Czasem opowiadał jej, jak i co myśli o świecie. (Ona mu nie opowiadała nigdy.) Słuchała zazwyczaj uważnie, z pasją powagi.
— Na początku jest zdanie: wszystko jest możliwe i wszystko jest prawdziwe. Gdy będę się plątał albo mówił rzeczy sprzeczne — to nic nie szkodzi: zbliżam się tylko do neutralnej prawdy. Gdy będę mówił rzeczy jednostronne, zbyt logiczne — to znaczy, że albo jestem zbyt „przekonany”, albo zbliżam się do ciebie.
Bóg. Jego przecież trzeba załatwić. Prawda? Biedny Bóg. „Człowiek, dbający o czystość, nie weźmie już do ust słowa «Bóg». Przylgnął do niego zly oddech dwóch tysiącleci.” To powiedział Nietzsche i to wystarczy. Pewien mądry człowiek o chrystianizmie: „Stal można złamać, guma jest niezwal-czona”. Ale. Pewnego talmudystę spytano, jak można uchwycić Boga? „Wszędzie, ale nie tam, gdzie się Go szuka, i tylko wtedy, gdy się Go nie nazywa, i tylko wtedy, gdy się w Niego nie wierzy.”
Widzę, że cię to nudzi, ale przedtem... Dobre to były czasy, kiedy się można było pogniewać na swojego boga, wyrzucić go na śmietnik, obrać sobie innego. W ten sposób zmieniano swoje „ja”. Ludzie stanowczo nie umieją się posługiwać swoimi bogami. Zaraz przejdziemy do spraw ludzkich.
Goethe jest zdania, że chrześcijańskie słowo „Bóg” jest tylko inną odmianą słowa „ja”. Ja myślę, że nie tylko chrześcijańskie.
Dalej. Być na granicy normalności. (Skinęła głową.) Ludzie normalni są rzadko interesujący. Ten punkt nie potrzebuje uzasadnienia. (Zaśmiała się.) Ale na granicy normalności... Tacy ludzie czują obecność podobnych sobie od pierwszego wejrzenia, jak pederaści, jak psy, czy ja wiem, jak jeszcze co. Nie tylko to. Na granicach normalności, na krańcach siebie, człowiek jest nareszcie normalny, bo człowiek „normalny” jest stworzeniem rozpadłym w sobie, przytłumionym, żyjącym tylko cząstką życia.
Nie szkodzi, że niejasno mówię? Ty chwytasz to i tak nie rozumem, tylko czymś tam.
Miłość. Będę mówił o sobie. Ty jesteś Narcyzem, ja też. Kocham cię dlatego najprawdopodobniej, bo cierpię z powodu utraconego narcyzmu. Ty mnie do tego zmusiłaś.
Ja jestem sentymentalny. Mężczyźni są w ogóle sentymentalni. Ogół kobiet, jeśli chodzi o miłość, jest przerażająco niesentymentalny. Bo dla nich to jest kwestia życia, a jeśli chodzi o życie — to stąpa się po trupach. Tak jest. Dlatego ty, kobieta do głębi, nie jesteś sentymentalna. Ja mam inne rzeczy: naukę, pisanie. Kobiety postępują tak albo inaczej z miłości do mężczyzn, nigdy z miłości do rzeczy.
Zaraz. Od czegośmy zaczęli? Od tego, dlaczego cię kocham. Nie kocham właściwie ciebie, tylko swoją miłość wraz z jej potwornie rozwiniętymi mackami, jak pnące się wino, jak rak, bo nie jest odgraniczona od zdrowych części, wraz z jej przerzutami... tak kończąc z miłością do ciebie, musiałbym... Właściwie tego nie warto mówić. Ale czy ja wciąż nie usiłuję udowodnić sobie, że nie kocham ciebie, lecz to, z czym ty jesteś luźno związana?
— Jaki stajesz się pewien i stanowczy w swych sądach, skoro tylko rozmowa nabierze intelektualnego charakteru. Jaki zręczny... A jaki niezgrabny, gdy nabierze innego. Wtedy jesteś naprawdę galareta, meduza na piasku. Mam wrażenie, którego nie chcę mieć, że jesteś stworzeniem, któremu daję się trochę pobawić w znanym dla niego żywiole i które
129