odpowiedź — tak zawsze mawiała Delia. Po prostu teraz musiałam tylko poczekać na kolejny ropień.
Ale jak na złość nic dostałam żadnego ropnia, kiedy byłam w domu. Dostawałam je chyba tylko wtedy, gdy byłam w Mayo. Zastanawiałam się, czy nie ma to nic wspólnego z jedzeniem, jakim tam nas karmili. W domu jadłam więcej świeżych owoców i warzyw. W Mayo warzywa były niejadalne i prawic nigdy nie dostawałyśmy owoców. Raz na jakiś czas przysługiwał nam jeden banan do śniadania. Oprócz dziewczyn z ostatniej klasy, które zostały Dziećmi Maryi. One zawsze dostawały banany na śniadanie. Ale była wśród nich jedna dziewczyna z Dublina, która nie chciała zostać Dzieckiem Maryi i nigdy nie dostawała banana. Każdego ranka Colnr obrzucała jej stolik ponurym spojrzeniem.
Nienawidziłam mięsa, odrzucało mnie na sam jego widok. Nie mogłam też znieść ani jego zapachu, ani wyglądu. Myślałam o tłustych podeszwach, które dostawałyśmy w szkole. Nie tylko dlatego nic lubiłam mięsa, że było to okrutne dia zwierząt. Nie znosiłam uczucia przeżuwania mięsa, ścięgien i muskułów. Kiedy patrzyłam na nerki, myślałam o nclronach zbierających odpady. Każdy nefron posiadał kapsułkę z małymi niteczkami krwi. Wyobrażałam sobie to okropne uczucie brania tego do ust, nie mogłam Się oprzeć wrażeniu, że krwiste niteczki wejdą mi między zęby. Cała tradycja spożywania mięsa była związana z naszą naturą dzikusów. Obrzydlistwo! Jedzenie udka kurczaka niczym nie różniło się od rozrywania uda jelenia przez lwa. Było to związane ze stawaniem się kobietą i rodzeniem dzieci. Byciem tłustym i dzikim. Mężczyźni polowali na zwierzęta i je zjadali. Kiedyś widziałam u rzeźnika królika obdartego ze skóry. Płakałam za każdym razem, kiedy o tym pomyślałam. Trwało to chyba dobry tydzień.
Chciałam być ponad tym wszystkim. Żałowałam, że nie mogę opuścić szkoły i zamieszkać gdzieś z Colette. Żyłybyśmy na jogurcie i papierosach. I oczywiście paliłybyśmy marlboro.
Tego wieczoru, kiedy wróciłam do Mayo, nic mogłam się doczekać, żeby poopowiadać dziewczynom, a szczególnie Colette, o testach, które mi robili w szpitalu, i o tym, że siostra przełożona uważała, że mam anoreksję.
— Włożyli mi gazik do nosa i naprawdę czułam się, jakby wpychali mi do mózgu rozgrzany do czerwoności pogrzebacz. Nabrali do ogromnych strzykawek tak dużo krwi, że przez sześć godzin nie mogłam podnieść głowy z poduszki.
— O Jezu! — westchnęła Trish.
Colette zaśmiała się i zaczęła przewracać oczami, ale byłam tak zadowolona, że ją widzę, ii wcale ml to nic przeszkadzało. Owinęła się w pasie moją zasłoną i tak stała zwieszona na storach, przyciągając uwagę do swojej talii osy.
Ale nie tylko ja miałam co opowiadać. Trish i Colette były na taiieach. Trish nie tylko znalazła tam sobie chłopaka, ale na dodatek był on popularny wśród młodzieży. Nosił koszulę i szelki po dziadku. Nic podobało mi się to. Nadal wolałam Colette od jakiegokolwiek chłopaka, bez względu na to, co nosił. Oprócz Johr>ny'ego, ale on był kimś w rodzaju wymarzonego i nierealnego chłopaka.
— Johnny przyjedzic nas odwiedzić.
— O nie.
— Co ci Sie nic podoba? Nie musisz Się z nim spotykać, jeśli nie chcesz.
— Dlaczego miałabym chcieć się z nim spotkać?
Colette zaczęła coś nucić i biegać wokół łóżka trzymając się zasłony.
— Zerwiesz je.
— Nic mnie to nic obchodzi! Nic mnie to nie obchodzi! Jestem
zakochana!
Żołądek podszedł ini do gardła, chyba nie mówiła w tym momencie o mnie. Spodziewałam się tego. ale nie byłam Jeszcze na to przygotowana. O nic nie pytałam. I tak nie miałoby to sensu. Bez względu na to, co bym robiła, i tak musiało się to kiedyś stać.
Colette oznajmiła Jednak, że ma sekretny romans z dostawcą pieczywa. Mówiła, że jest świetnym kochankiem i żc nosi kolczyk w uchu. Wpatrywałam się w nią i uznałam, żc zmyśla. Po prostu chciała udawać dorosłą przy Trish i dlatego nie przeszkadzało mi to zbytnio. Ja byłam bardziej dojrzała. Nie chciałam udawać, że też mam chłopaka.
Ale kiedy Colette przyszła do mnie do łóżka, chciała rozmawiać tylko o swoim kierowcy. Prawie w ogóle mnie nic dotykała, oprócz lekkiego szczypnięcia w ramię, gdy sądziła, że jej nic słucham. Powie-
-97-