabić (Dz 21, 27), a następnie w czasie jego przejazdu do Cezarei (Dz 25, 2-3), lub wówczas kiedy podekscytowany tłum w Jerozolimie do­magał się od trybuna: „Precz z ziemi z takim, nie godzi się bowiem, aby on żył" (Dz 22, 22).

- Oścień dla ciała (2 Kor 12, 7), który nie jest wyszczególniony, aby każdy mógł go utożsamić z brakiem albo jakąś najwięk­szą słabością, którą każdy z nas ma.

- Największy problem. Żaden z wymienionych, gdyż najważ­niejsza była troska o Kościoły Boże (2 Kor 11, 28). Czuwanie nad ich jednością, formacją i wzrostem aż na miarę Chrystusa (Ef 4, 13).

- Najgorsze cierpienie. Najwięcej jednak cierpienia przysporzyły mu zdrada oraz intrygi fałszywych braci (Ga 2, 4; 2 Kor 11, 26). Ci sami, z którymi jadał i celebrował łamanie chleba, ci których wybrał jako pomoc, ci właśnie podłożyli mu nogę od tyłu albo wsadzili sztylet w plecy. Ci właśnie szpiegowali go, aby ograniczyć jego wolność (Ga 2, 4) albo wyrwać z konte­kstu wypowiedziane przez niego zdania, by następnie oskar­żyć go za pomocą nie mających oparcia w faktach oszczerstw (Rz 3, 8 Ga 3, 22 Rz 5, 20).

B. Cierpliwość. Umiejętność cierpienia

Życie Pawła to nieustanny „bieg z przeszkodami". W nim speł­nia się pierwszy warunek bycia apostołem: cierpienie dla Ewan­gelii. Jednak cierpienie samo w sobie nie stanowi gwarancji, au­tentyzmu apostolatu. Gwarancją taką jest sposób, w jaki cierpi. To znaczy, że nie można postawić znaku równości: cierpię, więc jestem apostołem. Klucz stanowi sposób, w jaki się cierpi. Kiedy Paweł mówi: „wytrwałość w cierpieniach” (2 Kor 6, 4 Rz 5, 3), podkreśla, że ona nie ma nic wspólnego z bierną rezygnacją w Obliczu trudnych okoliczności życia, ale odwołuje się do umiejęt­ności przeżywania cierpienia. Paweł zdradza nam swój sekret jak nauczył się cierpieć, w trakcie pobytu w trzech miastach:

- Damaszek: cena wielkiej misji. Już mu ogłoszono pod Da­maszkiem, że będzie musiał nieść wielki ciężar, aby wypełnić swoje apostolskie powołanie (Dz 9, 15-16). Dlatego nic go nie dziwi, przeciwnie, spodziewa się, że obietnica Pana wy­pełni się. Kiedy cierpi się ze świadomością, że jest to cena wielkiej misji, zmienia to całkowicie perspektywę.

- Filipii: moc wspólnotowego uwielbienia. Zamknięty razem ze swoim towarzyszem Sylasem w najciemniejszym i najgłębszym lochu, z nogami i rękami zakutymi w kajdany, niesłusznie ubiczowani, śpiewają pośród nocy hymny i psalmy chwały. Moc uwielbienia, albo lepiej mówiąc, wspólnotowe uwielbienie było detonatorem, który spowodował trzęsienie ziemi, które zerwało kajdany więźniów i otworzyły się wszystkie drzwi więzienia (Dz 16, 25-28). Cierpieć, śpiewając psalmy uwielbienia we wspólnocie, to nie tylko zmiana sposobu cierpienia, ale wzbu­dzenie mocy zbawczej, gdyż Bóg jest obecny w chwale swego ludu (Ps 22, 4).

Nowa Jerozolima: wymiar wieczności. Wizja eschatologicz­na. Odkrywa, że cierpienia tego czasu są nieporównywalne z chwałą, która ma się później w nas objawić (Rz 8, 18). Nie ma bardziej pocieszającego słowa dla marynarza niż to, gdy po wielu dniach srogich burz i nieustannego niebezpieczeń­stwa śmierci słyszy okrzyk z gniazda bocianiego na statku: „Ziemia na horyzoncie!” W takiej chwili znika zmęczenie i rozwiewają się wspomnienia pokonanych niebezpieczeństw. Krzyk Pawła w każdym niebezpieczeństwie brzmiał: „Niebo na horyzoncie!" Jestem bliski uzyskania korony sprawiedli­wości i nic z tego, co było przeszłym cierpieniem nie jest porównywalne z chwałą, która na mnie czeka (2 Kor 4, 17). Jest rzeczą ciekawą, że „list o radości”, czyli List do Filipian, został napisany z więzienia w Efezie, pośród bestii i miał wymiar wieczności (Flp l, 20). Ten wymiar jest jak latar­nia morska wskazująca żeglarzom, że wkrótce dotrą do portu przeznaczenia.

3. Bieg sztafetowy: ekipa apostołów

Pewnego razu choroba uniemożliwiła Pawłowi ewangelizo­wanie w Bitynii (Dz 16, 7). Na łożu boleści miał okazję rozważyć, że rozszerzanie się orędzia nie może zależeć od jego niepewnego zdrowia, czasu lub osoby, ale powinno biec niezależnie. Samotny bieg Pawła przekształcił się więc w bieg sztafetowy, w którym musiał podać orędzie innym, aby oni go z kolei przekazali dalej.

Dlatego stworzył ekipę pomocników i przygotował ich do tego, by biegli dalej. Na przykład Epafras, zaniósł światło Ewan­gelii Kolosanom (Koi l, 7). Inni mieli misje specjalne, jak Tychik w Efezie (Ef 6, 21), Erast w Koryncie (2 Tm 4, 20), Tymoteusz w Tesalonikach (l Tes 3, 1-3) i Tytus na Krecie (Tt l, ). Jest bardzo ważne dostrzec, że herold Ewangelii uznaje, że może przepowiadać słowo w Efezie, ponieważ Apollos zaniósł je do Koryntu (Dz 19, l).

Z drugiej strony, wiele osób z jego ekipy współpracowało w napisaniu przynajmniej ośmiu spośród trzynastu jego listów. Bez tych pomocników nie istniałyby listy, które przypisujemy apostołowi.

A. Wizja: ewangelizator formuje ewangelizatorów

Paweł zrozumiał podstawową prawdę: ewangelizatorem nie jest ten, kto ewangelizuje, ale ten, kto formuje ewangelizatorów. Ponieważ nie był w stanie zanieść pochodni światła Chry­stusa do wszystkich miejsc, uformował innych, aby orędzie roz­przestrzeniało się aż na krańce ziemi. Przekazał im tę wizję, aby oni czynili to samo. Ewangelizowanie nie ogranicza się do ja kiejś czynności, jest ono owocem pewnej wizji. Kamieniem pro­bierczym identyfikującym apostoła jest jego zdolność formowa­nia innych, którzy z kolei przygotują następnych.

B. Opcja preferencyjna

Podstawowym zadaniem Pawła, tak samo jak Jezusa, było przygotowanie ekipy apostołów Słowa, którzy mieliby następ­nie kontynuować misję głoszenia Dobrej Nowiny na świecie. Oznacza to, że praca ta jest bezwzględnie ważniejsza od każde­go innego zajęcia.

Paweł, który na początku był jedynym z ekipy ewangelizacyj­nej Barnaby, teraz tworzy własną ekipę, w skład której wchodzą:

- Sylas, nazywany także Sylwanem, z którym pisze wiele swoich listów (l Tes l, l; 2 Tes l, l). Niestrudzony towarzysz w jego podróżach i cierpieniach (Dz 15, 22; 15, 32; 16, 25; 17,14; 18, 5).

- Akwilla i Pryscylla, małżeństwo rodem z Pontu, które po­święciło swoje życie przepowiadaniu Dobrej Nowiny do tego stopnia, że aż narażali dlań swoje życie. Zajmują oni miejsce szczególne w sercu apostoła aż do samego końca (Dz 18, 2.18.28; Rz 16, 32; Tm 4, 19).

- Arystarch, Macedończyk z Tesaloniki, towarzysz w prześla­dowaniach i więzieniach (Firn 24), wraz z Justusem, zwanym Sprawiedliwym, pociecha w czasie jego uwięzienia w Rzy­mie (Koi 4, 11) są jedynymi Żydami, którzy współpracowali w sprawach Królestwa (Firn 24, Koi 4, 10-11).

- Demas, którego odciągnęły błyskotki światowe i wycofał się z biegu (2 Tm 4, 10).

Paweł dokonał skoku jakościowego. Ustalił priorytet w swo­im życiu. Ponieważ spostrzegł się, że nie będzie mógł dalej bie­gnąć sam, poświęca się stworzeniu ekipy zawodników, którzy będą kontynuować jego bieg. Jego głównym celem już nie jest ewangelizowanie, ale formowanie ewangelizatorów. Poświęcił czas swoim najbliższym współpracownikom, z którymi podzieli się sekretami oraz doświadczeniami fascynującego świata apo­stolatu. Uczy ich i powtarza im, że najlepszy z ewangelizatorów nie jest lepszy od całej ekipy razem wziętej. Zadanie to wiąże się z podjęciem wielu wyrzeczeń.

Po mowie w Listrze nigdy nie spotykamy go już przepowia­dającego tłumom. Tylko dzięki temu zwrotowi można zasiać z myślą o przyszłości, aby ziarno Słowa wzrastało i rozszerzało się wszędzie (Dz 14, 11-18).

Jego ekipa współpracowników składała się z 72 osób. Umiał zintegrować ekipę z różnymi darami i charyzmatami, ale zjed­noczoną dla jednej misji. Jego posługa była zwornikiem tej eki­py. Jaką strategię stosował apostoł, aby zgromadzić i zintegro­wać ludzi, którzy byliby zdolni opuścić swój kraj, kulturę lub język, aby zaryzykować zuchwale i niebezpieczne misje? Na czym polegał sekret Pawła, dzięki któremu zarówno młodzi, jak i sta­rzy wkładali koszulkę jego ekipy, a nawet ryzykowali dla niej życie? Odpowiedź mogłaby iść w następującym kierunku:

Osobiście przekazywał im Ewangelię i był narzędziem prze­kazującym im nowe życie w Jezusie Chrystusie. Z tego tytułu byli winni apostołowi samych siebie (Firn 19). Zachęcał ich i świadczył wobec nich, przypominając słowa Pana Jezusa: więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20, 35). Powierzał im misje specjalne. Miał zaufanie, że moc Słowa, które w nich działało będzie tak samo skuteczne w innych, jak i w nich samych (Dz 20, 32).

Modlił się za nich dniem i nocą (2 Tm l, 3). Pisał do nich osobiste listy (Tm, Tt, Flm).

C. Program formacji: dwanaście obrazów

Jego program formacji opierał się zasadniczo na obozie szko­leniowym ewangelizatorów, ponieważ nauczyć się ewangelizo­wać można, wyłącznie ewangelizując. Jego celem było przede wszystkim uformowanie mentalności ewangelizacyjnej jego współpracowników, aby ich serce biło dla ewangelizacji, pasją w ewangelizowaniu i było ogarnięte obsesją Ewangelii.

Nakreślił profil apostoła za pomocą dwunastu zawodów, czy też funkcji.

Podkreślał, że ci, którzy mają zaszczyt być uważani za współ­pracowników Boga (2 Kor 6, l) albo sługi Nowego Przymierza (2 Kor 3, 6), których imiona są zapisane w księdze życia (Flp 4, 3), nie powinni zapominać, że są zwykłymi sługami Chrystusa (l Kor 4, l) i ludzi (l Kor 3, 9), gdyż Bóg jest jedynym, który jest w stanie spowodować wzrost życia (l Kor 3, 6).

Celem jego programu nie było bynajmniej ich praktyczne przygotowanie, tak jak przygotowuje się kogoś do obsługiwa­nia maszyny w fabryce, ale by uzyskali oni mentalność ewange­lizacyjną i serce apostolskie.

D. Metoda: ekipa ewangelizatorów

Paweł miał grupę tych, z którymi dzielił się wszystkim. Księ­ga Dziejów Apostolskich ukazuje nam Pawła podróżującego wraz z ekipą. Nawet w więzieniu byli razem (Dz 27, 2 Koi 4, 10). Ufał im i doradzał na każdym kroku, aż wreszcie odprawiał ich, po­lecając Bogu i Słowu jego łaski (Dz 20, 32).

4. Wyścig z czasem: formować formatorów

Paweł wiedział, że odbywa wyścig z czasem, który przynagla do wykorzystania do maksimum każdej sekundy. Ale przede wszystkim, wiedział, że znajduje się na ostatniej prostej swojego biegu i musi pomnożyć do maksimum swoje wysiłki, musi przy­spieszyć kroku, aby wygrać konkurencję.

A. Jakość przed ilością

Aby wykorzystać swoje siły, wybiera ściślejszy krąg współpra­cowników, tych którzy wezmą odpowiedzialność za tworzenie apostołów i ewangelizatorów. Wśród tych wysuwają się na czoło:

- Marek (2 Tm 4, 11 Koi 4, 10), który był pierwszy w przeka­zywaniu Dobrej Nowiny o Królestwie i wskazywał, że Jezus jest Ewangelią, a zarazem największym ewangelizatorem, nie mającym sobie równych, głoszącym Słowo wśród towarzy­szących mu znaków i cudów.

- Łukasz, umiłowany lekarz (Koi 4,14), nieodłączny towarzysz (Koi 4, 10; 2 Tm 4, 11), który opracował najlepszy podręcz­nik ewangelizacyjny, jaki kiedykolwiek było można wymyśleć: księgę Dziejów Apostolskich. Uporządkował również świa­dectwa o Jezusie w swojej Ewangelii, aby dać solidną podsta­wę otrzymanym naukom. W chwilach najtrudniejszych Łu­kasz jest jego jedynym towarzyszem. Paweł w stwierdzeniu „Łukasz sam jest ze mną" (2 Tm 4, 11) uwydatnia wierność tego chrześcijanina.

- Autor Listu do Hebrajczyków, który w pewien sposób prze­jął wizję apostoła Jezusa, najwyższego i wiecznego kapłana.

B. Założył szkołę i wspólnotę apostolską

Przez pojęcie szkoły nie należy rozumieć jakiegoś miejsca, ale atmosferę, w której żyje się na podobieństwo Ciała Chrystusa: zjed­noczeni w jednym Duchu, służąc sobie nawzajem swoimi chary­zmatami i posługami ku zbudowaniu ciała Chrystusa (Ef4, 10-13).

Paweł założył szkołę i poświęcał tyle czasu wybranym oso­bom, ile nie poświęcił nikomu. Myślał o nich dniem i nocą (2 Tm l, 3). Pisał do nich listy osobiste (bez pośrednictwa sekre­tarza) i powierzał im misje specjalne, aby wzrastali w odpowie­dzialności i doświadczeniu duszpasterskim.

Do tej najściślejszej grupy zaliczał się Tymoteusz, którego na­zywał „umiłowanym synem” (l Kor 4, 17) oraz Tytus, którego określił jako „prawdziwego syna” (Tyt l, 4), ponieważ udało mu się stworzyć między nimi autentyczną rodzinę. Już nie byli „jego” uczniami ani „jego” współpracownikami, ale współpra­cownikami Boga w głoszeniu Ewangelii (l Tes 3, 2) i jego braćmi (2 Kor l, l; 12, 18).

Jednak Paweł nie uważał siebie za przełożonego, który jedynie naucza i rządzi. Także on potrzebował pomocy i wsparcia ze strony innych: Tytus, na przykład, pocieszył go swoją obecnością w Macedonii, gdzie był wystawiony na wiele prób, udręk i obaw (2 Kor 7, 5-7). Justus, .ze swej strony był nieocenioną pociechą w czasie jego pierwszego uwięzienia rzymskiego (Koi 4, 11). W innych trudnych okazjach, Paweł nakazuje wezwać swoich towarzyszy, aby przybyli tam, gdzie on jest (Dz 17, 15). Również czasami żali się z powodu nie­obecności innych (2 Tm 4, 10). We wspólnocie wszyscy po­trzebują wszystkich.

Wspólnota Pawła była wspólnotą apostolską i praca apo­stolska była realizowana wspólnotowe. On sam przynależał do wspólnoty w Antiochii, którą przenikała pasja głoszenia Słowa tam, gdzie nikt tego nie czynił wcześniej (Rz 15, 20).

Kiedy przybyłem do Troady, by głosić Ewangelię Chrystusa, a bramy byty mi otwarte w Panu, duch mój nie zaznał spokoju, bo nie spotkałem Tytusa, brata mojego. Pożegnałem się przeto i wyruszyłem do Macedonii (2 Kor 2, 12-13).

Paweł modlił się oraz pościł, aby otwarły się bramy i by mógł głosić Imię i obietnice Jezusa. A kiedy dostrzegał jakąś możliwość, wykorzystywał ją bezzwłocznie. W ten sposób pewnego dnia przybył do Troady i pojawiła się przed nim nie jakaś zwyczajna okazja, ale okazja specjalna. Staje przed wielką bramą - szansą prowadzącą do Pana. Jednak nie znalazłszy tam Tytusa, do tego stopnia traci pokój, że opuszcza miasto, aby iść szukać tego, który był tak bardzo nieodzowny. Dla Pawła najważniejsze było nie ewangelizowanie, ale ewange­lizowanie we wspólnocie.

Podsumowanie - Bieg Pawła to nie rozrywka. Przedstawia on jego życie i po­sługiwanie. Od tego biegu zależy także wieczność. Dlatego nie biegnie na oślep. Zdecydował się zdobyć nagrodę za wszelką cenę. Stąd też planuje starannie strategię z wieloma pośrednimi etapami. Biega po całym świecie, pokonuje długi łańcuch prze­szkód, aż wreszcie dochodzi do utworzenia ekipy apostołów. Jednakże jego główne zadanie nie ogranicza się do „produko­wania" ewangelizatorów, ale do formowania formatorów i dlatego jego szkoła staje się wspólnotą apostolską. Jego plan pastoralny jest owocem wizji, ta zaś rozszerza się i pogłębia w miarę jak wypełnia swoją posługę. Chodzi o oddziaływanie i wzajemne uzupełnianie się elementów wizji i działania.

X. Testament Pawła

U schyłku swego życia Paweł streszcza swoją historię oraz swoje posługiwanie i oferuje nam album z trzema fotografiami.

I. Autoportret Pawła

Moment mojego odejścia jest już bliski. Zwijam żagle. „ W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem". Dobiegam do mety (2 Tm 4,6-8). Paweł używa trzech obrazów: żeglarza, boksera i biegacza, które ukazują różne aspekty tej samej idei.

A. Paweł żeglarz

Już zwijam żagle (2 Tm 4,6)

Żeglarze rozwinęli w sobie coś w rodzaju szóstego zmysłu, którym czuwają bliskość lądu. Święty Łukasz opowiada, że kiedy po strasznej burzy trwającej 14 dni dryfowali i nie wiedzieli, gdzie się znajdują, żeglarze przeczuwali, że są już blisko lądu (Dz 27,27).

Paweł podróżował już tyle razy, że wiedział, kiedy zbliża się do portu. Wychodził na mostek, aby ujrzeć na horyzoncie tak bardzo oczekiwaną ziemię. To zdarzyło mu się w jego podróży życia. Był przecież trzykrotnie rozbitkiem, pewnego razu zasko­czył go potężny huragan Euraquillo, był ukamienowany i pozo­stawiony na wpół żywy w Listrze, ukąszony na Malcie przez jado­witą żmiję... lecz nigdy nie sądził, że jest w śmiertelnym niebez­pieczeństwie. We wszystkich tych sytuacjach. Pan go ocalił. Teraz jest inaczej. Czarne, burzowe chmury sprawiają, że przeczuwa, iż dociera do końca podróży i nie będzie w stanie spojrzeć wstecz.

Paweł, zamiast stawiać opór czy buntować się przeciwko Bożemu przeznaczeniu, zgadza się na plan Boży i powtórzy to, co wielokrotnie głosił:

Dla mnie żyć - to Chrystus, a umrzeć to zysk (Flp 1,21).

Niczym okręt, który stawił czoła burzom i zwyciężył sztormy, zbliża się, aby odpocząć w porcie przeznaczenia. Zwija żagle (Dz 27,40), ponieważ sama siła bezwładności niezawodnie spra­wi, że dotrze do brzegu. Nigdy więcej rozpostartych żagli ani wiatrów, ani ryzyka niebezpieczeństwa, ponieważ wieje przy­jemny zefirek Shirocco od strony Afryki.

Już przeżeglował przez mare nostrum i poznał szlaki impe­rium. Stolice i małe osady, drogi i synagogi, rzeki, a nawet wię­zienia były jego areopagami, na których głosił Dobrą Nowinę o zbawieniu. Nadszedł jednak czas, by zwinąć żagle...

B. Paweł bokser

Stoczyłem dobrą walkę (2 Tm 4,7)

Paweł opisał swoje życie jako walkę, w której konieczna jest precyzja ciosów, aby zwyciężyć (l Kor 9,26-27). Jednak już za­brzmiał gong oznaczający koniec walki.

Walka trwała nieustannie. Paweł nosi na swym ciele znamio­na męki Chrystusa i jego plecy są przeorane bliznami po biczo­waniu. Czasami dochodziło do tak zaciętej walki, że był powa­lany na ziemię i uciszany w lochach więzień, ale zawsze się podnosił, aby dalej głosić na cztery strony świata zwycięstwo Jezusa Chrystusa nad grzechem i śmiercią. Otrzymywał ciosy od judaizantes i wbijali mu sztylet w plecy fałszywi bracia.

Walka była trudna, ale wszystko, co się zaczyna, ma również swój koniec. Nigdy już więcej wysiłków i twardych poświęceń. Nieprzyjaciele byli liczni, a przeszkody częste. Teraz już zniknę-li wrogowie, którzy atakowali go w każdej synagodze.

Czeka go już tylko na werdykt Sprawiedliwego Sędziego. Już nie polega na swoich siłach i zdolnościach, ale jedynie na miłosierdziu Boga bogatego w miłość, który umiłował go, umar­łego z powodu Prawa i wskrzesił go, dając mu nowe życie w Jezusie Chrystusie. Dobrze wie, w kim położył swoją nadzie­ję i jest świadomy, że wyszedł z walki więcej niż zwycięsko, dzięki Temu, który go spotkał na drodze do Damaszku.

C. Paweł biegacz

W dobrych zawodach wystąpiłem (2 Tm 4,7)

Wyścig dobiega końca. Ta przygoda, która rozpoczęła się na przedmieściach Damaszku osiągnie swój punkt końcowy.

„Wyczerpałem wszystkie siły w długim Maratonie, gdy nio­słem Dobrą Nowinę, tam dokąd nikt jeszcze nie dotarł. Pokona­łem bieg z przeszkodami. Podałem pałeczkę sztafetową innym, aby biegło i rozszerzało się orędzie Boga, który chce, aby wszy­scy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy”.

Pozostaje mu już tylko przekroczyć metę i otrzymać niezni­szczalny wieniec, należny nie z powodu jego zasług, gdyż pojął, że nie polega to na tym, aby biegać, ale na tym, że Bóg jest miłosierny (Rz 9,16). Już słyszy pierwsze akordy fanfar obwie­szczających jego triumf. Widzi nagrodę, która w tym biegu nie jest zarezerwowana tylko dla tych, którzy przybywają jako pierw­si, ale dla wszystkich, którzy z miłością przygotowywali chwa­lebne przyjście Sędziego żywych i umarłych.

2. Sekret Pawła (2 Tm 2,2)

Paweł dociera do mety swego biegu. Już skończył się czas walki, zwija swoje żagle, ponieważ wszystko się już zakończy­ło. Nie chce jednak zabrać ze sobą do grobu tajemnicy swego sukcesu apostolskiego, pisze więc list do swojego wiernego przy­jaciela, Tymoteusza. Po życiu przeplatanym sukcesami i poraż­kami, wystawiony na próby i przeciwności, nawet z narażeniem swego życia, dzieli się istotą swojej wizji apostolskiej, zawartej w krótkim zdaniu:

Ty więc, moje dziecko,[...] co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych (2 Tm 1-2).

W tym sekrecie zawarte są trzy elementy.

A. Starannie dobierać materię pierwszą: tylko ludzie wierni

Poleca swojemu umiłowanemu Tymoteuszowi: „Nie poświę­caj się bezkrytycznie wszystkim: szukaj i znajduj tych, którzy są skonstruowani z materiału wybuchowego, aby przekroczyli swoje własne granice”.

Kiedy Michał Anioł Buonarrotti (1475-1564), przesławny artysta Renesansu, otrzymywał propozycję wykonania rzeź­by, najpierw wymyślał ją w swojej głowie. Jednak zaraz po­tem wyruszał w region Carrary, aby znaleźć odpowiednią bryłę kamienną. Niekiedy trwało to kilka dni, nawet tydzień, aż zlokalizował materiał, który mógłby być przemieniony w dzieło sztuki. Geniusz z Florencji wiedział, że nie wystarczy dłuto i młotek w jego rękach, jeśliby nie dysponował odpo­wiednią materią.

Paweł poleca usilnie swojemu uczniowi, aby wybierał staran­nie tych, którzy mają przekazywać orędzie. Mają być „ludźmi zasługującymi na wiarę", to znaczy ludźmi wiary, którzy wierzą w moc Słowa i skuteczność Ewangelii, którzy uznają Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela i wytrwali na drodze do świętości. Zawiera się w tym również zasada, że muszą być godni zaufa­nia, a zarazem ufać Tymoteuszowi.

B. Przekazać powtarzalne tematy

Paweł poleca usilnie: „Tymoteuszu, to, co ja tobie powiedzia­łem, przekaż innym, aby mogli to podać dalej". Tutaj nie tylko odnajdujemy sekret reakcji łańcuchowej, ale objawia się także treść orędzia: dać w postaci możliwej do przekazania to, co inni ze swej strony mogą dalej przekazać.

Są przesłania tak skomplikowane i trudne, że kaznodzieja może je jedynie odczytać. Są doktryny tak trudne do zrozumie­nia, że istnieje konieczność przekazywania ich na piśmie w ja­kimś katechizmie. Dlatego Paweł ofiaruje swojemu uczniowi „koncentrat" swojego doświadczenia: przekazuj orędzie w tak prosty i klarowny sposób, aby inni mogli je powtórzyć natych­miast, bez konieczności długiego przygotowania intelektualne­go i doktrynalnego.

C. Czynnik pomnażania

Paweł przekazał to, co sam otrzymał (l Kor 15,3). To samo komunikuje Tymoteuszowi, aby on powierzył to tym, którzy będą zdolni zanieść orędzie jeszcze innym. Chodzi tutaj o układ pokoleń: l) tych, którzy uformowali Pawła, 2) samego Pawła, 3) Tymoteusza, 4) wybranych przez Tymoteusza, 5) w końcu tych, których nauczą ich poprzednicy.

Kiedy rozpoczyna się grę w szachy, szczególnie starannie rozważa się posunięcia, analizuje ich konsekwencje. Dobrzy gracze potrafią przewidzieć trzy albo cztery ruchy naprzód ze wszystkimi możliwymi wariantami, których liczba wzrasta logarytmicznie. Prawdziwi mistrzowie są zdolni przewidzieć każde siedem posunięć do przodu. W taki sam sposób lider ze swoją wizją idzie znacznie dalej niż pozostali. To, co odróż­nia inteligentnego człowieka od mędrca, to fakt, że pierwszy umie zanalizować sytuacje obecne, podczas gdy drugi zgłę­bia tajemnice przyszłości.

Największa liczba, jaką można napisać za pomocą jedynie trzech cyfr zależy tylko od tego, jak się ją przedstawi: doda­jąc, mnożąc czy potęgując. W ten sposób 9 do 9 potęgi i znów do 9 potęgi jest tak wielką liczbą, że potrzeba ponad 3874 km, aby zapisać wynik. Na polu ewangelizacji nie wy­starcza dodawać ani mnożyć: trzeba pracować z wektorem potęgowania.

Paweł jest jednym z owych geniuszy, których wizja sięga aż na krańce ziemi i aż do końca czasów. Dlatego wpływa na historię i wykuwa ją. Ma wzrok o zasięgu teleskopu oraz umysł o charakterze funkcji wykładniczej. Umiał zasiać w świado­mości swoich uczniów, że tak samo jak ewangelizatorem nie jest ten, kto jedynie ewangelizuje, ale formuje ewangelizatorów, tak samo i apostołem jest ten, kto formuje formatorów apostołów.

Już nie przemierzał wszystkich areopagów ani nie wchodził do każdego miasteczka i synagogi, aby głosić Jezusa. Jego zada­nie ograniczało się do przekazywania wizji i utrzymywania kie­runku oraz rytmu.

2.Okrzyki Pawła trenera

Aby Słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiało pośród was (2 Tes 3, l).

Paweł, jako dobry strateg, znał sposób, który przekazał swo­jej ekipie apostołów: „Niech biegnie Słowo Boże! Wy, tyle nie biegajcie! Pozwólcie biegnąć Słowu”.

Byłoby głupotą roznosić światło za pomocą pochodni, kiedy ono biegnie z prędkością 300 tyś. km/s, czyli przemierza, w ciągu każdej z sekund ponad siedem razy kulę ziemską! Ewangelizator musi nie tyle iść na cały świat, ale zapalić światło Sło­wa, które porusza się samo.

Podsumowanie - Poznaliśmy sekret Pawła: apostołem nie jest ten, kto biega, ale ten, kto sprawia, że biegnie Słowo. Aby to osiągnąć, należy formować innych albo jeszcze lepiej, formować formatorów apostołów.

XI. Poza linią mety

Gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali (l Kor 9,24).

Każdy wyścig kończy się wtedy, gdy triumfator otrzymuje y\ koronę zwycięstwa. Dlatego pod koniec swego życia Pa­weł napisał:

Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia (2 Tm 4,8).

1. Kryzys Pawła

Pod rzymskim Kapitelem znajdowało się więzienie Mamertina. Na początku drogi wiodącej od trybunałów sądowych, mieściło się ukryte pod ziemią więzienie, z którego skazaniec wiedział, że będzie miał tylko jedną drogę wyjścia: w dniu swojej egzekucji.

Na przeciwko dumnych łuków, przypominających podboje niezwyciężonego wojska Cezara Augusta, znajdowało się najpilniej strzeżone więzienie, do którego wtrącano więźniów najgor­szego pokroju. Wśród nich wyróżniał się pewien milczący czło­wiek. Był nim Paweł z Tarsu, znany jako jeden z przywódców najgorszej sekty, jaką poznał cywilizowany świat. Wpółleżał na wilgotnych kamieniach, wyglądał jak zmęczony zawodnik po przebyciu długiego biegu z przeszkodami. Jego czoło przecina­ły zmarszczki, wyglądał na starszego, niż był w rzeczywistości.

W czasie gdy mijały długie, więzienne godziny i przypatrywał się swoim ciężkim kajdanom, raz po raz przychodziła mu myśl:

„Słowo Boże nie uległo skrępowaniu” (2 Tm 2,9). Bóg chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i to nie może zależeć od nikogo ani od niczego. Chociaż ja już znajduję się w kajdanach, dla Ewan­gelii, światło prawdy ma siłę ekspansji samo w sobie.

A. Wszyscy mnie opuścili i porzucili

Ten człowiek, który założył tak wiele wspólnot, który napisał wzniosłe strony na temat Ciała Chrystusa, który miał ekipę 72 współpracowników... teraz jest sam. Opuszczony przez jednych, zapomniany przez innych, a przez wielu nawet zdradzony, pi­sze dwa najsmutniejsze zdania swoich listów:

Wszyscy mnie opuścili (2 Tm 4,10) Wszyscy mnie porzucili ( 2 Tm 4,16).

Jakaż straszliwa samotność! Samotność nie polega na tym, że się nikogo nie ma, ale na nieobecności ukochanych istot..., a taka samotność przenika aż do głębin serca.

Paweł nie skarży się z tego powodu, że był rozbitkiem, że był biczowany. Nie ma pretensji o więzienia ani wygnania. Jednej tylko rzeczy nie może znieść: zobojętnienia swoich uczniów. Jedni zawstydzili się jego kajdan, podczas gdy inni nie chcieli ryzykować uznania ich za wspólników owego przestępcy, za­sługującego na karę śmierci.

Wszyscy mnie porzucili (2 Tm 4,16).

Porzucenie to nie to samo co zostawienie. Chodzi o tych, którzy przy innych okazjach ofiarowali mu swoje poparcie i pomoc, ale teraz się od niego oddalili. To jest boleśniejsze.

Został zupełnie sam, odczuwa głębokie osamotnienie, prowa­dzące do indywidualizacji osoby. Ten piec oczyszczenia wykuwa historię każdego i niepowtarzalność osoby. Misterium indywidual­ności wydaje najlepszy plon, gdy wzrasta na pożywce cierpienia.

B. Tunel z dworna światłami

Wielki Paweł, który dawniej dodawał otuchy słabym i pod­nosił upadłych, pogrąża się w nocy strapienia. Jednak wie, że znajduje się w tunelu, a nie w jaskini. Jaskinia nie ma wyjścia. W jaskini, w miarę posuwania, penetruje się wnętrzności ziemi, a wyjście nieustannie się oddala. W tunelu jest inaczej. Kroczy się zawsze w nadziei światła. Człowiek wiary wie, że chociaż problemy się komplikują, z labiryntu jest wyjście.

Tunel Pawła ma dwa światła. Pierwsze to odblask Damaszku. Drugie, to nadzieja ujrzenia twarzą w twarz, wolnego od półmro­ku wiary Tego, który oddał swe życie za niego. Kiedy przeczuwa się bliskość śmierci, wszystkie rzeczy uzyskują właściwe sobie miejsce. Pozostaje to, co istotne, a to, co drugorzędne, rozpływa się. Rzeczy przemijające pozostają z boku i zostaje tylko to, co transcendentne. Pozory ani to, co drugorzędne nie mają już zna­czenia. Najwyższe wartości przeważają znikomości próżnej chwały światowej i ziemskie sukcesy. Wobec perspektywy śmierci byt ludzki doświadcza swojej małości i ograniczenia.


2. Trzy pilne zlecenia


Kiedy już powoli umiera w więzieniu, ponieważ wyczerpał swoje siły w trakcie ewangelizowania, trzyma stare i zniszczone pióro i na zwoju pergaminowym pisze ostatni list, jakby będący jego testamentem duchowym, w którym podsumowuje swój długi bieg.

Silny samowystarczalny Paweł, niezmordowany zawodnik i gladiator tysięcy walk jest słaby i potrzebujący. To serce zra­nione tyloma zdradami, które obronnie przyoblekło się w mają­cy je chronić pancerz, który sprawił, iż stało się nieczułe, szorst­kie i twarde, teraz obnaża się przed sobą samym i przyznaje się

do ludzkich potrzeb.

Zakuty w łańcuchy w więzieniu Mamertina, opuszczony przez wszystkich i porzucony przez swoich przyjaciół, pisze pilny list do swojego ucznia Tymoteusza, prosi go i nalega nań, aby przy­był najszybciej, jak to jest możliwe.

Pospiesz się, aby prędko do mnie przybyć (2Tm4,12).

Chcę cię prosić o trzy rzeczy.

A. Moje okrycie

Paweł nie jest nieczułym człowiekiem. To surowe oblicze, które przetrzymało kamienowania oraz los rozbitka, złagodnia­ło. Zmarszczki nie odbijają goryczy. Są łagodne jak wydmy Pu­styni Syryskiej, ukazują mądrość starca, któremu udało się pod­sumować tajemnicę swojej egzystencji. Nie wstydzi się okazania swoich braków oraz potrzeby, jaką jest zwykłe okrycie.

Opończę, którą pozostawiłem w Troadzie, u Karpa, przynieś idąc po drodze (2 Tm 4,12).

Mało rzeczy Paweł nazywa swoimi. Teraz jednak odnosi się do tego okrycia jako do swojej własności. Paweł jest stary i dotkliwiej odczuwa chłód. Zbliża się sroga zima, a wilgoć prze­nika aż do szpiku kości. Do zimnych lochów więzienia Mamer­tina nigdy nie dociera ciepło słoneczne.

Wielokroć jednak, o wiele bardziej niż materialnego okrycia Paweł potrzebował ciepła przyjaźni Akwilli i Pryscylli, szyjących namioty.

To okrycie utkane tak bardzo starannie, było symbolem jego przyjaźni, ale równocześnie przypominało mu jego misję: praca na rzecz jedności Ciała Chrystusa, dokonuje się również za po­mocą zeszyć i związań (Koi 2,19).

Nie prosi o nowe okrycie, ale to, które było mu towarzy­szem, w tak wielu podróżach i chroniło go podczas tak licznych zim. Nie chce innego, ale tego, które było świadkiem tysięcy jego mów, cudów i znaków. Zaprzyjaźnił się z tym starym okry­ciem, które przyjmowało tyle uderzeń kamieni. Paweł nie chce innego, ale chce mieć to, które zostawił w Troadzie, w domu swego przyjaciela Karpa, kiedy nieoczekiwanie pochwycono go i nie miał czasu na zabranie rzeczy osobistych.

Nauczył się wcześniej żyć w niedostatku, znosił brak odzie­ży przy wielu okazjach, ale w końcu potrzebuje jednego, pro­stego okrycia.

B. Weź ze sobą i przyprowadź Jana Marka

W ciszy i monotonii godzin więziennych, gdzie wydaje się, iż czas zatrzymał się, Paweł przebiega w pamięci każdy ze znaczą­cych, epizodów swojego życia. W szczególny sposób na plan pierwszy wybija się relacja z przyjacielem Barnabą. Poruszeni przez Ducha przekroczyli granice judaizmu, aby głosić Ewangelię po­ganom. W czasie pierwszej misji ewangelizacyjnej, którą kierował Barnabą, Paweł był zaledwie raczkujący w ewangelizacji. Razem z nimi podróżował Marek, siostrzeniec Barnaby, który w obliczu zagrożenia, jaką niosło pasmo górskie Taurusu, wraz ze swymi ostrymi zboczami, groźbą zbójców i nieustającymi niebezpieczeń­stwami, wolał powrócić do Jerozolimy do swojej matki, Marii.

Z powodu tej niestałości młodego ewangelizatora, Paweł, ponieważ przyjmował jedynie ludzi zdecydowanych, pogar­dził nim i nie zgodził się, aby wszedł w skład jego ekipy misyj­nej. Odrzucił siostrzeńca Barnaby, nie uznał go bowiem za godnego niesienia Słowa Bożego. W obecności całego Kościo ła Bożego powiedział mu prosto w twarz, że jest niezdolny do służby Ewangelii, ponieważ przyłożył rękę do pługa i oglądnął się wstecz w obliczu trudności.

Parę miesięcy później dwaj przyjaciele, Paweł i Barnaba po­wrócili i opowiadali o wszelkich cudach, jakich dokonali: o na­wróceniu pogan, o znakach i o tym, jak Pan uwolnił ich od wszelkich niebezpieczeństw. Marek słuchał ze wstydem. Po kilku dniach Paweł wyszedł z inicjatywą drugiej podróży misyjnej i powiedział do Barnaby: Chodźmy zobaczyć jak mają się bracia we wszystkich tych miastach, gdzie głosiliśmy słowo Pańskie (Dz 15,36).

W czasie przygotowań do podróży „Barnaba chciał zabrać ze sobą także Jana, zwanego Markiem” (Dz 15,38). Jednak Pa­weł nie mógł zapomnieć, że został opuszczony w dziele ewan­gelizacji w połowie drogi. „Powstało więc między nimi roz­dwojenie”, gdyż jak się wydaje, Barnaba chciał dać jeszcze jedną szansę młodemu Markowi. Paweł zaś był przeciwny, ar­gumentował, że już miał taką możliwość. Baranaba, jak zwy­kle, chciał działać pojednawczo. Stanowisko Pawła było nieu­błagane: Marek przyłożył rękę do pługa i oglądnął się wstecz i dlatego nie jest godny, by tworzyć część ekipy misyjnej, która charakteryzować się ma głównie stałością w stawianiu czoła próbom. Barnaba, uczeń z Cypru, który pewnego dnia udał się aż do Tarsu, by odszukać tego, którego wszyscy odrzucili, nie zgodził się, by utracić Jana Marka.

Paweł, ze swej strony, podkreślał, że Marek jest nieodpowie­dni i przypomniał incydent z Pamfilii. Stary Barnaba nalegał, że jeden błąd nie może przekreślać całego życia człowieka, ale Paweł bronił stanowiska, że Ewangelia wymaga zaangażowania odpowiedzialnego i na serio.

Paweł był tak nieprzejednany, że postawił ultimatum Barnabie: Jeśli chcesz, aby Marek ewangelizował, weź go z sobą; ale na mnie nie licz. Ja poszukam odpowiedniego i zdecydowane­go człowieka, który nie lęka się trudności ani nie cofa się przed problemami”. Apostoł narodów nie przyjął Jana Marka i odrzu­cił go w obecności całej wspólnoty.

Obaj, Paweł i Barnaba, byli pewni, że reprezentują ducha ewangelicznego i dlatego postanowili rozdzielić się (Dz 15, 39).

Marek, ze spuszczonym wzrokiem i zranionym sercem odpłynął z Barnaba na Cypr. Paweł zaś wybrał Sylasa na to­warzysza i udał się w stronę przeciwną. Marek pozostawał smutny. To z jego winy rozpadła się ta wspaniała przyjaźń i współpraca apostolska. Paweł, w obecności całego zgroma­dzenia, poniżył go, osądził, że nie jest zdolny do niesienia Słowa Bożego. Wobec wszystkich powiedział mu prosto w oczy, że nie jest zdolny do służenia Ewangelii. Pozostała ciem­na plama w życiorysie Marka: został odrzucony przez Pawła. Nie przez kogoś tam, ale przez apostoła rozeznania, który znał wszystkie drogi ewangelizacji pierwotnej. Rana jest tym głębsza, im bardziej cenimy tego, który nam ją zadał. Marek czuł się wzgardzony przez Apostoła narodów i dlatego jego rana nie była łatwa do zabliźnienia.

Mimo iż Piotr przyjął go jako swojego osobistego sekretarza, mimo iż napisał pierwszą relację „Ewangelii o Jezusie Chrystu­sie" (Mk 1,1), a jego dzieło było wszędzie chwalone, mimo iż cieszył się uznaniem w wielu wspólnotach, które nie znały Paw­ła, ciągnąła się za nim hańba, której nikt nie był w stanie wyma­zać, gdyż: Paweł z Tarsu wyrzucił go ze swojej ekipy.

Marek we wspólnotach był znany i ceniony. Zawsze jednak stawiano jakieś „ale”. Im bardziej starał się o tym zapomnieć, tym bardziej ciągnął się za nim koszmar Pawła.

Nikt inny nie mógł posłużyć jako balsam, aby uzdrowić tę ranę. Nawet cień świętego Piotra, który uzdrawiał tylu chorych (Dz 5,15) nie mógł uzdrowić rany Marka. Jedynym, który mógł uleczyć tę ranę był ten, który ją zadał...

Życie Pawła wkrótce zostanie wydane na ofiarę i niebawem skończy się jego bieg na tym świecie. Dlatego decyduje się uregulować wszystkie długi, zanim przybędzie przed oblicze Tego, który przebaczył mu wszystkie jego grzechy i bluźnier stwa przeciw Mesjaszowi. Paweł ma pewien dług w stosunku do Marka i chce umrzeć w pokoju ze wszystkimi. Nie chce wkroczyć w Bożą obecność z nieuregulowanym, osobistym zo­bowiązaniem.

Dlatego prosi Tymoteusz:

Weź Marka i przyprowadź ze sobą (2 Tm 4,11)

Używa dwóch czasowników, aby uwydatnić swoją prośbę: „weź i przyprowadź”, co znaczy najpierw: „weź go, chwyć go, nie wypuszczaj", a potem: „przyprowadź go ze sobą". Nie cho­dzi tylko o przyprowadzenie, ale o pochwycenie, tak samo jak żołnierze pochwycili Pawła w nocy, aby zaprowadzić go do Antipatris (Dz 23,31). „Przymuś go”, jak i ja zostałem uwięziony. Nie możesz przybyć, jeśli go nie przyprowadzisz ze sobą, po­nieważ dla mnie jest to kwestia życia lub śmierci... muszę się z nim pojednać.

Ów specjalista od szycia namiotów wie, że rozdarł jednego z wyznawców Ciała Chrystusa i powinien zeszyć rozdarcie za pomocą nici pojednania. Chce popatrzeć mu w oczy i przygar­nąć w ramiona, ale przede wszystkim zadeklarować, że jest mi bardzo przydatny do posługiwania (2Tm4,11).

Paweł, który autorytatywnie stwierdził, że Marek nigdy nie będzie zdolny do służby w winnicy Pańskiej, teraz uznaje, że Jan Marek jest do tego stopnia cenny, że aż nie do zastąpienia. Formator apostołów, który rozgłosił wszędzie, że Marek jest tchórzem, teraz musi użyć pochwały, aby stwierdzić coś prze­ciwnego: „Marku, ty jesteś mi bardzo potrzebny w głoszeniu Ewangelii... Uznaję, że cię osądziłem i nadałem ci etykietkę, myślałem, że nie ma dla ciebie lekarstwa. Przebacz mi. Pomyli­łem się: ja, Paweł, apostoł Jezusa Chrystusa z woli Bożej, który napisał tyle listów natchnionych przez Ducha Świętego, mówi­łem według ciała, kiedy cię zraniłem w tym, co najgłębsze... O mało co nie zniszczyłem jednej z najpiękniejszych tajemnic Kościoła. Dziś uznaję mój błąd i proszę cię o przebaczenie...”

Mówi się, że najpiękniejszą kartą Pawła, a zarazem całej lite­ratury powszechnej jest 15 rozdział l Listu do Koryntian, w którym autor twierdzi:

Miłość cierpliwa jest, laskowa jest. Miłość nie zazdrości, [.. J nie pamięta złego; [...] Ale wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma (l Kor 13,4-7).

Jednak najpiękniejsza strona z życia Pawła nie została napi­sana atramentem, ale jego własnym życiem, kiedy jako więzień, nie jest w stanie iść poszukać swego brata, prosi Tymoteusza, aby przyprowadził Jana Marka, by mógł się z nim pojednać i przemyć ranę, by nie zakażała Ciała Chrystusa.

Biblia nie zdaje nam relacji o dniu, w którym Paweł spo­strzegł z oddali, za więzienną kratą, sylwetki Marka i Tymote­usza. Nic nie mówi nam o tym, co obydwaj sobie powiedzieli i co zrobili. Tym razem jest to zamierzona luka, abyśmy my sami odtworzyli tę scenę.

C. A zwłaszcza pergaminy

A także księgi, zwłaszcza pergaminy (2 Tm 4,13) Wśród wszystkich poleceń istnieje jedno, które zostaje wyra­żone w specjalny sposób: chodzi o pergaminy zawierające Sło­wo Boże.

Od najmłodszych lat Paweł uczył się Świętych Pism. W swojej młodości, u stóp słynnego Gamaliela, odkrył zamiary Boże za­warte u Proroków. W swoim apostolstwie zawsze opierał się na Słowie Bożym. Jego listy są nasycone tekstami starotestamental­nymi. List do Rzymian jest utkany z tekstów Starego Testamentu.

Paweł miał w pamięci Słowo Boże, miał je również w swoim sercu, ale to mu nie wystarczało. Ten, który żył zawsze ze Sło­wem Bożym w dłoniach, chce umrzeć z lampą w ręce.

Mówi się, że Paweł miał słaby wzrok i są poważne dowody, aby się z tym zgodzić (Ga 4,15). Ja jednak sądzę, że było to wynikiem długich wieczorów spędzonych na czytaniu pergami­nów. Ile zasłon się odsłoniło w obliczu Prawa, Pism, Proro­ków... Jego oczy z pewnością zużywały się i osłabły od czytania takiej ilości świętych manuskryptów.

Paweł mówi: Nie mogę umrzeć bez Słowa Bożego w dło­niach... i proszę cię, Tymoteuszu, pośpiesz się, ponieważ spie­szno mi. Nie przychodź po upływie zimy, ponieważ te słowa są lampą dla moich stóp, światłem w kazamatach więziennych. Jedną rzeczą, która nadaje sens tym kajdanom i tej samotności, jest odkrycie planu Bożego.

Tymoteuszu, potrzebuję pergaminów, które opowiadają o cudach tego Boga, który z otchłani ciemności wywiódł światło. Chcę znów przejrzeć opowiadania o wybraniu Izraela, które dokonało się nie po to, aby stał się największym z narodów, ale by dochowana została przysięga uczyniona jego przyjaciołom.

Chcę spojrzeć swoimi oczami na dowód, że nie jesteśmy zba­wieni dzięki uczynkom, gdyż Abraham został usprawiedliwiony przez wiarę, zanim się obrzezał i to 430 lat przed nadaniem Prawa na Synaju. Chcę także w obrazie dramatu Izmaela, naro­dzonego z niewolnicy oraz w obrazie Izaaka, narodzonego z obietnicy, powtórzyć, że to nie nasze ludzkie wysiłki wypełniają plan zbawienia, ale wierność Boga jego obietnicy.

Trzymając w dłoniach opisy Tory, chcę wkroczyć wraz z mym narodem w historię jego długiej niewoli w Egipcie i w historię jego cudownego uwolnienia. Przejście przez Morze Czerwone było obrazem naszego chrztu. Prowadzony Słowem, chcę prze­być po raz ostatni drogę przez pustynię, wraz z jej tajemniczą skałą, która przyciągnęła Izraelitów, aby dać im się napić wody żywej. Zatrzymam się szczególnie na górze Synaj, na której Bóg złączył się ze swoim ludem przez formułę: ,Ja będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem. Nie będziesz miał bogów cudzych obok mnie, ponieważ Ja, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym. Ja jestem Panem, twoim Bogiem, Świętym Izraela i

nie ma innego”.

W świetle Damaszku mogę teraz lepiej rozumieć urywek mówią­cy o Mojżeszu wobec krzaka gorejącego, który nie spalał się. Chcę przeczytać też fragmenty o moim imienniku, królu Saulu, który pewnego dnia zgubiły osły jego ojca i wyłącznie dzięki łasce Bożej spotkał się z prorokiem Samuelem i w ten sposób został namaszczony na pierwszego króla Izraela. Jakże jednak tragiczny był jego koniec: zginął dzięki swojemu własnemu mie­czowi na polach Gilboa wraz ze swym synem Jonatanem.

Muszę przejrzeć ponownie historię Dawida, syna Jessego, na którym spoczął Duch Pański, i któremu obiecano, że jego poto­mek zasiądzie na wieki na tronie Izraela. Król poeta, akompa­niując sobie na harfie, śpiewał: „Rzekł Pan do Pana mego, siądź po mojej prawicy. Ty jesteś synem moim, jam cię dziś zrodził”.

Zaśpiewam jego muzykę z ciemnej doliny więzienia rzym­skiego: „Pan mym pasterzem, niczego mi nie braknie. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach, Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć i orzeźwia moją duszę". .

Odczuję wielki ból w sercu, kontemplując u Ozeasza najczul­szą miłość Boga zdradzonego przez swój własny lud: „Pocią­gnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę". Jed­nak w tym samym miejscu kreśli niewierność swego ludu: „Im bardziej ich wzywałem, tym bardziej oddalali się ode mnie". Zapłaczę nad tą stronicą z Ezechiela, na której opowiada o nie­rządnicy mojego ludu. Wykorzystując dary swego Pana, żyła z innymi mężczyznami i zaufała im, niemym bożkom, które mają oczy, ale nie widzą, uszy, ale nie słyszą. Złamali w ten sposób Przymierze ze swym wiernym mężem.

Ty wiesz, mój ukochany synu, że pragnąłbym być wyklęty, oddzielony na wieki od Chrystusa, aby tylko moi bracia, Żydzi, przyjęli Jezusa jako Mesjasza, wyzwoliciela. Dlatego chcę prze­czytać stronę, na której Bóg poprzez proroka interioryzacji obie­cuje nowe przymierze: „Nadejdą dni, wyrocznia Jahwe, że za­wrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze: położę moje prawo w głębi ich jestestwa i na ich sercach je wypiszę, i Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim narodem... a o ich grze­chach już nie będę wspominał”.

Tymoteuszu, wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał nie­gdyś Bóg do ojców naszych przez proroków, którzy przepowia­dali pełnię czasów i szkicowali sylwetkę Mesjasza, który miał na­rodzić się bynajmniej w nie największym miasteczku Judy. Pisali oni, że będzie pasterzem i królem, jak Dawid, jego ojciec. Chcę ujrzeć napisane po hebrajsku jego dwa wielkie tytuły: Immanu-El i YHVH Sidquenu. (Bóg z nami i Bóg jest naszym zbawieniem).

W sposób szczególny chcę przeczytać ponownie obietnicę Pana: „Ja będę z tobą”. Będę posłuszny prorokowi, który mówi: „Wykrzykuj z radości, córko Syjonu, wesel się i wychwalaj z ca­łego serca, córko Jeruzalem”. Następnie powtórzę: „Rozraduję się z wierności właściciela Winnicy Izraela”.

Będę czytał, aż moje oczy zmatowieją, proroka Izajasza, który określając osobę Mesjasza, prorokuje: „Duch Pański nade mną, ponieważ mnie namaścił i posłał mnie, abym głosił dobrą nowi­nę ubogim, wyzwolenie jeńcom, przywracał wzrok ociemnia­łym i wolność uciśnionym; abym ogłaszał rok łaski Pana".

Z Amosem, przechodząc przez Sofoniasza, rozważać będę o „dniu Pańskim", dniu wielkim i straszliwym dla jednych, jak go opisuje Nahum, a dla wszystkich będzie wielka okazja, by ustanowić spra­wiedliwość i prawdę na tym świecie. Tak samo przeczytać ponow­nie proroctwo pasterza z Tekoa, które już się wypełniło: „Nadejdą dni, wyrocznia Jahwe, kiedy ześlę na ziemię głód, ale nie głód chleba ani wody, ale głód słuchania Słów Jahwe”.

Rozraduję się tą stroną Joela, na której Bóg obiecał wylanie Ducha na wszelkie ciało: „Wasi synowie i wasze córki będą prorokować, starcy mieć będą sny, a nawet młodzieńcy oglądać będą wizje”, wiem bowiem z własnego doświadczenia, że mi­łość Boża już została rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany.

Następnie przejdę wymagania, jakie postawił Bóg przez pro­roka Micheasza: „Powiedziano ci człowieku, co jest sprawiedli­we: praktykuj sprawiedliwość, kochaj miłosierdzie i krocz pokornie wraz z twoim Bogiem”. I także inne streszczenie, które­go dokonuje prorok Izajasz: sprawiedliwość i uwielbienie.

Będę rozmyślał nad Zachariaszem, prorokiem reformatorem, promującym odbudowę świątyni, kiedy mówi o Mesjaszu, który nawiedzi miasto Dawidowe, jadąc na osiołku.

Tymoteuszu, kiedy mi przyniesiesz pergaminy, nie będę się zbyt długo zatrzymywał nad przepisami kultowymi i ofiarami w przebłagalni, ponieważ nastał już czas nowej przebłagalni: Je­zus zmartwychwstały, który stał się naszym ilyasteron. Zagłę­biając się w tę paschę o przaśnym chlebie z Egiptu, chcę od­kryć, że Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha.

Chcę powtórnie, w nowy sposób, przeczytać straszliwy tekst z Księgi Powtórzonego Prawa, który był dla mnie sztandarem w judaizmie: „Przeklęty, kto został powieszony na drzewie”. Po­nieważ w świetle Pieśni o Słudze Jahwe odkryłem, że „on wziął nasze słabości, obarczył się naszym cierpieniem. Spadła nań chłosta, która należała się nam. On poniósł naszą karę i w jego ranach zostaliśmy uzdrowieni”, przygważdżając w ten sposób do krzyża wyrok potępienia, wydany na nas.

Chcę zgiąć moje kolana przed tym Cierpiącym Sługą, który stał się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Krzyż, który jest zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan, ale dla nas stał się mocą Bożą i mądrością Bożą.

Jak moi rodacy wygnani do Babilonii chcę powtórzyć z Rzy­mu: „Niech przyschnie mi język do podniebienia, jeśli zapomnę o tobie Jeruzalem. Niech uschnie moja prawa dłoń, jeśli nie wspomnę o tobie, Syjonie”. Nie mogę stracić okazji kolejnego przeczytania Jonasza, z któ­rym tak bardzo się utożsamiam. Prorok wysłany, aby głosił po­ganom, że są grzesznikami, ale dzięki jego orędziu o nawróce­niu Niniwy ci się zbawili, razem ze swoimi dziećmi i służbą.

Po tym, jak wielokrotnie kwestionowano moją tożsamość apostolską i zakazywano mi jej, chcę powtórzyć odpowiedź, jaką dał kapłanowi Amazjaszowi Amos, kiedy podawano w wąt­pliwość jego tożsamość jako proroka: Ja nie byłem prorokiem ani synem proroków. Byłem pasterzem. Ale od trzody powołał mnie Pan i powiedział mi: Idź i prorokuj do mego ludu. Jeśli lew zaryczy, Amazjaszu, któż się nie ulęknie? Jeśli Pan prze­mówi, któż nie będzie prorokował?”

Opierając się na prawdziwości Pisma, chcę ponownie po­twierdzić moje powołanie prorockie: „Powołałem cię do tego, byś był światłem narodów i zaniósł zbawienie aż na krańce zie­mi”. Ustanowiłem cię prorokiem dla narodów. Tutaj, mając nogi zakute w kajdany dla Ewangelii, chcę powtórzyć: Jak miłe są na górach stopy tego, który ogłasza dobrą nowinę”. I na koniec chcę uczynić swoimi słowa Jeremiasza: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem ci się uwieść. Zwyciężyłeś mnie, ponieważ by­łeś silniejszy ode mnie”.

Kolejny raz potrzebuję mocy Słowa, które jest żywe i skutecz­ne i powtarza mi: „Nie lękaj się, Ja cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu. Tyś moim. Jeśli pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą. Jeśli przejdziesz przez rzeki, nie zaleją cię; jeśli przejdziesz przez ogień, nie pochłonie cię, ani żar cię nie ogarnie”.

Potrzebuję po raz ostatni przeczytać tę niezapomnianą kartę proroka Habakuka, na której pewnego dnia, dzięki bezpośre­dniemu objawieniu Bożemu, bez żadnego pośrednictwa ludz­kiego, zostało mi objawione, że „sprawiedliwy z wiary żyć bę­dzie” i dlatego człowiek nie zbawia się przez uczynki Prawa, ale

przez wiarę, dzięki łasce.

Tymoteuszu, przynieś mi, proszę, moje pergaminy, ponie­waż nie mogę umrzeć bez nich, jak również nie mogę bez nich żyć, bo kiedy moje oczy przestają widzieć, stają się oświecone odblaskiem lampy Słowa Bożego.

W tych chwilach, kiedy mój Ukochany kładzie swą rękę na zamku moich drzwi, ponieważ już wychodzi mi na spotkanie, chcę mieć przed oczami Pieśń nad Pieśniami.

Mój ostatni tekst, który chcę przeczytać powoli i zatrzymać się na nim, to credo Izraela, recytowane w języku moich przod­ków, który to język usłyszałem na przedmieściach Damaszku: Szema Izrael, Adonoi elohenu, Adonai ehad... Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem, jest Bogiem Jedynym. Będziesz miło­wał Pana, Boga twego z całego swego serca, z całej swojej du­szy i ze wszystkich sił....

Wśród trzech rzeczy, o które prosi Paweł, podkreśla „zwła­szcza pergaminy”. Chce powiedzieć, że one są najważniejsze. Może zapomnieć o czymś innym, ale nie o pergaminach... Cho­dzi o stopień najwyższy, co należy rozumieć, że chodzi o naj­ważniejsze ze wszystkich poleceń. Woli znieść wielkie zimno bez swojego okrycia, ale nie może żyć bez światła Słowa Proro­ków. Trzymanie w dłoniach pergaminów i Słowa w sercu jest tak pilne, że przynagla Tymoteusza, by przybył przed zimą.

Nie czas już na głoszenie tego Słowa życia wiecznego. Teraz jest czas, aby kolejny raz napełnić się i posilić chlebem Słowa, Słowa, które jest żywe i skuteczne oraz przenika aż do najgłęb­szych pokładów duszy i ducha.

Kiedy atmosfera gęstnieje, a wszystkie drzwi się zamykają, gdy tkwi w najgorszym z lochów i nie ma innego wyjścia prócz śmierci, tylko jedno światło oświetla i nadaje sens temu, co naj­bardziej absurdalne: Słowo Boże.

Moje doświadczenie we Francji:

W 1993 roku głosiłem rekolekcje w Ośrodku Ekumenicznym w Gagniers, we Francji. Jak zwykle podczas mojego wystąpienia zdją­łem zegarek z przegubu ręki, by mieć go przed oczami, by nie przekroczyć wyznaczonego czasu mojej konferencji. Po zakończeniu wróciłem na swoje miejsce i uświadomiłem sobie, że nie zabra­łem zegarka i że przypuszczalnie pozostał ha ambonce. Szukałem go, ale nie znalazłem. Animator zapytał, czy ktoś go nie zabrał. Nikt się nie zgłosił. Na drugi dzień potrzebowałem również zegarka. Prowadzący spotkanie, trochę strapiony, wypominał wszystkim, że zabrano cudzą własność, a okolicznością dodatkowo obciążającą był fakt, że chodziło o własność zagranicznego mówcy.

Gdy zapanowała głucha cisza, w nieprzyjemnej atmosferze wszedłem na estradę, aby wygłosić moją kolejną konferencję. Wziąłem Biblię, obłożoną w pokrowiec z zamknięciem, by ochra niał ją przed zużyciem. Otworzyłem zamek i przed całym zgro­madzeniem na stół wypadł „zgubiony” zegarek.

Ponieważ wszyscy zauważyli, że pojawiła się zguba, nie pozostało mi nic innego, jak poprosić o przebaczenie i wyja­śnić że ja sam go pozostawiłem w Biblii. Pewna młoda dziew­czyna siedząca w pierwszym rzędzie audytorium, krzyknęła do mnie: „Pepe, ii faut chercher d'abord dans la Bibie!”, co znaczy: „Pepe, trzeba najpierw szukać w Biblii”. Gdybym poszukał w mojej Biblii, uniknąłbym tych problemów.

To wydarzenie posłużyło mi jako pretekst, aby powiedzieć ludziom: Jeśli brakuje wam czegoś w życiu, trzeba najpierw szu­kać w Biblii. Jeśli tracicie nadzieję, wiarę, radość i pokój, trzeba najpierw szukać w Biblii. Jeśli zanika jedność w rodzinie albo jesteście bezpodstawnie o coś oskarżani, trzeba najpierw szu­kać w Biblii. Zawsze najpierw należy szukać w Biblii.

3. Niezniszczalny wieniec

Paweł, przeczuwając, że defintywna chwila jest już bliska, że niechybnie zbliża się, twierdzi: Krew moja już ma być wylana na ofiarę (2 Tm 4,6).

Paweł składa siebie jako dobrowolną ofiarę. Będąc jednocze­śnie kapłanem i ofiarą, ofiaruje siebie Bogu. Jego bieg z prze­szkodami, uwieńczony męczeństwem jest całopaleniem ofiar­nym, które łączy Pawła z Chrystusem przez wiarę.

Jego życie nosi znamię ofiary. Jego krew, podobnie jak krew Jezusa, niesie ze sobą słodką woń całopaleń, które całkowicie są poświęcone Bogu.

Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia (2 Tm 4,8).

Po zakończeniu biegu na stadionie zwycięzca otrzymuje w na­grodę - wieniec oliwny. Paweł wie, że przekracza metę i już wyobraża sobie, że stoi na podium zwycięzców, którzy są nagradzani, ale tym razem nie koroną więdnącą, ale koroną niezniszczalną.

Spogląda w kierunku wschodnim, gdzie znajdują się prze­strzenie bez granic, skąd przyjdzie Sprawiedliwy sędzia, przyobleczony w chwałę i moc, z wieńcem w dłoniach. Wie, że już za lada moment weźmie udział w dziedzictwie Królestwa.

Wie, że dzięki łasce Bożej mógł przybyć na metę i że w Jezu­sie Chrystusie jest kimś więcej niż zwycięzcą. Odtąd już będzie uczestniczył w triumfie Jezusa Chrystusa, który pokonał śmierć. Poza tym ta nagroda nie jest wyłącznie dla Pawła, ale należy się także wszystkim, którzy przygotowywali z miłością powrót wiel­kiego Boga i naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa (2 Tm 4, 8).

Wszyscy, którzy przygotowali powrót wielkiego Boga i zba­wiciela naszego, Jezusa Chrystusa, otrzymają tę samą nagrodę.

4. Trzy źródła

W tej chwili przybywa czterech żołnierzy, z mieczami i osłona­mi, hełmami i tarczami, ze skórzanymi pasami i stopami obutymi jak do bitwy. Idący z przodu niesie emblemat imperium. Zabierają go z więzienia i prowadzą na drugą stronę Tybru.

Tradycja relacjonuje, że w jednej z dzielnic poza miastem, kat dobył lśniący miecz i zadał jeden cios, pewny i śmiertelny, w szyję tego człowieka, którego życie zmieniło się pewnego dnia na przedmieściach Damaszku. A legenda dodaje, że kiedy miecz uciął życie Apostoła narodów, jego głowa potoczyła się i obróciła trzy razy, sprawiając, że wytrysnęły trzy źródła wody. Stąd aż po dzień dzisiejszy miejsce znane jest jako „Trę fontane", czyli trzy źródła. Tym razem tradycja przerosła historię, ale pewne jest, że zarówno życie, jak i śmierć Pawła były strumieniem wody, która ożywia tych, którzy nie tylko czytają jego listy, ale także odczytują jego życie w cieniu krzyża Jezusa Chrystusa, który był tak wielką obse­sją Pawła.

Podsumowanie - Trzydzieści lat wcześniej poza murami Jerozolimy, Paweł wypowiedział wojnę Jezusowi z Nazaretu, którego uważał za przeklętego, ponieważ został ukrzyżowany. Rozpoczął nerwo­wy bieg, aby go dopaść, ale w dziwny sposób sam został po­chwycony w ręce Tego, Kogo ścigał. Począwszy od tej chwili, poświęcił swoje życie nowemu biegowi: tzn. sprawić, by znane było darmowe zbawienie Boże w linię, które jest ponad wszel­kim imieniem. Czynił to chętnie, z własnej woli, z niezmierzonej miłości do Tego, który oddał za niego swe życie i umarł na krzyżu zamiast niego.

Na przedmieściach Rzymu dawny prześladowca Chrystusa składa ofiarę całopalną, wylewając swoją krew za Tego, który go znienacka uwiódł w samo południe. Teraz zobaczą się twarz w twarz, po rozproszeniu ciemności wiary i razem będą królo­wać przez całą wieczność.

Jako epitafium możemy tylko przytoczyć jedno zdanie same­go Pawła: Dla mnie żyć- to Chrystus, a umrzeć to zysk (Flp 1, 21).

365 sloganów Świętego Pawła

Slogan to zdanie krótkie i łatwe do przyswojenia, streszcza­jące całe orędzie. Może również wyrażać pewną ocenę albo program życia. Paweł, podobnie jak Jezus, używał tej metody pedagogicznej do przekazania niezmiennego orędzia.

Im więcej, spośród niżej wymienionych, elementów zawie­rać będzie slogan, tym będzie bardziej skuteczny.

l. Krótki: nie chodzi o długi wywód. Tak samo, jak kiedy rzeź­bi się figurę z kamienia, trzeba wyeliminować wszelkie ele­menty drugorzędne, aby mogło wyłonić się centralne prze­słanie np.:

- sprawiedliwy z wiary żyć będzie,

- biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii. Nie da się powiedzieć więcej za pomocą mniejszej liczby słów. Jakakolwiek chęć wyjaśnienia tego orędzia nie mogłaby zaistnieć bez zakłócenia jego klarowności. Powiedziane zostało to, co było do powiedzenia i co należało powiedzieć.

2 Pełna idea: przedstawia pełną koncepcję i nie pozostawia miejsca na wątpliwości. Jest tak jasny, że nie potrzebuje ani wyjaśnień, ani interpretacji:

- korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy,

- Słowo Boże nie uległo skrępowaniu,

- niechaj nikt cię nie lekceważy.

3. Muzykalne: podobnie jak przysłowia i refreny, muzykalność akcentów i rytmika słów wpływają korzystanie na ekspresję i zapamiętywalność:

- jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem,

- żyję ja, już nie ja, żyje we mnie Chrystus. Zdanie: więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu można umuzykalnić: weselej jest dawać, niż brać.

4. Łatwe do zapamiętania: slogan służy do tego, aby go zapa­miętać, a następnie powtórzyć bądź w trakcie homilii, bądź ewangelizacji lub w czasie kierownictwa duchowego.

- wszystko mogę w tym, który mnie umacnia.

5. Dynamiczny: wyraża pewien postęp

- wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga. Prowadzi do działania albo przedstawia program życia:

- żyjcie jako dzieci światłości,

- badajcie wszystko, a co dobre zachowujcie.

6. Zawierający kontrast albo grę słów: w wielu sloganach kon­trastują przeciwstawne pojęcia (światło-ciemność, dobro-zło, źycie-śmierć, wiara-uczynki itd).

- litera zabija, Duch ożywia Zawiera również grę słów:

- tam, gdzie obficie rozlał się grzech, nadobfitowała łaska,

- wszystko mi wolno, ale nie wszystko wypada. Poniżej przedstawiamy 365 sloganów Pawła, po jednym na każdy dzień roku. Jeśli zostaną zapamiętane, stanowić będą nie-ocenioną pomoc w modlitwie, ewangelizacji i kierownictwie duchowym. Aby nie popaść w subiektywizm, przytoczyliśmy te cytaty z listów Pawła, które najczęściej pojawiają się w zasadni­czych dokumentach Kościoła.

Z Listu do Rzymian

Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, (l, l)

Jestem przecież dłużnikiem tak Greków, jak i barbarzyńców, tak uczonych, jak i niewykształ­conych. (l, 14)

[Ewangelia] bowiem jest mocą Bożą ku zbawie­niu dla każdego wierzącego, (l, 16)

Sprawiedliwy z wiary żyć będzie, (l, 17)

Dobroć Boża chce cię przywieść do nawróce­nia. (2, 4)

Tak Żydzi, jak i poganie są pod panowaniem grzechu. (3, 9)

Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego. (3,10)

Z uczynków Prawa żaden człowiek nie może do­stąpić usprawiedliwienia w oczach Bożych. (3, 20)

Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej. (3, 23)

Bóg ustanowił Jezusa narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. (Rz 3, 25)

Człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. (3, 28)

Jezus został wydany za nasze grzechy i wskrze­szony z martwych dla naszego usprawiedliwienia. (4, 25)

Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wia­rę, zachowajmy pokój z Bogiem. (5, l)

Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. (5, 5)

Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała [...], o ileż bardziej przez jednego zakróluje życie. (5, 17)

Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze ob­ficiej rozlała się łaska. (5, 20)

Jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzy­my, że z Nim również żyć będziemy. (6, 8)

Zapłatą za grzech jest śmierć. (6, 23)

Łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chry­stusie Jezusie. (6, 25)

Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie (6, 11)

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? (7, 24)

Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czy­nię to zło, którego nie chcę. (7, 19)

Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie, nie ma już żadnego potępienia. (8, l)

Prawo Ducha, [...] wyzwoliło cię spod prawa grze­chu i śmierci. (8, 2)

W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. (8, 24)

Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie ' jest nadzieją. (8, 24)

Ten, kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. (8, 9)

Jesteśmy więc dłużnikami, ale nie dała, byśmy żyć mieli według ciała. (8, 12)

Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są sy­nami Bożymi. (8, 14)

Otrzymaliście ducha pr2ybrania za synów, w którym możemy wołać: „Abba, Ojcze!” (8,15)

Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni. (8, 15)

Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a i współdziedzicami Chrystusa. (8, 17)

Cierpień teraźniejszych nie można stawiać na rów­ni z chwałą, która ma się w nas objawić. (8, 18)

Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trze­ba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. (8, 26)

Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra. (8,28)

Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? (8, 31)

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystuso­wej? (8,35)

We wszystkim odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. (8, 37)

(Nic) nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (8, 39)

Nie synowie co do ciała są dziećmi Bożymi, lecz synowie obietnicy są uznani za potomstwo. (9,8)

Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosier­dzie, nad kim się lituję. (9, 15)

Wybranie więc nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. (9, 16)

(Bóg) komu chce okazuje miłosierdzie. (9, 18)

Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spie­rać z Bogiem? (9, 20)

Kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony. (9, 33)

Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawie­nie. (10, 9)

Sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedli­wienia. (10,10)

Wyznawanie jej ustami - do zbawienia. (10, 10)

Każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. (10, 13)

Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy jest słowo Chrystusa. (10, 17)

Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki. (11, 6)

Zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela, aż do czasu, gdy wejdzie pełnia pogan. (11, 25)

Dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. (11, 29)

Albowiem Bóg poddał wszystko nieposłuszeń­stwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie. (11, 32)

O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga.' (11, 53)

Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. (11, 36)

A zatem proszę was, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną. (12, l)

Przemieniajcie się przez odnawianie umysłu. (12, 2)

Zło dobrem zwyciężaj. (12, 21)

Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. (13, 8)

Miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa. (13, 10)

Teraz zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdy­śmy uwierzyli. (13, 11)

Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa. (13, 14)

Niech się każdy trzyma własnego przekonania. 04,5)

Jeżeli żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umie­ramy, umieramy dla Pana. (14, 8)

I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. (14, 8)

Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. (14, 17)

Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z prze­konaniem, jest grzechem. (14, 23)

Pierwszego Listu Do Koryntian

Bóg chce zbawić wierzących za pośrednictwem konieczności głoszenia, (l, 2)

Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, (l, 17)

My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest! zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan. (l, 23)

Chrystus ukrzyżowany jest mocą Bożą i mądrością Bożą. (l, 23-24)

To bowiem, co jest głupstwem u Boga, prze­wyższa mądrością ludzi, (l, 25)

Co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi (l, 25)

Aby jak jest napisane, w Panu się chlubił ten,; kto się chlubi, (l, 31)

Postanowiłem bowiem, będąc wśród Was, nie znać niczego więcej jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. (2, 2)

Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkiej rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.(2,9)

Tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży J (2, 11)

Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego| co jest z Bożego Ducha. (2, 14)

Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko. (2,

Czy nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was. (3, 16)

Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zni­szczy Bóg. (3, 17)

Mądrość tego świata jest głupstwem u Boga. (3, 19)

Wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chry­stus - Boga. (3, 22-23)

Od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. (4, 2)

Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzy­mał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzy­mał? (4, 7)

Nie w sławie, lecz w mocy przejawia się króle­stwo Boże.(4, 20)

Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem. (5, 7)

Chrystus został złożony w ofierze jako nasza Pascha. (5, 7)

Za wielką cenę zostaliście nabyci! (6, 20) Przemija postać tego świata. (7, 31)

Każdy otrzymuje własny dar od Boga; jeden taki, a drugi taki. (7, 7)

Wiedza wbija w pychę, miłość zaś buduje. (8, l)

Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię. (9, 14)

Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (9, 16)

Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. (9, 22)

Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść. (10, 13)

Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów. (10, 21)

Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. (10, 34)

Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. (10, 23)

Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czy­nicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie. (10, 31)

Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa. (11, l)

Głową każdego mężczyzny jest Chrystus, męż­czyzna zaś głową kobiety, a głową Chrystusa -Bóg. (11, 3)

Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. (11, 26)

Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Cia­ło Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije. (11, 29)

Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus”. (12, 3)

Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch. (12, 4)

Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało. (12, 13)

Wy jesteście Ciałem Chrystusa. (12, 27) Starajcie się o większe dary. (12, 31) Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. (13, 4)

Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie, unosi się pychą. (13, 4)

Miłość współweseli się z prawdą. (13, 6)

Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. (13, 7)

Miłość nie pamięta złego. (13, 5) Miłość nigdy nie ustaje. (13, 8)

Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość. (13, 13)

Nie bądźcie dziećmi w swoim myśleniu, lecz bądźcie jak niemowlęta, gdy chodzi o rzeczy złe. W myślach waszych bądźcie dojrzali. (14, 20)

Wszystko niech służy zbudowaniu. (14, 26)

Dary duchowe proroków niechaj zależą od pro­roków. (14, 32)

Bóg nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju. (14, 33)

Ościeniem śmierci jest grzech. (15, 56)

Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany i że zmartwy­chwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem. (15, 3)

Za łaską Boga jestem tym, czym jestem. (15, 10)

Dana mi łaska Jego nie okazała się daremna. (15, 10)

Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. (15, 14)

Aby Bóg był wszystkim we wszystkich. (15, 28)

A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [Człowieka] niebieskiego. (15, 49)

Gdzie jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzie jest, o śmierci, twój oścień? (15, 56)

Siłą grzechu jest Prawo. (15, 56)

Bóg dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. (15, 57)

Trud wasz nie pozostanie daremny w Panu. (15, 58)

Trwajcie mocno w wierze. (l6, 13)

Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości, (l6, 14)

Jeżeli ktoś nie kocha Pana, niech będzie wyklę­ty. (16, 22)

Skoro zmarli nie zmartwychwstają, to jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy. (15, 32)

Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego. (15, 50)

Z Drugiego Listu do Koryntian

Nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrze­sza umarłych. (1,9)

Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są „tak" w Jezusie Chrystusie, (l, 20)

Bóg wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha.(l, 22)

Wy jesteście listem Chrystusowym dzięki na­szemu posługiwaniu. (3, 3)

Litera zabija, Duch zaś ożywia. (3, 6)

Gdzie jest Duch Pański - tam wolność. (3, 17)

Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach gli­nianych. (4, 7)

Uwierzyłem, dlatego przemówiłem. (4, 13)

Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przy­wróci życie także nam. (4, 14)

Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku. (4,17)

Bóg dał nam Ducha jako zadatek. (5, 5) Miłość Chrystusa przynagla nas. (5, 14)

Abyście żyli dla Tego, który za was umarł i zmartwychwstał. (5, 15)

Jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. (5, 17)

To, co widzialne, przemija, a co niewidzialne, trwa wiecznie. (5, 18)

Spełniamy posłannictwo jakby Boga samego. (5, 20)

Grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu. (5, 21)

Żyjemy jak ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko. (6, 10)

Jesteśmy świątynią Boga żywego. (6, 16)

Smutek, który jest z Boga, dokonuje nawróce­nia ku zbawieniu. (7, 10)

Smutek tego świata sprawia śmierć. (7, 10)

Cieszę się, że we wszystkim mogę wam ufać. (7, 16)

Jezus Chrystus będąc bogaty, dla was stał siei ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. (8, 9)

Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele. (8, 15)

Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera. (9, 6)

Kto hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. (9,6)

Radosnego dawcę miłuje Bóg. (9, 7)

Chociaż bowiem w ciele pozostajemy, nie pro­wadzimy walki według ciała. (10, 3)

Jestem o was zazdrosny Boską zazdrością. | (11, 2)

Szatan podaje się za anioła światłości. (11, 14)

Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości. (11, 30)

Wystarczy ci mojej łaski. (12, 9)

Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny. (12, 10)

Ja zaś bardzo chętnie poniosę wydatki i na­wet siebie samego wydam za dusze wasze. (12, 15)

Nie możemy niczego dokonać przeciw praw­dzie, lecz wszystko dla prawdy. (13, 8)

Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi. (13, 13)

Z Listu do Galatów

Gdyby anioł z nieba głosił wam Ewangelię róż­ną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! (l, 8)

Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście - niech będzie prze­klęty! (l, 9)

Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przy­podobać, nie byłbym sługą Chrystusa, (l, 10)

Abym głosił Ewangelię o Jezusie Chrystusie. (l, 16)

Ten, co dawniej nas prześladował, teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, (l, 23)

Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według oby­czajów przyjętych przez pogan, a nie wśród Żydów, jakże możesz zmuszać pogan do przyj­mowania zwyczajów żydowskich? (2, 14)

Człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa. (2, 16)

Bóg nie ma względu na osoby. (2, l6)

Człowiek nie osiąga usprawiedliwienia przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, ale przez wiarę w Jezusa Chrystusa. (2, 16)

Przez wypełnianie uczynków Prawa nikt nie osiągnie usprawiedliwienia. (2, l6d)

Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. (2, 19)

Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. (2, 20)

Jeśli usprawiedliwienie dokonuje się przez Pra­wo, to Chrystus umarł na darmo. (2, 21)

Na tych wszystkich, którzy polegają na uczyn­kach Prawa, ciąży przekleństwo. (3, 10)

A że w Prawie nikt-nie osiąga usprawiedliwie­nia przed Bogiem, wynika stąd, że sprawiedli­wy z wiary żyć będzie. (3, 11)

Prawo nie opiera się na wierze. (3, 12)

Z przekleństwa Prawa, Chrystus nas wykupił, stawszy się za nas przekleństwem. (3, 13)

Przez wiarę otrzymaliśmy obiecanego Ducha. (3, 14)

Pismo poddało wszystko pod władzę grzechu, aby obietnica dostała się na drodze wiary w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą. (3, 22)

Jesteśmy wszyscy synami Bożymi dzięki wierze w Jezusa Chrystusa. (3, 26)

Wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chry­stusie, przyoblekliście się w Chrystusa. (3, 27)

Wszyscy jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. (3, 28)

Zesłał Bóg Syna swego zrodzonego z niewia­sty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu. (4, 4)

Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wy­słał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! (4, 6)

Teraz jednak, gdyście Boga poznali i, co wię­cej, Bóg was poznał. (4, 9)

Stańcie się tacy, jak ja, bo ja stałem się taki jak wy. (4, 12)

Dzieci moje, oto ponownie w bólach was ro­dzę, aż Chrystus się w was ukształtuje. (4, 19)

Właśnie wy, bracia, jesteście jak Izaak synami obietnicy. (4, 28)

Nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, ale wolnej. (4, 31).

Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie. (5, 4)

W Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość. (5, 6)

Wiara działa przez miłość. (5, 6) Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. (5, l)

Bodajby się do końca okaleczyli ci, którzy was podburzają. (5, 12)

Wy, zatem, bracia, powołani zostaliście do wol­ności. (5, 13)

Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału. (5, 13)

Miłością ożywieni, służcie sobie wzajemnie. (5,13)

Całe Prawo wypełnia się w tym jednym naka­zie: Będziesz miłował bliźniego swego jak sie­bie samego. (5, 14)

Postępujcie według ducha, a nie spełnicie po­żądania ciała. (5, l6)

Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało. (5, 17)

Jeżeli jednak pozwolicie się prowadzić ducho­wi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. (5, 18)

Owocem ducha jest miłość. (5, 22)

Ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżo­wali ciało swoje z jego namiętnościami. (5, 24)

Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosuj­my. (5, 25)

Kto uważa, że jest czymś, gdy jest niczym, ten zwodzi samego siebie. (6, 3)

Ten, kto pobiera naukę wiary, niech użycza ze wszystkich swoich dóbr temu, kto go naucza. (6,6)

Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szy­dzić. (6, 7-8)

A co człowiek sieje, to i żąć będzie. (6, 7)

Kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę. (6, 8)

Kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze ży­cie wieczne. (6, 8)

Czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze. (6, 10)

Nie daj, Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa. (6, 14)

Dzięki krzyżowi świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. (6, 14)

Niech już nikt mi nie sprawia przykrości: prze­cież ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Chrystusa. (6, 17)

Z Listu do Efezjan

Bóg wybrał nas przed założeniem świata, aby­śmy byli święci i nieskalani przed Jego obli­czem. (l, 4)

Wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie, (l, 10)

Zostaliście naznaczeni pieczęcią Ducha Święte­go, który był obiecany, (l, 13)

Bóg, bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przy­wrócił do życia. (2, 4-5)

Łaską bowiem jesteście zbawieni! (2, 5)

Razem też wskrzesił i razem posadził na wyży­nach niebieskich - w Chrystusie Jezusie. (2, 6)

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. (2, 8)

Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy nie­gdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. (2, 13)

On jest naszym pokojem. (2, 14)

Pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy są blisko. (2, 17)

Przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca. (2, 18)

Jesteście zbudowani na fundamencie apostołów i proroków. (2, 20)

Miłość Chrystusa przewyższa wszelką wiedzę. (3, 19)

Bóg ma moc uczynić w nas nieskończenie wię­cej, niż prosimy czy rozumiemy. (3, 20)

Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Je­den jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. (4, 5-6)

Postępujcie w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani. (4, l)

I On ustanowił jednych apostołami, innych pro­rokami, innych ewangelistami, innych pasterza­mi i nauczycielami. (4, 11)

Żyjcie prawdziwie w miłości. (4, 15)

By wszystko rosło ku Temu, który jest Głową -ku Chrystusowi. (4, 15)

Przyobleczcie człowieka nowego, stworzone­go według Boga, w sprawiedliwości i prawdzi­wej świętości. (4, 24)

Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słoń­ce. (4, 26)

Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego. (4, 30) Badajcie, co jest miłe Panu. (5, 10) Nie upijajcie się winem. (5, 18) Napełniajcie się Duchem. (5, 18)

Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu.(5, 22)

Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół. (5, 25)

Niechaj każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego. (5, 33)

Bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. (6, 10) Obleczcie pełną zbroję Bożą. (6, 11-12)

Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i cia­łu, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciem­ności. (6, 12)

Postępujcie jak dzieci światłości. (5, 8)


Z Listu do Filipian


Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć -to zysk. (l, 21)

Sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chry­stusowej. (l, 27)

Trwajcie mocno w jednym duchu, jednym ser­cem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię. (l, 27)

Miejcie te same dążenia: tę samą miłość i wspól­nego ducha, pragnąc tylko jednego. (2, 1-2)

To dążenie niech was ożywia, ono też było w Chrystusie Jezusie. (2, 5)

Uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, - i to śmierci krzyżowej. (2, 8)

Aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano. (2, 10)

Aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM. (2, 11)

Bóg jest w was sprawcą chcenia i działania zgo­dnie z Jego wolą. (2, 13)

Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań. (2, 14)

Wszyscy szukają własnego pożytku, a nie -Chrystusa Jezusa. (2,21)

Prawdziwie ludem obrzezanym są ci, którzy sprawują kult w Duchu. (3, 3)

To wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. (3,7)

Wszystko uznaję za stratę ze względu na naj­wyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. (3, 8)

Pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. (3, 12)

Radujcie się zawsze w Panu, jeszcze raz powta­rzam: radujcie się. (4, 4)

Pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystu­sie Jezusie. (4, 7)

Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co spra­wiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie, to miejcie na myśli. (4, 8)

Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. (4, 13)

Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. (4, 19)

Z listu do Kolosan

W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystu­sa. (l, 24)

Raduję się w cierpieniach za was. (l, 24)

W Jezusie mieszka cała Pełnia: Bóstwo. (2, 9)

Razem z Nim pogrzebani w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę. (2, 12)

Was, [...J razem z Nim przywrócił do życia. Da­rował nam wszystkie występki. (2, 13)

Skreślił zapis dłużny obciążający nas, nakaza­mi. l...] przygwoździwszy do, drzewa krzyża. (2,14)

Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego co w górze, gdzie przebywa Chrystus.

Dążcie do tego, co w górze nie do tego, co na ziemi. (3, 2)

Boście zwlekli z siebie dawnego człowieka, f...] a przyoblekli nowego. Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią wszelkiej doskonałości. (3, 14)

A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystu­sowy. (3, 15)

Słowo Chrystusa niech w was przebywa z ca­łym swym bogactwem. (5, 16)

Wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czy­nem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa. (3, 17)

W tajemnicy Boga są ukryte wszystkie skarby mądrości i wiedzy. (2, 2-3)

Rzeczywistość należy do Chrystusa. (2, 17)

Z Pierwszego Listu do Tesaloniczan

Nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie do­konało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą prze­konania. (l, 5)

Wy jesteście dla nas chwałą i radością. (2, 20)

Wolą Bożą jest wasze uświęcenie. (4, 3)

Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. (4, 7)

Nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia. (5, 9)

Nieustannie się módlcie. (5, 17)

Ducha nie gaście. (5, 19)

Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowuj­cie. (5, 21)

Wierny jest Ten, który was wzywa: On też tego dokona.(5, 24)

Nie staramy się przypodobać ludziom, ale Bogu, który bada nasze serca. (2, 4)

Z Drugiego Listu bo Tesaloniczan

Wezwał was [...], abyście dostąpili chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. (2, 14)

Aby słowo Pańskie rozszerzało się. (3, l) Wierny jest Pan. (3, 3)

Pan umocni was i ustrzeże od złego. (3, 3) Kto nie chce pracować, niech też nie je. (3, 10)

Ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej. (3,5)

Nie wszyscy mają wiarę. (3, 2)

Z Pierwszego Listu do Tymoteusza

On jest naszą nadzieją, (l, l)

Nad miarę obfitą okazała się we mnie łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa, (l, 14)

Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grze­szników, spośród których ja jestem pierwszy. (l,15)

Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zba­wieni i doszli do poznania prawdy. (2, 4)

Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, Chrystus Jezus. (2, 5)

Właśnie o to trudzimy się i walczymy, ponieważ złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym. (4, 10)

Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wie­ku. (4, 12)

Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został ci dany. (4, 14)

Godzien jest robotnik zapłaty swojej. (5, 18)

Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat, nic też nie możemy z niego wynieść. (6, 7)

Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pienię­dzy. (6, 10) Walcz w dobrych zawodach o wiarę. (6, 12)

Z 2 Listu do Tymoteusza

Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo chary­zmat Boży, który jest w tobie, (l, 6)

Nie dał nam Pan ducha bojaźni, ale mocy i mi­łości i trzeźwego myślenia, (l, 7)

Wiem, komu uwierzyłem, (l, 12) Słowo Boże nie uległo skrępowaniu. (2, 9)

Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary do­chowuje, bo się nie może zaprzeć siebie same­go. (2,13)

Jeśliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. (2, 11)

Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa. (2, 3)

Wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie w Chry­stusie Jezusie, spotkają prześladowania. (3,12).

Zwodziciele będą się dalej posuwać ku temu co gorsze, błądząc i innych w błąd wprowadzając. (3, 13)

Pisma święte mogą cię nauczyć mądrości wio­dącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. (3, 15)

Wszelkie Pismo, od Boga natchnione jest. (3, 16)

I jest pożyteczne do nauczania, do przekony­wania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości. (3, 16)

Głoś naukę, nastawaj w porę, i nie w porę. (4, 2)

Wyrwie mnie Pan od wszelkiego złego czynu. (4, 18)

Ty więc, moje dziecko, [...] co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych. (2, 2)

Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, który powstał z martwych. (2, 8)

Poznał Pan tych, którzy są Jego. (2, 19)

Niechaj odstąpi od nieprawości każdy, kto wzy­wa imienia Pańskiego. (2, 19)

Wszyscy mnie opuścili. (4, l6) Jemu chwała na wieki wieków. Amen. (4, 18)

Z Listu do Tytusa

Bóg jest prawdomówny, (l, 2)

Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, (l, 15)

Twierdzą, że znają Boga, uczynki zaś temu prze­czą. (l, 16)

Głoś to, co jest zgodne ze zdrową nauką. (2, l)

Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom. (2, 11)

Wielki Bóg i Zbawiciel nasz, Jezus Chrystus. (2,13)

Niechaj cię nikt nie lekceważy-. (2, 15)

Z Dziejów Apostolskich

Każdy, kto wierzy w Jezusa, jest przez Niego usprawiedliwiony ze wszystkich grzechów. (13, 39)

Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do króle­stwa Bożego.(14, 22)

Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i swój dom. (16, 31)

Głoszę wam Jezusa. (17, 3) W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. (17, 28)

Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyję­liście wiarę? (19, 2)

Nawołując do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa. (20, 21)

Bylebym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bo­żej. (20, 24)

Nie uchylałem się tchórzliwie od głoszenia wam całej woli Bożej. (20, 27)

Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym Duch Święty ustanowił was biskupami. (20, 28)

Słowo Boże ma moc zbudować. (20, 32)

Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w bra­niu. (20,35)

Ja gotów jestem na śmierć dla imienia Pana Je­zusa. (21, 13)

Co mam czynić, Panie? (22, 10)

Dla nadziei Izraela dźwigam te kajdany. (28, 20)

Zbawienie Boże posłane jest do pogan. (28, 28)

78



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
! Idźcie i ewangelizujcie ochrzczonych Hose Prado Flores
C10 powolanie, Biblia, KATOLICYZM
Patrystyka, Biblia, KATOLICYZM
Jose Prado Flores Bartymeusz (medytacja Słowa Bożego)
Jezus zyje Jose H Prado Flores
Tezy na egzamin z biblii, Socjologia, Katolicka nauka społeczna i Myśl społeczna Jana Pawła II
BIBLIA MÓWI PRAWDĘ KATOLIKOM, BŁĘDNE DOKTRYNY RZYMSKIEGO KATOLITYCYZMU
Tezy KNS, studia mgr, Katolicka nauka społeczna i myśl społeczna Jana Pawła II (wykład)
WYKAZ ODPUSTÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO ZATWIERDZONY?KRETEM PAPIEŻA PAWŁA VI
KATOLICKA NAUKA SPOŁECZNA, Socjologia, Katolicka nauka społeczna i Myśl społeczna Jana Pawła II
KSIĘGA HABAKUKA BIBLIA EDYCJA ŚWIĘTEGO PAWŁA
LIST DO TYTUSA BIBLIA EDYCJA ŚWIĘTEGO PAWŁA
Biblia mówi prawdę katolikom
LIST DO RZYMIAN BIBLIA EDYCJA ŚWIĘTEGO PAWŁA SAM KOMENTARZ
Konstytucja Apostolska Ojca Świętego Jana Pawła II O uniwersytetach katolickich
KSIĘGA RUT BIBLIA EDYCJA ŚWIĘTEGO PAWŁA
LIST DO EFEZJAN BIBLIA EDYCJA ŚWIĘTEGO PAWŁA
Intronizacja upadłego Archanioła Lucyfera dokonała się w Cytadeli Kościoła Katolickiego Bazyliki Św

więcej podobnych podstron