296 f.UKAS/. OPALIŃSKI
Dla pańskiego pożytku i pańskiej zabawy,
Ro wszytek obłów idzie panu myśliwcowi,
Kość albo grzanka tylko biednemu wyżlowi.
Nie potrzeba zabiegać cudzej chęci, ani Frasować się O łaskę pana albo pani,
Albo i sług, co bliższych boku ich i ucha,
Których przydany fawor jest wszytka otucha Szczęśliwości omylnej, a zaś rozgniewanie — Zasług, prac, kosztu strata i przemarnowanie.
Awo mogąc wystarczyć prawie dobrze sobie,
Kłania się głupi człowiek i podlej osobie,
Chciwość zbioru, wyniosłość chcąc nasycić,
dziwem sw
Postępkom swojej chuci stawia się przeciwnym,
Bo gubi, czego szuka, traci gotowiznę.
Spuszczając się na jakąś płonną darowiznę.
Potym, chcąc wyniosłego dostąpić honoru,
Wzgardę coraz ponosi u pysznego dworu.
Nie wspominam urazy sumnienia, gdy trzeba Dla fałszu i obłudy uchylić i nieba400,
Kiedy przewrotna chytrośe cne postępki psuje I starożytną cnotę prostotą mianuje,
Pobożność w pośmiech idzie, żartem nabożeństwo, Pacierz, posty, oiiary, wszytko to — błazeństwo.
Lecz powracam się do powieści zaczętej. Tandem m Pluto[s], wypowiedziawszy przyczyny, dla których nagle ludzi ubogaca, to przydał na koniec, że komu nagle daje, nagle zwykł odbierać i tak bywa niemnl zawsze, źe gdy ojca ubogaci, to potomek jego
*** dziwem — dziw, juk dziwnie.
uchylić — odsunąć, oddalić; Sens: popaść w niebezpieczeństwo utraty nieba (zbawieniu).
'« landem — w końcu, wreszcie.
straci. Kończąc krótko «* bajkę, przychodzi Plutofs] 7. Merkuryjuszem do Tymona i zastawa go, a przy nim te-ż boginie Praca, Czułość, Pilność. Wstrzemięźliwość. bliskie siostry Ubóstwa. Tymon Plutosa, dawno niebywałego gościa, obaćzvwszv i przv nim Merkuryjusza. zląkł się i rzekł: „Hej, panowie, wielcy niebiescy d ucho wie i bógowle. po coście do mnie tak niespodzianie przyszli?" Merkuryjusz odpowiedzią! „Wolu jest Jowisza, że cię kazał PIulo-sowi ubogacić". Zbraninć się naprzód jKiczął Tymon, mówiąc, że się już tak kontentuje skromnym życiem. „Nie chcę — pry — dostatków". Niedługo się zdobywał Merkuryjusz na racyje i perswazyje. Pozwolił prątko Tymon i rzekł: „Biedaż moja.'ale coż czynić, parendum Jovi et uerum rfirescenduml" *0ł A tak Plutojs] pokazał miejsce i kopać śmieje kazał. upewniając, że obfity skarb miał znaleźć. Ukazawszy, zniknęli bogowie. Tymon kopie długo i juz niemal powątpiewa Aleć przecie dokopał się i rzecze „Czym jest na jawi, czyli mnie sen bawi? Coś nu się błysnęło". Przypatrzy się i wziąwszy w rękę bryłę, i otarszy: „Złoto! — krzyknie. — Chwała Panu Bogu, witajże, mój drogi i ulubiony kruścu, ceno świata, za którę i niebo, jako księża powiadają, kupi, drogoć podobno, ale przecie kupi. Witaj, mego życia źródło, dobrego mienia i szczęścia przyczyno. W tobie grzeczność, godność, dowcip, uroda, zgoła wszytko. Precz z głowy mądrości, nie wiem jakie, co cię ganią, co cię daremnie- ludziom chcą obrzydzić. Wszytko tobie służy, tv panujesz wsze*
441 krótko — lapidarnie, aforyzmem.
«" parendum „. r/itejceruiurn — należy być posluszm-m Jowiszowi i w rzeczywistości stać się bogatym.