„Plan zdjęciowy i czerwony dywan to dwa różne światy. Na planie pracuje się po czternaście godzin
Andi Isaacs, wiceprezes wykonawcza Summie i szefowa działu produkcji wszystkich realizowanych przez wytwórnię filmów, przebyła długą drogę od skromnych początków na planie Ogniska próżności, okrytej niesławą ekranizacji książki Toma Wolfe’a z 1990 roku (jej przykład może być przestrogą dla wszystkich zabierających się do adaptacji literatury). „Zaczynałam jako dziewczyna z obsługi planu, podawałam kawę, i co zabawne, powtarzałam wtedy sobie: «Nie, nie mogę pracować w tej branży — ci ludzie są zaleni!» - śmieje się Isaacs. — Ale coś w tym est, to na pewno nie zawód dla kogoś ceniącego spokój i wygodę. Plan zdjęciowy i czerwony dywan to dwa różne światy. Na planie pracuje się po czternaście godzin dziennic, bolą cię stopy, taplasz się w błocie - ale każdy tu powie ci, ze uwielbia swoją pracę”.
Chris Weitz jest podobnego zdania. -Chciałbym, żeby robienie filmów było tak romantyczne, jak się wydaje komuś z zewnątrz. Prawda jest taka, że godzinami stoi się na deszczu i w kółko na coś czeka. Oczywiście, od czasu do czasu ma się jakieś cudowne artystyczne objawienia, ale to nie to samo co siedzenie w orkiestrze i odgrywanie symfonii. To zlepek dziesiątków tysięcy drobnych decyzji podejmowanych na przestrzeni miesięcy.
To próby z czytaniem tekstu, reżyserowanie animacji z wilkołakami, farba do wnętrza domu Jacoba... Każdemu detalowi trzeba poświęcić tak wiele uwagi, jak to tylko możliwe”.
Podwładni Andi Isaacs zajmują się wszystkimi zagadnieniami logistycznymi, administracyjnymi i finansowymi związanymi z robieniem filmu. Na przykład kiedy zespół kreatywny wytwórni ma już gotowy scenariusz, dział produkcji sporządza na jego podstawie szczegółowy kosztorys. W czasie prac nad Księżycem w nowiu stojącą na czele zespołu kreatywnego wytwórni Cillian Bohrer reprezentowali producenci Wyck Godfrey i Karen Rosenfelt, podczas gdy w imieniu Andi Isaac występował producent liniowy Bill Bannerman. Jego ludzie, jak to ujmuje Bannerman, odpowiadali za „proces budowania” — wiedzieli, ile coś kosztuje, jak to załatwić, dowieźć bądź skonstruować. Innymi słowy, właśnie oni byli osobiście zaangażowani w to, jakie „dziesiątki tysięcy drobnych decyzji” podjęto przed kręceniem zdjęć i po ich zakończeniu.
Do pierwszego tysiąca decyzji należały między innymi te, gdzie kręcić film i jak dopasować plenery do tych ze Zmierzchu. Chociaż filmowcy chwalili sobie Portland, ostatecznie okazało się, że praktyczniej będzie przenieść zdjęcia do Vancouveru, gdzie w ciągu ostatnich lat znacznie rozbudowano niezbędną filmowcom infrastrukturę, dbając zarówno
0 dostęp do nowoczesnych hal zdjęciowych, jak i do pierwszorzędnych techników
1 rzemieślników. Cillian Bohrer przyznaje nawet, że Vancouver brano już poważnie pod uwagę przed realizacją pierwszego filmu i wybrano Portland tylko dlatego, że kurs amerykańskiego dolara spadł poniżej poziomu kursu dolara kanadyjskiego, a stan Oregon oferował dodatkowo wszelkim filmowcom atrakcyjne warunki finansowe.
OSAOTWONY KSIĘŻY0
41