Otwórz buzię , język leży Gimnastyka się należy! Podnieś język tam do góry Namalujesz wielkie chmury Jeszcze słońce i promyki Teraz się zadzieje Smyki! Język myk do dołu proszę Tu przydadzą się kalosze Brodzę, skaczę za zębami Jak w kałuży z kaloszami Teraz w górę, znów opada Bo jesienią często pada
Jeszcze skoki na poliki Bo kasztany lubią smyki I policzek , potem drugi Jaki ten nasz język długi. Raz szeroki a raz wąski Tak jak piórko małej gąski To łopata no i miotła która liście już zamiotła rurką wiatr jesienny wieje a języczek już szaleje bo on kocha te wybryki takie małe Fiki Miki.