222 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie 1 wczesny romantyzm
wielkich masywach o kształcie wydłużonych czworoboków, które spostrzegliśmy w oddali, świątynie i monumenty wspaniałego niegdyś miasta. Kniep, który naszkicował już po drodze dwa malownicze wzgórza wapienne, wyszukał sobie szybko posterunek, pozwalający objąć wzrokiem i odtworzyć szczególny obraz tej pozbawionej wszelkiej malowniczości okolicy.
Ja kazałem się tymczasem jakiemuś tubylcowi oprowadzić po budowlach; moim pierwszym wrażeniem było zdumienie. Znajdowałem się w całkowicie obcym świecie. Stulecia, przechodzące w swym rozwoju od form dostojnych do powabnych, współtworzą i kształtują w swym duchu człowieka. My, sposobem patrzenia, a przez to i całą swą istotą, nastawieni jesteśmy na architekturę o smuklejszych proporcjach i za nią się opowiadamy; sprawia to, że natłok brył zwalistych, stożkowatych kolumn wydaje się nam przykry, a nawet straszny. Wkrótce opanowałem się jednak, sięgnąłem pamięcią do dziejów sztuki, przywołałem na myśl ducha epoki, w której tak budowano, uprzytomniłem sobie surowy styl dekoracji rzeźbiarskiej i — nim minęła godzina — czułem się już zupełnie ze wszystkim oswojony, a nawet sławiłem dobrego ducha, który pozwolił mi na własne oczy ujrzeć te tak dobrze zachowane budowle — żadna ilustracja nie daje bowiem o nich właściwego pojęcia. Na rysunku architektonicznym wydają się one bardziej eleganckie, a w ujęciu perspektywicznym cięższe niż są. Dopiero gdy poruszamy się wśród nich — okrążamy je i przechodzimy przez nie — nadajemy im właściwe życie: znów dostrzegamy w nich to, co chciał tu zawrzeć — i zawarł — budowniczy. W ten sposób spędziłem cały dzień, podczas gdy Kniep zajmował się pracowicie sporządzaniem dla nas jak najdokładniejszych szkiców. Jakże byłem rad, że się o to nie muszę niepokoić i że będę mógł tak pewnymi notatkami wesprzeć swoją pamięć! Nie dało się tu, niestety, przenocować; wróciliśmy do Salerno, a następnego dnia wczesnym rankiem wyruszyliśmy do Neapolu. Wezuwiusz widziany od tyłu, wśród najżyźniejszej z okolic, topole jak olbrzymie piramidy przy trakcie na pierwszym planie. Krótki postój ofiarował nam ten przyjemny widok.
Tłum. A. PalMtka
Proste naśladoumictioo natury, maniera, styl *
Nie będzie może zbyteczne wskazać dokładnie, co rozumiemy przez te słowa, którymi nieraz będziemy się posługiwać. Chociaż bowiem używa się ich już od dawna w pismach i chociaż wydaje się, że są one zdefiniowane w dziełach teoretycznych, to jednak przeważnie każdy używa ich według własnego rozumienia i mniej lub więcej sobie przy tym wyobraża, zależnie od tego, czy ostrzej, czy też mgliściej zrozumiał pojęcie, które mają one wyrażać.
Proste naśladownictwo natury
Gdyby artysta, obdarzony naturalnym talentem, wyćwiczywszy ledwie oko i rękę na wzorach, zwrócił się ku przedmiotom natury i naśladował wiernie i pilnie ich kształty oraz oddawał jak najdokładniej barwy, nigdy nie oddalając się od natury i zawsze w jej obliczu zaczynając i kończąc każdy obraz, który miałby wykonać — to: byłby on zawsze artystą godnym szacunku; nie można by mu przecież poczytać za błąd jego niezwykłej prawdziwości, jak też pewności, mocy i bogactwa jego prac.
Gdy rozważymy dokładnie te warunki, to spostrzeżemy z łatwością, że w ten sposób zdolna, lecz ograniczona natura może przedstawiać przyjemne, lecz ograniczone przedmioty. Przedmioty takie muszą być łatwe i zawsze dostępne, trzeba je móc wygodnie oglądać i spokojnie kopiować; umysł, który zajmuje się taką pracą, musi być cichy, skupiony i winien zadowalać się umiarkowaną rozkoszą.
Tego rodzaju naśladownictwa dokonywaliby więc w wypadku tak zwanych martwych natur ludzie spokojni, dokładni i ograniczeni. Natura tego naśladownictwa nie czyni niemożliwym wysokiego stopnia doskonałości.
Maniera
Jednakże zazwyczaj tego rodzaju postępowanie zaczyna się wydawać człowiekowi zbyt trwożliwe lub niewystarczające. Dostrzega on zgodność wielu przedmiotów, które może umieścić na