turaltzm i) totalna kontrola
lota)Qxyk
ti miedzy ,H»*r .łtur.) I nouką
juraliści -itr.tr uktu -faliści
22 Teorie literatury XX wieku
Podobnie twierdził też amerykański romanista Leo Bersani, oskarżając struk-turalizm o biurokrację i zwracając uwagę, że
treścią marzeń strukturalistów - czasem jawną, zazwyczaj jednak ukrytą -
jest wciąż nęcący fantastyczny zamysł totalnej kontroli10.
Poddając ostrej krytyce teorię spod znaku strukturalizmu, kwestionował on zarazem naukowe pokusy niektórych literaturoznawców, oskarżając icłi przy tym o mierne w gruncie rzeczy osiągnięcia.Tworzone przez nich formułki teoretyczne (na przykład słynna definicja funkcji poetyckiej Jakobsona) stanowiły w jego rozumieniu tylko rodzaj hermetycznego i napuszonego języka (tak zwanego metajęzyka), znacznie bardziej służącego tworzeniu samej teorii niż rozumieniu istoty literatury*1. Ale w XX wieku nic brakowało także zwolenników przekonania, że jeśli w ogóle tworzyć teorię - także teorię literatury - to musi to być teoria z prawdziwego zdarzenia. Można by nawet powiedzieć, że teoria w XX wieku balansowała pomiędzy takimi właśnie biegunami: „wiedzy tłumaczącej" i systemu, a zarazem - literatury i nauki. Albo skłaniała się ku swemu przedmiotowi, próbując jak najwierniej oddać jego specyfikę i indywidualność, albo starała się określić rządzące nim prawa i reguły ogólne, a tym samym zaspokoić przede wszystkim naukowe aspiracje literaturoznawstwa. Sens tego konfliktu bardzo trafnie oddawała myśl jednego z niemieckich twórców tak zwanej sztuki interpretacji, Emila Staigcra, który powiedział kiedyś:
nauka o literaturze znajduje się w szczególnej sytuacji. Kto ją uprawia, rozmija się albo z nauką, albo z literaturą1'.
Ten swoisty konflikt między interesami nauki i literatury, o którym będzie jeszcze mowa, zaostrzył się szczególnie pod koniec lat sześćdziesiątych i przybrał postać sporu między ortodoksyjnymi strukturalistami francuskimi, dla których najistotniejsze było właśnie zbudowanie „mocnej" nauki o literaturze, i tak zwanymi poststrukturalistami - rozczarowanymi fundamentalizmem poznawczym i sejentyzmem w wiedzy o litcraturzc.Tcn narastający konflikt sprawił, że teoria literatury znalazła się w potężnym kryzysie, zaś apel wyrażony przez francuskiego krytyka i teoretyka Rolanda Barthesa w tytule jednego z jego artykułów - Od nauki do literatury - mówił sam za siebie. Zdaniem Barthcs’a, struktu-ralistyczna teoria zapamiętała się po prostu w nadmiernej „analityczności", gubiąc po drodze swój przedmiot i zatracając to, co bez wątpienia najważniejsze
przyjemność czytania literatury*’. Reakcją na teoretyczną ortodoksję stał się
"* 1.. Ilcmani, Czy istnieje nauka o literaturze?, dum. E. Pwczołowłka, „Pamiętnik Literacki"
1974,*. 3. ••335. 33*
" Ibidem, 2-327.
•' '/.ni*. U. Iluiilint, Od nauki da literatury, tłum | I ulewn/. |\v | /./.tu. Mit 1 tn.d wy
boi, witęj* j. IHoiuki,
W prowadzenie
właśnie poststrukturalizm - potężny nurt krytyczny wobec teorii,który nie tylko zakwestionował teorię literatury spod znaku strukturalizmu, lecz podważył sensowność uprawiania teorii literatury w ogóle’4.
Już w starożytności zastanawiano się również nad relacją między teorią i praktyką, a szczególnie nad ich hierarchią i wzajemnym stosunkiem. Pytano więc, co jest ważniejsze: czy praktyka, czy też teoria? Działanie czyjego ogólne warunki albo zasady? Debatowano też nad rym, co powinno być pierwsze, a co drugie: czy więc teoria ma wyprzedzać praktykę, tworząc dla niej reguły i programy, czy też odwrotnie - może co najwyżej opisywać już zaistniałe praktyki, nic narzucając im odgórnych restrykcji? Aczkolwiek pytania takie przypominały nieco znane dclibcracjc nad pierwszeństwem jajka bądź kury, to jednak zarówno w dziejach myśli filozoficznej, jak i teoretycznoliterackicj dość skutecznie zaprzątały one uwagę rozmaitych myślicieli. Styl myślenia przyznający pierwszeństwo teorii nad praktyką utrwalił się od Arystotelesa - wyraził on na przykład pogląd, że działanie człowieka ma charakter racjonalny, ponieważ zawsze już zawiera w sobie jakiś myślowy projekt. Najistotniejsze jest więc wyobrażenie celu, który podmiot działający chce osiągnąć, sama zaś czynność to już tylko dopełnienie owego myślowego aktu. Rozróżniwszy w ten sposób w działaniu człowieka składnik myślowy (teoretyczny, a zarazem teleologiczny - cclowościowy) i składnik czynnościowy (praktyczny, energetyczny), ustanowił zarazem Arystoteles na wiele wieków ich hierarchię, podporządkowując tym samym praktykę teorii.
Te z pozoru odległe dylematy stały się znów aktualne zwłaszcza w ostatnim dwudziestoleciu XX wieku, kiedy to zaczęto się bardzo poważnie zastanawiać n;ld zależnościami teorii i praktyki w ramach teorii literatury, a konkretnie: nad relacją teoretycznych modeli i praktyk interpretacji. Wtedy też wróciły pytania, które, na płaszczyźnie ogólnej, stawiano sobie już od dawna. A więc - co jest ważniejsze: spekulacja myślowa na temat literatury i tworzenie koncepcji teoretycznych, które zdolne będą wyjaśnić i opisać jej naturę? Czy też praktyka, a więc po prostu czytanie i interpretowanie dzieł literackich? Albo, w innej postaci - czy wolno nam interpretować literaturę całkowicie swobodnie, czy też powinniśmy interpretację zawczasu ograniczyć jakimiś regułami i z góry wyznaczyć jej cel? A jeśli musimy ją ograniczyć, to wedle jakich kryteriów - czy ma to być na przy-Mud /godność z hipotetyczną intencją autora (a mówiąc po prostu: z tym, „co tutor miał na myśli")? Czy też ma to być, powiedzmy, na przykład zgodność / prawdą? A jeśli tak - to jak rozumianą prawdą? 1 dalej - czy istnieje coś takic-go jak „poprawna" lub „właściwa"czy „adekwatna" interpretacja dzieła literackiego? A skoro tak - to jak właściwie zakreślić jej granice? V. kolei - jeśli nic ma • /ogoś takiego jak „poprawna" interpretacja, to czy oznacza to, ze możemy całkowicie dowolnie używać literatury tło swoich celów? Oczywiście, odpowiedzi
Post-
strukturali Krytyka t«?<
Picrwsz©l,i teorii czy praktyki?
Aryslotclo koncepcja wcqo dzia
Teoria i intorpra
Spór o gr intorpret
' /.oh, i\uhlrukluuilirm