110.
j pe\c
V,’roc'“
gia. W***
\9S0
4«
fiiat
4o>
S-
Yia^*
r SW
470
475
480
485
490
•isfctó
495
jvmv «**•wk niemniej onuny darami iH.^tuT^Kim. To tylko, zc sami,
, Jim;* czyni po Minera mieli hyc NZc*ęs|Jvvj: nic uznali. Długo fnisowliwi ncr spolncj tej jxk «cthy * Sobą zostawali;
.\Uk.i rwłu>A kto™ luz w dojzrzalszc co dalcj I ,r.i swe zachodziła, wszytkic dni i nocy N‘,Rj ^Ki przepłakała. Skąd aż do pomocy Górnwh apellowali, na wszytkic uczynki \\VU-szv się pobożne, drogie upominki
00 Dellu i Efezu wyprawili różno Bo*:i tamte legując. Jakoż i nie próżno To czynili, bo przez ich fatygę* codzienną Matka twoja poczuła zatym się brzemienną,
Smaki mieniąc w potrawach. Skąd jakie mężowi
1 wszytkiemu przyniosła wesele domowi,
Ten rozumie, kto darów takich mieć nie może, Prozno tylko na strojne poglądając łozc.
Więc skoro ku czasowi swemu przychodziła,
Jako zawsze czytaniem rada się bawiła Historyj i poetów - tak na więcej tedy,
Kiedy abo nie spała, aboli ją kiedy Przejmowały z onego ciężaru ckliwości I insze przyrodzone tej płci ułomności.
Nocy jednej, niespanej nad zwyczaj swój dłużej, Męża prosi, aby - niż oczu jej pomruży Sen leniwy i zejdzie czas ten naprzykrzony -Cokolwiek jej przeczytał. Który obudzony
zaraz, przypadkiem weźmie Homerowę Kosztowną Ilijadę, gdzie trafi na owę bogiń konkurrencyją i pełen faworu Sąd Parysów, której z nich, nie czyniąc wyboru,
• ia dac jabłko. A mimo królewską Junonę • erwę uczoną, że mu cudzą żonę
cnu' lam zrada, oncj je przysądził.
-ctZ( tu Andromja: „O, barzoż pobłądził ^.ak Parys i dekret jego ladajakt.
jc mia ai godniejszej nie przeskoczce takiej ra prócz swywolnymi bawiąc się sprawami,
Liulzic mami opite swym, rozkoszami Mincrwic to służyło. I*>w,cm tu mądrość.
I wojennej pospołu łx>gmią dzielności.
Zapalczywe baczeniem utrzymywa U,je.
1 nad to co większego może byt oboje"
505
Na co jej Waleryjo: „Dobry jest Parysów Dobry dekret, bo według sprawił się napisów Jabłka tego, żeby z nich dane gładszej było. -lejże je dał . - „O, coc się inszego znaczyło Przez te gładkość odpowie, nie która się zdobi, Piękną skórą po wierzchu, ani cery robi Z lipkich sobie bałsamów i świecących mydeł I z jakich tam nie wiedzieć kudłatych straszydeł,
510
Boć ta jest przyrodzonym, barzo darem małym I za lada wietrzykiem północnym zuchwałym Spełznie prędko, nawet ją ludzki wzrok zepsuje, -Ale która na trwalszym gruncie się buduje.
515
Toć jest u mnie gładkim być: umieć się przystojnie Swoim rządzić rozumem a zarobić w wojnie Sprawiedliwej na sławę, co człowieka czyni Nieśmiertelnym, - a samej Minerwie bogini Dzieło to przynależy. Trudno go przede mną,
Mężu mój, masz wymówić, i owszem się ze mną Zgodzisz na to, żc Parys głupie dekretował,
520
Jako który przy owcach w Idzie się uchował,
Co skutek sam pokazał takich mistrz napotym". Długo się tak spierali zobopólnic o tym,
Aż ich sen uspokoił przez grzebień słoniowy Wkradszy się im tymczasem nicobacznie w głowy.
525
I ten gdy Ąndronija słodko wyziewała,
Aż się Wenus z twarzą jej srogą pokazała,
Lubo i tak choć gniewem pałała niezmiernym Piękna była: „I tedy naczyniem mi wiernym Przedtym będąc i laski wiele moje) znając Rzecze do niej, - kiedyś się w mężu swym kochając A insze go z rąk do rąk podawały sobie,
Jam mu serce skłoniła ku jedynej tobie,
Czego dotąd doznawasz w zgodnym z nim mieszkaniu. Takeś mi to oddała przy ksiąg tych czytaniu.
530
19