I cały nasz wyrób krajowy Byt wolny, by! wolny cet Więc przeto zbyłeś swej głowy.
Nie twój będzie zasiew nowy I ziaren nie będziesz juz mełł.
_ ' ror7v Zagórski napisze po
W loku podobnych °,Th O d ęna !»»•
niespełna dziesięciu lamchO^ę^^ ^ w żagarach,
£ ZZZZaJT^d „swoich", Ki- » P"1-
lotami młodo polszczyzny-. 9 , powiem, w W i e r-
mi jedynie w Hymnach
szach przygodnych zn « e „ AJe znow
siki, takie .jak: ■ Z ZnZiądo ra/u, gdzie
barok, gdyż siowa (e szczęśliwości; barok skoja-
grzebany wróg ma. m trzeba 'zwrócićuwagę na szcze-rzony z secesją — ' tu (.rz® . (c w sWOim głównym
golną poetykę HY mn° ' ^„żonego okrucieńsiwa-
nurciemonologi nie iekiur, ale
mi pierwszej wojny s przychodzi na mysi
przeżyć i obserwacji grozę wojen Na-
Goya, którego obrazy pr ^ iIustTacje do Hym-poleońskich mog yby f przede wszystkim
nów. Większość z nich to uiw y yczJowieka sprzed
mówione, odzwierciedlane soJiioguia ob-
Iat sześćdziesięciu, * ^zis Baudelaire’a, natraf y
nażonego serca. ^C;zy W' d nam się P^tensjonalny na niejeden zwrot, który Y cr/asach nie raZiJby mena-czy sztuczny, a e w ^mtych się albo. tępieje
furalnością. Zmienia się wiąz, y yckie zresztą,
nasza wrażliwość na s owo nie Y ]irycZng, skoro
mvv' debiutancki tom Wittlina osiągnął trzy wydania, w lidach 1920—1929, a i dziś stanowi nadal lekturą przejmującą i świetną.
Pierwsza edycja Hymnów ukazała się nakładem poznańskiego „Zdroju", który skupiał polskich ekspresjonistów, przypisano więc Wittlina mechanicznie do (ej szkoły. W istocie, jak się zdaje, Wittlin byl jej doić obcy, a wynika to między innymi ze wspomnienia, jakie poświęci1 zmarłemu przyjacielowi, Janowi Sturo-wl, zapalonemu ekspresjoniście. Charakteryzując Stura I jego twórczość, autor uwag o nim powiada pośrednio, /e w teorii i praktyce poetyckiej stał na przeciwnym biegunie: „Ekspresjonizm uważał za jedno z naczelnych swych zadań deformację potocznego sensu słów [...] Narzucał światu wiarę w ducha językiem, którym świat nic władał i którego nie rozumiał..." Wittlin w H y m-n a c h słów nie deformował nigdy, a w Wierszach przygodnych zaczął sprowadzać słowo do znaczeń najbardziej potocznych i najzwyczajniejszych, ale tak, by przywracać mu elementarny blask poetycki, docierać w każdym słowie do jego osobności, którą scholastycy nazywali bytem realnym. Wiersze budowane z takich slow właśnie, które Wittlin zobaczył jak gdyby po raz pierwszy, choć widział je przedtem nieskończoną ilość i azy, uznał poeta za egzystencje, skoro, niestrudzony w sublimowaniu i krystalizowaniu swoich odczuć lirycznych, ostatni ich etap nazwał Esencjami. Odwrócił więc, jak egzystencjaliści, kartezjański pewnik: ,,Cogito, ergo sum", przyjąwszy za zasadę: „Sum, ergo cogito", jestem, a więc myślę. Podobny zresztą sens ma epigraf wzięły z Rozmów Goethego z Ecke-r mannę m, którym Wittlin poprzedził Wiersze przygodne: „Wszystkie moje wiersze są wierszami okolicznościowymi, są one inspirowane przez rzeczywi-
14
15