i w P°J^.ynku dotychczasowego nosiciela godno-n1 wolników jcdyi i możliwi 5ć chwilo-o ratou ‘ ,a 1>v 1 : zysk-mia schronieni!, póki silniejszy mu <jvvu rrc< z' ;' c ' ^ K‘ 1 w tym zn ‘iczoiiiu, stojącym w nieufnej spr; ecznosci duninym mianem króla, jako przejściowy
•'•u, przetrwał urząd kapłański aż do * sów1 cesarskich... A jednak prawdziwa administracja świąt ego ) :vbytku i jego skarbów nie spoczywała w rekach króia-kapła-' lecz w rękach urzędników miejskich Arycji” 3!.
Taż to klasyczny p zyklad tego, co autor Primitive Cullure na-:1-jł „survival \ To szczątek przeżyciowy wcześniejszego stadium . :Łijnego, szczątek, r.;óry przetrwał, tym mocniej zachowany, < ni er rozumiały — aż do okresu najwyższego rozwoju Imperium jjjymskiego. Jeżeli tak, to musiał mieć swoisty, życiowy sens ,r odmiennych, wcześniejszych warunkach. Należy zejść tylko £ka szczebli po drabinie ewolucyjnej, a zagadka kapłanu-króla • uroczyska Diany Nemorejskiej spod Arycji wyjaśni się całkowite. Ale jeżeli to przeżytek minionego stadium, to trzeba szukać innych śladów tego samego obrzędu, tak bowiem nakazuje meto-is cwolucyjno-pcrównawcza, uznająca „similiarity uf the wur-frmgof the human mind in all raccs u/ men” (podobieństwo funkcjonowania ludzkiego umysłu u wszystkich ras ludzkich) 1. "Trzeba przypomnieć sobie, co nakazuje w takich przypadkach zetoda ewolucjonistyczna. A mówi ona wyraźnie: „Przy bada-~ach rozwoju określonego zjawiska religijnego zbiera się z różnych części świata możliwie najwięcej przykładów i porządkuje r.ę je w szeregi tak, jak w myśl logiki i psychologii powinny one układać się kolejno jako szczeble ciągłego rozwoju. Trzeba się ficzyć z tym, ż rt-ligia rozwinęła się z magii, wyobrażenia świę-
tości z tabu, że wiarą w bó twa poprzeć!/ ć musi;*' * wiara w duchy i demony, że wyobrażenie licznych bogów jest bezwzględnie starsze niż jedynego Boga, czy też że poC/ątk°wa wiara w prosto dalsze życie w grobie rozwinęła się poprzez wiele wyk rytych
oś
l-
u
ę
różnych częściach świata po • łni h s idiów w w lżenie moralnej zapłaty w zaświatach” :2.
p
i
Metoda porównawczo-cwolucyjna, a właściwie „zestawiająca” szkoły antropologicznej razi dziś swoją sztucznością i dowolnością założeń. Ale nikt nic może odmówić j: j i dziś swoistego dynamizmu badawczego i szerokich pcfspektyw. Roz niej nigdy nie odważyłby się uczony angielski wypłynąć •’ T yyp^;-Aiic.ilnwg.L* - *
ko m para tys tyk i et nogrn f i czno- fo l k lor ys tycznej.
Frazer nie poprzestał na wskazówce zawartej w określeniu „barbarikón kni Skythikón ćfhos”, tzn. nie tylko sięgnął po scytyjskie źródła dziwnego obrzędu zabijania dawnego kapłana-króla przez następcę. Szukał po całym świecio przykładów wykrytego starego wzorca. I wykrył prawidłowość, która nic zatraciła i obecnie posmaku sensacji naukowej: oto król stanowił w rolniczych społeczeństwach tradycyjnych uosobienie płodnej siły gleby. On to w imieniu poddanych dokonywał magicznych zabiegów w celu uzyskania lepszych plonów. A biada mu, jeśli opadł z sił i utracił swoją królewsko-zapładniającą moc. Musiał wtedy ulegać silniejszemu następcy. W tych czterech zdaniach zawierają się przewodnie myśli szkoły mitu i rytuału (patrz rozdział XI). Szkoła ta opiera się na założeniach myśli Jamesa Georgcki Frazera i przyznaje się do tego z całą otwartością.
Ostatnio podsumowania wkładu Frazera do współczesnego religioznawstwa angielskiego dokonał ir.anchesterski uczony Samuel George Frederic Brandon: „Wyszedłszy... od chęci zrozumienia ponurego, lecz ciekawego obyczaju... w gaju Diany znad jeziora Nemi, Frazer rozszerzył swe badania na podobne obrzędy w innych wiekach i częściach świata. W wyniku tych przeogromnych trudów (prodigious Iabuurs)- wielki uczony mógł wykazać, jakim żywotnym czynnikiem w religijnych .pojęciach i praktykach były zabiegi człowieka o płodność .ciasnego rodzaju, zwierząt i pól. Te zabiegi przybierały rozmMte kształty .. ale jeden z n*ch zyskał taką regularność przejawów, że trzeba go było '^nać za jedną /. podstawowych koncepcji lu „kiego umysłu n k
T-rr.* ".*!!!»' -"T"
I znów muszę krytycznie ustosunkować się do przedstawiania metody ^ w-zc. r ., iuc1. nej jako metody po prostu porównawczej: compara-Jtu tluuu (M. Nowaczyk, loc. cit., s. :JG). Przecież porównywanie ze sobą kilku czy wszystkich r<-:i nie musi opierać rię na założeniu para-.- .0 . . .'r.v o Je : to już specialite dc la Maison antropologicznego
Mtejonizmu. Mam też poważne wątpliwości, czy metodę porównawczo--> . ... '! ię ’ «ato o 1• do koniparitystyki i li ii branych całościo-
•i jej domeną j pewnych prz życia
n ■ Hijn ;o. qj podobieństwo poczynań fenomenologii rc ligli.
nym-rr-rm-n', ■ -im . ltT ^.il!Uiig