0.C
.JU aby się rozwinąć?
| _ _,g_Wtej mierze, w jakiej, ściśle biorąc, chodzi o po-
zasadnicze i potrzeby pochodzenia przyrodniczego,
identyczne w łonie rodzaju homo sapiens. To, co intere-Jl etnologa i to, co pochodzi z kultury, to modulacje, że „k powiem, różne w zależności od społeczeństw i epok, te, j^re nałożyły się na materię pierwotną, z definicji zawsze [wszędzie identyczną.
G. C.—Jaką cechę przyjmuje się za reprezentatywną dla kultury? Cechę najprostszą?
G. L.-S. — Bardzo długo myślano — i myśli tak jeszcze może wielu etnologów — że jest to obecność wytworzonych przedmiotów. Człowiek został zdefiniowany jako homo faber, fabrykujący narzędzia, i w tym właśnie widziano wyróżnik hiltury. Przyznam, że jestem innego zdania i jednym z moich zasadniczych celów było zawsze przeprowadzenie linii de-markacyjnej pomiędzy kulturą i naturą nie ze względu na obecność narzędzi, lecz języka artykułowanego. To tam rzeczywiście dokonuje się skok. Proszę sobie wyobrazić, że spotykamy na nieznanej planecie żywe istoty, które wytwarzają narzędzia. Mimo to nie bylibyśmy pewni, czy należą do rodza
ju ludzkiego. I naprawdę spotykamy je na naszym globie, ponieważ pewne zwierzęta zdolne są w pewnej mierze do wytwarzania narzędzi lub zaczątków narzędzi. A jednak nie sądzimy, że dokonały przejścia od natury do kultury. Ale niech pan sobie wyobrazi, że stykamy się z żywymi istotami, które posiadają język, choćby najbardziej różny od na szego, ale przekładalny na nasz język, a więc istoty, z którymi moglibyśmy się porozumieć...
G G.—Język znaków lub słów... wszystko jedno, jaki jf~ zyk—