Ważne wydarzenie i niepoważne komentarze
W maju br. będę, mam nadzieję, obchodzić trzecią rocznicę pisywania felietonu pt. (.Hamowanie nerwów”. Staram się w tekstach dosięgać codzienności naszego życia społecznego i prywatnego, nigdy jednak nie zajmowałem się jakąś książką, chociaż bywały takie, które przyczyniały się do rozstraja-nia systemu nerwowego... nie tylko mojego.
Teraz ukazała się książka oczekiwana od lat, zapowiadana od lat, książka stanowiąca signum temporis 1988 roku, książka znana światu od połowy XX wieku, znana też powszechnie polskiemu czytelnikowi, chociaż do chwili wydanie jej przez PIW nie mająca fcrw. debitu. „Rok 1984” Geąrge’a Orwella (PIV/-owski przekład Tomasza Mirkowicza), polityczna fantazja, która w pewnym momencie mojego i moich rówieśników >życia przybrała kształt niemal całkowicie realny. Kiedy czytałem „Rok” po raz pierwszy, trudno mi
było nie identyfikować się z bohaterem Orwellowskiej antyutopii, Winstonem: rozkosz i trwoga Win-stona, jakich doznawał podczas lektury zakazanego dzieła politycznego w koszmarze „Oceanii", dawały się porównać z moimi odczuciami. Za lekturę zabronionej książki Winsto-nowi groziła śmierć, poprzedzona torturami w kazamatach centrali Policji Myśli. Trudno wyzwolić się z tych -wspomnień. Dlatego wydanie „Roku 1984” przez Państwowy Instytut Wydawniczy uznałem za ważne wydarzenie...
Żaden powód do hamowania nerwów, raczej powód do radości i otarcia łez wzruszenia. Ale niektórzy krytycy, wśród nich Artur Sandauer, przyjęli „Rok 1984” (i poprzedzili jego oficjalne -wydarcie) słowną ek-wilibrystyką, przyprawiającą o dygotanie nerwów. Co gorsza, właśnie napisany dwa i pół roku temu ar-