HYMN O RĘKACH
Mów ciszej.
W tej chwali, kiedy moja dusza Drzemie z oczyma na wpół zmrużonemi, Milion rąk się porusza Na całej ziemi.
O ręce, ręce, szczodrobliwe ręce!
O ręce, ręce, pracowite ręce!
0 ręce: dwa żywe przekleństwa!
1 te, co biją, i te, co mordują,
1 te, co wszystko czują,
I te, co bielą swojego panieństwa Do macierzyństwa w ciszy się gotują,
I te, co wrzeszczą lub wyją jak psy,
I te, co kwilą jak w kołyskach dzieci,
I te, którymi natchnieni poeci I święci mistrze wszelkiego tworzenia W chwilach natchnienia lepią swoje światy, O ręce,
Waszą niech będzie ta pieśń uwielbienia.
O ręce — kije, o ręce — łopaty,
O dłonie — serca, palce — poematy,
Ręce — legendy i płoche jaszczurki,
Najodważniejsze wy podmorskie nurki! Grabie, którymi skąpiec góry złota Zgarnia, magiczne różdżki, spod których
tęsknota
Tryska, gdy w śpiące uderzają struny.
Ręce — pioruny!
Księgi tajemne, z których mędrzec czyta Odwieczne prawdy! O nadgrobne płaczki Ojca nad martwym ciałem jedynaczki!
Wy, dwa pieśoiwe, stęsknione akordy, Gładzące miękko rozbolałe czoła!
Śnieżyste skrzydła anioła,
Roztrzepotane nad naszą niedolą!
Jakże mnie ręce bolą,
Gdy te słowa piszę.
Mów ciszej.
Milion rąk do mnie przemawia Z każdego czynu, z każdego bezprawia,
Z każdej radości, którą człowiek dyszy.
Wszystko na ziemi, co przemijający Ma kształt — stworzone jest ręką
człowieczą,
Lecz ja na sobie czuję dech gorący Wieczności, której ręce nie zniweczą,
Choć gdzie się zwrócę, naprzód albo w tył, Gdziekolwiek spojrzę, za siebie czy
w krąg —
50
51