przywiązano do Phaly tak, żeby utopiło się w błocie, kiedy matka się przewróci. Miała zabić własne dziecko.
Phaly Nuon skłamała. Powiedziała, że przed wojną była kochanką swojego pracodawcy, Czerwonego Khmcra, który na pewno ją pomści. Niewiele osób zbiegło z pola śmierci, ale kapitan widocznie jej uwierzył, skoro powiedział, że nie może znieść krzyku dzieci, że naboje są drogie i nie chce ich marnować, a potem rozwiązał Phaly Nuon i kazał jej uciekać. Kobieta chwyciła dzieci i pobiegła przed siebie. Znalazła schronienie w dżungli w północno-wschodniej Kambodży. Ukrywała się przez trzy lata, cztery miesiące i osiemnaście dni. Nigdy nie spała dwa razy w tym samym miejscu. Zbierała liście i wygrzebywała korzonki, żeby wyżywić siebie i dzieci. Nie było to łatwe zadanie, szczególnie że ziemię ogołacali inni, silniejsi od niej mieszkańcy lasu. Z niedożywienia straciła pokarm w piersiach i niemowlę zmarło z głodu na jej rękach, ale Phaly Nuon wraz ze swoim ostatnim dzieckiem przeżyła wojnę.
Opowiadając mi o tym, Phaly zsunęła się na podłogę, płakała i kołysała się na krawędziach stóp. Ja też znalazłem się na podłodze, kolana wcisnąłem pod brodę i jedną ręką próbowałem gładzić Phaly po ramieniu. Dalej Phaly Nuon mówiła cicho, prawie szeptem. Po wojnie odnalazła męża. Był bity po głowie i szyi tak mocno, że miał uszkodzony mózg. Razem z mężem Phaly trafiła do obozu przy granicy z Tajlandią, gdzie, z tysiącami im podobnych, mieszkali w prowizorycznych namiotach. Jedni pracownicy obozu wykorzystywali ich seksualnie i bili, inni pomagali. Phaly Nuon była tam jedną z niewielu wykształconych osób, znała języki obce i mogła rozmawiać z pracownikami opieki społecznej. Stała się ważną osobą. Jej rodzina dostała drewnianą chatę i mogła prowadzić życie na tyle wygodne, na ile to możliwe w takich okolicznościach. „W tym czasie pomagałam przy niektórych pracach opiekuńczych — wspominała. — Codziennie widziałam kobiety w bardzo złym stanie psychicznym. Wiele z nich robiło wrażenie sparaliżowanych: nie poruszały się, nie mówiły, nie karmiły dzieci ani się nimi nie zajmowały. Widziałam, że chociaż przeżyły wojnę, teraz umierają na depresję. Stres, będący wynikiem traumatycznych doświadczeń, obezwładniał je”.
Na początku Phaly korzystała z tradycyjnych sposobów leczenia znanych Khmerom od pokoleń (sporządzała leki złożone z ponad stu ziół i liści w różnych proporcjach). Kiedy to nie przynosiło pożądanych efektów, jeśli tylko mogła, to używała lekarstw znanych medycynie zachodniej. „Chowałam wszystkie środki antydepresyjne, które przynosili mi pracownicy pomocy społecznej, dla będących w największej potrzebie”.
35