(tew/istb
Pamiętani próbę, kiedy graliśmy numer, który juz wcześniej kilku razy przerabialiśmy. Szło mi wtedy całkiem nieźle. Czułem, że nic jest to jeszcze takie, jakie powinno być. ale grałem nienajgorzej. Teraz kompletnie mi nie wychodziło. .Spóźniałem się, grałem co innego. Doszło do lego, że przerwaliśmy granie. Czułem, żc coraz, bardziej rośnie we runie napięcie. W pewnym momencie rzuciłem saksofon i wyszedłem. Pojechałem na bajzel. Już wiedziałem, ze znów muszę zaćpać. Udało mi sic kupić od razu towar - tym razem od chłopaka, którego znałem z Grzmiącej. Został jeszcze, gdy zaczynałem urlop. Któregoś dnia schlał się i go wywalili. Później dowiedziałem się. jakie dokładnie były jego losy po wyrzuceniu z Grzmiącej. Od razu po przyjcźdz.ic do Warszawy zaczq! ćpać. Potem trafił do ośrodka w Zagórzu. Po zrobieniu badań okazało się. że jest nosicielem. Wówczas nie było ośrodków, które przyjmują nosicieli. Został na lodzie. Wrócił do Warszawy i ćpał dalej, ale nikomu nic powiedział, żc ma plusa. To się okazało dwa albo trzy miesiące później. Pamiętam, że. był bardzo miły, czuło sio. ze zabiega o kontakt. Cały czas powtarzał, że byliśmy kolegami i że to zobowiązuje, żebym zawsze do niego przychodził. gdy będę go potrzebował. Przychodziłem do niego i on mi dawał swój sprzęt. Wtedy zupełnie nie znalem realiów. Wiedziałem, że jest coś takiego jak HIV na Zachodzie. Były pogłoski, że trafił do Polski, bez publicznego potwierdzenia tego faktu.
Pierwsza fala i potworne żniwo, bo nikt nic zdawał sobie z lęgu sprawy. Załapałem się na nią przez takich ludzi, którzy po kurewskn zarażali innych. Bo też nic byłem jedyną osobą, którą Wiesiek zaraził. Załapali się i jego dziewczyna, i kumple. Większość nie chciała się do tego przyznać. Choć pamiętam dziewczynę, która się- przyznała - tn było w styczniu 1989 patrzyłem wtedy na nią z podziwem. Braliśmy wszyscy i ona powiedziała: „Mnie daj ostatniej, bo jestem zarażona.” Większość wtedy się od niej odsunęła, chcieli być jak najdalej. Dopiero później ludzie pilnowali, by mieć własną stizykawkę i gotować towar pochodzący z bajzła. Ja też gotowałem towar, jeśli go sam nie robiłem.
52
To przez te pierwsze kilku dni mogłem się zarazić. Kiedy brałem z bajzla. Później zacząłem sam robić. Po tygodniu obudziłem się na głodzie. Psychicznie czułem się fatalnie, ale leż i pogodziłem się. z tym Pogodziłem się ze swoją przegraną.
Obojętność. Stwierdziłem wtedy, że teraz chcę grzać, ta gra mi pomaga, więc będę to robił. Spotkałem Jarka, znajomego z Grzmiącej, który miał chatę. Też zaczął brać. ! dogadaliśmy się. że będziemy robić razem tylko dla siebie. On gdzieś pracował i nie musiał sprzedawać towaru.
Drugi laki moment był chyba przy pierwszej próbie odwyku.
Nie grałem już z kapelą. Po koncercie zrobiliśmy sobie dwa tygodnie przerwy. Sporo było emocji i napięć między nami. Mieliśmy się spotkać do-
pi ero tydzień przed nagra- Braliśmy wszyscy Iliami. Przez tc dwa (ygo- \ 0113 pOWicdZIdłćl! dnie znalazłem się już - Mnie daj ostat-W ciągu, tak że me bar- niej, bO jestem dzo byłem w stanie co-kol wiek zrobić. Wydawa- zarazon«1, ło mi się, że produkcja w moim przypadku to oszczędność czasu, ale trzeba było wszystko dobrze zorganizować, robota nie była jeszcze rozkręcona. Stało się więc tak, żc jak już był czas naszej próby, to jeszcze potrzebowałem dwóch godzin do źrebienia końca odpalu i wtedy na próbę nie poszedłem. Wszystko się. rozpieprzyło. Jak doszło do nagrań, to już beze mnie.
Wyjechaliśmy wtedy z Jarkiem w góry. Bardzo brakowało mi poczucia, że coś robię, jestem potrzebny. Robienie narkotyków nie zaspokajało moich ambicji. On skończył pracę, czy też został z niej wywalony. Miał chatę w górach i postanowiliśmy pojechać na tydzień, by się odtruć. Czuliśmy się tam fatalnie. Brakowało nam pieniędzy i grzania. Pomęczyliśmy się. jeszcze dwa dni. jedząc konserwy, i wróciliśmy do Warszawy.
Przez krótki czas udało nam się nie brać. Załatwiłem sobie pracę, która dawała mi i trochę satysfakcji, i dużo kontaktów z ludźmi. Miałem poczucie, że robie coś sensownego i że dużo ede mnie zależy. Dużo odpowiedzialności. Szef potrzebował kogoś, kto będzie obsługiwał klientów i jednocześnie pracował
53