Uda! B teraz do olbrzyma Wipunena. Lecz ten już dawno rozstał I i żydem i spoczął pod ziemią wraz ze swymi pieśniami i zaklęcia* mi- Na ramionach porosły mu już osiki, na czole wyrósł świerk, na zębach — jodły. To nic nie szkodzi. Oto czary Wejoemejnena zetrą BI czarami Wipunena.
Wydobył Wejno miecz i ściął drzewa. Wetknął w usta olbrzyma żelazny drąg i póty je podważał, aż podrażniony Wipuncn połknął śmiałka — gwałciciela spokoju zmarłego wraz z jego ostrym mi* czem. Zadziwił B wielkolud, co to za niezwykły pokarm. A był to Wejnemejnen. pływający po wnętrznośdach olbrzyma na łodzi wy-rzezanej z rękojeści swego noża. Próbował kuć ściany swego więzienia, aby rozsierdzić giganta. Ten na próżno starał się za pomocą zaklęć pozbyć n upartego dręczydela, który dosłownie świdrował mu dziurę 1 brzuchu. Połknięty czarodziej zagroził, iż nie opuści swej kryjówki i dopóty będzie kuł nożem we wszystkie najdelikatniejsze miejsca, dopóki nie otrzyma trzech słów potrzebnych do ukończenia budowy łodzi.
Nie było innej rady. Wyśpiewał więc Wipunen Wejnemejnenowj swe wiadomości o początku wszystkich rzeczy, a trwało to dzień i noc bez przerwy. Zasłuchane w opowieśri stanęły w swym biegu słońce i księżyc, zatrzymały się fale na morzu i w zatokach. Teraz wreszcie poprosił Wejno Wipunena, by otworzył usta i wypuścił go na swobodę. Nauczył się stu nowych słów, poznał tysiąc zaklęć. Drobiazgiem dla mego będzie teraz ukończenie łodzi. Morski przestwór stanie otworem.
Bohater Kalewali udał się wkrótce w swej nowej łodzi na północ po wybrankę serca. Siostra Ilmarinena dostrzegła przepływającą łódź i dowiedziała się o celu wyprawy. Pobiegła natychmiast do brata i ostrzegła go, że oto inny zalotnik, wiekowieczny Wejnemejnen, je-dzie w konkury do jego narzeczonej. Kowal pobiegł szybko do łaźni, obmył dało z sadzy, wdział niebieską szatę, zarzucił na ramiona bogate futro i urodziwy jak nigdy dotąd wyruszył konno na północ trzymając się morskiego wybrzeża. Przed samymi drzwiami Louhi spotkali się dwaj bohaterowie Kalewali. Początkowo myśleli o pojedynku, ale rozsądek zwydężył i zgodnie postanowili zdać się na wybór dziewicy.
Przezorna, jak zawsze, Louhi radziła córce, aby zaszczyciła swą ręką mądrego i bogatego Wejno i by właśnie jego poczęstowała pucharem miodu. Jednak dziewczyna ceniła bardziej urodę i młodość niż bogactwa przyszłego małżonka. Starego Wejno powitała ironia-
pytuuem o los czółna wyFBettMonc§o £ odłamka watiriiina. przypominaj**c mu w ten sposób niefortunna P^K pnilrras p»cnw-‘ęh zalotów. która zakończyła &K raną w kolanie. Zabolało Wołano i£bolalo serce. Kowal natomiast otrzyma! gościnny poca^aumck —
‘ yChar miodu. Wobec zdecydowanej postawy córki | ouhi muńala Łagodzić się z jej wyborem za cenę. oczywiście, trzech caęzkkcb prac ySochana dziewczyna udzieli!a natychmiast swemu wybrańcowi *ielu cennych rad i wskazówek. Aby zaorać wężowe j wykuł U
nańnen zloty pług. żelazne buty i kij. aby schwytać oibrzyn&e«p
(tfwiedzia i wilka - stalowe uzdy. Pozostał do zlowiema straszliwy
^czupak z Rzeki Śmierci. W tym celu wykol llmsrmea ogn>stry> orla o żelaznych szponach. Ptaszysko bez trudu wykonało zadanie, ■ potem wzniosło się w niebo, aż zadrżały obłoki, pęki na kawałki tę-oowy Ink Ukko i odłamał się róg. księżyca. -
Nic jut nie przeszkadzało połączeniu się młodej pary. ł^cjnesiei-oco wrócił smętny do kraju i ram nauczał, iż tylko młodym ludziom przystoi zabiegać o względy panien, starcem wara natomiast poślu-
kaćmłódki. _ '_§
Na północy trwały przygotowania do wielkiego weseliska. Zabito ogromnego byka, nawarzono morze piwa. zgromadzono sute zapasy.
Ruszyli na wszystkie strony wysłannicy, zaprosili na wesele starego Wejno i cały lud Kalewali. Jeden jedyny Ahti został pominięty. Lou-hi przyznała się, że lęka się jego gwałtownego, krewkiego usp^aobie-nia i nakazała wysłannikom, aby omijali z daleka jego dom nad brzegiem szerokiej zatoki.
Przybył pan młody z licznym orszakiem. Wesele było udane. Goś-cie raczyli się jadłem i napitkiem, a Wejno sławił śpiewem cale zgromadzenie. Panna młoda wspominała swe dziewczęce lata, wyrażając niepokój wobec nieznanej przyszłości i przerażenie na myśl o licznych obowiązkach przyszłej pani domu. Goście starali sic uspokoić: piękmj mężatkę, matka udzieliła jeszcze ostatnich rad i wreszcie szczęśliwy i dumny lłmarinen wsiadł do sań i uwiózł swój skarb na południe, do Kalewali.
W domu kowala znów czekały gości jadło i napitek- Pogodzony ze swym losem Wejno chwalił pieśniami swatów, towarzyszki panny, cały tłum ucztujących. Wesoło i hucznie minęły te dnie dla całej Kalewali i Potiioli,..
Tymczasem wesoły .Abti spokojnie orał swe pole. Dopiero gdy usłyszał chrzęst sań i okrzyki gości, domyślił się, że w Pobioli było wesele. Wściekły za wzgardliwe pominięcie jego osoby postanowił
łka
■
fc-
tmś
Bp
g-
g-
■fin
BIB
■e-
■