IMG915

IMG915



Pierwszym widomym krokiem zmierzającym do przeobrażenia twórczo! ści dla najmłodszych w duchu nowej pedagogiki i antropologii dziecka była rehabilitacja baśni, uznawanych u nas przez długie dziesięciolecia za literaturę szkodliwą i niepożądaną. Euforyczna moda na baśnie, jaka zapanowała na przełomie XVII i XVIII stulecia, została szybko wygaszona i w dobie oświeJ cenią wyparta przez modę na bardziej wyrozumowaną i artystycznie ambitna powiastkę. Z kolei nastawiony antyintelektualnie romantyzm przywrócił ba-] śnie do łask i umożliwił im przetrwanie w niesprzyjających temu gatunkowi! dekadach XIX-wiecznego realizmu, by z nastaniem neoromantyzmu (moder-j nizmu) mogły cieszyć się kolejnym okresem szczęśliwej koniunktury. Nieco! inaczej sytuacja baśni kształtowała się w zachodnioeuropejskiej literaturze dla] dzieci, gdzie wysoka pozycja tego gatunku była od czasów romantyzmu ostatecznie ustalona i nie kolidowała z interesami pedagogów.

Przekonanie o negatywnym oddziaływaniu baśni na dzieci utrzymywało się u nas przez całą pierwszą połowę XIX wieku, i to pomimo faktu, że fol-klorystyka romantyczna dała pierwsze zbiorki bajek ludowych, a żywe jeszcze! tradycje literatury oświeceniowej kazały pamiętać o cenionych niegdyś ba-1 śniach Franęois Fenelona i Leprince de Beaumont1. Upadek Rzeczypospoli-1 tej szlacheckiej sprawił, że wzory francuskiej baśni literackiej uformowanej w dobie ancien regime’u okazały się anachroniczne, a biorąc pod uwagę bar-j dziej frywolne owoce baśniomanii, wręcz niemoralne. Na takie nastawieniej wpłynął zapewne sąd pani de Genlis jako autorki Listów o edukacji, gdzie pol-1 ski czytelnik mógł przeczytać m.in. te słowa:

Nie, Mc Pani, nigdy ja moim dzieciom czytać nie pozwolę powieści czarodziejskich ani 1001 nocy. Powieści nawet, które Pani d’Aulnoy napisała dla dzieci tego wieku, wcale ich latom nie przystoją. Ani jednej w nich prawie nie masz, której by celem właściwie moralność była. Miłość zawsze jest duszą całej ich intrygi. We wszystkich prawie znajdujemy księżniczkę kocha- ] ną i prześladowaną dlatego, że jest piękną, Księcia piękniejszego od dziennej światłości, umie-j rającego ku niej z miłości, i rywalkę równie szkaradną jak złośliwą, którą brzydka zazdrość i zawiść pożera. A nawet chociażby moralność szczupłego dzieła tego była dobra, nie mogłyby z niej dzieci przyzwoicie korzystać. Najmocniej by w ich imaginacją biła osobliwość i nadzwy- j czajność i nic by w ich pamięci tak żywo nie utkwiło, jak wdzięki mamiących ogrodów i dia-j mentowych pałaców świetność. Wszystkie te gorącej imaginacji płody samemi tylko fałszywe- j mi wyobrażeniami mózg zarażają, spóźniają postępek ich rozumu i wprawiają je w niesmak do książek prawdziwie uczących2.

Melodramatyczność i cudowność to grzechy główne fabuł baśniowych w ocenie pani de Genlis, która miała na uwadze znane jej płody beletrystyki rokokowej. Sporządzając listę lektur dla swej wychowanki na kolejne okresy dorastania, bajki La Fontaine’a i Fenelona zaleciła do czytania dopiero w 16. roku życia - obok dzieł Wergiliusza, Homera, dramatów starogreckich i listów

' Z. Sin ko, Powiastka w Oświeceniu stanisławowskim, Wrocław 1982, s. 40-44.

Z s F-    Genlił, Adela i Teodor, czyli Listy o edukacji, Kraków 1806, t. 1, s. 107-108.

pani de Sevigne. Warto dodać, że przeciwnikiem baśni był także Rousseau, przekonany, że dzieciom należy mówić wyłącznie „nagą prawdę”, oraz Kant, który twierdził, że imaginacja dziecka jest i tak wystarczająco pobudzona, by j$ dodatkowo napinać, więc lepiej prowadzić dzieci do prawdy jako bardziej i od tego typu powiastek interesującej i cudownej1 2 3.

Nie uratował baśni nawet fakt, że oświecenie narzuciło jej te same funkcje co Ezopowym apologom, a mianowicie głoszenie określonej nauki moralnej4. Na temat użytecznej „moralności bajek o wróżkach” wypowiadała się jeszcze w latach 30. XIX w. Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, mając na uwadze wątki spopularyzowane przez Perraulta: Świni kożuszek, Szklany trzewiczek, Kapelusik czerwony. Za szkodliwe uważano natomiast baśnie dydaktycznie „nieobrobione”, czyli przekazy ludowe, o których Jędrzej Śniadecki wyrażał się z pogardą jako o fabułach „bez sensu o jakichś królach i królowych albo co gorzej o upiorach i strachach lub o dziadach i babach, co dzieci je-dzm wymyślane przez niańki z ludu dla zastraszenia powierzonych im pociech. Charakterystyczne, że sąd ten, sformułowany w 1822 r., nie wróżył I dobrej przyszłości baśniom ludowym i z góry dyskwalifikował je jako potencjalną lekturę dla dzieci. Było to jednak stanowisko nietypowe.

Trzeba bowiem trafu, że w tym samym roku Jakub i Wilhelm Grimmowie zakończyli wydawanie swego najsłynniejszego dzieła Kinder- und Haus-mrchen (1812-1822), uznanego tyleż za zbiór folklorystyczny, co i lekturę dla dzieci. Ich śladem podążyli u nas liczni kolekcjonerzy i miłośnicy folkloru, co zaowocowało takimi zbiorami, jak Kazimierza Władysława Wójcickiego Klechdy, starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi (1837), Karola Balińskiego Powieści ludu spisane z podań (1842), Lucjana Siemieńskiego Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie (1845), Romana Zmorskiego Podania ibainie ludu w Mazowszu (1852) i najbardziej spośród nich poczytnym Bajanem polskim Antoniego Józefa Glińskiego (1853). Oni również jak bracia Grimm traktowali folklor jako „narzędzie polityki”, dążąc do ocalenia pry-marnych wartości kultury narodowej, i tym samym nobilitowali baśń ludową i do rangi pełnoprawnego gatunku literackiego.

Stanowisko romantyków było w tej kwestii odmienne aniżeli ludzi oświe-| cenią i całkowicie zgodne z pojmowaniem dzieciństwa jako stanu łaski, nace-I chowanego duchową czystością i prostotą. Inaczej też zapatrywali się na rolę i baśni w wychowaniu, tym bardziej że mieli na uwadze przede wszystkim fabuły inspirowane przekazami ludowymi i przez to pozbawione manierycznych naleciałości typowych dla XVIII-wiecznej baśni salonowej. Herder twierdził wręcz, iż: „Dziecko, któremu bajki nigdy nie zostały opowiedziane,

1

H.L Kóster, Cescbichte der deutschen Jugendliteratur, Miinchen—Pallach 1968, s. 166.

2

4 Zob. R. Waksmund, Nie tylko Robinson, czyli o oświeceniowej literaturze dla dzieci i mlo-

3

rozdz. Kariera bajki.

4

1. Kaniowska-Lewańska, Literatura dla dzieci i młodzieży do roku 1864. Zarys rozwoju, fybr materiałów, Warszawa 1973, s. 309.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Holandia Pierwszym krokiem zmierzającym do jedności Europy były traktaty podpisane w Rzymie m. in.
Niemcy Pierwszym krokiem zmierzającym do jedności Europy były traktaty podpisane w Rzymie m. in. prz
Pierwszym krokiem zmierzającym do jedności Europy były traktaty podpisane w Rzymie m. in. przez
Ochrony przyrody nauka, idea, nich społeczny oraz działania praktyczne zmierzające do zachowania twó
Pontius Pllatus wiedział, że Sejan powoli, krok za krokiem zmierza do zawładnięcia tronem cesarskim
Obraz5 zmierzające do ograniczenia zanieczyszczania wód. Dla poprawy bilansu wodnego kraju i ochron
PÓŁKOLONIE Wycieczka do Aquaparku, wyjście do kina, małpi gaj dla najmłodszych, wycieczka do stadnin
005 9 8 Przedmowa do wydania pierwszego obcojęzyczną. Mimo dużych wysiłków, zmierzających do możliwi
Pierwszym krokiem niezbędnym do urzeczywistnienia postanowień dyrektyw w krajowym porządku prawnym j
Pierwszym krokiem zmierzającym d
Pierwszym kro Europy były in. przez Wło kiem zmierzającym do jedności traktaty podpisane w Rzym
Illich18 który — przed stu laty — zmierzał do zakazu pracy dzieci. Marks sprzeciwił się tej propozyc
karbami, zmierzające do ustalenia wpływu spiętrzania się naprężeń w karbach na obniżenie wytrzymałoś

więcej podobnych podstron