Icńki i śmiesznie drobny Wycinek, na którym Ją mniemy bezpośrednio wyróżnić.
Z jednej strony, gdy chodzi o złożoność bardzo malej lub średniej wielkości, więc takiej, która nie może być bezpośrednio dostrzegalna (począwszy od bardzo dużych molekuł w dół) — pociąga to logiczni* za sobą przypuszczenie, że w każdej cząstce istnieje rudymentarnie (w stanie nieskończenie małym, to znaczy nieskończenie rozproszonym) jakaś wartofó psychiczna; podobnie też wnioskuje fizyk, chcąc obliczyć zmiany masy (zupełnie nieuchwytne dla bezpośredniego doświadczenia), które się dokonują w wypadku ruchów powolnych.
Z drugiej strony w Swiecie, tam gdzie wskutek różnych okoliczności fizycznych (temperatura, ciążenie) złożoność nie dosięga wartości, przy której by można dostrzec jej promieniowanie, można przypuszczać, że przy sprzyjających okolicznościach spirala, która uległa chwilowemu zatrzymaniu, natychmiast znowu rozpocznie swój pochód.
Gdy rozważamy Wszechświat w aspekcie Złożoność jest on jako całość, a zarazem w każdym swoim punkcie w nieustannym napięciu ku organiczne™ skrętowi ku wewnątrz, a zatem ku uwewnętrznieoiu Można więc powiedzieć, iż dla Nauki Zycie było zawsze i jest ciągle „pod ciśnieniem” i że tam, gdce potrafiło się przebić wyraźnie, nic mu już nie przeszkodzi rozwijać do maksimum ten proces, od którego się zaczęło.
W tym aktywnie zbiegającym się ośro.dku kosmicznym należy się, moim zdaniem, ustawić, jeśli sit chce w całej pełni przedstawić i wytłumaczyć Fenomen Ludzki.
2. Pierwsze pojawienie się człowieka — czyli pierwsza Indywidualna refleksji
By wyjść z niesłychanie skomplikowanych kombinacji, prowadzących do coraz bardziej złożonych po* szczególnych typów, Wszechświat w pochodzie spiralnym, rozważanym w strefie przedreflekiyjnf.
, u krokiem miliardy i miliardy prób. szukania po omacku wraz z podwój-p '^hamanem rozmnażania się i dziedziczenia
zmagazynować i poprawić przez doda
j^7b?^mniciszania' a nawel 1 powiększeniem RJy osobników, raz otrzymane korzystne kombi-I I‘'i ten proces zapoczątkowuje niezwykle nagro* I jtenle żyjących rodów (to, co nazwałem „Drzewem ■ftdrt’w,irc ie(,nak r6wnie dobrze można by porów-■j do widma rozproszonego, gdgie każda długość Ipodpowiada poszczególnym odcieniom świadomości IIinstynktu.
I góżne pasma tego wachlarza psychicznego, ob-
■ I $»wane z pewnego punktu widzenia, mogą się
II udawać i często są rzeczywiście uważane przez Nau-111 h jako życiowo równowartościowe: ile poszczegól-|| ajrh instynktów — tyle rozwiązań jednego problemu,
■j*akowo ważnych i nie dających się między sobą ■prównać. Drugą właściwą mi postawą wobec Feno~ f|mt lud2kiego (pierwsza czyniła z Życia uniwer-11 ^nkcję rzędu kosmicznego) jest — przeciw-II arę - przypisywanie wartości „progu” lub zmiany ■ibnu ukazaniu się w rodzie ludzkim refleksji.
■ Twierdzenie to bynajmniej nie jest bezpodstawne ił (podkreślam to) ani też nie jest oparte na jakiejś
■ metafizycznej Myśli. Jest ono oparte eksperymental-
■ fiie na fakcie dziwnie zapoznanym, że począwszy od I .pierwszej refleksji” .przystępujemy do nowej postaci I Biologii, charakteryzującej się, poza innymi, nastę-I putfcymi właściwościami:
| mentami prawdziwych sił przyciągania i odpychania I (sympatii i antypatii), które zastępują pseudoprzyc*-„nie i pseudoodpychanie epoki poprzedzającej 2yc*
' (la Prtm, a nawet epoki Zyci. nituejo, które jak de wydaje. mołna odnle* od prostych reakcji na
I a — Zdecydowane pojawienie się w życiu indywi-I dualnym czynnika wewnętrznego (inwencjo) ponad I czynnikami układu zewnętrznego (gra przypadków); f b— Równie decydujące ukazanie się pomiędzy ele-
nie wydaje, motna oom«c
krzywej Przestrzenio-Czasu i Biosfery.
235