Żeglarzu opowiada o wyprawach Szwedów do Sjorklandu: Ingwar prowadził ze sobą na wschód wielkie wojsko i umarł w Sjórklandzie. Na wielu głazach-pomnikach ustawionych w Szwecji widnieją inskrypcje runiczne z imionami -wojowników, którzy brali udział w wyprawach pod wodzą Ing war a.
(Usytuowanie geograficzne Jiutlandii — .położonej .na styku Morza Bałtyckiego z Morzem Północnym oraz połączonej z kontynentem — ułatwiało Duńczykom drogę na zachód, jak i na wschód czy południe. Ich napady jednak ■kierowały się głównie na południe i zachód. Wyprawy ko-nunga duńskiego Godfreda na samym początku IX w. •przeciwko słowiańskiemu .plemieniu Obodrzyców doprowadziły do bezpośredniego zetknięcia się zdobywców jutlandzkich z państwem Franków, które za czasów Karola Wielkiego osiągnęło szczyt swej potęgi. Karol, podporządkowawszy sobie Sasów, dążył do rozciągnięcia swej •władzy również na Obo-drzyców oraz inne sąsiadujące z Duńczykami plemiona. Właśnie w tym okresie w południowej Jutlandii rozpoczęto budowę wschodniej części Duńskiego Wału. Widocznie Godfred, obawiając się inwazji Franków, śpiesznie podejmował kroki obronne. Na morzu czuł się silniejszy.
^Rozpoczęły się napady floty duńskiej na wybrzeże fryzyjskie. Lądujące tu oddziały duńskie rozbijały załogi frankońskie i narzucały daninę rodzimej ludności. Ko-nung Godfred — jak pisał Einhard, biograf cesarza Karola Wielkiego — uważał się za pana Germanów, Fryzów, Sasów i Obodrzyców oraz wręcz chełpił się, że może .zdobyć stolicę Karola Wielkiego, Akwizgran. Jeśli nawet dopuścimy, iż historyk frankoński zagęszcza ciemne barwy, to jednak niebezpieczeństwo, jakie zawisło nad północnymi ziemiami cesarstwa Karola Wielkiego było całkiem realne. Karol musiał wznosić nad morzem umocnienia oraz szykować okręty do walki z Normanami; rozmieszczał je w ujściach francuskich i niemieckich rzek wpadających do Morza Północnego. Szło tu nie tylko o bezpieczeństwo jego państwa, lecz również o losy zyskownego handlu, jaki prowadzili fryzyjscy kupcy. W toku walk Godfred zginął z ręki własnego drużynnika
(810 r.). Ludwik Pobożny, syn Karola Wielkiego, wykorzyr-stując waśnie między następcami Go tf reda, zaatakował Duńczyków. Toczył wojnę ze zmiennym powodzeniem. Obodrzyci to wspierali Franków, to znów Duńczyków. Na jakiś czas jednak Ludwikowi udało się obronić swe państwo .przed skandynawskimi piratami.
Tych właśnie czasów dotyczy opis Duńczyków pozostawiony przez frankońskiego poetę[Ermolda Nigela. W wierszu opiewającym Ludwika Pobożnego pisze om o Duńczykach (lub „Normanach —- jak często się ich nazywa w języku frankońskim”), że są to ludzie zwinni i bystrzy, zręcznie władający bronią, a „żeglowanie po morzu jest ich rzemiosłem”; mają „piękne oblicza, szlachetną postawę i są wielkiego wzrostujwedług legendy od nich pochodzi ród Franków”. Poeta opowiada następnie o misja, którą cesarz wysłał w celu nawrócenia Duńczyków na prawdziwą wiarę. Misja powiodła się i pewnego pięknego dnia na Renie, w pobliżu Ingelheim, gdzie .przebywał wówczas Ludwik Pobożny, ukazały się setki okrętów pod białymi jak śnieg żaglami. Na czołowym okręcie stał ko-.nung duński Harald. Przybywał wraz ze swymi krewnymi i drużyną, aby przyjąć chrzest. Po obrzędzie cesarz Ludwik, ojciec chrzestny duńskiego konunga, szczodrze obdarował swego chrześniaka, który stał się jego lennikiem.
C Trudno ustalić, w jakiej mierze wiarygodny jest ten
/ opis, sporządzony przez nadwornego poetę, pragnącego
i wychwalać swego pana. Najprawdopodobniej konung duń-
\ z'
Vjski ochrzcił się głównie po to. ażeby dostać prezenty. Nic nie wskazuje, że Duńczycy wtedy właśnie przyjęli chrześcijaństwo. W związku z tym warto przytoczyć ciekawą opowieść zakonnika z Saint Gallen. Otóż Ludwik Pobożny •wymagał od wszystkich przybywających do niego Normanów, aby przechodzili na nową wiarę. Wielu z nich czyniło zadość owemu żądaniu, ale głównie po-wodowała nimi chęć otrzymania od Franków przy chrzcie odzieży i podarków. Pewnego razu zjawiło się prawie pół setki pogan prosząc, aby ich ochrzczono. Nie dla wszystkich wszelako wystarczyło ubiorów do tej ceremonii. Wówczas zaczęli oni rwać materiał na kawałki i dzielić go między siebie. Jeden z najstarszych spośród nich wyznał szczerze: „Chrzciłem
7*
99