0 pochodzeniu niektórych dowódców (II, 16, 155 i nast.jr. Co prawda, osiągnięty w ten sposób efekt estetyczny rychło-został zauważony, a później zaczęto się o ten efekt ubiegać j jednakże pierwotnym motywem musiał być tutaj podstawowy impuls homeryckiego stylu, polegający na tym, że unaocznia się dokładnie wszystkie zjawiska, czyni się je dotykalnymi i widzialnymi we wszystkich ich częściach
1 określa się je dokładnie Ave wszystkich ich związkach przestrzennych i czasowych; Podobnie dzieje się też z wydarzeniami rozgrywającymi się wewnątrz świadomości bohaterów7; również i tutaj nie może być żadnych ukryć i niedomówień. Ludzie Homera odsłaniają swe wnętrze bez reszty, także w chwili afektu; czego nie powiedzą innym, powiedzą tu sobie w duchu, tak, aby czytelnik o tym się dowiedział. Wiele rzeczy strasznych dzieje się w poematach homeryc-łdch, ale nigdy w milczeniu; Polifem rozmawia z Odyseuszem; Odyseusz rozmawia z zalotnikami Penelopy, w chwili gdy zabiera się do ieh mordowania; wyczerpująco wypowiadają się Hektor i Achilles, zarówno przed walką, jak i po niej; i w żadnej wypowiedzi, jakkolwiek byłaby nasycona lękiem czy gniewem, nie brak narzędzi służących rozczłonkowaniu logiczno-językowemu, w' żadnej też owe narzędzia nie popadają w nieła<j/Ta ostatnia uwaga dotyczy naturalnie nie tylko wypowiedzi bohaterów, ale w ogóle całego sposobu przedstawienia. Wszędzie poszczególne człony zjawisk zostają ze sobą niezwykle jasno powiązane; osoby, przedmioty i elementy zdarzeń są też ostro od siebie odgraniczone za pośrednictwem wielkiej ilości spójników7, przysłówków, partykuł i innych narzędzi syntaktycznych, których znaczenie jest jasno określone, a stopniowanie subtelnie zachowane; 'równocześnie owe środki syntaktyczne tworzą między wydarzeniami związek nieprzerwany, płynny, konstruowany w sposób naturalny i niewysilony/Podobnie jak poszczególne zjawiska, również ich skrzyżowania i związki — czasowe,.
przestrzenne, przyczynowe, celowe, konsekutywne, porównawcze, przyzwalające, antytetyczne i warunkujące — pojawiają się w pełnym świetle i w pełnym ukształtowaniu^ powstaje w ten sposób rytmiczny i nieprzerwany potok zja-: wisk, przy czym nigdzie nie pozostaje ani jedna luka, ani.' jedna forma fragmentaryczna i nie w pełni oświetlona, ani jedna wyrwa, ani jedno spojrzenie w głębiny niezbadane; _
I cały ten pochód zjawisk odbywa się zawsze na pierwszym planie — to znaczy: z reguły w pełnej teraźniejszości czasowej i przestrzennej. Można by pomyśleć, że liczne dył gresje wybiegające w przeszłość i w przyszłość muszą tu jednak tworzyć swoistą perspektywę przestrzenną i czasową; jednakże styl homerycki nie daje nigdy takiego wrażenu^J Sposób, w jaki unika się tutaj wrażenia perspektywy, można zaobserwować dokładnie w technice wprowadzania dygresji, w owej konstrukcji syntaktycznej, która tak dobrze znana jest czytelnikom Homera; technika ta zastosowana została i w analizowanym obecnie fragmencie, pojawia się ona jednak również i przy znacznie krótszych dygresjach. Tak więc ;ze słowem „blizna” (w. 393) łączy się najpierw zdanie względne („przed laty zranił go dzik...”); zdanie to ulega rozbudowaniu w obszerną klamrę syntaktyczną; w klamrę tę niespodziewanie wkracza zdanie główne (w. 396: „Sam bóg mu lo dał...”), które lekko wywikłuje się z syntaktycznego podporządkowania, aż wreszcie w wersie 399 włączają się '— również w sposób całkowicie swobodny pod względem syntaktycznym — nowe treści, rozpoczyna się nowa teraźniejszość; staje się ona wyłącznie panująca aż do wersu 467 („Staruszka [...] dotknęła blizny.. .”)ł, w którym powracamy do przerwanego opisu. Zresztą przy tego rodzaju długich dygresjach przyporządkowanie syntaktyczne byłoby niemal i tak nie do przeprowadzenia; tym łatwiej mogłoby się jednak
1 Homer, Odyseja, przel. J. Parandowski, Warszawa 1965. s. 2S9— —291.