114
lego hrabiego, alei to coś zadziwiającego? Wiesz pan O' co tu chodzi ?j
— Cóż to takiego — zapytał ciekawie prezes policji.
— Otóż autentyczny akt urodzenia córki zmarłego hrabiego, który nam przysyła jakiś doktór Gilbert. A nikt dotąd nie podejrzywał, żeby zmarły hrabia miał córkę. Nie znasz pan tego doktora Gilberta ?
— Nazwisko zupełnie mi nieznane.
— Sprawa się staje jakoś coraz bardziój tajemniczą.
^ — A ja mówię przeciwnie — odrzekł prokura
tor. — Wykazuje się teraz, że Raul de Challins, siostrzeniec hrabiego, pilnujący go ciągle, wiedział widocznie, że córka istnieje i on to najprzód pozbył się swego wuja, zadawszy mu trucizny a potem zniszczył testament, w którym widocznie mowa była o Genowefie, którój zmarły zapisał swój majątek. Chodziło mu o zagrabienie połowy majątku, więo chciał sprawę z urodzeniem Genowefy przed światem ukryć. Cóż pan o tern myślisz?
— Rzeczywiśoie tak, jak pan się na to zapatrujesz, być może.
— Ale to mnie zadziwia, zkąd jakiś doktór Gilbert wie o tem?
— Widocznie musiał być bardzo blizkim i zaufanym przyjacielem zmarłego, skoro mu się z tem zwierzył a ja znowu dziwię się, dla czego hrabia sam tę sprawę okrył taką tajemnioą.
tu — Tak! jakże się teraz przekonać, czy ta legalna spadkobierczyni majątku jeszcze żyje ?
— O tem z pewnością pan doktór Gilbert będzie wiedział. Przyrzekł przecież, że będzie sprawy dochodził.
— No dobrze! ale i nam potrzeba będzie działać — odrzekł prokurator.
— Każę przyaresztować Raula de Challins, żeby z niego wydobyć jakie zeznanie.
— Ja myślę, żeby się z tem wstrzymać jeszcze. On niczego nie podejrzywa, zatem nam się nie wymknie a zresztą, choćby się nawet domyślał, to dla takiej stawki, jaką jest spadek po zmarłym, zaryzykuje chętnie, bo chciwość weźmie górę. Z drugiój strony zaś nadrabiać będzie chciał miną tak, jakoby zbrodniarzem wcale nie był. Bądź pan łaskaw odwiedzić mnie jutro a do tćj chwili będę miał czas jakieś kroki przedsięwziąść.
Prezydent policyi ukłonił się i wyszedł.
XX.
Od dwóch dni Raul nie odwiedził baronowój de Garennes.
— Czyżby go już miano przyaresztować — zapytała się baronowa wchodzącego Filipa.
— Mnie się zdaje, że dotychczas nie, listy skutek swój wywarły, jestem o tem mocno przekonany, tylko, że policya jest bardzo powolną.
— Ale pomyśl tylko mój Filipie, że jutro ma nastąpić wprowadzenie w posiadanie majątku po zmarłym mym bracie.
— Nie szkodzi matko, czy go przyaresztują dzień rychlćj, ,czy dzień późnićj, wszystko to jedne, przyaresztują go napewno a milioniki łatwo ma -odebrać.
»*