rv~v
294
rv~v
294
jjjć- |
ODA |
ojOrtę VV? c |
O 7> |
(5^ On-) | |
/o t | ||
OATMJ |
3 A> |
Ty się bój Boga! Tyldzie potwarzą
O
\MO u
r Eku;/jam
J
Bo Bóg na niebie, a tyś jest na ziemi;
Słowy go raczej wychwalaj krótkiemi.
Myśl zbyt ciekawa marny sen przywodzi, v.5 370 Rozprawny język głupie sprawy rodzi.
Oddaj wnet, Boskiej coś przyrzekł świątnicy —
Nierad Bóg wierzy płonnej obietnicy.
Lepiej bez ślubu żyć, aniźli znowu Obiecanemu dość nie czynić słowu.
375 Nie daj ust swoich w opiekę grzechowi,
Ani śmiej tego mówić aniołowi,
Żeby nie było opatrzności w niebie,
By rozgniewany ciężko Bóg na ciebie I na twe słowa, któreś próżnych sieła 380 Wyrzekł, nie zgubił wszytkie rąk twych dzieła.
Kędy snów siła i gdzie zbytnia mowa,
Pełna marności musi tam być głowa.
I choć uciążone ujrzysz utrapione,
385 Niesprawiedliwe i gwałtowne sądy,
Krzywdy w krainie i niezbożne rządy,
Nie dziwuj temu; większy ma wielkiego Pod sobą, ci zaś znają najwyższego,
A nad te jeszcze jest, co rozkazuje,
390 Król wszystkiej ziemi, i co nią kieruje.
Łakomy z grosza nigdy nie utyje I kto zbiór kocha, ten go nie zażyje;
Toć to jest marność, że mając nie wiedzą,
Iż gdzie gwałt bogactw, gwałt tych, co je jedzą.
395 A na cóż temu, co je ma, przyda się,
Że tylko oczy bogactwy napasie?
Kto często robi i kto rad pracuje,
Temu sen, choćby nie dojadł, smakuje.
Kto zaś syt bogactw, tego grosz w niewoli 400 Trzyma, ani mu wyspać nie pozwoli.
Jest druga niemoc, nad tę nic gorszego:
Zbiór zachowany na złe pana swego,
Bo laki w biedzie przepadnie najprędzej.
Urodził syna, co będzie żył w nędzy.
405 Jak wyszedł nagi z matki swej żywota,
Tak się powróci, a jego robota I wierna praca dareTnna się stanie,
Nic z niej nie weźmie, wszystka tu zostanie.
Żałosna niemoc! Jako przywędrował,
4io Tak pójdzie nazad, a to, co pracował,
Zginie. Cóż z prace jego, że się wróci
Nagim, a co miał, to się w wiatr obróci? Wszystkie dni życia w kłopocie odprawił,
Io*
W pracy, frasunku, biedzie wiek swój strawił. Ten sam, mym zdaniem, szczęścia treść i czoło Zyszcze, kto żyje, je, pije wesoło,
Prace dni swoich z Boskich rąk zażywa;
To jest część jego i zdobycz prawdziwa. Każdemu na to dał Bóg opatrzenie,
420
Aby jadł z niego; na to dobre mienie, Aby go zażył, pracą się weselił I cieszył cząstką, co mu Bóg wydzielił. Pamięć dni jego Ickszą mu się stawi. Gdy mu rozkoszą serce Bóg zabawi.
ROZDZIAŁ VI
aliud malum, cfiiod vidi sub sole: vir, cui dedit Deus divitias, etc.
425 Jest jeszcze drugie złe, co się znajduje
Pod słońcem i co często ludzi psuje:
U
Mąż, co mu dał Bóg dla jego wygody Skarby, bogactwa, godność i dochody;
SC
Nic nie odmowne z nieba jego duszy 430 I niedostatkiem głowy nie ususzy.
Aż Bóg mu odjął tę władzą na ziemi,
\
Że nie zażyje, ni się cieszy temi,
V
Co mu dał, dary; jeszcze obcy przyjdzie I pożre wszystko, i tak zbiór wynidzie.
435 Próżność i bieda wielka rzec się może Nad wszystkie inne, bo co li pomoże,
Choćby kto nawet i stu synów spłodził,
Choćby największy życiem wiek przechodzi^.
Gdy z dóbr swych tego, co ma, nie zażyje 440 Ani tym dusze cieszy, póki żyje.
Nawet umiera i nie pogrzebiony.
Szczęśliwszy nadeń jest płód poroniony: _)
Darmo przyszedszy na świat, w ciemność idzie,
A imię jego niepamięcią znidzie,
445 Nie widział słońca i nie znał różności,
Którą się dobro oddziela od złości.
Chociażby tysiąc i drugi lat ważył Wiek późny jego, a dóbr swych nie zażył,
Za nic mu życie. Wszystko co się rodzi 450 Azaż do kresu jednegojnie. godzi?
W ustach człowieczych wszelka praca jego,
Ale się dusza nie napełni z tego.