288 Eki j /ja*. i i
288 Eki j /ja*. i i
lu ta
%
plv
Abym w mądrości umysł wyuczony Trzymał, od głupstwa cale oddalony,
115 Ażbym obaczył, co potrzebniejszego Synom człowieczym i co jest lepszego,
Na co pod słońcem potrzebny długi wiek Albo dni życia, które żyje człowiek.
Ogromne gmachy i domy wspaniałe 120 Wywiodłem, ludzkim oczom okazałe.
Pyszne ogrody i bujne winnice,
W nich wysadzone drzewami ulice Założyłem był i długie kanały Wodąm napełnił, aby je skrapiały.
125 Sług niezliczonych i służebnic dwory Wielkie trzymałem, i pełne obory Różnego bydła dla mojej wygody,
I wielu owiec nieprzejrzane trzody,
Których przede mną żaden w Izraelu 130 Nie widział w kupie i nie miał tak wielu. Pełne skarbnice miałem i komory Srebra i złota, gdzie królewskie zbiory,
Gdzie skarby królestw były zgromadzone I wielkich bogactw sumy niezliczone.
135 Śpiewaki także i śpiewaczki miałem,
I z różnych muzyk koncertów słuchałem. Miałem i służby, puchary i dzbany, ;
I na Syleńów likwor roztruchany. U Panemem zgoła był i wszystkich calem1 140 Przeszedł bogactwy królów w Jeruzalem.
A mądrość we mnie zawsze doskonała C Przemieszkiwała i nauka trwała.
Cokolwiek chciwe oczy ulubiły,
Bez zabronienia wszystkiego zażyły.
Anim na wodzy serca pohamował Od tych, którem mu rozkoszy zgotował.
'To za część fortun poczytając moich,
Zażyć pociechy z prace ręku swoich.
Aż skorom tego istotę u ważył,
Czegom z mej prace nabył albo zażył I com przez trudy i daremne poty Sprawił, przez ciężkie rąk i lat roboty,
Alić w tym wszystkim próżność uważyłem I utrapieniem serca osądziłem,
155 Widząc, że wszystko pod słońcem przeminie, A co się długo nabywa — wnet zginie.
ar, i
lAst L
U c
W \®X
V? • .
/ '
7*
145
150
160
165
170
175
180
185
100
195
2(K)
Więc wziąłem przed się docliod/u » n-kawie Nauk i w mądrej paść umysł zabawie,
Znać się na głupstwie. Azaż człowiekowi
Godzi się swemu Stwórcy i Królowi
Móc w czym porównać? Lecz mogę rzec śmiele,
Że rozum ludzki właśnie ma tak wiele
Od głupstwa i od prostoty różności.
Jak dzień od nocy, światło od ciemności.
W mądrego głowie baczne oko sądzi,
Chód zaś głupiego po ciemnościach błądzi A przecięm doznał, że tenże mądrego Ostatni koniec, który i głupiego.
I rzekłem: „Na cóż rozum mi się znijdzie, « Gdy mi tak umrzeć jak głupiemu przyjdzie?” Mowy me z myślą skończyłem tajemne,
Widząc, że wszystko próżne i daremne.
Nie będzie pamięć długo wiekowała I tak mądrego, jak głupiego znała.
Wszystko czas zetrze i z wieki zaginie,
Co chwała głosi i co sławą słynie;
Ani się śmierci mądry, ani głupi Rozumem ani prostotą wykupi.
I dlatego mi życie się sprzykrzyło,
Widząc, że wszystko pod słońcem złe było I że każda rzecz wiatrem i marnością,
1 utrapieniem, i dolegliwością.
Zaczyni mądrości wszelkiej poniechałem. Dla której długo darmo pracowałem,
Nie wiedząc, kto by po mnie następował,
Kto by dziedziczył i kto by panował:
Mądry czy głupi, i czy by rozumiał.
Co to, i jeśli zażyć tego umiał.
Co pracowite ręce me zbierały,
I co mu z krwawym potem zgotowały.
I zali jest co nad to marniejszego?
Zaczyni straciłem serce do wszystkiego.
Bo choć kto w długiej mądrości pracuje,
Cóż po tym, gdy to głupi opanuje;
Nad to człekowi nie masz nic cięższego.
Bo na cóż mu się przyda praca jego?
Na co starania i ckliwe obroty?
Po co strapionej głowy krwawe poty?
Wszystkie dni jego bólem i niedolą Zejdą i w nocy snu mu nie pozwolą.
Cóż marniejszego? Nie lepiejż wesoło
(i/t z-j
C t
tJ/
A
Ot