128 t&IGt MtANDIUO
128 t&IGt MtANDIUO
ciyitM, odpowiada t jljbt fok echo. tam»zqc .i. od pta™ ' Chwilo milczenia
2* drzewami, gdzie ukrywa się Chłopczyk, rozlega się s(rndj rtwolwirowy
MATKA
i rozdzierającym krzykiem, biegnie wraz z Synem I wtiyjikiml Aktorami, wśród ogólnego zamierzania Syn! Mó] tynl
fotem wśród to mętu i nieartykułowanych okrzyków Aktorów Ratunku! Ratunku!
DYREKTOR
wśród krzyków, usiłuje przecisnąć się, podczas gdy Chłopczyka ujmuje pod głowy i to nogi oraz wynoszą za białe płótno
Zrani) słg? Naprawdę sie zrani)?
Wtrytcy t wyjątkiem Dyrektora I Ojca, który upadł no ziemly pnry schodkach, tnlkają za tłem, które wyobraża niebo, I po* xo*io/q lom szeptając trwotnie. Potem z jednej i drugiej strony (la wracają na sceną Aktorzy
PIERWSZA AKTORKA wchodząc t prawej strony, zbolała Umarli Biedny chłopiec! Umarł! To straszne!
PIERWSZY AKTOR wchodzi z lewej strony, śmiejąc się Ale. gdzie tam umarł! Fikcja! Fikcja! Niech pani w to nie wierzył
INNI AKTORZY I prawej strony
Fikcja? Rzeczywistość! Rzeczywistość! Umarł!
INNI AKTORZY i lewej strony
Nie! Fikcja f Fikcja i
OJCIEC
wstając i kr tycząc wśród nich
Jaka fikcja! Rzeczywistość, ptoną państwa* rzeczywistość! On takie znika ta iłem
DYREKTOR
nie mogąc dłużej wytrzymać
Fikcja! Rzeczywistość! Idźcie wszyscy do stu diabłów! Światła! Światła! Swiatial
Natychmiast całą scenę I całą widownię zalewa Jaskrowe świat* to. Dyrektor głęboko oddycha, Jak gdyby uwolnił się od jakiejś zmory, 1 wszyscy spoglądają na slabie niepewni g oszołomieni Ach. nigdy mi się nie zdarzyło nic podobnego! Cały dzień stracony przez nich!
Patrzy na zegarek
Idicie. idźcie sobie! Cóź by można teraz zrobić? Na próbę jut za późno! Do widzenia wieczorem!
Gcfy tylko Aktorzy wyszli, kłaniając mu tlę He], panie monter, zgaś pan wszystkie światła!
Jeszcze nie skończy! mówić, kiedy cały teatr pogrąża się w nieprzeniknionych ciemnościach 0
Tam do lichal Zostawże pan choć jednę lampkę, żebym mógi widzieć, gdzie stawiam nogi!
Natychmiast za tłem. Jak gdyby przez potnyikę, zapala się tle• tony reltektor, który rzuca wielkie I wyraźno clenie Postaci, z wyjątkiem Chłopczyka I Dziewczynki. Ujrzawszy Ich, Dyrek-tor umyka te sceny, pełen przerażenia. Równocześnie gaśnie reltektor za tłem, a całą scenę zalewa mocne niebieskie świat• to nocne, tak lak przedtem. Zza płótna, z prawej strony, wychodzi z wolna najpierw Syn. za którym kroczy Matka z wyciągniętymi ramionami, pośrodku z lewej strony wysuwa się Ofctec. Zatrzymują się na środku sceny I stoją jak bezradne