Marta Stęplewska
Był piękny zimowy wieczór. Na szybach mróz
Z dziury wyjrzała czarno-biała kocia mordka, a za nią wychynęła reszta ciał-
ka odzianego w aksamitne, czarne futerko z gustowną białą krawatką i skarpetkami na wszystkich czterech łapkach. Kotek przebiegł przez opustoszałą ulicę i wskoczył na dróżkę prowadzącą do małego domku.
„Ojejej - myślał, przebierając szybko nóżkami, marznącymi mu na śniegu. - Ojejejejej, ale jestem spóźniony. Ojejej, co to będzie, co to będzie?! Mama na pewno będzie się gniewać".
14