Anka
ŻYŁEM
Mnie tak boli każda chwila nie przeżyta po bohatersku,
każda chwila, która przecież świta, sprzyja braterstwu.
A ja patrzę w siebie - może w pustkę?... prawie płaczę,
zgarniam w wierszy jedwabistą chustkę zbędne, natrętne rozpacze.
Nie pójdę ja tam, dokąd nosi, nie!
Śmierć skosiła tylu i kosi, tylko nie mnie.
Gdybym mógł, powiedziałbym Ance, po całym życiu zawiłem -mojej jedynej kochance: żyłem.
MOJA CÓRKA
Jeszcze jedna noc przepłakana, jeszcze się myśli gonią, to dla niej - moja kochana -to biegną me myśli po nią!
Jakże ci w tej jesionowej, drewnianej, zimnej odzieży?
A ona, bezdennie nowa, uśmiecha się, leży.
:
A jak z bezdennej rozpaczy dźwignąć się tyle, żeby cię jeszcze zobaczyć przez chwilę?
Widzę cię w sarkofagu jak Firlejównę w Bejscach...
A pisać nie mam odwagi ani dla siebie miejsca.
24 Broniewski ?6g