Baumanopopkulturze
wyboru i konsumpcji. Indywidualność każdego wyboru wzmacniaj;) i potwierdzają naśladowcze działania tłumu wybierających. Gdyby tałtnic było, konsument nie miałby żadnego pożytku z konsumpcji . w towarzystwie. Czynność konsumowania to naturalny wróg jakiejkolwiek koordynacji i integracji. Jest ona również odporna na ich tvplyw, a wszelkie działania mające na celu przezwyciężenie samotności właściwej aktowi konsumpcji są skazane na niepowodzenie. Konsumenci są samotni nawet wtedy, gdy działają razem.
Wolność wyboru ustanawia hierarchię społeczeństwa konsumpcyjnego oraz ramy, w które jego członkowie, konsumenci, wpisują '.śWojc aspiracje życiowe - ramy, które określają kierunek wysiłków •mających' poprawić nasz byt i zawierają obraz „dobrego życia”. Im większą ma się wolność wyboru, a przede wszystkim im więcej wyborów swobodnie się dokonuje, tym wyższe miejsce zajmie się w społecznej hierarchii, na tym większy szacunek innych i własny można liczyć i tym bardziej można się zbliżyć do ideału „dobrego życia". Bogactwo i zarobki są oczywiście ważne, bez nich wybór jest ograniczony, albo wręcz niemożliwy. Lecz rola bogactwa i zarobków jako kapitału - to znaczy pieniędzy, które służą przede wszystkim temu, by zarobić jeszcze więcej pieniędzy - schodzi na drugi, pośledni plan, jeśli wręcz całkiem nie znika z pola widzenia i ze sfery motywacji. Podstawowe znaczenie bogactwa i zarobków polega na rozszerzeniu możliwości wyboru konsumenckiego.
Gromadzenie zapasów, oszczędzanie lub inwestowanie miałoby sens tylko pod warunkiem, że kryje się w tym obietnica rozszerzenia wyboru konsumenckiego. Nic są to jednak opcje przewidziane dla rzeszy zwykłych konsumentów, a gdyby większość konsumentów zaczęła je stosować, doprowadziłoby to do katastrofy. Wzrost oszczędności i zmniejszenie się zakupów na kredyt to złe wieści; wzrost kredytów zaciąganych przez konsumentów jest witany jako pewny znak, że „sprawy idą we właściwym kierunku”. Społeczeństwo konsumpcyjne nie potraktuje lekko wezwania do odroczenia gratyfikacji. To społeczeństwo kart kredytowych, a nie książeczek oszczędnościowych, społeczeństwo nastawione na „teraz". Społeczeństwo tych, co pragnij, a nie czekaj;}.
Powtórzmy, nie ma potrzeby „regulacji normatywnej”, z towarzyszący m jej dyscyplinującym drylem i wszechobecnym egzekwowaniem przestrzegania porządku, które mają zapewnić, że ludzkie potrzeby będą służyć zyskom przedsiębiorców rynkowych, nie ma też konieczności przekuwania „potrzeb ekonomii”, ekonomii dóbr konsumpcyjnych, aby zaspokoić pragnienia konsumentów. Wystarczy kuszenie, demonstrowanie nieznanych cudów, obietnica nieznanych dotąd wrażeń, przy których zblednie wszystko, czego się zakosztowało do tej pory. Oczywiście pod warunkiem, że przesłanie trafi do uszu chętnych do słuchania i że podczas odbioru sygnałów wszystkie oczy będą wpatrzone w zapierające dech obrazy. Konsumpcja, nawet najbardziej zróżnicowana i bogata, musi jawić się konsumentom jako prawo do radości, a nie jako przykry obowiązek, którzy trzeba spełnić. Konsumenci winni kierować się korzyścią estetyczną, a nie normami etycznymi.
To estetykę, a nie etykę, rozwija się, aby integrować społeczeństwo konsumentów, trzymać je na kursie i wielokrotnie ratować w sytuacjach kryzysowych. Jeśli etyka przypisuje najwyższą wartość dobrze spełnionemu obowiązkowi, to estetyka największą wagę przywiązuje do wysublimowanego doświadczenia. Spełnienie obowiązku ma swoją wewnętrzną, rozciągniętą w czasie, logikę, a więc nadaje czasowi strukturę, nadaje sens takim pojęciom jak stopniowa akumulacja lub opóźnienie satysfakcji. W przypadku poszukiwania doświadczenia nie ma powodu, aby je odwlekać, gdyż efektem opóźnienia mogłoby być jedynie „zmarnowanie okazji”. Okazja, by czegoś doświadczyć, nie wymaga pracy u podstaw ani nie znajduje dla niej uzasadnienia, zjawia się bowiem znienacka i pierzcha, jeśli natychmiast się z niej nie skorzysta (a po prawdzie, blaknąc wkrótce po tym, jak się z niej skorzysta). Okazję, by czegoś doświadczyć, należy chwytać w locie. Nic ma żadnego właściwego, szczególnie odpowiedniego momentu, aby to uczynić. Żadna chwila nie różni
51