Pierwszym widomym krokiem zmierzającym do przeobrażenia twórczo! ści dla najmłodszych w duchu nowej pedagogiki i antropologii dziecka była rehabilitacja baśni, uznawanych u nas przez długie dziesięciolecia za literaturę szkodliwą i niepożądaną. Euforyczna moda na baśnie, jaka zapanowała na przełomie XVII i XVIII stulecia, została szybko wygaszona i w dobie oświeJ cenią wyparta przez modę na bardziej wyrozumowaną i artystycznie ambitna powiastkę. Z kolei nastawiony antyintelektualnie romantyzm przywrócił ba-] śnie do łask i umożliwił im przetrwanie w niesprzyjających temu gatunkowi! dekadach XIX-wiecznego realizmu, by z nastaniem neoromantyzmu (moder-j nizmu) mogły cieszyć się kolejnym okresem szczęśliwej koniunktury. Nieco! inaczej sytuacja baśni kształtowała się w zachodnioeuropejskiej literaturze dla] dzieci, gdzie wysoka pozycja tego gatunku była od czasów romantyzmu ostatecznie ustalona i nie kolidowała z interesami pedagogów.
Przekonanie o negatywnym oddziaływaniu baśni na dzieci utrzymywało się u nas przez całą pierwszą połowę XIX wieku, i to pomimo faktu, że fol-klorystyka romantyczna dała pierwsze zbiorki bajek ludowych, a żywe jeszcze! tradycje literatury oświeceniowej kazały pamiętać o cenionych niegdyś ba-1 śniach Franęois Fenelona i Leprince de Beaumont1. Upadek Rzeczypospoli-1 tej szlacheckiej sprawił, że wzory francuskiej baśni literackiej uformowanej w dobie ancien regime’u okazały się anachroniczne, a biorąc pod uwagę bar-j dziej frywolne owoce baśniomanii, wręcz niemoralne. Na takie nastawieniej wpłynął zapewne sąd pani de Genlis jako autorki Listów o edukacji, gdzie pol-1 ski czytelnik mógł przeczytać m.in. te słowa:
Nie, Mc Pani, nigdy ja moim dzieciom czytać nie pozwolę powieści czarodziejskich ani 1001 nocy. Powieści nawet, które Pani d’Aulnoy napisała dla dzieci tego wieku, wcale ich latom nie przystoją. Ani jednej w nich prawie nie masz, której by celem właściwie moralność była. Miłość zawsze jest duszą całej ich intrygi. We wszystkich prawie znajdujemy księżniczkę kocha- ] ną i prześladowaną dlatego, że jest piękną, Księcia piękniejszego od dziennej światłości, umie-j rającego ku niej z miłości, i rywalkę równie szkaradną jak złośliwą, którą brzydka zazdrość i zawiść pożera. A nawet chociażby moralność szczupłego dzieła tego była dobra, nie mogłyby z niej dzieci przyzwoicie korzystać. Najmocniej by w ich imaginacją biła osobliwość i nadzwy- j czajność i nic by w ich pamięci tak żywo nie utkwiło, jak wdzięki mamiących ogrodów i dia-j mentowych pałaców świetność. Wszystkie te gorącej imaginacji płody samemi tylko fałszywe- j mi wyobrażeniami mózg zarażają, spóźniają postępek ich rozumu i wprawiają je w niesmak do książek prawdziwie uczących2.
Melodramatyczność i cudowność to grzechy główne fabuł baśniowych w ocenie pani de Genlis, która miała na uwadze znane jej płody beletrystyki rokokowej. Sporządzając listę lektur dla swej wychowanki na kolejne okresy dorastania, bajki La Fontaine’a i Fenelona zaleciła do czytania dopiero w 16. roku życia - obok dzieł Wergiliusza, Homera, dramatów starogreckich i listów
' Z. Sin ko, Powiastka w Oświeceniu stanisławowskim, Wrocław 1982, s. 40-44.
Z s F- Genlił, Adela i Teodor, czyli Listy o edukacji, Kraków 1806, t. 1, s. 107-108.
pani de Sevigne. Warto dodać, że przeciwnikiem baśni był także Rousseau, przekonany, że dzieciom należy mówić wyłącznie „nagą prawdę”, oraz Kant, który twierdził, że imaginacja dziecka jest i tak wystarczająco pobudzona, by j$ dodatkowo napinać, więc lepiej prowadzić dzieci do prawdy jako bardziej i od tego typu powiastek interesującej i cudownej1 2 3.
Nie uratował baśni nawet fakt, że oświecenie narzuciło jej te same funkcje co Ezopowym apologom, a mianowicie głoszenie określonej nauki moralnej4. Na temat użytecznej „moralności bajek o wróżkach” wypowiadała się jeszcze w latach 30. XIX w. Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, mając na uwadze wątki spopularyzowane przez Perraulta: Świni kożuszek, Szklany trzewiczek, Kapelusik czerwony. Za szkodliwe uważano natomiast baśnie dydaktycznie „nieobrobione”, czyli przekazy ludowe, o których Jędrzej Śniadecki wyrażał się z pogardą jako o fabułach „bez sensu o jakichś królach i królowych albo co gorzej o upiorach i strachach lub o dziadach i babach, co dzieci je-dzm wymyślane przez niańki z ludu dla zastraszenia powierzonych im pociech. Charakterystyczne, że sąd ten, sformułowany w 1822 r., nie wróżył I dobrej przyszłości baśniom ludowym i z góry dyskwalifikował je jako potencjalną lekturę dla dzieci. Było to jednak stanowisko nietypowe.
Trzeba bowiem trafu, że w tym samym roku Jakub i Wilhelm Grimmowie zakończyli wydawanie swego najsłynniejszego dzieła Kinder- und Haus-mrchen (1812-1822), uznanego tyleż za zbiór folklorystyczny, co i lekturę dla dzieci. Ich śladem podążyli u nas liczni kolekcjonerzy i miłośnicy folkloru, co zaowocowało takimi zbiorami, jak Kazimierza Władysława Wójcickiego Klechdy, starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi (1837), Karola Balińskiego Powieści ludu spisane z podań (1842), Lucjana Siemieńskiego Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie (1845), Romana Zmorskiego Podania ibainie ludu w Mazowszu (1852) i najbardziej spośród nich poczytnym Bajanem polskim Antoniego Józefa Glińskiego (1853). Oni również jak bracia Grimm traktowali folklor jako „narzędzie polityki”, dążąc do ocalenia pry-marnych wartości kultury narodowej, i tym samym nobilitowali baśń ludową i do rangi pełnoprawnego gatunku literackiego.
Stanowisko romantyków było w tej kwestii odmienne aniżeli ludzi oświe-| cenią i całkowicie zgodne z pojmowaniem dzieciństwa jako stanu łaski, nace-I chowanego duchową czystością i prostotą. Inaczej też zapatrywali się na rolę i baśni w wychowaniu, tym bardziej że mieli na uwadze przede wszystkim fabuły inspirowane przekazami ludowymi i przez to pozbawione manierycznych naleciałości typowych dla XVIII-wiecznej baśni salonowej. Herder twierdził wręcz, iż: „Dziecko, któremu bajki nigdy nie zostały opowiedziane,
H.L Kóster, Cescbichte der deutschen Jugendliteratur, Miinchen—Pallach 1968, s. 166.
4 Zob. R. Waksmund, Nie tylko Robinson, czyli o oświeceniowej literaturze dla dzieci i mlo-
rozdz. Kariera bajki.
1. Kaniowska-Lewańska, Literatura dla dzieci i młodzieży do roku 1864. Zarys rozwoju, fybr materiałów, Warszawa 1973, s. 309.