którym sądzone są romanse, zmiany mężczyzn, skan- opłakiwał utratę Maryli, pocieszała go w Kownie cum dale i intrygi. Najpierw narzeczeństwo czy raczą ła pani Kowalska. Natomiast Słowacki miał pozostał romans z rosyjskim oficerem Rimskim-Korsakowera bez nikogo, bez żadnej kochanki czy żony, a to znacz^*** żałoba po nim, kiedy zginął na Kaukazie, małżeństwc że nikt mu nawet nie przyszył guzika, nie mówiąc już z powieściopisarzem Michałem Czajkowskim, którj o mnóstwie innych zalet codzienności przeżywanej we przeszedł na mahometanizm i był znany w Konstan dwoje. On, który rósł otoczony kobietami, którego co tynopolu jako Sadyk Pasza, udział, razem z nim dzień czesały siostry, po opuszczeniu Wilna tułał się w dyplomatycznych intrygach i grach politycznej am P° wielkich miastach jako samotny lokator pensjona-bicji. Wyobrażam ją sobie tam, w Turcji, mówiąc*>w i hoteli. Prawdziwą treścią Godziny myśli jest grubym głosem i palącą cygara, choć możliwe, żt Pa^t z losem i w tym świetle można odczytywać to, co przesadzam. Kiedy obierała Słowackiego za towarzy fll|do matki trochę wcześniej, bo 12 stycznia sza swoich konnych spacerów (był podobno znakomi roku: „Wiesz, Mamo oc ana, powiem 1 >
tym tancerzem i chyba dobrze jeździł konno), trak czegom nikomu nie mówi lecins wie, e y
towała zapewne swego giermka z przyjaznym lek byłem egzaltowanie na ozny> mo 1 em . 0 °®a
ceważeniem. Co prawda nie zapominajmy, że byk często * §or3co> ze y mi a życie najnę mejsze córką profesora i wychowała się w domu pełnym ksią zebyni był pogar zany przez cały wie moj i y o żek. W rozmowach z oczytanym młodzieńcem pewnie Il|f za to. ^a* mesmie s aw? P° śmierci,
wzrostu. Może dzięki temu wydawała się mieć swój* chwile „dziewicy-anioła”:
dodawała sobie kilka centymetrów (intelektualnego Widząc teraz, jak się skierowały wszystkie okoliczno mM wdawała sie mipów ności i uczucia moje, widzę wyraźnie - i czasem
A słowa jej tak były łagodne, tak drżące,
Że we wspomnieniach dziecka zlane, dały dźwięki Podobne do miłości zeznanej wyrazu.
Godzina myśli wcale nie jest jednak tylko wy*i prawą w górne regiony marzycielstwa. Zamknięty w niej jest prawdziwy dramat ludzki, człowieka, który uwierzył w swoją niezdolność do zwyczajnego życiaj i był już przekonany, że będzie skazany na samotność Kiedy pisał swój autobiograficzny poemat, to właśnie chciał powiedzieć, dramatyzując wydarzenia, Pomyśl* my, jaki to żałosny los. Utarło się przekonanie, że romantyczny poeta musiał cierpieć. Jeżeli nawet to prawda, to nie znaczy, że musiał cierpieć samotnie. No przykład Mickiewicz nigdy nie był sam, a nawet kiedy
przekonany jestem, że jakaś nadprzyrodzona moc pochwyciła moje dziecięce prośby i dotrzymuje mi układu. Straciłem nawet nadzieję być kiedyś szczęśliwym”. No i moc dotrzymała układu.
Przyjaźń ze Spitznaglem, kiedy razem chodzili do szkoły, chyba wiele dla niego znaczyła. Adolescencja to przecie pora wząjemnych spowiedzi i dzielonych wzruszeń. Miłosny odcień tej przyjaźni nie upoważnia nas wcale do dopatrywania się w Słowackim skłonności homoseksualnych, co lubią robić, choćby bez podstaw, biografowie pisarzy stroniących od kobiet, na przykład Mikołąja Gogola. W dwóch portretach widać silne utożsamienie się ze Spitznaglem, tak że służy on niekiedy za lustrzane odbicie, a jego późniejsze samobójstwo, z nieznanych przyczyn, spełnia jakby samobójcze zamiary przyjaciela. Podział na człowieka poezji i człowieka czynu nie jest, jak powiedziałem, zupełny,
22