Pociąg InteRegio jechał lewym torern, rniał w Starzynach wjechać na prawy, ale zwrotnica nie działała. Dyżurny ze Starzyn wie, że z tego powodu pociąg będzie rniał opóźnienie, a za spóźnienie pociągu grożą rnu kary. Wie także, że usunięcie awarii rnoże nastąpić dopiero o godz. 22, co zapisane zostało w ujawnionych przez TVN 24 rejestrach. Dyżurny walczy z zepsutym rozjazdem, ale nie rnoże go przestawić przyciskiem na pulpicie. Sprawdza też na pulpicie, czy lewy tor jest wolny i wysyła swój pociąg tyrn właśnie torern. Tymczasem w Sprowej semafor wyświetla zielone światło dla nadjeżdżającego pociągu TLK. Nagle gaśnie. Do awarii semafora dochodzi o godz. 20.48, dyżurna ze Sprowy decyduje się na wyświetlenie sygnału zastępczego i puszczenie pociągu TLK. Nie wie o tyrn, że jej torern jedzie InterRegio. Zgodnie z procedurami dyżurny ze Starzyn puszczając swój pociąg na jej tor, powinien ją o tyrn powiadomić. Dlaczego tego nie zrobił? To rna wyjaśnić śledztwo.
Pociągi dzieliło zaledwie 14 krn. Gdy maszyniści zorientowali się w sytuacji, na skuteczne hamowanie było już za późno.
Według częstochowskiej prokuratury winny jest dyżurny ze Starzyn, bo gdy nastąpiła awaria zwrotnicy, powinien przestawić ją ręcznie. Zdając sobie sprawę z tego tragicznego w skutkach błędu próbował potern fałszować dziennik ruchu wpisując tarn prawdopodobnie ustną zgodę dyżurnej ze Sprowej na wjazd swego pociągu na jej tor. Ale czy tylko on zawinił, skoro o awarii zwrotnicy wiedziano i w ZLK w Kielcach, i w centrali w Lublinie?