II
wszystkie po imieniu nuzYwa, nie brzydzi się niczym a dla rozerwania siebie i łych niewielu, którym z swo-uh ksiąg zwierzał. nie gardził najbardziej drastycznymi anegdotami. Był klas taki niądr> w Will w.. że niemal same plugastwa z Ogrodu wyhicmj i tam w oczach wybrednych poetę dobił, ale w księdze olbrzymiej giną one poniekąd taksa ino, jak w fraszkach Kochanowskiego. nim niemądry Januszów ski »trefne żart v u osołuio na kupę zebrał, czeui niedźwiedzią wj-rządzil przysługę poecie.
OGRÓD FRASZEK I MO KALIA
Zęby dzisiejszego czytelnika wprowadzić na smak jego utworów, zachęcić go, aby czerpał z tej zawsze żywej krynicy, bez względu na wszelką uiewybredność czy naiwność, wybraliśmy kilkadziesiąt dłuższych i krótszych wiersz}*. Nie z Wojny Okocimskiej, której cakośc rozrywać szkoda, ale z luźnych pieśni, dalej z Ogrodu : \toraliów. co również żadnej całości nie tworzą. Ogród Fraszek. z sążnistym tytułem, istnym dziwolągiem baroku a raczej niesmaku, składa się z pięciu części nierównych rozmiarami ani stylem; na ostatnią część złożyło się już tylko »fra$zek« dwadzieścia i jedna, po* przednie cztery liczą zgórą 1800 — liczby dokładnej podać nie można, gdyż w jedynym ich rękopisie w ydzielano karty przeciw duchownym zwrócone; pierwsza i czwarta część liczą razem 1058. wiele krótkich a przeważnie »bezpiecznych«, t. j. swy wolnych; druga i trzecia dłuższe o wiele, duchownej treści. Autor zamierzał
l>lk<* owe cztery czyści i w czwartej wypisał wiersz p. t. Koniec f raszek, lecz zabrał siy wkońcu do nowej P*?tej, ale podeszły wiek nie długo dalszego cisjgu do-zwoh 1. Ptsały dę fraszki Ogrodu ule nie plewionego we-nie zapewnienia autora przez lat trzydzieści, 1660—1690* le» których'czas dokładnie oznaczyć można. o<l r 1672 przeważnie się ciągną. Mieszczę wyjątkowo dialogi; przeważają opowiadania, od lioccaccia począwszy i Fa-cecyj polskich, skończywszy na Strasznym foliał erze Piekarskiego (1664 r.). Dalej rozprawy, dyskursy politycznej i duchownej treści, z obszerną polemiką, ni
gdy o dogmat niemal (chyba o kalwińską predestyna-<*ję — przeznaczenie zbawienia czy potępienia, z czem się Potocki nie godził), zawsze o praktyki; nieliczne są
panegiryki i wiersze okolicznościowe: listy do przyjaciół; żarty nieskończone na łysych i na inne niedostatki fizyczne; anegdoty dowcipne.
Narabiał Potocki stale najtańszym, nie dopiero, jak twierdzono, od Francuzów zapożyczonym, bo domorosłym, najpierwotniejszym, najpłytszym dowcipem. »ekwi\vokacją«, t. j. kalamburem, grą słów. czem Rej właściwy dowcip zastępował, czem Kochanowski gardził; Potocki nieznużony w zmyślaniu facecyj dla ka
lamburu, więc oil słowa stać. baba i t. d. i nawet z łacińskich na gwałt polskie stroi. np. fi-olet. homo-anima (Choma skarży' się. gdy syn słówka łacińskie bębni: homo t. j. Choma — człowiek a ni ma — duszy); to zmyśla żartv z dosłownego stosowania sentencyj. to z narzecza, pruskiego czy podgórskiego; to z imion szlacheckich. Kochanowskich i Milkowskich i t. d., lub miejscowych. jak Długie. Krzyż i 1. d., nawet Luźna jego nie