KONSTANCJA BENISŁAWSKA
W MDŁOŚCI' ŚMIERĆ SOBIE ROKUJE I DO SŁUŻBY BOGA SIEBIE ZAGRZEWA
Jeszcze na dal2 ode mnie starość jest garbata,
Jeszcze się w czarne włosy siwizna nie wplata, Jeszcze twarz mam pogodną, nie siedzą na czele , Mierzle marszczele’,
A już śmierć kosą grozi i tuka nad głową:
„Pókiż, nędznico, latać będziesz za światową Próżnością? Pókiż chwytać, ach, na zwodnej ścienię Znikliwe cienie?"
Wkrótce, wkrótce, duszyco, niepomna o tobie W obżałowanej4 staniesz przed Sędzią osobie,
Co zaklęte5 twe sprawki, mowy, myśli wzruszy Z tajników duszy.
I choć o tym nie wątpi, i już myśli Bogu,
I chce służyć odbiegłszy ziemskiego barłogu,
Lecz ulgla dusza w ziemi od niemałej chwili Darmo się sili.
Nuże więc, nuże, Jezu, o Jezu mój miły,
Przybądź z Twoim posiłkiem na słabe me siły! Wesprzyj mię silną ręką, nicprzezwyciężonem
Twa śmierć zmarłych wywiodła z otchłani nielubej, Teraz niech mię Twe życie zachowa od zguby! Spraw, niech światem tym gardzę, a do Ciebie lotnie Lecę ochotnie.
Uwolń mię z srogich ciała więzów i kajdanów.
Bym dostąpiła wiecznej swobody nicbianów.
Gdzie bym ci, Jezu, Ojcze i Duchu Przedwieczny, Brzmiała hymn wieczny!
WZYWA WSZELKIE STWORZENIE, IŻBY CHWALIŁY BOGA
0 Wy, którzy kręcicie gwiazdy z słońcem złotem,
< 'zyści Duchowie, ciała nie skażeni błotem.
Boscy Szambelanowie, niebiescy Mieszczanie, Chwalcie Pana naszego, chwalcie nieprzestannie!
1 wy, podniebne sfery, słoneczne karocy,
Księżycu srebmojasny po czarniawej nocy,
I wy, gwiazdy, tysiącem po niebie rozsiane.
Słodki rym Twórcy nućcie, nućcie pieśń w przemianę!
Chmury, dżdże, grady, śrzony z wysypy śnieżnemi, Roso, mgły i upały, i mrozy, i lody, śpiewajcie społem Bogu, brzmiejcie słodkie ody! Łyskania chmurobłędne, wiatry lasołome,
Pioruny trojjęzyczne, powietrze ruchome,
Szturmy i wichry gwizdnę, Akwilonie zimny, Chwalcie Pana nad panmi radosnymi hymny!
Morza, rzeki, jeziora, zdroju czystochłody.
Potoki wdzięcznomruczne i wszystkie ziem wody,
1 wy, co tam mieszkacie w wodzie kryształowej. Wznoście głosy pod nieba, zagrajcie hymn nowy! Pagórki zbożorodne, puszcze drzewowzniosłe,
< ióry łyse, doliny trawiskiem porosłe,
Żniwa płowe, jagody, owoce dojrzałe,
Iłajcie swemu Monarsze najwyższemu chwałę!
< zworonogie zwierzęta, ptasząt chór wesoły. Powietrzne i podziemne, i ziemne żywioły,
Nieście Panu swojemu dziękoczynne pieśni!
Kwilące niemówlątka, weseli młodzianie.
Siwi starcowie, panny wstydliwe i panie,
Sam' hurmem tu się sypcie, tu się, tu zbiegajcie! Pochwałami licznymi Nieba przebijajcie!