64 liinh.-fi i f Jt /fiui mćuWuu !«• psythuailtti*
chac/a, którego obecność dowcip stale zakłada, oraz z faktem, że dowcip nie traci swojej siły, gdy przekazuje się go w mowie zależnej. Powiedzmy, że rozbłysk sztucznych ogni słowa tryskającego w największym rozochoceniu oświetla w miejscu Innego jakiś duchowy amboccptor (dwuchwytnik).
Jedyny powód klęski dowcipu: płaskość zawartej w nim prawdy.
To zaś bezpośrednio wiąże się z naszym problemem. Obecna pogarda dla badań nad językiem symboli, widoczna już przy przeglądaniu spisów treści naszych publikacji po latach dwudziestych i wcześniej, jest w naszej dyscyplinie wyraźnym sygnałem zmiany jej przedmiotu, przyczyni dążność do zrównania się z poziomem najbardziej banalnej komunikacji w celu przystosowania się do nowych zadań stawianych technice jest zapewne odpowiedzialna za dość ponury bilans jej wyników, jaki kreślą najbardziej przenikliwi.'1
Jak mówienie miałoby wyczerpać sens mówienia, albo, ujmując w terminach pozytywistycznego logicyzmu z Oksfordu, znaczenie znaczenia, — jeśli nie aktem, który je rodzi? Toteż Goetheańskic odwrócenie jego obecności u źródeł wszystkiego: „Na początku było działanie”, odwraca się raz jeszcze: to słowo było na począt-
;i /ob. uwłaszcza C.l. Oberndorf, Unutufactory rtsults of psyclfoanafytic iherapy, Jtychoanalytic.il Quartcrly", 19,». 39,1-407.
ku, i my żyjemy w tym, co stworzyło, chociaż dziabnie naszego umysłu kontynuuje dzieło stworzenia wciąż je odnawiając. I możemy powrócić do tego działania jedynie pozwalając, by nas pchało wciąż naprzód.
Gdy sami spróbujemy tego powrotu, będziemy wiedzieć, że to jest jego droga.
Nikt nie może ignorować prawa: ta przepisana z Kodeksu formula jest humorystyczna, wyraża jednak prawdę, na której opiera się i którą potwierdza nasze doświadczenie. Prawa nic ignoruje żaden człowiek, ponieważ prawo człowieka to prawo mowy, odkąd pierwsze rozpoznawcze słowa kierowały pierwszymi darami, aż trzeba było wstrętnych Danaów przybywających i uciekających morzem, aby ludzie nauczyli się bać oszukańczych słów i zdradzieckich darów. Przedtem, dla spokojnych Argonautów, łączących węzłami symbolicznego handlu wysepki wspólnoty, te dary, ich dokonanie i ich przedmioty, ich potraktowanie jako znaków, a nawet ich wyrób, są tak włączone w mówienie, że na ich oznaczenie używa się jego nazwy.
Czy od tych darów, czy od rozpoznawczych słów, które dają im ich zbawczą tionscn-sowność, zaczyna się mowa oraz prawo? Tc dary bowiem są już symbolami, przez to, że symbol
Zob. zwłaszcza M. Lcenh.mli, 1X> Kumo, rozdz. IX