512 B. M. EJCHENBAUM
paccKa3biBaiomHri cwo noBecTb.” [„Komu to wszystko przypadło, Bóg raczy wiedzieć; autor niniejszej opowieści wyznaje, że nawet się tym nie zainteresował.”] I po tym wszystkim — nowa mclodramatyczna deklamacja, jak wypada po przedstawieniu tak smutnej sceny, przypominająca nam fragment „humanitarny”: „H ricTCpóypr ocTanca 6c3 Akukuh Akb-KłiCBilHU, KUK GyATO 6bl B IICM ero H HHKOr/ta HC 6bl.no. HCHC3J10 H CKpbUIOCb cyutecTBO, hhkcm hc 3amHiiiCHHoe, HHKOMy »e noporoe, hh a.hh Koro hc HHTepecHoe, Aa*e hc oSpaTHBUiec Ha ce6a BHHMaime h ecTecTBO-Ha6nłOAaTena, hc nponycKaiomero nocanitTb na óynaBicy o6biKHOBCHHyio Myxy h paccMOTpcTb cc b MHKpocKon...” [„I Petersburg pozostał bez pana Akakiusza, jak gdyby go tam w ogóle nigdy nie bywało. Zniknęła i skryła się istota, którą się nikt nic zajmował, nikt jej nie brał w obronę, nikt nie kochał, która nie zwróciła na siebie uwagi nawet przyrodnika, co to nic przepuści zwykłej muszce, żeby jej nie wetknąć na szpilkę i nie rozpatrzyć pod mikroskopem”] itd.
Koniec Płaszcza jest efektowną apoteozą groteski, czymś w rodzaju niemej sceny Rewizora. Naiwni uczeni, upatrujący w „humanitarnym” fragmencie cały sens opowieści, zatrzymują się z zakłopotaniem przed tym nieoczekiwanym i niepojętym wtargnięciem „romantyzmu” w „realizm”. Podpowiedział im sam Gogol: „Ho kto 6bi Mor Boo6pa3HTi», mto 3accb eutc hc bcc 06 Akbkhc AKaKHCBUHc, *rro cy>KACH0 esty na necxojibKO Aneft npo/KMTb uiyMHO nocne cboch cmcpth, Kax óbi b narpaay 3a hc-upHMCBeHiryio hhkcm 5KH3Hb? Ho Tax caynnaocb, h 6enHaa HCTopna narna HC05KH/taHH0 npumiMaeT (|)aHTacTHHccK0c oKOHnamie.”42 [„Lecz któż mógłby sobie wyobrazić, że tutaj nic koniec historii pana Akakiusza, że było mu przeznaczone huczne życie w ciągu kilku dni po śmierci, jak gdyby w nagrodę za to, że za życia nikt go nic zauważał. Tak się jednak złożyło i smutna opowieść nasza niespodziewanie otrzymuje zakończenie fantastyczne.”] W istocie zakończenie owo nic jest bardziej fantastyczne i „romantyczne” niż cała opowieść. Na odwrót — tam była rzeczywiście groteskowa fantastyka, pokazana jako zabawa realnością; tu opowieść wkracza w świat zwykłych wyobrażeń i faktów, lecz wszystko to traktowane jest w stylu zabawy fantastyką. Oto nowe „oszustwo”, chwyt odwrotnej groteski:’ „...npHBHACHHC BApyr ornaKynocb u, ocra-
n——-
HOBHCb, cnpocmio: «Te6e nero xomctch?» h noKaaajio TaKOH KyjiaK, Ka-icoro ii y >k h b bi x ne naitueiub. By^oMmiK cKa3aji: «HHHcro», aa h no-bopothji tot acc nac Ha3a;t. npiiBHACHHC, OAiiano ace, 6luio yace ropa3AO Bbiuic pocTOM, hochjio npeorpoMHbie ycw, h HanpaBHB uiarw, KaK Ka3ajiocb, k 06yxoBy MOCTy, cKpbiJiocb coBepmcHHO b homhoh tcmhotc.”43 [„... do-’"' póki się w końcu widmo nic obejrzało i pokazując mu taką pięść, jakiej nic posiada nikt z żyjących, zapytało: «A ty czego?» — «A nic, tak $obic» — odpowiedział stójkowy i natychmiast zawrócił. Widmo to jed-nakźe było wzrostu znacznie wyższego, miało olbrzymie wąsy i skierowawszy, jak się zdaje, swe kroki w stronę mostu Obuchowa, znikło całkiem j w pomroku nocy.”]
Anegdota rozwinięta w finale odwraca uwagę od „nieszczęsnej historii” J z jej melodramatycznymi epizodami. Powraca główna, czysto komiczna I narracja mówiona ze wszystkimi swymi chwytami. Razem z wąsatym widmem odchodzi w ciemność cała groteska, rozwiązując się w śmiechu. Tak w Rewizorze znika Chlcstakow — i niema scena przenosi widza ; z powrotem do początku sztuki.
V
° IPodkrcHIcnie Ejchcnbauma.] 33 Rosyjska szkoła stylistyki