WIELKIE KAMPANIE
Spędzenie urlopu w Kairze niosło ze sobą szereg atrakcji. Najważniejszą z nich stanowiła dla żołnierzy możliwość umycia się. Wciąż mało im było wody, kąpieli i pływania w basenach, których tu nie brakowało. Dla wielu ważne też były innego rodzaju uciechy - zachorowalność na choroby weneryczne była wskutek tego ogromna. We wszystkich klubach nocnych i kabaretach oglądano taniec brzucha, w kinach zaś -najnowsze filmy. Do Kairu przyjeżdżali artyści, by zabawiać swych żołnierzy. Wielką uciechą była możność delektowania się nie tylko posiłkiem, ale i jego oprawą: w okopach nie było przecież miejsca dla czystych talerzy, sztućców czy serwetek. To właśnie w stolicy Egiptu, jak nigdzie indziej, żołnierze uświadamiali sobie, jak nieurozmaicona jest ich frontowa dieta.
▲ Żołnierze nowozelandzcy w rozmowie z miejscowym przewodnikiem.
▼ Zmotoryzowane oddziały żołnierzy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich.
chów rzucały pospiesznie broń.
6 lutego 1941 roku słońce wzeszło nad jednym z najosobliwszych pól bitewnych w dziejach wojen. Porozrywana, licząca w sumie 30 tysięcy ludzi kolumna rozciągnęła się na 32-kilometrowym odcinku drogi; jej ogon sięgał aż pod Ghemines. Większość Włochów stłoczyła się w ciężarówkach, które posuwały się bardzo wolno, krótkimi skokami, do przodu. Wyczekiwano szansy wyrwania się z matni. Zadaniem trzech tysięcy Brytyjczyków było pozbawić 10. Armię jakichkolwiek złudzeń.
Ostatnia szansa Tego dnia do bitwy stanęło 100 nowiutkich włoskich czołgów M13. Nie potrafiły wprawdzie przeprowadzić skomasowanego ataku, lecz i bez tego miała to być dla 4. Brygady Pancernej ciężka przeprawa. Brytyjczycy musieli oszczędzać amunicję, zaś przewaga liczebna wroga momentami ich przytłaczała. Artyleria włoska spisywała się dobrze, nie doszło jednak do sforsowania brytyjskiej zapory. Na placu boju zostało 60 spalonych Ml3, reszta zawróciła. Tymczasem Australijczycy wkroczyli do Bengazi (32 km na północ od Ghemines) , gdzie spotkali się z entuzjastycznym przyjęciem.
Merze białych flag Po ulewnej nocy, o świcie 7 lutego Włosi zaatakowali raz jeszcze. Czekali na nich zmarznięci, głodni, spragnieni i wciąż — mimo dostawy amunicji — niebezpiecznie słabi Brytyjczycy. Włochów prowadził osobiście dowódca, gen. Tellcra. Klin uderzeniowy stanowiło 16 wozów Ml3. Pod osłoną silnego ognia artylerii, Tellerze udało się wyminąć pozycje trzymane przez 4. Brygadę Pancerną. Włosi rzucili się. desperacko na stanowiska grupy Coom-be’a. Gdy przerwali linię obrony i ruszyli ku stanowisku dowodzenia Coombe’a, wydawało się, że nic już ich nie powstrzyma i że pokonają tę ostatnią przeszkodę. Czołgi prowadziły pojedynki z działami, piechota starła się w walce wręcz.
Koniec przyszedł nagle. Na polu bitwy płonęło 16 czołgów. Tellera
110