BF**®*» który pan stawia, sprowadza się do problemu powstania ‘ Pan wie, jest to najbardziej vexata ąuaestio i filozo-»c od bardzo dawna potykali się o tę sprzeczność, że z jednej strony język nie istniał zawsze, z drugiej zaś — trudno zrozumieć, jak mógł się zrodzić, skoro aby się zrodził, nic wystarczy, aby ktoś wymyślił mowę, trzeba jeszcze, aby znajdujący się naprzeciw zrozumiał, co chce mu się powiedzieć.
W dniu, w którym rozwiążemy problem powstania języka, zrozumiemy, jak kultura może się umieścić w naturze, jak mogło się dokonać przejście od jednego porządku do drugiego. Ale problem nie jest etnologiczny, dotyczy bowiem podstawowej różnicy między myśleniem człowieka i zwierzęcia, struktury mózgu ludzkiego oraz pojawienia się tej specyficznie ludzkiej funkcji, jaką jest funkcja symboliczna... Jest to problem psychologiczny, a nawet anatomiczny i fizjologiczny, w tej mierze, w jakiej struktura mózgu i jego sposób funkcjonowania muszą być koniecznie wyświetlone. Jest to problem, którego rozwiązanie, jak sobie wyobrażam, będzie można zasadniczo posunąć dzięki cybernetyce i tym kalkulatorom elektronicznym, które pozwalają badać w sposób eksperymentalny, jakiemu poziomowi złożoności mogą odpowiadać obiektywnie pewne formy funkcjonowania, zbliżone w pewnej mierze do czynności mózgu. Ale to już nie jest problem etnologiczny. Wszystko, co może uczynić etnolog, to powiedzieć swym kolegom z innych dyscyplin: prawdziwym zagadnieniem jest język. Rozwiążcie problem natury i powstania języka, a wtedy my będziemy mogli wyjaśnić resztę: czym jest kultura i jak ona powstała. Czym jest sztuka, techniki życia materialnego, prawo, filozofia, religia. Ale nie od nas, etnologów, zależy zdarcie zasłony. Wiemy jedynie to, że wszystkie ludy świata, że ludzkość w swych przejawach najstarszych i najprymitywniejszych znała język artykułowany, te wyłonienie się języka pokrywa się w pełni z wyłonieniem kultury i że z tego właśnie powodu rozwiązania nie nalc-ttukać u nas. Dla nas — język ,-*st faktem dokonanym.