w powietrte kamieniami i ziemią, miotając wraz i plwująr ogniwu aut siły płonące czeluści Mongibello, risygńjąc nieujnizmionym żywiołem I wyriyw jąc gv> W ićgo dziedzinę, ?. wściekłością lutnią wszelką przeszkodę, kinu |f|j| V1 drodze burzliwemu szałowi (...) I pociągany swą namiętną wolą, żądny widzieć wielkie pomieszanie różnych i dziwnych kształtów, mwuupiiyiIi przez pełni) sztuki przyrodę, zbłąkany nieraz wśród cienistych skul, dOłifd lent du otworu wielkiej jaskini, przed którą stojąc — zdumiony nitiui i nieświadom takich rzeczy — z grzbietem w luk /.giętym i znużoną tliouią wspartą na kolanie, ocieniałem prawicą spuszczone i przymknięte powieki, l gdy pochylając się tu i tam, by widzieć, czy wewnątrz nie rozróżnię jakiej rzevxy wzbronionej mi dla wielkiej ciemności panującej wewnąitz, stałem tak chwilę, nagle zbudziły się we mnie dwie siły: strach i pragnienie; strach z powodu groźnej, ciemnej jaskini; pragnienie, by zobaczyć, czy tam wewnątrz jest jaka rzecz przedziwna.
Potrzeba poznania, lęk przed poznaniem, nieuchronność poznania, nieuchronność lęku przed poznaniem. Oto nu pewno leonardowski klucz do monologu Prospera. I współczesny. Świat stał się jednocześnie wielki i mały, ziemia po raz pierwszy zatrzęsła się pod nogami:
Duchy pagórków, rzek, jezior i gajów, Wy, co na piaskach niewidzialną stopą Gonicie falc morskiego odpływu,
A kiedy wraca, pierzchacie. Promienie, Co przy księżycu sadzicie zielone Kępy traw gorzkich, których żadna owca Nie ruszy. Wy, co rozpleniacie grzyby Straszne, trujące, żyjące noc jedną,
Z których pomocą jam zaćmiewał słońce W południc, budził rozszalałe prądy, Zażartą wojnę wywołał pomiędzy Zielonym morzem a stropem niebieskim. Dawałem ogień straszliwym piorunom, Potężne lądy wstrząsałem w posadach, Sosny i dęby rwałem z korzeniami.
Groby na rozkaz mój budziły śpiących 1 wypuszczały na wolność — otwarte Mą władczą mocą1.
316
Yc clvcs of hills, brooks, standing lakes, and groves; And yc that on the sands with printlcss foot Do chaic the cbbing Neptunc, and do fly him When hc comcs back; you demi-puppets that