glądali na zainteresowanych. Poszłam do automatu po kubek kawy, wrzuciłam kilka kostek cukru, żeby na dobre dojść do siebie, a kiedy wróciłam, okazało się, że mówi teraz mężczyzna.
— ...podstawowe pojęcie — powiedział — to konstelacyjność, i od razu pierwsze twierdzenie psychologii podróżnej: w życiu przeciwnie niż w nauce (a i w nauce wiele rzeczy naciąga się dla porządku) nie istnieje żadne filozoficzne primum. Znaczy to, że nie da się zbudować konsekwentnego przyczynowo-skutkowego ciągu argumentów ani opowieści z następujących po sobie kazuistycznie i wynikających z siebie zdarzeń. Byłoby co tylko przybliżenie, podobnie jak przybliżeniem powierzchni kuli wydaje nam się siatka południków i równoleżników. Przeciwnie — aby jak najdokładniej odwzorować nasze doświadczenie, należałoby raczej złożyć całość z cząstek mniej więcej tej samej wagi i rozmieszczonych koncentrycznie na tej samej płaszczyźnie. To konstelacja, a nie sekwencja jest nośnikiem prawdy. Dlatego psychologia podróżna opisuje człowieka w równoważnych sytuacjach, nie usiłując nadać jego życiu żadnej przybliżonej nawet ciągłości. Zycie ludzkie składa się z sytuacji. Istnieje za to pewne lgnięcie do powtarzalności zachowań. Ta powtarzalność nie przesądza jednak o tyra, by nadawać życiu pozór jakiejkolwiek konsekwentnej całości.
Męzczyzna z pewnym niepokojem rzucił znad okularów wzrokiem na słuchaczy, chcąc zapewne zorientować się, czy naprawdę słuchają. Słuchaliśmy uważnie.
W tym momencie minęła nas biegnąca grupa podróżnych z dziećmi; widocznie przesiadali się na inny samolot i byli już spóźnieni. To nas trochę zdekoncentrowało, patrzyliśmy przez chwilę na ich rozgrzane rumiane twarze, trzcinowe kapelusze, pamiątkowe bębny i maski, naszyjniki z muszli. Mężczyzna kilka razy chrząknął, żeby przywołać nas do porządku, nabrał powietrza w płuca, lecz spojrzawszy na nas jeszcze raz, wypuści! je i zamilkł. Przerzucił kilka kartek w swoich notatkach i wreszcie powiedział:
— Historia. Teraz kilka zdań o historii. Dziedzina ta rozwinęła się w latach powojennych (lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku) z psychologii lotniczej, która powstała w związku z rosnącą liczbą podróży lotniczych. Początkowo zajmowała się szczegółowymi problemami związanymi z ruchem pasażerskim — jak działanie zespołów zadaniowych w sytuacji zagrożenia, psychologiczna dynamika lotu; następnie swoje zainteresowanie rozszerzyła w kierunku organizacji lotnisk i hoteli, oswajania nowych miejsc, międzykulturowych aspektów podróżowania. Z czasem wyodrębniły się z niej poszczególne specjalizacje, takie jak psychogeografia, psychotopologia. Powstały też dziedziny kliniczne...
Przestałam słuchać, wykład był za długi. Powinni tę wiedzę podawać w mniejszych dawkach.
Patrzyłam za to na pewnego człowieka, marnie ubranego, wymiętego, pewnie był w długiej podróży. Znalazł czyjś czarny parasol i oglądał go uważnie. Okazało się jednak, że parasol nie nadaje się do użyt-