1
I' /
uległa lęków i smutkom, stąd ten płacz już na progu.
A to śmierć przyjechała po Murkę
sześć godzin wcześniej, zagranicznym samochodem.
Wcale się nie męczyła. Lidka wszystko widziała,
to niedobrze. Teraz, gdy nikt nie słyszy: nie ma już naszej psiny,
tyle wierności, ufności i Miłości zakopane w malinach.
Matka Lidki przysypałą ciało cienką warstwą piasku, żeby odstraszyć muchy; reszta należy do mnie.
Po burzy przyszło słońce, więc kiedy odgarnąłem trochę tego piasku, by śmieszny ostatni raz poczuć jej grzbiet pod palcami, nie była nawet zimna.
Po wszystkim zaznaczyłem uderzeniem sztychówki miejsce na murze domu, pod którym leży; niepotrzebny ślad.
9508.03
bruLion nr 28,1996, (Niczyje, boskie)
PLOZYWNOŚĆ
Pora porzucić pracę, przewietrzyć pokój, żeby wleciały duchy, wysprzątać ten monstrualny bałagan. Odnowić ślubowania.
Złamać nieważne umowy. Inaczej dusza umiera.
Wystarczy chwila; tyle, ile trwa okres wypowiedzenia ' 'J " - 'XV"--- ■■■■Oi
kadencji: "Pierdolcie się wzajem beze mnie".
Potem las, skały, słońce, wszystko od nowa moje.
Zestrój z wewnętrznym idolem, obniżony ton.
Wiadomo: czasem wybucham. Odbezpieczony jak granat ■ - ->
poturlałem się wreszcie do Powszechnego Zaldadu p f,
Ubezpieczeń z "Poleceniem wypłaty szkody życiowej" w ręku.
Ta szkoda to narodziny Dawida. Pieniądze przeminęły, dokument zachowałem. ^ ~r'hę
\ . - M
0 ■ •’ )
"W związku z zaistniałym zdarzeniem przyznano Panu - Pani świadczenie w wysokości". "Sporządził: Kalembas Krystyna".
Urzędowy język, kretyńskie narzecze, zimne narzędzie zbrodniarzy.
Myślę o dokumentacjach Stutthofu i Rakowieckiej.
i!
Przychodzi Mucha, doprasza się pieszczot. Zaistniałe Zdarzenie śpi przy piersi Lidki. Dzień nabiera rozpędu if
na mokrych ślizgawkach liści. Moje wybuchy złości nikogo nie zabijają. Mam nadzieję, że ranią.
9511.03
bruLion nr 28, 1996, (Niczyje, boskie)
NIESPEŁNIONE WRZEŚNIOWE MARZENIA
chciałem umrzeć bohatersko z szablą na czołgi szarżując, paść na wrześniową łąkę, trawę zrosić krwią własną, oddać ducha wśród kwiatów zdeptanych butem przemocy chciałem stanąć na barykadzie i mocno dzierżyć karabin, ocierać się o kule wysyłane z przepastnych czeluści wrogich automatów strzelać i bać się,
skonać w objęciach zapłakanej sanitariuszki
chciałem by krzyż nad grobem
krzyczał o moim bohaterstwie,
chciałem dostać order - pośmiertnie
przyszedłem na świat potajemnie,
tchórzliwie, wykrętnie,
sądziłem, że nie potrzeba już bohaterów
Upadek aniołów
GĄSKI Z WESTERPLATTE
siedział pastuszek na wielkim kamieniu dokoła pasły się gąski gryząc łapczywie zieloną trawę grał pastuszek gąskom na fujarce i morze szumiało - niedaleko, za górką i słonko świeciło i wietrzyk lekko zawodził przyszła jesień, złota i ciepła grał pastuszek i gąski się pasły i czwórkami szły do nieba...
Upadek aniołów
PIELGRZYM POKORNY
jak pokorny pielgrzym, spacerując ulicami, próbuję uchwycić chybotliwy bieg czasu, prosto w oczy chcę spojrzeć zegarom omszałym, by zrozumieć, w co wątpi pokolenie nasze, jak pokorny pielgrzym, spaceruję ulicami widzę ludzi niezmiennie ze śmiercią tańczących, widzę dziś, tak jak wtedy, jako chłopiec mały, te same krzywe twarze z codzienności drwiące, stojąc nad trumną minionej epoki, w zasnute mgłą otchłanie chcę odejść, chcę czuć zmurszałego żyda powiew i wdziewając ubiór pielgrzyma, wbrew sobie,
- zdarzyć, by dzień każdy pachniał wzniosłością, i odejść - pokonać zapomnienia mroki.
Upadek aniołów
161