idiotyczne zdjęcie. Świat widziany przez siatkę pryzmatów albo przez raster soczewkowy szybki światłomierza; zdjęcia, których groteskowe przerysowanie perspektywiczne żadną miarą nie przyczynia się do lepszego zrozumienia tematu, a tylko służy jako środek do wzbudzania sensacji; bezkrytyczne stosowanie folii barwnych na reflektorach i inne „nowe osiągnięcia” motywowane pogonią za „nowością” - moim zdaniem stanowią tylko „triki” i są pozbawione dobrego smaku.
Aby skutecznie zamknąć lukę między widzeniem ludzkim i fotograficznym, trzeba się nauczyć patrzeć tak, jak „patrzy” aparat. Musimy się więc zapoznać z zasadami widzenia fotograficznego, aby-odwrotnie-umieć zastosować aparat do tworzenia obrazów, które wprawdzie powstają mechanicznie środkami właściwymi fotografii, ale mimo to ukazują motyw w taki sposób, w jaki go widzą ludzie. Aby to osiągnąć, fotografujący musi wyłączyć wszystkie swoje zmysły prócz wzroku. Tak np. człowiek jest dla aparatu zbiorem jaśniejszych i ciemniejszych plam, z których każda wykazuje pewną określoną barwę i fakturę. Talerz jest owalnym kształtem o pewnej barwie i jasności albo też kołem, jeśli aparat widzi go wprost z góry. Budynek stanowi kompozycję form prostokątnych i trapezowych, różniących się fakturą i barwą. I tak dalej. Nie ma w tym wszystkim uczucia, myśli, znaczenia ani wartości, chyba że mówimy o wartościach graficznych formy, barwy, faktury, jasności i ciemności, nie ma głębi ani perspektywy, tylko jednooczna projekcja rzeczywistości na powierzchnię błony czy papieru, sąsiedztwo kształtów dwuwymiarowych, brak ruchu i życia, tylko ostrość, nieostrość i rozmazanie, nie ma promieniującego światła, jedynie biel papieru albo ekranu projekcyjnego.
Tutaj wkraczamy jednak w dziedzinę, która wychodzi poza ramy tej książki, tym bardziej że sprawy te omówiłem obszernie w innej, która również ukazała się nakładem wydawnictwa Econ, pt. „Richtig sehen-besser fotografieren” („Prawidłowo patrzeć-to znaczy lepiej fotografować”) i którą polecam zainteresowanym.
Dobrzy fotografowie wiedzą, że oko i aparat różnie „widzą” świat, że pod pewnymi względami oko ma przewagę nad aparatem, a pod innymi - odwrotnie; że każdy motyw można fotografować na najrozmaitsze sposoby i że niektóre z nich są efektowniejsze od innych. Jeśli rozważymy teraz poszczególne stwierdzenia i wyciągniemy z nich logiczne wnioski, to
okaże się, że:
*
1. „Zle zobaczony” motyw musi na zdjęciu robić wrażenie słabsze niż odebrane przez fotografującego w chwili wykonywania zdjęcia, podczas gdy
2. „dobrze zobaczony” motyw - fotograficznie zobaczony-często silniej oddziałuje na zdjęciu niż oddziaływał w rzeczywistości na oko. Innymi słowami: to, czy zdjęcie będzie dobre czy złe, zależy od fotografującego - do niego należy wybór.
Aby jednak mógł dokonać prawidłowego wyboru, fotografujący musi wiedzieć trzy rzeczy: co robić, jak robić i dlaczego trzeba to zrobić. To wymaga znowu, by potrafił „widzieć fotograficznie”: aby umiał sterować komponentami graficznymi odwzorowania i aby był obeznany ze znaczeniem symboli fotograficznych. Sposób osiągnięcia tej wiedzy będzie tematem następnego rozdziału.