została wy«lirni i u > w m i u mii drodze ewolucji. Nie wiemy, dlaczego jedna okoIm ivagii|c deproąją nu sytuację, z którą ktoś inny radzi sobie bez trudu. Nic lozumiemy, jaką rolę w tej chorobie odgrywa wola.
Otoczenie oczekuje od chorego na depresję, że weźmie się w garść. \V ii;in.‘ci kulturze nie ma miejsca dla ludzi snujących się bez celu z kąta w kąt Małżonkowie, rodzice, dzieci i przyjaciele też są podatni na załamania i nic chcą się zbliżać do bezbrzeżnego cierpienia. W depresji nie można nic zrobić, chyba tylko błagać o pomoc, ale kiedy pomoc przychodzi. trzeba ją jeszcze przyjąć. Wszyscy byśmy chcieli, żeby prozac rozwiązał za nas problemy, nic z mojego doświadczenia wynika, że lekarstwo zadziała tylko wtedy, kiedy sami będziemy walczyć o poprawę swojego stanu. Słuohty ludzi, którzy cię kochają. Uwierz, że warto jest dla nich żyć. nawet jeśli czujesz inaczej. Przywołuj wspomnienia, z których depresja cię okrada, i myśl o tym, że chwile, które pamiętasz, jeszcze powrócą. Wykonuj ćwiczenia fizyczne, bo to na pewno dobrze ci zrobi, nawet jeśli przy każdym kroku będzie ci się zdawało, że twoja noga waży setki kilogramów. Jedz, chociaż wszystkie potrawy budzą w tobie wstręt. Przemawiaj sobie do rozsądku, nawet jeśli straciłeś rozum. Te rady mogą się wydać trywialne jak wróżby sprzedawane w chińskich ciasteczkach, a jednak najpewniejszym sposobem na wydobycie się z depresji jest nie-przyzwyc/ajanic się do niej. Odrzucaj straszne myśli kłębiące się w twojej głowie.
Jeszcze długo będę się leczył z depresji. Gdybym wiedział, jak doszło do tego. że upadłem tak nisko, napisałbym o tym. Nie czuję, kiedy znowu zaczynam spadać, żeby po pewnym czasie wybić się do góry, i tak w koło. Starałem się pozbyć mojego pnącza na wszelkie sposoby; potem próbowałem naprawić wyrządzone szkody, kierując się intuicją i wkładając w to tyle wysiłku, jakbym się uczył chodzić lub mówić. Przeżyłem dwa lekkie nawroty choroby, potem dwa poważne załamania, później trzecie załamanie i znów kilka nawrotów. Po tych doświadczeniach robię wszystko, co mogę. żeby uniknąć kolejnych epizodów depresji. Codziennie, rano i wieczorem, kładę na dłoni trzy tabletki: białą, różową i turkusową. Czasem patrzę nu nie i myślę, że są jak hieroglify, które mówią, że przyszłość może być przyjemna; chcę tego dożyć, żeby się przekonać na własne oczy. Nierzadko przychodzi mi do głowy myśl, że dwa razy dziennie połykam własną śmierć, bo bez tych tabletek dawno bym nie żył. Raz w tygodniu odwiedzam swojego terapeutę. Spotkania z nim raz są nudne, innym razem interesujące, mimo że czuję się na nich tylko obserwatorem,
29