26

26



Zadzwonił na gospodynię i wszyscy poszliśmy do kuchni. Pani A. rozłożyła biały, lniany obrus na kuchennym siole. Potem postawiła porcelanowe filiżanki i spodki. Doktor Buckley posadził mnie obok siebie.

—    Muszę się opiekować moim małym pacjentem — orzekł i wziął tekturowe pudełko obwiązane sznurkiem. — Byłem uprzedzony o waszym przybyciu. Siostra Canucl zadzwoniła do mnie i kazała mi się dobrze tobą opiekować.

Siedzieliśmy przy herbacie i pączkach przez około godzinę. Rozmawialiśmy, a Colctte przy każdej sposobności robiła miny za plecami lekarza. Ignorowałam ją, dystyngowanie pijąc herbatę, z wyprostowanym małym palcem, kiedy podnosiłam filiżankę do ust. Prowadziłam kulturalną konwersację. Potem doktor Buckley powiedział, że musi gdzieś zadzwonić i wyszedł.

—    Nic będzie wam przeszkadzało, Jeśli zapalę? — spytała pani A. wyjmując paczkę Gold Flakc'dw

—    O Jezu, już myślałam, żc pani nie zapyta. |a tcZjuż nie mogę wytrzymać — przyznała Coletle wyciągając swoją czerwoną dłoń.

Myślałam, żc pani A. się oburzy, ale ona była w porządku.

—    Nic daj sie mu złapać. Chcesz Jednego? — zwróciła się do mnie.

—    Nie, dziękuję.

Wzruszyła ramionami. Chyba myślała, żc Ją źle osądzam.

Czułam się nieswojo czekając tu z Coletle. która wypuszczała kłęby dymu nosem. Pani A. patrzyła na zegar

—    Siostra Carmcl nie byłaby zachwycona — powiedziała i natychmiast podskoczyła. — Szybko! Odłożył już słuchawkę. Daj mi to — krzyknęła i zgasiła papierosa w zlewie.

Doktor Buckley otworzył drzwi i wyglądał tta zadowolonego.

—    Zaczęło padać, więc zorganizowałem wam samochód z. młodym, kulturalnym kierowcą.

Spojrzałyśmy po sobie. Nic mogłyśmy wrócić do zakonu z. młodym, kulturalnym mężczyzną.

—    A co powiedzą zakonnice? — spytała pani A. wyrzucając mokrego papierosa do kosza.

—    Powiedziałem mu, żeby je wysadził na ulicy, kawałek dalej — doktor Buckley zaczął ruszać brwiami. Miało to być pewnie intrygujące, czy miłe. Tak naprawdę wyglądało jednak głupio.

—- W takim razie wszystko w porządku, bo nic możemy się dać złapać — ostrzegła Colettc.

—    Dziękujemy bardzo — powiedziałam. A Coletle dalej robiła miny za plecami lekarza, pokazując mi, że jest szalony. Pani A. dostała ataku śmiechu i wyszła z kuchni.

—Już za chwilę miody człowiek przyjedzic — oznajmił doktor Buckley chodząc w tę i z powrotem i dzwoniąc monetami w kieszeni. Jego długie, chude nogi były bardzo ruchliwe, a w swych granatowych spodniach wyglądał jak listonosz.

Ktoś zatrąbił i podeszliśmy do drzwi. Młody mężczyzna był gruby i spocony. Siedział wciśnięty za kierownicą starego lorda cortiny. Doktor Buckley przedstawił nam Jeromc’a. Jeromc nie poruszył się. ani nie odezwał. Od razu zapalił silnik.

—    Jeromc, daj młodym damom szansę wejść do środka — zawołał doktor Buckley. —Jeromc jest trochę narwany, ale ma serce na właściwym miejscu — dodał przepraszająco. —Jestem pewny, że się od razu polubicie.

Kiedy wsiadałyśmy do samochodu, próbowałam się uśmiechać.

—    Ale kulturalny! — Coletle zamruczała wściekła.

Pomachałam doktorowi Buckley'owi.

—    Opiekuj sic tymi młodymi damami, Jeromc. Odpowiadasz za nie swoim Życiem

jeromc mruknął coś i ruszył, bo zakonu jechaliśmy w milczeniu. Jeromc przyśpieszał coraz bardziej jadąc środkiem jezdni i ostro biorąc zakręty. Próbowałam na niego nic patrzeć, ale mój wzrok co chwila lądował na jego okrągłych plecach 1 ciemnych plamach od potu na koszuli. Z każdą minutą plamy zdawały się powiększać. Może się pocił, bo był wstydliwy. Nie chciałam o rym myśleć. Odezwał się tylko ra/.

—    Myślałem, że się śpieszycie — powiedział zauważając, że ze strachu trzymamy się siedzeń.

Nikt nas nie widział, jak wysiadałyśmy z przerdzewiałego forda niedaleko klasztoru. Coletle nie chciała nawet na niego spojrzeć. Rzuciłam „do widzenia”, ale nie mogłam się zdobyć na spojrzenie w oc7.y Jeromc’a. Wykrztusiłam to do;jego pleców. Nic nie odpowiedział, tylko włączył bieg i odjechał. Coletle aż kipiała.

—    Powiem ci tylko jedno. Jeśli wpadniemy w tarapaty przez tego tłuściocha, to podam Buckley^ do sądu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0114 mrówki sprowadzają się do nasze; kuchni. Znaczą wyraźny szlak na kuchence i na blacie, a
IMGp74 Zadanie I. (0-1 P-) Kuchnia w gospodarstwie państwa Kowalskich jest królestwem pani Ewy Kowal
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe Doszliśmy do drzew i pani powiedziała, że nie wolno na nie wcho
► silikon bez rozpuszczalników ► odporny na powstawanie pleśni i grzybów do kuchni, łazienek i kabin
BEZROBOCIE to taka sytuacja na rynku pracy, kiedy to nie wszyscy zdolni do pracy i chcący pracować t
41599 skanuj0114 mrówki sprowadzają się do nasze; kuchni. Znaczą wyraźny szlak na kuchence i na blac
79 (73) Kto pomagał zanosić potrawy na stół wigilijny? Kiedy wszyscy zasiedli do stołu? Połącz wyraz
s 79 Kto pomagał zanosić potrawy na stół wigilijny? Kiedy wszyscy zasiedli do stołu? 0 Połącz wyrazy
Zadanie 44Operację gospodarczą Wydano materiały do produkcji zaksięgowano na podstawie dokumentu, kt
252 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. nistrant zadzwonił na podniesienie, rozległ się straszny huk w powi

więcej podobnych podstron