442 JERZY UMON
ma być głównym wyróżnikiem fikcji. Pokażę to na konkretnym przykładzie. W 2000 roku w Gdańsku wystawiono adaptację powieści Guntera Grassa Opowieści kumaka, w reżyserii Krzysztofa Babickiego. Była to inscenizacja o tyle oryginalna, iż do celów teatralnych wykorzystano jedno z realnie istniejących mieszkań we Wrzeszczu (dzielnicy Gdańska, gdzie do 1945 roku mieszkał Grass), w którym mieszkali jego właściciele, a tylko na czas przedstawienia wyprowadzali się z domu. Trudno więc o bardziej autentyczne, mieszkalne wnętrze, wraz z meblami, rozmaitymi pomieszczeniami, zapachami, kuchnią, łazienką i tak dalej. Tak więc sytuację mamy o tyle nietypową, że scenografię stanowi autentyczne mieszkanie oraz jego sprzęty. Jednak w momencie rozpoczęcia przedstawienia - zgodnie z tym, co powiedziałem wcześniej - w przestrzeni modelującej wszystkie elementy wystroju stają się znakami, które zJcolei oznaczają wprawdzie „gdańskie mieszkanie”, ale nie to „tu i teraz", tylko jakieś bliżej przez tekst nieokreślone; poza tym nie jest ono osadzone w tym samym czasie, co mieszkanie, w którym zasiadają widzowie. Tak więc mieszkanie rzeczywiste i fikcyjne są od siebie oddalone tylko czasowo, tak jak w prawdziwym teatrze. Ponieważ jednak widzowie zasiadają w przestrzeni scenograficznej, daje im to wrażenie siedzenia na scenie i podglądu rzeczywistości „autentycznej", wspólnoty wektorów patrzenia z postaciami. Jak wiemy, może to sprawiać wrażenie współuczestnictwa (które polega na przejmowaniu przez widzów perspektyw patrzenia, ruchu i czasu widzów, w różnych oczywiście kombinacjach i hierarchii). Taki zapewne byl pomysł inscenizacyjny reżysera i scenografa. J
Podczas przedstawienia okazuje się jednak, że w jednym (drobnym co prawda) aspekcie zamysł ten nic wypalił, i to przez drobiazg, gdyż wiszący na ścianie zegar chodzi, wskazując czas, który należy do przestrzeni empirycznej. Niby nic wielkiego, ale nie jest to czas związany z akcją dramatyczną, która - zgodnie z konwencjami teatralnymi - przenosi się w czasie skokowo, a raczej jest to czas widowni i przez to staje się zgrzytem niekonsekwencji. Zegar ten podważa bowiem fik-cyjność przedstawionego świata i czyniąc wyrwę w owej niewidzialnej czwartej ścianie, włącza scenografię do realności widzów, a nie postaci. Nie można też twierdzić, że zegar może być tam i tu jednocześnie, bo - jak już mówiłem - czas przedstawienia nie płynie w tym samym tempie, co czas empiryczny. To tak, jakby na ścianie kalendarz pokazywał stale ten sam dzień, chociaż z akcji wynikało, że mija tych dni wiele. Na tym przykładzie widać wyraźnie, jak drobne przeoczenie -nazwijmy je: scenograficzne - może mieć pewne konsekwencje w budowie fikcyj-ności, choć z drugiej strony dla większości widzów było zapewne niedostrzegalne.
teatrze, Gdańsk [2002],
Pierwodruk: Między niebem a scenę. Przestrzeń i czas w s. 181-200.
SŁAWOMIR ŚWIONTEK
Pojęciem 'teatr' posługujemy się - w zależności od okoliczności i kontekstu -w trzech podstawowych znaczeniach; teatrem nazywamy: 1) pewien rodzaj sztuki widowiskowej, 2) budynek, budowlę czy szerzej - miejsce prezentacji, gdzie wytwory artystyczne tej sztuki są przedstawiane publiczności, oraz 3) instytucję (w znaczeniu zbliżonym do przedsiębiorstwa), w której ludzie mają za zadanie -w sposób bezpośredni lub w mniejszym lub większym stopniu pośredni - tworzyć przedmioty sztuki i umożliwiać ich odbiór.
Wyliczanie to nie wyczerpuje oczywiście bogactwa znaczeń, w jakich termin 'teatr' bywa w języku używany. Należy zwrócić uwagę na przynajmniej dwa z nich, kiedy słowo to funkcjonuje w znaczeniu przenośnym, a więc nie odnosi się ono w żaden sposób (bezpośrednio lub pośrednio) do widowiska czy do instrumentów jego wytwarzania, ale oznacza zjawiska spoza „sfery widowiskowej”, związane z innymi dziedzinami działalności ludzkiej.
Po pierwsze - w języku polskim od kilku dziesięcioleci terminem tym określa się coraz częściej działalność artystyczną stużącą nie stwarzaniu widowiska, ale twórczość literacką, która w zamierzeniu swoim bardziej niż inne rodzaje literackie jest przeznaczona do wystawiania scenicznego, a więc do funkcjonowania jako składnik widowiska teatralnego - twórczość dramaturgiczną. Jako synonimów terminów 'dramaturgia' czy ‘dramaty’ używa się dzisiaj takich sformułowań, jak np.: teatr Racine’a, teatr Słowackiego czy teatr Norwida.
Po drugie - w sensie absolutnie przenośnym pojęciem 'teatr' oraz terminami z teatrem związanymi (scena, gra, aktorstwo itp.) określamy to, co teatrem nie jest, to, co wydaje się wręcz jego przeciwieństwem, i to do tego stopnia, że „sferę teatralności" możemy wyróżnić jedynie przez przeciwstawienie do tego, co uznajemy za „nie-teatr", czyli do zjawisk i działań rzeczywistych, należących do „sfery życia". Dzieje się tak zazwyczaj wtedy, gdy w ludzkich działaniach życiowych doszukujemy się udawania, pozoru czy hipokryzji (słowo hypokratos w języku greckim oznaczało aktora) lub gdy dopatrujemy się w nich (albo w zjawiskach naturalnych, niekiedy przyrodniczych) elementu widowiskowego, tzn. takiego, któremu warto się przyglądać, który przyciąga nasze spojrzenie.