28 Maria Renata Mayenowa i,2l
„płomień broęzący na baranków babioletnią wełnę”, z trudem się dadzą umieścić w krajobrazie „złotolicego wieczora”. Wracamy do dzwonów, które są dźwiękiem wszędzie obecnym rzeczy i zdań, i przechodzimy do ostatniej sekwencji, która zbiera poprzednie elementy (cyganka, dzwon spódnicy, choiny, pagórki wieczorem śniade, oczu siwy staw) i pozwala to wszystko zinterpretować jako sen. Należy powiedzieć ściślej: interpretuje to wszystko jako sen. A wtedy propozycje równoważności na początku tekstu nie są konieczne, wtedy motywacją następstw wyrażeń mogą być zasady skojarzeń sennych. Poszczególne wyrażenia nie są predykatami do jakiegoś nie nazwanego „to, co widzę, to jest...”
Jednocześnie tekst nasz ma tytuł. Tytuł z reguły wnosi metatekstową informację. Mówi tyle: ten oto tekst to „Nuta na dzwony”. Ale co to jest „nuta na dzwony”? Nie znamy takiego wyrażenia w języku polskim: „nuta na coś”. Może jest to wyrażenie zbudowane tak jak „koncert na fortepian”, może „nuta” jest metaforyczną nazwą właśnie koncertu. Wówczas tytuł znaczyłby tyle: ten tekst to zapis koncertu, który należy wykonać za pomocą dzwonów. Może wyrażenie użyte w tytule jest wyrażeniem zbudowanym tak, jak wyrażenie „pieśń na cześć (czyjąś)”. Wówczas tekst, który mamy przed sobą, jest „pieśnią (melodią) na cześć dzwonów”. Którekolwiek z rozumień tytułu byśmy wybrali, każde przekreśla wszelkie rozumienie spójnego tekstu, który jest zawsze wypowiedzią o jakimkolwiek fragmencie rzeczywistości. Przed nami jest przedmiot zrobiony ze słów, przemiot dźwięczący i jakoś odniesiony do dzwonów. Nie ma wątpliwości co do tego, że nasz tekst nosi w sobie nie tylko możliwości, ale i konieczności kilku interpretacyj, w szczegółach zależy zresztą od czytelnika. Jeśli uznamy, że tytuł jest integralną częścią tekstu (a to chyba uznać należy), to musimy uznać jednocześnie, że mechanizmy spójności nie obejmują całości tekstu.
Teksty nie opowiadające, o których mówiliśmy, mają kilka charakterystycznych cech:
1. Są to z reguły teksty krótkie. Dla ich wewnętrznej konstrukcji jest to cecha bardzo ważna, decydująca o możliwości kamuflażu mechanizmów spójności. 2. Są to często teksty mające postać zdania złożonego lub łatwo sprowadzalne do postaci: „kiedy... wtenczas”, „chociaż... to”. 3. Są to często teksty o nie ujawnionych na powierzchni elementach metajęzykowych. Co więcej, przemilczane fragmenty są trudne do jednoznacznego wstawienia (por. dwukrotnie „bo” i „ale” w końcowej partii analizowanego tekstu). 4. Są to często teksta pozwalające na kilka konkurencyjnych interpretacyj ich spójności. 5. Są to teksty operujące powtórzeniem semantycznym, swoistymi równoznacznościami i powtórzeniem formalnej struktury składniowej i fonemicznej. 6. Są to teksty, w których często szereg (równoważnych) predykatów dotyczy tego samego datum, tj. są to często teksty, których spójność polega na powtórzeniu tematu (powtórzeniu explicite lub, najczęściej, implicite)'\ 1 2
RELACJE OSOBOWE W LITERACKIEJ KOMUNIKACJI*
Problematyka literackiej komunikacji, przedstawianej zazwyczaj od strony nadawcy dzieła, cieszy się u nas od pewnego czasu wznowionym zainteresowaniem. Uniwersalna dotąd kategoria podmiotu literackiego poddana zostaje reinterpretacji i pewnemu ograniczeniu. Mówienie o narratorze i podmiocie lirycznym zdążyło już stać się powszednim banałem, a przypisywana im wszechkompetencja zyskała wymiary parodystycznie wyjaskrawione2 3.
Konieczność komplikacji i wzbogacenia repertuaru pojęć odnoszących się do tej sfery zjawisk literackich wynikła zarówno z przemian w sposobie myślenia o literaturze, jak i z rozwoju samej literatury, w której najbardziej znaczące miejsce przypada dziś utworom szczególnie eksponującym konstrukcję podmiotową, a zarazem komplikującym ją w stopniu dotychczas nie znanym. Wszystkie wydane u nas w ostatnich latach prace, rewidujące częściowo lub radykalnie problematykę nadawcy dzieła, proponują wprowadzenie' dodatkowych, obok podmiotu literackiego, kategorii interpretacyjnych: u Wyki pojawia się „gospodarz poematu”, u Lipskiego „nazwa oznaczająca autora”, u Sławińskiego „podmiot czynności twórczych” albo „nadawca reguł mówienia”, u Balcerzana wreszcie „autor wewnętrzny”4. Niezależnie od tego, jaki zakres kompetencji przyznaje się owemu drugiemu wcieleniu nadawcy utworu i jak określa sposób jego istnienia (wewnątrz czy na zewnątrz tekstu), zawsze jego egzystencja ogranicza w pewnym stopniu i precyzuje
13 Zob. F. Danes, Semantyczna i tematyczna struktura zdania i tekstu, [w:] Tekst
język : Cervenka, op.cit. v
* Przedruk z tomu Problemy socjologii literatury, pod red. J. Sławińskiego, Wrocław 1967, s. 109-125.
Nie tylko w pracach studenckich, ale i w publikacjach naukowych straszą i śmieszą sformułowania w rodzaju: „narrator rzucił się w pogoń za bandytami” lub „podmiot liryczny wybrał dla' swych wyznań formę tercyny rymując: aba bcb”. Oba te wymyślone, ale typowe zdania są krańcowymi przykładami nadmiernego rozszerzenia funkcji literackiego podmiotu, w pierwszym wypadku kosztem bohatera, w drugim - kosztem zewnętrznego wobec tekstu dysponenta reguł literackich.
K. Wyka, „Pan Tadeusz". Studia o poemacie, Warszawa 1963, s. 153 n.; J. J. Lipski, Biografia a interpretacja, [w:] Z problemów literatury polskiej XX wieku, t. 1: Młoda Polska, red. J. Kwiatkowski, Z. Żabicki, Warszawa 1965, s. 180-205; J. Sławiński, O kategorii podmiotu lirycznego. Tezy referatu, [w:] Wiersz i poezja, red. J. Trzynadlowski, Wrocław 1966, s. 55 — 62; E. Balcerzan, Styl i poetyka twórczości dwujęzycznej Brunona Jasieńskiego. Z zagadnień teorii przekładu, Wrocław 1968, s. 14 — 26