132 Proza fantastycznonaukowa
7
/
nia „Kosmokratora” na Wenus zaczyna się właściwa opowieść^ wartka, pasjonująca i filozoficzna, z akcentami katastrofizmu. „[...] poważną wadą tych powieści — stwierdzał Weiss — było [...] wysuwanie tła na plan pierwszy, sugerującego jego ważniejszość od samej akcji i przyciemniającego przez to istotną treść utworów. Przenośny sens Astronautów — katastrofa cywilizacji Wenus i pełny rozwój Ziemi jako alternatywy naszej ziemskiej przyszłości — nie ukazuje się przez to czytelnikowi zbyt wyraźnie.”1
Skrupulatny opis urządzeń statku kosmicznego czy wywody wyjaśniające istotę przestrzeni sferycznej (ilustrowane nawet schematami) w momencie wydania książki budziły uznanie niektórych krytyków, którzy upatrywali w nich oznak „naukowości”2. Z drugiej zaś strony były obiektem ataku fachowców3, przy czym ci ostatni wykazywali tyleż kompetencji w dziedzinie astronautyki (drobiazgowo wyliczając popełnione przez autora błędy), co nieznajomości zadań literatury pięknej. Lem okazał się natomiast mistrzćm w tworzeniu fikcji sytuacyjnej.
Dziś możemy być bardziej surowi w ocenie powieści. Tematyka Astronautów — odkrywcza wyprawa międzyplanetarna4 —jest już banalna. Równie banalny jest zasadniczy problem ideowy, solidarność ludzi wszystkich ras i narodów w przygotowaniu ekspedycji, mającej oddalić zagrożenie Ziemi. Wyraźne niedomogi tkwią także w kreacji bohaterów.
Ocena Astronautów nie byłaby pełna, gdybyśmy pominęli walory stylistyczno-językowe utworu. Lemowi w pełni udało się za pomocą elementów słownych stworzyć cały zespół desygnatów wyobrażeniowych, poprzez odwołania porównawcze do znanych czytelnikowi zjawisk ziemskich. Dzięki temu plastycznie odmalował krajobrazy Wenus, o czym świadczą opisy martwego lasu, czarnej rzeki, perspektywy sferycznej czy obfitującego w efekty kolorystyczne zmierzchu słońca. Wszystko to złożyło się na wyjątkową popularność Astronautów. W Polsce książka doczekała się sześciu wydań (ostatnie w roku 1967). Tłumaczona na wiele języków, jest do dziś znanym za granicą utworem Lema (w NRD wznawiana nawet częściej niż w kraju). Na jej podstawie w roku 1960 w kooperacji NRD—Polska zrealizowany został .film pt. Milcząca gwiazda.
Dalsze utwory w dorobku literackim Stanisława Lema nie miały już adresu młodzieżowego, wiele jednak jego późniejszych utworów weszło na trwałe do lektur młodego czytelnika.
Polską literaturę fantastycznonaukową okresu powojennego utożsamia się często z twórczością Lema. Jest to stanowisko niesłuszne, bo choć dorobek tego pisarza jest zjawiskiem fascynującym, mamy również kilku innych ciekawych twórców, nie parających się jednak science fiction „profesjonalnie”. Trzeba jednak pamiętać, że Lem stworzył model powieściowy, który z mniejszym lub większym powodzeniem usiłowali naśladować inni pisarze. Wśród tych prób znalazły się także nieliczne pozycje młodzieżowe.
Kolejną powieścią fantastycznonaukową z adresem młodzieżowym, która ukazała się po Astronautach, była dwutomowa książkajBohdana Kprewic-kiego pt. Przez ocean czasu, wydana w roku 1957. W tym rozwlekłym, 800--stronicowym dziele wykorzystał autor znany od czasów Wellsa motyw podróży w „czwartym wymiarze”. O ile jednak bohater Wehikułu czasu wyprawił się w przyszłość, a pisarza interesowały przede wszystkim konsekwencje cywilizacji materialnej, o tyle Korewicki wysłał załogę chronomobilu w zamierzchłą przeszłość Ziemi i nie zasugerował żadnych uogólnień filozoficznych.
Jeśli można mówić o jakimś pokrewieństwie powieści Korewickiego z Astronautami, to najwyżej w sferze powiązań warsztatowych i koneksji gatunkowych. Akcja utworu toczy się dwoma nurtami: pierwszy to przeżycia podróżników w czasie chronomocji, drugi zaś to przygody przeżywane przez bohaterów podczas badania kolejnych epok Ziemi. Pisarz popełnił jednak ten sam błąd, który zaciążył na Astronautach: zbyt wiele wiadomości usiłował wtłoczyć w jedną książkę. Ponieważ Korewickiemu nie starczyło inwencji na stworzenie sensownej motywacji kolejnych przymusowych postojów pojazdu* identyczne wątki powracają co kilka rozdziałów, autor powtarza się nawet w szczegółach opisu katastrof. Wady kompozycyjny utworu sygnalizowała Jadwiga Wernerowa, która zakwestionowała m. in. sekwencję historyczną powieści: „[...] końcowa część książki — pisała — rażąco odbija od głównego wątku, stając się zbędnym balastem zarówno pod względem kompozycyjnym, jak i dla meritum głównego tematu.”5
J. A. Weiss: Lem i... ,.Odra” 1559 nr 27, s. 2.'
Por. L. Grzeniewski: Stanisław Lem ..Astronauci'. Op. cit., „[...] opis Kosmokratora — pisze Grzeniewski —jest zrobiony rzetchiic z punktu widzenia wymogów nauki. Autor pamięta nawet o tym, aby w próżni międzyplanetarnej Kosmokrator sam sobie stwarzał sztuczne pole ciążenia [...] Dowcipnie również rozwiązuje problem napędu statku —dzięki elektromagnesowi — wyzwalające się po rozpadzie atomu cząstki dają się zwrócić w dowolnym kierunku’’.
Por. E. Bialoborski: Powieść fantastycznonaukowa? „Problemy” 1953 nr 7, s. 502—503.
Sławomir Cieślikowski doszukuje się pierwowzoru Astronautów w opowiadaniu o wyprawie na Merkurego przedwojennego pisarza F. Burdeckiego (S. Cieślikowski: Jakie to są światy? „Współczesność” 1965 nr 21. s. 1).
J. Wernerowa: Prawo serii. „Nowe Książki” 1957 nr 18, s. 1128.